Autor artykułu: Nightcrawler 09-07-2011 | |||||||||||||||||||||||||||||||||
| |||||||||||||||||||||||||||||||||
|
#1
Tadeus
on
09-07-2011, 16:51
| ||||||||||||||||||||||
| Świetne. Spokojnie mógłbyś pisać książki z uniwersum wh40k zamiast Abnetta Jedyne na co zwróciłem uwagę, to spolszczenia. Skoro servitors to serwitory, to czemu cogitators to cogitatory, a nie kogitatory? No, poza tym było jeszcze parę literówek. Poprowadziłbyś coś, zamiast marnować czas na opowiadania... :P | |||||||||||||||||||||
#2
-2-
on
09-07-2011, 17:37
| ||||||||||||||||||||||
| Ciekawe opowiadanie z wyraźną inspiracją. Chyba jedyne do czego poza poprzednikiem można się przyczepić to zastosowanie tallarnskiego przekleństwa w ustach kogoś zupełnie innego (chyba że nie tylko trepy były tutaj dezerterami? ), natomiast zabrakło mi do wyższych ocen po prostu czegoś, czego można by się nie spodziewać lub jakiejś konkretnej puenty. Na pewno czekam na więcej. | |||||||||||||||||||||
#3
Fearqin
on
09-07-2011, 20:52
| ||||||||||||||||||||||
| W zasadzie wszelkie błędy zostały wytknięte. No i rzeczywiście, tylko raz na forum grałem w WH40K i sesja się rozpadła przez krach forum także ekhem ekhem. Z takim talentem do tych klimatów to ekhem. | |||||||||||||||||||||
#4
Nightcrawler
on
09-07-2011, 21:29
|
Ok macie mnie - za dużo Abnetta to raz Stąd Fethy i Fraggi :P Spolszczenia to dwa. Ostatnio większość czytam w oryginale nie podobają mi się "Maszyny myślące", a "cogitator" zostawiłęm z racji odniesienia do łacińskiego cogito - "myśleć". Co do puenty racja nie ma, ponieważ jest to fakt faktem wstępniak do czegoś większego. Ale przede wszystkim dzięki za oceny i wytkniecie błędów na tym mi najbardziej zależało. Pozdr. Zobaczymy jak się rozwinie - dowiecie się pierwsi |
#5
Tadeus
on
09-07-2011, 23:56
| |||||||||||||||||||||||
| Cytat:
A wracając do Abnetta, dla mnie to najlepszy z autorów tego uniwersum (poza kolesiami odpowiedzialnymi za nowe linie RPGów), więc nie ma się co bronić przed porównywaniem. Tylko, że Warhammer Abnetta jest miejscami mocno odmienny od kanonu, a Twój raczej się go trzyma | ||||||||||||||||||||||
Ostatnio edytowane przez Tadeus : 10-07-2011 o 02:44.
|
#6
Nightcrawler
on
10-07-2011, 13:17
|
ok o "servire" zapomniałem - tu trzeba faktycznie poprawić. Dzięki. Fakt Abnett czasem ciągnie bardzo w heroicfantasy zamiast dark. Dla mnie właśnie najlepsze w 40k jest ten ciężki mroczny klimat. Chociaż faktycznie w prowadzeniu RPGa np też mam tendencje do uheroizowania |
#7
-2-
on
10-07-2011, 22:31
| ||||||||||||||||||||||
| Uno, to że Abnett bardziej tworzy kanon niż wielu bzdurowatych autorów co ciężko im idzie pisanie, due, dlaczego heroic? Tzn. mogę się zgodzić co do Gaunta (którego jako serii, postaci, franchise'u nie znoszę ), ale to właśnie większość innych autorów daje piękne przykłady heroica, podczas gdy on... Ach, sięgnij po Horus Rising czy Legion. Nie pożałujesz. Drugim świetnym autorem jest Aaron Demski-Bowden. Na nich dwóch poza wyjątkami (Simon Spurrier, King w "Farseer'rze") jeżeli o dobre książki w Black Library się kończy. Natomiast styl Twój bardzo pasuje, jeno to wygląda jak wycinek opowiadania, nie opowiadanie. Ale jak sam obiecałeś, niedługo się to zmieni, więc czekamy cierpliwie. | |||||||||||||||||||||
#8
Nightcrawler
on
11-07-2011, 09:52
|
Ogólnie Abnetta uwielbiam. Akurat o heroiźmie u niego myślę vide Ravenor Omnibus - gdzie choćby Eisenhorn chlastał Drednota Mieczem Barbarisaterem oraz ogólnie motyw z demonem wydał mi się ciut przegięty. Legionu jeszcze nie czytałem, Gaunt oprócz 2 pierwszych tomów mnie nie zachwycił.n Swoją droga niektórzy narzekają że w Horus Rising sceny tupu nagła teleportacja Horusa na wieże, która swoją krwawicą zdobywał Loken ze swoim squadem i ustrzelenie jednym strzałem pseudimperatora było przegięciem. Dlatego też pisałem że czasem ciągnie w heroic, ale to w sumie nic dziwnego Marini z natury mają tendencję do poświęceni, heroizmu itp. Bardziej boli to u Gaunta i Inkwizytorów, którzy mimo psyzdolności w pewnych syt nie powinni dawać sobie IMO tak świetnie radę. Dembskiego-Bowdena właśnie pożeram - Soul Hunter był genialny, Helsreach też dobry i wcale Black Templarzy nie byli bardzo heroiczni i nieskazitelni. Cukierkowy heroizm to jest faktycznie u McNeilla w Warriors of the Ultramar - Ventris sam jeden praktycznie mordujący Norn Queen, albo już w szczególności w Dead Sky Black Sun , gdzie Uriel i bodaj 5 innych marinów atakują twierdzę Iron Warriors bodaj. Poprawił się trochę w Killing Ground gdzie nagle się okazało że Ventris nie radzi sobie już tak pięknie z całkiem niewielkimi grupami rebeliantów Nie będę wspominał o novelizacji Assault on Black Reach gdzie sierak Ultrasów morduje killa kana bodaj chainswordem i w ogóle wyżyna hordę orków, tudzież Battle for the Abyss Countera - choć tu znów gość pisze nie równo i np Galaxy in Flames było świetne. Swoją drogą Abnetta polecam też Brothers of The Snake. Początkowo trochę się dłuży książka ale składa się na genialną opowieść życia jednego marina z świetnym zakończeniem. Wracając jednak do tematu Generalnie powyższe opowiadanko nie dokończone jest zajawką na sesję którą chce przetestować w realu. Zobaczę jak się rozwinie na żywo i prawdopodobnie po betatestach na żywym organizmie w końcu umieszczę ją na LI |
#9
Nightcrawler
on
18-09-2011, 20:20
|
co powiecie na takie "zakończenie"? ==================== - Co z Drake’iem i Valeo?! – Darł się Miger ciągnąć za sobą zakrwawionego kompana. - Feth z nimi – warknął Zaren wduszając spust i modląc się by trzy ostatnie pociski z Boltera sięgnęły bestii, która ich ścigała. Na mostku powalili jednego jednak dwa kolejne ścigały ich korytarzami, aż do samego wyjścia. Ledwo chwilę wcześniej monstra rozdzieliły się i teraz zza rogu wypadł już tylko jeden czteroręki stwór. Jeden z pocisków trafił potwora w sam środek otwartej paszczy pełnej ostrych jak brzytwa kłów. Obcym targnęło do tyłu, gdy eksplozja rozerwała jego czaszkę. Fontanna krwi i strzępy zielonkawego mózgu obryzgały ściany korytarza. - Teraz biegnij Mig, biegnij ile sił w nogach – wrzasnął przemytnik widząc już otwarte grodzia statku i rękaw dokujący stacji. - Ale Thomas... – dezerter spojrzał na towarzysza, który bezwładnie zwisał mu na ramieniu i nagle krzyknął z bólu. Jules odwrócił się by ujrzeć jak masywne pazury rozrywają pierś Migera. Drugi z potworów wychynął z pomiędzy rur sunących pod sufitem. Przemytnik runął do przodu nie oglądając się za siebie, głuchy na przeraźliwy wrzask gwardzisty. Rozwarte ramiona grodzi czekały na niego w milczeniu, za nimi servitorzy wyładowywali ostatnie kontenery z ładowni Lacrimosy. Biegnąc w stronę wrót, z trudem wepchnął pistolet za pasek. Złapał się krawędzi wrót i wykorzystując własny pęd wpadł do luku. Wyhamował o ścianę ręką, tuż przed włącznikiem grodzi. Dysząc ciężko gruchnął pięścią w runę aktywującą proces zamykania, jednocześnie puszczając się krawędzi. Cała akcja zdawała się mu trwać dosłownie uderzenie serca. Wrota zgrzytnęły i ruszyły z mozołem, by