Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > Zakątek LI-teracki > Artykuły, opowiadania, felietony > Systemy RPG > Artykuły Historyczne
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia artykułu Wygląd
<!-- google_ad_section_start -->Rycerze w micie, prawdzie i powieści, Cz. 2 - Wojna<!-- google_ad_section_end -->
Rycerze w micie, prawdzie i powieści, Cz. 2 - Wojna
Autor artykułu: Kelly
06-02-2008
Rycerze w micie, prawdzie i powieści, Cz. 2 - Wojna

Wojna była normalnym stanem europejskiego średniowiecza. Nie tylko państwo walczyło z państwem, ale prawo do prywatnych wojen posiadała również szlachta. Wszystko to powodowało konieczność ciągłego doskonalenia umiejętności władania bronią. Młody szlachcic już od najmłodszych lat uczył się jazdy konnej, a służąc, jako paź, również etykiety. Jako giermek poznawał sztukę walki, by w przyszłości zostać rycerzem. Przy takim szkoleniu nie ma się co dziwić, że rycerze posiadali bardzo wysokie umiejętności wojskowe. Stanowiły one zresztą jeden z podstawowych wykładników pozycji rycerza. W "La Morte Darthur" Mallory'ego sir Hektor wśród zalet Lancelota wymienia również tę: "Ciebie też najbardziej obawiali się twoi wrogowie, gdy ruszałeś z kopią w bój". A nieco wcześniej jeszcze wypowiada takie słowa: ... byłeś najświetniejszym z rycerzy całego chrześcijańskiego świata i rzec się ośmielę, że ty, który tu spoczywasz, byłeś tym, któremu nikt na tej ziemi pola dotrzymać nie mógł." Wyraźne więc jest podkreślenie, że to, w znacznej części, sztuka walki czyniła z Lancelota gwiazdę rycerskiego stanu. Po klęsce pod Poitiers wzięty do niewoli król Jan z Francji, podejmowany ucztą przez zwycięskiego Czarnego Księcia, słyszy, według "Chroniques" Jeana Froissarta, z ust zwycięscy słowa, które zdziwiłyby chyba każdy współczesny umysł. Angielski książę twierdzi oto, że król nie powinien przejmować się klęską, gdy wszyscy widzieli, jak walczył na polu bitwy i że w starciu nikt mu nie dorówna. W ustach księcia potwierdzenie umiejętności bojowych i wykazanie indywidualnej przewagi są znacznie ważniejsze, niż wielka klęska armii. Wagę umiejętności bojowych potwierdza również Roland twierdzący, że jeżeli król kocha swoich baronów, to właśnie za walkę, za zadawanie potężnych ciosów wrogom. Zdolności w walce to powód do dumy mogący postawić rycerza na równi z królami. Księżniczka Anna Komnena w "Aleksjadzie" opisuje zdarzenie, jak jeden z rycerzy wyruszających na krucjatę i goszczących na bizantyjskim dworze usiadł na cesarskim tronie. Oczywiście zwrócono mu uwagę na niestosowność zachowania, ale rycerz odparł dumnie: "Wiem jedno. Na skrzyżowaniu dróg w kraju, gdzie się urodziłem, znajduje się starożytna świątynia. Tam udają się ci, którzy chcą spotkać się z przeciwnikiem w rycerskim pojedynku ... Sam też tam czekałem na godnego przeciwnika - nikt taki się jednak nie pojawił." Wszyscy podziwiani przez średniowieczną społeczność rycerze, jak Geoffroi de Charny, William Marshal, Boucicaut, Don Pero Nino, Zawisza Czarny, Bertrand du Guesclin, czy Jacques de Lalaing są jednocześnie wielkimi wojownikami. Do tej samej grupy należą również rycerze fantasy: Sparhawk, Kalten, Bevier, Ulath, Tynian, Aragorn, Faramir, Brian de Neville - Smythe, Mandorallen.



