Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > Zakątek LI-teracki > Artykuły, opowiadania, felietony > Opowiadania
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia artykułu Wygląd
<!-- google_ad_section_start -->Gildia<!-- google_ad_section_end -->
Gildia
Autor artykułu: Mantis
05-03-2012
Gildia

Witam

Krótkie opowiadanie. Jak na razie cześć pierwsza.
Był bym wam niezmiernie wdzięczny za komentarze, krytykę i co o tym ogółem sadzicie. Jestem pewny że wasze wskazówki przydadzą się podczas pisania drugiej cześć.

Pozdrawiam


Skorupiak nalewał kolejne kufle piwa dla siebie i swojego przyjaciela. Mantis opowiadał z pełna buzią jak Kris okradł szlachcica na rynku w bogatej dzielnicy.
- … a on nie przestawał gadać. Przy tym ciągle coś mu pokazywał, dotykał jego ubrania i mieszał mu w głowie. W końcu spytał czy na wschód od rynku znajdzie karczmę Barnarza. Lewą ręką wskazał kierunek, a prawą zwinnie odwiązał jego sakiewkę … - Mantis tak szybko opowiadał, że zakrztusił się kawałkiem świńskiego udźca – Cholera, Skorupiak mowie Ci, ten chłopak ma dar! Tamten w ogóle się nie zorientował. Tylko odszedł z głupią miną patrząc na Krisa jak na nienormalnego. - Wziął mały łyk piwa żeby popić jedzenie. Skorupiak skończył swoją porcje. Smakowało mu. Mięso było przypalone, więc gorzkie piwo w sam raz pasowało do tej potrawy. W karczmie było mało osób. Oberżysta, w kuchni jego pomocnik, a przy stojącym w kącie sali stole siedziało trzech mężczyzn. Grali w karty pijąc piwo. Mantis i Skorupiak siedzieli przy stoliku znajdującym się najbliżej lady. U góry znajdowały się pokoje do wynajęcia. Nikt aktualnie ich nie wynajmował. Byłapora obiadowa. W karczmie zawsze najwięcej osób zbierało się nocą, więc spokój jaki w niej panował nie dziwił Skorupiaka.
- Ja czasem kradnę i wiem jak to robić, ale ten chłopak jest niesamowity. Po prostu profesjonalista - zachwycał się dalej Mantis - Nigdy nie dam mu się dotknąć. Przysięgam Ci Skorupiak, nie spodziewałem się po nim takich zdolności. Na pewno się przyda, ooo na pewno! - Mantis podniósł głowę znad talerza i zmrużył oczy. Skorupiak poznał tą minę. Wiedział, że w głowie jego przyjaciela szybko płyną myśli. - Trzeba mu szybko znaleźć jakieś zajęcie, żeby nie polazł do kogoś innego. Masz może jakąś odpowiednią robotę dla niego ?
Skorupiak wziął duży łyk piwa. Przez chwile patrzył na karczmarza Frange. W dzień oberżysta, a w nocy szpieg.
- Aktualnie nie mam nic, na co mógłby się przydać. Może Franga coś wie. – Wskazał nosem na oberżystę.
- Karczmarz? - spytał zdziwiony Mantis patrząc w kierunku lady – Cholera, może masz racje.
Machnął ręką do Frangi dając mu znak aby podszedł do ich stolika. Tęgi mężczyzna ruszył powolnym krokiem w ich kierunku. Jego wielki okrągły brzuch był w rzeczywistości twardy, jak napięty mięsień u ręki. Był o głowę niższy od Skorupiaka i Mantisa, ale szerszy od nich dwóch razem wziętych. Skorupiak czasem dziwił się, że Franga pracuje u nich jako szpieg. Posturę miał wojownika. Każdy członek gildii miał swoje tajemnice, a karczmarz nie był wyjątkiem. Mantis zatrudnił go z polecenia KaSota. Podobno miał się przydać. Jak na razie oprócz obowiązków oberżysty, niczym się nie wyróżniał. Od czasu do czasu przekazał ciekawe informacje które usłyszał od pijanych klientów. Niektóre się przydały, niektóre nie. Nic nadzwyczajnego. Skorupiak uważał że