|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
09-05-2011, 17:46 | #131 |
Reputacja: 1 | Leonardo z furią zaatakował wilka. Niby mogłoby się zdawać, że w takim momencie nie ma czasu na rozmyślania, ale w takiej chwili mózg pracuje na najwyższych obrotach. Nie liczył na pomoc Gaurima, więc pilnował się cały czas przed atakiem drugiego wilka. - Tass! Wysadź ten lód! Rzuć miksturę! Kiedy tak krzyczał, cały czas próbował ustawić się tak, żeby nie być narażonym na atak drugiego wilka. - Izerai, bastardo! - krzyknął z wściekłością - zrób coś! |
10-05-2011, 01:22 | #132 |
Reputacja: 1 | ZAKOŃCZENIE [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=HIlp3XL4oYc&feature=related[/MEDIA] Nagle dzieje się coś zaskakującego. Z głębi czeluści wybiega przerażony całą tą sytuacją Izera'y. Dyszy ciężko upadając przy tym na kolana. Próbuje możliwie jak najszybciej przerwać waszą walkę. - Zostaw ich Demonie! Nie jesteś tu po to by zabijać niewinnych ludzi! Bestia instynktownie odwraca się w jego stronę. - A TY NIE JESTEŚ OD TEGO BY MÓWIĆ CO MI WOLNO A CO NIE! WRACAJ Z POWROTEM PILNOWAĆ WIĘŹNIA! JESTEŚ ZBYT SŁABY I ŻAŁOSNY BY UCZESTNICZYĆ W PRAWDZIWEJ WALCE! Chłopak wyciąga przyczepiony do pasa sztylet. Próbuje złapać powietrze w płuca by móc przemówić. - Zapominasz się bestio. Pamiętaj, że to ja sprowadziłem Cię na ten świat i ja mogę Cię z niego usunąć. Nasze dusze zostały połączone nierozerwalną więzią. Wystarczy, że umrę, żebyś Ty umarł razem ze mną. Demon zaczyna się bezczelnie śmiać. To niesamowity widok patrzeć jak ogromne, zmutowane cielsko wydaje z siebie dziwaczny, chropowaty chichot. - NIKT CIĘ NIE ZABIJE! CI GŁUPCY NIE MAJĄ ZE MNĄ ŻADNYCH SZANS! POTRZEBOWALI BY ARMII BY WYGRAĆ TĄ BATALIĘ! BĘDZIESZ ŻYŁ JESZCZE PRZEZ WIELE LAT! A JA BĘDĘ ŻYŁ RAZEM Z TOBĄ! BĘDZIEMY PANOWAĆ NA TEJ ZIEMI I MORDOWAĆ KAŻDEGO KTO OŚMIELI SIĘ PRZECIWSTAWIĆ NASZYM RZĄDOM! NIE POZWOLĘ CIĘ SKRZYWDZIĆ! JESTEŚ ZBYT WAŻNYM ELEMENTEM TEJ UKŁADANKI! Chłopak wstaje na równe nogi. Patrzy prosto w oczy demona - Nie przewidziałeś tylko jednego. Tego, że ja sam mogę sobie odebrać życie. Nie potrzebuję przy tym niczyjej pomocy. Bestia słysząc to krzywi się. Z wolna podchodzi do młodzieńca. - SAMOBÓJSTWO?! W IMIĘ CZEGO?! TYLKO NIE MÓW, ŻE TEGO ŻAŁOSNEGO, CHOREGO TWORU EMOCJONALNEGO ZWANEGO MIŁOŚCIĄ! JEŻELI CHCESZ SIĘ ZABIJAĆ DLA TEJ DZIEWKI TO JESTEŚ JESZCZE GŁUPSZY NIŻ SĄDZIŁEM! Chłopak spogląda na nóż. Ściska go mocniej w dłoni. Wzdycha przy tym głęboko i przeciągle. - Nie. W imię tego, że nie mam już po co żyć na tym świecie. Straciłem wszystko co miało dla mnie jakiś sens. A przy tym ucierpiało przeze mnie bardzo wielu ludzi. Wyrządziłem więcej szkód niż pożytku. A wszystko to przez swój głupi egoizm i niepohamowaną potrzebę bycia z kobietą. Masz rację. Jestem żałosny. Taki się urodziłem i wygląda na to...