Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > Zakątek LI-teracki > Literatura
Zarejestruj się Użytkownicy


Zamknięty Temat
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-07-2017, 13:04   #91
 
Tabasa's Avatar
 
Reputacja: 1 Tabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputację
Joe Hill - Pudełko w kształcie serca 12/12
Gatunek: horror

fajnie się czytało


Cytat:
Jude Coyne, gwiazdor ostrego rocka w mocno średnim wieku, oprócz muzyki ceni sobie spokój, psy, kobiety - i swoją kolekcję. Jako zbieracz wszystkiego, co makabryczne i niesamowite, nie może przepuścić okazji zakupu wystawionego na aukcji internetowej ducha. Kiedy jednak w jego domu pojawia się garnitur nieboszczyka w czarnym pudełku w kształcie serca, Jude odkrywa, że za swe pieniądze dostał znacznie więcej, niż się spodziewał. Duch bowiem jest prawdziwy - i ma swoje plany...
Pewnie niewielu wie, ale Joe Hill jest synem mistrza grozy Stephena Kinga. I moim zdaniem słusznie nie używa swego nazwiska, bo to od razu niosłoby ze sobą porównania jego prozy do tego, co stworzył King senior. Joe pracuje na własne miejsce w literaturze i robi to naprawdę dobrze. Po fajnych "Rogach" i fenomenalnym "NOS4A2", które jest jedną z moich ukochanych książek ever, zabrałam się za "Pudełko w kształcie serca", które jakoś umknęło mi wcześniej. Uwielbiam historie o duchach, więc po prostu musiałam sprawdzić tę książkę.

I co? I nie zawiodłam się. King junior ma świetny styl pisania, a niektóre ze scen w książce idealnie nadają się do przeniesienia na ekran. Historia jest naprawdę dobrze skonstruowana, klimat solidny, a plastyczność opisów urzeka. Jest subtelne straszenie (które naprawdę może przestraszyć, zwłaszcza, gdy czyta się wieczorem i w samotności), są momenty gore, więc każdy fan horroru znajdzie tu coś dla siebie. Ok, chwilami można odnieść wrażenie, że Joego nawiedził Duch Ojca, bo niektóre momenty są przydługawe i niewiele wnoszą, jednak i tak jest to powieść warta przeczytania.

Ja bawiłam się świetnie, więc polecam, jednak taki typ literatury i temat po prostu trzeba kochać, żeby docenić. Z pewnością jest to jedna z najlepszych współczesnych opowieści o duchach, więc jeśli lubisz takie klimaty, to wskakuj - Joe Hill zabierze cię na naprawdę ciekawą przejażdżkę, która na długo zostanie w Twojej pamięci.
 
Tabasa jest offline  
Stary 09-07-2017, 16:15   #92
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Jacek Komuda - Czarna Szabla


Nawet, nawet
20/12


Cytat:
Do sięgnięcia po Jacka Komudę zachęcił mnie tytuł. Czarna Szabla. W historii Polski broń o tej samej nazwie pojawiała się wielokrotnie. Alternatywną nazwą dla szabli czarnej jest szabla husarska.

Niestety tych, którzy myślą podobnie czeka rozczarowanie. W całej historii nie trafiło się nawet pół husarza. Być może mój lekki zawód z tego powodu jest moją winą. Nie przeczytałem bowiem tego, co znajduje się na odwrocie książki.

Kolejnym nieprzyjemnym zaskoczeniem było dla mnie słownictwo używane przez autora. Owszem, było ono klimatyczne i wprowadzało w nastój XVII wiecznej Polski, ale część określeń było dla mnie niezrozumiałych. Musiałem posiłkować się "googlami". Jeśli Jacek Komuda nie chciał wybijać czytelnika z immersji przypisami dolnymi, to mu się to całkiem nie udało. Nie jestem biegły w staropolskim, więc miałem do wyboru: domyślać się o co chodzi albo sprawdzić definicję. Nierzadko wybierałem to drugie. Nie mówiąc już o tym, iż niektórych określeń nawet z pomocą internetu nie udało się rozszyfrować. To bardzo poważna wada książki.

