Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-02-2011, 14:23   #21
 
Revan Jorgem's Avatar
 
Reputacja: 1 Revan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znany
Jednak chyba opłaciło się że tam poszedł z tymi dwoma. W lesie leżała tuba ze zwojem i jakimś szyfrem. Jeden z jego kompanów zdawał się wiedzieć o co z tym wszystkim chodzi, więc powiadomili o znalezisku resztę i poszedł za nim.
Jestem Hugo Wesser, tak przy okazji- przedstawił się ów człowiek.
-Heinrich Glumbgner, wędrowny akolita najwyższego Sigmara- odwzajemnił się uprzejmością.
-Uważajmy teraz, bo być może napastnicy kryją się tam, dokąd zmierzamy- jeszcze raz się odezwał Hugo i po chwili wypatrzył coś, co było opisane w zwoju. Poszli w tamtą stronę, a gałęzie smagały Heinricha w jego łysą głowę. Po kilku metrach doszli do ściany z gałęzi, autorzy tego dzieła najwyraźniej nie byli ekspertami od maskowania.
Hugo bez żadnych ceregieli zaczął rozgarniać gałęzie a Heinrich rozglądał się czy nikt nie próbuje ich zaskoczyć. Po chwili tamten przeszedł przez nowo powstałą dziurę i... Wrzasnął? Heinrich zajrzał przez dziurę i zobaczył że ten trzyma się za ucho, a raczej za to co z niego zostało. Spojrzał na drzewo obok i jasne było że wpadł w pułapką. Natychmiast zajął się rannym krzycząc:
-Ranny! Mamy rannego!
 
__________________
Gdy cię mają wieszać w ostatnim życzeniu poproś o szklankę wody, nigdy nie wiadomo co się stanie zanim ją przyniosą.
Revan Jorgem jest offline  
Stary 10-02-2011, 16:16   #22
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Skalfkrag stał przy wozie i zastanawiał się co dalej począć z tą sprawą, jak ją ugryźć. Wiedział już z kim mają do czynienia, ale wcale nie ułatwiało mu to planowania. Wbrew temu co powiedział zrozpaczonemu kupcowi, napadu nie dokonali zwykli bandyci. To wszystko było doskonale przygotowane, do ochrony najęło się nawet dwóch z bandytów, o czym wspomniał raniony pachołek. I cała ta przeklęta mistyfikacja. Z jednej strony ktoś zadał sobie mnóstwo trudu, aby tak upozorować pole bitwy. Kozie głowy, krew... Z drugiej jednak było to bezsensowne. Wszyscy doskonale wiedzieli, że zwierzoludzie nie posługują się bronią strzelecką. A do tego nawet mniej wprawne oko było w stanie odróżnić rogaty łeb zwierzoczłeka od głowy zwyczajnej kozy. Dziwne, bardzo dziwne.

- A mówiłem, kurwa, żeby się nie rozłazić! -warknął zdenerwowany, gdy jego rozmyślania przerwał krzyk jednego z wyznawców Sigmara. Ktoś został ranny. I dobrze mu tak - pomyślał Skalfkrag. - Mówiłem żeby nigdzie nie łazić. Jednak pognał w kierunku źródła hałasów, mijając kamień i wbiegając na leśną ścieżkę.

- Co jest? - krzyknął rozglądając się. W ręku już trzymał nadziak, gotów do walki. Nie było tu jednak nikogo, poza rannym - ty podstarzałym, który oburzał się na doktora, łysym akolitą i tym z wielkim symbolem na piersi. Od razu zauważył nieudolnie zamaskowaną ścieżkę i zrobioną przez towarzyszy wyrwę w krzakach. Ostrożnie przeszedł na drugą stronę, rozglądając się na boki.
 
xeper jest offline  
Stary 10-02-2011, 17:07   #23
 
seto's Avatar
 
Reputacja: 1 seto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znany
Herman przeczuwał, że udanie się za akolitą było dobrą decyzją. Przeczucie przerodziło się w pewność. Sigmar chciał aby ich trójka odnalazła dziwny dokument, a potem ukrytą ścieżkę. Grundstein zmówił cicho modlitwę dziękczynną i w milczeniu udał się za kompanami.

