|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
21-11-2022, 05:40 | #421 |
Reputacja: 1 | @ obce, nie wiem, może masz rację. Ale ja bym tak nie szufladkował grupy Carmen, jako obrońców uciśnionych. Nuada napisał, że to nasze lustrzane odbicie, z którymi mielibyśmy współpracować ale i rywalizować. Dla mnie to oznacza, że oni nie są krystalicznie dobrzy i ich działania niekoniecznie są bezinteresowne, tak jak naszych naiwniaków. Jak dla mnie wszystko tutaj da się jeszcze poskładać. A ostatni post? Można z niego zrezygnować, jeśli jest dla kogoś nie do zaakceptowania. Jeśli mogę coś zasugerować, to na miejscu Nuady wyedytowałbym ten post i zrobił post kończący prolog (oczywiście happy endem). Potem poukładałbym sobie wszystko tak żeby mi się podobało, a jednocześnie było zgodne z oczekiwaniami graczy i odpalił główną sesję. Cały czas na nią liczę. A w szczególności na udział Ayo, która jest bardzo udaną i wyrazistą postacią.
__________________ Cóż może zmienić naturę człowieka? |
21-11-2022, 17:35 | #422 |
Reputacja: 1 | Wiesz, ja nie patrzę na ich motywacje - w tym momencie są one dla mnie całkowicie drugorzędne. Chodzi mi bardziej o ich rolę w samej narracji i co ich funkcjonowanie oznacza (z mojej perspektywy) dla naszej grupy. Ich wprowadzenie w tym momencie - tak jak pisałam - w moim odczuciu zdejmuje z nas imperatyw konieczności. W pewien sposób osłabia wybór przed którym stoją - lub będą stały - postacie. Popatrz na Henry’ego. Jeśli działa druga grupa to on już nie musi ryzykować sobą i rodziną. Nie musi martwić małżonki nieobecnością. Nie musi poświęcać części życia rodzinnego. Bo ktoś inny i tak robi tą robotę (z tych czy innych powodów). On teraz będzie musiał tego sam z siebie chcieć. Znika część poświęcenia i dylematu. I pojawia się całkowicie inna motywacja. Nie wiem jak to dokładnie ująć: ale dla mnie osłabieniu ulega w tym momencie pewien element dramatyczny, który pojawia się zawsze tam, gdy coś TRZEBA zrobić, bo nikt inny tego nie zrobi. Coś trzeba poświęcić. Z czegoś zrezygnować. W momencie, gdy znika ta konieczność i pozbawia się „ja chcę to robić sam z siebie choć nie muszę” to to jest dla mnie całkowicie odmienna motywacja. Lub inaczej: „Kochanie, musiałem to zrobić i dlatego wkurzona Eris porwała nasze dzieci” brzmi dla mnie inaczej niż „Kochanie, chciałem to zrobić choć nie musiałem, ale zrobiłem i dlatego wkurzona Eris porwała nasze dzieci”. Rozumiesz o jaką zmianę i różnicę mi chodzi? Dla mnie to dwie sytuacje, które są od siebie bardzo odmiennie nacechowane. Na początku prologu wychodziliśmy trochę z pierwszej wersji - co jest naturalne, bo pozwala ona o wiele łatwiej utworzyć i scalić drużynę na początkowym etapie. Wraz z pojawieniem się Carmen Sandiego kończmy bardziej na wersji drugiej, gdy od samego początku nic nie musieliśmy. Bez nas Molly i tak byłaby bezpieczna. Znowu - opieram się na strzępach informacji, które rzucił Nuada. I tak jak mówię: to odczucie subiektywne. Ale tak to po prostu odbieram w tym momencie I dzięki za dobre słowo o Ayo, Pliman. Ale spokojnie (a nawet może bardziej na miejscu) mógłby się odnaleźć w naszej grupie bezproblemowy i bardziej komiksowy kopacz tyłków i zbrojne ramię drużyny w każdej chwili gotowe sprzedać komuś fangę w nos
__________________ "[...] specjalizował się w zaprzepaszczonych sprawach. Najpierw zaprzepaścić coś, a potem uganiać się za tym jak wariat." |
21-11-2022, 19:54 | #423 |
Reputacja: 1 | Mi chodziło o to, że Molly wcale nie musi być bezpieczna z Carmen. Bo Carmen i jej grupa to mogą być łotry, które wprawdzie chcą odbić dziewczynkę od innych łotrów, ale tylko po to, żeby ją np. sprzedać kolejnym łotrom, którzy oferują duże sumy za jej unikalne zdolności. Tak to sobie wyobrażam. Jeśli jednak jest tak jak Ty uznałaś, że grupa Carmen to kolejne dobre wujki i ciocie, to faktycznie motywacja pada. Jeśli o mnie chodzi, to bardziej razi mnie nadprodukcja rifterów. Na początku zabawy miałem poczucie, że nasze postacie są kimś wyjątkowym. Wybrańcami. A teraz się okazuje, że takich jak my jest cała zgraja. Trochę ich za dużo jak dla mnie...
