Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Komentarze do sesji RPG - DnD
Zarejestruj się Użytkownicy


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-03-2024, 10:31   #1
 
Zamir's Avatar
 
Reputacja: 1 Zamir nie jest za bardzo znany
Komentarze do [D&D 3,5E | Zapomniane Krainy] Kroniki Wybrzeża Mieczy

Kroniki Wybrzeża Mieczy, to gra osadzona w świecie Forgotten Realms (Zapomniane Krainy). Planeta: Abeir-Toril, Kontynent: Faerûn. Konkretnym obszaram gry będzie jak sama nazwa wskazuje Wybrzeże Mieczy. Jest to obszar na których rozgrywały się akcje m.in takich gier komputerowych jak:
- Baldur's Gate
- Icewind Dale
- Neverwinter Nights

Mam nadzieję, że "klimat" tego świata przypadnie Wam do gustu i Was po prostu "wciągnie".
 

Ostatnio edytowane przez Zamir : 17-03-2024 o 10:35.
Zamir jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17-03-2024, 11:23   #2
 
Zamir's Avatar
 
Reputacja: 1 Zamir nie jest za bardzo znany
Gdyby ktoś chciał zobaczyć jak wygląda świat w którym będziemy grać, to poniżej umieszczam link do mapy świata (można przesuwać, przybliżać i oddalać. Nazwy są po angielsku.

https://www.worldanvil.com/w/the-for...4-76bc85861fab

Poniżej link do mapy Waterdeep:
https://www.aidedd.org/atlas/index.php?map=W&l=1
 

Ostatnio edytowane przez Zamir : 27-03-2024 o 16:26.
Zamir jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 20-03-2024, 21:59   #3
 
RamzesI's Avatar
 
Reputacja: 1 RamzesI nie jest za bardzo znany
Czesc Mam nadzieję, że może tak być:

Na niedużej polanie niedaleko miasta Daggerford na drodze do Waterdeep znajduje się mała obskurna parterowa karczma. Nad drzwiami widniał przekrzywiony lekko szyld „U Cześka”. Obok karczmy oczywiście znajdowała się stajnia i studnia na wodę. Już z daleka można było usłyszeć gwar dobiegający ze środka. Co potwierdzało, że w środku jest tłoczno. Słychać było wznoszone toasty i przekrzykującego to wszystko karczmarz, a w powietrzu unosił się wspaniały zapach pieczonego mięsa, który dodatkowo zachęcał podróżnych do wstąpienia chociaż na chwilkę.
Nagle do karczmy wchodzi zakapturzona postać. W środku nikt nie zwraca na nią uwagi. Postać w mgnieniu oka przemyka przez sale i wchodzi przez drzwi na zaplecze. Chwile później do środka wchodzą dwa elfy księżycowe i podchodzą do lady:
-Karczmarzu, czy nie widziałeś tutaj średniej postury półelfa o długich blond włosach i szramie na policzku o imieniu Arre? – w trakcie drugi wyciąga list gończy.
- Przykro mi Panowie – odpowiada karczmarz – zobaczcie jaki jest tutaj ruch ciężko się przyjrzeć wszystkim gościom.
-Nawet nie spojrzałeś!! Przyjrzyj się dokładniej.
Karczmarz podnosi wzrok sprawdza i odpowiada – Niestety nie widziałem…
- No nic dwa wina prosimy.
Oczywiście elfy nie uwierzyły na słowo i stolik po stoliku sprawdzili cała salę. Było tylko słychać:
-Spadaj elfie… Czego!!!... Lepiej zajmij swój stolik chudzielcu…
Zgodnie z odpowiedzią karczmarz nie znaleźli kogo szukali. Elfy po zrobieniu zamieszania w końcu siadają przy stoliku głośno dyskutując.
- Jeżeli go nie znajdziemy nie mamy się po co pokazywać w Wysokim Lesie.
- Zdajesz sobie sprawę, że dla nas lepiej go nie znaleźć? Od dziecka był szkolony tylko w jednym celu. Jak skutecznie zabijać. Nadal nie rozumiem co się wydarzyło, że został wysłany za nim list gończy, przecież to jeszcze 25 letni dzieciaczek.
- Nie słyszałeś? Podobno odmówił wykonania zadania… nie chciał zabić kobiety…
- Nic tu po nas idziemy dalej…
Dwójka elfów wyszła z karczmy…
Karczmarz wchodzi na zaplecze i podchodzi do zakapturzonej postaci. Postać zdejmuję kaptur i maskę z twarzy zasłaniającą dużą bliznę na policzku:
-Dziękuję, że mnie nie wydałeś – zwraca się do karczmarza półelf.
- To i tak nic w porównaniu z tym co Ty zrobiłeś. Uratowałeś moją rodziną przed bandytami i tylko dzięki Tobie nadal mam po co żyć. Jesteś dobrym i honorowym elfem i zawsze moje drzwi są dla Ciebie otwarte.
- Niestety jestem zmuszony ruszać w dalszą drogę. Muszę rozwiązać zagadkę, która pozwoli mi odzyskać utracony honor i wyjaśnić sprawy z moim ojcem.
- Rozumiem, jeżeli będziesz w okolicy zapraszam.
Półelf wyskoczył przez okno i zniknął w ciemnym lesie…
 
RamzesI jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 20-03-2024, 23:32   #4
 
