Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-11-2010, 20:47   #21
 
razdwaczy's Avatar
 
Reputacja: 1 razdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znany
Leonardo poczuł się prawie jak w domu. Z tym, że ta beczka bimbru nie była jego bratem, a jego żona nie była kuzynką, którą kochał. No i miał nadzieję uniknąć kąpieli w gnojówce, kiedy opuści to domostwo.

Wiedział, że przesadza. Wiedział, że jego brat nie był ochlejem, anie nierobem. Nawet, jeśli byłby tym drugim, to i tak bogactwo jego rodziców wystarczyłoby zarówno na jego hulanki, jak i na jej utrzymanie. Oraz na dzieci, dodał szybko. Wiedział też, że to raczej nie jego brat nasłał nań zbirów, aby utopili go w gównie. W sumie, przyznał to z bólem Michaleangelo nie jest taki zły. Po prostu w jego odczuciu nikt nigdy nie byłby wystarczająco dobry, aby zapewnić Alessandrze to, na co zasługiwała. W jego wyobraźni była anielicą, ba boginią, która zstąpiła na ten świat, aby dodać mu trochę doskonałości, której tak tu brakowało. Fakt, że w rzeczywistości była to suka , która lubiła patrzeć na jego rozterki, zaczął docierać do Leo dopiero niedawno.

- Buongiorno signor! - powitał gospodarza. Po chwili zreflektował się, że ten go nie rozumie i powtórzył pozdrowienie po imperialnemu.

- Bądź pozdrowiony gospodarzu.

Przyjrzał mu się dokładniej. Faktycznie wyglądał jakby przechodził właśnie trudny okres. Tileańczyk z trudem powstrzymał się, przed pytaniem, czy kiedykolwiek miał okres dobry.

Wyciągnął rękę. Co prawda uczono go, by nie bratał się z gminem, ale z drugiej strony uczono go też, by nie sikał przy obcych i nie przyrzekał wszystkiego każdemu, kto poprosi.
Nauka, śladem ogarów i niedawno spotkanego furiosus poszła w las.
- Nazywam się Leonardo. A To moi kamraci.
To mogło zabrzmieć trochę bufonowato, ale Foxellini miał dość traktowania go jak przydupasa Bretończyka. To nie było nic osobistego, ale szlachecki honor dawał o sobie znać.

Leonardo chciał jeszcze pochwalić zaradność gospodarza, ale rozejrzał się wokoło i przestraszył się, że zostanie to poczytane jako obelga.
Wchodząc do budynku postanowił zachować czujność. Znał paru pijaków i wiedział, że każdemu może odbić, kiedy się ubzdryngoli.
 
razdwaczy jest offline  
Stary 12-11-2010, 13:17   #22
 
Gravell's Avatar
 
Reputacja: 1 Gravell nie jest za bardzo znany
- Rycerz? Może i faktycznie nie wyglądacie na wieśniaków. A niech będzie. Właźcie do środka. Na zimnie nie będziemy gadać! - powiedział gospodarz. Te słowa wywołały euforię. Frank chciał przedrzeć się przez swoich kompanów i wejść do środka pierwszy, dopaść do stołu uginającego się od jadła i napitku, po czym rozłożyć się wygodnie przy kominku i ogrzać zmarznięte ciało. Na szczęście łowca nagród powstrzymał się przed tym i ograniczył do szerokiego uśmiechu. Wszedł do środka zaraz po Leonardzie i odruchowo rozejrzał się po wnętrzu. Ładnie, ładnie... - pomyślał. Zdarzało mu się sypiać już w lepszych miejscach, ale darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda. Dają? To bierz! Z resztą tu nie było tak źle!

- Jestem Frank - powiedział, po czym wrócił do rozglądania się po domostwie. Niestety jego oczy nigdzie nie odnalazły suto zastawionego stołu. Po raz kolejny za dużo sobie wyobrażał. Pomimo to, konfrontacja z rzeczywistością nie osłabiła jego entuzjazmu - przynajmniej porządnie się wyśpi i wysuszy swoje przemoczone ubranie.

