lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Fantasy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/)
-   -   [komentarze] A Może By Tak...?? (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/17262-komentarze-a-moze-by-tak.html)

Almena 11-08-2017 19:11

[komentarze] A Może By Tak...??
 
Na prośbę Graczy, miejsce na komentarze, notatki, ważne sprawy. Sesja trwa tyle czasu i tyle się wydarzyło, że faktycznie przyda się miejsce na jakieś gromadzenie danych.

eTo 12-08-2017 00:27

Nie wspominając o tym co sie dzieje w skrzynce przy dogadywaniu spraw organizacyjnych ;)

Blacker 13-08-2017 22:48

A ja się wam wproszę troszeczkę ale miałbym prośbę Almeno byś zrobiła trochę miejsca w skrzynce bo nie mam jak odpowiedzieć ;-)

Kejsi2 27-08-2017 20:20

Kopara opadła...:ave: :aloha: Blacker ty żyjesz!?:D

eTo 13-09-2017 02:27

To w takim razie ja/my też rzucam/y?

Blacker 17-09-2017 22:02

Żyję, żyję i co jakiś czas zaglądam by zobaczyć co tam porabiacie ;-)

Almena 16-10-2017 22:56

Trochę to zajęło, spróbuję uaktualniać, żeby mniej więcej zgromadzić wszystko w jednym miejscu :)



-Byłbym szczęśliwszy mogąc zginąć w tej walce – powiedział Anarion. – Mógłbym zbudzić Timewalkera osobiście, ale ten drow na to nie powoli. Mówił to całym sobą. Mogłabyś zbudzić Timewalkera, ale nie powstrzymasz go. Jeśli ten drow go zbudzi, co uczyni?
Kiti poczuła się strasznie głupio.
- Nie wiem – wydukała, jak kompletna kretynka.
- I pozwolisz mu na to?
Nie będę z nim walczyć. Biel tego nie chce! Przywiodła mnie i jego tutaj, żeby mnie, nam, coś pokazać! Tak jak wtedy…! Wtedy całe Stado zwróciło się przeciwko drowiemu skrytobójcy! Ale… ale to niczego nie zmieniło! – Kiti przywołała swoją tarczę. – Spójrz! To jest tarcza Ranaanthy, którego zdradził Timewalker! Ranaantha ofiarował ją mnie, aby chroniła mnie przed ogniem Firetide! Ranaantha chce, aby ta klątwa została zdjęta! Wiedział, że ja tego nie zrobię, wiedział, że Dirith to zrobi! On tego pragnie, zaufał mi, zaufał Dirithowi, on też zobaczył to, co pokazała mu Biel! Jego dusza chce zaznać spokoju!
* * *
- Dobrze się bawisz? – spytał w końcu Shabranido.
- Oh my, znakomicie! – Verion przetarł twarz, dostał tiku nerwowego. – Kiedy tylko Firetide wróci, zniszczę go. Jeśli pozwolisz, oczywiście – uśmiechnął się uroczo, klękając na jedno kolano.
- Why so serious? – mruknął Shabranido.
- Może lepiej wysłać go na wakacje do Piątego Wymiaru, hm?;3
- Twój lęk przed Last Soulbreakerem Astarothem jest komiczny – mruknął Shabranido.
- Oh my, a czyj ryk pierwszy wstrząsnął Mgłami, kiedy Astaroth wyzwał Mistress na pojedynek?;3
Shabranido otworzył swoje jedenaście ślepiów tuż przed klęczącym Verionem. Verion zacisnął powieki i odwrócił lekko głowę.
- Masz jeszcze coś do powiedzenia?
Verion obronnie uniósł oba ramiona i uśmiechnął się lekko.
- Czy nie byłoby ciekawie, gdyby Dirith zbudził Timewalkera? – powiedział z rozbawieniem i niewinnością.
- Niech to zrobi, zatem – mruknął Shabrnaido, jego ślepia zgasły w mroku Mgieł.
* * *
Timewalker został zbudzony. Zabić go i zakończyć klątwę może Hell Light.
*
Ranaantha był bounderem Timewalkera. Ranaantha był też ulubieńcem Almanakh i miał prawdopodobnie zostać Wojownikiem Bieli jak ona. Lavender zabił Timewalkera za zdradę.
Timewalker został przeklęty przez Almanakh, ponieważ zdradził armię Bieli i Ranaantha zginął przez niego.
Ponieważ Wojownik Bieli nie mógł rzucić klątwy, „pech” chciał, że Mgły Chaosu usłyszały i wysłuchaly Almanakh i rzuciły na Timewalkera klątwę, której dopominała się Almanakh.
To Czarna Zorza, Mistress we własnej osobie, rzuciła klątwę na Timewalkera.