Sama forma książki to zbiór opowiadań w większości połączonych postacią stolnikowica sanockiego, Jacka Dydyńskiego nazywanego "Jackiem nad Jackami". Dlaczego "w większości"? Ponieważ ostatnie opowiadanie również opatrzone jest nazwiskiem "Dydyński", ale nie stoi przed nim imię "Jacek".

Wszystkie opowieści były ciekawe, lecz najbardziej podobały mi się "Pod Wesołym Wisielcem" oraz "Nobile Verbum". Wszystko by było w porządku, gdyby nie fakt, iż te opowiadania pojawiły się we wcześniejszym zbiorze opowiadań.

Jak ma się poczuć jako czytelnik, gdy kupuje książkę i widzi coś, co już czytał w innym zbiorze? Moim zdaniem ma pełne prawo poczuć się oszukany przez autora. Powiedzmy jednak, że te prace są na tyle dobre, że warto je przeczytać dwa razy.

Ostatecznie uważam, że "Czarna Szabla" to ciekawe wnętrze w formie pozostawiającej troszkę do życzenia.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 10-07-2017, 21:39   #93
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Konrad Kuśmirak - S.Q.U.A.T.

21/12


Cytat:
Postapokalipsa po polsku.

W zasadzie do przeczytania skłoniło mnie "Antipolis". Co mają wspólnego te dwie książki? Tematyka inna, autor całkowicie nie ten sam. Wydawnictwo. Po rewelacyjnej poprzedniej pozycji postanowiłem iść tym tropem. Otóż trop Czwartej Strony był umiarkowanie trafny. Mógł być gorszy, ale jednocześnie nie powalił na kolana.

W zasadzie jedynym, z czym musiałem się zmierzyć podczas czytania była pierwszoosobowa narracja, za którą nie przepadam. Co prawda Roger Zelazny z "Kronikami Amberu" niezwykle skutecznie wyleczył mnie z alergicznej niechęci, ale nie sprawił, iż stałem się jej fanem.

Konrad Kuśmirak zastosował ten właśnie sposób poprowadzenia całkiem zgrabnej opowieści, której bohaterem jest mężczyzna zwany Kamykiem. Przemierza okolice północno-wschodniej, odmienionej Polski z Białoruskim epizodem. Wiele rzeczy zmieniło się względem czasu, w którym żyjemy, ale wciąż bardzo liczą się znajomości. I na nich często opiera się główny bohater.

"S.Q.U.A.T." jest w pewnym sensie połączeniem, dość interesującym, dominującego elementu postapokaliptycznego oraz science fiction, które dostarczyło mi rozrywki przez nie więcej niż dwa dni.

Nie mam najmniejszych wątpliwości, że jeszcze wrócę do historii Kamyka w części drugiej: "S.Q.U.A.T. Eksperyment", choć nie powiem, bym odczuwał nieodpartą potrzebę sięgnięcia po to natychmiast.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 11-07-2017, 16:53   #94
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację


4/12
Lolita - Vladimir Nabokow

[media]https://cms.antykwariat.waw.pl//mfc/1/4/e/8/163f806aa59c9a22d779b0224956075068e3.jpg[/media]

****** - fajnie się czytało, ale sprawdź recenzje

Nie muszę chyba nikomu przedstawiać, o czym jest ta książka. Wszyscy o niej słyszeli w mniejszym lub większym stopniu.
O dziwo udało mi się trafić na bardzo dobry i rzetelny przekład w wykonaniu Roberta Stillera, jeśli ktoś jeszcze nie czytał książki, to polecam jego tłumaczenie. Bardzo kolorowe, bujne słownictwo, precyzyjny spis przypisów, które wiele czytelnikowi tłumaczą w tym wielowymiarowym dziele, które, aż roi się od różnych podtekstów wobec czasów minionych, innych autorów i literatury, historii i kultury.
Od razu mówię, że pierwsza część jest strasznie męcząca… a przynajmniej mnie bardzo zniechęcało ciągłe niewydymanie głównego bohatera, który jak ta mimoza rozdwajał się nad wyobrażeniem swojej Lilotki, która nie pokrywała się z tą rzeczywistą.
No taka ciamcia emocjonalna, że nic tylko mi się ulewało jak go czytałam… ale druga część jest o wiele, ooo wiele ciekawsza i pochłonęła mnie w całości. Zmieniłam całkowicie zdanie o Humbercie (gb) i jego uczuciach, nawet go polubiłam, baaa nawet mu trochę współczułam, a ostatni rozdział i posłowie samego autora to istna perfekcja, przy której śmiałam się jak głupia fretka.