HAMSTER's Avatar
 
Reputacja: 1 HAMSTER nie jest za bardzo znany
Pochmurny dzień, droga wiodła przez pola wysokich traw, gdzieniegdzie przy drodze rosły drzewa dające trochę cienia w słoneczne dni, lecz tego dnia było to bez znaczenia. Słychać skrzypienie drewna, klekotanie metalu i kopyt końskich, a także przytłumione rozmowy i od czasu do czasu jakieś śmiechy. Z przodu widać 2 pary jeźdźców, karawana ma 4, może 5 powozów, a całość zamyka kolejnych dwóch jeźdźców. Gdyby lepiej się przyjrzeć na każdym z powozów oprócz woźnicy widać także uzbrojonych ludzi, prawdopodobnie ludzi wynajętych do ochrony cennego ładunku. Nie jest to jednolita grupa, bo na koniach widać ludzi, niektórzy to elfy lub półelfy, ale nie brakuje też krasnoludów – ci raczej jadą na powozach (trzeba przyznać, że biją się nieźle, ale nie ma opcji, żeby nadążyli za karawaną, a jeszcze do tego jakby się przez to zmęczyli to nikt by nie usnął wieczorem od ich narzekań – że szewc spartolił sprawę z butami, niewygodne jak diabli (to pewnie jakiś gnom robił, a nie rzemieślnik), że projektanci dróg to zakały i jakby to krasnoludy zaprojektowały to by się szło milion razy lepiej itp., tylko przez caalutką noc).
Bardziej wprawne oko dostrzegłoby, że nie jest to zwykła karawana z jedzeniem ani z dobrami luksusowymi tylko prawdopodobnie jakieś metalowe narzędzia, może oręż dla garnizonu miejskiego. W środku każdego z powozów siedzą (no w tym wypadku pewnie leżą) dodatkowi żołnierze. Gdyby ktokolwiek chciał przejąć ładunek miałby do czynienia z dodatkowymi siłami.
Na jednym z kozłów trwała gorączkowa dyskusja dwóch osób. Siedzący koło woźnicy, elf, gorączkowo mu coś tłumaczył: … a gdy wschodnia brama została otworzona ten młody nadal tam stał. – dokończył woźnica.
- Nasz krasnal zabalował za miastem i pewnie nie zdążył przed zamknięciem bramy – odrzekł jego sąsiad.
- Nie, nie, nie był ani pijany ani nic, dziwnie się zachowywał. Ponoć mówili, że trzymał kartkę papieru w ręku przez cały czas i nie chciał jej nikomu oddać. – ciągnął brunet z lejcami. – Mówił, że musi oddać to dowódcy straży i tylko jemu.
- Chciał się dostać do Rumaka? Ha ha ha… tak z biegu to po mordzie dają, a nie umawiają spotkania z dowódcą. – skwitował szybko półelf z małą kuszą przy nodze
- Lord Piergeiron był zajęty wtedy, ale przesyłka została dostarczona. – odezwał się głos ze środka powozu.
- Żółty się obudził – chwała najwyższym! Co było na kartce napisane? – zapytał półelf.
- A co ja jestem, konfident? Pewnie jakieś sprośne wierszyki od kolegi z Mirabaru, nie wiem. Nie zaglądałem. – pojawiła się w końcu twarz krasnoluda z blond włosami.
- Czyli tak samo jak my niczego w życiu nie osiągnąłeś oprócz tego, że razem siedzimy na tym gruchocie. – powiedział półelf.
- Gdybyś nie pił tyle to byś coś osiągnął Quarilu. – podsumował w sumie całą historię półelfa woźnica.
- Zamknij się Sidd. Nic nie wiesz o mnie, więc zajmij się swoją dupą. Będę pił co chce i kiedy chcę, i nic ci do tego. – odgryzł się Quaril.
- Stary pijus – wyburczał pod nosem woźnica. – Żółty, a ty co będziesz robił po dotarciu do Waterdeep?
- Muszę coś zrobić dla swojego ojca. Znacie sklep Riven Shield? Ponoć jest tam jakieś ciekawe cacko do sprawdzenia. – odrzekł krasnolud
- W Riven Shield jest wiele fajnych rzeczy, na pewno coś znajdziesz dla ojca jako pamiątka z Waterdeep. Raz tam byłem, ale to nie na moją kieszeń, może jakieś dobre zlecenie wejdzie to pójdę sobie kupić nowe rękawice.
- Oby… Dałem mu słowo, że przywiozę coś, a dane słowo w mojej rodzinie to świętość. – zakończył krasnolud tę rozmowę, cofając się ponownie w głąb powozu.
Od tamtego czasu Dulgran nie odzywał się za bardzo, tylko odpowiadając zdawkowo na pytania towarzyszy, myśląc o swoim zadaniu. Karawana powoli dotoczyła się do murów Waterdeep od strony północnej, a powozy ze zbrojami i mieczami dla garnizonu zostały przejęte przez ludzi z Gwardii. 30 letni krasnolud z ciemnymi blond włosami i krótką jak na krasnoludów brodą zeskoczył z wozu kierując się do najbliższej jadłodajni.
 