*
Jaka jest ostatnia rzecz jaką pamiętasz?

Było to pytanie jakie sam sobie zadawał już wcześniej. Ten drow… Kim jest ten drow…?
Elf. Ranaantha. Jego bounder. Ulubieniec Almanakh i prawdopodobnie przyszły Wojownik Światła. Twierdza. Ruszali na bitwę.
Widział Rannanthę na tle dymu i płomieni. Miał opuszczony miecz i oczami pełnymi zgrozy i niedowierzania patrzył gdzieś w nicość. Pamiętał strumień ognia, który zakrył wszystko, uderzenie o mury, grad wykruszonych z muru kamieni. Inny smok z jeźdźcem na grzbiecie. Pamiętał. Zaatakował go.
Ryk Lavendera. Jego lśniące białe łuski, rozwarta paszcza pełna ogromnych kłów. Pamiętał ból. Pamiętał uderzenie o ziemię.
Drow. Inny niż ten, drow, o złych oczach i strasznym uśmiechu.
– Patrzcie tylko, jaki prezent dała nam Biel! – powiedział.
Nie mógł wstać, pamiętał. Nienawidził tego drowa, pamiętał.
Pamiętał ciemność i szepty. Pamiętał przedziwne i koszmarne stworzenia, który chodziły w ciemnościach. Przychodziły, przyglądały się mu. Mógł wstać, krążyć bez celu po bezdennej ciemności i pustce, ale nie było z niej wyjścia, nie było ucieczki. Napotykał różne stworzenia, ale te tylko go obserwowały i odchodziły. Żadne się nie odezwało, żadne nie odpowiedziało na jego pytania i wołania. Próbował je atakować, ale nie zareagowały na to zupełnie, a jego pazury, kły i ogień, nie czyniły im żadnej krzywdy. Nie mógł uciec, nie mógł się zabić. Popadał w szaleństwo. Nie rozumiał co się stało, ale szepty i wszystko wokół mówiły mu, że to jego wina. Ranaantha zginął przez niego i Almanakh rzuciła na niego klątwę. Almanakh. Ona go przeklęła. Ponieważ Biel nie ma mocy stwarzania klątw, Mgły zrobiły to za nią. Pamiętał, że nienawidził wszystkich, Ranaanthy, Almanakh, Mgieł, tego drowa…
Drow. Widział swojego brata, Firetide, widział tego drowa. Ten drow wzywał go, zagrzewał do ataku na Firetide. Tak, już wcześniej, wtedy, widział tego drowa!
Zatracił poczucie czasu i miejsca. Ale to chyba było niedawno… dzisiaj…? Znów jest tutaj. Tutaj, gdzie płynie czas, jest dzień, jest noc, jest dziś i jutro.
Jego umysł powoli składał w całość wspomnienia i myśli, to co w tej chwili widział i słyszał. Czas, dzień, noc. Będzie musiał się przyzwyczaić. Ten drow, kim jest ten drow i co ma wspólnego z tamtym poprzednim….?
Wilk. Ta tar… tarcza. Tarcza Ranaanthy.
Więc Ranaantha faktycznie nie żyje. A ten wilk… to sługa Bieli, ale…? Magiczny wilk? Chimera? Z pewnością nie zwykłe zwierzę. Drow i wilk-sługa Bieli.
Był znów w planie materialnym. Tu jest czas, noc, dzień. Góra, dół. Ziemia, powietrze, woda. Wyjście.
*
- Widzisz - odparł Verion - Klątwa miała wywołać inny skutek, niż sądzą ci, którzy ją studiowali. Jak zapewne zauważyłeś, nie odczytujesz myśli Timewalkera, jego uczuć i tak dalej. Wynika to oczywiście stąd, że nie jesteś jego bounderem w znanym ci tego słowa znaczeniu. Więź między wami sprowadza się do tego, że po jego śmierci przejmiesz całą jego moc życiową. Nie poznasz jego myśli, on nie pozna twoich. On też na pewno zauważył już, że coś jest nie tak;3 Tym lepiej dla ciebie.
– Widzisz, cała zabawa z klątwą Timewalkera polega na tym, że tylko drow, lub elf mógł zostać jego bounderem. Luka polega na tym, że kiedy już to się stanie, teoretycznie… ekhym, nic nie stoi na przeszkodzie, aby tego boundera zmodyfikować. Wiem, jak strasznie to brzmi, z drugiej strony it`s so much fun! ^__^ Gdyby śmiertelnik mógł przeżyć połączenie z duszą Timewalkera, roiłoby się od chętnych do przebudzenia go. I owszem, próbowali, a my, oczywiście, robiliśmy swoje, aby próbowali co jakiś czas, aby wiedza i legenda żyły, aby trwała szansa. Dusza Timewalkera nigdy nie utrzymałaby się w ciele śmiertelnika, rozsadziłaby to ciało na strzępy co do komórki. Ale nie musi tak być, hm?;3 Są różne opcje. Konkretnie dwie w tym momencie. Dusza Timewalkera może zostać skupiona w jakimś artefakcie i utrzymana w nim przez jakiś czas. Druga opcja byłaby zapewne wygodniejsza and a lot more fun, too!;3 Musiałbyś przestać być śmiertelny ;3 – wyjaśnił z rozkoszą. – Proste, hm?;3 Oh my, więc udało się i masz Hell Light w rękach. ON już wie. Niebawem zacznie świecić, a osłona w której się znalazł nie wytrzyma zbyt długo. Tak, zostanie wyznaczony termin, jeśli
upłynie, umrze ten, kto dotknął Hell Light. Konkretnie ty ;3 Niestety nie mogę zapewnić, że śmierć boundera zabije Timewalkera. Z dużym prawdopodobieństwem. Nikt tego nigdy nie sprawdzał ;3 I zależało nam na tym, aby tak myśleli. Jest to zresztą bardzo prawdopodobne. Rozumiesz, czekać tyle lat, dobrze się bawić, a potem skończyć z martwym bounderem Timewalkera, to by mnie dość mocno rozczarowało…;3 Zastanowiłbym się raczej, jak wyjaśnić Timewalkerowi po co ci Hell Light…;3 Timewalker spędził wiele czasu w Mgłach, jego zmysły i rozum nie funkcjonują zbyt… powiedzmy do końca logicznie. Powiedzmy, że w przypadku, gdyby rozdzielił Hell Light i ciebie, możesz spędzić długie lata myśląc o tym, jaka potęga przeszła ci koło nosa…;3 Gdybym był na twoim miejscu, wolałbym być nieśmiertelny stając do walki z Timewalkerem…;3 To nie jest kwestia zadania mu jednego ciosu, jeśli o tym myślałeś…
* * *
Hell Light został stworzony przez Veriona i Almanakh .... [?]


