05-09-2018, 18:05 | #61 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | "Objawienie proroctwa" Arkadiusz Mielczarek 3/7 Usiadłem do klawiatury, tom pierwszy Upadku położyłem przed sobą. Ciężko napisać cokolwiek bez spoilera. Wygrzebałem więc ze stosu kartek tę jedną, na której co kilkadziesiąt stron pisałem zdanie opisujące moje czytelnicze wrażenia na bieżąco. Zdania z założenia miały postawać regularnie co określoną ilość stron. Z czasem moduł rozszerzył się do tego stopnia, że ostatni wpis kończy się pod numerem strony: 450. Książka ma 660. Przedstawiłem, mam nadzieję obrazowo, że "Objawienie proroctwa" wciąga. Końcówkę czytałem coraz szybciej i z zaaprtym tchem nie tylko dlatego, że pochłonęła mnie jej akcja. Gdy Autor wręczał mi swą książkę powiedział: - Czytając nie przywiązuj się do bohaterów. Wtedy potraktowałem te słowa jako obietnicę krwawej łazni, dekapitacji, rozczłonkowania postaci głównego wątku na zakończenie ciagnących się miesiącami konfliktów. Teraz powiedziałbym raczej, że Autor tamtymi słowami rzucił mi wyzwanie. @Armiel Przegrałem. Nie zdaję sobie sprawy jakie są tego konsekwencje, ale zabieram sie właśnie za tom drugi Upadku, więc pewnie już niebawem się okaże. Treść "Objawienia proroctwa" chętnie zaliczyłbym do dark fantasy. Nikt, kto przeczytał tę książkę zapewne nie zaprotestuje. Na wyróżnienie moim zdaniem zasługuje dawkowanie akcentów humorystycznych, dialogi oraz oblepienie całości błotem i krwią. Jeśli ktoś jeszcze się nie domyślił to tak, to jest dark fantasy właśnie tego typu. Bez niesmacznych przegięć za to porządnie utytłane we wszystkim co brudne i budzące odrazę. Zapytacie, jak w takim świecie odnajdują sie postaci? Jakoś... Zapytacie, czy te postaci to brutalnie rąbiące wrogów ramiona do wynajęcia? Ci akurat są w mniejszości. A jak się dobrze zastanowić, to wcale ich nie ma. Choć to bardzo wyświechtany już zwrot: nic nie jest tylko czarne lub tylko białe. Nawet ja, z moją naiwnością i ograniczoną percepcją, nie zapomniałem o tym nawet na chwilę w trakcie czytania. Początek był jednak trudny. Zupełna nieznajomość świata (bo i niby skąd ją mieć - świat autorski i tom pierwszy Upadku) sprawiła, że brałem książkę do ręki, czytałem pół rozdziału albo i mniej po czym odkładałem ją na stolik. I tak kilkanaście razy. Zbyt dużo informacji na raz. Kompozycja pierwszych rozdziałów wydaje mi się nietrafiona, choć rozumiem ideę jaka przyświecała takiemu a nie innemu układowi tekstu. To co prawda czysty strzał, ale poświęcenie początkowo więcej uwagi postaciom łatwiej zrozumiałym uważam za właściwsze rozwiązanie. Pomijając hańbiący fakt, że pierwszy rozdział lub dwa utonęły w ciemności niezrozumienia i ledwo mogę przywołać tamte wydarzenia z pamięci muszę się przyznać, że przeczytałem "Objawienie proroctwa" niczym cielę. Moja żona, jak ją znam, po pierwszych 50 stronach dokładnie wiedziałaby jak ułoży się zakończenie. Ja chłonąłem treść porcjami a gdy w końcu dobrze się przyjęła nawet nie zacząłem kombinować. Chłonąłem dalej. Trochę jak w 2001, z trzecim "Harrym Potterem". Trafiło w odpowiedni wiek. Ocena: 8/10 |
18-09-2018, 17:18 | #62 | |||
Reputacja: 1 | Cytat:
Cytat:
Cytat:
| |||
24-09-2018, 22:28 | #63 |
Reputacja: 1 | 12. Top 10 - Alan Moore, Gene Ha, Zander CannonGatunek: powieść graficzna Recenzja może zawierać spoilery. Ocena: 7/10 Ostatnio edytowane przez Caleb : 09-10-2018 o 09:00. |
14-10-2018, 13:40 | #64 | ||
Reputacja: 1 | Remigiusz Mróz - Seria Joanny Chyłki 16/48
__________________ Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje. Nie jestem moją postacią i vice versa. | ||
30-10-2018, 23:46 | #65 |
Reputacja: 1 | Bry 1/7 MARCIN MORTKA - RAGNAROK 1940 Wydawnictwo: Fabryka Słów Data wydania: 2007 i 2008 ISBN: 9788360505601 i 9788360505823 Liczba stron: 405 i 508 Gatunek: historia alternatywna (thriller szpiegowsko-militarny) To zaczniemy od książki odebranej na rynku jako "taka sobie" (lub wręcz słaba). Dwutomowiec, zaliczający się do polskich prób pisania o historii alternatywnej. Tym razem jednak autor porzucił pseudohistoryczne dywagacje czy w ogóle polonocentryzm, skupiając się za to na Afryce Wschodniej, Wielkiej Brytanii i Skandynawii. Rzecz dzieje się w, jakby ktoś nie zgadł, roku 1940 i tyczyć się ma Drugiej Wojny Światowej według autora. Realia są z grubsza podobne, przebieg I WŚ również, ale są pewne gruntowne zmiany w stosunku co do naszej historii. Jakżeby inaczej. I przede wszystkim jest