Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-01-2011, 18:59   #1
 
Revan Jorgem's Avatar
 
Reputacja: 1 Revan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znany
[Sesja] Nowy Wolfenburg

Rok 2530 Po Koronacji Sigmara, Wieża Narenturmu prowadzonego przez siostry Shalyi, nieopodal ruin Starego Wolfenbuga.
-Nie pozwolimy żeby ty, ani twoi brudni siepacze weszli do przytułku i dręczyli którąkolwiek z tych udręczonych dusz!- jeszcze długą chwilę po wypowiedzeniu tych słów, stara siostra przełożona Filona, piorunowała wzrokiem rosłego, brodatego mężczyznę, w grubej, wełnianej kamizeli, z łukiem refleksyjnym na ramieniu i wielkim toporem na plecach. Patrzyła na niego do momentu aż ten spuścił wzrok i odwrócił się w stronę swoich kompanów na koniach. Wyrwał z rąk jednego lejce i wskoczył zręcznie na swojego. Szykowali się do wyjazdu, kiedy ów zbir rzucił słowa:
-Pan Kaługin od długiego czasu finansuje ten bzdurny interes i skoro pani matko nie chciałaś posłuchać mnie, to posłuchasz jego.
-Wyrzekamy się jego funduszy i niech więcej noga któregokolwiek z was tu nie stanie, chyba że będzie potrzebował leczenia, wtedy damy mu schronienie i opiekę, tak jak każdemu innemu.
Jeźdźcy odjechali, a przełożona jeszcze długo wstała w miejscu i patrzyła w dal.
Ten sam dzień kilka godzin później, Nowy Wolfenburg, rezydencja kapitana Siergieja Iwanowicza Kaługina.
-Co?!- ręka niskiego mężczyzny o blond włosach, takich samych wąsach, odzianego w doskonale zrobioną zbroję kolczą bez kaptura uderzyła w twarz człowieka, będącego przed kilkoma godzinami w Narenturmie.
-Tak powiedziała- odpowiedział pocierając po zaczerwienieniu na twarzy.
-Od kiedy tu przyjechałem z tego cholernego Erengardu zająłem się obroną tych głupich ludzi, zbudowałem nowe miasto praktycznie z niczego! Prawie codziennie tracę ludzi w walkach z chaośnikami, bestiami i co tam jeszcze cholerni bogowie przyniosą! Staram się żeby ludzie respektowali prawo, a nawet jestem tak dobry że czasami przymknę oko na jakiegoś niegroźnego mutanta, a te idiotki nie chcą mi wydać jednego, głupiego szaleńca?!
-Możemy zająć tą wieże wariatów siłą, masz panie wystarczająco ludzi...
-Głupszy jesteś bardziej niż myślałem Redut! Kilka dni temu straciliśmy przecież z dwudziestu chłopa w walce przeciw temu Haupleiterowi czy jak mu tam, chociaż... Nie, jeśli zaatakujemy te wiedźmy i ich Narenturm to nie wszystkim to może się spodobać, musimy mieć powód...
Walenie w drzwi przerwało rozważania kapitana.
-Czego!- wrzasnął. Drzwi się otworzyły i do środka wszedł człowiek w ćwiekowanej skórzni z mieczem przy pasie.
-Ppanie- zająkał się w odpowiedzi-zarządałeś żeby ppowiadamiać cię o kkażdej nnowej twarzy www mieście.
-Przestań się jąkać tylko mów kto to i gdzie są! Wogóle kto cię przyjął w służbę?
-Panie, ty go nająłeś wraz z jego trzema braćmi tydzień temu, ten się zawsze jąka.
-Dobrze, niech mówi, tylko szybko!
-Kkilku ww kkarczmie się zatrzymało.
-Z kąd są... Nie to nie ważne przyprowadzić mi ich jak najszybciej...
Kilka minut później, Nowy Wolfenburg, Karczma ,,Pod Oślą Życią''.
W niedużej karczmie urzęduje stary Wolkmar ze swoimi sześcioma córkami, wszystkie śliczne, drobne blondyneczki o niebieskich oczach, kwiat całego miasta. Większość gości przy stołach to stali bywalcy karczmy, którzy w tej chwili patrzyli z ukosa na kilku przybyszy. Byli to krzepki krasnolud, wyglądający na schańbionego zabójcę tolli, łowca nagród, przybywający od czasu do czasu do miasta w poszukiwaniu zlecień, dziwny mężczyzna o zadbanym wyglądzie i ktoś o śniadej karnacji, na pewno nie pochodzący z tąd. W pewnym momencie drzwi się otworzyły i do środka wpadło dziesięciu uzbrojonych w łuki i broń do walki wręcz ludzi.
-Tto wy jjesteście ttymi nnowymi? MMacie za mną ppójść nnatychmiast, Nnie próbujcie stawiać oporu, nna zewnątrz jest nnas drugie ttyle i czczekają nna znak.
 
