Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-06-2022, 09:54   #1
 
Pliman's Avatar
 
Reputacja: 1 Pliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputację
[Autorski] +18 "Alternatywa - ucieczka"

Alternatywa rządzi Polską już od ćwierć wieku. „Kupili” ludzi na chwytliwe hasła i obietnice; wysoki socjal, darmowe mieszkania, obowiązek państwa do zapewnienia każdemu obywatelowi pracy itp. Zapewniali, że kraj na to wszystko stać, jedynym warunkiem jest to żeby władza przestała wreszcie kraść. Co ciekawe w pierwszych latach rządów zaczęli nawet spełniać obietnice wyborcze, czego efektem było doprowadzenie państwa do głębokiego kryzysu, tym bardziej, że władza nie odmawiała sobie niczego. Międzynarodowy izolacjonizm, wyzysk, korupcja, wzrost przestępczości, spadek jakości opieki zdrowotnej – oto skutki „polityki alternatywnej”. Polska coraz bardziej zaczynała przypominać Koreę Północną. Kraj stał się przy tym wygodną kryjówką dla wszelkiej maści wyrzutków, w tym poszukiwanych terrorystów.
Po agresji Rosji na Ukrainę, w lutym bieżącego roku, władze Polski odmówiły potępienia „operacji specjalnej”, zaś zaledwie kilka dni później odbyła się pierwsza od lat wizyta międzynarodowa w Warszawie. Prezydent Henryk Swoboda – notabene pełniący już trzecią dziesięcioletnią kadencję – przyjął z honorami ministra Siergieja Ławrowa.


W rozmowach za zamkniętymi drzwiami omawiane były podobno plany przyłączenia zachodniej części Ukrainy do Polski. Nadspodziewanie silny opór Ukraińców nie pozwolił jednak na ich realizację. Na razie. Na chwilę obecną granica pozostaje szczelnie zamknięta.

Czersk, 11 czerwca 2022r., około 1:00.

Grupa zbuntowanych skazańców zdołała wyważyć więzienną bramę. Co najmniej kilkanaście osób opuściło teren zakładu karnego. Awaria oświetlenia – która co ciekawe dotknęła całe miasto – oraz wzmagająca się burza umożliwiła im oddalenie się i – przynajmniej tymczasowe – odzyskanie wolności. Część zbiegów rozpierzchła się we wszystkie strony, oby jak najdalej od mamra. Była jednak grupa, która trzymała się razem. Nie kierowała nimi wzajemna sympatia, ale wyrachowanie. Stworzyli gang już za murami więzienia. Nie było jako takiego przywódcy, każdy był na swój sposób potrzebny. Cwaniak i kombinator – Wiśnia. Posiadająca rozległe kontakty i wiele haków, na różne mniej bądź bardziej ważne osoby – Roxi. Bezwzględna przywódczyni mafii – Zmora. Jej więzienny ochroniarz – Ryży. Informatyczny geniusz – Tumak. Przywódca grupy terrorystycznej, a przy okazji kawał silnego chłopa – Bin Laden. I wreszcie inteligentny prawnik – Robert Dunin-Wilkosz. Ta, niedobrana wydawać by się mogło, kompania doskonale prosperowała w więziennym półświatku tworząc jeden z najsilniejszych więziennych gangów, co w szczególności doceniał Robert, któremu niejeden bandyta z lubością poderżnąłby gardło. W końcu zabicie byłego prokuratora to w więzieniu +100 do szacunku. Nikt z wyżej wymienionych nie miał jednak zamiaru czekać do końca odsiadki długich wyroków, na które byli skazani. Gdy nadarzyła się okazja oczywiste było, że należy z niej skorzystać.
Korzystając z ciemności grupa zbiegów oddaliła się poza zasięg szperaczy. Więzienne lampy po kilku minutach znów zaczęły świecić – zakład karny posiadał własne zasilanie awaryjne, w mieście nadal panowały jednak egipskie ciemności.
- Chyba piorun pierdolnął w transformator – rzucił Ryży – musimy gdzieś zdobyć normalne ciuchy, bo w tym więziennym gównie daleko nie uciekniemy.
W pierwszym atawistycznym instynkcie uciekinierzy chcieli ruszyć wzdłuż torów kolejowych w stronę lasu. Jednak pytanie czy miało to sens? Ryży niby był od bicia, ale to co mówił nie było głupie. Póki jest ciemno pewnie dałoby się niepostrzeżenie włamać do jakiegoś sklepu z ciuchami. Tylko pytanie jak długo nie będzie światła.


Grupa znajduje się mniej więcej tutaj: https://www.google.com/maps/place/Ko...2!4d17.9731407
 
__________________
Cóż może zmienić naturę człowieka?

Ostatnio edytowane przez Pliman : 14-06-2022 o 15:08. Powód: literówka
Pliman jest offline  
Stary 11-06-2022, 14:43   #2
 