- Herman Grundstein - Dołączył do wymiany uprzejmości. Ton głosu wyznawcy Sigmara był dosyć życzliwy.

Kiedy trzej mężczyźni przedzierali się przez krzaki Herman miał złe przeczucie. Wolał najpierw powiadomić resztę ludzi, ale spojrzawszy na kompanów polecił się opiece Sigmara i nawet nie zwolnił kroku. Przynajmniej do momentu kiedy nie dostał gałęzią w czoło. Pochylił się lekko i szedł nieco ostrożniej. Dotarli do ściany z gałęzi. Herman powstrzymał komentarz dotyczący zdolności tych którzy starali się ukryć przejście. Kiedy zobaczył, że Hugo zaczyna pozbywać się przeszkody zwrócił się twarzą w stronę ścieżki, którą przyszli. Jeśli ktoś miałby im przeszkodzić to nadszedł by z tej strony.
Krzyk. Hugo trzymający się za ucho (albo to co z niego zostało). Akolita wołający pomocy. Herman rzucił się w kierunku z którego przyszli. Omal nie wpadł na krasnoluda.
- Tutaj! Dostał bełtem. Pewnie pułapka. - Herman mówiąc rzeczowo i konkretnie wskazał ręką rannego.
Grundstein nawet nie starał się pomóc towarzyszowi. Nie znał się na opatrywaniu ran, a akolita już klęczał przy trzymającym się za ucho mężczyźnie. Herman minął krasnoluda i udał się w stronę kupca.
- Znaleźliśmy coś! Ktoś chciał tam coś ukryć - wskazał ręką miejsce, z którego przyszedł. - Przydałby się medyk. Ucho naszego towarzysza ledwo się trzyma, a nie wiem jak dobrze akolita zna się na opatrywaniu. - Głos Hermana był pewny i praktycznie pozbawiony emocji. Starał się w miarę możliwości wytłumaczyć zaistniałą sytuację.
 

Ostatnio edytowane przez seto : 10-02-2011 o 17:13.
seto jest offline  
Stary 10-02-2011, 17:22   #24
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Niemal od razu zauważył pułapkę, w jaką wpadł mężczyzna. Linka, o którą zahaczył była wyraźnie widoczna, teraz kiedy nie zasłaniały jej gałęzie. Pochylił się i przyglądnął konstrukcji potykacza. Cienki sznurek wiódł w poprzek ścieżki, oplatał wystający, ułamany konar i kończył się na spuście kuszy, solidnie umocowanej między gałęziami.
- Toś miał człeku szczęście, dziękuj bogom - powiedział do krwawiącego Hugo, nie za bardzo zwracając uwagę na to, czy słyszy czy nie. - Jeden cal i miałbyś bełt między uszami, a tak tylko będziesz się mógł pannom chwalić piękną blizną.

Potem wstał i spojrzał na ścieżkę. Biegła kilka kroków prosto, wciąż między gęstymi krzakami, a potem skręcała łukiem na wschód. Krasnolud już miał ruszyć dalej, aby zobaczyć co kryje się za zakrętem, ale w ostatniej chwili powstrzymał się. Przecież na ścieżce mogły być kolejne pułapki. Niech ktoś inny lezie przodem.
 
xeper jest offline  
Stary 11-02-2011, 12:32   #25
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Jonas cały czas spokojnie „pykał” swoją fajkę podczas podążania za tropem. Przystanął na widok śladów. Uklęknął by przyjrzeć się znalezisku, tak by móc ocenić mniej więcej rozmiar nogi oraz typ buta. Choć zdawał sobie sprawę że szansa jest niewielka by uzyskać odpowiedź, musiał mieć pewność że niczego nie przeoczy. Powstał szukając wzrokiem Revana, wolał nie krzyczeć lecz jeśli nie miał wyjścia krzyknął:

