|
Opowiadania-archiwum Wasza twórczość |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
16-04-2005, 19:48 | #1 |
Reputacja: 1 | Trzecia pieczęć Tutaj maÅ‚y wypad w klimaty Gwiezdnych Wojen... Tekst pisane dla Bractwa Mrocznych Jedi, którego jestem dumnym czlonkiem: Trzecia Pieczęć PadaÅ‚o. Wielkie krople deszczu padaÅ‚y falami na przeklÄ™tÄ… ziemiÄ™ dawno zapomnianej już planety, skÄ…panej gdzieÅ› daleko w odmÄ™tach galaktyki. Nie byÅ‚o tu niczego, prócz poÅ‚aci ciemnej, suchej ziemi, martwych drzew, i tego wielkiego, starego kurhanu/Å›wiÄ…tyni, przed którym wÅ‚aÅ›nie siÄ™ znajdowali. Obaj odziani w czarne pÅ‚aszcze z kapturami, obaj z mieczami przy boku, obaj wycinajÄ…cy siÄ™ z otoczenia niczym dwa jestestwa wyjÄ™te z nadnaturalnego uniwersum. ZresztÄ…, może byli zjawami? Noga istoty żywej nie stanęła na tej planecie od wieków... Aż do teraz. -To tutaj – jedna z postaci, wyższa, uniosÅ‚a prawÄ… rÄ™kÄ™ do góry, wskazujÄ…c palcem wejÅ›cie do upiornej budowli. W jej gÅ‚osie brzmiaÅ‚a nutka starczej wiedzy, nabywanej przez dziesiÄ…tki, a może i setki zÅ‚a. ByÅ‚o w nim także zÅ‚o. I gniew. Wielki gniew. I wielkie zÅ‚o... Druga z postaci ukÅ‚oniÅ‚a siÄ™ lekko, ustÄ…piÅ‚a kilka kroków w kierunku Kurhanu, zatrzymaÅ‚a siÄ™ jednak, i odwróciÅ‚a. -Na pewno, Mistrzu? – W jej gÅ‚osie drgaÅ‚a niepewność. Milczenie Mistrza byÅ‚o wystarczajÄ…cÄ… odpowiedziÄ…. Postać/uczeÅ„, skierowaÅ‚a siÄ™ w gÅ‚Ä…b podziemi. Masywne, dwuskrzydÅ‚owe marmurowe drzwi rozwarÅ‚y siÄ™, pchane emanujÄ…cÄ… od Niej mocÄ…. Drzwi, stworzone przez „pierwszych budowniczych” znaÅ‚y te wibracje. WiedziaÅ‚y, któż wÅ‚aÅ›nie wdziera siÄ™ do wewnÄ…trz pradawnej Å›wiÄ…tyni. Oni czÄ™sto tu wracali... A drzwi, pierwsi ze strażników, raz, po raz, otwieraÅ‚y przed nimi tajemnice Pradawnej ÅšwiÄ…tyni. Tak byÅ‚o i teraz. Drzwi dopuÅ›ciÅ‚y Ucznia do poznania pradawnych tajemnic, rozchyliÅ‚y siÄ™ z Å‚oskotem. UczeÅ„ zniknÄ…Å‚ w Å›rodku. Pierwsza pieczęć zÅ‚amana. Mistrz dopiero teraz opuÅ›ciÅ‚ dÅ‚oÅ„. Gdyby jego twarzy nie skrywaÅ‚ kaptur, zapewne daÅ‚oby siÄ™ dojrzeć nikÅ‚y uÅ›miech na jego pomarszczonej twarzy... W chwilÄ™ później, Mistrz, niczym zjawa, którÄ… być może i byÅ‚, rozpÅ‚ywa siÄ™ w nicoÅ›ci... * * * W Å›rodku czekaÅ‚y tylko stÄ™chÅ‚e powietrze i nieprzenikniona ciemność. Kierowany intuicjÄ…, a może i przeznaczeniem, uczeÅ„ mknÄ…Å‚ w milczeniu wÄ…skim korytarzem. ByÅ‚o w nim nieco niepewnoÅ›ci, ustÄ™powaÅ‚a ona jednak z każdym krokiem, z każdÄ… chwilÄ…. PrzyszÅ‚y Mistrz nie mógÅ‚ czuć wÄ…tpliwoÅ›ci... Nie byÅ‚o tu