Ostatnio edytowane przez HAMSTER : 24-03-2024 o 21:07. Powód: Dodanie opisu
HAMSTER jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23-03-2024, 12:46   #5
 
Zamir's Avatar
 
Reputacja: 1 Zamir nie jest za bardzo znany
Cytat:
Napisał RamzesI Zobacz post
Czesc Mam nadzieję, że może tak być:

Na niedużej polanie niedaleko miasta Daggerford na drodze do Waterdeep znajduje się mała obskurna parterowa karczma. Nad drzwiami widniał przekrzywiony lekko szyld „U Cześka”. Obok karczmy oczywiście znajdowała się stajnia i studnia na wodę. Już z daleka można było usłyszeć gwar dobiegający ze środka. Co potwierdzało, że w środku jest tłoczno. Słychać było wznoszone toasty i przekrzykującego to wszystko karczmarz, a w powietrzu unosił się wspaniały zapach pieczonego mięsa, który dodatkowo zachęcał podróżnych do wstąpienia chociaż na chwilkę.
Nagle do karczmy wchodzi zakapturzona postać. W środku nikt nie zwraca na nią uwagi. Postać w mgnieniu oka przemyka przez sale i wchodzi przez drzwi na zaplecze. Chwile później do środka wchodzą dwa elfy księżycowe i podchodzą do lady:
-Karczmarzu, czy nie widziałeś tutaj średniej postury półelfa o długich blond włosach i szramie na policzku o imieniu Arre? – w trakcie drugi wyciąga list gończy.
- Przykro mi Panowie – odpowiada karczmarz – zobaczcie jaki jest tutaj ruch ciężko się przyjrzeć wszystkim gościom.
-Nawet nie spojrzałeś!! Przyjrzyj się dokładniej.
Karczmarz podnosi wzrok sprawdza i odpowiada – Niestety nie widziałem…
- No nic dwa wina prosimy.
Oczywiście elfy nie uwierzyły na słowo i stolik po stoliku sprawdzili cała salę. Było tylko słychać:
-Spadaj elfie… Czego!!!... Lepiej zajmij swój stolik chudzielcu…
Zgodnie z odpowiedzią karczmarz nie znaleźli kogo szukali. Elfy po zrobieniu zamieszania w końcu siadają przy stoliku głośno dyskutując.
- Jeżeli go nie znajdziemy nie mamy się po co pokazywać w Wysokim Lesie.
- Zdajesz sobie sprawę, że dla nas lepiej go nie znaleźć? Od dziecka był szkolony tylko w jednym celu. Jak skutecznie zabijać. Nadal nie rozumiem co się wydarzyło, że został wysłany za nim list gończy, przecież to jeszcze 25 letni dzieciaczek.
- Nie słyszałeś? Podobno odmówił wykonania zadania… nie chciał zabić kobiety…
- Nic tu po nas idziemy dalej…
Dwójka elfów wyszła z karczmy…
Karczmarz wchodzi na zaplecze i podchodzi do zakapturzonej postaci. Postać zdejmuję kaptur i maskę z twarzy zasłaniającą dużą bliznę na policzku:
-Dziękuję, że mnie nie wydałeś – zwraca się do karczmarza półelf.
- To i tak nic w porównaniu z tym co Ty zrobiłeś. Uratowałeś moją rodziną przed bandytami i tylko dzięki Tobie nadal mam po co żyć. Jesteś dobrym i honorowym elfem i zawsze moje drzwi są dla Ciebie otwarte.
- Niestety jestem zmuszony ruszać w dalszą drogę. Muszę rozwiązać zagadkę, która pozwoli mi odzyskać utracony honor i wyjaśnić sprawy z moim ojcem.
- Rozumiem, jeżeli będziesz w okolicy zapraszam.
Półelf wyskoczył przez okno i zniknął w ciemnym lesie…
