Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > Rozmowy przy kawce > Lastinn'owy hydepark > Archiwum hydeparku
Zarejestruj się Użytkownicy


Zamknięty Temat
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-05-2009, 12:29   #61
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Teraz ja.

Na lekcji historii:
Pan nauczyciel: Co mogliby dać Rosjanie Polakom, żeby nie wywoływali powstań (XIX wiek)?
Jasiu: Krowę

Ten uczeń na serio ma na imię Janek


Lekcja niemieckiego, jeszcze w gimnazjum:
Pani: Sebastian, jak jest po niemiecku ser?
S: (Po chwili namysłu) Sęr?


I ze mną: Lekcja historii, pytanie dotyczące, jakie tereny zajmował Egipt bądź Państwo Ptolemeuszy (dokładnie nie pamiętam):

Ja: Podałem nazwę geograficzną
Pan nauczyciel: żle, X nie należał do Y
Ja: Rozumiem

Polewk była przez całą lekcję
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 13-02-2010 o 22:11.
JohnyTRS jest offline  
Stary 13-05-2009, 20:22   #62
 
Belhizef's Avatar
 
Reputacja: 1 Belhizef ma z czego być dumnyBelhizef ma z czego być dumnyBelhizef ma z czego być dumnyBelhizef ma z czego być dumnyBelhizef ma z czego być dumnyBelhizef ma z czego być dumnyBelhizef ma z czego być dumnyBelhizef ma z czego być dumnyBelhizef ma z czego być dumnyBelhizef ma z czego być dumnyBelhizef ma z czego być dumny
Dołączę się
Fizyka :
Nauczycielka : Jurek, możesz to pomnożyć przez 0,12 ?
(z tyłu inny kolega): Tak !
Nauczycielka : Jakiś damski głos usłyszałam...
Matma :
"A co ty taka zadowolona z tego kibla wracasz ?!"
Religia :
"Ksiądz ciągle o miłości, przebaczeniu, a tu nagle - 30" XD
Angielski :
N(auczycielka) :Z czego się śmiejecie ?
K(olega)1 : Z niczego
N : Z czego się śmiejecie ?
K2 : Z niczego
N : Z czego się śmieliście ?
K3 : Z niczego
N : A ty Mateusz z czego się śmiałeś ?
K4 : Z wołowiny !
Jej mina była bezcenna...

Fizyka again

Dzisiaj fizyka
P: Juuruuśś
K: Co jest!!??
P: fizyka <smiech>

Chemia przed matmą z "gościem" :
N: No to kogo zescie na tą matematyke zaprosili?
K: Maćka z klanu
N: Jurek dostajesz uwage....
K: no to Ryśka!
Matma po raz kolejny :
K: Wie Panie że św.Marcin to patron abstynentów?
N:Nie.
N:Jurek, dlaczego cie na zajęciach w czwartek nie było?
K: A bo Marcin przyszedł do mnie i powiedział: "Chodź Jurek na wino"
 
Belhizef jest offline  
Stary 07-09-2009, 16:56   #63
 
Prabar_Hellimin's Avatar
 
Reputacja: 1 Prabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znany
Po pierwszym szkolnym tygodniu (a właściwie połówce tygodnia):
Występują:
[P] - Pani lub Pani
[K] - ksiądz
[Ja] - objaśnienie tylko ze względu na moją, typową dla mat-fizu, opętańczą skrupulatnoć - Ja
[u] - Uczeń
[U-ca] - Uczennica


Chemia. W sali chemicznej mamy ławki na trzy osoby.
[P] ... oczywiście macie obowiązek prowadzenia zeszytu, oraz ćwiczeń. Podręcznik może być jeden na ławkę
[u] Ale to nieuczciwe! Jeden będzie nosił więcej od reszty!
[P] Możecie wszyscy nosić podręczniki...
[Ja] Ale jak są trzy osoby w ławce, to jedna będzie nosić podręcznik, druga ćwiczenie, trzecia zeszyt i wszyscy będą szczęśliwi

Religia. Ksiądz, z którym mamy uważa nas za nieznośną klasę
[K] Nie myślcie, że będzie tak jak w zeszłym roku, że będziecie mi wchodzili na głowę, a ja wam będę wyciągał oceny. W tym roku na religii ma być porządek. [...] Ciekawi mnie, jak nam ta dyscyplina wyjdzie
[u] Bokiem...