__________________ Cóż może zmienić naturę człowieka? |
21-11-2022, 20:01 | #424 |
Reputacja: 1 | Rzeczywiście stężenie rifterów na metr kwadratowy przechodzi ludzkie pojęcie. Może wszyscy z całego Miasta zjechali się w jedno miejsce i nie ma ich już więcej? Ergo, poznaliśmy wszystkich? To też trochę smutne...
__________________ LUBIĘ PBF (miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną) |
21-11-2022, 20:11 | #425 |
Reputacja: 1 | Wiesz, Pliman, kieruję się po pierwsze stwierdzeniem, że mieliśmy z grupą Carmen rywalizować i współpracować jednocześnie. Opcja współpracy złoli wyklucza. A po drugie i przede wszystkim zdaniem, że to grupa, która „też podjęła próbę odnalezienia Molly”. To brzmi jak grupa, która tak jak my postanowiła po prostu dziewczynkę znaleźć. Tym bardziej, że to nasze lustrzane odbicie. Więc sądzę, że mam rację. Ale stężenie Rifterów jest faktycznie wysokie. W zasadzie poza pierwszą sceną zbiorową w wypożyczalni nie spotkaliśmy „normalnego” człowieka (neptyków w klubie pomijam). I to trochę tak jakbyśmy przeskoczyli w realia, gdzie nienormalne jest normalne. Tylko my w tej nienormalnej normalności mamy najmniej wprawy i doświadczenia Choć trochę szkoda tego braku zwykłego świata.
__________________ "[...] specjalizował się w zaprzepaszczonych sprawach. Najpierw zaprzepaścić coś, a potem uganiać się za tym jak wariat." |
21-11-2022, 20:52 | #426 |
Reputacja: 1 | Zacznę od końca. Zwróćcie uwagę, że po pierwsze cały prolog zamknął się mniej więcej w 3 dobach czasu świata gry. Z czego zdecydowana większość, to czas spędzony nocą w podejrzanych miejscach. Gdzie i kiedy mieliście spotkać normalnych ludzi, skoro praktycznie cały czas odwiedzaliście podejrzane miejscówki. Po drugie wspomniałem, że poprzez mocną ekspozycję chciałem uzyskać efekt szoku dla was i dla waszych postaci, które w tym momencie miały niejako po raz pierwszy miały stanąć twarzą w twarz z tym sekretnym światem. Po trzecie, tutaj w ogólnikach tylko, bo nie chce spojlerować jeśli ma dojść do kontynuacji. Grupa z Dodge'a ma swoje cele i wcale z waszej perspektywy nie muszą one być takie krystalicznie dobre. Sesja miała być w klimacie noir, a w tej konwencji nader rzadko mamy do czynienia z charakterami jasno zdeklarowanymi, co do strony mocy po której stoją. I tak jak w przypadku Camille sytuacja nie jest jednoznaczna, tak też w przypadku ekipy z Dodge'a jest podobnie. Poza tym ekipa z Dodge'a pojawiła się nagle, co miało być i było dla was zaskoczeniem. W takiej sytuacji konieczność zrobienia czegoś niby znika. Sęk jednak w tym, że wasi bohaterowie nie widzą po, co oni chcą wyrwać Molly z łap mafii i Eris. Zatem konieczność nadal istnieje, ale przestaje być jednowymiarowa. Gdybyśmy kontynuowali na normalnych warunkach, to przecież moglibyście odpuścić i zostawić sprawy własnemu biegowi. Sprawa Molly miała być wydarzeniem, które stworzyło z was grupę/team. Rozegranie prologu jednak nie zakładało wcale, że to będzie sprawa zakończona sukcesem. Nawet więcej powiem, że zakończenie go umiarkowanym sukcesem lub wręcz porażką byłoby bardziej w mrocznym klimacie noir. To jednak już tylko