Nagle przez umysł Franka przeszła paskudna myśl. Oby tylko nikt z jego kompanów nie myślał wymagać by gospodarz "przeprosił panią bo tak niegrzecznie zwracać się do kobiety". Chuj z tym! To ich sprawa jak żyją i jak się do siebie zwracają. Z resztą, jej mąż był pijany, a to zupełnie zmieniało postać rzeczy. Sam nieraz upijał się do granic swej wytrzymałości i wiedział jak odmiennie postrzega się wtedy świat.

Wzrok awanturnika powędrował w stronę towarzyszy dając im do zrozumienia by się pospieszyli. Nie miał zamiaru stracić reszty dnia na powitania i uściski. Był głodny i zmęczony - podobnie jak jego towarzysze. Nie rozumiał zatem dlaczego jeszcze nie siedzą przy stole.
 
Gravell jest offline  
Stary 12-11-2010, 14:07   #23
 
Nahgraz's Avatar
 
Reputacja: 1 Nahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znany
Gaurim był wręcz oburzony zachowaniem opoja, zwłaszcza drażnił go sposób w jaki traktuje kobietę. W społecznościach krasnoludzkich nie do pomyślenia było by tak potraktować niewiastę, nawet po dużej ilości alkoholu. Poza tym wychowanie, kultura i szacunek nie pozwalały żadnemu z jego ziomków w ten sposób postąpić. Natomiast od czasu gdy opuścił rodzime mury Karak Kadrin zdarzało mu się być świadkiem takowych zachowań i trzeba tu rzec, że za każdym razem wywoływało to w nim takie same odczucia odrazy do chama, który nie potrafi się zachowa w obliczu kobiety, jakakolwiek ona by nie była. Fakt, że nie jedna ludzka dziewka się źle prowadzi nie znaczy, że można je traktować niżej jak psa.

W tym całym zamyśleniu przywołał w pamięci jak razu pewnego stanął w obronie pewnej panny lekkich obyczajów, której to naprzykrzał się pijany szlachetka. Może i była kurewką, ale za to miłą, a i całkiem powabnych kształtów jak na ludzką dziewkę. Sytuacja skończyła się złamanym nosem dla szlachetki, gdyż był zbyt pijany aby przyjąć do wiadomości inne argumenty jak pięści i twardą lekcję krasnoludzkiego wychowania. Śmiechu przy tym było co niemiara, do czasu aż szlachetka nazajutrz nie wrócił ze kilkoma mundurowymi. Ech dziwne to zwyczaje u ludzi bronic warchoła w strojnym wdzianku bez względu na winy, a kobiecie ubliżać i sprawiedliwość karać.

Krasnolud prędko odegnał myśli i jeszcze raz zmierzył pijanego gospodarza. Pogładził się po brodzie i postanowił niereagowań. Nie chciał przecie zrazić osoby u której miał nocowac, zapewne jego towarzysze by mu nie wybaczyli gdyby przyszło im spać w stodole o dziurawym dachu. Poza tym chamidłoa ten czas tylko pokrzykiwało, ale nich by spróbował dziewczynie krzywdę zrzrobićtego by już Gaurim nie stwstrzymał.

Gaurim postanowił się nie wtrącać, a całą sytuacje puścił jedynie z grymasem twarzy. Miast się denerwować postanowił rzucić okiem na przybytek, w którym mieli spędzić noc.

No tak 'jaki pan taki kram'. Obejście było strasznie zaniedbane, świadczyły o tym dziurawe dachy, krzywe i przegniłe ściany, jak i licho wyglądający zwierzyniec. Dom też nic lepszy, no może dach nieco solidniejszy i bez dziur, ale i tak nie umywało się to do krasnoludzkich budowli. Co prawda gdyby się przyłożyć dało by się doprowadzić ten folwark do stanu używalności, ale... I tu krasnolud spojrzał raz jeszcze na gospodarza. No właśnie, wystarczyło jedno spojrzenie i było już wiadome, że to nie wina deszczy, wilgoci czy innych nieprzychylnych czynników, a jedynie właściciela.

Gaurim pomruczał coś w khazalidzie pod nosem na znak niezadowolenia i jak tylko usłyszał: A niech będzie. Właźcie do środka. Na zimnie nie będziemy gadać! Ruszył ku wejściu.

Stojąc już w progu napotkał spojrzenie Franka i tu chyba po raz pierwszy zgadzał się z łowcą nagród.

