:lol: No to w piątek nie zdążę, bo po 16 mam autobus :D A w poniedziałek nie zdążę, bo o 17.00 kończę dopiero pracę :D I tyle było po mojej obecności na konwencie :D |
Może i ja wpadnę na kilka godzin...kto wie:) Ważne, że to po wszelkich testachi i innych (nie)przyjemnościach.;) |
1 Załącznik(ów) To może ja krótkie uzupełnienie co do CS 2007, choć w sumie to tylko kwestia pierwszego i 3 dnia. Reszta przedstawia się bardzo podobnie ;) Co do pierwszego dnia, to obsługa miała być o 14. Oczywiście nadgorliwy Tolkien razem z Szereny był pod szkołą 13.40 (oczywiście pod szkołą czekały już dwie dziewczyny w nadziei że dostaną się do szkoły przed 16). Oczywiście nikomu w szkole się nie spieszyło, dlatego chyba koło 15 zaczęliśmy dopiero jakie skoordynowane działania (i dobrze że mieliśmy ten poślizg, bo przynajmniej cześć obsługi zdążyła dojść ;P). Później ktoś chyba rzucił hasło, że jak się sprężymy to będzie coś do „picia” ekstra, bo szkoła była zasadniczo gotowa do przyjęcia uczestników 43 minuty. I w sumie na tym mój udział w rozkładaniu konwentu powinien się skończyć, no ale cóż. Sesji żadnej nie było, a że z nowo poznanymi znajomymi można było tylko przy robocie pogadać ( ktoś miał dyżur - pozdrowienia dla Koletkowiczów ;)) no to zakasało się rękawy i wio do roboty (z pamiętnika obsługi - co zrobić, gdy trzeba wbić pineskę a nie ma młotka ... używa się glana :D). I w sumie tak zeszło do wieczora. A później standardowe życie Konwentowe, co tu dużo mówić :). Prelekcja militarna ciesząca się „wielkim” zainteresowaniem (żeby nie było skoro klimat WODowski, to cała ekipa militarystów wyposażona była w kołki na wampiry :D), jakieś granie ... i brak miejsca na rozłożenie śpiwora, gdy wraca się do sali noclegowej o 4 nad ranem (i dobrze bo przynajmniej następną noc można było spędzić w dużo lepszych warunkach i ... towarzystwie ;)) Dzień drugi: znów jakaś robota na obsłudze, sesja u Sonego w D20 Modern, kilka ciekawych rozmów, chyba 4 godzinna partyjka gierki w stylu Magia i Miecz w Gamesroomie, nieprzespana noc ... - standardowe konwentowe życie Dzień trzeci: NAJDŁUŻSZA SESJA L5K w moim życiu (a sesji to ja już zagrałem sporo). Miała zacząć się o 9, ale z racji prelekcji o L5K została przesunięta na po prelekcji. Skończyła się ... po 17. Masakra. A najgorsze było to, że sesja w sumie nieciekawa i nudna (no może z tą nie ciekawością to może przesadzam, bo pomysł ciekawy, ale wykonanie gorsze). Wieczór spędzony na śmiechach, dogryzaniu (mnie też dogryzali ;)), i wbijaniu się w klimat post apokaliptycznych systemów (choć przez jedną osobę nie bardzo mi to wychodziło). Plany na poniedziałek - składanie szkoły, więc trzeba się było trochę zdrzemnąć Dzień czwarty (niestety ostatni): Dyżur od 10 + składanie szkoły. Roboty od groma, ale i tak na prelekcje Sonego się wyrwałem :D. Później już tylko robota, przerwa, i znowu robota. Szkoła złożona, można się zbierać, niekoniecznie od razu do domu :D Oczywiście przez cały konwent jedną z głównych sensacji była Ruda, która na przemian paradowała albo w białych bluzeczkach (lub czymś co można by nazwać białą imitacją bluzeczki :P) albo w spodenkach „Kłapouchy” +4 do mroku i na dodatek opalała wszystkich wkoło. Ocena ConStaru - warto było jechać, oj warto :D ;) (zdjęcie by Szereny) (od lewej: Sony, Vampaja, Tolkien, MvB, Hasan, klęczy Czeźwy) |
ConStar '07... W sumie przygotowania do konwentu zaczęły się w czwartek po południu- generalnym odgruzowaniem skoletkowej jaskini sami wiecie czego, gdyż spodziewany był zmasowany atak rożnej maści konwentowiczów na ową lokację. Jakoż się rzekło,w piątek około 9:40 w progi Koletka zawitali Sharissa zwana też Niebieską, człowiek zwany Kolejorzem < od pamiętnej roli na larpie Deadlandowym> oraz ich towarzysz. Około godziny 11 z małym poślizgiem czasowym odebraliśmy srogą ekipą Rudaad z dworca pkp, i wróciliśmy z małymi przygodami na skoletek. Po pewnych perturbacjach w mieszkaniu < np. pomocy, wasz piecyk mnie zaatakował, lub czemu ten kot dobiera się do mojej coli> wylądowaliśmy w końcu z obsługancką częścią ekipy na konwencie. Pierwszy dzień był srogi, gdyż tegoż oto dnia, ja i niejaki zły elf zwany Sheolem mieliśmy dyżur. Składam w tym miejscu hołd na łapki Rudzi za nieocenioną pomoc w naszym zadaniu. Generalnie, zgodnie z przewidywaniami, pierwsza noc prawie bez snu, potem sesja z małymi przerwami- Fading Suns by S.Tilgar <pozdrawiam cię, o mhroczny kuzynie Deacadosie, może kiedyś przeczytasz me słowa>. Sobota w moim wydaniu była udatnym czasem udawania zombie, aż w pewnym momencie, jak sądzę w okolicach godziny 18, wraz z Sheolem zawinęliśmy się na Koletek w celu wpadnięcia w objęcia Morfeusza. <tym razem obeszło się bez wyboru pomiędzy czerwoną, a niebieską pigułką....