J. Polski. Omawiamy Hymn do miłości ojczyzny Krasickiego.
[P] Jaki jest rodzaj literacki tego utworu?
[U-ca1] Hymn?
[P] Ja Ci dam! Rodzaj jaki jest?!
[U-ca2] Liryka
[P] No oczywiście, że liryka! A jaki to gatunek?
[cisza]
[P] Pytanie dla idioty...
[Ja] Hymn...
Nie wiem, czy prawdą było to, że reszta klasy uznała iż odpowiedź na pytanie dla idioty uwłacza godności, czy może jednak po 'zjechaniu' Uczennicy 1 przez panią za pomylenie rodzaju z gatunkiem - bali się odpowiedzieć... Pani mnie potem przepraszała za to sformułowanie :P

EDIT:
Pan [M]ajor, uczący nas PO, próbuje zejść z piętra, gdzie prowadził lekcję, na parter - do pokoju nauczycielskiego. Jako, że znalazła się grupa uczniów, którzy na przerwę, zamiast wyjść na dwór, postanowili znaleźć swoją salę, Major rzucił mądrością roku:
[M] Jak sama nazwa wskazuje, schody służą do schodzenia, a nie wchodzenia!

EDIT2:
Przypomniało mi się, jak na fizyce pani robiła łapankę do tablicy.
[P] - Pani
[K] - Klasa
[P] Który dzisiaj? Siódmy? No to numer siódmy poproszę...
[K] Nie ma.
[P] Hmmm... 7+9 to szesnaście - szesnasty kto jest?
[K] Jagoda, ale jej nie ma...
[P] XD No dobra, dziewiąty niech będzie
[K] Nie ma
Cała sala zaliczyła rotfla
[P] No to mój ulubiony numerek... TRZYNAŚCIE!
Kolega z numerem trzynastym podszedł do tablicy, rozwiązał część zadania i pani kontynuuje łapankę
[P] No to... 13 razy 2 - Dwudziesty szósty
[K] Nie ma...
[P] (po chwili śmiechu) Chyba powinnam zagrać w totka
 
__________________
Zasadniczo chciałbym przeprosić za tę manierę, jeśli kogoś ona razi w oczy... ;P

Ostatnio edytowane przez Prabar_Hellimin : 07-09-2009 o 19:09.
Prabar_Hellimin jest offline  
Stary 25-10-2011, 12:38   #64
 
Irregular's Avatar
 
Reputacja: 1 Irregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputację
U mnie w szkole to po prostu... powiedzieć (napisać) wszystko? Ech, chyba dam tylko najlepsze kawałki.

Historia. Nauczycielka oddaje sprawdziany. Jedno z zadań (do tekstu źródłowego) dotyczyło sposobu walki Persów i Greków. Kawałek tekstu źródłowego, pytanie i odpowiedź ucznia:

(...) Persowie zwykli byli obrzucać przeciwnika gradem strzał. (...)
1) Jak walczyli Persowie?
Odpowiedź: Obrzucali wrogów gradem.

Normalnie zaklinacze deszczu (burzy?)... Znowu na historii:

Pani: Wtedy ożenił się z Odą i miał z nią pięciu synów...
Uczeń (który nie nadążał za lekcją): Co on robił z tą Odą?
Śmiech to za mało, żeby opisać reakcję klasy...

J. Polski. Temat właśnie zadanego wypracowania: ,,Napisz list od jednej postaci mitologicznej do drugiej, zamieszczając fragmenty charakterystyki osoby trzeciej". Jeden z kolegów bardzo genialnie pyta się:
Uczeń: Czy mogę napisać od Narcyza do jego ukochanego i o największej miłości adresata?
Pani: Chcesz pisać list od siebie, do siebie i jeszcze o sobie?
Uczeń: Tak, a czemu nie?