miejsca na wÄ…tpliwoÅ›ci. Najmniejszego. Ciemność. CoÅ› mówi mu, żeby nie szedÅ‚ prosto, że należy skrÄ™cić. Tak też robi. Prze dalej, coraz, szybciej, coraz pewniej. MijajÄ… sekundy, może minuty, może godziny Nagle jego oczom ukazuje siÄ™ bÅ‚Ä…dzÄ…cy gdzieÅ› w oddali jasny punkt, migoczÄ…cy niepewnie. UczeÅ„ przystaje, jego rÄ™ce machinalnie mknÄ… w kierunku przypasanego miecza Å›wietlnego. Wkrótce bÅ‚ysk czerwonego ostrza rozjaÅ›nia nieco mroki. Åšciany, pokryte licznymi runami, zachowane w idealnym stanie, mówiÄ… mu, ażeby szedÅ‚ prosto. UczeÅ„ spoglÄ…da w dal. ÅšwiatÅ‚o nie tli siÄ™ już lekko, ba, promieniuje ogromnym blaskiem... Druga pieczęć. I klucz. UczeÅ„ poprawia chwyt na broni, biegiem rusza naprzód. CoÅ› mówi mu, może intuicja, może to i przeznaczenie, że Å›wiatÅ‚o w oddali stanowi kolejnÄ… bramÄ™. Czerwone ostrze drgajÄ…ce obecnie w jego rÄ™kach nie może być wiÄ™c niczym innym, jak tylko kluczem... BiaÅ‚e promienie docierajÄ… do niego, rażą, niczym lasery, UczeÅ„ musi je odbijać, musi ich unikać... Uskakuje, przywarowujÄ…c na chwilÄ™ do Å›ciany, po czym znowu rusza do ataku, z okrzykiem na ustach. Unik, unik, zablokować, mknąć dalej, mknąć dalej... CiÄ™cie. Ostrze miecza spotyka siÄ™ z jaskrawym punktem, tamten nagle migocze, w koÅ„cu gaÅ›nie. Na ziemi pozostaje tylko klucz, skÄ…pany w czerwonawym Å›wietle rzucanym przez mistycznÄ… broÅ„ Ucznia. Czerwone ostrze niknie w milczeniu. Klucz. Nieopodal drzwi. Druga pieczęć zÅ‚amana. * * * Dalej te same, egipskie ciemnoÅ›ci. UczeÅ„ mknie szybko, pewny siebie. Czuje, że już za chwilÄ™ ulegnie przed nim trzecie pieczęć, a Pradawna Wiedza stanie przed nim utworem. Jego kroki odbijajÄ… siÄ™ gÅ‚oÅ›nym echem w oddali, nie zagÅ‚usza ich żaden szmer. GÅ‚ucha sala, przebiega przez myÅ›l Ucznia. Trzecia pieczęć już blisko. Jeszcze tylko te kilka... -Kroków? – gÅ‚os rozbrzmiewajÄ…cy w pomieszczeniu dosÅ‚ownie bombarduje jego sÅ‚uch, przyzwyczajony do panujÄ…cej w podziemiach ciszy. – PomyÅ›laÅ‚eÅ› o krokach, prawda? O tym, że trzecia pieczęć jest już a wyciÄ…gniÄ™cie rÄ™ki. Czerwone Å›wiatÅ‚o wÅ‚Ä…czanego wÅ‚aÅ›nie miecza Å›wietlnego nie ujawnia pozycji owego tajemniczego mówcy. -Typowy Mroczny... Wszyscy jesteÅ›cie tacy sami – cynizm zawarty w gÅ‚osie tajemniczej postaci można wiÄ™c kroić nożem. – Tylko walka wam w gÅ‚owie. -Kim jesteÅ›? – UczeÅ„ rozglÄ…da siÄ™ uważnie dookoÅ‚a, wytęża zmysÅ‚y... Nic. Kompletnie nic. – I cóż tutaj robi... -A co to ma do rzeczy, Wridzie Teslerze? Cóż to ma do rzeczy? PrzybyÅ‚eÅ› tutaj, żeby otworzyć