Arthur Fleck's Avatar
 
Reputacja: 1 Arthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputację
Dunin-Wilkosz od zawsze był pragmatykiem. Szukał w pudle grupy, która pozwoli mu przetrwać. Dwie samice, rudy goryl, staruch, cherlak i kozojebca mogli mu poderżnąć gardło w śnie, ale przynajmniej żadnemu z nich nie musiał obciągać pod celą. Przypadkowo przez swoją niechęć do robienia laski, trafił na bandę niezłych zbirów i cwaniaków. Aparatu mowy używał więc tylko w sytuacjach gdy Zmorę pakowano do izolatki, albo Wiśniewski za długo czekał na kolanoskopię. Wtedy jedna rozmowa z naczelnikiem załatwiała sprawę, skracano kary, przyśpieszano procedury.
Teraz, po dwóch latach spędzonych w betonowej klatce klęczał na czworakach w ciemnościach, walcząc o oddech. Po drodze, biegnąc jak szaleniec zgubił płuca. Gdy w końcu udało mu się zaczerpnąć tchu zwymiotował więziennym żarciem prosto w mokrą trawę. Gdzieś w oddali strzeliła błyskawica, z drugiej strony rozbłysły więzienne reflektory. Przed nimi rozciągał się ciemny las, pierwsze miejsce gdzie zacznie się obława. Wilkosz wstał, poprawił więzienny drelich, jakby to był szyty na miarę garnitur. Rękawem przetarł resztki niestawionego żarcia.
- Wiem, że mi nie ufacie, ale na litość boską, mogliście mnie uprzedzić, że uciekacie.
Dopiero po chwili prokurator zarejestrował co powiedział Ryży.
- Zaraz, jaki piorun, jaki transformator, jakie ciuchy? Chcesz powiedzieć, że…
Spojrzał na Zmorę, tylko ona miała takie wpływy w półświatku by zorganizować taką akcję.
- To nie twoi ludzie spowodowali awarię? Nie ma żadnego miejsca zbiórki, helikoptera, albo chociaż pieprzonej furgonetki? Powiedz mi Wegner, że to nie było spontaniczne, że mamy jakiś plan.
 

Ostatnio edytowane przez Arthur Fleck : 11-06-2022 o 21:37. Powód: Skrócony czas odsiadki
Arthur Fleck jest offline  
Stary 11-06-2022, 18:05   #3
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Wiśnia uśmiechnął się złośliwie, mimo zaawansowanego wieku miał całkiem niezłą kondycję, a że nie lubił prokuratora — aparatczyka to jego cierpienie sprawiło przemytnikowi radość:

- Zupełny spontan Wilczku, więc przestań narzekać, tylko ciesz się, że kodeks honorowy kazał cię zabrać, jako część Hanzy. Jeżeli ci niewygodnie zawsze możesz wrócić do ciupy. Twoi towarzyszę, z Alternatywy na pewno się ucieszą i uwierzą, że cię uprowadziliśmy, a reszta więzienia upewni się, że już się nie zmęczysz... - Podsumował złowrogo.

- Ryży dobrze gada, będą szukać po okręgu więc warto gdzieś blisko zaopatrzyć się w jakieś ciuchy i pojazd. Może warto napaść jakiś sklep? Jak prądu nie ma to i alarmów nie będzie? Od razu byśmy zgarnęli kasy i może jakiś dostawczaka? Chociaż nie no w sumie gotowiznę pewnie zabierają... Alternatywnie możemy się komuś włamać do domu, ale to ja już z góry mówię, że nikogo z cywilów mordować nie będę najwyżej związać. - Zaznaczył.

- W jednym prokurator ma racje, jak się stąd oddalimy to warto by skorzystać z waszych kontaktów drogie Panie Zmora, Królowo, sądzicie, że coś jeszcze zostało, z waszych koneksji ? Może, warto zrobić przerzutkę na wschód pomóc Ukraińcom dopierdolić ruskim przy okazji zrobi się parę kontaktów biznesowych oraz koneksji ku wzmocnieniu państwa podziemnego! Teraz tam, dużo broni z zachodu jedzie będzie, czym, robić przewrót. - Dziadzio jak zwykle się rozpędzał, szukając wszędzie okazji.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 11-06-2022 o 18:14.
Brilchan jest offline  
Stary 11-06-2022, 20:25   #4
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Osamie coś to wszystko przypominało. Grupka niesłusznie skazanych komandosów wydostaje się na wolność, żeby pomagać uciśnionemu ludowi zrzucić jarzmo komunizmu i kapitalizmu w celu budowy idealnego świata islamu. Tak, to był całkiem niezły plan, ale niestety banda, z którą uciekł to nie byli dżihadyści. Właściwie w więzieniu nie poznał ani jednego dżihadysty i to prawdopodobnie było ukartowane przez znane środowiska polityczne.

Osama nie narzekał, bo nie było co narzekać. Miał to w sumie w dupie, czy to był przypadek, czy nie. Nie spodziewał się, że przeżyje, ale gdyby tak dotarł do komputera i zrobił odpowiednie przelewy z odpowiednimi tytułami to może mógłby wrócić do swojej leśniczówki... niestety jakoś tak nie widziało mu się, żeby mocno dozbrojeni przez USA Talibowie przyjęli go w Afganistanie... ale może Jemen? Kto wie. Nie czas jednak było o tym myśleć.

Pomysł z przebraniem w sumie chuja pomoże mając na względzie jego karnację i wzrost. Zresztą nawet nie będzie ściągał turbanu, bo przynajmniej chronił go przed odstrzałem - był zbyt cennym więźniem, żeby jakieś żołdaki bez powodu go odjebali.

- Pierdolić to przebranie. I tak jesteśmy otoczeni przez wrogów. Wiśnia ma rację, że należałoby zrobić napad na jakiś dom prywatny i nikogo nie zabijać, a tylko uzyskać potrzebne przedmioty. Pojazd to nie wiem czy to dobry pomysł, bo to łatwo namierzyć. Popieram również pomysł udania się w kierunku Ukrainy.