I uprzedzając… tak jest to książka o pedofilu… ale jest też o miłości, trzeba tylko doczytać do końca

 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"

Ostatnio edytowane przez sunellica : 16-08-2017 o 17:34.
sunellica jest offline  
Stary 23-07-2017, 20:28   #95
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
11/12

Timothy Zahn - Thrawn


*** - kiepściucha, ale były momenty

Ocena, jaką wystawiam książce, jest trochę nieuczciwa. Pewnie zasługuje na cztery, a może nawet pięć gwiazdek, ale niektóre jej elementy po prostu za bardzo mnie nużyły/irytowały. Może zatem powinienem ją ocenić jako "nawet, nawet, ale momentami było bardzo słabo"?

Przechodząc jednak do recenzji, Thrawn to powrót ulubionego smurfa Gwiezdnych Wojen. Niebieski kosmita z przekrwionymi oczkami pojawił się w dawnym kanonie, sprzed inwazji Myszki Mickey, w 1991 roku w noweli Heir to the Empire, tego samego zresztą autora. Timothy Zahn jest tym samym gwarancją, że nowy Thrawn to ten sam Thrawn co kiedyś, tylko jego historia siłą rzeczy i decyzji marketingowych toczy się inaczej.
No dobrze, ale kim jest ten tytułowy Thrawn? Otóż to taki Sherlock Holmes. To chyba najlepszy sposób, żeby opisać archetyp jego postaci. Genialny strateg, którego zdolności dedukcji prowadzą Imperium od jednego tryumfu do drugiego. Jeśli ktoś lubi Sherlocka, to pewnie polubi też Thrawna, choć ten zamiast się narkotyzować, woli oglądać obrazy i słuchać muzyki.
Kontynuując paralelę do bohatera Conana Doyle'a, każdy Sherlock musi mieć swojego Watsona. W tej konkretnej noweli, rolę Watsona wypełnia niejaki Eli Vanto (postać tak wpadająca w pamięć, że pisząc te słowa musiałem zajrzeć do książki by przypomnieć sobie jak się nazywa, choć skończyłem czytać zeszłego dnia) świeży rekrut imperialnej armii, który z przymusu staje się tłumaczem głównego bohatera. Kolejną rolą do wypełnienia jest oczywiście Moriarty, w którego wciela się niejaki Nocny Łabędź - geniusz do wynajęcia i największy przeciwnik Thrawna, który jako jedyna osoba w noweli dorównuje mu intelektem.
Czy kiedy czytaliście takie klasyki jak Pies Baskervillów, nie marzyliście o tym by zagadka detektywistyczna przeplatała się z perypetiami nudnego urzędasa, który całując tyłki usiłuje dopchać się do władzy? Ja też nie, ale z jakiegoś powodu autor stwierdził, że to genialny pomysł. I w ten sposób do Sherlocka, Watsona i Moriarty'ego dołącza niejaka Ahrinda Pryce.
Nie potrzeba tutaj detektywa, żeby zgadnąć że to właśnie Ahrinda jest kotwicą, która ciągnie książkę ku dnu. Czytelnik w jednym rozdziale kiwa głową z zadowoleniem, patrząc jak taktyczne zagrywki Thrawna wyciągają go z kłopotów, żeby w kolejnym z mozołem przebijać się przez polityczne knowania. Chyba nawet rozumiem, po co w książce jest Pryce. Gwiezdne Wojny to w gruncie rzeczy prosta bajeczka o walce dobra ze złem - piękna księżniczka i przystojny śmiałek (no dobra, można dyskutować o urodzie Marka Hamilla), niweczą zakusy szkaradnego Vadera i Imperatora. Klasyczny Disney, nawet wtedy kiedy jeszcze nie był Disneyem. Nie możemy zatem kibicować Imperium, bo jest złe. Thrawn jest lojalnym żołnierzem Imperium, tylko jak na złość nie jest zły - zabija, jak każdy żołnierz, ale zawsze stara się minimalizować straty ludzkie, zarówno po stronie swoich podwładnych, cywili, jak i (niewiarygodne po Ciemnej Stronie) wrogów. W opowieści musi być zatem ktoś, kto jest zły, kto poddał się korupcji i kto reprezentuje zepsucie imperium. Tę rolę wypełnia Pryce, tylko jest przy tym tak nudna, że szkoda gadać.
Podsumowując, wszystkie rozdziały, które skupiają się na tytułowym Thrawnie są naprawdę niezłe i czyta się je jak dobry kryminał. Wszystkie pozostałe najlepiej byłoby przeskoczyć, lecz niestety przeplatają się ze ścieżkami głównego bohatera i tworzą integralną całość. W efekcie powstał bardzo nierówny miszmasz, który z czystym sumieniem można polecić tylko fanom Wielkiego Admirała Mitth'raw'nuruodo.
 
