|
Zobacz wyniki ankiety: Jakiego wyzwania się podejmiesz? | |||
7 | 2 | 28.57% | |
12 | 1 | 14.29% | |
18 | 2 | 28.57% | |
24 | 1 | 14.29% | |
30 | 0 | 0% | |
36 | 0 | 0% | |
42 | 0 | 0% | |
48 | 1 | 14.29% | |
54 | 0 | 0% | |
Powyżej 54 | 0 | 0% | |
Głosujących: 7. Nie możesz głosować w tej sondzie |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
09-01-2019, 18:23 | #1 | ||
Reputacja: 1 | [Opinie] Wyzwanie 2019 - Ponadprzeciętni 2 1/2
__________________ Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje. Nie jestem moją postacią i vice versa. | ||
22-01-2019, 12:08 | #2 |
Reputacja: 1 | 1. Pjongjang - Guy DelisleGatunek: powieść graficzna Trudno o kraj większych absurdów niż Korea Północna. Władze zabiedzonego, komunistycznego skansenu od lat uparcie twierdzą, że żyją w raju na ziemi. Miejsce, gdzie nadal istnieją obozy koncentracyjne, a wewnętrzna gospodarka praktycznie nie istnieje, przedstawia się przyjezdnym jako ósmy cud świata. Oczywiście, zakładając że pozostałymi siedmioma są klony wielkiego przywódcy oraz on sam. Ocena: 7/10 Ostatnio edytowane przez Caleb : 22-01-2019 o 12:56. |
22-01-2019, 20:28 | #3 |
Reputacja: 1 | Odświeżania ciąg dalszy. 1/7 VOLANT - SEXCATCHER Wydawnictwo: Volantification Data wydania: 2014 Ilość stron: 364 ISBN: 978-83-935898-2-1 Gatunek: poradnik / lifestyle Volant to alias Michała Szatiło, autora jednego z najlepszych blogów (jeśli nie najlepszego) w szeroko pojętej kategorii lifestyle, Volantification.pl. Na swojej stronie porusza głównie tematy tyczące się związków, relacji międzyludzkich oraz "ogarniania się" i "bycia najlepszą wersją siebie". Autor dwóch książek utrzymanych w tej tematyce. Opisywany tom jest drugą z tych publikacji i, o ile pierwsza była pisana dla jego czytelników, to druga jest - według samego autora - zdjęciem "kagańca", który ma nałożony na blogu. W dużym skrócie: "Sexcatcher" jest przeszczepioną na polski grunt, zmodyfikowaną wersją tzw. "The Red Pill" (chodzi o subReddit, nie ten film o MRA) - czyli zbiorem rad, wskazówek, postaw i spostrzeżeń mających pomóc czytelnikowi (w domyśle: mężczyźnie) samorealizować się jako mężczyzna w kontaktach z kobietami. Jego polska, volantowa wersja odznacza się pozytywami - przede wszystkim całkowitego porzucenia mizoginizmu cechującego część środowiska TRP oraz porzucenia różnego rodzaju psycho-sztuczek i manipulacji propagowanych przez tzw. PUA ("Pick-up Artists"). Książka jest podzielona na trzy części. Pierwsza jest, w mojej opinii, najsłabsza. Jest ona bezpośrednio skierowana do czytelnika i ma mu przeprać (czy też raczej "odprać") mózg. Zburzyć różnego rodzaju fałszywe definicje na temat podejścia do relacji damsko-męskich i w to miejsce zbudować konstrukcję złożoną z pracy nad sobą, pewności siebie oraz kształtowania siły charakteru. O ile moje subiektywne wrażenie na temat tej części jest "takie sobie" (może dlatego, że ten temat już mam za sobą, odpękany i odklepany), to obiektywnie patrząc bez tej dekonstrukcji nie ma opcji wdrożenia proponowanych zmian w sposobie myślenia i działania. Jeśli twój "system" nie przynosi wymiernych efektów, należy go zburzyć i postawić nowy, lepszy. Proste? Proste, ale tylko pod warunkiem podjęcia działań. Więc generalnie rozdział ten jest niezbędny, tym bardziej że pod koniec autor rozkręca się i wali dobrymi konkretami. Acz przyznam się, że chciałem autora udusić za olanie tematu tzw. logistyki - bo skoro pisze o absolutnych podstawach, to powinien wyłożyć pełne spektrum. Plus