Osama będzie przysłuchiwał się dyskusji. Jakby ludzie rozdzielali się to pewnie pójdzie razem z Wiśnią, bo facet miał łeb na karku i znał w największym stopniu miejscowe zwyczaje.
 
Anonim jest offline  
Stary 11-06-2022, 23:51   #5
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Zmora nie miała bladego pojęcia, jakim sposobem ją ujęto. I to tak gwałtownie. Ale podejrzewała jakiegoś "skruszonego gangstera", który postanowił zafrajerować cały gang. Miała nawet podejrzenia, kim on mógł być i zamierzała mu pięknie za wszystko podziękować... gdy tylko ucieknie. Bo o normalnym wyjściu przy dożywociu bez możliwości wnioskowania o przedterminowe zwolnienie nie mogło być mowy... Władza naprawdę się uparła, by dojebać organizacji, do której należała. Ale coś za coś. Słupki w zmanipulowanych sondażach jeszcze bardziej wyjebało w górę.

Akta sprawy Marty W. były dłuższe niż wszystkie powieści Remigiusza Mroza razem wzięte. A i tak prokuratorzy nie mieli dowodów na większość jej przestępstw. By dorwać się do choćby połowy, musieliby przekopać pół województwa i osuszyć większość znajdujących się w nim zbiorników i cieków wodnych... Główne zarzuty jednak utrzymały się w mocy.

Kobieta nie bez powodu nazywana była Zmorą. Budziła prawdziwą grozę nawet w pełnym twardych mężczyzn półświatku. Zabijała, wyłupiała oczy, obcinała kończyny, biła i torturowała za choćby najmniejsze wykroczenia i przewiny. Nierzadko urojone. Sporo karbów na broni zdobyła jeszcze za czasów bycia szeregowym żołnierzem kryminalnej organizacji. A nie brakowało jej ambicji. Chciała szybko awansować na kapitana i mieć własną załogę. Zacząć zarabiać naprawdę konkretny hajs. Dlatego wykazywała się wręcz nadmierną gorliwością we wszystkim, co bossowie nakazywali. Przez co śmiało mogłaby iść w zawody z samym Richardem Kuklinskim.

I dopięła swego.

Ale ostatecznie wszystko i tak się zesrało.

W pierdlu miała spory problem z dołączeniem do sensownej frakcji gitów, ponieważ mimo łapówki, ulokowano ją w nieodpowiednim skrzydle. Wciąż jednak udało jej się dołączyć do grupki, której daleko było do frajerów. Choć nie każdy zdawał się dość prawilny. Choćby ten polityczny, prokuratorek. Nadal nie wiedziała, dlaczego nie zabiła go dla zasady. Może dlatego, że umiał załatwić jej szybsze zwolnienie z izolatki u naczelnika? Pewnie to było to. Nadal jednak ręce ją świerzbiły w jego pobliżu. Takim nie można było ufać. Wielu dobrych chłopaków patrzyło na świat zza krat przez takich sukinsynów.

***
Korytarz puchnie od echa podniesionych głosów. Tam, na samym końcu, są cele represyjne. Kilka izolatek i kilka czteroosobowych cel do odsiadywania kary twardego łoża. Chmara mundurów otacza trzech półnagich mężczyzn i jedną kobietę. W nędznym świetle żarówek krew ma kolor czarny.

Najmłodszy ma przecięte gardło. Przecięte precyzyjnym muśnięciem żyletki. Ciecie nie sięga głęboko, rozrywa jedynie pierwsze warstwy skóry i sprawia, ze rana rozwiera się szeroko. Zieje. Oślepia. Najstarszy, chudy, cały z ceraty i patyków ma brzuch przecięty w kilku miejscach. Ciemne szczeliny krzyżują się. Krew spływa na jasne, sprane spodnie. Zostaje na betonowej posadzce.

Jedyna kobieta, wysoka, przypominająca zawodniczkę mieszanych sztuk walki, ma poznaczone przedramiona.

Ostatni, tłusty i brzuchaty, idzie w samych gaciach. Jego nogi są rozprute od kolan po biodra. Generalskie lampasy o niespokojnym rysunku.

Idą powoli, teatralnie. Starają się dać cieknącej krwi jak najwięcej czasu. Z zadowoleniem patrzą na ciemne plamy pochłaniające coraz większe obszary bladej skory. Uśmiechają się. Ból nadejdzie dopiero za kilka, kilkanaście minut. Czarny but tego w gaciach zostawia ślady. Wypełnia go krew. Chlupocze. Pryska zza niskiej cholewki.
— Kurwa!... oddziałowy! Co się tutaj dzieje?
— Kurwa!... Obywatelu kapitanie... Cholera... porżnęli się... porżnęli... nie wiem jak... kiedy... jak pragnę zdrowia... rewidowałem... Jak pragnę zdrowia, rewidowałem! Oni są z szóstego oddziału... tam same bandziory... obywatelu kapitanie... rewidowałem wszystko po kolei... cele tez wcześniej sprawdziłem... ktoś im musiał dać żyletkę...
Najmłodszy uśmiecha się przebiegle. Jego zęby na tle czerwonego woalu otulającego szyje są olśniewająco białe. Czuje się bezpiecznie. Plaski i kanciasty kawałek nierdzewnej stali lekko ziębi mu spod języka. Chłód napełnia młodego człowieka spokojem.
— Co?... co wam strzeliło do tych głupich łbów... gadać!... Nie... niech ich lekarz najpierw poceruje... cholera, co za jatka...
— Panie kapitanie, te zbiry nic nie powiedzą. Oni chcą z naczelnikiem, a naczelnik powiedział, ze nie będzie z nimi gadał, bo już im powiedział, co miał do powiedzenia. Czternaście dni twardego i niech się cieszą, ze izolatki nie dostali. A oni gadają, ze im się nie należało...
— Doktorze, da pan sobie rade, czy wieziemy do szpitala?...
— Powoli się zrobi. Jak się trochę wykrwawią, to im tylko na dobre wyjdzie... spokojniejsi będą. Siostro... gotowe do szycia?... Jakie zastrzyki!... Ja im dam znieczulenie!... Znieczulenie... Dać mi tu jednego, a reszta pod cele... Niech leci... wszystka niech wyleci.
Spasiony lekarz zdejmuje czysty fartuch. Siostra podaje mu kitel ze śladami krwi i jodyny.