że taki już umrę. Chłopak podsuwa ostrze noża pod swoje serce. Ręce zaczynają mu drżeć. Z kącika jego oka nie wiadomo kiedy wypływa smutna, powoli skapująca po policzku łza. Po raz kolejny zaczynają targać nim dziwne, skrajnie odmienne emocje. Wygląda to tak jakby gdyby próbował sam siebie przekonać, że to co robi jest słuszne. - NIE WYGŁUPIAJ SIĘ! TO NIE CZAS ANI MIEJSCE NA TAKIE ZABAWY! Demon drze się na niego stąpając nerwowo na swoich kończynach. - A co do miłości...to też masz rację. Faktycznie jest gówno warta. Wadliwa, zmienna, chaotyczna. Jednak w naszym ludzkim życiu mimo wszystko nie ma cenniejszej wartości. Nawet jeżeli czasem trzeba wielu lat by to sobie uświadomić. Takie rzeczy rozumieją jednak tylko śmiertelnicy a nie pozbawione głębszych uczuć byty chaosu...takie jak Ty. Nie skrzywdzisz już nikogo więcej. Nie pozwolę Ci na to. W tym momencie ostrze sztyletu zagłębia się z impetem w sercu Izeraya. Chłopak wydaje z siebie zduszony jęk. Wytrzeszcza w przerażeniu oczy gdy stalowe ostrze wbija się brutalnie w jego ciało. Z jego piersi zaczyna wylewać się krew. - To koniec... Wypowiada swoje ostatnie słowa po czym upada na kolana. Zaraz potem osuwa się na ziemię lądując całym ciałem w zimnym śniegu. - NIEEEEEEEEEEEEEEEE !!! Drze się z całych sił demon. Bestia odczuwa wszystko to samo co młodzieniec. W pewnej chwili z jej pyska wycieka krew a ogromne przerażające cielsko zamienia się szybko w szarą, skamieniałą skorupę. Szczątki te chwile potem pękają by znienacka rozpaść się na drobne kawałki, zostawiając po sobie jedynie popiół. Stajecie osłupiali patrząc na to niecodzienne zjawisko. Atakujące was stworzenia także zmieniają się w kupkę szaro-czarnego pyłu. Ostrożnie podchodzicie do ciała chłopaka. Chcecie już powiedzieć standardowe "Spoczywaj w pokoju" gdy zauważacie, że młodzieniec wciąż jeszcze oddycha. Próbuje się przy tym z trudem poruszyć. - Cholera. Nie myślałem, że to tak bardzo boli. Nawet zabić się nie potrafię porządnie. Proszę was...zróbcie coś...dobijcie mnie. Zakończcie już ten nędzny żywot. W tym miejscu kończy się wasza przygoda a wy sami stajecie przed ostatecznym wyborem. Czy próbować pomóc nieszczęśnikowi i tym samym ryzykować powrót demona do waszego świata...czy może zrobić to o co was prosi i tym sposobem dać ulżyć jego zszarganej duszy. Ostatnio edytowane przez zgrzyt : 10-05-2011 o 01:40. |
10-05-2011, 01:32 | #133 |
Reputacja: 1 | Leonardo nie tracił czasu na zbędne wahanie. Wyciągnął do tej pory pieczołowicie trzymaną w kieszeni wodę święconą i polał nią ostrze swojej broni. - Jesteś pewien? - zapytał - może najpierw chciałbyś się pomodlić, albo coś, może przekażemy coś twojej ukochanej? Czekał na odpowiedź. I nagle zdał sobie sprawę, że nie potrafi. - Merda! - zaklął - wybacz amici. Skinął na Tasselhofa, że będzie czekał przy wyjściu. Kiedy spojrzał na panujące przy wyjściu z jaskini warunki pogodowe zaklął znowu. - Merda! Il tempo e incanzatta! |
10-05-2011, 01:49 | #134 |
Reputacja: 1 | Tass skinął głową na wychodzącego przyjaciela, spojrzał na chłopaka. Nie mógł uwierzyć i poczuł śmieszny gniew na Leonarda. Ten bydlak, jak on mógł to zrobić i kazać decydować jemu? Niziołek spojrzał w oczy umierającego chłopaka. Już dawno wiedział co zrobi i za co siebie nienawidził. Podszedł do chłopaka i wyciągnął jeden ze sztyletów zdobytych na skrytobójcy. Zamachnął się i rozciął koszulę chłopaka i spojrzał na ranę. - Baranie! Podobno kochasz sercem a nawet nie wiesz gdzie