dla niego, że w późniejszych rozdziałach naprawia swój błąd i porusza ten temat, sypiąc zasadami i przykładami - więc tutaj nie poleci obniżka oceny za to. Pozostałe dwie części są zdecydowanie lepsze. Środkowa traktuje o kobietach - czego oczekują, czego nie tolerują, jakie sposoby na podejście są niewłaściwe, czego unikać (i kogo unikać), czego oczekiwać od kontaktów / relacji. Trzecia część jest rozwinięciem drugiej i ma odpowiednią, wszystko wyjaśniającą nazwę - "Proces". Nie mam do czego się przyczepić, a słodzić nie będę, bo tu nie cukrownia. Więc krótko: jest bardzo dobrze. Te dwie części to sedno książki. Z innych ochów, achów i zachwytów: autor ma lekkie pióro, pisze w sposób bezpośredni (czasem wręcz obcesowy; widać, że ten kaganiec rzeczywiście został zdjęty), a jego spostrzeżenia są trafne. Nie przesadzę jak powiem, że ta pozycja + otwarty umysł + ciężka praca nad sobą poprowadzą osobę chętną do działania od zera do bohatera. Na końcu autor zmienia oblicze, łagodząc bezlitosną dekonstrukcję i obcesowość przekazu pewną emocjonalną refleksją, być może nawet ckliwością. Rzuca też bardzo ważnym spostrzeżeniem, wręcz sprowadzeniem na ziemię (tak czytelnika, jak i siebie samego) - ta książka daje opis sytuacji, odpowiednie narzędzia i wsparcie w ich wykorzystaniu, ale nie jest ani omnipotentna, ani nie narzuca swojego dyktatu. To czytelnik musi mieć głowę na karku i podjąć decyzje zgodne z własnym charakterem. Czy pozycja ta jest uniwersalna, przełomowa i samowystarczalna? W tej tematyce... może być. Jest jednak wysoce wyspecjalizowana, nastawiona na konkretny cel i prowadzące do niego działania. Jest też de facto wyłącznie skierowania do męskiego czytelnika. W mojej opinii poprzednia książka autora, "Piąty Poziom" jest niezbędnikiem, a "Sexcatcher" raczej jego ewolucją. Niemniej jednak polecam. Ocena: 8/10 +++ 2/7 ERIC L. BOYD, ERIK MONA - WYZNANIA I PANTEONY Wydawnictwo: ISA Tytuł oryginału: Faiths and Pantheons Data wydania: 2004 Ilość stron: 224 ISBN: 83-7418-025-0 Gatunek: podręcznik RPG Zmieniamy temat na bliski użytkownikom naszego forum. "Wyznania i Panteony" to jeden z dodatków (vel splatbooków) wydanych w ramach polskiej edycji D&D 3.0 (czy tam 3.5), drugi po "Bóstwach i Półbogach" tyczący się tematyki religii w D&D - a konkretnie w realiach Zapomnianych Krain (vel Forgotten Realms). Pokrótce: świetna książka. O ile edycja 3/3,5 w ogóle mi nie podeszła swoim nadmiernym, mechanicznym rozbuchaniem, to sama pozycja jest bardzo mocna. Bóstw jest naprawdę sporo, z czego główne osobistości tzw. panteonu faeruńskiego są opisane szeroko. Są też pomniejsi bożkowie, półbogowie oraz panteony rasowe - niestety ze skróconym opisem. Nie pomylę się jeśli powiem, że ta publikacja miała olbrzymi wpływ na moje mistrzowanie w dedekach - odkąd ją przeczytałem to ona, a nie podręczniki gracza czy mistrza podziemi, stanowiła podstawę moich kampanii i przygód. Mnogość bóstw, aksjomatów, filozofii, organizacji, koligacji i przesiąknięcie nimi całości Faerunu wzdłuż, wszerz i wgłąb sprawiło, że przy opracowywaniu każdej sesji poświęcam wiele uwagi na tematy religijne i nadaje to znaczącej głębii oraz kolorów tymże sesjom. Oprócz mnogości opisów, publikacja zawiera parę lokacji z prostymi motywami pod przygody, w sam raz do zainspirowania i/lub przedstawienia motywów religijnych na sesji, a także kilka niebanalnych klas prestiżowych będących czymś w rodzaju wyspecjalizowanych kapłanów poszczególnych bóstw. Do tego, jak zwykle, parę