Wiktor, fajnie Ci wyszło to opowiadanie. Bardzo podoba mi się opis karczmy. Robi to fajny klimacik już na początku. Gdybym był znużonym drogą podróżnym, w te pędy poszedłbym do tej karczmy. Bardzo fajny pomysł na przedstawienie postaci - list gończy. Jest informacja o imieniu, budowie ciała, długości i kolorze włosów i do tego cecha charakterystyczna wyglądu - szrama na policzku. Podoba mi się. Bardzo fajny pomysł na kontynuację akcji elfów - czyli sprawdzanie gości w gospodzie, a w szczególności autentyczne odzywki na nachalność elfów. Dialog między elfami jak go nie znaleźli - super. Kolejna porcja informacji i do tego okraszona emocjami (strachem): szkolony, żeby zabijać, wiek 25 lat i że dla półelfa to jeszcze okres młodości, szczególnie patrząc z perspektywy elfów które żyją jeszcze dłużej niż półelfy. Fajnie, że wspomniałeś dlaczego jest ścigany. Podoba mi się, że informację o charakterze postaci wplotłeś w dwa dialogi. Pierwszy, dwóch elfów - nie zabił kobiety, drugi, karczmarza z bohaterem - uratował mu rodzinę. Jeśli chciałbyś posłuchać kilku sugestii i poprawić ten tekst, byłbym wdzięczny. Co można by poprawić? Generalnie w książkach i opowiadaniach pisze się w czasie przeszłym, czyli: zamiast “Chwile później do środka wchodzą dwa elfy”, lepiej by było “Chwilę później do środka weszły dwa elfy”. Wejście bohatera do karczmy i przejście na zaplecze jest opisane tak krótko, że jak czytałem za pierwszym razem, to mi to umknęło i myślałem, że bohater cały czas siedział na zapleczu. Dopiero za drugim razem zauważyłem ten fragment. Kiedy do pomieszczenia wchodzi główna postać, lepiej w jakiś sposób przykuć uwagę czytelnika do niego, czyli poświęcić kilka zdań zamiast jednego. Kiedy np. w filmie pojawia się jakaś ważna postać, to czasami nie pokazują go od razu w całości, tylko zaczynają od butów a kończą na głowie. Jest to zabieg który przykuwa uwagę widza i sugeruje mu: przyjrzyj się, to jest ktoś ważny w tej historii. W przypadku Twojego opowiadania można by napisać. że ta postać (bohater) zatrzymała się na chwilę w drzwiach, lub po wejściu, dostrzegła karczmarza, Następnie z karczmarzem wymienili spojrzenia, po czym karczmarz skinął głową w kierunku zaplecza. Gdybym nie wiedział o kim jest to opowiadanie, to pomyślałbym, że o tych dwóch elfach, ponieważ ich udział w tym opowiadaniu jest większy niż udział bohatera. Kolejna kwestia - list gończy. Jest to intrygujące, ponieważ list gończy wysyła się za kimś kto zrobił coś złego, a nie za kimś, kto nic złego nie zrobił. Pojawia się w mojej głowie myśl, że być może twój bohater jest członkiem jakiejś gildii skrytobójców i przez to, że nie wypełnił zlecenia ściga go gildia. Bardzo mi się ten pomysł podoba. Zazwyczaj staram się, aby wątki powstałe w waszych opowiadaniach wpleść, gdzieś w którymś momencie w fabułę główną. Nie zawsze się to udaje. Jeśli chciałbyś, żebym ten wątek z listem gończym użył w fabule naszej kampanii, to proszę napisz o tym coś więcej, czyli dlaczego jest ścigany, pomimo, że nie zrobił nic złego. Kolejnym wątkiem który mógłbym, a nawet chciałbym wpleść w naszą przygodę jest przyczyna dlaczego udajesz się do Waterdeep (tak apropos, to że nie napisałeś tego wprost, tylko że trzeba się tego domyśleć na podstawie umiejscowienia karczmy - super pomysł). Napisałeś: “Muszę rozwiązać zagadkę, która pozwoli mi odzyskać utracony honor i wyjaśnić sprawy z moim ojcem”. Żebym mógł wpleść to w główny wątek muszę wiedzieć co to za zagadka, dlaczego bohater jest zmuszony odzyskiwać utracony honor. Jak chce odzyskać ten honor i o jakie sprawy z ojcem chodzi.
Fajnie by było, gdybyś zechciał to poprawić. Nie musisz robić nowego wpisu, możesz edytować ten który już jest. Czyli możesz albo od razu na forum poprawić to opowiadanie, albo jak go poprawisz możesz wkleić w to samo miejsce.
 