takie dywagacje bez większego znaczenia. ____ Co do feedbacku obce, to w innych okolicznościach pewnie rzuciłbym jakąś obserwacją lub nawet kilkoma. W tej jednak sytuacji nie zrobię tego, aby nawet w niezamierzony sposób nie sugerować, że los sesji, to wina kogokolwiek z was. Jak już wyjaśniłem moje pewne założenia się posypały i z tego się wziął cały ambaras. Spartoliłem i tyle. ____ Twoja propozycja Pliman w jakieś mierze pokrywa się z tym o czym samym myślę. Na razie jednak nie mówię nic na 100%, bo muszę sobie przemyśleć kilka rzeczy. ____ Na koniec jeszcze słówko o mechanice. Jak kilka razy wspominałem, nigdy ta strona erpegów, nie była moim konikiem. Zdecydowanie bardziej wolę narracyjne systemy, nawet jeśli są całkowicie pozbawione elementu losowego. W przypadku tej sesji zdecydowałem się na nią, bo z kilku opisów wynikało, że wspiera ona tworzenie historii i pomaga budować klimat. Nigdy wcześniej z niej korzystałem, więc zapewne i na tym polu nie wszystko poszło tak, jak powinno. Problem polega zatem na tym, że albo za słabo ją znam i źle z niej korzystałem, albo po prostu w przypadków gry forumowej trudno pewne aspekty oddać tak płynnie i sprawnie, jakby to mogłoby być w przypadku gry przy stole. To kolejna kwestia, którą muszę sobie przemyśleć pod kątem ewentualnej kontynuacji tej historii. |
14-12-2022, 22:16 | #427 |
Reputacja: 1 | Mam nadzieję, że Nuada po prostu cały czas wszystko sobie przemyśliwuje. Wydawał się bardzo odpowiedzialny. Oby nie stało się nic złego... W sumie to trochę na to wygląda, bo jego ostatni post był w tym samym dniu co ten powyżej. Trze dni później nastąpiło ostatnie logowanie. Trochę jakby się obraził. Tylko, cholera, to do niego nijak nie pasuje....
__________________ Cóż może zmienić naturę człowieka? Ostatnio edytowane przez Pliman : 14-12-2022 o 22:18. |
15-12-2022, 07:27 | #428 |
Reputacja: 1 | Wiesz, wątpię żeby to była kwestia namysłu. Zostawił w końcu nie tylko naszą sesję, ale także dwie pozostałe. Nie będę obstawiała czy stało się coś złego, czy po prostu porzucił forum i swoje projekty. Nie znam go na tyle. Natomiast powoli żegnam z myślą o Mieście Mgieł. Pewnie poczekam jeszcze chwilę a potem zacznę się rozglądać za czymś nowym w miejsce naszej sesji. Szkoda.
__________________ "[...] specjalizował się w zaprzepaszczonych sprawach. Najpierw zaprzepaścić coś, a potem uganiać się za tym jak wariat." |
15-12-2022, 10:17 | #429 |
Reputacja: 1 | No właśnie też tak sobie myślę, bo gdzie indziej chyba wytyków nie miał. Dziwią mnie takie nagłe zniknięcia bez słowa. A to będzie już trzecia sesja, w której MG wyciął mi taki numer:/.
__________________ Cóż może zmienić naturę człowieka? |
15-12-2022, 18:29 | #430 |
Markiz de Szatie Reputacja: 1 | Trochę szkoda, ale i tak się cieszę, że miałem okazję z Wami pograć, poznałem trochę ten system, w sumie ukończyliśmy kilkumiesięczny prolog-przygodę, co jak na warunki Lastinn jest przecież niezłym osiągnieciem Niedosyt jest moim zdaniem lepszy od przesytu Kiedy będę słuchał płyt winylowych, chętnie przywołam sobie obraz wielce oryginalnej drużyny zgromadzonej w piwnicy antykwariatu |