|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
08-01-2011, 16:04 | #1 |
Reputacja: 1 | Sesja dla początkujących[Warhammer 2 e.d] Na rynku lał deszcz, spłukując nieczystości poprzednich, upalnych dni. Jedni owy deszcz przeklinali, inny za to go błogosławili. Averburg, miasto w którym handel kwitł tylko w dni słoneczne przypominało cmentarz, aniżeli cokolwiek innego. Nieliczni przechodnie szli czym prędzej chcąc uniknąć deszczu i schować się w suchym miejscu najszybciej jak to tylko możliwe. Każdy z was trafił do karczmy pod „Łbem dzika” w odstępie kilku minut. Jedyny niezajęty stolik był zajmowany przez kolejno zjawiające się osoby. Najpierw przybyła młoda, piękna kobieta z jakimś łańcuszkiem na szyi, później czworo mężczyzn. Siedzieliście przy jednym stoliku, grzejąc się piwem i podjadając zamówioną kolację. Nie znaliście się wcześniej, rozmawialiście sobie ot tak, prowadząc niezobowiązujący dialog o pogodzie, no bo skoro już siedzicie przy jednym stoliku. Krople deszczu bębniły równomiernie o dach jak i cały budynek zanosząc się ponurym szlochem niebo dawało jasny znak – nie prędko minie ta ulewa. Nagle do karczmy, w której wy siedzieliście, przyszedł jegomość ubrany w podróżne szaty, nie wyróżniał się w tej chwili od tłumu innych ludzi, także zakrytych płaszczami przed deszczem. Pewnym korkiem ruszył w stronę jedynego wolnego miejsca w całej karczmie. Chcąc-nie chcąc było to miejscu przy waszym stoliku. Przyglądacie się jegomościowi i widzicie, że pod płaszczem ma zbroję, delikatnie połyskującą w wątłym świetle, długi miecz przy pasie i złoty pierścień na prawej ręce, na placu wskazującym. Nieznajomy nieznacznie kiwnął głową w waszą stronę ni to na powitanie, ni to na jakiś umówiony znak. Wasze kufle zostały wysuszone już niemal do pusta, tak więc jeden z was postanowił je uzupełnić, gdy tylko wstał, przez drzwi, które odleciały z hukiem, wpadli jacyś uzbrojeni ludzie, mimo tłumu i tłoku zrobiło się bardzo cicho...: -W imię Sigmara, wszyscy zebrani tutaj będziecie przeszukani i zabrani na spytki do świątyni. Każda osoba, która odmówi pójścia dobrowolnie zostanie uznana za heretyka i jeszcze dziś spalona na stosie... Tłum zaczął niespokojnie się rozglądać po sobie, co niektórzy, słusznie wystraszeni, zastanawiali się jak stąd zniknąć. Wtedy nieznajomy zwrócił się do was: -Do Aldorfu są trzy dni drogi, mam list, a mnie szukają. Musicie udać się do Najwyższego Kapłana Sigmara, w Wolfenburgu, skąd uciekam, władzę przejął chaos. Wyciągnął z rękawa list, z zamiarem wręczenia go któremuś z was. -Błagam was w imię Sigmara, pomóżcie mi! Nagroda was nie ominie. Powołajcie się na Felixa "zagubionego" Heina. Nieznajomy po tych słowach wskazał na ladę i drzwi za nią prowadzące gdzieś w głąb karczmy czy raczej składziku: -Narobię hałasu, tamtędy uciekniecie. Nie będą was szukać... A na stole leżał list, z pieczęcią... [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=P5Ni-wrFwVs[/MEDIA] Elyn Porwała list i schowała pod płaszcz. W tłumie zaczęliście przeciskać się w kierunku kontuaru i drzwi za barem i barmanem. Nagle usłyszeliście odgłosy bijatyki, najwidoczniej nieznajomy postanowił zająć czymś strażników. Skorzystaliście z okazji. Dotarliście do dzrwi i szybko zniknęliście za nimi. Pomieszczenie było małe z jednym tylko oknem, nie myśląc zbyt wiele, bo i nie było o czym wyszliście jedno po drugim przez okno wprost na lodowaty deszcz. Znajdowaliście się w bocznej uliczce, a deszcz lał wam się za kołnierz. Zaczęliście biec, uciekać z tego miejsca, biegliście przed siebie całą piątką, majacząc innym ludziom w oknach. Byliście tymi postaciami, które przemykają się, które widziane uznawane są za złodziei, morderców albo inne męty i plagę miast. Dotarliście na skraj miasta, słyszeliście tylko deszcz który odbijał się od domostw, od dachów, a przed wami rozciągał się ciemny las. Nagle zawiał wiatr, wiedzieliście, mieliście przeczucie, że to dopiero początek waszej przygody i choć byście chcieli nie macie możliwości zawrócić. Nie, jeśli nie chcecie poznać siebie, poznać prawdy, dokonać swego przeznaczenia. Bo choćby ktoś był niewierzący to czy może się równać z Bogami i ich zamiarami? Czy może okrzyknąć się lepszym od nich? Ktoś kto patrzyłby z boku na was widziałby pięć zakapturzonych postaci w płaszczach podróżnych ruszających żwawym korkiem w mrok lasu, w deszcz, mrok, niebezpieczeństwo, zobaczyłby osoby mające ważną misję albo będące potępionymi…
__________________ Do szczęścia potrzebuję tylko dwóch rzeczy. Władzy nad światem i jakiejś przekąski. Ostatnio edytowane przez one_worm : 08-01-2011 o 16:10. |