to istnienie silnych, kulturowo rozwiniętych państw skandynawskich, które nigdy nie przyjęły wiary w Chrystusa - co więcej, były / są nadal raczej negatywnie doń usposobione. I są na tyle potężne, że posiadają własne kolonie w Afryce, a ekwiwalent dzisiejszej Kanady (dużo silniejszej niźli w naszych realiach) jest również takowym "wikingowym" państwem. Po Wielkiej Wojnie widać u nich trend "zmiękczenia" swojego podejścia do świata i do współpracy ze światem chrześcijańskim - aczkolwiek to się szybko zmienia za sprawą pewnego (tutaj drobny minus dla autora) elementu nadnaturalnego - skandynawskich bóstw, które w świecie autora istnieją i mają się dobrze (czy też raczej prawie dobrze, bo popychają swoich wyznawców do niecnych czynów). No i mamy zawiązanie fabuły. Koalicja Skandynawów kombinuje nad wywołaniem następnej zawieruchy, koncentrując się na odwiecznym wrogu - Brytyjczykach. W tle mamy problemy z mahdystami w kondominium brytyjsko-egipskim (Sudan), ukazanie "norweskiej" kolonii (Somalia) i "wewnętrznych" problemów kruszącego się brytyjskiego imperium (Irlandia), kombinowanie faszystów z Italii a na pierwszym planie grę wywiadów, kontrwywiadów, perypetie głównego bohatera oraz, ostatecznie, działania wojenne. Wbrew opinii wielu, pozycję uważam za niezłą. Ma sporo plusów, "smaczków", którymi mnie kupiła. Dobrze poprowadzony wątek afrykański, opis kolonii w Rogu, przemycane po kawałku informacje o świecie, jego historii i polityce, uzbrojeniu, akcjach dyplomatycznych. Zawiązana intryga jest prosta, wręcz chwilami toporna, ale przypomina tym akcje wywiadowczo-dyplomatyczne prowadzone przez oponentów w czasach II WŚ. Manipulowanie gorącogłowymi liderami, propaganda, piąta kolumna, wspieranie sił odśrodkowych w państwie rywala, wreszcie typowo szpiegowskie akcje - wywiad, kontrwywiad, skrytobójstwa etc. Duży plus także za opis działań wojennych. Nie ma ich dużo, ale są ciekawie zarysowane i są o tyle "inne", że w większości pisane z perspektywy cywila. Laika w sprawach wojskowości, który po prostu chce przetrwać i ujść z życiem. Autor też świetnie sobie poradził z opisaniem desperacji, chaosu, "mgły wojny" i strachu towarzyszącemu konfliktom... czy też raczej rzeziom... pierwszej połowy XX wieku. Im dalej w las, szczególnie w trakcie tomu drugiego, tym bardziej czarno, depresyjnie i desperacko. In minus na pewno polecą postacie. Sporo z nich, w tym kluczowe dla fabuły, nie zapadają w pamięć i są dość płytkie. Główny bohater jest antytezą bycia herosem - jest "słaby", nieporadny, chwilami wręcz durny, naiwny bądź pyszałkowaty, popełnia błędy, a przy życiu trzyma go w zasadzie tylko fuks i interwencje osób bardziej od niego kompetentnych. Tego typu bohater może być odświeżający po różnistych turbo-"Mary Sue" serwowanych przez niektórych fantastów, ale chłopakowi brakuje balansu, jego pierdołowatość jest przegięta w drugą stronę. Mimo to, byłem w stanie go jakoś przełknąć. Inne problemy były bardziej dla mnie rażące: pewna naiwność autora w jego pomysłach, brak w nich głębi, kalejdoskopowość akcji i chwilami zbyt uporczywe się trzymanie pierdołowatych tematów pobocznych. Tam, gdzie wojna i polityka się pojawiają, jest nieźle. Tam, gdzie są jakieśtam osobiste perypetie bohatera, jest tak sobie. Chwilami czuć, że autor jakby sam wiedział, że porwał się z motyką na słońce (o czym sam nawet wspomniał w przedsłowiu tomu drugiego), zwątpił, dostał zadyszki - szczególnie po intrygującym wątku afrykańskim z pierwszego domu. Nadrobił to scenami batalistycznymi i klimatem, ale... cóż, to za mało. Zostawia mocny niedosyt. Ponadto, kulminacja jest zbyt chaotyczna, zbyt rozwleczona, a zakończenie pozbawione "pałera" i jakby urwane. Mogło być dużo lepiej i tutaj będę za to ciął punkty bez litości. Mimo tych mankamentów... nie straciłem czasu, czytając "Ragnarok 1940". Ocena: 7/10 (byłoby 6/10, ale mimo wszystko batalistyka i Afryka równają tą pozycję do góry) +++ 2/7 DAVID WEBER - WOJNA HONOR Tytuł oryginału: War of Honor Wydawnictwo: Rebis Data wydania: 2005 ISBN: 83-7301-622-8 i 83-7301-809-3 Liczba stron: 468 i 496 Gatunek: science-fiction (military S-F / space opera) Kolejny dwutomowiec. Jest to dziewiąta powieść z cyklu o Honor Harrington (vel "Honorverse"). Powiem tak: cały ten cykl budzi we mnie mieszane odczucia, gdyż poziom poszczególnych jego części jest nierówny. Niestety, ale odniosłem wrażenie, że im dalej w las, tym jest gorzej. Już przy poprzedniej części ("Popioły zwycięstwa") dostałem zadyszki - odstawiłem książkę jakieś 100 stron przed jej ukończeniem na... ponad rok. Wreszcie zmusiłem się do dokończenia, zachęcony nieco lepszą jakością i fabułą późniejszych zbiorów opowiadań, ale "Wojna Honor" zdusiła moje nadzieje na tendencję zwyżkową u Webera. Cały pierwszy tom i lwi kawał drugiej skupiają się na polityce Gwiezdnego Królestwa Manticore (tutejszej space operowej wersji Wielkiej Brytanii) po niedawno "zakończonej" wojnie z Ludową Republiką Haven (socjalistyczna "utopia" i terytorialno-militarny moloch, mający jednak więcej wspólnego z rewolucyjną Francją niźli z Bolszewikami czy CCCP). Nie mam nic przeciwko polityce, wręcz lubię dobre polityczne thrillery. Ale tutaj... Weberowi poszło zwyczajnie słabo. Intryga którą utkał jest logiczna i ma sens, a nawet odzwierciedlenie w naszych realiach, ale uwikłane w nią postacie oraz prowadzenie akcji (czy też raczej "nie-akcji") wołają o pomstę do Nieba. Niestety, Weber dalej brnie w zaparte i popełnia te same błędy co w poprzednich częściach, tylko jeszcze pogłębione. Postacie są tekturowe i pomalowane na czarno lub biało. Zero odcieni szarości. Główna bohaterka jest typowym przykładem fenomenu tzw. "Mary Sue" w literaturze - wszystko robi sama, na wszystkim się zna, świetnie jej to wychodzi, wykaraska się z każdych tarapatów i pokona każdego przeciwnika, a po drodze "będzie się wydawało" czytelnikowi, że ma niesamowite wręcz trudności, kłody pod nogami, przeszkody życiowe, ból i cierpienie. Pozostałe charaktery w książce (a nawet w większej części / całości sagi) dzielą się na trzy kategorie: popleczników/przyjaciół głównej bohaterki (którzy w większości służą jako jej lustra lub tzw. "redshirts" - postacie do odstrzału aby podkreślić "niebezpieczeństwa" czyhające na nią), wrogów (którzy w 100% są postaciami tak "czarnymi", że aż niewiarygodnymi: są to sami zwyrodnialcy, egomaniacy, rzeźnicy i - co najgorsze - kretyni), oraz na epizodyczne postacie planu najdalszego (o których jest zwyczajnie zbyt mało informacji aby wyrobić sobie jakąkolwiek opinię). Idąc dalej: przedstawienie intrygi i akcji w tej części jest po prostu niemożebnie nudne. Ciągnie się to i ciągnie, jak "oryginalna" mozarella na pizzy - to się ciężko je, jest irytujące, i głupio się przy tym wygląda. Postacie nie raz i nie dwa są omnipotentne, bezbłędnie odgadując posunięcia oponentów i, co gorsza, tłumaczące to okolicznym nieoświeconym (i udręczonemu czytelnikowi) w formie monologów... które się powtarzają w zasadzie co rozdział czy dwa. I kniga puchnie o dziesiątki stron. Wiecie co, szkoda gadać. Bo mój wywód sam zaczyna przypominać co gorsze fragmenty weberowskiej produkcji. Z pozytywów można wymienić rozkręcenie akcji w drugim tomie (i tylko drugim, i tylko w niektórych fragmentach), wreszcie pojawia się jakaś kompetencja u przeciwników Harrington i Manticore, jakieś delikatne odcienie szarości u postaci i w wydarzeniach. No i też bitwy kosmiczne są opisane w sposób... profesjonalny (acz nie zawsze interesująco). Ale jest tego za mało i pojawia się zbyt późno. Mimo to, dam za to nieco wyższą ocenę. Podsumowując: ta książka (jak i parę innych z serii) mnie po prostu zmęczyła. Polecam tylko zagorzałym fanom. Powiem nawet, że od tego momentu wręcz odstawiłem fantastykę na półkę i w pełni skupiłem się na innej literaturze. Ocena: 4/10
__________________ Dorosłość to ściema dla dzieci. Ostatnio edytowane przez Micas : 31-10-2018 o 16:35. Powód: Licznik |
31-10-2018, 21:48 | #66 |
Reputacja: 1 | Double post. :D 3/7 RAFAŁ DĘBSKI - WILKI I ORŁY Wydawnictwo: Fabryka Słów Data wydania: 2011 ISBN: 978-83-7574-645-7 Gatunek: sensacyjna / thriller szpiegowsko-militarny No to teraz coś z dala od fantastyki, ale wciąż w ramach fikcji literackiej. Dosyć unikatowa pozycja, raz ze względu na tematykę, a dwa ze względu na sam gatunek. Niedużo mamy na rynku produkcji tego typu, które wyszły spod pióra polskich pisarzy. Tego typu polityczno-szpiegowskie thrillery to głównie domena pisarzy z Zachodu (Amerykanów szczególnie: Forsyth czy Clancy przychodzą mi tu na myśl). Więc z góry plus za bycie jednym z pionierów. Co do tematyki: akcja dzieje się w Rosji i Czeczenii w trakcie dogasającej II wojny czeczeńskiej (czy też nawet po jej "zakończeniu", biorąc pod uwagę specyfikę tego konfliktu) i skupia się wokół kilku bohaterów po obydwu stronach konfliktu - tak czeczeńskich powstańców, jak i rosyjskich