__________________
Gdy cię mają wieszać w ostatnim życzeniu poproś o szklankę wody, nigdy nie wiadomo co się stanie zanim ją przyniosą.
Revan Jorgem jest offline  
Stary 30-01-2011, 21:46   #2
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Siedział w karczmie i rozmyślał nad ostatnimi wydarzeniami. Życie odwróciło się do góry nogami. Kiedyś był kimś, miał pieniądze, podróżował po świecie, ludzie go słuchali i czytywali jego pamiętniki. A teraz co? Niemal zabity przez zwierzoludzi, pozbawiony całego swojego wyposażenia, wylądował w przytułku prowadzonym przez siostry Shallyi, z którego, po jakimś czasie został wypuszczony na zabłocone ulice Nowego Wolfenburga. I co z tego, że na swej drodze spotkał Ottona Bloede, który wziął go za osławionego arabskiego assasyna. Gdy do starego pijaka dotarło, że Saalab nie jest zabójcą, wyrzucił go z domu. Wola Al-Alnona...

Siedział w kącie, w jednym z najciemniejszych miejsc karczmy „Pod Oślą Życią”. Zdawał sobie sprawę, że jego kolor skóry może budzić pewne podejrzenia. Że pozbawiony nimbu tajemniczości i poparcia pieniądza, którym obficie sypał na prawo i lewo, może łatwo zostać wzięty za mutanta i nim zdąży wytłumaczyć kim jest, zostanie zlinczowany. Przyglądał się z zainteresowaniem ludziom siedzącym w izbie i zastanawiał się, jak też wykorzystać informację, którą usłyszał od strażników w przytułku. Tyczyła się ona jakiejś wieży, w której przed wojną ponoć mieszkał mag. Były tam skarby. A skarby maga równały się pieniądzom i wiedzy. Musiał spróbować dostać się do tych ruin i je zbadać. Ale najpierw potrzebował jakichkolwiek środków na życie. Nie miał nic poza ubraniem, nawet w karczmie wina sobie zamówić sobie nie mógł.

Jego rozważania przerwało wtargnięcie zbrojnych ludzi. Dowodził nimi jakiś jąkała. Dwóch uzbrojonych w miecze i łuki mężczyzn podeszło do stolika zajmowanego przez Saalaba. Jąkała zażądał aby on, jak i paru innych gości, udało się z nimi. Gdzie i po co, tego nie wyjaśnił. Oto być może nadarzała się okazja do zarobienia paru koron. Saalab posłusznie wstał zza stołu i ruszył w stronę wyjścia. Wola Al-Alnona...
 
xeper jest offline  
Stary 30-01-2011, 22:40   #3
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Zasiadłszy przy stole popijał wolnymi łykami mętną breję, nazywaną tutaj piwem. Stała przed nim misa jadła, które mimo niezachęcającego wyglądu, musiało być całkiem znośne, bowiem mężczyzna jadł z wyraźnym apetytem. Po posiłku odsunął miskę i wygrzebał zza pazuchy sakiewkę. Potrząsnął nią, zmierzył wzrokiem a następnie z niechęcią wyjął z niej monetę i zostawił dla karczmarza. „Cholibka, z dnia na dzień coraz szczuplejsza ma sakiewka, muszę znaleźć jakąś robotę” -pomyślał.

Mimochodem, zaczął rozglądać się po ludziach zebranych w karczmie. Jego oczy kierowały się raz na jedną, raz na drugą osobę, wyraźnie czegoś szukając. Wtem jego wzrok napotkał dziwną postać siedzącą w kącie karczmy, jakby unikającą innych ludzi. Przyjrzał się osobnikowi i omal nie wyrwało mu się z ust krzyknięcie na widok ciemnej skóry przybysza. Zamiast tego stłumił głos i jedynie pomyślał „Rety, diabeł!”. Przetarł oczy ze zdumienia, a następnie szybko powrócił do normalnej pozy, jaką zajmował przy stole. Na wszelki wypadek dyskretnym ruchem sprawdził broń. Krople potu pojawiły się na jego czole.

