Autor artykułu: Campo Viejo 10-07-2013 | ||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
| ||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
|
#1
Felix
on
10-07-2013, 12:30
| ||||||||||||||||||||||
| Bardzo fajna inicjatywa, jednak ja znalazłem tu więcej o samej specyfice gry przez forum niż o odgrywaniu postaci. W przystępny sposób opisałeś jakie są możliwości i ograniczenia gry PBF, oraz jak można je wykorzystać w odgrywaniu swojej postaci. Jednak wydaje mi się że to teks raczej "jak grać w RPG przez forum", mam nadzieje że rozumiesz co mam na myśli Piszesz że można rozwijać myśli, bardziej psychologizować postać jak to podałeś na przykładzie elfa. Ale skąd czerpać? Jak nawiązać z postacią silniejszą więź na forum? Na normalnych sesjach można używać rekwizytów, zmiany głosu, teatrzyk między graczami też pomaga, a tu? Gdy wszystko jest bardziej rozciągnięte w czasie? Zabrakło mi takich elementów. Fakt jednak pozostaje faktem że to kawał dobrej roboty, choć inny niż się spodziewałem. | |||||||||||||||||||||
#4
Kelly
on
10-07-2013, 18:44
| ||||||||||||||||||||||
| Interesujący tekst. Wymagał naprawdę dużo roboty oraz przemyśleń, bowiem niby pewne rzeczy się wie, ale wiedzieć oraz napisać stanowią kompletnie odrębne rzeczy. Tymczasem Campo Vieje napisał rzeczowo, ładnie, literacko podsumowując własne przemyślenia. Szczere gratulacje. Całkowicie zgadzam się z przedstawionymi propozycjami dotyczącymi spraw drużynowych, natomiast co do innych mam parę ale. Wydaje mi się bowiem, że wymagają doprecyzowania, albo poszerzenia. Pierwsza sprawa to wspomniane założenia. Punkt 3 "masz gotową ciekawą postać, którą rozumiesz i lubisz." Ze słowami "rozumiesz", "lubisz" absolutnie się zgadzam. Ale słowo "ciekawa" absolutnie domaga się wyjaśnienia. Wiele osób zrozumie to bowiem, jako postać skomplikowaną, mającą zaszłości, burzę emocji na skutek traumatycznych przeżyć etc. Tymczasem postać "ciekawa" jest taka, którą fajnie będzie się odgrywało zarówno na płaszczyźnie fizycznej, jak emocjonalnej. Może być to prosty wojak, może pokręcony kultysta. Obydwie postacie są pełnoprawne oraz "ciekawe", jeśli gracz czuje je oraz potrafi się dobrze nimi bawić przypasowując do samego klimatu sesyjnego. Właściwie natomiast dosyć średnio zgadzam się z propozycją "chciej być w trudnych sytuacjach bez wyjścia", albo raczej także poszerzyłbym ją. Powiedzmy, Zenek tak lubi, ale Bolek woli grać wielkiego herosa, który bez kłopotu pokonuje kolejne przeszkody. Istny przepak, ale jeśli Bolek tak lubi oraz taki styl ma sesja, to jest on absolutnie poprawny. Dlatego przed sesją warto dokładnie się zorientować, co to ma być oraz jak planuje prowadzić GM. "Akceptuj niepowodzenia" stanowi dla mnie ponownie oczekiwanie wymagające doprecyzowania, szczególnie kiedy dodaje się magicznie złowrogie słowo "dystans". Proszę powiedzieć, kto podczas gry chociażby zbijaka, czy kręgli, albo totka, ruletki, jakiejkolwiek cieszył się, kiedy przegrał? Przypuszczam, że nikt, zwłaszcza, jeśli dotyczy to porażek bez własnej winy. Na kostce wyszło 2, a nie 3, postać przerżnęła. Uf, fajnie wcale nie jest. Cała kwestia polega na tym, żeby wściekając się, że coś nie wyszło, nie przegiąć pały. Jest tutaj także bardzo wielka rola poprawnego prowadzenia przez GMa. 99% graczy chyba bowiem jest w stanie zrozumieć porażkę, jeśli sami popełnili błąd, ale znacznie mniej, jeśli przerżnęli pomimo naprawdę rozsądnego postępowania, bowiem wypadło GMowi coś na jakiejś kostce. Jasne wprawdzie, ze taki może być scenariusz, ale kolejne tego typu powtarzające się sytuacje przeważnie nie kończą się najlepiej. Chyba właśnie, że ktoś lubi. Natomiast co do dystansu to mam taką opinię: granie oraz rzeczywistość stanowią odrębności, których nie można mieszać, ale