Cóż... teraz nauczyciele zdążyli przywyknąć do tym podobnych pomysłów mojej klasy. Chociaż... nadal zdażają się ciekawe rzeczy, jak choćby:

Chemia. Uczennica idzie do odpowiedzi.
Pani: Co to jest powietrze?
Uczennica: To jest taka zbieranina różnych gazów.

Podejrzane gazy. I jeszcze na dobrą końcówkę:

PO. Zasady postępowania w przypadku pożaru.
Pani: Tylko pamiętajcie: jak jest pożar, nie krzyczcie: ,,Pali się!" bo nikt nie przyjdzie, tylko: ,,Gwałcą!", to wszyscy przyjdą popatrzeć.
Mina większości obywateli klasy:
 
__________________
Mole książkowe są zagrożone. Chrońmy ich naturalne ostoje! (biblioteki!)

Wkurzyłam kogoś? Coś pomyliłam? Sorry, ale biblioholik na odwyku to jeden wielki kłębek nerwów. Wybaczcie.
Irregular jest offline  
Stary 26-10-2011, 17:00   #65
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
To i ja coś dorzucę, z czasów liceum.

Angielski:
nauczyciel mój był pozbawiony okrycia wierzchniego głowy, zwanego włosami. Ogólnie był dość sympatyczny jednak lepiej go było nie drażnić.
Środek lekcji, w klasie wrzawa jak na meczu. Każdy przekrzykuje każdego. On wykłada, ja siedząc w ostatniej ławce wołam uparcie od 2-3 minut.
- Panie profesorze...
- Panie profesorze...
W końcu nieźle wkurzony tym, że mnie nie słychać rzucam nieco głośniej
- Łysy kur...
przerwałem, bowiem cała moja wypowiedź rozniosła się po klasie, jako że akurat nastała grobowa cisza. Opis tego co się działo później pozostawię dla siebie.

Inna szkoła, wychowawczyni nasza ukochana ma z nami zajęcia dzień po szkolnej wycieczce. Wszyscy zmarnowani (w końcu jak się nieco podchmielonym wraca do domu o 2 w nocy z teatru w Krk to człowiek zmęczony jest). Pytanie psorki:
- A powiedzcie mi, czym wy się tam wczoraj z tyłu wzmacnialiście?
- My? No wie Pani profesor, niczym! - odpowiada zgodnie klasa. Jeden z kolegów śpi na ławce.
- No możecie mi dzisiaj już powiedzieć. Co wyście tam pili z tyłu? Damian, powiedz.
- Nic Pani profesor, herbatę. - odparłem z rosnącym w głowie kacem.
- No ale z czym tą herbatę? - profesorka nie odpuszcza.
Podnosi się kolega, który dotychczas spał i odpowiada.
- Z cukrem. - po czym zasypia.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline  
Stary 04-11-2011, 21:58   #66
 
Irregular's Avatar
 
Reputacja: 1 Irregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputację
To jeszcze dorzucę kilka nowości dosłownie z ostatniej chwili.

Chemia. Przedmiot słynny w naszej klasie z bardzo częstych kartkówek. Na początku lekcji:
U: Wyciągamy karteczki!
N: Zgadza się. Grupa A, grupa B, grupa A, grupa B, grupa A, grupa B... a ty, Seba (U) piszesz grupę D.
Dostał, oczywiście, trudniejsze pytania. Dalszy ciąg lekcji:
N (podchodzi do jednej z ławek): Co wy tam robicie? Jakieś voodoo odprawiacie?
Koledzy zrobili papierową laleczkę, zamierzali się na nią właśnie jeden cyrklem, drugi nożyczkami...
N do U: Jak cię zacznie nagleboleć głowa, to wiesz, przez kogo.
Dalszy ciąg lekcji. Kilka minut do dzwonka.
U2 (z tyłu): Chcemy z tobą pogadać na przerwie, Sebastianku (U)!
U: Ma pani teraz dyżur?
N: Tak.
U: To ja pani może potowarzyszę...
Klasa w śmiech.