- Tu są jakieś ślady.. !!! – liczył że ktoś podejdzie, jeśli nie …

Łowca znów na chwilę wrócił do śladów, próbując zliczyć szacunkowo ilość osób która tutaj się „skryła”. W głowie zaczął zastanawiać się dokąd mogli się udać.. w jakim kierunku.. Postanowił zejść troszkę niżej pagórka, może coś ciekawszego dalej znajdzie. Płomień pochodni ułatwiał mu widoczność. W drugiej ręce pojawiła się, jak zwykle załadowana, kusza. Jonas szedł powoli, ostrożnie i uważnie rozglądał się zarówno przed siebie jak i na boki. Być może jakiś skrawek materiału lub inna cenna wskazówka mogła się pojawić.
Cała ta intryga wydawała mu się podejrzana.

„Ktoś zadał sobie wiele trudu. Za wiele.. chyba że.. córeczka tatusia postanowiła nie iść w mury.. Skoro piękna była to …”

Tutaj pojawił się szyderczy uśmiech, który uwidocznił tylko „zdeformowaną” część twarzy Villmara.

„… pewnie woli ciepło mężczyzny niźli chłód kamieni świątyni. Przecież porwanie dla okupu… kto by się tak trudził.. za dużo zachodu.. a i sam kupiec prawie nie wyzionął ducha.. Tak.. poczekamy spokojnie aż sytuacja się rozwinie.. Za wcześnie by wygłaszać wnioski”
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 16-02-2011, 09:09   #26
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
Kaya przysłuchiwała się rozmowie krasnoluda z kupcem. Szczerość intencji ojca porwanej dziewczyny wydawała się być bezsporna, a jednak kobieta wciąż doszukiwała się jakiegoś haczyka w tej sprawie. Wynikało to chyba z tego, że okoliczności uprowadzenia dziewczyny były co najmniej dziwne. Ktoś zadał sobie wiele trudu aby urządzić tę maskaradę. Pytanie jakie się rodziło to po co? W końcu napastnicy, kimkolwiek byli, działali szybko i sprawnie i nie pozostawili wielu świadków. Szkoda jej było dziewczyny. Pannice z dobrych domów nie mają zazwyczaj pojęcia o prawdziwym świecie. A ten świat był brutalny i szybko pozbawiał złudzeń natury romantycznej. No chyba, że panna nie była takim świętoszkiem jak myślał ojciec. Kaya potrząsnęła głową. Na razie nie czas był na takie podejrzenia.

Przeszukanie samego konwoju nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Nie znalazła nic nowego. Jej uwagę przyciągnęła natomiast grupa kierująca się na południe. Najwyraźniej znaleziono jakąś wskazówkę. Kaya podążyła ich tropem prowadzącym w głąb lasu i przypatrywała się zostawionym śladom. Wkrótce natknęła się na coś, co jej poprzednicy przeoczyli. Wyraźny ślad obuwia, który wskazywał na osobę delikatną i mniejszą niż ślady wskazujące na posturę pozostałych osób.
Dziewczyna żyła więc i mogła sama chodzić. Porywacze byli więc pieszo i dziewczyna nie próbowała ucieczki. Kaya rozglądała się pilnie dokoła szukając innych śladów czy wskazówek. Miała nadzieję, że dziewczyna wpadnie na pomysł, żeby upuścić jakiś osobisty drobiazg... Ze skupienia wyrwał ją krzyk jednego z ludzi, którzy szli przodem. Podeszła zobaczyć co się stało. Wkrótce okazało się, że jeden z nich uruchomił pułapkę.

Kaya zawróciła do drogi, zaraz jak tylko minął ją człowiek w czerni.

- Znaleźliśmy coś! Ktoś chciał tam coś ukryć - usłyszała - Przydałby się medyk. Ucho naszego towarzysza ledwo się trzyma, a nie wiem jak dobrze akolita zna się na opatrywaniu.

No pięknie - pomyślała kobieta - Jeszcze nie zdążyliśmy się dobrze rozejrzeć, a już są pierwsi ranni...

