Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-01-2010, 12:30   #101
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
Śnieg chrzęścił pod kopytami wierzchowca w mroźnym zimowym przedświcie.
- Zbogom - powiedział góral - sve najbolje, Reinhard. Dones izvješće k' mesto. A tada posjetite mja familja, reći im lepe o mene.
- Napijem się jeszcze razem w Waldenhof - odrzekł strażnik dróg. - Trzymajcie się.
Jeździec spiął ostrogi i ruszył na północ. Goran odprowadził go wzrokiem wsłuchując się w bicie bębnów.

***

To już chyba był koniec.
Śmierć pukała do drzwi. Podły żywot Gorana miał dobiec końca tu, w opuszczonej przez bogów i ludzi Uchlavie, nie tak daleko od domu. Przynajmniej jego zwłoki zjedzą wilki, nie zostanie wskrzeszonym trupem, a jego duch nie będzie prześladował rodziny. Jak jego przodkowie, zamieszka w sercu najwyższej góry. Lub może weźmie go do siebie Morr, ten który zabiera po śmierci dusze ludzi z północy.
Tak, już nie bał się śmierci.
Mimo wszystko chciał ją odwlec jak najdłużej. Jak najdłużej chciał wdychać czyste górskie powietrze, nawet pachnące krwią i walką, jak teraz.

Osłaniając ostatni odwrót, stojąc nad nieprzytomną Helgą, Goran opędzał się od wrogów berdyszem. W kącie ciasnej chaty zielonoskórzy nie mogli go otoczyć, a długość broni dawała mu przewagę. Goblin dosiadający wielkiego wilka skoczył naprzód. Ujadające zwierzę nadziało się pyskiem na ostrze, ale jeździec, nim spadł w stertę rupieci, zdążył cisnąć w człowieka włócznią.
Na szczęście chybił, lecz góral musiał porzucić zaklinowany w pysku konającego, wierzgającego wilka berdysz.
Wykorzystując to inny goblin skoczył nań z okna, lecz nadział się na włócznię Iva.
Za ich plecami Harg wciągał do drugiej izby Helgę.
Ivo także wycofał się, ciągnąc za sobą Ann.
Strzała świsnęła obok Gorana, inna trafiła go w pierś - lecz pod dużym kątem, utknęła w grubej skórzni.
Kolejny goblin wyszczerzył żółte kły.
Ciśnięty z mocą oszczep przebił prawe ramię górala na wylot.
- ...v naivčina! - Krzycząc z bólu, Goran zdołał ostatkiem sił przerzucić do lewej ręki toporek i cisnąć nim we wroga. Raniony w nogę goblin upadł na klepisko, zaś góral zatoczył się do tyłu i wpadł przez otwarte drzwi wprost do zatłoczonej niedobitkami kompanii gospodarczej izby. Drzwi zamknęły się tuż za nim, przytrzaskując dzierżące szablę ramię próbującego zablokować je goblina. Zieloną dłoń ktoś odrąbał mieczem, za moment drzwi zatrzasnęły się, chwilowo dając odpór napierającym na nie wrogom.
Goran jęcząc, z oszczepem tkwiącym w zalanym krwią ramieniu, usiadł pod jedynym oknem, po czym dobył noża - ostatniej broni.
- Oby nas ne spalili - wyszeptał słabym głosem - bogi chronte.
 

Ostatnio edytowane przez Bounty : 20-01-2010 o 16:13.
Bounty jest offline  
Stary 20-01-2010, 14:56   #102
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Śmierć przychodziła do niej już we śnie, gdy wyziębiona próbowała jednocześnie zagrzać się i odpocząć. Tylko odpoczynek był na to zbyt krótki, zbyt rwany, by to mogło się zdarzyć. Ann obudziła się z niemal krzykiem, zlana potem i z przerażeniem wymalowanym na twarzy. We śnie również przyszły do niej chodzące trupy, próbując wyrwać jej serce. A mała dziewczynka w białej sukieneczce śmiała się, bardzo rozbawiona i zadowolona. Rzeczywistość była niewiele tylko lepsza od snu. Tu też mieli umrzeć, tyle, że zabici przez zielonoskórych i ich zwierzęta. Czy śmierć bolała?

Nie żegnała się z Reinhardem, nie wiedząc, czy to nie on powinien żegnać się z nimi. Miał konia i gnał tam, gdzie stacjonowała armia. A oni zostali z tyłu, w zubożałej chacie z bali, ku której sądząc po odgłosach, szybko zbliżało się stado wilków. Wielkich czarnych wilków dźwigających na plecach paskudne zielone szkarady! Nie przejmowała się już bębnami, była całkowicie pewna, że nie dożyją ich dotarcia w pobliże Uchlavy. Atak się zaczął, a jej drżące dłonie sięgnęły po łuk.