Kilka dni później U wyrywa się z kolejną wypowiedzią (nadal na chemii):
N: Ty to się lepiej już nie odzywaj.
Nic dodać, nic ująć.

Albo na odmianę z pierwszego kwietnia:
Umówiliśmy się z jedną klasą, że zrobimy dowcip, który powali na kolana. My mieliśmy mieć biologię, oni plastykę w sali piętro wyżej z naszą wychowawczynią. Oni poszli do naszej sali, my do ich.
Wchodzi nauczycielka. ,,Dzieeeeeeeńdoooooobryyyy". Otwiera dziennik. Patrzy na listę obecności. Na nas. Na listę. Na nas. I w śmiech. Biolo...giczka? ...gożka? nalegała niestety, abyśmy wrócili do naszej klasy.

W szkole pojawił się dziennik elektroniczny, w każdej sali jest komputer. Paru uczniów dorwało się do niego i ustawiło tapetę na okienko do zalogowania się do dziennika (i schowali ikonki). Reakcje 2 królików doświadczalnych:
Historyczka: Dziennik się coś zaciął, nie mogę wpisać loginu... (Śmiech na sali).
Matematyczka: Świetny dowcip. (I włączyła dziennik, ignorując tapetę. Zapomnieliśmy, że uczy też informatyki...)

To tyle na tyle.
 
__________________
Mole książkowe są zagrożone. Chrońmy ich naturalne ostoje! (biblioteki!)

Wkurzyłam kogoś? Coś pomyliłam? Sorry, ale biblioholik na odwyku to jeden wielki kłębek nerwów. Wybaczcie.
Irregular jest offline  
Stary 22-12-2011, 03:00   #67
 
Serika's Avatar
 
Reputacja: 1 Serika jest na bardzo dobrej drodzeSerika jest na bardzo dobrej drodzeSerika jest na bardzo dobrej drodzeSerika jest na bardzo dobrej drodzeSerika jest na bardzo dobrej drodzeSerika jest na bardzo dobrej drodzeSerika jest na bardzo dobrej drodzeSerika jest na bardzo dobrej drodzeSerika jest na bardzo dobrej drodzeSerika jest na bardzo dobrej drodze
O, jaki fajny temat Kilka anegdotek z czasów licealnych, bo czemu nie.

Trafiłam na naprawdę fajnego polonistę - co w czasach, gdy dostawałam spazmów, kiedy kazano mi napisać trzy zdania, było bardzo cenne. Człowiek ten nie był jednak doskonały, posiadał pewien feler natury technicznej. Krótko mówiąc, nie wymawiał litery "r". Oczywiście nikomu w niczym to nie przeszkadzało, ale temat co jakiś czas wypływał.

- Początek roku, pierwsza klasa, pierwsza lekcja:
"Jak zapewne zdążyliście zauważyć, nie wymawiam pewnej wyjątkowo złośliwej litery. Ale nie martwcie się! Za tydzień zaczniecie mnie rozumieć, za dwa tygodnie się przyzwyczaicie, a za miesiąc będziecie mówić tak, jak ja!"
(oczywiście mówiliśmy! "panie phofesorze!")

- Głębokie, osobiste zwierzenia polonisty na jakiejś losowej lekcji:
"Bo wiecie, ja mam traumę z dzieciństwa... Lubiłem słodycze, a zwłaszcza takie długie, z białym w środku, które sprzedawali koło mojej szkoły. No i chodziłem tam i mówiłem: 'Poproszę to... o to... takie...'"
(a teraz wszyscy próbują, nie wymawiając "r", powiedzieć "rurka z kremem". Prawda, że rzeczywiście mordercze? )

