lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Opowiadania-archiwum (http://lastinn.info/opowiadania-archiwum/)
-   -   Troche śmiechu z władcą pierścieni (http://lastinn.info/opowiadania-archiwum/798-troche-smiechu-z-wladca-pierscieni.html)

Alverion 16-08-2005 14:01

Troche śmiechu z władcą pierścieni
 
- Nie będę płakał za nimi - oznajmił Gimli.

- Ale mógłbyś stwarzać chociaż pozory, żeby było miło - skarcił go Legolas.

- Dla ciebie wszystko... - W tejże chwili Gimli ryknął płaczem, choć nie wiadomo, czy było to łkanie czy wielce radosny śmiech.

- Teraz lepiej. - pochwalił go elf.

Znajdowali się właśnie niedaleko Szarej Przystani. Zjawili się tam z dwóch powodów: aby dodać otuchy odpływającym Frodowi, Gandalfowi, Elrondowi i reszcie załogi, pocieszając ich tym, że jest nadzieja, iż kiedyś na pewno znajdą suchy ląd, niekoniecznie jeszcze za ich życia. Drugim powodem były narzekania Legolasa, który twierdził, że to przez Galadrielę, gdyż to właśnie ona przepowiedziała mu tęsknotę za morzem.

- Nie wybaczę jej tego. To przez nią tu jesteśmy. Niedobrze mi się robi jak patrzę na tą wodę - w tym momencie elf zrobił się blado zielony - pewno nie wiedziała, że mam chorobę morską! Ale dosyć tych narzekań, wracajmy już, mości krasnoludzie.

- Mówiłem ci już, że możesz mówić mi po imieniu - odparował

krasnolud.

- Jakoś nie mogę się przyzwyczaić, bo przez tą brodę wydajesz się być starszym odemnie, a wiesz że w moim królestwie...

- Zamknij się już i chodźmy, bo jeszcze nas zauważą i... - urwał Gimli, gdyż zauważył, że Sam zaczął wymachiwać ręką i pokazywać na nich palcem jakby byli jakąś atrakcją turystyczną.

- Nie jesteśmy jakąś atrakcją turystyczną - żachnął Gimli - i - przestań pokazywać na nas palcem, bo zrobię użytek z mojego toporka.

- Nie denerwuj się kochany, teraz wiem dlaczego krasnoludy żyją tak krótko!Zbyt często się stresujesz, a powinieneś wiedzieć, że stres... - krzyczał Sam, gdyż był oddalony od nich o jakieś pół mili.

- Dobra, zamknij się już i gadaj czego chcesz, pokurczu!

- Nie mów tak brzydko do mnie - uraził się Sam. - Chciałem was zaprosić do mojego domu. Wypijemy po piwku i powspominamy stare dobre czasy.

- Nie mam żadnych dobrych wspomnień związanych z tobą.

- To może ty Legolasie dasz się skusić? Jest u nas mnóstwo drzew...

- Jasne, zajrzę do ciebie. Mam sprawę do Toma Bombadila, a to po drodze.

Tak więc ruszyli, a Gimli razem z nimi, bo bał się sam wracać do domu. Jego przyjaciel Legolas obiecał, że odprowadzi go pod same drzwi, ale najpierw mieli zgodnie z umową zwiedzić Fangorn i Migoczące Komnaty w Helmowym Jarze. Po drodze nie działo się nic nadzwyczajnego dla Gimliego, ale sokole oko Legolasa widziało różne rzeczy. Były to na przykład skunksy goniące wiewiórki i próbujące zasmrodzić je...

Kiedy już wreszcie dotarli do domu imić Samwisa, gdyż nie był tu zwykłym wieśniakiem, a naprawdę grubą rybą, weszli do chaty i owładnęło nimi przerażenie gorsze od stada orków. Otoczyło ich stado dzieci Sama, które zaczęły głośno ryczeć na widok krasnoluda.

- Kim jest ten zarosły? - powiedziało jedno z szóstki dzieci, które jako tako umiało już mówić.

- Nie mam pojęcia, sam spytaj tego obrosłego brzydala. Ja nie zadaję się ze zwykłymi wieśniakami - odpowiedziała matka.

- Witaj Różyczko. Oto moi przyjaciele z czasów wojny: ten nie ogolony krasnolud to Gimli, a ten zielony to Legolas prosto z lasu - powiedział Sam.

- A więc to ich zatrudniłeś do dzieci? - odparła Różyczka z niezbyt zadowoloną miną.

- Cii... to miała być niespodzianka...

Tak, więc Gimli zrobił użytek ze swoich zatyczek do uszu, a Legolas wyłączył swój radar słuchowy i udawali, że nic nie usłyszeli.

- A więc chyba poznaliście naszą niespodziankę...

- Co? Mówiłeś coś? Nie? Dobra Legolas, ale się zasiedzieliśmy. My tu gadu gadu, a to już pięć po drugiej. Dziękujemy za gościnę. W drogę nieustraszony Legolasie! - zakomunikował Gimli z bardzo zaniepokojonym wyrazem twarzy.

- Mam Starogardzką w lodówce... - zaproponował Sam, a plany Gimliego i Legolasa uległy gwałtownej zmianie, zanim tamten zdążył dokończyć zdanie.

- Nie możemy tak po prostu tego zostawić - rzekł z niesamowitym błyskiem w oczach krasnolud.

- Dobra, Różyczko bierz dzieci i w pole, jak skończymy obalać to wam pomożemy - powiedział Sam.

Cała kompania zebrała się w kuchni, a hobbit wyjął z lodówki ćwiartkę Starogardzkiej.

- To wszystko dla nas? - Krasnolud zrobił wielkie oczy i teraz spojrzał na Legolasa.

- O własnych siłach stąd nie wyjdziemy... - odparł elf. - Nie wspominaj o tym wyczynie moim ojcu.

Kieliszki już postawione. Teraz czas na toast.

- To za co pijemy?

- Za dzielnego Golluma!! - krzyknęli wszyscy jednogłośnie.

- Za bohatera wojennego! - dodał Sam. - Własne życie oddał za nas wszystkich i wskoczył wraz z Pierścieniem w rozpaloną lawę, robiąc w powietrzu niesamowite ewolucje: podwójne salto, poprzedzone potknięciem się o kamień, który wypadł mi, gdy robiłem żonglerki. A układ był taki: ten, kto zrobi mniej żonglerek, wskakuje do Oroduiny i niszczy pierścionek. Gollum ukradł Jedynego i bez zastanowienia skoczył. Jego decyzja wywołana była zasmakowaniem liści heroiny, którą własnoręcznie ściąłem ze swojego pola. Gdy już spadał, zawołałem do niego: "Co zrobiłeś z moimi liśćmi?" Wyobraźcie sobie, że Gollum jeszcze odwrócił się z nienaturalnie wypukłymi oczami i zawołał: "My treassssure! Ty $%#%&%^@#$^!!!" I tak zginął nasz wierny przyjaciel.

Po wypiciu jednego kielicha Legolas poczuł ogień w gardle i szmer w głowie, jakby ktoś tam siedział i mówił mu, że ma już dosyć. Gimli spojrzał na elfa i zauważył, że książe elfów zaczął drastycznie wymachiwać rękoma jakby chciał odgonić stado wściekłych much.

- Czemu wymachujesz rencoma - rzekł hobbit i w tej chwili spadł z krzesła wprost na kolana Legolasa. W tym właśnie momencie w drzwiach stanęła Różyczka.

- Co robisz, wstrętny zdrajco? - rzekła żona. - Masz szczęście, że i tak cię nie kochałam. Wyszłam za ciebie tylko i wyłącznie dla pieniędzy, i wiesz co?

- Kochanie, wiesz... po prostu za dużo wypiliśmy - tłumaczył się Sam. - Nie mogłem unieść reszty swojego ciała na moich przeszczepionych nogach i przewróciłem się na Legolasa. Gdyby nie on, patrzałbym teraz na deski, a nie na ciebie...

Gimli chciał potwierdzić autentyczność słów swojego kompana, ale ta próba zakończyła się klęską, gdyż jego stan upojenia był krytyczny.

- Dobra, przecież wiesz, że cię kocham. Musicie już kończyć i pomóc dzieciom w polu. Wiesz, że heroina sama nie rośnie, trzeba się o nią troszczyć - powiedziała Różyczka i wzięła butelkę Starogardzkiej. - Widzę, że zostało jeszcze coś na dnie, schowam to.

W tym czasie Legolas, budząc się z chwilowej utraty przytomności, zauważył, że jakaś niezidentyfikowana postać zabiera im ich trunek. W nagłym napadzie szału chwycił za łuk i nałożył niezręcznie strzałę. Nie spostrzegł, że jest ona wycelowana w jego brodawkę na środku czoła.

- Ludzie do broni, mamy złodzieja! - a zwracając się do postaci, rzekł - Zginiesz, zanim to wypijesz!

Różyczka patrząc na wyczyny elfa, nie mogła uwierzyć, że te patałachy przeżyły wojnę.

- Odłóż to, bo zrobisz sobie krzywdę.

Gdy mgła opadła Legolasowi z oczu, zorientował się, że to Różyczka.

- Wybacz niewiasto, nie rozpoznałem cię w tej nawałnicy. Dobrze, że szybko zorientowałem się, że to ty.

Kobieta próbowała zabrać mu łuk i przesunęła go w kierunku okna, a Legolas niespodziewanie puścił cięciwę i strzała musnęła mu policzek raniąc go przy tym.

- O mały włos, a poległbym - rzekł elf.

Wtem rozległ się pełen przerażenia huk, wydobywający się ze śmietnika. Różyczka podeszła i wyjęła martwą istotę, która okazała się ich kotem.

- Tylko nie on - wrzasnęła ze łzami w oczach. - Zabiłeś nam Puszka. Był naszym wiernym kotem, który karmił nasze dzieci swoim mlekiem.