Normański rycerz, fragment tkaniny z Bayeux

Nie wszyscy giermkowie, nawet znakomicie władający bronią, otrzymywali pas i rycerskie ostrogi. 1500 rycerzy liczyło na przykład królestwo Anglii w chwilach największego rozwoju tej instytucji. Nie każdy bowiem szlachcic musiał być rycerzem, a często zdarzały się wypadki pasowań w wieku podeszłym, jako swego rodzaju nagrody. Wielu również w ogóle nie otrzymywało pasów. Zdarzało się jednak, że sam giermek uznawał się za niegodnego pasowania, póki nie dokonał naprawdę wielkich czynów. Tak było na przykład z Henrym Eamem i Nigelem Loringem w czasie wojny stuletniej Anglii z Francją. Pierwszy z nich został pasowany po walce pod Skaldą, a drugi po bitwie morskiej pod Sluys. Podobnie postępował inny legendarny wojownik tego czasu, późniejszy konetabl Francji i główny doradca Karola V, Bertrand de Guesclin, którego pasowano dopiero w 1354 roku, gdy udaremnił zasadzkę przygotowaną przez Hugha Calvereya pod Montmauron. Jeszcze jedna sława, Don Pero Nino, zwlekał z przyjęciem ślubów rycerskich aż do dwudziestego ósmego roku życia. Wszakże wielu otrzymywało ostrogi, gdy jeszcze na to nie zasłużyli lub nieco na wyrost. Sytuacja pierwsza miała zazwyczaj miejsce w rodzinach królewskich i książęcych, a druga - tuż przed bitwą. Czy pamiętacie "Krzyżaków" Sienkiewicza i zdanie o uczynieniu masy giermków pełnymi rycerzami? W innej powieści "Przyłbice i kaptury" główni bohaterowie, Jaksa i Czarny, właśnie na polu grunwaldzkim odbierają swoje pasy i ostrogi. Pasowanie takie miało dwa cele: po pierwsze zwiększało morale całej armii, a po drugie dawało szanse na wykup. Wojna średniowieczna pozwalała bowiem budować majątek w oparciu o jeńców. Gdy rycerz dostał się do niewoli, to zazwyczaj pozwalano jego rodzinie zgromadzić fundusze na jego uwolnienie. Z giermkami czyniono tak rzadziej. No i wreszcie istotny był czynnik materialny, samo pasowanie było bowiem drogie i dla wasala i dla suzerena, a na polu bitwy znikała konieczność wydatkowania poważnych sum. Niestety, powieści fantasy raczej nie prezentują nam ceremonii związanych z pasowaniem. Rycerze zazwyczaj są już nimi od dawna, często zresztą w tych światach w ogóle nie ma takowych ceremonii, bądź się o nich po prostu nie wspomina.



Rycerskość, obraz Sir Franka Dicksee

Podstawowym elementem taktyki rycerskiej była szarża. Spośród średniowiecznych bitew naprawdę niewiele armii m. in. Flamandowie z długimi pikami pod Courtrai w 1302 roku i walczący z olbrzymią przewagą Turcy pod Nikopolis w 1396 roku, było w stanie oprzeć się rycerzom. Także pod Crecy Anglicy przeciwstawili się skutecznie konnym wojownikom. Jednakże zajmowali bardzo dobre miejsce na wzniesieniu, co powodowało, że pancerna jazda nie mogła nabrać pędu. Anglicy ponadto, w swych szeregach, mieli również, oprócz łuczników i piechoty, oddziały rycerzy, które w działaniach wojennych odegrały istotną rolę. We większości innych przypadków potworne uderzenie kilkuset koni bezwzględnie rozbijało szeregi obrońców. Dlatego też przeważnie walczące armie uważały, i słusznie, rycerzy za swoją najgroźniejszą broń, a opisujący bitwy kronikarze wspominali często wyłącznie o czynach konnicy, zapominając o reszcie wojska. Popatrzmy na szarżę Rohhirimów w bitwie na Polach Pelennoru. Uderzenie sześciu tysięcy ciężkozbrojnych konnych niby nóż przeszło przez armię Saurona. Szarżę powstrzymało jedynie to, że orków i Haradrimów była potworna masa, która w końcu swoimi ciałami wstrzymała atak. Jeżeli wojownik konny w pełnej zbroi razem z rumakiem waży około ośmiuset kilo, to oznaczało, że na armię Mordoru pędziło prawie 5 tysięcy ton (ciężar lekkiego krążownika) znakomicie wyszkolonych, odpowiednio ułożonych do ataku jeźdźców. Potworna siła. Biorąc to pod uwagę nie ma się co dziwić, że rycerze byli darzeni dużym respektem. Widać go również w powieściach Eddingsa i duetu Weiss - Hickman. Także zakonni rycerze Starego Świata są uznawani za najświetniejszych wojowników. Szczególnie dotyczy to rycerzy Białego Wilka, dla których szarża była jedynym respektowanym rozkazem.