Tenże sam pan na lekcji o ósmej rano, kiedy wszyscy spali w ławkach, zwykł podśpiewywać radośnie "Jak dobrze wstać skoro świt", a co jakiś czas zwracał się do nas z apelem "Spijajcie wiedzę z moich ust!" (klasyczna reakcja klasy: "Panie profesorze.... o fuuuuuuuuu..."). No i pozwalał swobodnie dyskutować uczniom na temat lekcji, robiąc tylko za moderatora dyskusji - co było konieczne, biorąc pod uwagę, że parę razy ludzie się o jakąś interpretację wiersza o mało nie pobili. Miał również sporo przytomności umysłu w obchodzeniu się z młodzieżą - na klasowej wycieczce zamykał się w pokoju o godzinie dwudziestej i ogłaszał, że on ma czas wolny, my mamy czas wolny, i mamy być grzeczni (ofiar śmiertelnych nie stwierdzono...).

I wreszcie, pod kierunkiem tego pana (naszego prawie-wychowawcy), klasa wystawiała przy różnych okazjach przedstawienia w szkole. Bywały bardziej i mniej udane, ale najlepiej wspominam Kopciuszka w naszym wykonaniu.

Użyliśmy wierszowanej wersji autorstwa Brzechwy, która miała tę niewątpliwą zaletę, że niektóre fragment, odrobinę podkręcone, brzmiały raczej dwuznacznie. Przede wszystkim pokombinowaliśmy trochę nad obsadą:

- rolę Kopciuszka otrzymał klasowy dres, dwa metry wzrostu, dwa metry w barach. Oczywiście przyodział się porządnie, w spódniczkę.
- Księcia odgrywał najdrobniejszy chłopak w klasie, żeby Kopciuszek mógł go na rękach nosić.
- Macocha latała po scenie z pejczykiem.
- Siostry Kopciuszka grali kolejni faceci w spódnicach - robiąc miny kompletnych debili, ewidentnie w dodatku po spożyciu.
- No i wróżka! Wróżka! Jeśli ktoś kojarzy tę wersję, być może pamięta, że przy spotkaniu Kopciuszka z wróżką wykrzykuje on (kopciuszek, znaczy) rozmaite ochy i achy (Ach, jak pięknie! Jak pięknie! mój Boże! To sen chyba! - te sprawy). Wróżka, przyodziana w skóry i obdarzona bardzo niskim i wyjątkowo namiętnym głosem, prowadziła konwersację z Kopciuszkiem, siedząc na jego kolanach i bardzo, naprawdę bardzo sugestywnie kręcąc tyłkiem.

To nawet nie były podteksty, to były nadteksty! Na próbach wychodziło różnie, a przed samym przedstawieniem polonista błagał nas, "żebyśmy tylko nie przesadzili, bo nas wszystkich ze szkoły wywalą". Nie wywalili. Zrobiliśmy furorę.


***

W tej samej radośnej szkole, w pierwszej klasie, mieliśmy plastykę. Plastyka, jak to plastyka, była lekcją, na której mało kto przejmował się dyscypliną. Niecały miesiąc po rozpoczęciu roku nasza wychowawczyni (ta oficjalna) poruszyła jednak na godzinie wychowawczej kwestię drażniącą. Brzmiała ona:

"Jakim cudem niektórzy mają już po kilka jedynek z zachowania!?"

Odpowiedź była bardzo prosta. Pan od plastyki groził jedynkami na stronie 102 (do tej pory pamiętam numer ) i stawiał je hurtowo. Nieraz jedna osoba dostawała na tej samej lekcji więcej, niż jedną.

Wychowawczyni stwierdziła, że tak dalej być nie może i ucięła sobie z panem pogawędkę. Dzięki temu zaczął się ograniczać w następujący sposób:
Zakładał, że na jednej lekcji może postawić tylko dwie jedynki. Trzeba było tylko wybrać ich nowych, szczęśliwych właścicieli. Pan od plastyki posiadał roboczą listę uczniów i stawiał je na brudno. Dwie pierwsze osoby, które podpadły, dostawały jedynki normalnie. Kiedy podpadła trzecia, pierwsza wstawiona jedynka była wykreślana i przypisywana nowemu szczęśliwcowi... I tak w kółko, aż do końca lekcji. Dwie osoby, które zostawały z jedynkami na końcu lekcji, otrzymywały je oficjalnie w dzienniku, na stronie 102. System, zwany "jedynkami przechodnimi", oczywiście na początku lekcji generował dużo radości ("Kto chce jedynkę?", "Ja! Ja!"), ale pod koniec robiło się groźnie.