- Oh, no, no! - uśmiechnął się Verion. - Twoja śmierć go zabije. To akurat jest prawdą. To część jego klątwy. Twoją częścią będą sami fanatycy;3 Widzisz, broń, którą można przebić jego łuski, została stworzona przez demona – powiedział wesoło. – Specjalnie do tego celu.. Śmiertelnicy są nieraz zabawni, chcą wymazać jedną klątwę inną… ale jesteś drowem, więc mroczna magia, rytuały udziałem sługusów Lolth nie są ci obce. Broń powstała jako efekt paktu z demonem. Sejmitar. Bardzo charakterystyczny, biały sejmitar. Nazwali go Hell Light. Mało istotne. Istotniejszym było to, czego demon chciał w zamian. Nie chciał wiele, chciał śmierci Timewalkera. W odpowiednim czasie. W jedenaście dni po stworzeniu sejmitaru. Pechowo, jak się domyślasz, nie zdążyli w jedenaście dni, mimo, że Timewalker leżał, śpiąc, pogrążony w klątwie i raczej nigdzie nie zamierzał sobie pójść. Ale sam rozumiesz, sztormy, nieprzewidziane komplikacje w podróży… Nie zdążyli. Wydawało się że kolejnym razem się uda… ale kiedy kolejna osoba chwyciła za rękojeść, okazało się, że Hell Light wyznaczył już inny, krótszy czas, na wykonanie wyroku. Nie zdążyli, oczywiście. Okazywało się, że próba zabicia Timewalkera to czysta loteria i walka z czasem. W końcu zabrakło śmiałków chętnych do podjęcia wyzwania, do tego, rozumiesz, Hell Light wyrywany był z rąk do rąk, ukrywany, kradziony, i tak dalej… No i Irrlyn. Stał w bramie więzienia Timewalkera, próbując odzyskać Hell Light, który, choć zamówiony i opłacony, nigdy do niego nie dotarł. Każdy kto dotknie tego sejmitaru będzie miał określony czas na wykonanie wyroku na Timewalkerze. Nie wiadomo ile. Rok, dzień, godzinę
* * *
- Nie, nie zostanie opętany, nie obawiaj się – odpowiedziała jej myślach Almanakh, cicha jakaś i smutna. – Moc Timewalkera stanie się sługą i własnością boundera, jeśli ten go zabije. Ze względu na swoją śmiertelność, Dirith może nie wytrzymać tak potężnej transmutacji, ale istnieje możliwość chwilowego zamknięcia tej mocy w przedmiocie, by nie zraniła Diritha. On sam może tego dokonać z drobną pomocą, sam Hell Light został tak skonstruowany. Ma moc wyrwania duszy Timewalkera z jego powłoki, w jakiej uwięziła go klątwa, jednocześnie ma moc, by utrzymać tę siłę w ryzach i poza ciałem i duszą samego boundera. To zabezpieczenie, na wypadek gdyby… - westchnęła i po chwili dodała – Gdyby to dziecko Bieli zostało bounderm Timewalkera. Nie wiedzieliśmy, kto zbudzi Timewalkera, kiedy powstał Hell Light. Miał to być elf lub drow i nie wiedzieliśmy, jakimi pobudkami będzie się kierował sięgając po Hell Light. Nie wiedzieliśmy, czy bounder będzie sojusznikiem, czy wrogiem Timewalkera i musieliśmy być gotowi na obie okoliczności.
- Czyli to Ty stworzyłaś Hell Light!? Z kimś…?
- Można powiedzieć, że miałam w tym swój udział – odparła smętnie i z nutką ironii. – Nie mogłam zgładzić Timewalkera osobiście. Wypowiadając tamte słowa, prosząc o rzucenie na niego klątwy, odcięłam samej sobie drogę do zemsty, słodka ironia. Jedyne co mogłam zrobić to pomóc stworzyć narzędzie, które zgładzi Timewalkera i uchroni jego boundera od śmierci. Chciałam podziękować temu, kto wreszcie zdoła mieć na tyle odwagi wytrwałości, by sięgnąć po Hell Light i go skutecznie użyć. Ironicznie, klątwa wybrała na to stanowisko drowiego skrytobójcę. Mimo wszystko jestem pełna podziwu dla niego i jego czynów. Jeśli będę mogła, pomogę wam zdobyć Hell Light. Pomogę wam go zobaczyć. Dirith jest niestety ślepy na Biel i głuchy na jej szepty, ale ty możesz być jego oczami.