Zapatashura jest offline  
Stary 28-07-2017, 10:24   #96
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
5/12
PAN MERCEDES - Stephen King


****** - fajnie się czytało

Niestety, nie znalazłam okładki książki, którą mam u siebie w domu w dobrej jakości, więc napiszę, że u mnie pod tytułem jest dopisek: "Debiut Stephena Kinga w gatunku powieści detektywistycznej".
Dlaczego o tym wspominam? Bo MIŁO, że to napisali. Książka zaczyna się naprawdę mocną sceną i gdyby nie ten dopisek, to byłabym pewna, że mam w mackach kolejny horror autora, a tak... pojawiły się wątpliwości tylko.

Niemniej powieść faktycznie ma charakter bardziej thrillera detektywistycznego niż horroru, choć sama zagadka nie jest może jakoś wybitna, ale też w książce nie do końca chodzi o jej odkrywanie. My wszak, jako czytelnicy, już na początku poznajemy zabójcę i... obserwujemy wydarzenia także z jego perspektywy. King wykorzystał tutaj swój talent do tworzenia wiarygodnych profili psychopatów, dlatego ja bynajmniej nie narzekam - jest to ciekawy zabieg. "Pozytywni" bohaterowie również budzili moją sympatię - są "jacyś" i co ciekawe, dość istotną rolę grają relacje, jakie się między nimi nawiązują. To w moich oczach zdecydowanie na plus.

Kolejny plus to fakt, że pan King w końcu przeprosił się ze współczesną technologią i zamiast cofać czas akcji do bezpiecznej dla niego końcówki lat osiemdziesiątych, jak to nieraz czynił, odrobił zadanie domowe i tym razem mamy śledztwo z wykorzystaniem internetu, gpsa, zamków automatycznych itp. Są tablety, są iphone'y... i jest na końcu książki słodka informacja o tym, kto pomógł Kingowi uwspółcześnić fabułę poprzez zastosowanie obecnie używanych technologii. Dlaczego słodka? Bo rozbroiło mnie zdanie odnośnie tej "nowej" dla pana Kinga wiedzy: "Jeśli mi się udało, to dzięki ich wsparciu. Jeśli nie, to przez mój brak zrozumienia".

Do czego by się więc przyczepić? Do końcówki. Moim zdaniem, trochę to tak wygląda "nakręćmy sytuację, nakręćmy, nakręćmy, ok, starczy, to teraz robimy wielkie jebut". Mam wrażenie, że zakończenie jest po prostu za szybkie i trochę irracjonalne jak na tak sprytne postacie po obu stronach barykady. No ale cóż, nie można mieć wszystkiego.