***

Był jeszcze pan od przedmiotu autorskiego szkoły, o wdzięcznej nazwie Problemy Współczesnego Świata. Było to coś w rodzaju skrzyżowania historii najnowszej i WOS-u. Przedmiot trwał całe 4 lata (przypominam - tyle kiedyś trwało liceum :P), i poza prasówkami i dyskusjami na mniej lub bardziej dziwne tematy (pamiętam na przykład burzliwą dyskusję pt. "czy należy burzyć Pałac kultury?") obejmował oglądanie filmów dokumentalnych.
Jednym z nich był film zatytułowany "Defilada", przedstawiający reżim panujący w Korei Północnej (film zresztą znakomity). Jedna ze scen przedstawiała zachowanie tamtejszego parlamentu, kiedy na salę wchodził Kim Ir Sen - owacje na stojąco, brawa, wiwaty, niemalże fala...
W ten sposób witaliśmy nauczyciela tego przedmiotu od tamtej chwili aż do matury, czyli przez dobre dwa i pół roku. Miny nowych osób, które co jakiś czas do klasy dołączały - absolutnie bezcenne!

***

Jeszcze o mojej klasie, jak co druga istniejąca klasa, oczywiście "najgorszej w szkole". Mieliśmy wybitnego pecha do nauczycieli języka angielskiego - po tym, jak pierwszy (fajny, choć bardzo wymagający dziwak) zrezygnował z pracy w szkole, zmieniali się kilkukrotnie. Jedna z nauczycielek na przykład popełniła błąd strategiczny i zamiast porozmawiać z nami jak z ludźmi, że coś jej się nie podoba, poszła od razu, do dyrektorki. Dyrektorka wparowała na godzinie wychowawczej i zrobiła dziką awanturę, pozostawiając ze szczękami na ziemi zarówno nas, jak i naszą wychowawczynię - bo jako żywo nie wiedzieliśmy, że coś do nas ma! Cóż, od tej chwili my też coś do niej mieliśmy... Jako żywo nie pamiętam, co takiego jej zrobiliśmy, ale skończyło się na tym, że przestała się pojawiać na lekcjach, a my grzecznie zapytaliśmy w sekretariacie, czemu ostatnio nie mamy angielskiego. Brrrrr... Jednak młodzież to potwory. >_>
Ostatecznie szkoła stanęła na głowie, żeby sprowadzić nam pana, który uczył nas na początku, bo klasa chciała zajęcia z nim i tylko z nim. I już.

Ja w międzyczasie przeniosłam się do słabszej grupy (Szekspir w oryginale w czasach licealnych przerastał zdecydowanie moje talenty lingwistyczne), gdzie również szybko trafiłam na zmianę nauczycielki. Nowa była naprawdę twarda i chrzest bojowy przeszła wzorowo (nie zabiła nas). Nie przeżył go tylko kaktusik na jej biurku, który w środku lekcji kolega podlał wrzątkiem (z czajnika elektrycznego, który gdzieś tam sobie stał). Ale muszę przyznać, że malowniczo parował...