atutów, przedmiotów magicznych i innych pierdół, a nawet template do nałożenia na postać aby... zrobić z niej bóstwo. I jeszcze całkiem zgrabna i przydatna tabela bogów wyznawanych przez rasy potworów (acz niestety nie wszystkich, które mogłyby się na tej tabeli znaleźć), opatrzona słowami kluczami. Ponadto, jak wszystkie pozostałe książki z tej serii wydane przez ISA, jakość wydania jest bardzo dobra. Kredowy papier, konsekwentna stylówa (acz styl graficzny przy ukazywaniu oblicza bóstw jest bardzo nierówny), twarda oprawa z szyciem. Mój egzemplarz wytrwał grubo ponad dekadę i nie dorobił się ani jednego uszkodzenia. Z wad na pewno należy wymienić zupełnie zbędne parcie na wstawianie... mechanicznych profili bogów i ich awatarów. Ja rozumiem, że w D&D można dojść do wysokich poziomów i sprać nawet jakieś Większe Bóstwo (czy dziesięć naraz...) ale w tym przypadku po prostu zabiera to miejsce, które można byłoby przeznaczyć na szersze opisy bądź pomysły na przygody. Do tego są, jakżeby inaczej, boskie atuty, boskie zdolności, boskie pierdoły i cała reszta makulatury która jest niezbędna do umieszczenia bożków jako kolejnych potworów do ubicia na stole. Trochę to wszystko śmieszne. No nic. Każdy system RPG ma swoje absurdy wpisane w indywidualne konwencje. Jeszcze przytyk odnośnie mechaniki (choć obiektywnie może nieco absurdalny) to niekompatybilność tych wszystkich rozwiązań mechanicznych z późniejszymi edycjami. Próba przeniesienia tych awatarów i nakładek np. do D&D 5 (czy nie daj Boże do czwartej edycji, której to pasuje jak pięść do nosa) wymaga poważnych przeróbek i kombinowania ze strony MP. In minus zaliczę jeszcze jężyk. Zdarzają się anglicyzmy i drobne problemy z korektą. Widać, że książka została przetłumaczona z angielskiego na polski a nie napisana po polsku. Trochę to rozprasza podczas czytania i powoduje chwilami dość poważne uczucie, że "coś tu jest nie tak". To powiedziawszy, bardzo polecam tą pozycję wszystkim, którzy mistrzują i grają w Zapomnianych Krainach, czy D&D w ogóle - bez względu na edycję. Jedna z najlepszych pozycji w temacie pod względem merytorycznym. Ocena: 8/10
__________________ Dorosłość to ściema dla dzieci. Ostatnio edytowane przez Micas : 24-04-2019 o 23:20. Powód: Ilość stron. |
24-01-2019, 22:44 | #4 |
Reputacja: 1 | 1. Adam Szustak OP TARG ZAMKNIĘTY Lekcje Hioba - Droga do Zbawienia Wydawnictwo: RTCK Gatunek: Teologia/Lifestyle Numer ISBN: 978-83-65927-45-3
Ostatnio edytowane przez Stalowy : 24-01-2019 o 22:48. |
25-01-2019, 15:52 | #5 |
Reputacja: 1 | 2. Wielki Marsz - Richard Bachman (Stephen King)Gatunek: powieść Recenzja może zawierać spoilery. Ocena: 8/10 Ostatnio edytowane przez Caleb : 25-01-2019 o 19:34. |
30-01-2019, 19:04 | #6 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | 1/24 Sławomir Koper, Arek Biedrzycki - Polscy szpiedzy Wydawnictwo: Bellona Data wydania: 2018 Ilość stron: 309 ISBN: 978-83-11-15052-2 Sięgając po tą książkę nie słyszałem wcześniej o serialu popularno-naukowym o tym samym tytule, nie zwróciłem uwagi na nazwiska autorów, nie zajrzałem nawet wcześniej do środka, by sprawdzić rozmiar czcionki, ilość zdjęć/obrazków i ogólnie zorientować się na ile tekstu mogę w jej przypadku liczyć. Skusił mnie sam tytuł, więc zostałem niemile zaskoczony, gdy zabrałem się za lekturę. Bowiem zamiast spodziewanych szczegółowych opracowań dotyczących wymienionych na okładce osób, trzymałem w swoim ręku spis ogólnych, dobrze mi w większości znanych, informacji. Raz jeszcze sprawdziło się przysłowie, by nie oceniać książki po okładce (na której widnieje twarz dziennikarza Marka Zająca, co również mi wcześniej umknęło, a który ze szpiegowaniem ma niewiele wspólnego). Ocena: 5,5/10 |