Zamir jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23-03-2024, 12:46   #6
 
Zamir's Avatar
 
Reputacja: 1 Zamir nie jest za bardzo znany
Cytat:
Napisał HAMSTER Zobacz post
Pochmurny dzień, droga wiodła przez pola wysokich traw, gdzieniegdzie przy drodze rosły drzewa dające trochę cienia w słoneczne dni, lecz tego dnia było to bez znaczenia. Słychać skrzypienie drewna, klekotanie metalu i kopyt końskich, a także przytłumione rozmowy i od czasu do czasu jakieś śmiechy. Z przodu widać 2 pary jeźdźców, karawana ma 4, może 5 powozów, a całość zamyka kolejnych dwóch jeźdźców. Gdyby lepiej się przyjrzeć na każdym z powozów oprócz woźnicy widać także uzbrojonych ludzi, prawdopodobnie ludzi wynajętych do ochrony cennego ładunku. Nie jest to jednolita grupa, bo na koniach widać ludzi, niektórzy to elfy lub półelfy, ale nie brakuje też krasnoludów – ci raczej jadą na powozach (trzeba przyznać, że biją się nieźle, ale nie ma opcji, żeby nadążyli za karawaną, a jeszcze do tego jakby się przez to zmęczyli to nikt by nie usnął wieczorem od ich narzekań – że szewc spartolił sprawę z butami, niewygodne jak diabli (to pewnie jakiś gnom robił, a nie rzemieślnik), że projektanci dróg to zakały i jakby to krasnoludy zaprojektowały to by się szło milion razy lepiej itp., tylko przez caalutką noc).
Bardziej wprawne oko dostrzegłoby, że nie jest to zwykła karawana z jedzeniem ani z dobrami luksusowymi tylko prawdopodobnie jakieś metalowe narzędzia, może oręż dla garnizonu miejskiego. W środku każdego z powozów siedzą (no w tym wypadku pewnie leżą) dodatkowi żołnierze. Gdyby ktokolwiek chciał przejąć ładunek miałby do czynienia z dodatkowymi siłami.
-… a gdy wschodnia brama została otworzona ten młody nadal tam stał. – dokończył woźnica.
- Nasz krasnal zabalował za miastem i pewnie nie zdążył przed zamknięciem bramy – odrzekł jego sąsiad.
- Nie, nie, nie był ani pijany ani nic, dziwnie się zachowywał. Ponoć mówili, że trzymał kartkę papieru w ręku przez cały czas i nie chciał jej nikomu oddać. – ciągnął brunet z lejcami. – Mówił, że musi oddać to dowódcy straży i tylko jemu.
- Chciał się dostać do Rumaka? Ha ha ha… tak z biegu to po mordzie dają, a nie umawiają spotkania z dowódcą. – skwitował szybko półelf z małą kuszą przy nodze
- Lord Piergeiron był zajęty wtedy, ale przesyłka została dostarczona. – odezwał się głos ze środka powozu.
- Żółty się obudził – chwała najwyższym! Co było na kartce napisane? – zapytał półelf.
- A co ja jestem, konfident? Pewnie jakieś sprośne wierszyki od kolegi z Mirabaru, nie wiem. Nie zaglądałem. – pojawiła się w końcu twarz krasnoluda z blond włosami.
- Czyli tak samo jak my niczego w życiu nie osiągnąłeś oprócz tego, że razem siedzimy na tym gruchocie. – powiedział półelf.
- Gdybyś nie pił tyle to byś coś osiągnął Quarilu. – podsumował w sumie całą historię półelfa woźnica.
- Zamknij się Sidd. Nic nie wiesz o mnie, więc zajmij się swoją dupą. Będę pił co chce i kiedy chcę, i nic ci do tego. – odgryzł się Quaril.
- Stary pijus – wyburczał pod nosem woźnica. – Żółty, a ty co będziesz robił po dotarciu do Waterdeep?
- Muszę coś zrobić dla swojego ojca. Znacie sklep Riven Shield? Ponoć jest tam jakieś ciekawe cacko do sprawdzenia. – odrzekł krasnolud
- W Riven Shield jest wiele fajnych rzeczy, na pewno coś znajdziesz dla ojca jako pamiątka z Waterdeep. Raz tam byłem, ale to nie na moją kieszeń, może jakieś dobre zlecenie wejdzie to pójdę sobie kupić nowe rękawice.
- Oby… Dałem mu słowo, że przywiozę coś, a dane słowo w mojej rodzinie to świętość. – zakończył krasnolud tę rozmowę, cofając się ponownie w głąb powozu.
Od tamtego czasu Dulgran nie odzywał się za bardzo, tylko odpowiadając zdawkowo na pytania towarzyszy, myśląc o swoim zadaniu. Karawana powoli dotoczyła się do murów Waterdeep od strony północnej, a powozy ze zbrojami i mieczami dla garnizonu zostały przejęte przez ludzi z Gwardii. 30 letni krasnolud z ciemnymi blond włosami i krótką jak na krasnoludów brodą zeskoczył z wozu kierując się do najbliższej jadłodajni.
Paweł, bardzo mi się podoba Twoje opowiadanie. Kiedy czytałem opis karawany, to od razu przypomniała mi się scena z pierwszego tomu sagi Wiedźmina. Jak Geralt z Ciri transportujący chorą Triss Merigold trafiają na polanie w lesie karawanę, a w niej krasnoludów z Yarpenem Zigrinem na czele. Poczułem taki sam klimacik. Super!. Bardzo fajny klimat wprowadza też opis przyrody, Krótki, ale klimatyczny. Zatrzymując się na chwilę przy krasnoludach można poznać ogólne cechy charakterystyczne krasnoludów, co pośrednio przybliża charakter Twojej postaci. Podoba mi się, że pierwsze informacje o Dulgranie pojawiają się zanim on sam się pojawia. “Dane słowo w mojej rodzinie to świętość” - kolejna informacja przemycona - super. “Chciał się dostać do Rumaka…“ - cały ten fragment jest bardzo dobrze zaaranżowany i super jest że nie długim opisem, lecz w zwięzły sposób są przekazane informacje o garnizonie i komendancie. Fajny smaczek. 30 letni krasnolud z ciemnymi blond włosami i krótką jak na krasnoludów brodą zeskoczył z wozu kierując się do najbliższej jadłodajni” - epickie zakończenie bardzo fajnego opowiadania (mimochodem rzucona informacja o wieku - super).
Jeśli miałbym zasugerować coś, co można by poprawić, to rozpoczęcie dialogu Sidda i Quarila. Początek jest zawieszony jakby w powietrzu i nie wiadomo z czego wynika. Wydaje mi się, że przydałoby się, chociaż krótkie wprowadzenie. Np. po opisie karawany można by dodać coś w stylu: Na jednym z kozłów trwała gorączkowa dyskusja dwóch osób. Siedzący koło woźnicy, elf, gorączkowo mu coś tłumaczył:: “- a gdy wschodnia brama została otworzona...". Wydaje mi się, że byłoby to bardziej gładkie przejście od opisu do akcji. Bardzo intryguje mnie co kryje się za opowiadaniem elfa. Czyli dlaczego Dulgran z kartką w dłoni stał przed bramą. Jeśli nie chcesz, żeby ta historia związana z dostarczeniem kartki do Lorda Piergeirona, to nie zmieniaj tego, ale jeśli chcesz, to albo dodaj to do tego opowiadania, albo napisz mi na priv. żebym mógł to użyć. Fajnie uzasadnione przybycie Dulgrana do Waterdeep, oraz przyczyna która może go w tym mieście zatrzymać. Niezależnie od opowiadania chciałbym wiedzieć czy to co Dulgran dla ojca chce kupić, to jest coś konkretnego, czy on sam jeszcze nie wie co to ma być. Jeśli chcesz dodaj to do opowiadania, a jeśli nie, to napisz mi prywatnie.
Zachęcam cię do tego żebyś przynajmniej poprawił ten początek dialogu woźnicy z elfem.
 
Zamir jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 24-03-2024, 04:01   #7
 
RamzesI's Avatar
 
Reputacja: 1 RamzesI nie jest za bardzo znany
Poprawiłem starałem sie dodać te kwestie o którę prosiłeś, chociaż myslę że lepiej to brzmiało jak było w domyśle...