*
Dirith chwycił za rękojeść, dotykając odsłoniętej części ostrza. I… I nic. Żadnych piorunów [poza tymi które i tak już towarzyszyły szalejącej burzy], grzmotów [to samo], trzęsień ziemi [to samo], apokalipsy [to samo]… Dirith też nie odczuł nic szczególnego [plus nie dostał wysypki, nie wypadły mu włosy, nie zemdlał itp.] Wydawało się, że ktoś robi was w balona, kiedy po kilkunastu sekundach światło bijące z Hell Light zaczęło przygasać. Sejmitar świecił coraz słabiej i słabiej, aż zgasł. Niemal zupełnie. Tlił się teraz bardzo delikatnym, ledwie widocznym z bliska światłem.
* * *
- Oooooh! – Verion zapiał z rozbawienia i radości. – Szach i mat!
Shabranido zamierzał nachylić się do niego i jednocześnie obrócić się swoją „twarzą” jego kierunku, ale ostatecznie zrobił to trochę bardziej zamaszyście niż planował i kiedy z rozdziawionej paszczy wydał gniewny ryk dezaprobaty, kilka centymetrów przed Verionem, fala jaka wstrząsnęła Mgłami wokół wyrzuciła Veriona w powietrze i posłała go w dość karkołomny, długi lot, zakończony lądowaniem na twarzy na niewidzialnym gruncie Mgieł. Leżąc w przepięknej pozycji [tak powstała yoga] z nogami rozkraczonymi nad własną głową i z twarzą rozplaśniętą na gruncie Mgieł, Verion wydał z siebie pocieszny, rozbawiony chichot dziecka zachwyconego z zabawy. Zdołał przekręcić swoją cielesną powłokę do bardziej właściwej dla niej pozycji i usiadł, właśnie w momencie, kiedy Shabranido podszedł i znów błysnął swoimi jedenastoma ślepiami kilka centymetrów od Veriona.
- Coś się stało? – z Mgieł dobiegł spokojny, ciekawski głos.
Twarz Veriona rozpromieniła się jak buzia dziecka na widok mamy.
- Haaaai, Mistress!;3 – z rozkochanym uśmiechem rzucił się z ramionami i objął nogi swojej Mistress, która podeszła bezszelestnie i stanęła tuż za nim. – Naaah, everything is perfect!;3 - zapewnił grzecznie, ocierając się łepkiem o jej kolana.
Shabranido milczał, trochę jak ojciec, który bawiąc się z dzieckiem rzucał nim na łóżko i na widok żony zamierzał zapewniać, że zabawa jest w pełni bezpieczna i zrobi z malca prawdziwego mężczyznę.
* * *
Hell Light wydziela specyficzne promieniowanie.