Książka może nie jest wybitna, ale wciągająca. Przyjemnie się czytało, dlatego polecam, choć nie czaruję, że jest to pozycja obowiązkowa, czy że zmieni Wasz światopogląd. Ot, taka sobie historia do poczytania, gdy dziecko bawi się w piaskownicy ().
 
Mira jest offline  
Stary 28-07-2017, 15:01   #97
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację


8/12
Sen o Złotym Cesarstwie - Tomasz Bochiński

gatunek: fantasy



****** - Fajnie się czytało

Na targach książki w strefie antykwarycznej zobaczyłem jak jakiś chłopak wychodzi z ta knihą. W ziemię łapki mi wrosły. Była to podaj pierwsza książka z gat. fantastyki jaką w życiu przeczytałem i która mnie w fantastykę w ogóle wciągneła. Oczywiście złaziłem sektor ale też oczywiście, nikt nie miał już tego na stanie. Ale się uparłem. Na allegro była ta kniha za szaloną cenę 1 PLN + koszty dostawy.

Na wstępie zaznaczę, że moja ocena jest mocno subiektywna poprzez wielką nostalgię jaką mam do tej książki. Mimo to postaram się na dużą dawkę obiektywizmu. Od razu jednak zastrzegę. Jest to taka "klasa B", raczej segment 'Conanów", a nie literatury dobrej klasy. Z tym, że jak na tę kategorię B, to jest imho bardzo wysoko.

W centrum świata leżą góry Palenk zamieszkiwane przez półdzikie plemiona Wilków łupiące wszystkich naokoło i masakrujące ewentualne wyprawy odwetowe w górskich wąwozach i przełęczach. Na południe od niego silny, feudalny Gadrin (kraj rycerzy), a na zachód Litterna, czyli lasy, jeziora i bagniska ludu w którym "dziecko najpierw uczy się słowa ,łuk,, a dopiero ,potem mama' ". Od północy i wschodu względem Palenk i Gadrin jest wielkie i ludne Mattan, kraj stylizowany na mieszankę Inków i Azteków z pewnymi niuansami branymi z Chin. Za Mattan na wschód już tylko wielkie morze, na zachód od Litterny i Gadrin pustynne, zniszczone ziemie Barrow. Na południe ogromne puszcze zamieszkiwane przez Lasan i wycinane przez rycerzy.
A na północy wielki mur. Mur odgradzający Złote Cesarstwo od Ocalonych Krain. Na jego szczycie strażnicy w złotych maskach nie pozwalają zbliżyć się na strzał z łuku.
To cały świat i jak widać prezentuje się... skromnie. Jeżeli ktoś liczy, że podczas lektury znajdzie jego głębię, to powiem: no nie, nie bardzo. Jest nie tylko mało rozbudowany w skali makro, ale też nie ma w książce niuansów i opisów pozwalających go jakoś lepiej poznać. Ok, jest trochę szczegółów, ale i tak przypomina to trochę atrapę. A jednak ten świat ma w sobie jakiś niewytłumaczalny potencjał, który mimo takiego prostego przedstawienia uderza czytelnika. Pamiętam ćwierć wieku temu jak to czułem, teraz tez to widzę, a i sam autor jest tego świadomy, bo 15 lat później wrócił do "Ocalonych Krain" i napisał 2 książki z akcją umiejscowioną w tym świecie.
Piękno prostoty tego światotworzenia i minimalizm, który się imho naprawdę broni. To można uznać za wadę i zaletę tej książki jednocześnie.

Sama akcja?
Agnar malutki syn kobiety z plemienia wilków zostaje z resztką jednej wyrżniętej wsi (w tym matką), wzięty do niewoli podczas jednej z wypraw odwetowych rycerstwa Gadrin na Palenk. Ona ucieka do Lasan z południowej puszczy. Wchodzący w wiek męski Agnar podczas inicjacji na łowcę dostaje od mentora info o Wielkim Murze i Złotym Cesarstwie. Zostaje opętany myślą o tym na dobre. Plemię Lasan staje się za małe dla jego ambicji. Z drugiej strony Yves, syn księcia Gadrin, zdeformowany od narodzin i nie potrafiący znaleźć miejsca sobie w tym świecie. Po totalnych życiowych porażkach wstępuje do kultu Boga światłości.
Obaj na "Ocalonych Krainach" odciskają takie piętno, że biorąc pod uwagę samą skalę a nie zbrodnie itp. To Hitler czy Napoleon mogli by się od nich uczyć
Kolejny plus tej knihy, to piekne przedstawienie do czego prowadzi wybujała ambicja, frustracja wynikająca z braku poczucia wartości, etc, etc. Tysiące ludzi umiera, Ocalone Krainy krwawią, bo obaj mają swoje wizje wynikające z poczucia iż czynią właściwie. Nawet jak można to rozpatrywać jako zwykłą zachciankę. Tez mocny punkt knihy jak na to spojrzeć.