Obejrzał się jeszcze kilka razy, czy aby na pewno diabeł nadal tam siedzi. Siedział. Ostrożnym ruchem przysunął do nosa kufel, wąchając resztki napoju, który przed chwilą wypił.
-Co za męty!- rzucił ciskając kuflem o stół.

Już miał obmyślać plan ataku na czarta, kiedy drzwi karczmy otworzyły się. Do środka wpadli uzbrojeni ludzie. Słysząc rozkaz początkowo zawahał się, jednak wiedział, że tak duża grupa zbrojnych wpadająca do karczmy nie może działać bez wiedzy, jeśli nie z bezpośredniego rozkazu Kaługina. Uspokoił się, więc trochę, a nawet naszła go pewna myśl „Może wreszcie trafi się porządna robota”. Wstał i wyszedł za łucznikami, po drodze bacznie obserwując diabła piekielnego, który również ruszył do drzwi.
 
Mortarel jest offline  
Stary 31-01-2011, 13:45   #4
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Szczupłej budowy mężczyzna siedział spokojnie i delektował się smakiem zupy. Co jakiś czas brał soczysty kęs chleba i rozglądał się spokojnie po karczmie. Na nosie miał okulary, przez które spoglądał na zebranych swoimi niebieskimi oczami. Friedrich Goslar podróżował od kilku miesięcy, szukając natchnienia dla swojego wielkiego dzieła. W końcu droga przywiodła go tutaj. Potrzebował weny i dawki mocniejszych przeżyć, które mogły by poruszyć jego artystyczną duszę. Uśmiechnął się nieznacznie, kręcąc delikatnie głową jakby nie mógł uwierzyć że wylądował w takiej dziurze jak ta.

A może by tak pogadać z miejscowymi.. może znają jakieś ciekawe opowieści, które mogły by mnie zainspirować.. pewnie nic ciekawego mi nie powiedzą.. wieśniaki jedne... A może ten…

Friedrich utkwił wzrok na mężczyźnie, który na pewno nie pasował tutaj i na pewno nie był stąd..

Dziwna karnacja… na pewno nie jedno widział może..


Nie dokończył jednak swojego przemyślenia, bowiem zakłóciło je wtargnięcie mężczyzn. Goslar na pewno nie wyglądał jak wojownik, a tym bardziej nie umiał walczyć. Spojrzał lękliwie i choć miał już kilka soczystych kurew posłać, bo to przecież nie wypada by odrywano tak znamienitą postać jak on od posiłku, to jednak zamilkł. Wstał od stołu, „głaszcząc” swoją czarną kozią bródkę i odezwał się spokojnie:

- A mam inny wybór - padło pytanie retoryczne, po czym wzruszył ramionami i ruszył za wojakami poprawiając dumnie płaszcz i ubranie
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 31-01-2011, 15:04   #5
 
Nahgraz's Avatar
 
Reputacja: 1 Nahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znany
Wnętrze karczmy było nawet przestronne, wspólna izba może nie emanowała luksusem ale wyglądała na schludną i zadbaną. Trochę niecodzienny widok zważywszy na to, że większość karczm to zaplute nory pełne pijaństwa, smrodu i niczego dobrego. „Pod Oślą Rzycią” była stosunkowo młodą karczmą, widać było, że nawet deski z których ją wybudowano są stosunkowo nowe, góra kilku letnie, nie zdążyły jeszcze zajść grzybem ni rzygowinami.