***

Po fortunnej ucieczce, podczas której udało jej się nieco ulżyć po całej odsiadce, poprzez uduszenie jakiegoś przygodnego klawisza, dotarła z więzienną grupką poza zasięg szperaczy. Wtedy prorok* się zrzygał jak jakaś pizda. Przynajmniej Wiśnia i Ryży dobrze kminili.
— Wiśnia w jednym dobrze nawija — powiedziała do Wilkosza. — Kurwa, powinieneś cieszyć się, że w ogóle żyjesz. Ostatni prorok, jaki wpadł mi w łapy, otrzymał ode mnie w prezencie elegancki "kolumbijski krawat"... Zakmiń też, że poza murami więzienia przestałeś być potrzebny. I nie pierdol o jakichś helikopterach, zapomniałeś, że zostałeś wydymany przez swoich? Teraz jesteś jednym z nas. Zwykłym, szarym więźniem.
Splunęła z pogardą na samą myśl, że mogłaby mieć z nim coś wspólnego.
— Więc nie oczekuj, że limuzyna łaskawie zajedzie po twoją żałosną srakę. Tak się składa, że sami musimy coś ogarnąć.
Przeniosła wzrok na Ryżego.
— Z tego słyszałam od klawiszy i wyczytałam z grypsów, to powinien być w okolicy jakiś sklep z tandetną odzieżą. Tyle powinno na razie styknąć... Potem możemy skroić jakąś chatę, jak tak wam zależy.
Miała już ruszyć, ale po tym co później usłyszała od towarzyszy niedoli, zatrzymała się i podrapała po częściowo wygolonej głowie.
— O chuj wam wszystkim chodzi z tą Ukrainą? Jeszcze czaję, że ciapaty chce wracać do swoich kolegów turbanów... Ale jaki kurwa przewrót? Fikoła to ja zaraz zajebię, jak nie przestaniecie pierdolić jak cymbały. Koneksje? Znaczy się znajomości? Trochę powinnam jeszcze mieć, zależy, kogo z załogi dali rady zgarnąć w trakcie obławy. A podobno srogo jebali swojaków, oj srogo... W każdym razie ja nie mam powodu spierdalać na jakąś Ukrainę. Mam porachunki do załatwienia w Polsce... A teraz może ruszmy pizdy, zanim zgarną nas zaledwie pod samą ciupą, jak jakichś niedorozwojów jebanych. Dobrze?
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
*prorok – prokurator (w gwarze więziennej)
 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 11-06-2022 o 23:58.
Alex Tyler jest offline  
Stary 12-06-2022, 17:05   #6
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
"Rewolucja nie będzie nadawana", jakby tak nawiązać do amerykańskiego tytułu z lat siedemdziesiątych. Tyle że rewolucja, jaka marzyła się działaczowi Neosanacji w osobie Kornela Posłusznego, miała nie być ani nadawana, ani przeżywana. Rewolucyjne zapędy chłopaka prędko zostały ukrócone rządową obławą na komórkę paramilitarnych opozycjonistów (by nie powiedzieć terrorystów), w skład której wchodził i której działania organizował; później prędkim procesem (bo Alternatywa nie miała w zwyczaju przeciągać procesów swoich przeciwników politycznych) i w końcu zesłaniem do Czerska, gdzie gnił już trzeci rok. I chociaż takie, a inne karty rozdał los, to nie zdawały się one złamać ducha Posłusznego. Ba!, efekt był pozornie odwrotny, bo już i tak zradykalizowany adorator Marszałka zradykalizował się jeszcze bardziej, utwierdzając w swoich przekonaniach, a nienawiść jaką pałał do Alternatywy tylko zestaliła się jeszcze bardziej.

Łatka “czarnej owcy” zdawała się być permanentnie przyklejona do Kornela od formujących lat młodzieńczych; z tymże statusem krystalizującym się już w rodzinnym gronie (w kwestiach mniej lub bardziej znaczących, jawnych lub ukrytych), nabierającym konkretniejszych kształtów podczas studenckich eskapad (tatuaże, założenie punkowej kapeli, eksperymenty i liberalne poglądy) i wreszcie krzepnącym w szeregach Neosanacji (która siłą rzeczy egzystowała poza głównym nurtem społecznym). W końcu w samym Zakładzie Karnym w Czersku, gdzie Kornel odstawał od skazańców na wiele sposobów, od wyglądu poczynając. Bo gdzież tej wydłużonej i wychudzonej sylwetce, w której próżno było szukać fizycznej siły, było do większości kryminalistów odsiadujących tutaj wyroki. Chyba tylko status działacza Neosanacji - która nota bene garściami czerpała z najświetniejszych pionierów terroryzmu, mogąc czasami zawstydzić nawet Irlandzką Armię Republikańską - działała na jego korzyść i nie skończył jako chłopiec do bicia (i do gorszych rzeczy). Tym, że do krwawych działań sam nigdy nie przyłożył bezpośrednio ręki, nie chwalił się nikomu. Kornel roztropnie pielęgnował taką, a nie inną reputację. Równie roztropnie wkręcił się też prędko do tego gangu, bardziej podpadającego pod “bandę odmieńców”, ale i tak. Lepsi oni, niż neonaziści czy inni szaleńcy.

