10-12-2006, 21:20 | #81 |
Reputacja: 1 | Ok,no to jak widać panowie wyznają zasadę, iż panie mają pierwszeństwo Ja niestety tez dzisiaj jestem jeszcze martwa, ale jutro skrobnę coś porządnego w tym temacie, a narazie chciałabym przekazać wszystkim uczestniką naszego Zlotu serdeczne podziękowania za obecności za muski za power girl za plecak za klimat za cały tak przewspanaiały Zlot!!! Kocham was: Mal, Yari, Redko, Lhia, Fist !! A pozatym wspieramy was oczywiście wszystkich Myślę, iż nareszcie jakieś porządne podsumowanie Zlotu, pojawi się już w niedługim czasie Choć na ostateczne podsumowanie, będzie trzeba znów troszkę odczekać Ale myślę, że tak jak się już w Toronto umawialiśmy, podzielimy opisy między uczestników Dalej.. delej nie wiem.. ale literek nei widzę więc, cokolwiek dalej dopiszę nei będzie to z pewnością logiczne itd Ok, coś się kochani pomyśli, ale tak jak mówię jutro Dobranoc narazie
__________________ "Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania." |
11-12-2006, 12:55 | #82 |
Reputacja: 1 | I pomorski zlot LI dobiegł końca. Uczestnicy rozjechali się do domów, zgaszono wszystkie światła w knajpkach Torunia i umyto kufle po piwie. Stało się to tak szybko, że zanim się ktoś obejrzał, już trzeba było wracać. To może świadczyć o jednym - zlot się udał. I, jak zawsze na tego typu spotkaniach, najważniejsi byli ludzie, którzy swoimi osobami uświetnili to spotkanie. Wcześniej znało się ich z nicka forumowego oraz postów, które napisali. Czasami do tego dochodziły rozmowy na gg czy chacie, ale nic nie zastąpispotkania osobistego, gdzie każdego można usłyszeć, zobaczyć i w pełni poznać. Takie ogólniki prowadzą do jednego tylko stwierdzenia, które cisnęło sie na usta po zakończeniu zlotu - było zajebiście. Celowy jest dobór słów, bo chyba tylko one mogą dość mgliście i bardzo zgrubnie dać pojęcie o tym, co zaszło przez te kilkadziesiąt godzin. Każdy się chyba zgodzi, nawet Ci, którzy taki zlot mieli za sobą w Krakowie, że chyba nic nie jest w stanie oddać atmosfery tego, co się tam działo. I chyba dobrze, bo jest to dodatkowa motywacja, by udać się na takie coś jeszcze raz i jeszcze raz. Inaczej się nie da. Toruń przywitał wszystkich piękną pogodą, a mnie w szczególności opóźnieniem pociągu. Przyjechałem ponad pół godziny później, przez co dłużej byłem w nerwach zanim poznałem całe nasze grono. Całe szczęście, że Redka miała na sobie szalik, który pokazała na zdjęciach, bo inaczej nie trafiłbym na naszych. Pierwszy szok minął bardzo szybko. Wreszcie osoby, które znało się z nazwy i awatarków, pokazały swoją twarz. Oczywiście wszelkie wyobrażenia zostały szybko zastąpione tymi prawdziwymi i z czasem człowiek się oswoił z tym. Grupa choć mała, ale za to rezolutna, zaraz przystąpiła do szukania miejsca na spotkanie. Udało się i to szybko, a jak się potem okazało, nie był to ostatni lokal. To, co się potem działo, to już jeden, wielki i trwający ponad 20 godzin zlot. Była sesja, jako podstawa naszego spotkania, ale jej kontrukcja dopuszczała liczne rozmowy okołosesyjne i offtopowe, co tylko pozwoliło nam pogadać w ramach sesji o sobie, o sesjach, o forum i innych userach Jako MG nie będę oceniać sesji - to zrobią gracze, ale mogę powiedzieć, że pokładane w niej moje nadzieje spełniły się w całości. Nie ona sama miała być tu gwiazdą, a dobra zabawa i spotkanie we wspólnym gronie. I przynajmniej dla mnie wyszło to super. Udało się dzięki temu poznać ludzi, których na co dzień znamy z forum. I to od strony, której nie podejrzewaliśmy Wreszcie mogłem poznać Redone - naszą ukochaną moderatorkę (wspieramy Cię). I powiem Wam, że na żywo jest taka sama jak w postach, a nawet więcej. Nawet nie wiecie na co ja stać i naprawdę potrafi zaskoczyć. Teraz Fistus. On był kiedy jeszcze nasz na forum nie było. Ba - kiedy nawet forum nie było! Choć w sesjach się nie udziela, ale możecie mi wierzyć, że nie zapomniał jak się gra a jego intuicja gracza nie zawiodła go nigdy (no, może raz jak zaczął zastanawiać się co "kliknęło" za dzwiami ). Dobrze się z nim gada i jest taki, jak powinien być. Malekith. Hmmm. Nawet nie wiem, co powiedzieć, bo co bym nie powiedział, to i tak nie będzie wszystko. Twarzą potrafi zrobić wszystko - nie ma odczucia czy