Wewnątrz tego przybytku, w jednym z ciemnych kątów siedział Gaurim Mordrinson. Zabójca Trolli, bo tym właśnie się parał, popijał już czwarte z kolei piwo i zastanawiał się jak tu się zabrać za robotę, której cel już sobie obmyślił, a miano jej zemsta. Siedział więc tak w zamyśleniu i tylko od czasu do czasu rzucił okiem po izbie, nie żeby się czegoś obawiał ale uwadze jego nie umknęło kilka barwnych postaci, które wraz z nim siedziały w gospodzie. Najbardziej wyróżniał się ciemnoskóry jegomość, z pewnością człowiek południa, brodacz słyszał o nich od handlarzy, którzy odwiedzali Karak-Kadrin, ale osobiście nigdy przedtem nie miał okazji ujrzeć żadnego z nich. Drugą ciekawą postacią był zadbany fircyk, wyróżniał się na tle pospołu zarówno ubiorem jak i zachowaniem, Khazad nie mógł wydedukować kim ów gość mógł być, jakimś uczonym, czy może szlachciurkiem. E mniejsza o to. Pomyślał. Trzecią postacią, która przykuła uwagę krasnoluda był jakiś najmita. Z nimi to nigdy nie wiadomo, jednym to tylko gelt w głowie inni znowu mają jakieś tam swoje ideały, o które walczą, cholera go wie po co tu przybył.

Rozważania Gaurima przerwała nagła interwencja straży miejskiej, która to wpadła do karczemnej izby. Na czele małego oddziału stał jakiś młodzik, coś tam marudził o swoich rozkazach i o żołnierzach, którzy stoją na zewnątrz, nie dało się nie zauważyć, że strasznie się przy tym jąkał. Gdy młody strażnik skończył swój epicki monolog, wskazał palcem na kilku gości, po czym do każdego z nich podeszło po dwóch strażników, do krasnoluda zaś podeszło trzech. Dwóch stało nieco z tyłu, a jeden podszedł.

- Pójdziecie z nami krasnoludzie taki mamy rozkaz. - widać było, że strażnicy czuli się nieswojo w towarzystwie brodacza. Ze strachem, ale też zaciekawieniem zerkali na niego jak i jego topór.
- Ty a widziałeś jego tatuaże?
- Widziałem, a widziałeś jego topór? Ciekawe ilu ludzi nim zabił? - szeptali między sobą ci dwaj, którzy stali z tyłu.
- Dajcie dokończyć piwo, nie godzi się zostawiać niedopite ale, jakie by nie było. - powiedziawszy to Gaurim dopił ostatnie łyki piwa i wstał.

He he los się do mnie uśmiechnął, nie musiałem nawet palcem kiwnąć, a zobaczę się z tym całym Kaługinem. Wyraźnie bawiła go ta cała sytuacja.
 
Nahgraz jest offline  
Stary 31-01-2011, 15:57   #6
 
Revan Jorgem's Avatar
 
Reputacja: 1 Revan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znany
Stażnicy poczekali aż zabójca skończy pić, najwyraźniej obawiali się jego, gdyż słyszeli że tacy jak on napitek cenią niemal tak samo jak złoto. Niepewnie wyprowadzili wszystkich na zewnątrz, gdzie tak jak jąkała mówił czekało dziesięciu ludzi z łukami i kuszami gotowymi do strzału.
-Zzzamną- ponaglił ich młodzieniec i poprowadził ich poprzez zabłocone, po jesiennym deszczu i kręte uliczki wśród lepianek i marnych, drewnianych domostw, pomiędzy którymi mieszkańcy wykonywali swoją codzienną pracę, a brudne, zasmarkane dzieci bawiły się, jednak kiedy ujrzały pochód pochowały się gdzie się tylko dało, nie wiadomo czy z powodu miejscowych żołnierzy, czy też z powodu widoku obcych.
Po kilku minutach wszyscy ujrzeli duży budynek zbudowali z dużych, długich bali drewna, pokryty wapnem, wyraźnie odróżniający się od innych, na dodatek otoczony niewielką palisadą, za którą znajdowały się wieżyczki strażnicze z łucznikiem na każdej z nich. Właściciel wyraźnie obawiał się zamieszek. Gdy podeszli do bramy, tą otworzyli od zewnątrz. Pochód stanął przed drzwiami. Jąkała wszedł do środka, obrócił się do pozostałych i powiedział:
-Zzzapraszam ppanów, reszta zaczeka mmma zewnątrz.
Weszli do środka na długi, ciemny hol wejściowy, po bokach którego było sporo drzwi, a na końcu, przed ostatnimi z nich, była lada, za którą siedział jeszcze jeden, wąsaty strażnik rozmawiający z kimś.