I tak jak lubił się kryć za dominującą osobowością, jaką była “Zmora”, tak “Wiśnię” darzył szczerą sympatią, a “Królową” należytym szacunkiem. Gdzieś nawiązane zostały z nimi jakieś nici porozumienia, lub chociaż kruche partnerstwo, a już na pewno jako taka kordialność (co z tego, że być może jednostronna?). Sprawy miały się jednak o wiele inaczej z pozostałą dwójką, którą tolerował jedynie z przymusu, początkową otwartą wrogość z czasem zmniejszając “tylko” do otwartej niechęci. Zwłaszcza pod kierunkiem Dunina-Wilkosza, któremu Kornel zawdzięczał wyrok jaki wydał na niego sąd, okraszony nawet niesłuszną karą za szpiegostwo na rzecz Republiki Federalnej Niemiec. “Tumak” czerpał więc nieziemską przyjemność z wbijania byłemu już prawnikowi słownych szpil, sam fakt jego skazania uważając za oznakę kosmicznej sprawiedliwości czy też dowód na istnienie karmy. “Misery acquaints man with strange bedfellows”, cytując Szekspira.

I ich zgraja była tego najlepszym przykładem.


***



Wolność! Wolność i swoboda! Chociaż nie, nie do końca. Zaledwie przedsmak wolności, oportunistycznie wywalczony szaleńczą ucieczką jak najdalej od więziennych murów. Jak najdalej i jak najprędzej, niemal na oślep w egipskich ciemnościach, rozświetlanymi tylko odległymi błyskawicami. I krótki przystanek, wymuszony słabą kondycją większości obecnych, gdy zaskoczyło zasilanie awaryjne więzienia. “Tumakowi” taka pauza też była potrzebna, chociaż obyło się u niego bez zwracania tego, co więzienne kuchty miały czelność nazywać “jedzeniem”. Stał tylko zgięty wpół, z kościstymi dłońmi na kolanach i charczał. Pluł, rzęził i charczał. Płuca paliły. Kręciło mu się w głowie. Po części przez ten peleton, po części z uniesienia, jakie wzbudzała wizja wolności. Nawet cyniczny pesymizm odszedł chwilowo w zapomnienie, wracając jednak nader prędko gdy serce przestało już grozić wyrwaniem się z klatki, a płuca zaczęły wracać do normalnego działania.

- Do-do-dobrze. Najp... Najpie... - Kornel wysapał, ścierając pot z czoła. - Kurwa. Najpierw zmiana stroju, później wszystko inne. Lumpeks na razie musi nam starczyć.

Kornel przeciągnął się prędko z jękiem i, raz-dwa, szarpnął głową wte i wewte, z charakterystycznym dźwiękiem strzelających stawów szyjnych wypełniającym chwilową ciszę. A później, dla poprawki, strzelił każdym z długich palców po kolei, tym swoim irytującym zwyczajem.
 
Aro jest offline  
Stary 14-06-2022, 11:05   #7
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Roksana wiedziała, że ten moment nastąpi. Była przygotowana na taką ewentualność, ba! Czekała, aż nastąpi od tych cholernych dwóch miesięcy, które spędziła w tym miejscu.

Nie żeby pobyt w Czersku był dla Roxy specjalnie zagrażający, albo traumatyzujący. Nie, reputacja ją wyprzedziła, znajomi zadbali o to, aby trafia do najlepszego z możliwych (w tych okolicznościach ) miejsc. Na miejscu przywitał ją Wiśnia, wprowadził do jednego z gangów i zadbał o jej wygodę.

Lubiła tego sympatycznego cwaniaczka, nawet więcej – czuła do niego coś na kształt sentymentu. Lata temu, kiedy ona była gówniarą, a on pomagierem Cara, postanowiła spróbować, jak to jest w łóżku z gostkiem w wieku jej ojca. Dużo czasu i energii włożyła, żeby uwieść Wiśnię – który pomysł przelecenia córki szefa traktował początkowo jako wymysł nastolatki, potem próbę wkręcenia go, w końcu jako test lojalności. W końcu się jej udało, i to doświadczenie nie dość, ze napełniło ja głębokim szokiem, to tez kompletnie odmieniło jej podejście do seksu jako takiego. Dowiedziała się, że seks to nie tylko krótkie macanko w bramie, to nie napalony nastolatek dochodzący w 20 sekund. Dowiedziała się, że lubi kiedy dotyka się jej ciała w określony sposób, ż mężczyzna może poczekać, tak długo, jak ona potrzebuje, ze można mieć kilka orgazmów po kolei i dużo innych ciekawych rzeczy. I nigdy już nie wróciła do swoich napalonych kolegów. Nie wróciła też do Wiśni, bo – jednak, mimo wszelkich zachowanych przez nią środków ostrożności, – ojciec dowiedział się i nie był zadowolony z ich związku. Odesłał ją natychmiast na wakacje ( choć to akurat był marzec). Potem inni faceci zakręcili jej w głowie.. ale sentyment do Wiśni pozostał. Kiedy dorosła na tyle, aby przejąć interesy, dała Wiśnia wyłączność na dostawy kosmetyków, środków antykoncepcyjnych i innych zagranicznych dóbr, niedostępnych w ich ojczyźnie.