trzeciÄ… pieczęć, a nie po to, by poznać mojÄ… tożsamość... -SkÄ…d znasz moje imiÄ™? SkÄ…d?! I jaka w tym wszystkim Twoja rola? – UczeÅ„ denerwuje siÄ™ coraz bardziej, zdezorientowany, zbity z tropu, wreszcie zaskoczony wiedzÄ… swojego rozmówcy. -Ja... – gÅ‚os niknie na chwilÄ™ w ciszy, by po chwili powrócić. Przed oczami Ucznia pojawia siÄ™ ubrany na biaÅ‚o mężczyzna. – Ja czekam tu, by powiedzieć Ci, że trzecia pieczęć nie istnieje. -Jak to, nie istnieje?! – gdyby nie ciemnoÅ›ci i kaptur zakrywajÄ…cy twarz Ucznia daoby siÄ™ zauważyć, iż twarz jego poważnieje, a czerwone źrenice rozszerzajÄ… siÄ™ jeszcze bardziej. Wrid Tesler wpada w szaÅ‚. Daje ujÅ›cie gniewowi... Gniew. Ciemna Strona Mocy... Trzecia pieczęć... -Nie ma trzeciej pieczÄ™ci. Ona nie istnieje. Pradawna wiedza to tylko iluzja, nic wiÄ™cej. ILUZJA. – mężczyzna uÅ›miecha siÄ™ szeroko, chwyta siÄ™ za boki, zaczyna powoli okrążać Ucznia, nie spuszczajÄ…c go ani na chwilÄ™ z oka. – Ona nie istnieje. I co teraz zrobisz? Posiekasz mnie tÄ… broniÄ…? KrtaÅ„ Wrid’a dusi wybijajÄ…ce siÄ™ z ust przekleÅ„stwo. -A żebyÅ› wiedziaÅ‚, że dokÅ‚adnie tak zrobiÄ™ – syczy pod nosem. Gniew buzuje w nim, gotów do przebicia siÄ™ na powierzchniÄ™. Gniew. Atak. Szybkie, wymierzone w szyjÄ™ ciÄ™cie. BÅ‚ysk. Szum. I Å›mierć. BiaÅ‚y jegomość ulatuje w niepamięć... * * * -JesteÅ› dokÅ‚adnie taki, jak wszyscy – strażnik trzeciej pieczÄ™ci uÅ›miecha siÄ™ szeroko, obserwujÄ…cego odchodzÄ…cego z niczym ucznia. – Każdy z was w koÅ„cu nie wytrzymuje, zabija tamtÄ… iluzjÄ™, potem bada dokÅ‚adnie pomieszczenie, a gdy odkrywa, że to już koniec, że to pomieszczenie do nikÄ…d nie prowadzi, odchodzi. Zrobisz teraz dokÅ‚adnie to samo, co pozostali, Wrid. Wyjdziesz, kierowany gniewem zabijesz kilka razy, bÄ™dziesz siÄ™ rzucaÅ‚ we Å›nie i przemierza galaktykÄ™, aż w koÅ„cu znajdziesz ucznia, którego po latach przyprowadzisz tutaj, liczÄ…c na to, że to wreszcie on zÅ‚amiÄ™ osÅ‚awionÄ… TrzeciÄ… Pieczęć. Takie jest Twoje przeznaczenie... Choć szczerze wÄ…tpiÄ™ w to, że Twój uczeÅ„ nareszcie dojdzie do tego, czym jest Trzecia Pieczęć. Szczerze wÄ…tpiÄ™. JesteÅ›cie zbyt pewni siebie, zbyt zadufani w sobie, zbyt aroganccy, by zauważyć to, czego, jeszcze żadnemu z was nie udaÅ‚o siÄ™ dojrzeć. Ech... Może w koÅ„cu siÄ™ czegoÅ› nauczycie... To jednak potrwa... Do tego czasu trzecie pieczęć pozostanie zamkniÄ™ta...
__________________ MG, P+, G++, SG++, SS, SD++, K, p, Z, S---, H, D+, K, f-, h, w-, cp--, sf+, L+, NS+++, SC -, Kon+, D++, Gaz+, T+, SU?; ZC, WoD, SW, GS |
| |