agentów. Książka jest stosunkowo cienka, a akcja nie wlecze się, jest "kompaktowa". Szybko się to czyta, co akurat powinno być plusem dla osób o ograniczonej ilości czasu... bądź cierpliwości. Postacie są nakreślone dość ciekawie, a jednocześnie autor unika pułapki monochromatyzmu. Wszyscy tutaj są "mieszani", szarzy, próbują przeżyć i/lub zrealizować swoje ambicje. A wiele z tych ambicji jest cynicznych, krwawych lub po prostu bardzo subiektywnych. Duży plus za to, że autor nie starał się jakoś na każdym kroku na siłę wybielać Czeczenów i lobbować za nimi. W jego wizji są to ludzie brutalni i mściwi, którzy być może według wielu mogą mieć czyste intencje, ale tymi intencjami wybrukowane jest kaukaskie piekło, a oni sami mają ręce unurzane we krwi - tak Rosjan, jak i pobratymców. Z drugiej strony nawet w samej książce widać, że mają dobre powody do kontynuowania swojej rebelii, a im dalej w las tej smutnej, niekończącej się wojny, tym głębiej wszyscy pogrążają się w bagnie przemocy i wzajemnej nienawiści. Z Rosjanami jest podobnie, acz niestety tutaj autor nie podołał tak dobrze, jak z Czeczenami, widać pewną stronniczość. W książce nie ma, oprócz zamordyzmu, innego wytłumaczenia dla rosyjskich działań. Rosjanie generalnie są przedstawieni jako ci "czarniejsi". Nie pomaga fakt, że większość postaci Rosjan w powieści to ludzie generalnie nieprzyjemni - skorumpowani, sadystyczni, cyniczni. Sytuację "ratuje" trochę przypomnienie przez Dębskiego faktu, że Czeczeńcy w ciągu swojej insurekcji radykalizowali się i otrzymywali wsparcie ze strony organizacji reprezentujących wahhabizm - radykalną odmianę Islamu sunnickiego, ze "szlachetnych bojowników o wolność" degenerując się do poziomu terrorystów nie lepszych od Al-Qaedy czy Daesh. Generalnie przedstawienie świata, trzymanie jako takiego balansu "światła i ciemności" oraz poprawnie napisane charaktery idą na plus. Na minus natomiast zdecydowanie leci upolitycznienie autora. Temat jest grząski i autor nie do końca mu podołał. Rosjan stawia jako praktycznie odpowiedzialnych za tragedię w moskiewskim teatrze i szkole w Biesłanie (uznając te akcje za de facto prowokacje rosyjskich służb), Czeczenom zaś daje wsparcie i poparcie ze strony - jakżeby inaczej - Islamskiej Republiki Iranu (szyici dogadujący się z wahhabitami? Hmm!). Ponadto cała historia "Klanu Wilka" - radykalnej (i fikcyjnej, oczywiście) grupy czeczeńskich bojowników (a po prawdzie to wręcz niemożebnych terrorystów, biorąc pod uwagę intrygę "Wilków i Orłów") jest trochę zbyt grubymi nićmi szyta. Podobnie jak parę wątków pobocznych, jak romantyczny (który jest tak poprowadzony, że równie dobrze mogłoby go nie być), czy tyczący się enigmatycznej postaci... Polaka. Trochę tego naszego rodaka tam wrzucono na siłę, acz chwilami się przydaje jako ktoś na wzór narratora czy sędziego. Taki zabieg wydaje się być jednak sztuczny. Zakończenie książki też jest urwane i raczej przypomina... TPK (total party kill - kiedy na sesji RPG z jakiegoś powodu w 1 scenie ginie cała drużyna). Trochę kwaśno. Podsumowując: czytałem gorsze rzeczy. I czytałem też lepsze. Jeśli kogoś interesuje taka tematyka, to może sięgnąć; w sam raz na jeden raz. Nie porywa. Od tego momentu, nieco zmęczony fabułą w ogóle, odstawiam ją na półkę i przechodze do literatury faktu. Ocena: 6/10 +++ 4/7 KRZYSZTOF WÓJCIK - PSY WOJEN. Od Indochin po Pakistan - polscy najemnicy na frontach świata Wydawnictwo: Rebis Data wydania: 2011 ISBN: 9788380621954 Liczba stron: 320 Gatunek: reportaż (tematyka militarna) Na tą książkę trafiłem przypadkiem i coś mnie tknęło, aby ją kupić. I mimo początkowego wahania, to był... strzał w dziesiątkę. Książka, będąca przedstawicielem reporterskiej/dziennikarskiej strony literatury faktu, rysuje przed czytelnikiem obraz Polaków służących poza granicami kraju jako najemnicy różnego autoramentu i w różnych czasach, skupiając się przede wszystkim na ich osobistych przeżyciach. Opisane są historie czterech mężczyzn, z czego trzech było członkami francuskiej Legii Cudzoziemskiej, czwarty zaś, były GROMowiec, stał się konsultantem do spraw bezpieczeństwa po odsłużeniu swoich lat jako komandos. Co do trzech pierwszych panów, reportaż opisuje ich jako Legionistów, w tym okoliczności w jakich zostali zwerbowani, środowisko w jakim przyszło im szkolić się, żyć i służyć, oraz różnice "pokoleniowe", jakie zaszły w Legii od czasów tuż po II WŚ aż po lata dziewięćdziesiąte ubiegłego