01-02-2019, 11:48 | #7 |
Reputacja: 1 | (1/7) Dan Simmons - Triumf Endymiona Wybaczcie brak zdjęcia i zwięzłość wypowiedzi, na pełne recenzje brakuje czasu (i nie powiem, chęci), a oceniać punktowo sztukę nienawidzę. Triumf Endymiona to zamknięcie cyklu Hyperion/Endymion i ciężko go omówić bez odniesień do trzech poprzedzających tomów. Dwa pierwsze tomy (cykl Hyperion) są bardziej kameralne, dotyczą kilku pielgrzymów, tajemniczych Grobowców Czasu i demona zwanego Chyżwarem (mam pierwsze wydanie, w nowszym tłumaczony jest jako Dzierzba). Dwa ostatnie (Endymion) to już historia o zmianie całego wszechświata. Sci-Fi w najlepszym wydaniu, jedna z najlepszych serii w historii. Czegoż tu nie ma, i nauka, i fantastyka, skomplikowana historia i niezwykle bogaty (wszech)świat, gwiezdne podróże i krucjaty, podróże przez czas i przestrzeń, walki wręcz i w kosmosie, miłość, tajemnice i zmiany fabularne, kościoły, tajemniczy obcy, sztuczne inteligencje... Niektóre wydarzenia z pierwszego tomu wyjaśniane są pod koniec ostatniego, niektóre okazują się być czymś innym, niż się wydawało wcześniej. Gdybyż jeszcze autor trochę w Triumfie Endymiona ograniczył filozofowanie w wydaniu lekko new-age, o miłości stanowiącej siłę spajającą wszechświat na równi z siłami fizycznymi, byłoby jeszcze lepiej. Mogę tylko polecić, wszystkie 4 księgi.
__________________ Bajarz - Warhammerophil. Ostatnio edytowane przez Phil : 03-02-2019 o 10:17. |
07-02-2019, 23:08 | #8 |
Reputacja: 1 | 2. Neil Gaiman Mitologia Nordycka Wydawnictwo: MAG Gatunek: baśnie, mitologia Numer ISBN: 9780393609097
|
18-02-2019, 23:12 | #9 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | 1/12 Guy Sajer - "Zapomniany żołnierz" (org. "Le soldat oublié") Gatunek: wojenna, autobiograficzna, wspomnienia. Ilość str.: ok 655 Pierwsze wydanie: Editions Robert Laffont, Paris 1967; wydanie polskie: Wydawnictwo Rebis, Poznań 2018, wyd.II. - Cegła na 650+ stron. Ale czytało mi się całkiem przyjemnie. Jak zwykle zresztą gdy mogę zaznajomić się z przeżyciami i opiniami ludzi którzy znaleźli się w takiej a nie innej sytuacji. Zwłaszcze mnie zawsze interesuje zdanie naszych i przeciwników i sojuszników, ich punkt widzenia. W tym wypadku właśnie można zapoznać się z punktu widzenia standardowego żołnierza niemieckiego, jednego z wielu milionów. - Sprawa jest o tyle ciekawa, że ów żołnierz urodził się i wychował we Francji i tylko w połowie był Niemcem (ze strony ojca był Francuzem, ze strony matki Niemcem). To jednak okazało się, że był wystarczająco niemiecki aby służyć w niemieckiej armii. Trafił tam zresztą w bardzo młodym wieku, w 42-gim gdy wkładał niemiecki mundur po raz pierwszy miał ok 18-tu lat. - Autor bardzo ładnie opisuje ów szfejowy punkt widzenia. Bez ładnych, plakatowych wojenek. Zwłaszcza, że od początku trafił na Front Wschodni. Przeszedł tam całą drogę od początkowego szkolenia w Niemczech i Polsce, przez służbę w jednostkach pomoczniczych gdzie pierwszym poważnym zadaniem była próba dostarczenia zaopatrzenia do oddziałów zaopatrujących odcięty już wówczas Stalingrad (przełom 42/43) aż po służbę w elitarnej jednostce Werchmachtu jaką była dywizja Grossdeutchland. - W książce jest opisana cała żołnierska niedola. Jest tu chyba wszystko co może być. Niepewność wojny, niepewność