W Czersku nie było jakoś źle – miała w końcu pieniądze i znajomości - było po prostu nieprzyjemnie: głośno tłoczno, mało intymnie. Bez dostępu do kosmetyczki, manikiurzystki, spa, klubu fitness z prywatnym trenerem, markowych dresów i innych prostych przyjemności, które zapewniają światowej kobiecie z warszawskiej Pragi odpowiedni poziom życia. Martwiła się też trochę o swoje dziewczyny – oczywiście, miała zastępstwo, interesy nie powinny były ucierpieć w czasie jej nieobecności, ale przecież wiadomo, jak jest: pańskie oko konia tuczy, a ręka rękę myje. Nikt nie potrafił zadbać o interesy jej praskich dziewczyn tak jak ona. Roxy dość szybko nauczyła się, że ludzie poza pieniędzmi potrzebują relacji i docenienia. Że mądra zachęta, parę dobrych słów i całkowite poczucie bezpieczeństwa zwykle działają dużo lepiej niż przymus. Że pełna inicjatywy i zmotywowana panienka będzie dużo cenniejszym towarem, niż dziewczyna przymuszana, czy zastraszana. Lub tylko dobrze opłacana.
Tak, cała prawobrzeżna Warszawa – ba, nawet część tej po drugiej stronie Wisły - wiedziała, że dziewczyny Roxy chętnie godzą się na dużo więcej, niż przeciętne panienki. Że są elitą. Roksana była dumna ze swoich dziewczyn, dbała o nie, nie pozwalała, aby cokolwiek zdziewało się bez ich zgody. A jeśli coś takiego się wydarzyło – nawet w najlepiej zadbanymi przedsiębiorstwie zdarzają się wypadki – zawsze mogły liczyć na zadośćuczynienie. Na ich warunkach.

Tajemnicą poliszynela było, że hmm… impotencja wiceministra nie jest spowodowana chorobą fizyczną czy psychiczna. Tylko prostym brakiem organu. Cóż, tak to bywa, że kiedy się wkłada palce między drzwi, to można jest stracić. (Dodać też trzeba, że – choć pomysł orz samo wykonanie wyszły od nieuczciwie potraktowanej dziewczyny – to Roxy zadbała o higieniczne warunki zabiegu, ba! nawet o woreczek z lodem, gdzie przechować można było organ. Cóż, to wiceminister nie wykazał się odpowiednim zgraniem czasowym i zbyt długo zwlekał z wizyta u – znanego z dużego doświadczenia w tych sprawach – chirurga wyspecjalizowanego w reimplantacji obciętych organów. Naiwniak sądził, ze klinika rządowa jest sprawniejsza w tych sprawach)
,
Tak, Roxy tęskniła do swojego życia na Pradze. Mocno tęskniła tez do spotkania z narzeczonym – obecnie już byłym, choć jeszcze żywym – złamanym chujem który wystawił ją psom. Taaak.. bardzo chciała się z nim spotkać.

No, ale na wszystko będzie czas. Nie wiedziała, czy za awarię prądu odpowiadali jej przyjaciele z Pragi, czy bracia, czy ojciec Borys,” praski cesarz” lub po prostu „Car” . Wiedziała jedno – potrzebuje się z nimi skontaktować.
- Musimy zdobyć telefon – powiedziała więc tylko. Wiatr rozwiewał jej długie, blond włosy, makijaż – choć wodoodporny, oczywiście – po dość długim biegu nie był już tak perfekcyjny. Była zziajana, ale umiarkowanie - lata zajęć z salsy, zumby i innych pilatesów robiły swoje,. – Ściągnę dla nas pomoc, musze tylko znaleźć telefon.

Była teraz wdzięczna ojcu, który od najmłodszych lat dbał o to, aby zapamiętywała wszystkie ważne numery telefonów. – Nie możesz ufać tym główienkom, królewno – odrzucał komórkę pogardliwie w kąt pomieszczenia – porządni ludzi mają zwykłe telefony.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.

Ostatnio edytowane przez kanna : 14-06-2022 o 11:07.
kanna jest offline  
Stary 14-06-2022, 14:36   #8
 
Pliman's Avatar
 
Reputacja: 1 Pliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputację
Po za Osamą właściwie wszyscy byli zgodni, że ciuchy to podstawa. Zmora miała jakieś info odnośnie lumpeksu, czy tym podobnego sklepu z różnorakim badziewiem, w okolicy, więc grupka zbiegów ruszyła za młodą gangsterką. Ciapak również. Ciągnął się na końcu i mamrotał coś po swojemu pod nosem. Szli wolno regenerując przy okazji siły nadwątlone szaleńczym biegiem. Burza okazała się tyle gwałtowna co krótka, już po kilku minutach deszcz stał się wyraźnie słabszy i przypominał bardziej mżawkę niż oberwanie chmury. Miasteczko wciąż spowijał mrok. Mrok, który nagle rozświetliło światło nadjeżdżającego z naprzeciwka motocykla.