wieku. Może to zabrzmi banalnie, ale dawno nie czytałem czegoś tak dobrego. Wójcik potrafi dobrze operować słowem i opisywać przeżycia innych ludzi, ich historie, emocje. Nie ubarwia, nie słodzi i nie przeinacza. Postacie z jego książki to ludzie barwni, twardzi, chwilami wręcz do bólu brutalni, wykuci i zahartowani w ogniu służby w najcięższych warunkach jakie może odpękać osoba związana z wojskiem. Historie jego rozmówców są też diametralnie różne. Starszy pan, który z "głupich" (a tragicznych) powodów zmuszony był uciekać z komunistycznej Polski tuż po wojnie do Szwecji, gdzie został oszukany, omamiony wizją "pracy we Francji" i siłą wcielony do Legii, gdzie przeszedł istne piekło - od życia w zrujnowanym obozie pod butem sadystycznych i nieubłaganych oficerów i ich przydupasów, po mordercze szkolenie, nieudane (i okupione bólem, krwią i cierpieniem) próby ucieczki, aż po piekło "zielonej wojny" w głębi wietnamskich dżungli, gór i moczarów podczas I wojny indochińskiej, gdzie wrogiem był nie tylko wietnamski powstaniec, ale także środowisko, warunki, a nawet "swoi". Ten człowiek, jakimś cudem przeżywszy tą kaźnię, zdołał uciec, zdołał wrócić do Polski - acz po kres swojego życia był naznaczony piętnem, które odbierało mu mowę i wyciskało łzy z oczu. Dla kontrastu, jego następca z lat 90-tych, do Legii zgłosił się na ochotnika. I mimo nieubłaganej postawy kadry, trudnych warunków, szkolenia wyciskającego człowieka do granic możliwości, i dużej ilości obostrzeń, jego historia pokazuje, jak Legia zmieniła się od czasów powojennych. Z oszukańczej, niewolniczej machiny mordu przekształciła się w "jedynie" niebywale ciężki i łamiącą charakter "kontrakt" - kilka lat życia i zdrowia w zamian za coś na wzór przygody, nowego startu życia i survivalu podkręconego do granic możliwości; rzeczy, które pociągały całkiem wielu ludzi w pierwszej dekadzie "nowego świata", mogących uciec z zapyziałych postkomunistycznych krajów na upragniony Zachód. Ów bohater mimo to też się naoglądał - był w Rwandzie, kiedy doszło do ludobójstwa plemienia Tutsi. Sceny, jakie opisywał, przypominały apokalipsę z piekła rodem. Co do byłego członka GROMU natomiast, jego historia skupia się na służbie na okrętach pływających przy Rogu Afryki, gdzie służył jako ochrona przed napadami somalijskich piratów, później zaś wędruje do Pakistanu, gdzie swego czasu pewna polska firma geologiczna - Geofizyka Kraków (ta sama, dla której pracował śp. Piotr Stańczak) - robiła kontrakty dla rządu pakistańskiego i British Petroleum, a on i jego koledzy zakontraktowali się jako szefowie ochrony. Jego historia jest już nacechowana naszym zeitgeist, profesjonalizmem, podejściem do życia i żargonem typowym dla "specjalsów", jest też ciekawym oknem na odmienne kultury i konieczność wzajemnego docierania się, wspólnej pracy w przepełnionym wyzwaniami środowisku międzynarodowym. In minus moim zdaniem jest historia trzeciego "legionisty", który również do Legii trafił w latach 90-tych - ale szybko się z niej "wypisał". Oczywiście nielegalnie - uciekł, zdezerterował, czmychnął z powrotem do Polski. Nie podobał mu się wycisk i służba, bo był cwaniakiem. Dresem. Kryminalistą. Jego historia jest tylko pobieżnie związana z tematem książki i wydaje się być wlepiona na siłę, powoduje wrażenie bycia "fillerem". Biorąc jednak pod uwagę swoją dziennikarską specjalność, autor nie mógł sobie odmówić wywiadu z byłym recydywistą, który wykorzystał famę tego, że "był w Legii" aby przydać sobie szacunku w półswiatku. I poniekąd "najemnikiem" pozostał przez długi czas - zajmował się pobiciami, wymuszeniami, ściąganiem haraczy, porwaniami. Był zbrodniarzem na zlecenie, a jego historia jest tak czarna, tak nacechowana przemocą i beznadziejnością, że sprowadza na czytelnika czarne myśli. Mocne, ale zupełnie nie tego oczekiwałem, więc poleci za to punkt w dół. Innych minusów... w zasadzie nie ma, może oprócz trochę upierdliwego podzielenia na rozdziały na zasadzie "na zmianę" - kawałek historii bohatera nr 1, następny rozdział opisuje kawałek perypetii pana 2, i tak dalej. Czytelnik zostaje wciągnięty w jeden temat, który nagle się urywa i trzeba się skupić na kolejnym. OK, jeśli czyta się z doskoku, słabo jeśli sesja z książką ma trwać dłużej. A poza tym... za krótka (choć to nie minus). Ta pozycja zassała i wciągnęła mnie tak bardzo, że otrzaskałem ją w zasadzie w dwa dni i miałem ochotę na więcej. Zdecydowanie polecam każdemu, kto interesuje się tematyką, albo chce się nią zainteresować w przystępny, nacechowany silnymi emocjami sposób. Pozycja zdecydowanie na plus. Ocena: 9/10