> Niedziela- niezapomniany widok Rudaad w dole od piżamy w kłapouszki, ramonesce i niezawiązanych glanach dwudziestkach sępiącej papierosy od zszokowanych uczestników konwentu. bądź r.równie cudny widok imć Matrixa, siedzącego w stanie jak po wyjściu z wyżymaczki na fotelu wykręconym z Malucha. Niedziela była dość specyficzna, dodajmy jeszcze do kompletu jak zwykle pokręconą sesję w Maga < i nie tylko> by Pi. <tym razem obeszło się bez ratowania świata, ale pewnie tylko dlatego, że jeden z graczy musiał iść na prelekcję, a MG wracać do domu...>, plus jeszcze pewne kłopoty zdrowotne osoby jakiej pokazywać palcem nie będę < już ty wiesz....>. Popołudniu- króciutka Shima by Matrix- gdziekolwiek jesteś, Tornado i tak cię dopadnie... Wieczorem- króciutka sesja w Crystalicum podczas której mg chyba zwątpił, gdy duet w wykonaniu moim i Sheola wyskoczył mu z dwójką lodowych elfów- sadystów, gdy biedny MG planował radosną lajtową sesję... Dalszy ciąg niedzieli- sesja NS-owa by Sheol, którą słuchałam jednym uchem, próbując spać, sesja pod hasłem- 'Jak gracze unikają scenariusza MG'. Poniedziałek- najbardziej pokręcona prelekcja na jakiej zdążyło mi się być - 'O Nekromantach inaczej- czyli z łopatą wśród grobów' by Matrix. Jego wizja utopi z ghulami i szkieletami w roli parobków na polach urzekła mnie całkowicie. Nekromanta też człowiek...! Reszta niedzieli- sprzątanie, sprzątanie, sprzątanie, nieoczekiwane nagrody dla obsługi <książki- mam co czytać, jeeeee!!!!> plus obowiązkowo zbieranie jedzenia pokonwentowego - co ma sie marnować, jak skoletkowicze mogą to zjeść...;p;p A potem- do domu...prysznic...i takie tam gorące herbatki pite w kuchni...mrruuu Generalnie konwent uznaje za niezmiernie pozytywny, wyczerpujący, acz świetny. Zło i mhrrrok dla: Rudaad < ma ktoś szluga?>, Tolkien < ale to nie tak>, J< znowu ja?> Shereny< ale ja tego nie rozumiem, jeszcze raz>, Czeźwy< czego wy wszyscy ode mnie chcecie??>, Matrix< bo Nekromanta to normalny człowiek, tylko ma zawód...trudny>, Sheol< nie będe już prowadził!!>, Dragonika < o, wy śpicie?>, Healer< mam większą giwerę niż ty>, Pi <kruk patrzy na ciebie, ale jakby patrzył za ciebie, a może obok ciebie...no porostu bezczelnie się lampi>, Kutak < pfff, foch>, Darken < ale moja teoria jest jedyna słuszną teorią>, Sony < i tak mam więcej kropek od was wszystkich razem wziętych>, Arango <eee, co tu tak spokojnie>, Mataichi < ja tu tylko na chwile, nie zjedzcie mnie>, Sharissa < znowu będę knuć...>, S.Tilgar < Ale ci Avestianie naprawdę wyglądają przyjaźnie>. I cała reszta- do zobaczenia za rok!! |
Dobra, dobra wy moje Słoneczka, nie dość, że na forum wyszłam na nałoga, to jeszcze Tolkienowi się moje bluzki nie podobały.. Co do podobieństw w spędzaniu czasu.. A tak... Coś w tym chyba jest :D Wspólna praca w obsłudze konwentu? :D No i moje zwycięstwo właśnie w tej nazwanej przez Tolkiena planszówce. :D A tak serio to nie prawda, że ja tak dużo palę.. Ja palę jak mam, jak nie mam to nie palę. :D Dalej, na tej prelekcji o ASG byłam i szczerze powiedziawszy, mimo tego, że się zapóźniłam niedotrwałam do jej końca.. - Nic ciekawego, wybacz Tolkien.. Ja nie wiem dla kogo ta prelekcja miała być?.. Bo wyszło na to, że dla kogoś kto i tak o ASG zielonego pojęcia nie ma, a i wielkiej szansy pojęcia rządzących się tam zasad też nie uzyska. Szczerze powiedziawszy wyszłam z sali unikając polemiki na temat "Dlaczemu rekonstrukcja historyczna jest ciekawsza, niż ASG?". Ale właśnie z takim szokującym hasłem na ustach ( no może szokując to był mój strój, ale pomińmy to milczeniem :D ). Czy coś jeszcze chciałam opisać? Skomentować? Hmn.. chyba nie, gdyż wszyscy wynieśliśmy z CS podobne wrażenia.. Innymi słowy - gorąco polecamy! Choć i tak konwent w M-ku będzie lepszy :D Pozdr :* |
Cytat:
|
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:36. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0