Wróg wdzierał się do środka wszystkimi możliwymi sposobami. Nie wiedziała ile razy trafiła, ile plugawych żyć odebrała swoją bronią. Nie mogła spudłować, z takich odległości nawet bardzo początkujący łucznik zawsze trafiał, jeśli tylko udawało mu się nie trafiać swoich. Strzały raz za razem przebijały wątłe ciała zielonoskórych lub zagłębiały w gęstym i śmierdzącym futrze wilków. Krew lała się wszędzie, a hałas zagłuszał prawie wszystko. Ręka rozbolała ją szybko, ale nie ustawała, mając łzy w oczach. Jakaś strzała otarła się o jej ramię, jeden z goblinów przedarł się pomiędzy kompanami i ciął ją po udzie. Krzyknęła, strzelając mu prosto w głowę i odłupując chyba kawałek czaszki. Krew i wnętrzności były wszędzie, a powietrze zrobiło się gęste od okropnej woni. Chciało się jej wymiotować, uciekać i wrzeszczeć. Ale walczyła. Póki starczyło jej strzał.

Gdy kołczan był już pusty, chwyciła za miecz. Z nim nie była już tak skuteczna, ale wciąż mogła nim zabijać. Tylko, że sytuacja była już bardzo, bardzo zła. Wszyscy byli ranni, podłoga zrobiła się nierówna przez dywan leżących na niej ciał. A droga ucieczki była tylko jedna, w dodatku bardzo krótka. Wepchnęła do małego pomieszczenia dziewczynkę, chwilę przed tym, jak ją samą wciągnął do środka Ivo. Tu nie było nawet jak walczyć, jak poruszyć mieczem! Siedzieli ściśnięci, odgrodzeni tylko wątłymi drzwiami, w prawie całkowitych ciemnościach. Ann zagryzła wargi. Wolała nie otwierać ust, wtedy pewnie by się rozpłakała. Nie chciała umierać! Nie zrobiła nic takiego, co by zasługiwało na śmierć! Świat kierował się paskudną logiką w wybieraniu ofiar. Ból uda przypomniał jej o tym, że jeszcze żyła. Jak wielu wrogów pozostało? Ilu zabili? Pewnie i tak nie miało to znaczenia, rany nie pozwolą im uciec zbyt daleko przed dźwiękiem bębnów...
 
Lady jest offline  
Stary 21-01-2010, 12:27   #103
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Odpoczynek był koniecznością, a sen błogosławieństwem. Organizm Marco wiedział o tym lepiej, niż jego frywolna natura. Toteż spał grzecznie przy Ann jedynie się do niej przytulając i dzieląc się z nią swoim ciepłem. Przynajmniej dopóki dziewczyna nie obudziła się z krzykiem. Marco najpierw strącony zleciał z wyra na podłogę, by w następnej chwili półprzytomny zerwać się z mieczem w ręku tocząc w koło błędnym wzrokiem w poszukiwaniu atakujących wrogów. Dopiero po dłuższej chwili dotarło do niego, ze nic im na razie nie grozi. Schował miecz patrząc wrogo na medyczkę.
- Koszmary jej się przyśniły, a żeby Cię … zawsze tak wrzeszczysz, jak śpisz z chłopem ? – spytał ziewając rozdzierająco i drapiąc się po tyłku.
Trochę odpoczął, lecz daleko mu było do pełnej sprawności, a ona wkrótce okazała się bardzo potrzebna.
Podczas gdy oni spali armia wrogów poruszała w ich kierunku i tak odwlekli tylko konfrontację z liczniejszym przeciwnikiem. Gdy dotarło to do niego, tylko splunął mrucząc.
- Trza było ukryć się w lesie i przeczekać, a tak mamy przechlapane.
Błąd. Poważny błąd, który mógł ich kosztować życie.
Dość szybko przyszło im bronić chaty, w której zostali otoczeni. W tak złej sytuacji Marco jeszcze się nie znalazł nigdy, a jedyne czego żałował, to to że był zbyt zmęczony ostatniej nocy. I nie zaznał, jak to pisał pewien tileański poeta „przyjaźni jej ud”.
Udało mu się wpakować, aż dwa bełty w coś, co próbowało dostać się do chaty. Nie miał pojęcia w co trafił, ale wrzeszczało z bólu za pierwszym razem, a więc ranił. Za drugim nic nie usłyszał, więc albo spudłował, co raczej było niemożliwe, albo posłał goblina w zaświaty.
Potem przyszedł czas miecza i tarczy. Atakował, parował, cofał się i tak w kółko. Znów ze dwa zielońce legły od tileańskiego brzeszczota. Sam dostał w łeb, w lewą łydkę i prawy bark. Dodatkowo zarobił tyle ciosów w tarczę, że ręka zaczęła mu omdlewać. Najwyższy czas było się wycofać, by choć złapać oddech.
Gdy wreszcie znaleźli się w komórce dysząc ciężko spojrzał po nie mniej wymęczonych kompanach i …
Padł na kolana przytykając głownię miecza do czoła :
- Do Ciebie Jasna Pani uciekamy się w tej chwili. – zaczął się modlić żarliwie – Poraź naszych wrogów Myrmidio, bo sami nie damy rady. A jeśli śmierć naszym przeznaczeniem. Daj byśmy umarli godnie.
Wstał odetchnąwszy głęboko. Uderzył pięścią w pierś i wykrzywiając z wściekłości twarz zawołał.
- Dum Spiro Spero ! – była to sentencja, której nauczył go pewien konający mag.
- Nic z tego mała. – rzucił do bliskiej płaczu Ann. – Te kilka goblinów nie uwolni Cię ode mnie.
Uśmiechnął się szczerze. Pomimo beznadziejnej sytuacji potrafił jeszcze żartować, a może właśnie dlatego kpił.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 23-01-2010, 15:02   #104
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Małe, ciemne, śmierdzące pomieszczenie, z okienkiem, przez które nawet mały pokurczony goblin miałby poważne problemy z przeciśnięciem się. Promienie skrytego za chmurami słońca przeciskały się tu z trudem, przez kilka tylko szpar marnie wykończonego budynku, a także przez cienkie drzwiczki, które teraz oddzielały was od hordy goblinów i ich wilków. Nie było tu nawet miejsca na walkę, a jedynie na krwawą rzeźnię, gdzie tylko sztychy i ciosy łokciami wchodziły w grę.