jutra i nadchodzącej godziny. Dobitnie opisany mróz rosyjskiej zimy. Rozległe przestrzenie stepów. Zawzięte walki z Rosjanami, i tymi w mundurach na froncie i z tymi na zapleczu, w cywilnych ubraniach ale z bronią. Wykolejone pociągi, eksplozję min na drogach, standardowe wręcz głód, zimno, pragnienie, wszy i błoto. Śmierć kolegów. I tych bliższych i dalszych. Taka zwykła śmierć co jest opisana prawie bez zająknięcia i takie które autor przeżywał wówczas i ponownie gdy pisał swoje słowa. Czuć to. - Do mnie najbardziej przemówił odwrót nad Dniepr w 43, walki pod Biełogrodem (pn rejon bitwy kurskiej w lecie '43) i beznadzieja Memla (Kłajpedy) na przełomie 44/45 roku. W każdym z tych momentów wydaje się, że to już koniec. Że autor wraz z kolegami już nie da rady przeprawić się przez Dniepr na zachodni brzeg i w końcu zaleje ich Armia Czerwona. Zwłaszcza, że w tej beznadziei koczują ileś dni z rzędu a niedaleko trwa kolejna bitwa o Charków. Albo walki pod Biełogrodem gdzie masakrowane są kolejne kompanie i dywizji Grossdeutchland do jakiej należał autor i inne. W Memlu też już się wydaje, że to koniec. I w końcu Armia Czerwona zdobędzie miasto a niemieccy obrońcy pójdą do strasznej, sowieckiej niewoli. W Memlu panuje chyba moment największego przygnębienia i beznadziei w całej książce. I Sajer i jego koledzy włóczą się bez celu niczym żywe trupy, zajmują kolejne pozycje, potem ich się wycofuje, znów coś zajmują, biorą udział w nieudanym kontrataku i znów ledwo żywi i ciałem i duchem wracają na bezimienne wydmy wokół miasta. - Dialogi są dość ubogie. Autor głównie pisze ze swojej perspektywy, tak jak zapamiętał pisząc jakieś 10-15 lat po wojnie (zaczął prowadzić zapiski w latach 50-tych). Więc chociaż pojawiają się dialogi to są one sporadyczne, zwykle autor ogranicza się do własnych wrażeń i obserwacji czy późniejszych przemyśleń. W końcu, nie wiadomo kiedy, autor jako młody żołnierz Wrchmachtu, całkowicie utożsamia się z Niemcami, Wechrmachtem i kolegami z oddziału, uważa się za Niemca chociaż nawet podczas wojny zdarzały się różne szpile od kolegów na temat jego pochodzenia to wydaje się, że był to raczej marginalny wpływ. - Co ciekawe, na moje oko Sajer nie uważa się za pokonanego. Owszem, uznaje wyższość sił alianckich i tych zachodnich i wschodnich, i zdaje sobie sprawy, że pobili oni militarnie i gospodarczo Wechrmacht. Ale dlatego, że byli silniejsi, liczniejsi i bezwzględni. Ale nie bystrzejsi, bardziej pomysłowi cz dzielniejsi. Nie mogę powiedzieć by autor wybielał Werchmacht ale raczej utożsamia go z twardą szkołą przetrwania jaką dała mu wojna. Traktuje wojnę jako coś strasznego co przetrwał praktycznie cudem. I książka to udowadnia bo właściwie aż trudno zliczyć ile razy powinien zginąć celowo czy przypadkiem. Złości go to co się działo po wojnie, ta prawda i ideologia zwycięzwów. Zwłaszcza, że po wojnie wrócił do Francji która przecież była pod koniec wojny w obozie "tych dobrych" i ludzie jego pokroju byli tam solą w oku. Wkurza go wyraźnie te chołbienie zwycięzców, zwycieskich armii, wkurzają go "ciepłe kluchy" jakie namnożyły się po wojnie które uważa za niezaradne życiowo ofermy nie mające pojęcia co to jest strach, ból, głód i cierpienie jakie on przetrwał podczas kilku lat frontowej zawieruchy. --- Ocena 8-9/10. Bardzo dobra książka biograficzna z czasów II WŚ, zwłaszcza Frontu Wschodniego i niemieckiego punktu widzenia. Oczywiście ciekawa dla kogoś kto się interesuje taką tematyką bo jeśli nie to tylko taka nieporęczna, celulozowa cegła na 600+. Cieszę się, że ją kupiłem i miałem przyjemność przeczytać. Myślę, że wiele scenek i motywów przyda mi się na takiej czy innej sesji w wojennych klimatach
