W podróży. Kilka słów o podróżach z nawiązaniem do systemów fabularnych.
Podróż to synonim tamtych czasów. Przytaczając podróż gł. bohaterów z Krzyżaków widać jaki szmat drogi pokonywali. Jednak taka podróż nie była taka łatwa „wylewy rzek, pełne zwierza bory i pełno zbójców na drodze”. Miecz stawał się pożądany argument przeciwko tym przeciwnością, może z wyjątkiem powodzi.
Podróż jest również nieodzowną częścią gier fabularnych. Nasi bohaterowie przemierzają niebezpieczne drogi w poszukiwaniu przygód, w drodze do swego przeznaczenia. Im również przychodzi się mierzyć z matką naturą, ludźmi i nie tylko. Spotykają w lesie mutanty(WH), zresztą na trakty też się im zdarza zawędrować, zgraje goblinów, orków(większość systemów) i wiele innych stworów. Zagrożenia są większe lecz przygotowanie do nich takie samo.
W podróż wybierano się zatem „konno, ludno i zbrojno”, niemal jak na wojnę, jednak istniały istotne różnicę. W wypadku wojny miał przede wszystkim chronić go przed ranami i śmiercią, oraz ułatwiać uprawianie rycerskiego rzemiosła. Natomiast zestaw podróżny kompletowano z uwzględnieniem wygody, by łagodziła trudy wędrówki.
Pełna zbroja przywdziewana w wojnie przed bitwą, została zastąpiona samą przeszywalnicą, czy kaftanem kolczym. Na który przywdziewano szatę. Jednak nieraz uzupełniano to częściowymi ochronami płytowymi. Tu często stosowana była zbroja lamelkowa. Hełm zazwyczaj zastępowała wygodna tarcza, lub hełm otwarty norman. Miecz zastępowano lżejszą bronią jak Masser(tasak), kord, szabla. Ostrogi i rząd koński pozostawał bez zmian. Jednak dosiadano mniejszych koni podróżnych. Na zachodzi koń ów nosił nazwę „palafred” odpowiednik polskiego „podjazdka”. Możny nieraz utrzymywał bojowy orszak, co pozwalało mu gotowość obronną do minimum. Orszak taki ni przywdziewał zbroi płytowej, a jedynie lżejsze pół-płytowe lub kolcze, ich uzbrojenie jednak pozostawało bez zmian.
W grach fabularnych pewne trasy można przewidzieć, chodzą słuch że na danym terenie spotkać można licznych zielonych i inne tałatajstwa. Wchodząc na taką trasę wiadomo, że gracze wdzieją niemal cały swój ekwipunek. Tym bardziej, że ich gwardia przyboczna to zazwyczaj oni sami.
Prócz zapasów można pokusić się na polowania, jako element rozrywki. W średniowieczu w podróż zabierano liczne zapasy, polowania raczej odbywały się w gronie szlachty, jako element schadzek. Sławę zdobytą na łowach ceniono niemal na równi z tą zdobytą w boju. Naszym bohaterom przychodzi to jednak łatwiej i częściej. Po co marnować własne zapasy skoro mamy czas i las wokoło. Niektóre tereny lepiej omijać szerokim łukiem i nie nocować w ich okolicy lecz są inne w których jest na to czas. Taka rozrywka bywa również niebezpieczna. Współczesny Krzywoustemu kijowski książę Włodzimierz Monomach tak opisywał swe łowy:
„Dwa tury niosły mnie na rogach wraz z koniem. Jeleń bódł mnie, a dwóch łosi – jeden mnie nogami traktował, a drugi rogami bódł. Dzik oderwał mi miecz od biodra, niedźwiedź poszarpał zębami czaprak tuż przy moim kolanie...”, Kazimierza Wielkiego jeleń kosztował życie. Król zmarł w wyniku komplikacji, jakie wywiązały się po złamaniu przezeń nogi na konnych łowach koło Przeborza. Na łowy preferowano więc stroje podobne jak w podróży, a barwy jakie używano to zieleń. Szybko wykształcił się jednak dość szybko odrębny niż bojowy rodzaj uzbrojenia. W Polsce wykształcił się zestaw broni myśliwskiej wkład którego wchodził:
„oszczep o grubym, krępym drzewcu i grocie zaopatrzonym w poprzeczkę, następnie topory, kordy i noże myśliwskie, przede wszystkim łuki i kusze. (którymi pogardzano na polu bitwy)
Odrębną już typowo szlachecką rozrywką były polowania z sokołem, czy innym drapieżnym ptakiem. Atrakcyjnością tego „sportu” była nie tyle zdobycz, którą zazwyczaj było ptactwo, a raczej plener, sprawność jazdy konnej i moda. Właśnie ona wdarła się do takich polowań, o atrakcyjności tego świadczy zainteresowanie i uczestnictwo dam.
Dla naszych bohaterów zagrożenie jest nieco większe, lasy pełne są dziwnych stworzeń, co znacznie utrudnia polowanie. Strach jest duży na trakcie, co dopiero w lesie. Skoro zwierzęta potrafią zabić bohatera to co dopiero zgarja zwierząt i wynaturzeń.
Koleją rzeczą jaką chcę poruszyć to zakładanie obozu. Namioty wyglądały zupełnie inaczej niż teraz. Nie było wtedy rurek składających się ze sobą tylko długie nawet 2 metrowe dla 2 osobowych namiotów drewniane maszty. Kto nosi w tamtych czasach na plecach 1,5 metrowe (przynajmniej) drzewce? W dodatku trzy. Nikt, a w lesie ciężko znaleźć trzy w miarę proste kije. No tak możemy mieć trzech bohaterów, a każdy włócznię(specjalnie do tego przygotowane). Lecz to składniki na dwu osobowy namiot. W którym ledwie mieszczą się dwie osoby. Prawda też jest taka, że jedna osoba zazwyczaj ma wartę. Można by to tak rozwiązać. Jednak taka włócznia może się przydać do walki, a wtedy nici z naszych które są wewnątrz namiotu. Nosiło się liczne skóry i derki. Można też wykorzystać przeszywkę/pikówkę (może śmierdzi potem ale jest miękka), a każdy taką ma pod zbroją. W dodatku wieki średnie i późniejsze charakteryzowały się płaszczami 1/2, 3/4 o z całego koła. Pierwszym co najwyżej można się przykryć, pozostałych można okryć się całym nawet dwa razy. Do tego ognisko i jest ciepło. Zresztą samo rozłożenie namiotu i złożenie go trwa co najmniej pół godziny.
Należy dodać, że w renesansie nie zmieniło się wiele. Zrezygnowano ze zbroi, broń zastąpiono na typowo szermierczą, i przyodziewano się w większą ilość materiałów, zamiast pikówek, czy przeszywalnic.
Tyle na ten temat, dużo zapożyczone od Andrzeja Nadolskiego, lub książek jego wydawnictwa.
Malkav3 | Autor artykułu | | Zarejestrowany: Mar 2007 Miasto: Z nieba
Posty: 197
Reputacja: 1 | |
Oceny użytkowników | Język | | 2 | Spójność | | 2 | Kreatywność | | 2 | Przekaz | Brak Informacji | Wrażenie Ogólne | Brak Informacji |
Głosów: 1, średnia: 40%
| | | |
Narzędzia artykułu | | | | |