jest?! Spojrzał na głębokie cięcie, być może chłopak nie trafił przełyku ani tchawicy, w sumie nie zauważył Tass by ranny pluł krwią. - Będziesz żył młody, byłeś idiotą i zapewne nim zostaniesz, ale powiem ci coś co być może cię pocieszy. Tam w karczmie jest dziewczyna, która samotnie ją prowadzi i mam wobec niej dług. Więc nie myśl że darowałem ci twoje winy, o nie wyświadczam jej tylko przysługę. Zabiorę cię do niej, niech cię wyleczy, obiecaj mi tylko że to koniec z twojej strony z lekkomyślnością. *** Leonardo trochę się naczekał zanim radosne szczekanie Avro zapowiedziało powrót niziołka. Tass nie wyszedł sam, a z dwoma towarzyszami. Obok niego szedł wielki Lorens cały poobijany, brudny i ze skwaszoną miną niosący na rękach rannego Izareya. Gdy ujrzał spojrzenie kamrata tylko wyrzucił z lekkim uśmiechem. - Nie pytaj ty mały gnojku. Po czym z promiennym uśmiechem ruszył w dół ścieżki co chwila ostrzegając Lorensa co mu zrobi gdy nie dotrzyma obietnicy.
__________________ "Dum pugnas, victor es" - powiedziałaś, a ja zacząłem się zmieniać... |
10-05-2011, 02:17 | #135 |
Reputacja: 1 | PODSUMOWANIE [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=ce1MC48T3p8[/MEDIA] Izera'y Chłopak przeżył. Niestety, nie powitano go w wiosce zbyt ciepło. Gdyby nie ochrona graczy to najpewniej by go zlinczowano a tak skończyło się jedynie na paru ranach obuchowych od kamieni i pałek. Tass i Leo wykorzystali swoją charyzmę by zeswatać go w niegdyś podkochującej się w nim karczmarce. Wyszło im to całkiem dobrze. Młoda para sprzedała swoje włości i wyprowadziła się w głąb Imperium. Niestety ich szczęście nie trwało długo. Mniej więcej po miesiącu demon drzemiący w Izera'yu ponownie się przebudził. Krążą słuchy, że obecnie kroczy po świecie siejąc spustoszenie i zagładę... Lorens i Anabel Lorens po powrocie do domu sprał Anabel na kwaśne jabłko, gdyż kobieta nie czekała na niego z obiadem. Na nic zdały się jej tłumaczenia "Myślałam, że nie żyjesz". Obecnie ich małżeństwo przechodzi trwający od początku swego istnienia kryzys. Krążą słuchy, że Lorens coraz częściej zdradza swoją żonę. Ta zaś popada w coraz głębszą depresję i alkoholizm. Mimo to wciąż są ze sobą. Nadrobili przy okazji zaległości prokreacyjne i obecnie spodziewają się 5 dziecka. Kapłan Założył plantację swojej słynnej herbaty. Następnie zaczął ją sprzedawać do Altdorfu. Odniósł przy tym ogromny sukces i w niedługim czasie bardzo się wzbogacił. Po zarobieniu swojego pierwszego "miliona" postanowił rzucić kapłaństwo i ostatnie lata swojego życia spędzić na pijaństwie i prostytuowaniu się. Kowal Po dziś dzień unika krasnoludów. Obwoźny Handlarz Skończył marnie. Pół roku później został zabity i zjedzony przez Trolla a jego magiczne towary rozkradły gobliny. Podobno przy ich pomocy zdobyły jakąś twierdzę na północy. Miał się do tego przyczynić legendarny ciskający ognistymi błyskawicami kijek. Gracze A gracze jak to gracze...jak zawsze gówno zarobili ale za to przeżyli kolejną piękną przygodę. A teraz mulą przed komputerem i błądzą po świecie w poszukiwaniu kolejnego wrednego Mistrza Gry... Ostatnio edytowane przez zgrzyt : 10-05-2011 o 02:33. |
|
| |