- Ja również znalazłam coś ciekawego. Zdaję się, że pańska córka szła o własnych siłach, więc przynajmniej na razie jest cała i zdrowa – zwróciła się do kupca – W lesie widać wyraźne ślady damskiego obuwia. Proszę opowiedzieć coś więcej o córce. Jak wygląda, jak była ubrana, z kim się przyjaźniła, czy ktoś zabiegał o jej względy, czy miała wrogów i tak dalej. To ostatnie odnieście panie również do siebie. Czy ktoś chciałby wam zaszkodzić?
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!
Felidae jest offline  
Stary 17-02-2011, 14:04   #27
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Postarajmy się pisać krótsze posty, może to podniesie trochę tempo odpowiedzi Jako, że gracz balzamoon nie odpisał, to uznałem, że stracił zainteresowanie dalszą grą. Gdyby chciał wrócić, to niech skontaktuje się ze mną. Tymczasem ja pokieruję trochę jego postacią

Edytowane: gracz balzamoon jednak nie stracił zainteresowania sesją, wystąpiły jedynie problemy techniczne

Edytowane: Revan zgłaszał nieobecność w komentarzach


Hugo Wesser

Wpadłeś w pułapkę i zostałeś raniony bełtem wystrzelonym z ukrytej kuszy. Na twoje nieszczęście bełt prawie całkowicie rozszarpał ci ucho, które teraz ledwo trzymało się głowy. Twoje krzyki przyciągnęły uwagę pozostałych. Podbiegł do Ciebie akolita, który jeszcze przed chwilą opatrywał ranę jednego z członków eskorty, przyprowadził go Herman. Obejrzał uważnie twoją ranę, a następnie skwitował z pomrukiem ---Nie ma sensu szyć, trzeba odciąć to, co zostało- Wyjął ze swojej torby ostry jak brzytwa nożyk i odciął resztki ucha tuż przy skórze. Zawyłeś z bólu. Następnie zszył rozciętą skórę i owinął twoją głowę bandażami. -Jeśli w ciągu kilku dni nie wda się ropowica, to będziesz żył- dodał na pocieszenie.

Heinrich Glumbgner


Pomagałeś opatrywać Hugo Wessera. Żarty się skończyły. Do tej pory nikt z was nie otarł się tak bardzo o śmierć. To nie jest zabawa, to dzieje się na poważnie

Skalfkrag Hurdorson

Przeszedłeś na drugą stronę krzaków. Dostrzegłeś linkę, o którą zawadził Hugo. Powiodłeś za nią wzrokiem aż do drzewa, na którym zauważyłeś zamocowaną kuszę. Najwyraźniej ściana miała bardziej zasłonić pułapkę niż ścieżkę. Linka zamocowana była w ten sposób, że gdy ktoś chciał przedrzeć się przez barierę, to uruchamiał pułapkę. Postanowiłeś nie iść dalej w pojedynkę.

Herman Grundstein

Sigmar olśnił Cię światłem wiedzy. Budowniczowie ściany nie chcieli ukryć ścieżki, a zamaskować pułapkę. Poszedłeś do wozu po pomoc, a następnie wróciłeś z Gregorem, który zaczął opatrywać ranę. Przyglądając się jego zabiegom, pomyślałeś, że żarty się skończyły. Trzeba naprawdę uważać, albo to się skończy czyjąś śmiercią.

Jonas Villmar


Badałeś uważnie ślady, biegły z miejsca zasadzki na południe. Po śladach dało się stwierdzić tylko tyle, że napastników było więcej niż pięciu, trudno dokładnie ocenić. Niestety poniżej pagórka nie znalazłeś niczego więcej. Idąc wzdłuż śladów kierowałeś się na południe, skąd dobiegły Cię krzyki o rannym.