Był to niezwykle umięśniony człowiek, o zwichrzonych, blond włosach, przetykanych gdzieniegdzie siwizną. Na sobie miał długi, skórzany kaftan, opięty pasem obijanym ćwiekami. W lewej ręce trzymał dobrze wykonany długi miecz, a w prawej za włosy trzymał trzy głowy, jedna należała do elfickiej kobiety.
Popatrzył na przybyszy swoimi bladymi, niebieskimi oczami, które przez dłuższą chwilę utknęły na krasnoludzie i wszedł przez drzwi na końcu korytarza.
-To Bbblondas, najlepszy łowca nnnagród, jjakiego w żżżyciu widziałem, do ppana kkapitana ma wstęp przed wwwszystkimi- wytłumaczył zaniepokojonym mężczyznom.
Wszyscy patrzyli na siebie w milczeniu, jedynie człowiek za ladą uśmiechał się do nich nerwowo, widocznie nie odpowiadało mu przebywanie w jednym pomieszczeniu z zabójcą, uzbrojonym w wielki topór. W końcu po jakichś pięciu minutach Blondas wyszedł i oznajmił chrapliwym głosem:
-Pan Kaługin poprosił mnie, żebym dopilnował żebyście oddali temu miłemu człowiekowi za ladą broń i grzecznie weszli do środka. Ty- popatrzył na Khazada- nie próbuj żadnych sztuczek, mierzyłem się już kiedyś z takim jak ty. Kapitan chce z wami tylko pogadać i posłuchać plotek z wielkiego świata.
Stał rozluźniony, cały czas trzymając miecz w lewej dłoni.
 
__________________
Gdy cię mają wieszać w ostatnim życzeniu poproś o szklankę wody, nigdy nie wiadomo co się stanie zanim ją przyniosą.

Ostatnio edytowane przez Revan Jorgem : 31-01-2011 o 17:17.
Revan Jorgem jest offline  
Stary 31-01-2011, 20:55   #7
 
Nahgraz's Avatar
 
Reputacja: 1 Nahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znany
- Nie przybyłem w te okolice aby szukać burdy z miejscowymi ani zadry ze strażą, poszukuję godnego przeciwnika, jakiego zwierzoczłeka na czele zbrojnej bandy bądź innego plugastwa. Racz jednak wybaczyć ale topora nie złożę, nie z barku poszanowania dla waszych praw, mogę ostawić resztę oręża gdyż prawo jest prawem i we krwi mojej płynie jego głębokie poszanowanie. Z toporem jednak nigdy się nie rozstaję nawet we śnie, jest to jedyna pamiątka po moim ojcu, a tradycję i rodzinę ceni się w moich stronach nade wszystko, tak więc z przykrością muszę odmówić. - Gaurim starał się uważnie dobierać słowa aby nikogo nie urazić, nie chciał też łamać prawa, ale jego własny topór był dla niego rzeczą świętą. - Możecie, jeśli miało by to was uspokoić, zakuć mnie w kajdany na czas audiencji u waszego namiestnika. - brodacz wyciągną przed siebie ręce w geście podporządkowania się woli urzędników i strażników.
 
Nahgraz jest offline  
Stary 31-01-2011, 20:58   #8
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Friedrich szedł spokojnie i milcząco wśród nieznanych sobie ludzi. Spojrzał z lekką trwogą na krasnoluda. Słyszał wiele o nich, ale do tej pory żadnego nie spotkał. Zmierzył go wzrokiem a szczególnie jego topór. Uważniejszy obserwator mógł spokojnie zauważyć jak Friedrich przełknął ślinę na widok topora, widać żem nie przyzwyczajony do broni i przemocy.

Gdy znaleźli się w budynku pisarz, bo nim właśnie był Friedrich, poczuł się nie swojo. Czuł się jakby prowadzono go na egzekucję, a w momencie gdy dostrzegł umięśnionego blondasa trzymającego ścięte głowy odwrócił tylko wzrok i zasłonił usta chusteczką, którą wyjął z kieszeni płaszcza

Będę rzygał. Na Verenę gdzie ja jestem, co to za bydło..