Inaczej rzecz się miała, gdy zachodziła konieczność spieszenia konnych. Zdarzyło się tak na przykład pod Poitiers, jednej z najważniejszych bitew wojny stuletniej, w której angielski Czarny Książę zniszczył armię francuskiego Jana Dobrego i wziął do niewoli samego króla. Stało się tak ze względu na łuczników angielskich, którzy otrzymali rozkaz celowania w konie. Ciała koni zabitych na początku walk zablokowały drogę rycerzom następnych rzutów tak, że mogli atakować oni wyłącznie pieszo i w ten sposób stawali się łatwym celem strzelców.



Poranek pod Agincourt, obraz Sir Johna Gilberta

W ogóle strzelectwo uchodziło za coś nierycerskiego. Sam rycerz z całym swoim dobrodziejstwem pancerza i broni nawet nie byłby w stanie użyć kuszy, czy łuku i bynajmniej tego nie pragnął. Nie mniej, były to bronie stosunkowo niedrogie, a mające potworną siłę. Dlatego też w 1139 roku Innocenty II potępił używanie broni strzeleckich przeciwko chrześcijanom. Rzecz jasna, niewiele to dało, skoro broń miała wielką skuteczność. Genueńska kusza (Genueńczycy praktycznie mieli monopol w Europie na kusznictwo) działała skutecznie nawet do 300-u metrów. Jej wadę wszakże stanowił czas naciągu. By napiąć korbką cięciwę ręka łucznika musiała przebyć w kolistych ruchach około 100-u metrów. Dlatego też kusza nie odegrała nigdy wielkiej roli wśród europejskiego oręża. Natomiast łuk, prostszej konstrukcji, był używany. Zwłaszcza wielkimi tradycjami mogli się tu poszczycić Anglicy. Jednak to nie rycerze angielscy, a chłopi władali łukiem. W jednym z prowansalskich chanson de geste czytamy: "Niech będzie przeklęty ten, który pierwszy za łuk w walce chwycił. Bał się on stawić czoła w walce, zbliżyć do przeciwnika się nie ośmielał." Łuk by więc dla rycerza bronią tchórza.

Z inną sytuacją mamy do czynienia w światach fantasy. Łuk jest bowiem narodową bronią elfów, a nikt chyba nie oświadczy, że z tej racji elfy są tchórzliwe i pozbawione honoru (być może tak sądzą niektóre krasnoludy). Ale też elfy nie były rycerzami w ludzkim rozumieniu tego słowa. W trylogiach „Elenium” oraz „Tamuli” Eddingsa żaden z głównych bohaterów nie używał broni miotanej. Jedynym wyjątkiem byli giermkowie: Kurik i syn jego Khalad. Wywodzili się oni z niższego stanu i ich nie obowiązywały szlachetne zasady walki. Z drugiej jednak strony w "Belgariadzie" mamy postać Lelldorina z Wildandor. Pochodził on z Asturii, gdzie łuk był bronią narodową. Mimo szlachetnego urodzenia Lelldorin jednak nie należał do rycerstwa, co szczególnie widać porównując go z mieszkańcami Mimbre leżącego obok Asturii. Mimbrańczycy są wręcz archetypem rycerstwa: dzielni, odważni, przestrzegający etykiety, kodeksu, walczący konno i w zbroi. Właśnie z Mimbrańczyków wywodził się obrońca królowej Ce'Nedry baron Mandorallen.



Tanis, Goldmoon oraz Sturm Brigtblade, ilustracja do cyklu DragonLance, obraz Larry’ego Elmora