Pisana jest chaotycznie. Styl daje radę, nie ma tu tragedii ale jakimś naprawdę dobrym bym go nie nazwał. Jest masa cięzko wplecionych retrospekcji co czyni pewien chaos. Jest sobie scena, w której jeden z głównych postaci ogarnia pewne miejsce gdzie doszło do bardzo spektakularnego wydarzenia, potem jest scena jak drugi w retrospekcji przypomina sobie co doprowadziło do tego wydarzenia i jak zostało zainicjowane. Jego przebiegu nie ma w ogóle na kartach tej powieści, tylko ten obraz "po" i konsekwencje. I powiem szczerze, że podobnie jak w przypadku trochę ułomnego światotworzenia, są miejsca gdzie taki zabieg mocno się broni i dodaje smaczku tym bardzo specyficznym stylem. Znów zaleta i wada. Ale po prawdzie, to autor tymi retrospekcjami przegina zdrowo. za dużo dzieje się jako wspomnienia postaci imho.

Książka pisana jest bardzo pobieżnie. Prócz w/w zabiegów retro jest masa skrótów i przeskoków pomijających całe miesiące, czasem lata. Ta historia to świetny materiał na 3 tomy, a Bochiński zmieścił to na 277 stronach, co mówi chyba samo za siebie w skali tych skrótów prezentacji fabuły. Do tego miejscami tragicznie rozwiązane te przeskoki. W jednym miejscu zupełnie nowy inny czas, inne miejsce, a nawet nie zaznaczone to zapisem od nowego akapitu (sic!).

Ale wiecie co?
Sięgałem po to po bodaj 20 latach od ostatniego czytania świadom poziomu tej literatury. Obawiałem się pewnego zawodu czytając to teraz gdy te setki książek dalej człowiek patrzy trochę inaczej na książki niz jako nastolatek. Czy z czystym sercem polecam? Nie. Bo ksiazka ma szanse mocne by nie podpasować i kto na mnie by psy wieszał. Ale mimo to czytało się fajnie i "Sen o Złotym cesarstwie" świetnie obronił się przed brutalną weryfikacją czytelnika dojrzalszego o wiele lat i przeczytanych książek.



 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 28-07-2017 o 15:07.
Leoncoeur jest offline  
Stary 05-08-2017, 09:26   #98
 
Leminkainen's Avatar
 
Reputacja: 1 Leminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputację
7/12
Tomasz Piątek
Macierewicz i jego tajemnice



****** - fajnie się czytało

Książka która wywołała pewne poruszenie. Trzeba przyznać lektura ciekawa.

Jeśli ktoś się spodziewał zdjęcia Antoniego Macierewicza z dymiącym pistoletem w ręku to raczej się nie doczeka, tego w książce nie ma.

Jest za to dużo dobrego dziennikarstwa śledczego, dużo faktów, mało hipotez (a i te są wyraźnie wydzielone)wszystko to pokazuje sieć powiązań ludzi z bliższego i dalszego otoczenia Antoniego Macierewicza z rosjanami, dziwne układy biznesowe oraz różne "ekscentryzmy" naszego ministra obrony a że posłużę się znanym powiedzeniem Antoniego Macierewicza: "Przypadek? Nie sądzę..."