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |
05-03-2019, 17:37 | #10 |
Reputacja: 1 | 3/7 ERIC L. BOYD, MATT FORBECK, JAMES JACOBS - RASY FAERUNU Wydawnictwo: ISA Tytuł oryginału: Races of Faerun Data wydania: 2007 Ilość stron: 192 ISBN: 978-83-7418-169-3 Gatunek: podręcznik RPG Ciąg dalszy pastwienia się nad podrami do erpegów. Strona techniczna podręcznika - jakość wydania, praca edytorska i korektorska, etc. - jest taka sama jak w przypadku "Wyznań i Panteonów", więc czytelników odsyłam parę postów wyżej, a sam skupiam się na treści. "Rasy Faerunu" to zbiór - jakżeby inaczej - ras (gatunków?) istot myślących humanoidalnych (z pewnymi wyjątkami) żyjącymi w obrębie Zapomnianych Krain. Znaleźć tutaj można opisy wszelakich grup i podgrup - od wszystkich podtypów faeruńskich elfów (od skrzydlatych avarieli, poprzez prymitywne zielone, aż po klasyczne leśne czy księżycowe) poprzez pomniejsze lub potworne rasy (jak np. wemiki czy goblinoidy) aż po ludzkie grupy etniczne (jak np. Illuskanie czy Mulanie). Do tego dorzucono garść przedmiotów magicznych, atutów (ang. Feats), zaklęć i klas prestiżowych, powiązanych tematycznie z danymi rasami, podrasami czy etnicznymi grupami. Na plus na pewno należy uznać mnogość tych gatunków i ich podtypów. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie i dostanie nawet rysopis danej kultury, światopoglądu i historii, aby sklepać wiarygodną postać, która może być oparta wyłącznie na danych z tej księgi - albo korzystać z nich do ubarwiania charakteru. Do wyboru, do koloru. Poza tym, dodatkowe prestiżówki, nowe zaklęcia czy przedmioty są zawsze w cenie. Na minus idzie mechanika. Jest to moje subiektywne odczucie, ale pozycja ta - i jej zawiłości mechaniczne, typowe dla edycji 3.0/3.5 - wprowadza zamieszanie, przede wszystkim dotyczące wyliczania tzw. "Efektywnego Poziomu Postaci". Dobrze, że w późniejszych edycjach zrezygnowano z tego typu rozwiązań i wprowadzono więcej przejrzystości. Drugim mechanicznym kwiatkiem są atuty - niektóre wydają się być bezużyteczne, inne jakby były klockami budulcowymi dla "munchkina" czy innego "rules lawyera". To jednak można spokojnie wyrzucić do kosza jak się gra w edycje 4 czy 5.0. Prawdziwym problemem jest niemożebnie rozhuśtana jakość opisu. Sporą część ras/podras opisano w sposób zwyczajnie nudny. Co więcej, podczas czytania wielokrotnie zdarzało mi się zadawać sobie pytanie - "czym oni się między sobą różnią?" Problem ten tyczy się przede wszystkim podras nieludzi, gdyż ludzkie grupy etniczne są całkiem interesujące. Niektóre z nich też cierpią na podobne zjawisko miałkości, ale nie na taką skalę, co np. elfy, gnomy czy niziołki. Generalnie: rasy potworne, ludzkie, niektóre nieludzkie (krasnoludzkie głównie) i planokrwiści ciągną tą pozycję w górę, natomiast pozostałe + mechanika w dół. Boli też brak jakichkolwiek pomysłów na przygody, choćby w minimalistycznej formie "adventure hooks". Szczerze powiedziawszy, po lekturze "Wyznań i Panteonów" liczyłem na coś lepszego. Trochę się zawiodłem. "Rasy Faerunu" są generalnie dobrze napisane i na pewno przydatne na sesji... ale ani wybitne, ani przełomowe, ani niezbędne. Ocena: 6/10
__________________ Dorosłość to ściema dla dzieci. Ostatnio edytowane przez Micas : 24-04-2019 o 23:20. Powód: Korekta |
| |