Motocyklista zatrzymał się tuż obok zbiegów.
- Zajebać go? - zapytał Ryży, spoglądając na Zmorę. Ta jednak powstrzymała go gestem czekając na rozwój sytuacji. Raczej nie wyglądał na policjanta czy też członka jakiejś grupy pościgowej. Na ewentualnych łowców nagród było jeszcze zdecydowanie zbyt wcześnie.

*
Ryży nie był narwańcem, co to to nie. Był psychopatą. Lubił zadawać ból i… odbierać życie. Nie był typowym karkiem, nie imponował ani wzrostem, ani sylwetką. Tym co przekonało Zmorę, że to właśnie Ryży powinien być jej ochroniarzem było to, że nic a nic się nie bał. Nie bał się jej, nie bał się klawiszy, nie bał się bólu, nie bał się nawet śmierci.
Kiedy Marta Wegner weszła do swojej celi pierwszym kto się do niej odezwał był właśnie on.
- Siemasz laska, jak się podoba nowe mieszkanko – zapytał ironicznie.
- Srak! Wiesz do kogo mówisz dupku!? - wycedziła przez zęby Zmora. Była wkurwiona faktem umieszczenia w nie tym skrzydle, pomimo wypłaconych łapówek i chciała gnojka od razu usadzić.
- Pewnie, że wiem. Z byle szlauchem bym się nie witał. Po prostu bym go rżnął. Tobie jednak mogę zaoferować gwarancję, że nikt inny tego nie zrobi.
Tak się ta znajomość zaczęła. Marta chciała go sprawdzić. Wiedzieć czy to jednak nie jakiś wyszczekany dupek. Kilka dni później się pocięli. Ryży zdał swój test. Stwierdził wprawdzie, że jego zdaniem to czysta głupota, ale dla dobrej zabawy wszystko. Sukinsyn w czasie szycia na żywca nie tylko nawet nie syknął, ale jeszcze się śmiał i opowiadał kawały…
*

Zagadka tożsamości motocyklisty rozwiązała się sama w momencie gdy zdjął kask.
Oczom byłych więźniów ukazała się twarz młodego araba.

- Ahmed? - zapytał ze zdziwieniem Bin Laden, który ewidentnie nie spodziewał się spotkać ziomka w tym miejscu.
- ٱلسَّلَامُ عَلَيْكُمْ. سعيد لأنك تمكنت من الهروب من السيد
- هل -صلت على الضوء
- نعم ، فجرت لو-ة التبديلدعنا نذهب بالفعل
- مدرستي.
- To on załatwił światło. Wysadził rozdzielnię, więc ciemności pozostaną do świtu. Na mnie już czas. Maa’s salaama!* - powiedział Bin Laden tym razem do współuciekinierów, po czym wsiadł na motor razem z Ahmedem. Po chwili nie było ich już nawet widać.
- Skurwysyn – skwitował Ryży.
Światło stojącego jeszcze przed chwilą motocykla oświetliło okolicę, dzięki czemu zbiegowie dostrzegli, że kilkadziesiąt metrów przed nimi faktycznie znajduje się sklep: Max – Chiński Market.
**
Jego nazwa wywołała w grupie pewne zdziwienie. Skąd niby chiński sklep, w kraju do którego z zagranicy nic nie dociera? Pewnie nie zadawaliby sobie tego pytania gdyby wiedzieli, że właściciel sklepu nazywa się Maksymilian Chiński…
Jednak w tej chwili nazwa była najmniej istotna. Ważne było żeby do tego sklepu się włamać i znaleźć jakieś przydatne fanty. Przede wszystkim ciuchy, może jakieś pieniądze. Na komórkę raczej nie było co liczyć. Nawet jeśli sprzedawali tu jakieś tandetne aparaty, to ciężko byłoby zdobyć zarejestrowaną kartę. Niemniej jednak mogli tu mieć działający telefon stacjonarny.
- Wyjebać szybę z kopa? - zaproponował Ryży.


pozycja na mapie:
https://www.google.com/maps/place/MA...8!4d17.9754182
----------------------------------
* arabskie pożegnanie.
** zdjęcie poglądowe (noc trzeba sobie wyobrazić
 
__________________
Cóż może zmienić naturę człowieka?

Ostatnio edytowane przez Pliman : 14-06-2022 o 16:16.
Pliman jest offline  
Stary 14-06-2022, 18:25   #9
 
Arthur Fleck's Avatar
 
Reputacja: 1 Arthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputację
Dunin-Wilkosz przynajmniej trzy razy miał ochotę zawrócić z powrotem i z białą szmatą wywieszoną na kiju podejść pod bramy więzienia by oddać się w ręce strażników. Za pierwszym razem, gdy dziadek zaczął snuć fantasmagorie o Ukrainie i państwie podziemnym. Już na końcu języka miał wykład o postępującej demencji, Alzhaimerze, pieluchomajtkach, domu spokojnej starości. Ale wtedy Zmora w paskudny sposób zaczęła mu grozić kolumbijskim krawatem i to był drugi raz gdy zapragnął znaleźć się za murami więzienia. Milczał przezornie, snując własne plany. Oczywiste stało się, że musi się dostać do amerykańskiej ambasady przehandlować Bin Ladena. Przerzut za ocean, gwarancja nietykalności i dom w Ohio to raczej niewygórowana cena za głowę masowego mordercy. To że islamski terrorysta siedział z nimi w Czersku a nie w rządowym ośrodku w Arłamowie lub Klewkach utwierdzało prokuratora w przekonaniu, że Polska za rządów Alternatywy stała się krajem z gówna i dykty. Ale to już nie jego problem. On starał się jak mógł by wszystko chodziło jak w zegarku. Gdy już stracił pozycję, nazwisko, wpływy….Magdę…nic go tu nie trzymało.