- Masz rację. Nie ma co wszczynać awantury, przynajmniej dopóki gospodarz będzie się zachowywał. - cicho rzekł do Franka, po czym podał mu butelkę gorzałki, którą trzymał w plecaku.
 

Ostatnio edytowane przez Nahgraz : 12-11-2010 o 14:16.
Nahgraz jest offline  
Stary 13-11-2010, 09:54   #24
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Skurwysyństwo, jak to zwykle pośród ludzi, pleniło się niczym kąkol. Zieleniło się, korzenie zapuszczało coraz głębiej i kwitło. Kwitło tak pięknie, że wielu brało je za zupełnie inny kwiat. Jak jego współtowarzysze, dla których ciepły dach nad głową i szansa na zjedzenie strawy okazywały się wystarczającą łapówką by na skurwysyństwo się godzić, akceptować je i przymykać na nie oko. To był pierwszy krok do gnuśności, do milczącej zgody na wszelkie nieprawości. To był krok ku złu. I… jak się by nad tym głębiej zastanowić, to było zło.

- Rycerz? Może i faktycznie nie wyglądacie na wieśniaków. A niech będzie. Właźcie do środka. Na zimnie nie będziemy gadać! – słowa gospodarza od razu zmotywowały współtowarzyszy Jeana do działania. Do akceptacji skurwysyństwa, kupionej dosyć tanim sumptem. Ciepła strawa i dach nad głową.

Jean Pierre nie miał im tego za złe. Byli jak większość ludzi. Nawet krasnolud. „Nie wtrącajmy się w ich kłótnie, to nie nasze sprawy” – mawiali zwykle ludzie nie chcący wychylać się poza nawias społeczeństwa. To tłumaczyło zachowanie współtowarzyszy Jeana. Oraz ponaglające spojrzenia jakie mu słali. Jean ciężko westchnął spoglądając im w oczy. Wiedzieli. „Ciepła strawa… Dach nad głową… Bezpieczne spanie…”. Jean Pierre Dubois de Crecy, syn Bretonii podjął decyzję…

- Jesteś gospodarzem, lecz muszę odmówić twej szczodrej propozycji. Nie godzi się bowiem nocować w domu pijanej kreatury jaką bydlaku jesteś. – Jean podszedł do gospodarza a widząc jego krzywy, złośliwy uśmiech i butę w oczach nie wytrzymał i wyrżnął go krótkim sierpem pod żebra poprawiając hakiem od spodu. Pijanicę cisnęło na futrynę po której spłynął otumanionym wzrokiem spoglądając na stojącego przed nim rycerza. Ręka bydlaka sięgnęła noża, który wisiał u jego pasa, lecz Jean wymownie położył dłoń na głowicy miecza. Gospodarz się uspokoił i puściwszy nóż starł płynącą z rozbitego nosa krew. Jean Pierre zaś mówił dalej, powoli i wyraźnie. Tak, by do zapijaczonego łba dotarło. Obserwując gospodarza miał jednak świadomość, że nie jest aż tak pijanym, by trzeba było mu to wszystko powtarzać na trzeźwo. – skoro się już poznaliśmy to słuchaj uważnie. Wybacz obrazę tych wszystkich kreatur, które stoją ponad tobą a tym porównaniem zostały z tobą zrównane. Jednak nie pochodzę stąd i brak mi słów dla opisania czegoś takiego jak ty. Jednak pod ten dach zaprosiła mnie niewiasta, którą podle obraziłeś a której ja, Jean, obiecałem ochronę. Pamiętaj o tym, kiedy znów weźmie cię ochota nazwać ją jakimś nieprzyzwoitym określeniem. Tym razem ci daruję. Ale tylko tym razem. Dla mnie bowiem jesteś niczym gad jaki i nie jestem pewien czy czynię właściwie darowując ci karę. Nie jestem jednak mężobójcą.

To mówiąc Jean ukłonił się zdawkowo dziewce i współtowarzyszom i ruszył ku stodole. Gospodarz podnosił się kurwując pod nosem. Jean odwrócił się i zmierzył go wzrokiem chłodnym. Taksującym.