__________________ Dorosłość to ściema dla dzieci. Ostatnio edytowane przez Micas : 01-11-2018 o 15:09. Powód: Formatowanie |
01-11-2018, 15:02 | #67 |
Reputacja: 1 | Hat trick! 5/7 DORIS BENSIMON, EGLAL ERRERA - ŻYDZI I ARABOWIE. Historia współczesnego Izraela Wydawnictwo: Cyklady Tytuł oryginału: Israéliens, des Juifs et des Arabes Data wydania: 2000 Ilość stron: 404 ISBN: 83-86859-55-4 Gatunek: literatura faktu (historia + socjologia + polityka; miszmasz) Sięgnąłem po tą pozycję w bibliotece, zwabiony tytułem i pragnący dowiedzieć się jak najwięcej o problemach trapiących Bliski Wschód. Znając konflikt dziejący się na Ziemi Świętej już od przeszło siedemdziesięciu lat, wciąż nierozwiązane problemy, zapiekłą pokoleniową nienawiść i odrębność, tragedię tamtejszych ludzi, spodziewałem się czegoś... mocnego. Nie tym razem. Książka jest podzielona na dwie części, pisane przez różnych autorów. Pierwsza traktuje o Żydach, zaczynając swój historyczny rys w okolicach ostatnich dekad tuż przed I WŚ, kiedy to niedawno narodzony ruch syjonistyczny zyskiwał co raz większe poparcie i finanse; rozpoczynał lobbing, pierwsze wyprawy i osadnictwo na terenach "Erec Izrael" (hebr. "Ziemia Izrael"). Opisana jest współpraca różnych grup, różne projekty nowej ojczyzny żydowskiej (m.in. takie cuda, jak Madagaskar), rozmowy prowadzone z różnymi rządami (głównie Imperium Osmańskim, w skład którego wchodziła Palestyna). Do tego garść twardych faktów - tabele z danymi statystycznymi i demograficznymi. Później temat się niejako "rozkręca", opisane są "perypetie" (delikatnie mówiąc) Żydów w latach rosnących resentymentów antyżydowskich. Potem II WŚ, Deklaracja Balfoura itp. itd. Druga część wydała mi się ciekawsza, autor porusza kwestie rodzącego się arabskiego nacjonalizmu, tożsamości narodowej, rozpisuje się w tematyce kulturowej i demograficznej. Opisane są drastyczne przemiany, jakim uległa Palestyna po powstaniu żydowskim w 1948 i utworzeniu Państwa Izrael i jak odbiło się to na życiu Arabów oraz Żydów. Opisywane są też konsekwencje społeczne kolejnych konfliktów, tarć etnicznych wewnątrz Palestyny. W obydwu częściach dużą rolę sprawują też dwa kompletnie wykluczające się nawzajem (chodzi o perspektywy żydowskie i arabskie) aspekty: ekonomiczne i ideologiczno-polityczne. Mimo, iż książka jest napisana dosyć spolegliwym, łagodnym tonem, to jednak z danych statystycznych, przemian wojennych/powojennych i diametralnie odmiennych koncepcji jasno wynika, że musiało dojść do konfliktu. Co więcej, jest on w istocie nierozwiązywalny... ale tutaj już wpycham się z butami w kompetencje autora. Na koniec opisu dodam jeszcze, że jest dużo miejsca poświęcone obecnemu (a raczej ówczesnemu, na dzień pierwotnego wydania) Państwu Izrael, jego polityce, partiach politycznych itp. Na plus na pewno idą "twarde" statystyki, tabele, próba ogarnięcia tematu "z lotu ptaka", jako tako bezstronny opis i interesujące wstawki dot. kultury i niektórych aspektów tyczących się wojen. Plus także za nakreślenie źródeł, podwalin wciąż jątrzącej się rany, jaka niszczy relacje żydowsko-arabskie. Minusem tej pracy jest kalejdoskopowość - większość informacji jest podana w krótkich, suchych dawkach, bez obszerniejszego komentarza, wyjaśnienia zjawisk czy motywacji poszczególnych graczy. Opis jest suchy, behawiorystyczny, szczególnie w części żydowskiej. Praktycznie w ogóle nie ma opisu wojen toczonych między Semitami od 1947 roku (przypominając: Wojna domowa na terytorium mandatowym Palestyny, Wojna izraelsko-arabska [o niepodlełość Izraela], Wojna sześciodniowa, Wojna na wyczerpanie [arab. Harb al-Istinizaf], Wojna Ramadan [znana w historiografii zachodniej i izraelskiej jako Wojna Yom Kippur; również Wojna październikowa, arab. Harb al-Uktobar], Wojna w Libanie, wreszcie Pierwsza Intifada). Książka dosyć skrupulatnie omija problematykę zbrodni wojennych popełnianych przez obydwie strony. Wyraźnie widać w pierwszej części pewien ton usprawiedliwiający żydowską inwazję / land grabbing oraz późniejszy przewrót, w drugiej części zaś Arabowie przedstawieni są poniekąd jako ofiary oraz jako radykałowie, zamknięci w starym zaścianku umysłowym. Radziłbym być ostrożny przy czytaniu tej pozycji, bo nieco zamazuje faktyczny obraz sytuacji i może być opiniotwórcza. Drobny plus za pewien pojednawczy ton - autorzy najwyraźniej zdają sobie sprawę z tego, że tylko empatyczny dialog może rozwiązać problem Ziemi Świętej, ale jednocześnie minus za nadmierną naiwność. Jest to zrozumiałe, bo książka była pisana przed Drugą Intifadą, interwencją izraelską w południowym Libanie czy Wojną z Hezbollahem w 2006 roku. Autorzy mieli prawo spodziewać się poprawy relacji, szczególnie po sypnięciu się świata dwubiegunowego. Tym samym, a co chyba najważniejsze w tej tematyce, książka jest... przestarzała. I tutaj mamy problem. Bo ani nie nadaje się to to do znacznego pogłębienia wiedzy w temacie (pisana jest "po łebkach"), ani do zainteresowania się tematem (może zanudzić czytelnika). Hmm. Ocena: 6/10 +++ 6/7 KRZYSZTOF KUBIAK - WOJNY, KONFLIKTY ZBROJNE I PUNKTY ZAPALNE NA ŚWIECIE Wydawnictwo: Trio Data wydania: 2005 / 2007 Ilość stron: 320 / 442 ISBN: 9788374360999 Gatunek: literatura faktu (militarystyka, stosunki międzynarodowe) To akurat ciekawa pozycja, bo zdarzyło mi się przeczytać dwa różne wydania i dostrzec, że są one... inne. Autor najwyraźniej musiał przeredagować pewne rzeczy, jedne uciął, drugie rozpisał szerzej. Daje to tak naprawdę dwie różne pozycje, które można z powodzeniem czytać jedna po drugiej aby uzyskać szerszy obraz sytuacji. A jest co uzyskiwać. Obydwie pozycje traktują o większości (jeśli nie o praktycznie wszystkich) sytuacjach generujących konflikty zbrojne lub poważne tarcia na arenie międzynarodowej, jakie miały miejsce od zakończenia II WŚ aż po czasy współczesne wydaniu. Konflikty są posegregowane alfabetycznie w grupach kontynentalnych, a następnie określone jako wewnętrzne lub międzynarodowe. Znalazło się miejsce dla wszystkich kontynentów - nawet Oceanii (jak się okazuje, sytuacje konfliktogenne mają miejsce również i tam). Opisano mnóstwo wydarzeń, od powszechnie znanych wojen w Korei, Indochinach czy na Bliskim Wschodzie, aż po rzeczy wydające się "mainstreamowi" wiedzą ezoteryczną - Naddniestrze, Cypr, Wojna ekwadorsko-peruwiańska. Pokazują też jak wiele z tych zatargów pozostało nierozwiązanych, grożących jeśli nie ponownym wybuchem, to na pewno wykorzystaniem w przyszłych dekadach twardej realpolitik. Pozytywy - autor pisze przystępnym językiem, zaś przedstawione sytuacje opisuje w interesujący sposób (choć to może akurat tematyka i mój subiektywizm), jest również bezstronny. Dzięki tej pozycji dowiedziałem się masy rzeczy, o których się nie mówi i nie słyszy... Nawet na uczelniach dyplomatycznych. Pozycja jest zwięzła, czyta się ją stosunkowo szybko, można z powodzeniem czytać ją po łebkach lub ciągiem oraz wybierać pojedyncze zagadnienia. A poza tym, za co leci duży plus i o czym wspomniałem powyżej: czytelnik dowiaduje się rzeczy, o których nie miał pojęcia, a były równie poważne, co choćby wojny w Jugosławii. Negatywy - największy, za który będę ciął punkty, to brak balansu. Autor popada w pułapkę relatywizmu, gdzie niektórym konfliktom poświęca raptem jeden akapit (taki jak w powyższej recenzji), innym zaś ponad dziesięć stron zdecydowanie bardziej szczegółowego opisu wraz z przebiegiem zdarzeń. I, niestety, szerzej opisane konflikty są uznawane za "ważniejsze" z perspektywy mediów głównego nurtu i popkultury. Irak od 2003 roku doczekał się chyba ponad dwudziestu stron, a zażarty (i krótki jedynie w fazie "gorącej") konflikt graniczny między Peru a Ekwadorem dostał mniej jak jedną. Drugi poważny minus, to przyjęcie struktury alfabetycznej. Aby w pełni zrozumieć wzajemne zależności między konfliktami skupionymi w rejonie np. Bliskiego Wschodu, nie można krajów dzielić w ten sposób, powoduje to zamęt podczas czytania. Raz czytasz o Algierii i jej wojnie domowej, potem Indiach i jej zatargach z Pakistanem i ChRL, potem wpadasz na Libię - czyli znów w rejon Maghrebu, który jest z całkiem innej beczki i nie ma nic wspólnego z regionem Półwyspu Indyjskiego, a potem przechodzisz do problemów związanych z Turcją, rozbitych na kilka różnych tematów w różnych częściach książki. Bez fiszek czy zakładek się nie obejdzie. Laikowi lub osobie czytającej książkę ciągiem to wszystko będzie się mieszało i nie dostrzeże specyfiki danego regionu i jego graczy. To takie dwa upierdliwe minusy, które naprawdę odejmują skądinąd bardzo dobrej pozycji - tak dla laika, jak i eksperta. Mimo to, całkiem nieźle, jak na podręcznik akademicki. Ocena: 8/10 +++ Koniec spamu na jakiś czas. Trzeba dalej czytać, żeby móc recenzować.
__________________ Dorosłość to ściema dla dzieci. Ostatnio edytowane przez Micas : 01-11-2018 o 15:09. Powód: Poprawki |
02-11-2018, 17:28 | #68 | |
Reputacja: 1 | 16/24 Zły - Leopold Tyrmand Gatunek: kryminał Cytat:
* * * Ocena: 10/10 17/24 Bot - Maksym Kidruk Gatunek: technothriller
| |
07-11-2018, 18:18 | #69 |
Reputacja: 1 | 22/24 Kursk - Nik Cornish Gatunek: IIWŚ, wydanie albumowe
Ocena: 3(8)/10 * * * 23/24 Szninkiel - Grzegorz Rosiński / Jean Van Hamme Gatunek: komiks fantasy (nie ma w niej ludzi)
Ocena: 2/10
__________________ "Soft kitty, warm kitty, little ball of fur... Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur." "za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!" |
12-11-2018, 16:07 | #70 |
Reputacja: 1 | Done & done 7/7 BRAD BUCKMASTER - BRIGADOR Wydawnictwo: Stellar Jockeys Data wydania: 2016 Narracja: Ryan Cooper ISBN: 978-0-9976166-1-3 Gatunek: military s-f + cyberpunk Na tą pozycję wpadłem raczej przypadkiem przy okazji kupienia gry komputerowej Brigador: Up-Armoured Edition na Steamie. Do giery dołączony był soundtrack(ze świetnymi rytmami w klimatach retrowave) oraz audiobook. Niestety, e-book jest sprzedawany osobno - acz od razu mówię, że jest kropka w kropkę identyczny z audiobook. Fabuła jest ściśle związana z grą i dzieje się tuż przed i w trakcie rozgrywki. Rzecz traktuje o grupie żołnierzy służących w Novo Exército do Povo (port. Nowa Armia Ludowa), siłach zbrojnych izolacjonistycznego miasta-państwa Solo Nobre na kolonialnym świecie Novo Solo. Długo by się rozpisywać o realiach uniwersum. Jest to cyberpunk posunięty w latach i wymieszany z military s-f. Najbliższy klimatem wydaje się być takim produkcjom jak Blade Runner, Soldier (Żołnierz Przyszłości), Aliens czy BattleTech / MechWarrior. Wspomniane polis już od lat uskutecznia rządy twardej ręki (bardzo przypominające doktrynę Juche) Wielkiego Lidera, bohatera wojennego, który wyzwolił Solo Nobre spod władzy krwiożerczego konglomeratu korporacji "Solo Nobre Concern". Mimo to, życie w mieście pozbawione jest lekkości, dobrobytów i perspektyw. Wszyscy obywatele muszą odsłużyć swoje w NEP, a potem muszą zapieprzać za przysłowiową miskę ryżu, nierzadko w tak znojnym interesie jakim jest górnictwo. Nic dziwnego, że przez lata narasta anarcho-syndykalistyczny ruch rewolucyjny znany jako the Corvids. "Brigador" opowiada o dniu, kiedy to dochodzi do serii sabotaży i skrytobójstw osłabiających władze. Wybucha rewolucja Krukowatych, a w całym tym bajzlu mieszają najmici korporacji, które chciałyby odzyskać swoją własność. Nagłe i krwawe wydarzenia zastają oddział z Sektora 78 ze spuszczonymi gaciami. Więcej zdradzić nie mogę bez spojlerów. Jest grubo. I krwawo. To nie jest pozycja dla ludzi o nazbyt plastycznej wyobraźni i słabych nerwach. Trup ściele się gęsto, akcja jest gwałtowna i bardzo intensywna. Zahacza wręcz o określenie "war porn". Opisy walczących maszyn, rodzajów uzbrojenia, typów amunicji, stosowanych forteli i efektów aplikowania tego wszystkiego przez walczących na sobie nawzajem zajmuje znaczną część produkcji. Pomiędzy wystrzałami autor przemyca opisy technologii, pewne aspekty historii i życia Solo Nobre oraz krótkie chwile odpoczynku i refleksji, gdzie bohaterowie mogą pokazać swoje charaktery, podumać nad wydarzeniami oraz przemycić jakiś ideowy dyskurs. A całość czyta narrator o głębokim, mocnym, męskim głosie i charakterystycznym akcencie rodem z Anglii Północnej (czy też podobnym). Pozytywy - opisy Witaminy W, która rozdawana jest w dawkach bliskich przedawkowaniu. Autor, jako były żołnierz zawodowy, weteran, najemnik i całkiem kumaty w tych kwestiach (a także w pisarstwie, jak widać) czuje się w tej tematyce jak ryba w wodzie - i to widać. Udaje mu się też przemycić nieco zwrotów akcji, dobrze zarysowanych postaci oraz moralniaków: kto tak naprawdę jest "tym dobrym" w takim starciu? Krwiożercze rekiny turbo-kapitalizmu i ich bezduszni najmici, którzy jednak obiecują otwarcie na wszechświat i międzyplanetarny handel? Faszystowski, zamordystyczny reżim trzymający wszystko w stagnacji, ale zapewniający obywatelom spokojną egzystencję i obronę przed zagrożeniami z zewnątrz (a takowe są, gdyż rzeczone korporacje chciałyby z chęcią zniewolić "kontraktami" całą populację)? Czy też może czerwono-czarni rewolucjoniści, którzy swoją naiwnością starają się maskować zwyczajną żądzę mordu, ślepy pęd do zemsty na wojsku i rządowych oraz dzielenie własnego narodu na swoich i "tych Złych", których należy wyrżnąć w pień? A wisienką na torcie jest narrator - chłop wczuł się w rolę i wcale nie ma zamiaru czytać wszystkiego monotonnie czy usypiająco. Tam, gdzie mają być emocje, to one są. Tam, gdzie są krzyki, też. I wszystko to udaje mu się bez żenady. Negatywy - dla nas Polaków jest to pozycja o tyle trudna, że obcojęzyczna i czytana w rzadziej słyszanym akcencie oraz gwarze. Mainstream to to nie jest. Przydaje się czytać i słuchać jednocześnie. Na pewno też trzeba robić sobie przerwy - czy to na przetrawienie materiału, czy po prostu aby dać umysłowi odpocząć od nawałnicy ołowiu, stali i krwi, jaka się wylewa z głośników. Ponadto, akcja się urywa w momencie, kiedy dopiero się tak naprawdę rozkręcała - ale nie dziwota, bo to w zasadzie jest tylko wstępniak do gry (którą szczerze polecam, jeśli lubisz sążny łomot, mechy, retroklimat i cityfight). Generalnie jestem bardzo na tak. Dla entuzjastów military s-f, cyberpunka i militariów ogółem jest to bardzo dobra pozycja. Słuchając tego miałem wrażenie, że tak powinna zostać opisana dobra sesja RPG w tych klimatach. Ocena: 9,5/10 Bonus: ISBN e-booka 978-0-9976166-0-6
__________________ Dorosłość to ściema dla dzieci. |