- Ten czyn schańbił mój ród. W zamian ofiaruję ci moją kozę.

Elf odwrócił się w stronę drzwi i próbując wydobyć z siebie gwizd, niezdarnie napluł Gimliemu w oko, co sprawiło, że ten obudził się nagle.

- Tooooooniemy!

Krasnolud gwałtownie wstał z krzesła, chwycił coś, co uznał za swój topór i poturlał się do wyjścia. Promienie słoneczne tak go oślepiły, że na moment oślepł i uderzył hełmem pancernym, który miał na głowie, w metalowy płot sąsiada niszcząc go doszczętnie. Teraz gdy tonął w ciemnościach, poczuł że to już koniec i zasnął wśród kwiatów, które hobbici nazywają Gnojnicami, ponieważ rosną tam, gdzie smród gnoju ich nie opuszcza.

Wracając do tego co działo się w chałupie: Sam widząc zmasakrowaną twarz Legolasa, zdjął ze swojej nogi bandaż i obwinął nim twarz elfa.

- Niech tobie lepiej służy, zrobimy tylko dziurki na oczy i nos, i gotowe.

W tej chwili na schody przybiegły przerażone dzieci Sama, gdyż zauważyły sąsiada torturującego krasnoluda. Słysząc te potworne wieści, Legolas wstał z krzesła i usłyszał znów ten szmer w głowie mówiący: usiądź. A ten tym razem posłuchał. Tak więc na pomoc krasnoludowi ruszyła Różyczka z patelnią w ręku.

- Zginiesz, zanim uderzysz - rzekła do sąsiada, który był psychicznie upośledzony. Wszędzie widział Nazgule.

Ścieżko, gdyż takie było jego imię, puścił grzecznie krasnoluda. Widział pod bielizną Różyczki jej czarny pas karate. Kobieta wzięła Gimliego na taczkę i przetransportowała go do kuchni.

Gdy wszyscy znaleźli się z powrotem w jadalni, zwrócili swoje oczy na Legolasa i zaczęli wyzywać go od Legomumii. Legolas, który nie mógł znieść tej obelgi, obraził się na nich i zwymiotował w bandaż. Sam zapomniał zrobić dziurę na jego paszczę, więc elf znalazł się w nieciekawej sytuacji. Hobbit widząc to, zareagował od razu. Przestał się z niego wyśmiewać, chwycił Picusia - swój drewniany miecz - i próbował zrobić wylot, lecz jego spróchniały mieczyk pękł mu w dłoniach. Użyczył więc topora Gimliego. Po wielu próbach zrezygnowany chwycił nożyczki i rozciął bandaż wraz z włosami. Gdy już elf uwolnił się z cuchnących oparów, krzyknął, a głos jego słyszalny był nawet w Mordorze.

- Nareszcie wolny!

Gimli ponownie spojrzał na przyjaciela i przetarł oczy, ale to nic nie dało, gdyż przed oczyma i tak miał potwora.

- Legolasie, własny ojciec po powrocie do domu cię nie pozna.

- Czemu?

- Ta szrama na twoim policzku i te... te... - krasnolud nie wytrzymał i ryknął płaczem.

Nie zastanawiając się, Legolas wydobył z kieszeni swój niezbędnik: lusterko. Spojrzał w nie i zamarł na chwilę. Nastała niezręczna cisza, którą zakłócał tylko psychiczny sąsiad robiący użytek z swojej spawarki i naprawiający pancerny płotek. Wreszcie Legolas wyrwał się zadumy i rzekł do lusterka:

- Lustereczko, powiedz przecie, kto najpiękniejszym elfem jest na świecie.

- Gimli jest piękniejszy od ciebie - odparło lusterko - ale on niestety nie jest elfem, więc odpada. Najpiękniejszym elfem jest, a raczej był, Gollum.

- Dobre i to... - pocieszał się Legolas.

- Widzę, że już trochę z wami lepiej - odezwał się niespodziewanie Sam. - Muszę wam coś zakomunikować. Chcę z Różyczką wyjść się trochę zabawić, więc dobrze by było, gdybyście zostali w domu, dzieci się wami zaopiekują.

Dwójka hobbitów spakowała manatki i wyszła natychmiast, gdyż robiło się ciemno, a Sam przeraźliwie bał się ciemności.




i to na tyle może kiedy indziej dodam coś jeszcze :lol: :lol: :lol:

Sayane 16-08-2005 14:29

Zabawne :)

Darken 26-08-2005 11:47

Podoba mi sie:P

Alverion 26-08-2005 12:48

[shadow=darkred:29f5eb4615]Dzięki .[/shadow:29f5eb4615]

Korume 26-08-2005 16:39

Jesteś na dobrej drodze ale brak w tym humorze oryginalności tzn zwykłego polotu, pisz dalej wyrobisz sie.

Rezo 27-08-2005 00:13

calkiem, calkiem. :D


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:58.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172