Pięknie to zakończyłeś Mistrzu!
Chciałbym podsumować sesję kilkoma luźnymi przemyśleniami.
Zostałem wrzucony do sesji na doczepkę, bo sesja była stworzona dla Morfika. Szkoda, że gdzieś się po drodze wysypał. Gdybym wiedział, że to będzie solówka, pewnie bym się nie zdecydował. Dobrze więc, że był, bo sesja wyszła wyśmienita. :)
Gustav Stark z założenia był postacią tragiczną. Za zgodą MG był u kresu życia, chory śmiertelnie. Choroba wykańczała go powoli, boleśnie i upokarzająco.
Do tego był grubiański, opryskliwy i chamski, co też wynikało z tego jak niesprawiedliwie potraktowało go życie.
Te założenia rzutowały na sposób prowadzenia postaci. Przesuwały pewne granice, poza którymi głównym celem nie jest już przeżycie. Ryzykuje więcej. Stąd też takie a nie inne zakończenie, o czym za chwilę.
Starka prowadziło się bardzo przyjemnie w tej sesji, w czym oczywiście widzę zasługę Ketha, klimatyczności jego postów, wkładania w usta Starego słów, które by wypowiedział. Mam wrażenie, że tak samo poczuł tą postać po kilku postach jak ja.
Chociaż w ostatniej myśli przed śmiercią Stark "uświadomił sobie, że to on sam jest winien śmierci Erlinga", a w konsekwencji i swojej, stary poborca na chłodno pewnie by się z tym nie zgodził. To młodzik nie posłuchał Gustava ("zostań, obserwuj, nie prowokuj"), wlazł z ubłoconymi buciorami tam gdzie Stary grał swoją ryzykowną grę, zyskiwał powoli ustępstwa. To młody przesunął granicę brutalnie, gwałtownie, po czym nie pozostawił mu innego wyboru niż nacisnąć jeszcze mocniej.
Blef z Ackermannem nie był widocznie wystarczająco mocny. Zaryzykował zdając sobie sprawę ze stawki, w której na szali było położone jego życie. Życie niewiele już warte, bo świeca się dopalała, został tylko ogarek i zaczynał już mocno dymić.
Ten koniec ucieszyłby Starego.
"Wolał zginąć rozniesiony siekierami, niźli obesrany w konwulsjach za krzakiem."
Biorąc jeszcze pod uwagę, że ktoś w końcu zainteresuje się zniknięciem poborcy, bardziej niż zainteresował się zniknięciem morrowity, ktoś w końcu pośle do osady zbrojnych. Może to będzie sam Ackermann... :)
Końcówka więc wyszła wyśmienicie. Po zachowaniu Erlinga nie mogła wyjść inaczej. Młody odegrał w ostatniej scenie rolę triggera a później wszystko potoczyło się tak jak skonstruowane były postacie i dobrze Keth, że nie uległeś pokusie ratować Starka.
Pozostaje jedynie niedosyt nieodkrytej tajemnicy. Ale może mnie jeszcze zaskoczysz. :)
Dziękuję. |