Na niedużej polanie niedaleko miasta Daggerford na drodze do Waterdeep znajduje się mała obskurna parterowa karczma. Nad drzwiami widniał przekrzywiony lekko szyld „U Cześka”. Obok karczmy oczywiście znajdowała się stajnia i studnia na wodę. Już z daleka można było usłyszeć gwar dobiegający ze środka. Co potwierdzało, że w środku jest tłoczno. Słychać było wznoszone toasty i przekrzykującego to wszystko karczmarz, a w powietrzu unosił się wspaniały zapach pieczonego mięsa, który dodatkowo zachęcał podróżnych do wstąpienia chociaż na chwilkę.
Nagle do karczmy weszła zakapturzona postać. W środku nikt nie zwrócił na nią uwagi. Postać zauważał jedynie karczmarz. Wymienili skinienia głowami i postać w mgnieniu oka przemknęła przez sale podchodząc do drzwi na zaplecze. Pociągnął za klamkę i szybko schował się w środku.
Chwile później do środka weszły dwa elfy księżycowe i podeszły do lady:
-Karczmarzu, czy nie widziałeś tutaj średniej postury półelfa o długich blond włosach i szramie na policzku o imieniu Arre? – w trakcie drugi wyciąga list gończy.
- Przykro mi Panowie – odpowiada karczmarz – zobaczcie jaki jest tutaj ruch ciężko się przyjrzeć wszystkim gościom.
-Nawet nie spojrzałeś!! Przyjrzyj się dokładniej.
Karczmarz podnosi wzrok sprawdza i odpowiada – Niestety nie widziałem… A co on takiego zrobił, że go szukacie?
- Lepiej, żebyś nie wiedział. Dwa wina poprosimy.
Oczywiście elfy nie uwierzyły na słowo i stolik po stoliku sprawdzili cała salę. Było tylko słychać:
-Spadaj elfie… Czego!!!... Lepiej zajmij swój stolik chudzielcu…
Zgodnie z odpowiedzią karczmarz nie znaleźli kogo szukali. Elfy po zrobieniu zamieszania w końcu siedli przy stoliku głośno dyskutując.
- Jeżeli go nie znajdziemy nie mamy się po co pokazywać w Wysokim Lesie.
- Zdajesz sobie sprawę, że dla nas lepiej go nie znaleźć? Od dziecka był szkolony tylko w jednym celu. Jak skutecznie zabijać. Nadal nie rozumiem co się wydarzyło, że został wysłany za nim list gończy, przecież to jeszcze 25 letni dzieciaczek.
- Nie słyszałeś? Podobno odmówił wykonania zlecenia… nie chciał zabić swojego celu bo okazał się kobietą...
- Nic tu po nas idziemy dalej…
Dwójka elfów wyszła z karczmy…
Karczmarz wszedł na zaplecze i podszedł do zakapturzonej postaci. Postać zdjęła kaptur i maskę z twarzy zasłaniającą dużą bliznę na policzku:
- Dziękuję, że mnie nie wydałeś – zwraca się do karczmarza półelf.
- To i tak nic w porównaniu z tym co Ty zrobiłeś. Uratowałeś moją rodziną przed bandytami i tylko dzięki Tobie nadal mam po co żyć. Jesteś dobrym i honorowym elfem i zawsze moje drzwi są dla Ciebie otwarte.
- Niestety jestem zmuszony ruszać w dalszą drogę. Muszę rozwiązać zagadkę, która pozwoli mi odzyskać utracony honor i wyjaśnić sprawy z moim ojcem.
- Rozumiem, ale za nim znikniesz powiesz jak to się stało, że elfy wystawiły list gończy za tobą?
- W skrócie należałem do tajnego stowarzyszenia "Dziewięciu Nieznanych". Zostałem tam oddany jako dziecko i nigdy nie poznałem swojej rodziny. Stowarzyszenie wykonywało różne zlecenia dla ważnych osób w całym Faerûnie. Byliśmy szkoleni, żeby nigdy nie popełnić błędu. Dostałem polecenie odnalezienia złodzieja, który okradł władcę Elfów Wysokiego Lasu. Gdy go zlokalizowałem i złapałem złodziej okazał się moją koleżanką ze stowarzyszenia... Zamiast ją zatrzymać, zdębiałem... Ona to wykorzystała i sztyletem rozcięła mi policzek. Zanim się zorientowałem zniknęła w lesie krzycząc tylko: "Arre to wszystko nie jest takie proste jak mylisz. Twój ojciec to władca Elfów z Wysokiego Lasu". Nie daje mi to spokoju dlatego muszę udać się do Waterdeep gdzie za kilka dnia przybędzie władca Elfów i się z nim spotkać... Bądź zdrów...
Półelf skończył wypowiedź, wyskoczył przez okno i zniknął w ciemnym lesie…
 
RamzesI jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 24-03-2024, 21:10   #8
 