pozy, której nie mógłby pokazać. Świetny gracz, który lubi główkować (ale! ale! ale! - jak było to w skeczu Ani Mru Mru o muszkieterach) i organizator, bo wiedział gdzie iść i co robić. Razem z Fistem pokazali nam trochę Torunia, z której to wycieszki skoncentrowaliśmy się na knajpach Ruda. Jest ruda, żywa i ekspresyjna. Gotowa na wszystko (czasami aż za bardzo na wszystko - wspieramy Cię), lubiąca towarzystwo i dobrą zabawę. Jako organizatorka próbowała pilnować wszystkiego i wszystkich. Sądzę, że może być dumna ze zlotu. Bez niej nie byłby to ten sam zlot. I na koniec Lhianann (mam nadzieję, że dobrze napisałem, bo z pamięci i nie zamierzam poprawiać ) Już pojawiło się to określenie u przedmówców i zgadzam się z nim w pełni - wie dużo, widzi dużo i jest wspaniałym rozmówcą. Ponieważ z kolei ja jestem dobrym słuchaczem, to wspaniale się uzupełnialiśmy. Z niejednego konwentowego pieca chleb jadła, zatem ma porównanie co do klimatów i ludzi do wielkoformatowych konwentów. Dobrze, że się pojawiła i mam nadzieję, że nie żałuje tej decyzji. To tylko moja pierwsza refleksja co do spotkania. Nie mogę i nie potrafię tego ująć inaczej - tam trzeba było być. Nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że wszyscy jak tam siedzieliśmy, jesteśmy z jednej erpegowej gliny. Rozmowy prowadzone tak, jakbyśmy się znali co najmniej parę miesięcy, uwagi i kąśliwe docinki jak w gronie dobrych znajomych. I nie przeszkadzało to, że ludzie wokół dziwnie się na nas patrzyli. Nie przeszkadało to, że nie znaliśmy się a niektórzy nie są stałymi bywalcami sesji forumowych. Jednym słowem powstało coś, co nie zdarza się za często - czysta synergia erpegowa, planewalkersi Kutaku - nie martw się. Byłeś obecny duchem i nikt o Tobie nie zapomniał Już czytaliście pewnie to, co napisali inni. Zdjęcia będą niedługo, inne spostrzeżenia wkrótce. Było super i jeśli tylko nadarzy się kolejna okazja pojechania na taki zlot - gdziekolwiek by on był - to z całą pewnością dołożę starań by się tam znaleźć. Jeśli jeszcze ktoś ma wątpliwości to nie powinien ich mieć. Ludzie są normalnymi graczami, niektórzy lekko zwariowani, ale zawsze nieodmiennie ma się z nimi bardzo dobry kontakt. Szczególnie ciekawie wypada konfrontacja osobowości forumowej z rzeczywistą osobowością. Naprawdę bardzo ciekawie. Więcej ocen pojawi się przy opiniach dla userów - zapraszam. Toruń został daleko. Jeszcze odprowadzał mnie przez kilka minut obraz grupki osób machających rękami na pożegnanie oraz krzyk "Wspieramy cię Yarot !" Wszystko rozmazało się na szybie przez deszcz oraz pęd powietrza. Ostatnie telefony, SMS-y, spojrzenie w tył. Wspomnienia ze zlotu są niezwykle cenne, bo szczere i przyjemne. Poznałem wspaniałych ludzi, przeżyłem bez snu 30 godzin wypełnionych graniem, rozmowami oraz śmiechem. Przeszło to bardzo szybko, choć czasami oczy się kleiły a gardło chrypiało. Jednak nie zamieniłbym tego na cokolwiek innego - chyba że na drugi taki sam zlot. Dziękuję każdemu, kto przyczynił się do tej niesamowitej atmosfery - Lhiannie, Redone, Malekithowi (jeszcze nie! jeszcze nie!), Rudej oraz Fistowi. Bez kogokolwiek z Was nie byłoby tak samo. Yarot się kłania i prosi o jeszcze. Komentarz mój jest stonowany, bo domyślam się, co wyjdzie spod ręki Rudej. Nie chcę tu niczego zapeszać, ale tam to dopiero będzie się działo
__________________ ...and the Dead shall walk the Earth once more _. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._ |
11-12-2006, 22:00 | #83 |
Reputacja: 1 | Ja niestety nie miałem przyjemności być na całym zlocie czego strasznie żałuje, bo atmosfera i towarzystwo były wspaniałe. Przyszedłem z małym opóźnieniem, a czekająca na mnie piątka zachowywała się jak paczka starych znajomych. Dziękuję WSZYSTKIM, którzy się pojawili i bawili się w Toruniu. Nie będę pisał za co każdemu z osobna bo mnie Rudaad męczy, że do łóżka już chce . Opis zlotu pewnie pojawi się razem z fotkami, a na razie jedna z nich, bez podpisów - możecie sobie zgadywać kto jest kim, wszystko się wyjaśni na dniach Myślę, że ten zlot zapadnie na zawsze jego uczestnikom w pamięci tak jak mi. Ja tylko mogę obiecać, że na następnym postaram się być od początku do końca. (decka do MtG też postaram się wcześniej złożyć ).