Sprawa tego kto zorganizował ucieczkę szybko się wyjaśniła. Mieląc w ustach najgorsze przekleństwa odprowadził wzrokiem odjeżdżający motocykl. To tyle, jeśli chodzi o dom w Ohio. Trzeci raz poczuł przemożną chęć by zawrócić pod bramy więzienia. Wiedział jednak, że gdy trafi z powrotem do Czerska skończy się przyjaźń z naczelnikiem. Bez starucha, Zmory, jej małpiszona, burdel-mamy i Che Guevary suchokatesa nie przetrwa pięciu minut. Nie miał nikogo, kto by mu udzielił schronienia, wszyscy się odwrócili od żonobójcy.

Gdy znaleźli się przed marketem wyciągnął ze slipek papierosa schowanego na czarną godzinę i zapałkę sztormową. Potarł siarką o krawężnik, rozjarzył tytoń czerwonym żarem i wciągnął w płuca soczystą chmurę.
- Ubrania, ubraniami, ale Balcerzak ma rację, trzeba zdobyć telefon. Ze stacjonarnego się nie dodzwonicie, bo na razie nie ma prądu. A komórki nie namierzą dopóki właściciel telefonu nie zgłosi kradzieży.
Puścił dymka w stronę Ryżego, po czym podał mu pojarę.
- I nie mówię, żeby go zabijać, wystarczy związać, zakneblować. Druga sprawa. Ludzie w domach trzymają kasę. Przyda nam się gotówka. Rozejrzyjcie się po markecie, właściciel tego sklepu dla biedaków to pewnie miejscowy janusz biznesu, może gdzieś tam jest jego adres. Na pewno jeździ dostawczakiem. Trzeba spiąć dupska, zanim postawią na drogach blokady. Bierzcie co macie brać a ja stanę na czatach. Noszę XXL-ki, 36 w pasie, numer buta 44.
 
Arthur Fleck jest offline  
Stary 14-06-2022, 19:16   #10
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
- Nic się nie martw, królowo telefon się skombinuje - Tadzik szanował Roxy na równi z jej ojcem mieli przyjemny romans, za który przyszło mu słono zapłacić paroma latami niełaski u Cara. Uszedł z jajami, bo mała go wybroniła a władca Różyckiego dobrze wiedział, że jak córa się na coś uprze to klękajcie narody.

Wiśnia był doskonale świadomy, że była to jednorazowa przygoda, jako dżentelmen i człek inteligentny nie śmiałby roić sobie nic poza przyjaźnią i dochodową współpracą, która po stokroć wyrównała mu straty z okresu niełaski.

- wa ʿalaykumu s-salāmu - Odpowiedział pożegnaniem bez śladu obcego akcentu długie godziny spędził dyskutując z Binem wypytując go o szczegóły islamu oraz wymieniając się doświadczeniami z partyzanckimi i innymi. Może terrorysta nawet sądzi, że uda mu się zradykalizować i nawrócić starca na islam?

Wiśnia był po prostu człowiekiem ciekawym świata edukację skończył na szkole podstawowej, ale miał wrodzony intelekt i ciągłe pragnienie samorozwoju.

- Krzyżyk mu na drogę, ciekawy był z niego kompan do rozmów, ale to jednak pojebany morderca... Nie, żeby się Amerykańcom nie należało, ale z tym 11 września i mordowaniem cywilów to przegiął, ale sporo się dowiedziałem od niego jak funkcjonuje CIA informacje przestarzałe, ale może się uda jakoś uzyskać pomoc dla Powstańców skoro wojna na wschodzie? A dobrze, że Binek sobie poszedł. Za mocno rzucałby się w oczy - Podsumował całą sytuację z właściwą sobie nonszalancją. Przyczailiście się już, że z Tadzikiem jak z kaczką każda sytuacja po nim spływa i zawsze szuka korzyści: Jakby nagle z nieba zaczęło lać żabami, to pewnie powiedziałby, że zmiany klimatyczne i ucieszył się, że udka same do nich przyszły.

Położył rękę na ramieniu osiłka, stopując go - Czekaj, Ryży sklep może mieć alarm podłączony do jakiegoś zapasowego generatora, co załącza się jak główny padnie? Głupio by było jakbyśmy wpadli przez kradzież gaci, co nie? Musimy się spieszyć, ale nie możemy być nieostrożni! - Zdjął z łba czapkę cwaniakówkę i otarł nią pot z czoła podrapał się po spoconej siwej szczecinie.

- Tumak znasz się coś na elektryce ? Ja wiem, że informatyka to głównie pisanie programów, ale pomożesz mi sprawdzić, czy gdzieś nie ma skrzyneczki, czy czerwonego światła? Szkoda, że nie mam swojego majchra i gumowej rękawicy - Poprosił dzieciaka o pomoc - Cóż, więzienna Adzia i ostrożność będą musiała starczyć - Powiedział wyciągając spod podszewki w czapce kawałek zaostrzonego metalu owiniętego w kawałek szmaty.

Następnie zaczął się przyglądać witrynie sklepowej witrynie oraz framudze szukając jakichś kabelków, prowadzących do skrzynki z bezpiecznikami, kamerek i świecących na czerwono czujników.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 14-06-2022 o 21:00.
Brilchan jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:50.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172