Ciekawym podsumowaniem są zarzuty jakie prokuratura wojskowa (podlegająca Macierewiczowi) wytoczyła Piątkowi.
zamiast na drodze cywilnej oskarżyć go o oszczerstwo (co wymagałoby obalenia książki w sądzie) zarzuty dotyczą między innymi "stosowania przemocy lub groźby"

Myślę że warto przeczytać książkę i samemu wyrobić sobie zdanie
 
__________________
A Goddamn Rat Pack!
Leminkainen jest offline  
Stary 10-08-2017, 16:09   #99
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
5/12

Burton & Swinburne t. 1, W dziwnej sprawie Skaczącego Jacka - Mark Hodder



Gatunek: fantastyka naukowa (steampunk)


“W dziwnej sprawie Skaczącego Jacka” to debiutancka powieść Marka Hoddera. Jest zarazem pierwszą częścią cyklu o malowniczym duecie, na który składa się królewski agent Francis Burton oraz jego dekadencki towarzysz, Charles Swinburne.
Ten steampunkowo-kryminalny miraż naszpikowany jest odniesieniami do realnych postaci wiktoriańskiej Anglii oraz autentycznych wydarzeń. Autor słusznie uznał, że nie musi wymyślać wszystkiego od zera, kiedy historia podsuwa mu wiele malowniczych propozycji. I tak, Richard Francis Burton jest nie tylko odkrywcą, żołnierzem oraz literatem (jak było naprawdę), ale również detektywem na miarę Sherlocka Holmesa. A należy dodać, że ugrzeczniony przez lata bohater z kart powieści Doyle’a, był pierwotnie nie lada awanturnikiem. Swinburne z kolei został zapamiętany jako poeta o sadomasochistycznych zwyczajach, którego dzieła wywoływały wiele kontrowersji. Tak jest i tutaj, przy czym Hodder dodatkowo uczynił go członkiem libertyńskiej kontr-kultury, notabene odgrywającej w fabule istotną rolę. Poza nimi występuje cały szereg postaci, a wśród nich tak rozpoznawalne jak Oscar Wilde lub Charles Darwin. Wreszcie pojawia się i tytułowy, Skaczący Jack. Zagadkowa istota, błyskawicznie poruszająca na czymś w rodzaju szczudeł, zawładnęła umysłami Anglików prawie dwa wieki temu. Ataki osobnika stały się na tyle częste, że choć dziś jest traktowany jako ludyczny wymysł, wszedł on na stałe do mentalności wyspiarzy.
Jednak fabuła książki nie oscyluje tylko wokół wspomnianego adwersarza. Właściwy jej ciąg zaczyna się od konfliktu Burtona z innym badaczem, który to spór dotyczy poszukiwania źródeł Nilu. Szybko jednak historia przyspiesza i dorzucane są nowe wątki: ślady wilko-podobnych istot w Londynie, zaginięcia kominiarczyków, konflikt eugeników z libertynami. Klamrą spajającą jest oczywiście tytułowa istota, która z niewiadomych powodów napada na kobiety. Właściwie z początku odniosłem wrażenie, że koncepcji jest ciut za dużo. Czytelnik cały czas zostaje tu bombardowany informacjami, nowymi postaciami; wciąż coś się dzieje i nie ma czasu na odpoczynek. Może jest to mankament debiutanta, który nie wiedział jeszcze jak dobrze wyważyć akcję, a może celowy zabieg. A przecież co bardziej statyczne akty też są potrzebne, tworzą co do zasady istotne tło dla fabuły. Dzięki nim możemy lepiej poznać postaci oraz ich zwyczaje. Wracając jednak do meritum, sytuacja szybko nabiera klarowności, a czytelnik - sympatii do bohaterów. Od drugiej połowy książki byłem coraz pozytywniej zaskakiwany.
Świat przedstawiony został w naprawdę malowniczy i ciekawy sposób. Wiktoriańskie realia mają tutaj typowo steampunkowy sznyt. Po mieście poruszają się mechaniczne zwierzęta, nad głowami kołują helikoptero-podobne maszyny, ogromne fabryki wzbijają w powietrze duszące obłoki pary. Ponadto na porządku dziennym stają się eksperymenty genetyczne, choć tutaj znów wychodzą im naprzeciwko hulacy, którzy stawiają nieskrępowaną wolność nad rozwój nauki. Jest tu tego naprawdę sporo: autor sypie pomysłami jak z rękawa, a stworzona w jego głowie Anglia jest bardzo żywa i nie stanowi kalki z żadnej, innej historii.
Styl autora jest niezły, lecz tylko tyle. Z pewnością książka traci przez swoje tłumaczenie. Wiele zwrotów oraz sytuacji będzie zrozumiałych tylko dla Anglików. Tego oczywiście nie uznaję za minus per se. Inną rzeczą jest już trochę nieuporządkowany warsztat Hoddera. Zdaje się mieć kupę dobrych idei, ale nie zawsze posiada patent na ich płynne przekazanie. Jak już wspomniałem, są etapy, gdzie wszystko dzieje się zbyt szybko. Trochę zabrakło mi tu stopniowego budowania klimatu.
Nie chcę jednak kończyć recenzji narzekaniem, bowiem w istocie “W dziwnej sprawie…” jest pozycją dobrą. Świadczy o tym chociażby przydzielona książce nagroda Phillipa K. Dicka. Ewentualne mankamenty można zrzucić na karb “świeżej” jeszcze ręki samego pisarza. Jednak jeśli przymkniemy oko na ów fakt, dostaniemy w istocie całkiem solidne fantasy spod znaku epoki pary.
 