Gdy blondas rozkazał oddać broń, pisarz wyjął sztylet, który służył mu do rozrywania kopert i rzekł tylko ironicznie:

- Pióro i kałamarz też mam oddać, czy uznacie to za zabójczą broń ? – po tych słowach pokazał ładnie zdobione pióro i poprawił okulary na nosie

Oddał co trzeba i wszedł do środa, oczywiście czekając na resztę towarzyszy „niedoli”.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 01-02-2011, 09:56   #9
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Wyszedł z karczmy, pod bacznym okiem uzbrojonych strażników, wraz z krasnoludem i dwoma ludźmi. Zastanawiał się czego od niego chcieli. Czy aresztowanie, bo całe zdarzenie właśnie na to wyglądało, miało związek z jego wyglądem, czy też chodziło o coś innego. Gdy dotrą do celu, okaże się.

Posłusznie wędrował po brudnych ulicach miasteczka. Szczelniej otulił się w wełniany płaszcz jaki miał na sobie, mimo to jesienny, chłodny wiatr wdzierał się pod ubranie i przenikał całe ciało. Niestety Saalab nie miał nic cieplejszego, w co mógł się ubrać, wszystkie jego rzeczy zaginęły w drodze. Teraz poza płaszczem ubrany był w zniszczone ubranie składające się z luźnej koszuli i spodni, przepasanych szerokim, misternie tkanym pasem, którego wykończone frędzlami końce, dyndały mu tuż nad kolanami. Tylko mocne buty zapewniały solidną ochronę przed wilgocią i błotem.

Gdy dotarli na miejsce, okazało się, że ich celem jest solidnie wyglądający budynek, dworek lokalnego władyki. Był dobrze strzeżony i otoczony palisadą. Wewnątrz kazano im czekać. Saalab spojrzał na mężczyznę, który stał przy ladzie. Od razu rozpoznał w nim łowcę nagród. Ci ludzie zawsze wyróżniali się z tłumu innych, roztaczali wokół siebie aurę niepewności i strachu. Blondowłosy łowca nagród rzucił na ladę urżnięte głowy i wszedł za masywne, dębowe drzwi. Gdy wyszedł po kilku minutach, na jego twarzy gościł srogi wyraz. Nakazał pozostawienie broni i wejście do gabinetu Kaługina.

- Nie mam nic, nawet sztyletu - oznajmił Saalab i rozłożył szeroko ręce. Krasnolud zaczął się wykłócać o swój topór. Arab wiedział, że owa nacja wielką wagę przywiązuje do takich rzeczy. Krasnolud wolał dać się związać niż zostawić swoją broń. Godne podziwu.

Potem posłusznie wkroczył do pomieszczenia, które im wskazano. Wciąż nie wiedział o co chodzi, do tej pory nikt im niczego nie wyjaśnił. Teraz wszystko stanie się jasne, wola boga.
 
xeper jest offline  
Stary 02-02-2011, 01:12   #10
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Zbrojni kazali ruszać w stronę dużego budynku o wapiennych ścianach. Eckel przez całą drogę nie spuszczał diabła z oczu. Bądź, co bądź, obawiał się go bardziej, niż dwudziestu ludzi wyposażonych w łuki. Nie raz słyszał opowieści wędrownych bajarzy o czortach piekielnych i wiedział, do czego są zdolni. Starał się także wypatrzyć inne diabelskie atrybuty, takie jak rogi bądź ogon kosmaty, ale najwidoczniej ten osobnik ich nie posiadał. Nazbyt przypominał człowieka.

Dotarli na miejsce. Na widok Blondasa przełknął ślinę i skrzywił twarz w grymasie. „Rzeźnik a nie łowca nagród, taki nie ma w sobie za grosz finezji, tylko by siekał na prawo i lewo, i głowy ścinał” pomyślał w duchu. „I wcale nie taki najlepszy” dodał z zazdrością.

Eckel złożył broń zgodnie z poleceniem, gotując się na spotkanie z Kaługinem, miał, bowiem do niego parę pytań i liczył na odpowiedź. W międzyczasie przyglądał się uważnie krasnoludowi, który nie życzył sobie oddania topora w depozyt.

Już był gotowy, aby wejść do dalszych pomieszczeń, gdy przypomniał sobie coś istotnego. Pamiętał z opowieści, że czorty pachną smoła i siarką, i była to informacja pewna. Eckel poprzysiągł w duchu, że musi koniecznie powąchać czarnoskórego przy pierwszej nadarzającej się okazji, aby przekonać się, czy aby na pewno ma do czynienia z potworem.
 
Mortarel jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:55.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172