przeżywanie emocjonalne gry to absolutnie nic złego. Inaczej przecież nie śmialibyśmy się na komediach oraz nie płakali na romansach. Jeśli chciałbym podchodzić go gry z dystansem traktując ją jako zestaw logicznych posunięć, albo chłodnego przedstawiania uczuć, które się normalnie opisuje, wolałbym brydża. Dlatego właśnie nie lubię rad typu "trzymaj dystans" "nie spinaj się", bowiem po zakładają one, że to ten, co się spina jest winny sytuacji. Tymczasem właściwie kto się spina, że tak powiem? Przecież nie ten, komu gra się dobrze, albo ma sesję gdzieś na zasadzie: będzie to będzie, nie to nie, ale właśnie ten, komu gra się źle, albo wręcz ma poczucie nie fair. Tak czy siak poza jakimiś wariackimi przypadkami, spina się osoba, która przeżywa daną sesję oraz zależy jej na niej właśnie. Warto wtedy pogadać z GMem, który może sobie tego nawet nie uświadamiać, że coś się dzieje nieciekawego, póki się nie rozleje. Dlatego zamiast rad dotyczących spinania się proponowałbym: jeśli masz problem, natychmiast przedstaw GMowi, bowiem dobry GM będzie starał się robić wszystko co możliwe, żebyś dobrze się bawił, albo powie uczciwie, że sesja nie jest dla Ciebie, ponieważ jednak ma inne założenia. Całkowicie zgadzam się także, że przy sytuacjach konfliktowych, należy najpierw spojrzeć na siebie raz postarać się postawić przez chwilkę namysłu, jako dyskutujący oponent. Przy PBFie należy być podwójnie opanowanym, ponieważ przez internet nie zawsze można przekazać wszystkie myśli, bywają przekłamania, nieporozumienia etc. Rzecz oczywista dotyczy to graczy oraz GMa. Tutaj ogólnie moja rada: wszystko załatwiać na privie, niewiele bowiem jest gorszych rzeczy, niżeli konflikt rozlewający się, bowiem ktoś nie wytrzymał wywalając coś publicznie. Rzecz jasna niemiłe ataki, obrażanie, etc. obgadywanie nie powinny mieć miejsca ani na privie ani ogólnie. Tutaj szczególnie jest trudna rola GMa, bowiem nie łatwo się odnaleźć przy konflikcie, zaś jeszcze trudniej być prawdziwie bezstronnym. Gracz natomiast nawet akceptując jakąś decyzję GMa, ale kompletnie się z nią nie zgadzając, także powinien stosować priv. Może skończyć to się podziękowaniem za sesję, ale podziękowaniem kulturalnym bez utraty szacunku obydwu stron. Może także jednak wyjaśnieniem oraz zrozumieniem. Wprawdzie nie prowadzę na PBFie, ale normalnie po sesji, jeśli jest możliwość, jako GM pytam graczy: co się podobało, co nie, gdzie mógłbym coś poprawić. Wydaje mi się, że dzięki pw dokładnie ta sama zasada może stosować się do PBFów po jakimś kawałku sesji, albo ogólnie GM może poprosić graczy, by przysyłali uwagi. | |||||||||||||||||||||
#5
Campo Viejo
on
11-07-2013, 07:51
| ||||||||||||||||||||||||||
| Dzięki za aż tyle komentarzy, krytykę i dobre słowo! Cytat:
A związać się z postacią to nic bardziej łatwego. Trzeba ją lubić, rozumieć, znać dobrze i po prostu grać nią, ożywić; tchnąć w nią pozory życia na miarę swoich opisów jej przedstawienia; nadać jej sztuczną, fantomową osobowość i tak dalej. Niektórzy twierdzą, że w każdej prowadzonej postaci powinien być jakiś łączący ją element z odgrywającym graczem, bo wtedy jest łatwiej wejść w postać. O to Ci chodziło? O teoriach aktorstwa i szkołach sztuki teatralnej poczytaj więcej w sieci, bo na pewno coś z tego da się zaadoptować na potrzeby gry fabularnej PBF, gdzie choć piórem, to też odgrywamy jak aktorzy. Ja napisałem tylko o emocjonalnym wchodzeniu w postać ze zdrowym dystansem. Nad innymi technikami nigdy się chyba nie zastanawiałem. Cytat:
Cytat:
Cytat:
A to, że może być i tak, że współgracz to złośliwa i niereformowalna świnia to już inna sprawa. Jednak to również materiał na inny tekst. | |||||||||||||||||||||||||
Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 11-07-2013 o 07:56.