HAMSTER's Avatar
 
Reputacja: 1 HAMSTER nie jest za bardzo znany
Cytat:
Napisał Zamir Zobacz post
Paweł, bardzo mi się podoba Twoje opowiadanie. Kiedy czytałem opis karawany, to od razu przypomniała mi się scena z pierwszego tomu sagi Wiedźmina. Jak Geralt z Ciri transportujący chorą Triss Merigold trafiają na polanie w lesie karawanę, a w niej krasnoludów z Yarpenem Zigrinem na czele. Poczułem taki sam klimacik. Super!. Bardzo fajny klimat wprowadza też opis przyrody, Krótki, ale klimatyczny. Zatrzymując się na chwilę przy krasnoludach można poznać ogólne cechy charakterystyczne krasnoludów, co pośrednio przybliża charakter Twojej postaci. Podoba mi się, że pierwsze informacje o Dulgranie pojawiają się zanim on sam się pojawia. “Dane słowo w mojej rodzinie to świętość” - kolejna informacja przemycona - super. “Chciał się dostać do Rumaka…“ - cały ten fragment jest bardzo dobrze zaaranżowany i super jest że nie długim opisem, lecz w zwięzły sposób są przekazane informacje o garnizonie i komendancie. Fajny smaczek. 30 letni krasnolud z ciemnymi blond włosami i krótką jak na krasnoludów brodą zeskoczył z wozu kierując się do najbliższej jadłodajni” - epickie zakończenie bardzo fajnego opowiadania (mimochodem rzucona informacja o wieku - super).
Jeśli miałbym zasugerować coś, co można by poprawić, to rozpoczęcie dialogu Sidda i Quarila. Początek jest zawieszony jakby w powietrzu i nie wiadomo z czego wynika. Wydaje mi się, że przydałoby się, chociaż krótkie wprowadzenie. Np. po opisie karawany można by dodać coś w stylu: Na jednym z kozłów trwała gorączkowa dyskusja dwóch osób. Siedzący koło woźnicy, elf, gorączkowo mu coś tłumaczył:: “- a gdy wschodnia brama została otworzona...". Wydaje mi się, że byłoby to bardziej gładkie przejście od opisu do akcji. Bardzo intryguje mnie co kryje się za opowiadaniem elfa. Czyli dlaczego Dulgran z kartką w dłoni stał przed bramą. Jeśli nie chcesz, żeby ta historia związana z dostarczeniem kartki do Lorda Piergeirona, to nie zmieniaj tego, ale jeśli chcesz, to albo dodaj to do tego opowiadania, albo napisz mi na priv. żebym mógł to użyć. Fajnie uzasadnione przybycie Dulgrana do Waterdeep, oraz przyczyna która może go w tym mieście zatrzymać. Niezależnie od opowiadania chciałbym wiedzieć czy to co Dulgran dla ojca chce kupić, to jest coś konkretnego, czy on sam jeszcze nie wie co to ma być. Jeśli chcesz dodaj to do opowiadania, a jeśli nie, to napisz mi prywatnie.
Zachęcam cię do tego żebyś przynajmniej poprawił ten początek dialogu woźnicy z elfem.
Poprawiłem wstęp do rozmowy.
Jeżeli chodzi o temat listu i temat tego czego szuka Dulgran napiszę na priv. Opowiadanie miało być właśnie takie nieco pokazujące, ale jednocześnie niedopowiedziane.
 
HAMSTER jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 27-03-2024, 18:53   #9
 
Ziomm's Avatar
 
Reputacja: 1 Ziomm nie jest za bardzo znany
Wiatr szeptał przez liście drzew, a promienie słoneczne przebijały się przez gęstą koronę lasu, malując na ziemi mozaikę świateł i cieni. Młody druid o imieniu Draven przemierzał te magiczne okolice, wdychając zapach wilgotnej ziemi i mchu. Jego długie, kasztanowe włosy falowały w rytmie kroku, a zielone oczy świeciły promieniami wewnętrznego spokoju i mądrości. Jego uszy dłuższe niż u człowieka a krótsze niż u elfa wskazywały ze jest półelfem.

W gęstym mroku leśnego zakątka, dwóch mężczyzn zbierało się, by omówić swój przyszły plan. Ich twarze skryte były w cieniu, a jedynie światło słoneczne przebijające się przez gałęzie drzew rzucało na nich bladą poświatę. Byli to bandyci, mężczyźni, których życie nie znało innego sposobu na przetrwanie niż droga kradzieży i rabunku.

- Ten druid, o którym mówią, to ciekawy okaz, prowadzi sklep zielarski na High Road obok sklepu z tarczami RIven - zaczął Glum jednooki facet z blizna na policzku i łysą głowa, trzymając w dłoniach topór obciążony rdzą.- Słyszałem, że przemierza te lasy, rozmawia z zwierzętami i czaruje wodę. Może warto go okraść z jego magicznych skarbów.-
- Wygląda na to, że znaleźliśmy nowy cel, Glum. Myślę, że warto spróbować.- odrzekł jego towarzysz Eldin którego bardzo ucieszyła wizja zysku.
Glum westchnął, wpatrując się w mroczne liście drzew. "Nie sądzisz, że to może być niebezpieczne? Druidzi mają magiczne moce, których nie potrafimy zrozumieć."

Drugi bandyta wzruszył ramionami. "Ryzyko zawsze jest częścią naszego fachu. A jeśli się uda, będziemy bogatsi o magiczne przedmioty, których nawet król by nie mógł sobie pozwolić."
Eldin spojrzał na niego z niepewnością, ale w końcu skinął głową. "Dobrze, spróbujemy. Ale bądź czujny, nie możemy być pewni, co ten druid potrafi."

Szybko ustalili swój plan. Zaczęli czaić się w zaroślach, gotowi aby napaść na młodego druida, który nieświadomie przemierzał lasy, pochłonięty rozmową z naturą. Nie wiedzieli jednak, że ich przeznaczenie miało się skrzyżować z postacią, której siła i mądrość były znacznie większe niż się spodziewali.