Kaya von Reichenbach

Przeszukałaś wzrokiem okolice na południe od wozu, ale nie znalazłaś niczego nowego. Udałaś się do kupca, z szeregiem pytań, na które od razu uzyskałaś odpowiedź:

-Córka moja, młoda jest i śliczna. Włosy ma o takie, kruczoczarne, a lico jej jasne i gładkie. Ubrana była w białą suknię z niebieskimi rękawami. Mam nadzieję, że to pomoże wam ją odnaleźć. – Dodał kupiec z poczciwym wyrazem twarzy, pełnym troski i nadziei. –Z tego, co mi wiadomo, to raczej nie miała przyjaciół spoza domu. Dużo czasu spędzała w domu na modlitwach. Otoczona była głównie służbą i rodziną. Było paru młokosów, co by chcieli się na ożenek zmawiać, ale ich pogoniłem. Bowiem ona przeznaczona Sigmarowi. A wrogów nie miała, chociaż jeśli chodzi o mnie to niejeden dybie na moje złoto. Zadeklarowanych wrogów nie mam, ale ukrytych, dwulicowych i fałszywych przyjaciół sporo.

Wszyscy

Zanim wyruszycie dalej, przydałoby się zebrać i obmyślić dalszy plan działania. Możecie też wymienić informacje i spostrzeżenia.
 

Ostatnio edytowane przez Mortarel : 17-02-2011 o 22:15.
Mortarel jest offline  
Stary 18-02-2011, 10:56   #28
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- No dobra, ludziska - Skalfkrag zwrócił się do wszystkich obecnych. Trzeba było zaplanować co dalej. Wskazał trzymanym w ręku nadziakiem na ścieżkę. - Sprawa wygląda na prostą. Oprychy, bandziory czy jak tych gołodupców zwać, uciekły tędy. Aby spowolnić pościg zainstalowali tę oto sprytną pułapkę, która omalże nie usunęła mózgu naszemu kompanionowi. Niech dziękuje bogom za szczęście. Moim skromnym zdaniem należy iść za nimi.

- Jeno uważać trzeba, bo na drodze mogą być kolejne pułapki. To kto na ochotnika pierwszy lezie? - Wybuchnął śmiechem patrząc na twarze stojących wokoło niego ludzi. Jego wzrok zatrzymał się na owiniętym w bandaże Hugo Wesslerze. - Może Ty? Bogowie Ci sprzyjają jak widać. A poza tym mówią, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej wody. Ha ha!

- A tak zupełnie poważnie. - Przestał się śmiać i podrapał się po nosie. - Znaleźliście może jeszcze co ciekawego tutaj, coś co dałoby nam jakieś dodatkowe wskazówki?
 