***

W sumie większość przedmiotów odbywała się bez specjalnych fajerwerków, a ja jako grzeczna dziewczynka nie mogę się pochwalić osobiście interesującymi "osiągnięciami", ale jedno na koncie mam niewątpliwie. Otóż. Istnieją na świecie mutanty, które na maturze zupełnie dobrowolnie zdają matematykę. Jednym z nich byłam ja. Wraz ze mną zdawało ten przedmiot jeszcze kilka osób - problem w tym, że o ile mnie przedmioty ścisłe jakoś tak "same" wchodziły do głowy, innym już nie bardzo. Przed maturą próbną uzgodniliśmy więc, że jako dyżurny klasowy kujon rozwiążę zadania i puszczę je dalej ukryte w kalkulatorze.
Tak też uczyniłam.
Nie przewidzieliśmy drobnego faktu - nikt nie jest nieomylny, a już na pewno nie ja. Rąbnęłam się w jednym zadaniu, jakoś mało znacząco, ale jednak. Ten sam błąd mieli wszyscy... Cóż, wynik próbnej matury chyba w tych okolicznościach łatwo przewidzieć.
Potem dowiedzieliśmy się, że nasz drogi matematyk (cicha woda, niech go... ) oczywiście zaglądał nam przez ramię, kiedy pisaliśmy, i był doskonale świadomy całej sytuacji. I świetnie się bawił, mając w perspektywie danie nam nauczki za ściąganie.
Nie lekceważcie nauczycieli matmy :P
 

Ostatnio edytowane przez Serika : 22-12-2011 o 03:40.
Serika jest offline  
Stary 27-04-2012, 21:40   #68
 
Irregular's Avatar
 
Reputacja: 1 Irregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputację
Taaak, nauczyciele matmy są groźni. Gdy tylko ktoś matematyczce przeszkadzał na lekcji, to wołała delikwenta i kazała mu zrobić coś absurdalnego. Do pewnego przeszkadzającego ucznia:
- Idź do woźnej i przynieś amarantową kredę.
Przyniósł kawałek w takim czerwonawym odcieniu...
Innym razem:
- No to przynieś tym razem... miętową kredę.
Po chwili uczeń wraca, niosąc kawałek zielonkawej kredy.
- Nie lizałem, ale pani B. [woźna] zapewniała mnie, że jest miętowa. - Śmiech na sali.

Przykładowe pytanie z j. polskiego, kartkówka, Dziady:
9) Co palił Guślarz, by przywołać ducha pośredniego?

Albo dyskusja nad ,,Starym człowiekiem i morzem". Pani, widząc, że klasa jest średnio zainteresowana tematem, rozpaczliwie rzuca pytanie, czy uważają utwór Hemingwaya za optymistyczny czy pesymistyczny. Parę osób się wypowiedziało na temat siły tkwiącej w człowieku itp., ale zanosiło się na to, że klasa będzie niezainteresowana. Wtedy jedna z dziewczyn, miejscowa specjalistka od polskiego, prosi o głos i zaczyna forsować tezę o pesymistycznym znaczeniu poznanej lektury. Wszyscy polemizują, a koleżanka po dwóch wypowiedziach milknie i tylko uczniowie dyskutują aż do dzwonka i chwilę po (!) na ten temat. Potem praktycznie wszyscy wychodzą. Zostali tylko dyżurni i paru uczniów, którzy się grzebali, w tym rzeczona specjalistka. Nauczycielka mówi:
- Mimo wszystko sądzę, że ,,SCziM" ma wydźwięk optymistyczny...
- Ależ proszę pani, ja też tak uważam, ale zdawałam sobie sprawę, że jak nie wzniecę dyskusji, to przez te wrzaski z tyłu źle mi się będzie przysypiało.

No i cytacik z zeszytu do geografii:
,,Woda płonąca pod lodowcem ma kolor mlecznoniebieski".

Edit:
A oto skutki wysłania klasy na wycieczkę:
Przed chwilą odwiedziliśmy kryptę, w której spoczywał święty, nauczycielki ogarniają klasę, nagle ktoś woła:
- Zaraz, gdzie jest pani X?
[Pani Y]: Jak wychodziliśmy z grobu, to jeszcze była...
[śmiech na sali... eee na świeżym powietrzu]
[u]: Mam pomysł! Odwróćmy się tyłem do tej wolnej przestrzeni, zacznijmy mówić xoś złego o pani X i zaraz się pojawi... za naszymi plecami!
Niestety, nie podziałało.