- Oh my, nie, boundera Timewalkera promieniowanie nie narusza, nie martw się. Działa na wszystkich wokół, poza nim.
*
-Hmmm, well… - Verion zamyślił się poważnie. – Promieniowanie Hell Light rzeczywiście da się ograniczyć. Jedni opierają się jego skutkom lepiej, inni mniej, w gruncie rzeczy trudno powiedzieć, od czego to zależy. Wydawało mi się, że Dzieci Bieli są na nie stosunkowo odporne, ale kilka przypadków przekonało mnie, iż się myliłem. Hell Light nie lubi być ignorowanym – uśmiechnął się Verion.

- Sposobem na ograniczenie wpływu promieniowania Hell Light jest składanie mu ofiar ;3 – Verion uśmiechnął się szerzej widząc reakcje Kiti. – Dobra wiadomość jest taka…. – zgarnął znów trochę kisielu i liznął co nieco. - …że wystarczy, aby Hell Light wiedział, ż[eTo] ofiara dla niego!;3 Khymm… Wystarczy, że tuż przed lub w trakcie składania ofiary odklepiesz, choćby w myślach, pewną regułkę, a Hell Light będzie bardziej cię polubi;3 Oczywiście, jeśli ma to być zabita ofiara, musi zostać zabita tym sejmitarem. Kolejna dobra wiadomość jest taka, że nawet nie ty sama musisz zabić tę ofiarę! Wystarczy, że pomyślisz, wypowiesz formułkę, zanim ofiara zostanie złożona. Proste, hm?;3 Poza tym, eksperymentuj!;3 Równie dobrze może się okazać, że Hell Light lubi mniej barbarzyńskie ofiary. Wiesz, byleby było odświętnie;3 Zaśpiewaj mu coś, pogłaszcz, przynieś jedzenie, jakieś dary… kto wie, sam jestem ciekaw!;3 Generalnie podróżujesz teraz z kimś kto nosi ze sobą bombę zegarową. Na nich… - miał na myśli kolegów drowów. - …to też działa ;3 Działa na wszystko co jest w otoczeniu Hell Light. Hell Light ma tendencję do bycia narcystycznym draniem i zdarzało się, że z jakich powodów nie polubił swojego pana. Wiem, ze promieniują potrafi zachowywać się jak pasożyt a następnie przekonać tych w otoczeniu, aby pozbyli się tych, których Hell Light nie polubił i aby go dotknęli ;3 Nie jestem do końca przekonany, czego konkretnie nie polubił w niektórych osobach, ale wiem, że lubi wybierać sobie czasem właściciela, jeśli w swoim otoczeniu zauważy i napromieniuje kogoś kogo polubi.
*