|
#6
Aschaar
on
11-07-2013, 10:57
|
Campo, jak zwykle swoim stylem (lekko zbyt barokowym jak dla mnie) poruszył temat ważny i szeroki. I myślę ta szerokość trochę "zjadła autora". Z jednej strony jednak chciał się zamknąć w formie krótkiej - z drugiej - o pewnych sprawach usiał napisać... wyszło co widać Felix i Kelly podnieśli uwagi, które mnie się również nasunęły, więc skoncentruję się na czymś zupełnie innym: Szczere gratulacje, że ci się chciało poświęcić czas i zebrać myśli Campo. W okresie kiedy wszyscy mówią, że forum jest tylko do grania i publicystyka jest nieistotna... Przychodzi taki Campo i mówi: Ok, a skąd ci gracze mają wiedzieć jak grać? Duży plus. |
#7
Kelly
on
11-07-2013, 11:02
| ||||||||||||||||||||||||
| Chyba mamy dyskusję, którą oczekiwali moderatorzy LastInn Przeczytawszy Twoją odpowiedź zgadzam się z wieloma uwagami, ale dalej pozostaje kwestia, według mnie, konieczności poszerzenia, albo uzupełnienia pewnych elementów. Nie jestem całkiem pewny, ale odnoszę wrażenie, że piszesz do określonego typu gracza, który bawi się przede wszystkim tym właśnie, iż może opisywać swoją postać w jakiejś nietypowej sytuacji. Natomiast rodzaj akcji, współpraca, tempo etc stanowią dla niego mniej istotne kwestie. Przy wspomnianym założeniu zgodziłbym się właściwie ze wszystkimi Twoimi tezami, ale przy innych graczach, już niekoniecznie. Temu postaram się poświecić swoją odpowiedź. Cytat:
Gdzieś jest na LastInn rozmowa, po co ludzie grają. Ogólnie, grają bo lubią, ale strukturalnie szukają wewnątrz owej gry rożnych niewątpliwie podniet Osobiście gram dla fajnych, lajtowych przygód, które mnie bawią. Rzecz jasna nawet lajtowa przygoda bez jakichś trudności jest mdła, ale jeśli nie wyjdzie jakaś pierwsza, druga, trzecia to zaczyna mnie trafiać. Nie dlatego, że coś nie wyszło samo z siebie, tylko dlatego, że ja nie mam z tej zabawy jakiejkolwiek przyjemności. Tymczasem dalej, właśnie w temacie wspomnianym, wprost sporo osób mówiło, że grają dla nowych leveli. Mają więc jakiś kolejny inny cel, bowiem chcą po prostu czuć awans postaci, rozwój, nowe szanse, mozliwości, umiejętności. Pozostaje więc grupa, która bawi się przeżywaniem trudnych sytuacji. Do nich właśnie pisałeś. Przyznaję, ze jest to pewnie duża grupa, ale stanowczo nie są to wszyscy gracze. Co do strzelania sobie po jakichś klęskach bitewnych oraz uciesze, że brało się udział. Jeśli ktokolwiek ma przyjemność tak grając, proszę bardzo. Jeśli nie, bowiem przykładowo ja bym nie miał, to właściwie po co komukolwiek sesja, która nie daje uciechy. Bowiem jedynie przyjemność jest jedynym wykładnikiem, czy sesja jest dobra. Gra jest zabawą, czyli powinna bawić. Jeśli coś bawi, jest ok, jeśli nie bawi, to jest do kitu dla tej konkretnej osoby. Bardzo podobna zresztą dyskusję toczono co do jednolinijkówek. Moje