Przed średniowieczną bitwą zazwyczaj występowały pojedyncze popisy i pojedynki poszczególnych rycerzy, dla których była to najwspanialsza okazja do zdobycia sławy. Opis takich właśnie harców przed starciem pod Vo Mimbre występuje w pierwszym tomie "Malloreanu". Również w "Belgariadzie" sir Oltorain i sir Derigen zostają wyzwani przez Mandorallena. Rycerz Ce'Nedry pokonuje obydwu i żąda od nich, by powrócili ze swymi oddziałami do zamków. Zbliżoną sytuacje obserwujemy w legendach arturiańskich. Młodziutki władca ma przeciwko sobie kilka wrogich armii, wszystkich udaje mu się pokonać, za wyjątkiem wojsk orkadzkich, gdyż żaden wojownik nie potrafi dorównać królowi Lotowi. Zjawia się wszakże król Pellinor, który zwycięża w pojedynku Lota i armia z Orkadów idzie w rozsypkę. Zwycięstwo nad wodzem jest kluczem do zwycięstwa nad całą armią. Oczywiście nie zawsze. Jak pamiętamy na Polach Pelennoru w trakcie walk poległ z ręki wspaniałej Eowiny Czarniksiężnik z Angmaru, wódz Nazguli i dowódca armii Saurona. Spowodowało to jednak niewielkie tylko zamieszanie, gdyż jego funkcję przejęli inni oficerowie, co tylko świadczy to o dobrej organizacji wojsk Mordoru.

Pojedynki przed walką miały charakter śmiertelnych gier, w których rycerze popisywali się swoimi umiejętnościami. Ten element w fantasy jednak raczej rzadko występuje. Wróg w fantasy jest bowiem często kimś obcym: strasznym, nieludzkim i totalnie nieprzestrzegającym żadnych reguł. Z takim wrogiem nie było sensu zdawać się na rozwiązania honorowe. W całym "Władcy Pierścieni" istnieje tylko jeden motyw przypominający pod tym względem wojnę europejską, a mianowicie rozmowy Gandalfa z parlamentariuszem Saurona w Ithilien. Zresztą nawet wtedy między obydwu stronami widać olbrzymie napięcie. Dość podobną sytuację mamy w legendach arturiańskich. Podczas rozmów Artura z Mordredem mającym zapobiec bitwie obydwaj antagoniści kompletnie sobie nie ufali i na miejsce spotkania przybyli ze zbrojnymi pocztami. Jeden z rycerzy Mordreda wyciągnął przypadkiem miecz, co zinterpretowano jako zerwanie rozmów. Obydwie strony rzuciły się do boju i niemal kompletnie nawzajem wyrżnęły.



Bitwa na Polach Pelennoru ilustracja Alana Lee do "Władcy Pierścieni" J.R.R. Tolkiena

Ale Mordred jest jednak człowiekiem, a być może nawet synem Artura, tak więc mogło dojść do dialogu. W powieści Marthy Wells „Żywioł ognia” wrogiem są demony, u Clifforda Simaca w "Tam gdzie mieszka Zły" ów tytułowy Zły, który ma pod swoimi rozkazami hordy rozmaitych stworów. Książki o Gotreku Gurnissonie opowiadają o walce z chaosem, skavenami, goblinami - z nimi również nie ma układów. U Feista w trylogii opowiadającej o walkach z demoniczną królową na Midkemii, główny bohater Eric von Drekmor wyraźnie mówi, że armia wroga nie stosuje jakichkolwiek zasad. Jeżeli jesteś ranny to najlepiej udaj trupa, a w dogodnej chwili cicho odpełznij, gdyż wrogowie nie biorą jeńców. Brak ogólnych rozmów nie przeszkadza jednak w krótkich dyplomatycznych pogawędkach pomiędzy dowódcami walczących, lecz one akurat z rycerstwem nie mają wiele wspólnego.

Potyczki indywidualne i osobiste wyzwania - działo się to również w czasie oblężeń, gdzie na jakiś czas zawieszano działania wojenne, by przyjrzeć się walczący. Czy pamiętacie scenę pojedynku Hektora i Ajasa w "Iliadzie". Obydwie armie po prostu walkę i przyglądały się pojedynkowi (nierozstrzygniętemu zresztą - wraz z nadejściem nocy obydwaj bohaterowie przerwali zażarty bój i rozeszli się wymieniając podarunki). Podobnie postępowano rzeczywiście w średniowieczu, bowiem celem rycerza było nie tyle zwycięstwo samo w sobie, lecz zwycięstwo w chwale. A gdzież łatwiej o chwałę niż w miejscu, w którym są zwrócone na walczących setki i tysiące oczu. Toteż rycerze rozumieli i szanowali indywidualne wyzwania, a ponadto cóż, ludzie średniowiecza pasjonowali się pojedynkami tak, jak Rzymianie walkami gladiatorów, a my zawodami sportowymi. Nic więc dziwnego, że pragnęli brać w nich udział, albo przynajmniej oglądać je i dla nich waga takiego widowiska była porównywalna z losami oblężenia.