Caleb jest offline  
Stary 11-08-2017, 12:54   #100
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację

5/12
Daniszmendname - Arif Ali

[media]http://antykwariat-ksiazki.pl/image/cache/data/PROZA%20ŚWIATOWA/alidaniszmendname-600x860.jpg[/media]

******* - super, polecam wszystkim


Cytat:
Jest to opowieść historyczna, a właściwie romans rycerski opiewający czyny Melika Daniszmenda i Efromiji. Akcja opowieści toczy się na przełomie XI i XII wieku, w okresie podboju Azji Mniejszej przez plemiona tureckie. Melik Daniszmend był założycielem dynastii Daniszmendów, która odegrała ważną rolę w turkizacji Anatolii w XII i XIII wieku. Po raz pierwszy Daniszmendname spisał z przekazów ustnych Ibn Ala w XIII w.; wersja niniejsza, przeredagowana i uzupełniona wierszami, pióra Arifa Alego, pochodzi z drugiej połowy XIV.
Po przeczytaniu takiego wstępniaczka pomyślałam sobie, że fajnie by było przeczytać romans rycerski, który nie jest pisany na modłę chrześcijańską. Byłam ciekawa czym się różni od "naszych" dzieł. Jakie przygody spotykają bohaterów, o jakie damy walczą, kim jest ich wróg? Intrygowała mnie też sama poezja, więc kupiłam książkę za jakieś 6 złoty i… NIE ŻAŁUJĘ!
Łyknęłam całość jak głodny Reksio szynkę (XD) a muszę tu zaznaczyć, że nie czytałam sama, bo… razem Googolplexem, który razem ze mną jarał się jak kościoły chrześcijańskie podpalane przez Malika.
To jest historia godna sesji na epickich poziomach. Leje się krew, jest magia czarna i objawień, mamy barda, wojowników, smoki, amazonki, barbarzyńców… nawet Allaha co czuwa nad wspaniałymi rycerzami.
Język jest wartki i barwny, poezja wpada w ucho, nie ma przydługich i nudnych scen, czasem może autora ponosi i strzela spojlerami na samym początku medżlisu (rozdziału), ale bądźcie pewni, że czeka was niespodziewany plot twist, który wywróci całą akcję do góry nogami.

Gorąco polecamy razem z Gogusiem, który na moją prośbę jak zwykle strollował i tak oto się wypowiedział na temat książki:
„Złapał Papas Mirka za pas, niech go Czałab ma w opiece.” - czyli… zrozumiecie, gdy przeczytacie

 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"

Ostatnio edytowane przez sunellica : 16-08-2017 o 17:34.
sunellica jest offline  
Zamknięty Temat



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:23.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172