__________________ "A flame which never dies, but brightens with the passing of time." |
12-12-2006, 18:11 | #84 |
Reputacja: 1 | Kilka słów ode mnie na temat zlotu: Na dworzec jechałem z lekko mieszanymi uczuciami. Zastanawiałem się jak to wszystko wypali, jacy okażą się w rzeczywistości poszczególni "zlotowicze" itp, itd... Na miejscu, po chwili miotania się na dworcu, nie wiedząc na którym peronie zjawią się Ruda i Redka (Wspieramy cię PKP... ) wreszcie spotkaliśmy się. Na szczęście obyło się bez niepewnych podchodów, bo wiedzieliśmy (przynajmniej z grubsza) jak nawzajem wyglądamy. Aczkolwiek szalik Redki wyglądał inaczej niż na zdjęciu... Z niewiadomych przyczyn jego kolor był ciutkę inny... zakładamy, że to przez lampę błyskową aparatu W następnej kolejności miał przybyć Yarot, jednak tutaj nie było tak łatwo jeśli chodzi o rozpoznanie. Oczekiwanie na naszego zlotowego MG przedłużyło się o prawie 40 minut... Wiadomość ta obwieszczona nam przez megafon na dworcu wprawiła nas w... lekkie podirytowanie. Ale w tym czasie zjawiła się Lhianann, którą z radością przywitaliśmy. Natychmiast znalazła wspólny język z Rudą, tak jak sama wcześniej napisała Oczekiwanie na Yarota wypełniały dyskusje wszelakie. M.in. spekulacje na temat wyglądu rzeczonego osobnika. Koncepcji padło wiele, jednak żadna nie okazała się do końca trafna. Potem wyszliśmy na peron i wypatrywaliśmy... tak naprawdę nie do końca wiedząc kogo :P W pewnym momencie zauważyłem wysokiego gościa, ubranego na czarno, w koszulce Iron Maiden. Nie wiedzieć jednak czemu, pomyślałem tylko "Nieeee.... to nie on" i rozglądałem się dalej. Jakież było moje zdziwienie kiedy "Iron..." podszedł do nas mówiąc "Cześć!". Wszystko stało się jasne W głównym miejscu naszego sobotniego przesiadywania, "Krzywej Wieży", rozpoczęły się dyskusje na tematy wszelakie. Prowadzone były tak żywiołowo, że grupka "seniorów", która przybyła do lokalu później, w zaskakująco szybkim tempie lokal tenże opuściła... zupełnie nie rozumiem dlaczego Tematy rozmów: rozmaite, ale z zadziwiającą tendencją w kierunku tematu na K... Z powodu wspomnianej żywiołowości konwersacji pani z obsługi zainteresowała się, co nam tak wesoło. Na szczęście na tym się skończyło. Mam nadzieję, że nie zobaczę tam kiedyś umieszczonych przy barze naszych zdjęć z podpisem "Tych państwa NIE OBSŁUGUJEMY!" W "Krzywej" dołączył do nas Fistus. Osobnik początkowo bardzo dla mnie tajemniczy, ale to tylko pierwsze wrażenie. Zanim się zjawił, Redka i Lhianann toczyły zacięty bój w Magic The Gathering. Jeśli dobrze pamiętam to Redka wygrała (a biedny Nightcrawler w Krakowie stawał na rzęsach i mu się nie udało pokonać Lhianann... :P) Kiedy jednak Fist już był z nami, postanowiliśmy zabrać się za sesję... Sesja pudełko-karteczka, ZUS (bynajmniej nie chodzi o zakład ubezpieczeń) - REWELACJA! W czymś tak pomysłowym nigdy nie brałem udziału. "Bądź tym, kim być najtrudniej - sobą" idealnie tutaj pasuje. Yarot po raz kolejny, tym razem na żywo, powalił mnie swoją pomysłowością na łopatki. Zapowiadał totalny mix wszystkiego. I tak właśnie było! Chociaż nie wiem co dokładnie skąd było wzięte, ale i tak mi się podobało Nie jestem w stanie opisać tej sesji szczegółowo. W to trzeba było zagrać. Nie wiem czy mogę się pokusić o zarys wydarzeń, bo być może Yarot będzie