- Ale mogę nim zostać. Jeśli masz odmienne zdanie, czekam. Teraz lub o świcie, gdy wytrzeźwiejesz. Zatem? – pytanie w próżni wisiało tylko chwilę. Kmiot splunął siarczyście za Jeanem, po czym z hukiem zatrzasnął odrzwia. Jean, który w końcu poczuł trud wędrówki, nie miał mu tego za złe. Stodoła zaś nie wyglądała tak źle w porównaniu do wielu innych miejsc w których dane mu było sypiać…

.
 
Bielon jest offline  
Stary 13-11-2010, 19:20   #25
 
Tasselhof's Avatar
 
Reputacja: 1 Tasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputację
Tass stał jak wryty kiedy pijaczyna tuż przed nim upadł na ziemię. Zagwizdał przeciągle i bez słowa przepuścił rycerza, który ruszył ku stodole. Ten koleś był naprawdę wkurwiający. Najpierw wplątał ich w to bagno, a teraz odebrał mu przyjemność sprania skóry tego starego moczymordy. Niziołek przykucnął przy leżącym i krwawiącym mężczyźnie po czym splunął mu prosto w twarz.
- Jesteś śmieciem, ale ty o tym wiesz chyba najlepiej. Spójrz sam na siebie, taki majątek, taka dziewka za żonę i wszystko się marnuje przez kogoś takiego jak ty. Wymiotować mi się chce na twój widok gadzie. Nigdy nie miałem własnego dachu nad głową ani osoby, która by mnie pokochała. Nigdy nie miałem miejsca, w którym mógłbym spokojnie żyć i jak widzę gdy ktoś taki jak ty tego nie docenia to mnie szlag jasny trafia.
Gdy Tass dostrzegł, że mężczyzna się poruszył odrzucił płaszcz z ramienia i pokazał mu kuszę.


- Nie załadowana to fakt, ale wierz mi ładuje szybciej niż ty zdążysz wstać, a uciec już tym bardziej. A nawet jeśli uciekniesz Avro cię znajdzie, a ja cię odstrzelę. Mam zamiar w tej mieścinie przez jakiś czas zostać i niech się tylko dowiem, że tej pannie włos z głowy spadł, a poznasz tajniki bólu o jakich ci się nie śniło skurwysynu. Łapiesz?
Tass wstał i podszedł do rycerza po czym przywołał do siebie Avro.
- Mam do ciebie Jean prośbę. Nie będę katował mojego psa koniecznością spędzenia nocy pod jednym dachem z tą padliną dlatego prosiłbym abyś się nim zaopiekował tej nocy. Ta żmija jest pijana i jeden czort wie co mu do łba przyjdzie dlatego zostanę w domu, aby nie wyżywał się za nas na żonie. Ciężko jest kogoś przestraszyć samymi słowami zwłaszcza przy moim wzroście, ale nie jeden w praktyce nauczył się, że w pewnych kwestiach nie żartuję.
Spojrzał powrotem na właściciela przybytku i oczekiwał odpowiedzi Bretończyka.
 
Tasselhof jest offline  
Stary 13-11-2010, 20:47   #26
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Bretończyk nie spodziewał się tego, że to niziołek będzie tym, który zareaguje. Nie mniej jednak ucieszył się, że wśród jego kompanów był ktoś, kto podziela jego pogląd na gospodarza. Słuchając słów Tasselhofa usmiechnął się lekko, przyjaźnie. Gniew minął mu już dawno.


- Pewnie. Chętnie spędzimy tę noc na świeżym powietrzu, prawda Avro? No chodź! Poszukamy jakiegoś kota. A ty pilnuj tego robala. Żeby się na niej nie odkuł... - Jean skinął głową wskazując niziołkowi zbierającego się z klepiska pijaczynę. A sam z czworonożnym towarzyszem ruszył ku stodole szukając w niej tej suchej części, gdzie z dachu nie siąpił jesienny deszcz. Siano i brak deszczu padającego na głowę były dlań wystarczającym udogodnieniem. Nie raz przecie przychodziło mu spędzić noc w gorszych warunkach...

.
 
Bielon jest offline  
Stary 14-11-2010, 12:27   #27
 
Nahgraz's Avatar
 
Reputacja: 1 Nahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znany
- Niech mnie kule. Tego się nie spodziewałem po niziołku, po rycerzu tak, ale nie po Panu. - krasnolud uśmiechnął się w kierunku Tasselhofa na znak akceptacji. - Też miałem ochotę sprać tego moczymordę, ale skąd miałem wiedzieć czy się z tym zamysłem zgodzicie. Mimo wszystko wolałem nie interweniować, gdyż człeka nie znam.

Gaurim spuścił wzrok ze wstydem. Tak jakby na ziemi pod butami miał odnaleźć zagubiony honor.

- W sumie teraz jest mi głupio. Głupio i wstyd. Może to przez cały ten brud, gnuśność i chamstwo jakie się w Imperium szerzą. No cóż, mogę jedynie Panów przeprosić i obiecać jedno.

W tym momencie Gaurim się wyprostował, spojrzał na kompanów, po czym solidnie uderzył pięścią w pierś i z pełną powagą w głosie rzekł. - Na brody przodków obiecuję Panom, że puki Gaurim Mordrinson gości w tym domostwie włos panience z głowy nie spadnie. A niech no szuja spróbuje czegoś to już ja mu pokażę twardą szkołę. - zagroził pięścią, ocierającemu krew z twarzy, warchołowi.

Po chwili dodał jeszcze. - Dobrze, że są jeszcze na tym świecie osoby, które przypominą w momentach słabości o wartościach, które powinny kierowac człowiekiem.
 

Ostatnio edytowane przez Nahgraz : 14-11-2010 o 12:30.
Nahgraz jest offline  
Stary 15-11-2010, 17:56   #28
 
zgrzyt's Avatar
 
Reputacja: 1 zgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwu


Pięść Jean Pierra uderza w mężczyznę niczym piorun w stojące na środku pola drzewo. W mgnieniu oka cielsko chłopa upada z hukiem na twardą posadzkę. Mówi się, że jeden cios kilofa drąży tunel. Tak samo i tutaj jeden precyzyjny zamach powala olbrzyma.

Oszołomiony mężczyzna z trudem próbuje się podnieść. Z nosa cieknie mu krew. Jest zamroczony i wygląda na to, że cały świat kręci mu się właśnie przed oczyma.

- Pieprzony Bretończyk. Co on sobie wyobraża?! Bić mnie w moim własnym domu?! Niech ja tego skurwysyna dorwę! Nogi mu z dupy powyrywam!

Po dłuższej chwili udaje mu się podnieść w pozycję na czworaka.

- No ale trzeba mu przyznać...łapę ma tęgą.

W tym momencie zauważa przystawioną do nosa kuszę Tasselhofa i jakiś wywód na temat poszanowania kobiet.

- Co?! Ty też przeciwko mnie?!

Mężczyzna wstaje i ze spokojem odsuwa naładowaną broń niziołka.

- Ty. Słuchaj no ty. Nie celuj tak tą pukawką. Chwila nieuwagi i komuś może stać się krzywda. No i z łaski swojej nie drzyj tak ryja. Łeb mnie od tego boli.

Po chwili przypomina sobie o całej reszcie gości.

- A wy co się tak gapicie? Siadać do stołu! Jagoda! Przynieść no gorzałki i coś do żarcia!

Po chwili młoda służąca przynosi lokalnie pędzony bimber oraz jakiś skromny poczęstunek: chleb, ser, jabłka.



Ciężko nie zauważyć leżącego na ławie, zapitego w trupa grubasa. Trep jest mniej więcej w wieku gospodarza. Ubrany jak jeden z tych lepiej sytuowanych chłopów. Może to jakiś sołtys albo ktoś ważny we wsi?

- Ćwikło! Żyjesz?!...ech...wybaczcie stan mojego kompana. Nic nie poradzę, że chleje gorzej niż baba. Byle dziewka ma mocniejszy łeb od niego. Ćwikło! Nie rzygaj tam tylko!

Gospodarz siada na krześle. Prawie się przy tym wywala.

- To teraz mówcie coście za jedni. Skąd i dokąd jedziecie? No i co to tam było znowu z tym przybłędą. Jak mu tam? Israi? Swoją babę bym o to spytał ale pewno skłamie.
 

Ostatnio edytowane przez zgrzyt : 15-11-2010 o 20:40.
zgrzyt jest offline  
Stary 15-11-2010, 20:45   #29
 
razdwaczy's Avatar
 
Reputacja: 1 razdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znany
Leonardo ochoczo nalał sobie gorzałki i sięgnął po lewak. Ukroił sobie krzywą pajdę chleba i wziął trochę sera.

Lubił, kiedy nie musiał używać broni do czynienia krzywdy innym. Nie zawsze dało się to osiągnąć, ale zawsze należało próbować. Tak w każdym razie twierdził jego ojciec.

- Aaa... raffinatezza . - pochwalił posiłek. Zdawał sobie sprawę, że to kwestia głodu, ale i tak delektował się jedzeniem. Ileż w końcu można jeść suchą koninę?

Szybkim ruchem wlał sobie alkohol w usta.

- Ach. - westchnął. - Mocna.

Wysłuchał tego, co miał do powiedzenia gospodarz. Po czym zebrał się do odpowiedzi.

-Jesteśmy po prostu wędrowcami szukającymi zarobku, a jak bogowie pozwolą, to i swego miejsca na ziemi. A los chciał, że idziemy na Beresburg.

Skarcił się w myślach za sentymentalizm. I pretensjonalność. A także szereg innych rzeczy.

- A ten kto zacz? - wskazał nadgryzioną pajdą chleba na mężczyznę, którego gospodarz nazywał Ćwikłą. - Jakiś wasz sołtys, wójt, czy jak tam go w waszym kraju nazywacie?

- Nie wiem, kto to taki ten Izerai - Stwierdził -ale muszę cię zapewnić, że twoja żona zachowała się, jak na przykładną sposa. To jest - nie przyniosła ci żadnej ujmy. Natomiast twoje wcześniejsze zachowanie okryło cię wstydem i mimo że to nie moja sprawa, powinieneś bardziej ufać żonie. Nie jestem kaznodzieją i może gówno wiem o małżeństwie, ale traktowanie jej z większą życzliwością na pewno nie zaszkodziłoby. Nie dziwię się, że moi porywczy towarzysze nie mogli tego znieść ale sam też nie jesteś bez winy.

Ostatnie zdanie nie było prawdziwe. Dziwił się jak cholera, że Tass zareagował tak gwałtownie. O ile wiedział mniej więcej, czego spodziewać się po reszcie, to niziołek był dla niego coraz większą zagadką. A może po prostu lubił pastwić się nad słabszymi?

- A tu we wsi jak życie płynie? Wszyscy zdrowi?
 
razdwaczy jest offline  
Stary 17-11-2010, 19:59   #30
 
Gravell's Avatar
 
Reputacja: 1 Gravell nie jest za bardzo znany
Brawo - pomyślał łowca nagród - zapewniliście tej kobiecie spokój... Tylko na ile? Zapewne nie na dłużej, niż będziemy tu bawić. Później mąż odbije sobie zniewagę, jakiej doznał, właśnie na swojej żonie. Rozbity nos zagoi się szybko, ale duma... Duma boli o wiele dłużej... No ale cóż... To nie mój problem, choć szkoda mi tej biednej chłopki. Szkoda, że tkwi tu z tym zapijaczonym chujem.

- A wy co się tak gapicie? Siadać do stołu! Jagoda! Przynieść no gorzałki i coś do żarcia! - krzyknął gospodarz. Dwa razy nie trzeba było powtarzać.

Frank szybko zasiadł do stołu. Gdy tylko służka przyniosła jadło i napitek zaczął posilać się po ciężkiej podróży. Kilka kawałków chleba z serem, łyk mocnej gorzałki i świeże jabłka. Nie było to może najwykwintniejsze jedzenie, ale tego właśnie potrzebował - jakiejkolwiek odmiany dla sucharów, którymi żywił się przez ostatni czas.

Łowca nagród przysłuchiwał się tego o czym rozmawiają Leonardo i gospodarz, jednak sam nie udzielał się w rozmowie. Po krótkiej chwili wstał od stołu, by rozprostować nogi. Miał wrażenie, że zajęci rozmową towarzysze nawet nie zauważyli jego zniknięcia. Przeszedł kilka kroków w tę i we w tę, rozejrzał się po pomieszczeniu, po czym klepiąc się po brzuchu zasiadł z powrotem do stołu. Jego wzrok powędrował w stronę bimbru.

Ahh, co mi tam, w sumie mogę... - pomyślał Frank, po czym ochoczo nalał sobie kolejny kubek wódki.
 
Gravell jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:08.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172