Innym razem pojechaliśmy na tygodniową wycieczkę i ciągle: bierzcie foliowe pelerynki, bo może padać! A czemu ty nie masz pelerynki? Kuba, gdzie twoja pelerynka? Dziewczyny, przestańcie porównywać pelerynki i chodźcie! W końcu ostatniego dnia, gdy mieliśmy zwiedzać katakumby:
[P. Y]: No dobra, możecie nie brać pelerynek...
A po zwiedzeniu, już w autokarze:
[P. X]: A czemu nie mieliście pelerynek? Tam były otwory wentylacyjne i mogło prze nie napadać! Oj, nieładnie!
[ze trzech uczniów]: Ale proszę pani, to nie fair! Myśmy mieli pelerynki!
Nadmienię, że przez całą wycieczkę... nie padało.

Albo elegancki kwiatuszek z matematyki (znowu):
[P]: A ty czemu tam chodzisz z tyłu, U1?
[U1]: A... poszedłem spytać Kubę, czy nie widział mojego krzesła, bo mi się gdzieś zapodziało.
W chwilę potem:
[P]: Czemu znowu gadasz?
[U2]: On szuka krzesła, proszę pani!
I pod sam koniec lekcji:
[P]: Czemu wychodzicie z ławek? Jeszcze nie było dzwonka!
[U3, U4, U5, U6]: (chórem): Szukamy krzeseł!

Niegdyś na fizyce robiliśmy z papieru lejki, by zrobić z nich wahadła, nasypać piachu i zbadać ruch drgający. Nie zdążyliśmy na jednej lekcji, więc lejki zostały na parapecie. Przychodzi pani od polskiego:
[P]: A co to jest? (podnosi lejek)
[U1]: Czapeczki dla krasnoludków!
[U2]: Lejki na fizykę, zbadamy ruch drgający.
[P]: Aha.
[U3]: (scenicznym szeptem): Dobrze, że ją tak nabujałeś i nie wie, że to czapeczki. Przynajmniej nie powie krasnoludkom.

Edit: Przybyło kolejnych kwiatuszków, niedługo chyba założymy kwiaciarnię.

Na przykład, dzięki sprawozdaniom, ddowiedzieliśmy się, że w Rzymie znajduje się katedra św. Pawła z Amorami (tzn. za Murami), a wśród zabytków znajduje się wielka chmura Cirrus Maximus (to znaczy... nie chmura, tylko cyrk, ale w sumie wszystko jedno).

Czy też pytanie:
- Czy może ktoś nie wymyślił już tego hasła?
Uczeń się zgłasza.
- Ja już nie wymyśliłem! (Czyli: ach, te cudowne przeczenia w języku polskim...)

I kilka z serii ,,niech żyje uczniowska pomysłowość"

- Podaj przymiotnik od ,,snob"!
- Snobiasty?

- Jakie znasz przyczyny zatrucia jadem kiełbasianym?
- No na przykład, jak kogoś ugryzie jadowita kiełbasa...

(Uczeń idzie do tablicy. Drugi, parodiując skradanie się, pędzi za nim, wyciąga mu telefon z kieszeni i chce wrócić do swojej ławki - obaj siedzieli z tyłu klasy) Nauczyciel:
- A ty dokąd?
- Po mój telefon, bo on miał go w kieszeni.
- A czemu akurat teraz?
- Bo chciałem to zrobić szybko i dyskretnie...

- Ostatnio pytałam chłopaka, więc teraz może jakaś dziewczyna? Nikt?
- Ja! Ja!
- No dobrze, jak bardzo chcesz, to idź do tej tablicy, Sebastian, ale ja wołałam jakąś dziewczynkę...
- Czy to robi jakąś różnicę?

- Co ty tam robisz?
- Ale ja jestem grzeczny
 
__________________
Mole książkowe są zagrożone. Chrońmy ich naturalne ostoje! (biblioteki!)

Wkurzyłam kogoś? Coś pomyliłam? Sorry, ale biblioholik na odwyku to jeden wielki kłębek nerwów. Wybaczcie.

Ostatnio edytowane przez Irregular : 15-05-2012 o 15:33.
Irregular jest offline  
Zamknięty Temat



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:24.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172