chciał powtórzyć to w innym gronie członków LI W trakcie sesji, jak to w sesji... masa offtopów oraz innych zabawnych wydarzeń. Nikomu nie przeszkadzało to, że widzieliśmy się pierwszy raz na oczy. Wszycy czuli się i zachowywali jak starzy znajomi. Coś niesamowitego. Forum zbliża ludzi, ale nic tak nie zbliża ludzi z forum jak takie spotkanie na żywo. Nie obyło się bez "towarzyskich" rękoczynów, które były troszkę częścią sesji (mam nadzieję, że nie przesadziłem Yarot :P) oraz innych, jak rzucanie we mnie poduszką przez Rudą - nie byłem jej jednak dłużny. W trakcie samej sesji wszyscy wykazywali mniejszą lub większą aktywność w różnych jej fragmentach, choć pewne osoby wiodły zdecydowany prym. Nie będę pokazywał palcem :P Najtrudniejszą częścią całej sesji był fragment-quiz z wiedzy ogólnej i wiedzy o szeroko pojętej fantastyce itp (przynajmniej tak zrozumiałem...), od którego zależał nasz dalszy postęp w grze. Oczywiście nie wszystkie pytania, które miały być łatwe były łatwe... Koniec końców nie obyło się bez pytań pomocniczych. Ale wszyscy jakoś daliśmy radę. Zaś do najbardziej traumatycznych przeżyć na sesji należało spotkanie krasnoluda w szortach, hawajskiej koszuli, pijącego koktail... Żadne z nas nie było sobie w stanie tego wyobrazić, dlatego Yarot, początkowo niechętnie ale po namowach popisał się swoimi zdolnościami rysunkowymi :P Ów rysunek również umieścimy do publicznego wglądu Późną nocą, gdy zakończyliśmy sesję oraz kiedy "Krzywą" mieli zamykać, udaliśmy się w poszukiwaniu kolejnego miejsca. Padło na "Przepompownię". Tam spędziliśmy resztę nocy, grając w drugą z sesji Yarota, w AvP. Ze względu na późną porę niektórzy zaczynali przysypiać (Wspieramy Cię Redka!). Bo oczywiście pomimo usilnych starań Redone (oraz moich) nie zrobiliśmy przerwy na nocleg, ale non stop byliśmy na chodzie Obsługa lokalu była na tyle uprzejma, że pozwolono nam zostać 2 godziny dłużej niż normalnie byłoby otwarte, więc do godziny 5 nad ranem nie musieliśmy się martwić gdzie się podziać. Następnego dnia usiłując się dobudzić w McDonaldzie i oczekując na otwarcie jakiegoś lokalu z jedzeniem innym niż fast-food, dokończyliśmy sesję w AvP w najbardziej konwencjonalny ze sposobów - wszyscy zginęliśmy :P Potem upragniony posiłek i wyprawa na dworzec. Tam rozegrana została kolejna partia MtG, tym razem z udziałem Fistusa. Zaś Yarot podejmował cierpliwe próby zapoznania Rudej i mnie z tajnikami Kultu. Na zachętę podarował nam po Booster Packu Jeśli się wciągnę, to być może na następnym zlocie zagramy Yarot! Nawet nie wiadomo, kiedy ten czas upłynął i nadeszła godzina pożegnania. Jako pierwszy pożegnał nas Yarot (skubany, ostatni przyjechał i pierwszy wyjechał (joke :P)). Jakoś tak żadne z nas nie chciało dopuścić do siebie myśli, że to już koniec. Gdy już pożegnaliśmy Yarota gromkim: "WSPIERAMY CIĘ YAROT!" i pociąg odjechał, wróciliśmy do dworcowej kafejki. Wykorzystaliśmy czas, jaki nam pozostał na rozmowy, podzielenie się wrażeniami ze zlotu. Wszyscy byliśmy zadowoleni i szczęśliwi, że tak wspaniale się wszystko udało. Ale aż się łezka w oku kręciła na myśl, że w ciągu najbliższych godzin każde z nas będzie już w domu, życie wróci do normalnego trybu... a zlotowicze będą gdzieś daleko... daleko... Podzieliliśmy się między sobą opiniami o sobie. Kto czego