odciąć rękaw dokujący. - Szybciej, szybciej... – jeknął z wyrzutem w stronę stalowej płyty. Z korytarza dobiegał już chrobot pazurów, w biegu orzących metalową posadzkę. Zaron odsunął się od zamykających się grodzi, wyszarpnął pistolet zza paska i wycelował w powoli niknąca kreskę przejścia. Bolter dygotał w jego spoconych dłoniach. Potwór po drugiej stronie ryknął wściekle i rzucił się do przodu. Przemytnik wdusił spust, a wrota z jękiem zatrzasnęły się. Ciało stwora z impetem gruchnęło o stal – sekundę za późno. Jules spojrzał na milczący pistolet dopiero teraz przypominając sobie, że wystrzelił już wszystkie naboje. - Feth, feth, feth... – klął opadając na jedną ze stojących obok skrzyń i przytulając dłonie z bronią do czoła. Przez chwilę kiwał się delikatnie w przód i tył mamrocząc pierwszą od lat, nieskładną modlitwę. Dopiero po dłuższej chwili nabrał głęboko powietrza i opuściwszy dłonie spojrzał nieprzytomnie na grodzia. - Prawie popuściłem...- parsknął i zachichotał jak obłąkany. Urwał jednak, gdy coś po drugiej stronie stalowych drzwi zaczęło zawzięcie w nie skrobać i tłuc. Zaron rozejrzał się w panice po luku – większość skrzyń była już przeładowana na jego statek, a po kilka ostatnich właśnie wracali servitorzy. Przemytnik zerwał się i biegiem wyminął zlobotomizowanych służących. - Ładować dalej – krzyknął w stronę cyborgów sam zaś pognał wąskim korytarzem do kokpitu niewielkiego transportera. Dopadłszy do niego w kilku susach, rzucił się na fotel pilota i bez ceremonii wdusił kilka guzików na tablicy rozdzielczej statku. Miał jeszcze chwilę nim servitorzy skończą załdunek, a.silniki jego Predatoriusa rozgrzeją się do lotu. - Dobra, po kolei – mruczał do siebie przerzucając przełączniki i włączając podgląd na rękaw łączący jego statek ze stacją. Dwa cyborgi sunęły wolno w stronę jego ładowni. - Szybciej, szybciej....- nie miał zamiaru zostawiać po tym wszystkim ani jednej skrzyni, która udało mu się wyciągnąć z LaCrimosy. Nie chciał też zostawać na stacji ani chwili dłużej. Wiedziony resztką przyzwoitości, włączył swojego Voxa i rzucił na prywatnym kanale Rządcy: - Tu Zaron, masz Fethowego potwora w rękawie dokującym LaCrimosy. Ja się zaraz zawijam, a Tobie radzę wywalić ten okręt w przestrzeń. - Oszalałeś?! – wrzasnął w jego słuchawce DiMane – Jakiego znowu potwora? - Takiego, z pazurami jak noże bojowe i kłami jak sztylety, zarżnął mi moich Gwardzistów, a jego kolesie wycieli w pień załogę okrętu razem z tą Twoją lafiryndą. - Panie Zaron nie obrażajcie Lady Kynskiej – wycedził szlachcic – proszę natychmiast zgłosić się do mojej komnaty i zdać mi szczegółowy raport. Ja w tym czasie wyślę oddział, który rozprawi się z tym Pańskim stworem, sprawniej niż ta Pańska banda obdartusów...- - Ogłuchłeś trepie?! Wycięli w pień całą załogę i moją ochronę, te Twoje pięknisie nie dadzą sobie z nimi rady – wrzasnął przemytnik. - Proszę się uspokoić, jak mówiłem - oczekuję Pana natychmiast w mojej kajucie... – - No to se jeszcze poczekasz – mruknął Jules spoglądając na odjeżdżające rękawem servitory. Przemytnik zatrzasnął grodzia własnego statku i aktywował procedurę awaryjnego odejścia od stacji. - Zaron!! Wracaj tutaj natychmiast!! – wydarł się w słuchawce Artorio. - A Feth z Tobą i tą Twoją przeklętą stacją – warknął Jules odrywając transporter od rękawa. Silniki Predatoriusa plunęły ogniem i statek runął w czerń przestrzeni. Ostatni servitor, który nie zdążył wrócić do luku stacji dryfował bezładnie u wylotu zdekompresowanego korytarza... |