Małemu zielonemu goblinowi udało się na moment skraść Hell Light, ale Dirith rozprawił się z natrętem i sejmitar został szybko odzyskany.
Drużyna spotkała się z właścicielem goblina, pewnym elfem, któremu Hell Light nie był obcy – elf troszkę oszalał po spotkaniu z Hell Light.
*
- A więc jesteś bounderem Timewalekra - zaczął elf. - Nie spodziewałem się drowa, kto to widział... Dziwne, że Timewalker to zaakceptował. Hah! - elf buchnął swoim rozbawionym szaleńczym śmieszkiem. - Właśnie, Timewalker. Nie przyprowadziłeś go przypadkiem ze sobą, prawda? - ironicznie zerknął za okno. - Nie... Nie ma Timewalkera. Ciekawe, gdzie jest Timewalker. Oto pytanie. Zabawne drowy - pokręcił przecząco głową. - Zbudzić czarnego smoka i go zgubić. Zabawne. Kto to widział... Zgubić coś takiego... Nie wiesz, gdzie on jest, prawda? Nie odczytujesz myśli Timewalkera, jego uczuć i tak dalej. Prawda? - uśmiechnął się złośliwie. - Nie masz nad nim władzy... Hah!... Zabawne. Pewnie nie to ci obiecywali, czyż nie, bounderze Timewalkera? - elf wydawał się teraz przyjazny i współczujący, na swój zabawny, szaleńczy sposób. - Więź między wami sprowadza się do tego, że po jego śmierci przejmiesz całą jego moc życiową. Prawda? Nie poznasz jego myśli, on nie pozna twoich. Nie masz nad nim władzy - powtórzył, wielce rozbawiony. - Hah, nawet nie wiesz, gdzie jest! Zgubiłeś go, hahah... Oh... hah!... - zaniósł się krótkim śmieszkiem.
Poprawił znów włosy.
- Twoja śmierć go zabije. Podobno. Tak mówią. Ja w to wierzę. Tak. To część jego klątwy. Masz rację... - po chwili dodał odkrywczo. - Ta broń... komuś kto nie jest bounderem na niewiele może się zdać, masz rację, tak... Tylko widzisz... - zmrużył lekko oczy. - Hell Light nie chce, żebyś był jego bounderem. Nie chce. Wraca do mnie. Zawsze. Wraca. Do mnie. Hell Light chce zostać ze mną. Ze mną. Gdyby nie chciał, nie wracałby do mnie. Jesteś... spokrewniony z Irrlynem? - spytał nagle. - Stary dobry Irrlyn. Stał w bramie więzienia Timewalkera, próbując odzyskać Hell Light, który, choć zamówiony i opłacony, nigdy do niego nie dotarł. Ile czasu... ci zostało...? - spytał z uśmiechem. - Jak zapewne wiesz, tylko drow, lub elf mógł zostać bounderem. Zapewne nie jesteś tylko drowem, co widać na pierwszy rzut oka. Tygrys, tak. Wieści o drowie i białym wilku w mieście już to dotarły. Liczyłem na elfa. Z elfami łatwiej się dogadać. Sam rozumiesz. Gdyby śmiertelnik mógł przeżyć połączenie z duszą Timewalkera, roiłoby się od chętnych do przebudzenia go. Ale zapewne o tym wiesz. Dusza Timewalkera nigdy nie utrzymałaby się w ciele śmiertelnika, rozsadziłaby to ciało na strzępy co do komórki. Yhym. Widzisz... Śmierć boundera Timewalkera zabije Timewalkera. Tak? Tak. Ale nikt nie powiedział, że Timewalker nie może zmienić boundera... Hell Light go wybiera. Dlatego wraca. Zawsze wraca. Do mnie. Zapewne domyślasz się, co się stanie, jeśli twój wyznaczony termin minie...? Umrzesz. Tak? Tak. I co wtedy? Jak myślisz, dlaczego wyznawcy Bieli ścigali bounderów Timewalkera? Jak myślisz, dlaczego nie czekali spokojnie, popijając melisę, aż po prostu termin minie...?
Elf przeczesał znów włosy. Zrobił głębszy wdech.
- Brakowało mi tego zapachu - powiadomił, patrząc na jednego ze swoich goryli dodał: - Mówiłem, że Hell Light ma zapach. Mówiłem, tak?

Elf uśmiechnął się z litością ale i nutką sympatii.
- Jesteś jednym z tych, którzy wzięli Hell Light do ręki, zapewne wiesz, po co się to robi… […<poczucie humoru MG, no comments…] Zapewne mamy podobne zamiary… Ah, widzisz, jednak nie jesteś aż tak ciemny na jakiego wyglądasz… [<elfickie rasistowskie poczucie humoru, no comments…] Mnie również intrygowało to, dlaczego bounder Timewalkera nie zna i nie czyta jego myśli. Dlaczego. Czy można to zmienić. Tak, mnie też to intrygowało. Wielokrotnie pytałem o to Chaos, ale oczywiście nie mógł mi odpowiedzieć, nie słyszał o co pytam. Albo nie chciał słyszeć. Hm – zerknął na trupa na podłodze. – Nieśmiertelność, powiedzmy. Jak zapewne wiesz, można również przeżyć skupiając tę potężną energię w jakimś artefakcie. Nie jest to łatwe. Pewnie łatwiej byłoby po prostu, gdybyś mi go oddał… nie musiałbym wszystkiego tłumaczyć… Widzisz, ja… ja mogę poczekać. Na pewno pożyję dłużej, na pewno wcześniej minie wyznaczony ci termin. Prawda? Czy znasz konkretny powód, konkretniejszy niż to – wskazał na ciało na podłodze – abym miał tłumaczyć ci to wszystko? Hell Light wrócił do mnie, dlaczego miałbym pozwolić ci z nim odejść i zabić Timewalkera? Hm? Dlatego, że to lubisz? Nie zależy mi na śmierci Timewalkera, dlaczego miałoby mi zależeć?
*
Ostatecznie udało się pozostawić pana elfa w tyle i odejść bezpiecznie wraz z sejmitarem.
*
„Zrozumiałem pewne rzeczy. Jeśli tak ma być, zabierzcie Hell Light i czyńcie swoją powinność.
Pytaliście o słabości Timewalkera. Jeśli planujecie go faktycznie zabić, a jesteście śmiertelni, potrzebny będzie artefakt aby zgromadzić w nim energie duszy Timewalkera, by ta nie rozerwała na strzępy cielesnej powłoki boundera. Artefakt powinien dotykać się do ostrza Hell Light w momencie gdy ostrze zabije smoka i zacznie pochłaniać jego energię.

Z moich studiów wynika, że nadaje się do tego Aurora, artefakt stworzony przez elfy Almanakh. Wygląda jak niewielki biały kryształ. Powinien zachować energię Timewalkera i uwięzić ją, nie rozpraszając jej. Hell Light powinien zamknąć energię Timewalkera w Aurorze jeśli ta będzie dotykać jego ostrza w momencie śmierci Timewalkera. Tak przynajmniej wskazują moje studia.

Jeśli chodzi o słabości Timewalkera, to trudno powiedzieć, jak wygląda teraz jego fizyczna manifestacja i czy coś poza Hell Light jest w stanie go zranić. Czy coś poza Hell Light jest w stanie go skrzywdzić, nie wiem. Nie miałem pojęcia jak będzie wyglądał i na co będzie wrażliwy kiedy powróci. Dlatego szukałem gdzie indziej.