się spodziewał i na ile te oczekiwania się sprawdziły. Nie będę rozpisywał się tutaj na temat poszczególnych osób. Stosowne komentarze umieszczę w opiniach (tak tak... bójcie się :P). Gdy ostatecznie pożegnaliśmy najpierw Lhianann, a zaraz potem Rudą i Redkę (pociągi odjeżdżały niemal w tym samym czasie), otarliśmy ukradkiem łzy i nastąpił oficjalny koniec zlotu. Jako całkiem ostatni pożegnaliśmy się z Fistem w autobusie MZK. Podsumowując powiem tyle: będzie mi Was bardzo brakować. Już za Wami tęsknię... Spędzone z Wami długie godziny na zlocie na długo zapadną mi w pamięć. Nie mogę doczekać się następnego, kiedy to znów, mam nadzieję, spotkam się z Wami. Cieszę się niezmiernie, że mogłem poznać Was wszystkich i dziękuję za tak wspaniale spędzony czas JA CHCĘ JESZCZE RAZ! :P P.S. Na zlocie padała cała masa mniej lub bardziej śmiesznych tekstów, które skrupulatnie były zapisywane. Ruda obiecała zrobić z nich coś i wrzucić tutaj. Strach się bać co wtedy inni użytkownicy sobie o nas pomyślą... Może dzięki nim zasłużymy sobie na warna Już przed zlotem postawiliśmy sobie za cel zarobienie na ostrzeżenie. Byliśmy praktycznie jedynymi userami-szaraczkami na zlocie. Reszta to osoby, które takowego warna mogą nam dać. Zatem moi drodzy "zlotowicze z obsługi" - zasłużyliśmy...? :P
__________________ Są dwa rodzaje ludzi: ci, co robią backupy i ci, co będą je robić... |
12-12-2006, 18:29 | #85 | |||
Patronaty i PR Reputacja: 1 | Cytat:
Cytat:
Cytat:
Piękna opinia Mal, czekamy na zlepek tekstów autorstwa rudej. Wspieram was wszystkich! [center:396fbde2b6]MUSK POWER![/center:396fbde2b6]
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher | |||
12-12-2006, 18:37 | #86 |
Banned Reputacja: 1 | Widać, że zlot Wam sie udał i zabawa była przednia. Tylko pozazdrościć. Ja tylko nieśmiało spytam się : gdzie zdjęcia ? |
12-12-2006, 18:47 | #87 |
Reputacja: 1 | Arango, cierpliwości Mamy... malutkie problemy techniczne. Ale obiecuję, że zdjęcia wkrótce będą
__________________ Są dwa rodzaje ludzi: ci, co robią backupy i ci, co będą je robić... |
13-12-2006, 15:27 | #88 | |
Reputacja: 1 | Cytat:
Ale recenzje - szok ! Już po pierwszej żałowałam, że mnie tam nie było. Ech, życie... | |
13-12-2006, 22:26 | #89 |
Reputacja: 1 | Żałuj Sayanko Problemy techniczne to oczywiście moja wina, żeby na Mala nie było (bo to kochane stworzenie i jakże cierpliwe dla mojego ograniczenia). W weekend będą juz wszystkie jest tego 48 mega. Więc więcej niż tylko na tym image Naprawde troszkę cierpliwości będzie wszystko z moja obszerną relacją z całości Pozdrowionka i kocham was Zlotowicze, a ciebie Mal nie. :P
__________________ "Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania." |
13-12-2006, 22:38 | #90 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | Wow, ale fajnie Ja sama się tych zdjęć doczekać nie mogę, też widziałam tylko część :P A następny zlot będzie jeszcze lepszy Moze ktoś chce sie podjąć opisu zasad gry Yarota? Dzieki temu wiele rzeczy będzie łątwiej zrozumieć. Mogę to zrobić ja jeśli chcecie, ale też w weekend oczywiście Dajcie znać P.S. Tekst: "Nie bądź taki Mal, bo przyjdzie Fist i ci Nayaroci!" jest mojego autorstwa, a nikt nie spytał czy może go używać Ale pozwalam i wybaczam :P Wspieram was
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |