|
Muzyka, film Forumowy dział „kulturka” |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
29-06-2007, 15:55 | #11 |
Reputacja: 1 | Widzialem Van Helsinga i bardzo mi sie podobalo. Nie widzialem Underworlda i zaluje. Tematyka wampirow i wilkolakow jest tez poruszona w grze Bitefight. Mozna w nia zagrac na stronie www.bitefight.pl i choc kiedys w to gralem to jednak wole Ogame (www.ogame.pl). |
02-07-2007, 18:17 | #12 |
Reputacja: 1 | Ja także w bitefight grałem, ale mi się znudziło i nie polecam, bo to kolejny pochłaniacz czasu. Co do ogame też się wyraziłem - w temacie poświęconym tej właśnie grze.
__________________ . -taka kropka pod i |
06-07-2007, 17:57 | #13 |
Reputacja: 1 | O ile underworld'y były fajne, bo i akcja, wąteczek romantyczny.. to van helsing.. kicha straszliwa... na początku się trochę pośmiałem ale potem... kusza maszynowa wampirzyca o wdzięcznym transylwańskim imieniu "marishka" ..... "nigdy w życiu "miało więcej sensu w sobie :P |
13-07-2007, 13:30 | #14 |
Reputacja: 1 | Van hellsing to była komedia roku Takiego shitu jeszcze nie widziałam śmiałam się caaaluuuteńki film Niesamowity poprawiacz humoru To było straszne Automatyczna kusza, wampiry rodzące martwe dzieci które trzeba ożywić i nie ma to jak trzy różne mitologie wpakowac do jednego wora! (choć to się zdarza ale w lepszym wydaniu) oł yeah dobre strony filmu: muzyka *__* harpie ^__^ underworld był lepszy .. może niedużo ale jednak ^^ (cienka fabuła ale można się było przynajmniej na aktorów pogapić )
__________________ Pióro mocniejsze jest od miecza (...) wyłącznie jeśli miecz jest bardzo mały, a pióro bardzo ostre. - Terry Pratchett |
13-07-2007, 15:41 | #15 |
Reputacja: 1 | Hmm.. Mi z kolei zdecydowanie bardziej się podobał van Hellsing. Nie brałem tego filmu do końca na serio ze względu na przesyt mitologiami i legendami. Podobał mi się klimat takiego stereotypowego wampira siedzącego w niedostępnym zamku noszącego strój wieczorowy i knującego jak podbić świat . Postacie były bardzo wyraziste i fabuła mniej więcej spójna. Gra aktorów dobra, efekty specjalne odpowiednie moim zdaniem do klasy filmu. Widać było inspirację legendami (np to, że wilkołak ma sierść rosnącą pod ludzką skórą). Underworld według mnie nie a takiego klimatu - wizerunek wampirów bardzo przypomina Wampira: Maskaradę, choć dosyć naiwnie potraktowany (przez całą noc siedzą na dupie w domu najbogatszego i chleją krew torebkową <fe>). Poza tym są szatkowane przez naboje z ultrafioletem (trochę lewy pomysł moim zdaniem) w dużych ilościach. Pomysły typu najstarszy i najpotężniejszy wilkołak idzie w pojedynkę łapać człowieka który pomoże im wygrać wojnę(<--żeby nie było spoilera) nawet nie biorąc żadnej broni. Motyw z mieszaniem krwi nadnaturalnych jest bardzo niespójny, bo z jednej strony po "pocałunku" głównej bohaterki zmienia się tylko wilkołak, a z drugiej Starszy ożywiony przez wilkołaczą krew też staje się, jak to Migdael ślicznie uchwyciła: "wielkim niebieskim wk...nym smerfem". Ogólnie rzecz biorąc Hellsing to popłuczyny po legendach i filmach typu Frankenstein czy Dracula. Underworld to popłuczyny po Bladzie, Maskaradzie i Matriskie. Jednak wolę ten związany z legendami, stereotypami i !!steampunkiem!! smaczek Hellsinga, niż lateksowo- skórzany posmak Underworlda. PS: Poza tym ile można zakochiwać się we wrogu?!? Ostatnio edytowane przez Harv : 13-07-2007 o 15:43. |
15-07-2007, 10:42 | #16 |
Reputacja: 1 | Nie zachwycił mnie żaden z tych filmów. Oglądając Hellsinga miałam ochotę rzucić w ekran czymś ciężkim już po kwadransie czy dwóch. Nie przekonała mnie stylistyka, fabuła czy gra aktorów. Patos wymieszany z sentymentalizmem działał mi na nerwy. W skali 1-10 ten film dostaje 3. Podobnie z obiema częściami Underworldu. Fabuła mocno średnia, gra aktorska taka sobie, główni bohaterowie wydziwieni. Największą jednak wadą jest obraz wampirzej społeczności, który jest sztuczny do bólu zębów: czarny latex, pistolety na srebro, fosfor i diabli wiedzą co jeszcze. Ich siedziba i styl bycia przypomina larpa przygotowanego przez bardzo młodych graczy, którzy trochę o WoDzie słyszeli, ale nie za dużo. I teraz wszystkie ich wysiłki są skupione na tym, kto będzie większym bucem, kto będzie miał w sobie więcej mrrrrrroku. Zdecydowanie nie. To już wolę serial z 1996 roku "Kindred: The Embraced". obce |
17-07-2007, 20:58 | #17 |
Reputacja: 1 | Teraz porusze sprawe nie związaną z filmami, ale za to jak najbardziej z wampirami... w zasadzie to z wilkołakami też... A więc co myślicie o niechigieniczości ukąszeń, a raczej o ich niebezbieczeństwie. Bo zauważcie że jest naprawde dużo grożnych chorób, (jak np. HIV i zakarzenie wątroby typu C) które roznoszone są przez krew. A przecierz wszyscy wiemy że obie rasy gryzą aby się posilić, albo wzbogacić o nowego członka (tak przynajmniej mówią bajki i inne takie )
__________________ . -taka kropka pod i |
22-06-2009, 09:37 | #18 |
Banned Reputacja: 1 | Van Helsing to jeden z najbardziej burackich filmów w historii kinematografii. Scenarzysta był chyba uzależniony od tabletek na hemoroidy i miał po nich dziwne wizje. Jak dla mnie film totalnie bezsensowny, obsada beznadziejna tak samo jak fabuła i efekty. Jeśli chodzi o Underworld to widać, że chcieli nakręcić film o świecie mroku, ale nie stać ich było na licencję, albo nikt nie chciał im jej dać. Dlatego zerżneli pełno pomysłów, ale za słabo znali świat by zerżnąć ich więcej i też wyszła im totalna kicha. Jak mówiła Migdael, Smerf atakuje. |
28-06-2009, 20:46 | #19 |
Reputacja: 1 | Diriad, "niskobudżetowość" może być sprawą subiektywną, jeśli chodzi o opinie ludzi, nie jakąś ustaloną ogólną klasyfikację... niektórzy mogą uznać film za kilka tysięcy za niskobudżetowy, a niektórzy film za kilka milionów za niskobudżetówkę. Cóż, widzę, ludzi fajnie ponosi przy ocenianiu filmów. Phi. "Kicha". Co za lol, jednym słowem! Pośmiać się można czasami z krytycznych opinii ludzi. Zwłaszcza, gdy im się film nie podoba... A mnie? No mi się podobał i nie. Najpierw zacznijmy od wykładu na temat, jaki film powinien być. Hmmm, z filmem to trochę jest jak z chłopakiem - dziewczyny zrozumieją, o co chodzi. Z jednej strony napakowany, z drugiej inteligentny, z trzeciej zaś rozsądnie i okazyjnie romantyczny (nie przesadnie, idealnie romantyczny). No i uporządkowany. No i humor przede wszystkim. Zatem co do Helsinga, heLsinga (nie heLLsinga, diabły ortograficzne Wy jedne!), film był: nieuporządkowany, szalony, chory, jednak strasznie humorystyczny. I chyba autorom o to chodziło... żeby nie był strhhhasznie mhrrrrroczny... ... tak na boku... co do tych dzieci, to cóż. Świat Mroku też może być uznany za stek bzdur przez nie RPGowca lub nawet przez RPGowca. (Nawet samego gracza.) Zatem czemu nie martwe dzieci do niby horroru wprowadzić? I nie wiem, czy Van Helsing był inteligentny, jednak był twórczy. Twórczy do bólu, dlatego szalony i chory. Wiele pomysłów, nie sposób było się nudzić - a automatyczna kusza zabijała nie tylko fizycznie... Jak ktoś nie ma poczucia humoru, cóż! Trudno i naprawdę szkoda, hahaha!... Romantyczny wątek też był w porządku. To był "happy end", jednak "happy" w bardzo głęboki, inny sposób... nie było żadnego "i żyli długo i szczęśliwie" lub inne blabla, a wieczność i pożegnanie w innym znaczeniu. Aha, byłbym zapomniał. Van Helsing przypomniał mi Indianę Jonesa - taki sam styl, tylko inny klimat i tło. Jak ktoś nie lubi Indiany, to może tym bardziej nie lubić Helsinga. Underworld. Powiem tak. Trafili w klimat. Naprawdę... tak bardzo, że Świat Mroku się doburzył o to, że obrazują wampiry w podobny sposób, gdy tym nie chce się ruszyć tyłka by to zrobić (tzn. ująć na filmach Świata Mroku)! Tylko za dużo gore. No cóż, kto co lubi - to już osobiste preferencje. Jednak porównując Underworld do Van Helsinga, to w Helsingu nie ma żadnej "jawnej" przemocy czy gore - może "straszne" obrazki, jednak nie gore, nie latające mięcho (to nie nawiązanie do Draculi ;-D). Romantyczny wątek też wydaje się do kitu, sprawia przynajmniej takie wrażenie (powtarzanie schematów, ogólna niezręczność w tworzeniu odpowiednich scen przedstawiających ją), reszta się już wypowiedziała na ten temat. Niespójność też może przyprawić o ból głowy. Ogólnie jednak - historia może budzić zaciekawienie, niektóre efekty, te wspomnienia jakby "w krwi" Michaela. Ta cała mutacja lub też jej sam pomysł, różna historia wampirów/wilkołaków też jest warta wspomnienia (bo odbiega mimo wszystko i przeciwnie do wątku miłosnego, od ustalonych i powtarzanych banałów). Mówiąc o częściach: I Tajemnicza, trochę niszczy to duża ilość gore i wątły wątek miłosny. II Za dużo gore, można oglądnąć tylko by się dowiedzieć, co się stało dalej. I ciągle wydaje mi się też, że autorzy dodali scenę seksu i większego gore by przyciągnąć więcej ludzi i uzupełnić inne braki III Hmmm, trudno się wypowiedzieć, szczerze mówiąc, to wydaje mi się NAJMNIEJ niedopracowana... tam nie ma raczej żadnej też takiej przesady, wątek miłosny pomiędzy niewolnikiem mającym stać się wolnym i równorzędnym, a radną (i co się później okazuje tragedią i przyczyną całego dalszego nieszczęścia), też wydaje się ciekawszy od jakiegoś wątku pomiędzy 2 wolnymi, młodymi ludźmi, którzy blabla... Dlatego Underworld całościowo: za dużo gore, mało humoru, za to wystarczająco dużo klimatu i nawet ciekawy plan lub pomysł (albo chociaż małe odejście od konwencji), jednak co wyszło, to wyszło w wykonaniu... Czyli... by zachować obiektywność, mi się podobają i nie podobają te filmy. Zależy, o co pytać. Dla mnie to lepsze wyjście niż jechać bezwstydnie, bez poczucia winy czy żalu czy nawet poczucia obiektywności lub jakiekolwiek szacunku do pracy włożonej w zrobienie czegokolwiek (oj tak!) i po filmach, które mogą się komuś podobać...
__________________ Soulmates never die... |
10-12-2012, 17:30 | #20 |
Reputacja: 1 | Van Helsin był strasznie sknoconym filmem, jest to dość dziwne jak mogli go tak spartolić wszak budżet filmu był bardzo duży za lokalizację zapłacili grosze. Początek był dobry a w połowie usechł i już się nie podniósł. Underworld... do tego filmu mam dość mieszane odczucia ale chyba pierwsza część jest najlepsza i oby już nie kręcili kolejnych części bo im dalej tym gorzej |