Ogólna taktyka bitwy była prosta: ustawić rycerstwo do szarży i cała naprzód. Rzadko kiedy walki odpowiednio przygotowywano. Logistyka i komenderowanie były dla większości średniowiecznych wodzów dość obcymi pojęciami. Częściowo wynikało to z samej istoty rycerstwa. Ciężka jazda była niezwykle niesterowna i raz skierowana w jedno miejsce nie dawała się łatwo zawrócić. Zresztą sam hałas uniemożliwiałby usłyszenie takich sygnałów. Również znaki wizualne nie zawsze mogły być dostrzegane, chociaż tutaj niektóre zakony miały swoje reguły zobowiązujące członków do gromadzenia się pod określonymi sztandarami. Ponadto jedna szarża rycerzy często po prostu rozstrzygała bitwę. Jeżeli przełamana została linia obronna w praktyce było po walkach, a rycerze wsiadali na głowę uciekających. W przypadku wyrównania sił starcie toczyło się dłużej, ale w końcu jedna strona uginała się i również mieliśmy zwycięzcę. Sprawdzało się to dobrze, dopóki nie zastosowano specjalnych rodzajów taktyki obronnej, wynikającej z połączenia jazdy, piechoty i łuczników. Przeciwko takiej sile szarża często nie wystarczyła. Stąd i klęski Francuzów w początkach wojny stuletniej.



Rycerze eleńscy, ilustracja Larry’ego Elmorre’a do „Kopuł ognia” Davida Eddingsa,

Podobne problemy istniały z logistyką. Armia żywiła się płodami regionu (rzadko tworzono specjalne bazy żywnościowe), w którym przebywała, jednocześnie podstawowa strategia działań polegała na zniszczeniu owych naturalnych elementów logistyki, czyli wsi i miasteczek. Bitwy, stosunkowo nieliczne, to zjawisko rzadkie. Crecy i Poitiers - pierwsze duże bitwy lądowe w szansie wojny stuletniej były jedynie rezultatem łupieżczych wypraw Anglików niszczących substancję gospodarczą Francji. Zresztą nie mieli oni wcale w planie tych bitew staczać, lecz tak się złożyło, że armie francuskie dopędzały uciekających synów Albionu, no i wtedy Anglikom udawało się znacznie więcej niż w ogóle przypuszczali, że im się uda. W fantasy aspekt palenia miast i wiosek ma jednak dość często inne podstawy niż w średniowieczu. Zazwyczaj jest tłumaczony nie aspektami gospodarczymi, lecz po prostu złem i krwiożerczością wroga. Tak dzieje się na przykład w opowieściach o Starym Świecie i walkach z chaosem, z założenia dążącym do zniszczenia wszystkiego. Przeciwnicy Puga i Aruthy u Feista również planują po prostu zniszczenie świata. Tak samo chce zrobić Klael u Eddingsa. Rezultat działań mamy więc taki sam, jak w realnym świecie, ale przyczyny zupełnie inne. Niekiedy siły zła niszczą po prostu dla zastraszenia potencjalnych sprawców oporu. Tak dzieje się na Krynie przy zdobyciu Tarsis. Armie Takhisis dowodzone przez Kitiarę zawierają układ z miejscowym władcą, który widząc liczebną przewagę smoczej armii chce poddać miasto. Kitiara owszem, kapitulacje przyjmuje, ale jej żołnierze i tak maj zamiar dać Tarsis nauczkę. Nie chcą zniszczyć miasta, gdyż ich władczyni wprawdzie jest zła, jednak nie pragnie zniszczy wszystkiego, lecz wszystkim rządzić. Jednak dobra nauczka, podpalenie którejś z dzielnic, zniszczenie kilkudziesięciu budynków i zabicie pewnej ilości ludzi ma po prostu uprzytomnić tubylcom, kto tu rządzi.
Autor artykułu
Kelly's Avatar
Zarejestrowany: Aug 2007
Posty: 2 794
Reputacja: 1
Kelly ma wyłączoną reputację

Oceny użytkowników
 
Brak ocen. Dodaj komentarz aby ocenić.
 

Narzędzia artykułu

 



Zasady Pisania Postów
You may Nie post new articles
You may Nie post comments
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:17.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site
artykuły rpg

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172