xeper jest offline  
Stary 18-02-2011, 21:58   #29
 
Balzamoon's Avatar
 
Reputacja: 1 Balzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputację
Gregor wysłuchał z zainteresowaniem co miał do powiedzenia ocucony przez niego zbrojny. Gdy ten ponownie stracił przytomność, podszedł do niego i go zbadał.
- Będzie musiał odpoczywać parę dni, sądzę że powinien zostać w wiosce aż nie odzyska choć części sił. - powiedział do kupca. Następnie odsunął się na bok i zaczął obserwować. Z lekko drwiącym uśmiechem spojrzał na krasnoluda starającego się przejąć przodownictwo w grupie i jego reakcję gdy wszyscy rozeszli się w różnych kierunkach. Jego wzrok kilkukrotnie spoczął na kobiecie, która zdawała się rozglądać za jakimiś śladami. ” Niekurtyzana, Skwarek i Blizna zdają się znać na tropieniu. Sądząc po minach coś znaleźli, ale nie mają zamiaru dobrowolnie podzielić się swoją wiedzą z innymi. Chyba trzeba będzie ich popytać.” Usłyszał że Skwarek coś woła z pobliskiego pagórka, ale nagły wrzask bólu, dochodzący gdzieś z lasu, skutecznie odwrócił uwagę Gregora. ”To chyba któryś z Fanatyków, oni poszli w tamtą stronę. Jeżeli to coś poważnego, to może zabraknąć mi płótna, wiedziałem ze trzeba było lepiej się zaopatrzyć.„ Skrzywił się, szybko sprawdzając ilość bandaży w torbie. Rozejrzał się i jego wzrok padł na skrzynie kupca. ”Z drugiej strony nie wszystkie bagaże kupca ucierpiały, może znajdzie się koszula czy dwie na opatrunki. Może nawet wozi ze sobą czyste prześcieradło.” Spojrzał za krasnoludem szarżującym w stronę miejsca skąd dochodziły krzyki, a następnie przeniósł wzrok na kupca. Nie wiedząc gdzie iść najpierw, zdał się na medycynę. Uważnie wsłuchał się w krzyki. ” Boli go, ale raczej nic wielkiego mu się nie stało. Gdyby dostał w brzuch, wyłby głośniej i bardziej przeraźliwie. Gdyby w pierś, już by ucichł, nie starczyłoby mu oddechu. Kończyna... i to nie ucięta bo by już się wykrwawił. Stawiam na palec. Złamany, najwyżej obcięty. W najgorszym przypadku twarz, może nawet oko. Mam nadzieję że nie, byłoby z tym dużo babraniny. No cóż, skoro już wiem co mu dolega trzeba się zająć ważniejszymi sprawami.” Gregor wskazał na skrzynię z ubraniami dwu chłopom.
- Przenieście to pod tamte krzaki. - rozkazał, a następnie podszedł do właściciela kufra.
- Pozwolę sobie przejrzeć te ubrania i, za pozwoleniem, wybiorę coś na opatrunki. Wygląda na to że nie wystarczy mi tych które mam ze sobą. - było to raczej stwierdzenie niż pytanie. Kupiec zastanawiał się jedynie chwilę nim rzekł.
- Oszczędźcie tylko, jeśli łaska, jedwabie i atłasy, reszta do waszego uznania. - Gregor skinął głową, a następnie podszedł do skrzyni. Specjalnie kazał ją postawić na suchym miejscu by nie pobrudzić butów. Dość niedbale przejrzał ubrania, od razu odrzucając te, które były pobrudzone krwią, a także te zbyt cenne na opatrunki. Znalazł czysty obrus, i przywłaszczył go sobie, wpychając do plecaka. ”Taka ilość płótna wystarczy, no chyba że dojdzie do walnej bitwy, ale wtedy całej zawartości tego kufra mogłoby być za mało.” Chłopom kazał odstawić skrzynię z powrotem na wóz, a następnie udał się w ślad za krasnoludem. Po chwili spotkał jednego z wyznawców Sigmara, który zaprowadził do pacjenta. Przeszedłszy kilkadziesiąt kroków zobaczył siedzącego na ziemi rannego, akolita Sigmara starał się mu pomóc, ale czy to z braku doświadczenia, czy odpowiednich narzędzi nie radził sobie najlepiej. Z ciężkim westchnieniem Gregor stwierdził że rannym jest mężczyzna z którym wdał się w utarczkę słowną jeszcze przy karczmie. ”Nie lubię tego Krzykacza, ale teraz zasłużył sobie na odrobinę litości... ale tylko odrobinę.” Oświetlił ranę pochodnią. „Można by było to przyszyć, ale nie stawiałbym zbyt wiele na to że nie wda się ropowica. Lepiej obciąć i zwiększyć szanse na przeżycie. Nie będę się z nim wdawał w dyskusje.”
- Nie ma sensu szyć, trzeba odciąć to, co zostało. - stwierdził autorytatywnie wyciągając z torby pas z narzędziami. Skinął na akolitę Sigmara i tego drugiego, z korbaczem.
- Przytrzymajcie go żeby się nie rzucał. Ty głowę, ty ramiona. - gdy to zrobili, szybko obciął ucho. Ranny zawył z bólu. Gregor, przyzwyczajony do krzyków rannych, nie zwrócił na to uwagi nawlekając wprawnie nić. ”Za tego chama przy karczmie mam ochotę mu zszyć i ranę i otwór słuchowy przy okazji. Ma szczęście że mnie nie uderzył, wtedy pewnie bym się nie powstrzymał. A tak mu daruję.” Gregor zachichotał cicho kończąc szew. Przemył jeszcze ranę wódką, co wywołało kolejną falę jęków, przyłożył spory kawał materiału i zawinął głowę, skąpiąc jednak bandaża. ”To dopiero początek wyprawy, nie wiem ilu jeszcze będzie rannych, lepiej oszczędzać bandaż.”
- Możecie go już puścić. - rzekł do pomocników.
- Jeśli w ciągu kilku dni nie wda się ropowica, to będziesz żył. - zwrócił się do rannego.
- Dobrze znam się na opatrywaniu ran, więc raczej ci to nie grozi, ale na twoim miejscu pomodliłbym się teraz gorąco do Shallyi nie Sigmara. Przecież każdy z bogów ma swoją dziedzinę, a wiadomo kto zajmuje się wśród nich leczeniem. - oczyścił narzędzia i spakował je do torby. Obejrzał jeszcze tylko miejsce zdarzenia, ścianę z gałęzi i kuszę, nim wrócił do pozostałych, gdyż w czasie gdy opatrywał, reszta grupy zabrała się w pobliżu. Gregor z szeroki uśmiechem wysłuchał złośliwości krasnoluda. Gdy ten skończył rzekł do brodacza.
- Wygląda na to że pułapka zastawiona była na ludzi, gdybyś to ty, zacny krasnoludzie, przedzierał się przez tą zaporę, bełt przeleciałby ci nad głową, nawet włosów nie mierzwiąc. Może to ty powinieneś iść pierwszy? A jeśli chodzi o wskazówki to może oni... – wskazał na kobietę i poparzonego - ...coś powiedzą. Zdaje się że znają się na śladach. Nie widzę tu jeszcze tego z blizną, a on również zdawał się tropić. Jak na razie wnioski nasuwają się tylko takie że to nie zwierzoludzie dokonali napadu. Nie byli to też zwykli zbójcy, bo ten rozbój został zaplanowany wcześniej, dwu z napastników przecież zatrudniło się u kupca i podczas napadu odciągnęło dziewczynę by nic się jej nie stało. Zastanawia mnie to, że napastnicy zostawili go przy życiu. Skoro krzątali się tu na tyle długo żeby zrobić tę maskaradę, to mieli czas na sprawdzenie kto żyje, a kto nie. Jeszcze jedno, jak powiedziałem to nie byli zwierzoludzie, ale tyle posoki wylanej na ziemię może ich ściągnąć w te okolice. Zapach krwi zwabi ich tu z odległości wielu mil. Radziłbym odesłać kupca i chłopów do wioski. Na wszelki wypadek niech zabarykadują domy, nie chciałbym żeby przez brak ostrzeżenia bestie wycięły wioskę. A wy? - wygłosiwszy przydługą przemowę podniósł pytająco brew.
 