podejście było takie: nie gram tak, ale jeśli ludzie się tym bawią, to super, zaś krótkie teksty wcale nie muszą być gorsze od długich wypocin. Odnosząc to do filmu: są osoby które oglądają komedie romantyczne oraz przygodówki, są takie, które zajmują się dramatami psychologicznymi. Należę do pierwszej grupy i tak w filmie, jak podczas gry mam swoje oczekiwania, które wedle mnie wcale nie są gorsze od tych innych. Cały więc problem wedle mnie jednak nie polega na niespinaniu się, czy dystansie, ale znalezieniu gry, którą się lubi oraz ludzi, którzy lubią podobne granie. Równie dobrze można bowiem znaleźć osoby, które lubiąc takie ciężkie sytuacje, jak opisałeś, trafiają do Toona i zaczynają marudzić, ze to głupie oraz bez sensu. Dlatego dla mnie spinanie się gracza to znak dla GMa, że coś jest nie tak. Dobry bowiem GM, to dla mnie ktoś, kto dba o graczy oraz stara sprawić się wedle możliwości, żeby oni dobrze się bawili. Wiadomo, bywają gracze niereformowalni, albo tacy kompletnie nie pasujący do stylu sesji, jednak wtedy to już rola GMa, żeby albo pomógł, albo podziękował za granie takiej osobie. Cytat:
- drużyna się względnie lubi oraz jako tako współpracuje, - drużyna ma się gdzieś, zaś GM wręcz prowokuje do wzajemnego podkładania sobie świń. Plus cała gama pośrednich, ale ogólnie dwie są wspomniane drogi. Twój tekst odnosi się do sytuacji bliższej tej drugiej koncepcji, której bardzo nie lubię, ale jeśli ktoś lubi, proszę bardzo. Gracz taki powiedzmy jak moja osoba, znajdując się w sytuacji, kiedy ktoś mu podkłada raz za razem świnie lub próbuje ośmieszyć poczułby się niezwykle niemiło, bowiem utraciłby przyjemność grania. Nie postać będąca fikcją, tylko właśnie realny gracz stracił przyjemność. Zaś właśnie, powtórzę, przyjemność jest celem, granie zaś jedynie próbą realizacji. Osobiście jakoś mam tyle doświadczenia, że pytam GMa, jaki będzie klimat, jak to widzi etc., chociaż przecież także bywa, że się mylę. Jednak gracz trochę mniej doświadczony mógłby się nadziać jeszcze łatwiej. Podsumowując: uważam, że na owe spinanie się należy spojrzeć nieco ostrożniej, niżeli przedstawiłeś to przy swoim, naprawdę dobrym, tekście. Bowiem istnieją sytuacje, że gracz po prostu nie potrafi podejść ze zdrowym rozsądkiem, ale bywają, że przyczyna trudnej sytuacji leży we wzajemnym niedopasowaniu, lub niezrozumieniu przez GMa potrzeb gracza. Przy nierozumieniu, sprawa jest prosta. Wystarczy się dogadać, zaś dobry GM postara się jak najlepiej pomóc. Ale przy niedopasowaniu rada „baw się trudną sytuacją” po prostu nie zadziała, gdyż przypomina radę „baw się oglądając film klasy horror” osobie, która horrorów nienawidzi. Przy okazji, całkowicie podpisuję się pod słowami uznania Aschaara, czego zresztą moja wczorajsza reputka była dowodem. | |||||||||||||||||||||||