Gdy bandyci wyskoczyli z krzaków, zamierzając zaatakować druida, niespodziewanie od strony lasu nadleciała strzała która trafiła w głowę jednego z bantytów. Glum padł na ziemie jak ścięty. W tym momencie Aldin widzac smierc swojego przyjaciela stanał zdezorientowany, co dało druidowi szansę na reakcję.
Natychmiast to wykorzystał wyciągając sejmitar i jednym zamaszystym cięciem odciał bandycie głowe.
W ciszy zaległej w lesie, druid czekał z napięciem na jakikolwiek ruch ze strony nieznajomego wybawiciela. Trzymał się gotowy do dalszych działań, świadomy, że sytuacja wciąż jest niepewna, a niebezpieczeństwo może powrócić w każdej chwili.

Po chwili, z krzaków wyłonił się mężczyzna o niebieskich oczach, ubrany w skórzany lekki pancerz. Miał na plecach łuk, a na biodrze ukryty nóż. Jego spojrzenie było zdecydowane, ale jednocześnie spokojne, co sprawiło, że druid poczuł się nieco uspokojony. Po pierwszym spojrzeniu Draven wiedział ze ma przed sobą elfa.
- Mowil ci ktoś kiedyś ze jesteś podobny do ojca – usmiechnał się nieznajomy – ale oczy to masz po matce.
- Kim jesteś, znasz mnie?
-Jestem starym przyjacielem twoich rodziców, nazywam się Baltazar, ale możesz mnie znac jako Zaklinacza Wilków.
- Wychowywałem się razem z twoim ojcem Velkozem w High Forrest a twoją matke Alfive poznałem na ich slubie. Była wspaniałą kobieta i tak jak ty była druidką.
- Po twojej minie widze ze mnie nie poznajesz. Masz prawo. Kiedy się ostatnio widzieliśmy byłes małym dzieckiem.
- Daleką droge przebyłeś z High Forrest – powiedział Draven – co cie sprowadza w te okolice?-
- wędruje w imieniu mego ludu mam sprawy do załatwienia w Waterdeep.- Baltazar podrapał się po głowie.
- możesz zabrać się ze mną – powiedział Draven - mam dość chodzenia po lesie na dzisiaj, po drodze opowiesz mi co to za sprawy, może będę mógł ci pomoc.

Słonce już zachodziło gdy druid z tropicielem dotarli się do Rzecznej Bramy Waterdeep.
 
Ziomm jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02-04-2024, 07:01   #10
 
Burzujka's Avatar
 
Reputacja: 1 Burzujka nie jest za bardzo znany
Ukryty w cichym zakątku tętniącego życiem Dock Ward w Waterdeep, pośród słonej morskiej bryzy i krzyków mew, znajduje się osobliwy obiekt znany jako The Blue Mermaid. Ta przytulna tawerna, z wyblakłą drewnianą fasadą ozdobioną wyblakłą niebieską farbą i zniszczonym przez pogodę szyldem przedstawiającym pełną wdzięku syrenę, przyciąga zarówno podróżników, jak i mieszkańców obietnicą ciepła, zabawy i pysznego jedzenia. Przechodząc przez skrzypiące drzwi, otacza Cię wspaniały aromat piwa, skwierczących mięs i delikatny zapach słonej wody. W sercu tawerny stoi solidny dębowy bar, a za nim barman, siwy stary marynarz z błyskiem w oku, wita klientów serdecznym uśmiechem, racząc ich opowieściami o morzu i odległych krainach, fachowo napełniając kufle piwem. W jednym kącie grupa marynarzy skupia się wokół gry w kości, a ich ochrypły śmiech miesza się z żywymi melodiami barda grającego na lutni w innym kącie. Powietrze tętni gwarem rozmów – żeglarze wymieniają się opowieściami o swoich ostatnich rejsach, kupcy negocjują umowy przy kuflach piwa, a poszukiwacze przygód dzielą się opowieściami o odważnych eskapadach pod falami.
Nagle wszyscy zastygli gdy na scenę wyszła Niziołka o imieniu Zaja. Jej cudowne piwne oczy rozświetliły pomieszczenie, a długie kasztanowe włosy oplatały jej ciało. Gdy tylko zaczęła śpiewać wszystkie problemy tego świata przestały istnieć.
- Jakie mamy szczęście, że trafiliśmy na jej występ dzisiaj – powiedział marynarz.
- To prawda, rzadko ostatnio występuje biedne dziecko… - dodał kolejny.
- Wiecie co się stało?
- Słyszałem, że po śmierci ojca ciężko jej było się podnieść.
- Wiesz podobno od najmłodszych lat wykazywała niesamowity talent nie tylko do śpiewu.. ale, głównie po tatusiu, jest wyjątkowo utalentowana w prześlizgiwaniu się niezauważenie przez najciaśniejsze przestrzenie, a jej niewielki wzrost i zwinne palce są słynne na całe miasto.
- Dobrze, że udało jej się wyzwolić z takiego towarzystwa jak jej ojciec i jego szajka złodziei. Szkoda by było gdyby też zgniła w więzieniu…
W tym momencie do tawerny wpadła straż miejska krzycząc:
- Zaja stój w tej chwili. Jesteś zatrzymana…
Nie zdążyli dokończyć zdania, a Niziołki już nie było! Wyskoczyła i zniknęła w ciemnych alejkach Dock Ward.
- Panowie, o co chodzi? – zapytał marynarz
- Wasza piosenkareczka nie jest taka idealna. Jest podejrzewana o kradzież cennego artefaktu ze skarbca bogatego szlachcica. Podobno współpracuję z różnymi grupami złodziei na terenie całego miasta. Możecie nie liczyć więcej na jej występy tutaj.
- Czyli jednak się pomyliłem, szkoda… - dodał marynarz, wypił do końca piwo i wyszedł…
 
Burzujka jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:53.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172