__________________
"Prawdziwy mężczyzna lubi dwie rzeczy – niebezpieczeństwo i zabawę, dlatego lubi kobiety, gdyż są najniebezpieczniejszą zabawą."
Fryderyk Nietzsche
Balzamoon jest offline  
Stary 18-02-2011, 22:55   #30
 
Revan Jorgem's Avatar
 
Reputacja: 1 Revan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znany
Teraz zajął się rannym, szło mu to nie za dobrze. Nie miał nici, igieł i odpowiedniego przeszkolenia co do tego. W miejscu w którym akolita pobierał nauki... Na razie powiedzmy że uczono czego innego. Po chwili przyszedł lekarz, który mimo tego, że ranny młodzian obraził go przy karczmie, to zajął się nim w odpowiedni sposób. Heinrich oczywiście pomógł w usuwaniu naderwanego ucha. Akolita nie wiedział teraz po prostu co robić, a jedynym wyjściem według niego było podążanie przed siebie.
-Her doktorze, z tego co mówisz, wynika że dziewczynę specjalnie porwano. Czy tamten strażnik powiedział, czy ona wyrywała się bandytom, czy może poszła spokojnie?
 
__________________
Gdy cię mają wieszać w ostatnim życzeniu poproś o szklankę wody, nigdy nie wiadomo co się stanie zanim ją przyniosą.
Revan Jorgem jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:33.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172