Odkryłem ciekawą rzecz, smoki jego rodzaju mają pewne charakterystyczne zachowanie. Otóż kiedy smoczyca składa jaja, pilnuje ich a czasem odlatuje, aby żerować – kiedy powraca, z daleka ogłasza swój powrót donośnym rykiem. Smoki, te co wykluwają się z jaj, pamiętają ten ryk przez całe swoje życie i słysząc go są zdezorientowane. Potrafią znieruchomieć i zupełnie się wyłączyć, zapomnieć o wszystkim na chwilę. Mój plan polegał na wykorzystaniu tego zachowania. Miałem problem ze znalezieniem źródła ryku smoczej matki, a tym bardziej ryku matki Timewalkera. Nie wiem w jakim stanie jest Timewalker, czy ryk obcej smoczych również by go zmógł. Rozwiązanie pozostawiam już wam.”
*
Drużyna wybrała się do Piątego Wymiaru w celu znalezienia środków wspomagających walkę z Timewalkerem, takich jak np. coś co lata wystarczająco szybko i wysoko żeby ułatwić atak na smoka. Pod Bramą do Piątego Wymiaru doszło do walki i ciągu niefortunnych rzutów ekhym zdarzeń, w wyniku których Hell Light zaginął [został prawdopodobnie zabrany przez podejrzanego demona-psa-wilka być może ogara Azmaera?....]
*
Uwagę Veriona przykuł nagły ruch w strefie widzianej jego oczami. Mimo że nie dał po sobie tego znać, Lavender zdawał się również zauważyć nieoczekiwanych gości. Dwie istoty, wiele kilometrów tam w dole, przemierzające plan materialny niczym hieny podążające za stadem w którym zwęszyły ranne zwierzę.
„Podążają za nim!” – pomyślał zaniepokojony Verion.
As long as a single one of us stands...
We…
Are…
Było to dość nietypowe. Dwa. A reszta…. Gdzie jest reszta? Timewalker zdawał się póki co nie zauważać ich ani nimi nie interesować. Zresztą zdawał się nie interesować niczym, poza zwracać uwagi na nic poza swoją nieposkromioną żądzą mordowania i pozbycia się całego tego męczącego towarzystwa, które go prześladowało.
*
Obecnie lokalizacja Hell Light jest nieznana.
Drużyna wykonuje zadanie dla Kruka w pierwszym z Miejsc – celem jest przeżycie pewnego gnoma i naprawienie błędu w czasoprzestrzeni dzięki temu [co pił MG wymyślając to?-odpowiedź nieznana]

Obecny status misji; gnoma zjadła muchołówka.
Artefakt który ma zgromadzić w nim energie duszy Timewalkera, by ta nie rozerwała na strzępy cielesnej powłoki boundera: brak
Słabości Timewalkera: ryk jego smoczej matki ???
Promieniowanie Hell Light: ???kto jest obecnie w jego zasięgu?

eTo 28-10-2017 04:40

Ok, za siebie rzucam 3k100, a jak się rzucało za bestie?
I tak btw:

Cytat:

Napisał Almena (Post 747147)
*
[b]Timewalker był bounderem Ranaanth`y.

Czy to nie powinno być na odwrót? Że Ranaatha był bounderem Timewalkera? Czy to ja mam to na krzyż we łbie?

Kejsi2 05-11-2017 17:14

A to nie jest tak że oni są jak 'bracia'? :aloha: W sensie 'to jego brat' a jego brat to też 'jego brat'? :wzeby: Czy to bardziej jak pies i właściciel?

Almena 06-11-2017 18:46

Za Bestię też niech będzie jak zawsze 3x100 żeby nie kiełbasić:D Gah, tak, generalnie smok to smok, a ludzik czy inny elf to jego bounder. Teoretycznie ten cały "bound" czyli ich więź działa w dwie strony, smoki zapewne kiedy gadają ze sobą pytają "ej, Timewalker, czyim bounderem jesteś?" ale też może "kto jest twoim bounderem?". Ze strony ludzi i innych drowów, smok to smok i zapewne z reguły pytają "czyim bounderem jesteś" a "który to twój smok". Tak mi się wydaje [Verion w tle wzrusza ramionami]. Więc tak, generalnie smok to smok a ten bardziej ludzki powinien być nazywany przez tych bardziej ludzkich "bounderem" [Verion drapie się po głowie i gryzie precelka]. Faktycznie chyba zawsze pisałam odwrotnie, a teraz tak gah...xD Poprawione xD


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:10.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172