Coś, co wybiło okiennice i drzwi z zewnątrz budynku, nie mogło najwyraźniej dostać się do jego środka. Przedsiębiorcze gobliny po pierwszych nieudanych próbach staranowania ostatniej przeszkody, złapały za długą ławę i zaczęły jej używać jako prowizorycznego tarana, który raz za razem walił w słabe deski, łamiąc je i wypaczając z każdą chwilą bardziej. I nawet przytrzymywanie od wewnątrz wiele nie dawało. Na co liczyli? Śmierć się zbliżała, ale każdy człowiek chciał ten moment przedłużyć jak najbardziej. W końcu jednak przeszkoda została wyrwana z przerdzewiałych zawiasów, a wróg wlał się do środka.

Niewiele można było zapamiętać z tej jatki, w której każdy, jak tylko mógł, starał się przeżyć jak najdłużej. Goblińskie miecze trafiały, zęby wargów zaciskały się na mięśniach i kościach, krzyki, piski i ujadania wypełniły małą izbę bardzo szczelnie. Krew lała się ze wszystkich stron, a wejście zostało zablokowane przez stertę trupów, które nie dbając o życie a widząc cel w pułapce, zdecydowały się szturmować bez ustanku. Nie wiedzieliście ile to trwało, a i niewielu zachowało pełną świadomość, gdy pokryci krwią swoją i wrogów nie mogli już ustać na własnych nogach. Wróg nie był na tyle mądry, by podpalić chatę, a może przyświecał temu zupełnie inny cel. Nagle jednak w środku chaty wszystko ucichło, zostawiając tylko jęki ciężko rannych. Wasze jęki.

Za to na zewnątrz toczyła się jakaś inna batalia, inna od tej wewnątrz. Nie było ludzkich krzyków, a goblinie piski przebrzmiewały rzadko. Tam na zewnątrz słychać było głównie warczenie, ujadanie i skowyty rannych i umierających zwierząt. Ale czy to była prawda?
Krwawe spojrzenie, mgła przed oczami i otumaniający ból burzyły klarowność jakiejkolwiek wizji. I czy wielki biały wilk, którego futro w wielu miejscach pokryte było krwią, faktycznie wszedł do chaty, gdy ucichło już wszystko? I czy oby na pewno ten sam wilk chwilę potem zamienił się w człowieka? To już mógł być tylko majak, pojawiający się tuż przed śmiercią, bowiem po nim była już tylko ciemność.


Dziękuję za grę w tej sesji, zapraszam do komentarzy.
 
Sekal jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:29.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172