lepszy z niego karczmarz niż szpieg. Chcąc nie chcąc, często miał z nim do czynienia. Sam był skarbnikiem gildii więc oberżysta musiał się z nim rozliczać. Oczywiście tylko z zarobionych pieniędzy przez karczmę. Do Mantisa trafiały tylko raporty (sporządzone przez skarbnika) ile karczma zarobiła a ile wydała. Scorupiak zawsze składał dwa raporty. Jeden oficjalny, z zarobków oberży, a drugi (jak to sam Mantis określa) mniej oficjalny, z zarobków gildii. - Weź jeszcze jeden kufel – powiedział Mantis kiedy oberżysta wychodził zza lady. Gdy ten przyszedł z pustym kuflem, Mantis odsunął mu krzesło nogą.
- Siadaj - Franga usiadł, a Skorupiak wziął od niego kufel i nalał do niego piwa. Karczmarz napił się biorąc duże łyki.
- Słuchaj - zaczął Mantis. - Jest robota... to znaczy...- Zrobił przerwę myśląc nad odpowiednimi słowami. - Jest wykonawca, nie ma roboty. - Uśmiechnął się głupio do karczmarza. - Chodzi o to...
- Chodzi o to, że musimy zlecić robotę Krisowi. - Skorupiak przerwał Mantisowi chcąc lepiej wytłumaczyć Frandze na czym rzecz polega. - Kojarzysz go? Ostatnio zjawił się tu parę razy. Młody chłopak, nie wysoki, na pewno niższy od nas.
- Twojego wzrostu - wtrącił Mantis.
- Krótkie czarne włosy a twarz bez blizn - kontynuował Scorp - Jak jest czysty można by pomyśleć ze szlachcic. Dużo gada. - Czekał aż karczmarzowi zaświeci w głowie.
- Kojarzę – Franga odpowiedział krótko po czym napił się piwa.
- To tak jak zaczął Mantis, potrzebna jest dla niego robota.
- Chłopak dobrze kradnie - mówił dalej przyjaciel Skorupiaka - sam widziałem. Ma nawet odpowiednie ubranie w którym nie sposób odróżnić go od bogacza. Trzeba dobrego oka żeby stwierdzić iż nosi sztuczną biżuterie. Chłopak ma zwinne i elastyczne ręce jak wąż, a samym gadaniem może nakłonić cię żebyś oddał sakiewkę. Przyda się. Tylko znajdź mu robotę, a dostaniesz połowę tego co skradnie. - Skorupiak popatrzył�-na przyjaciela. Wiedział że Mantis jest porywczy i czasem działa zbyt pochopnie. Z jednej strony ta propozycja właśnie taka była. Krisowi nie spodoba się że oddaje połowę swojego łupu Frandze. Mantis też coś dla siebie weźmie i dla biednego Krisa zostanie niecała połowa. Już nie wspominając o mnie! - Skorupiak narzekał w myślach - Z drugiej jednak strony, Franga zwęszy niezły biznes i od razu zacznie szukać młodemu roboty. Im szybciej tym lepiej. Inne gildie nie zdążą z rekrutować złodzieja do siebie. - Skorupiak wiedział że czas gra tu istotną role. Czas oraz informacja to największy wróg i sprzymierzeniec w wojnie między gildiami - Mimo wszystko To zły układ, - myślał dalej - wykonawca powinien dostać najwięcej, inaczej nie będzie chciał dla nas pracować. Zdecydowanie Mantis pośpieszył się z tą propozycją.
- Zgoda! - oświadczył Franga. Nie krył swojego zadowolenia. Mantis podniósł swój kufel do góry, a karczmarz swój. Skorupiak trochę opornie dołączył do nich. Nawet nie zdążył przemówić przyjacielowi do rozumu. Wszyscy trzej się stuknęli a Mantis zadowolony krzyknął - … -
Toast został przerwany, przez dwóch mężczyzn którzy wparowało z impetem do karczmy. Wszyscy zwrócili głowy w ich stronę. Postacie były przemoczone do suchej nitki, z czego jeden stał ledwo na nogach. Był przytrzymywany przez drugiego. Weszli do środka.
- Cholera to była pułapka!- krzyknął jeden. Dopiero po chwili Skorupiak poznał ze to był Czarny. Mantis i Franga już byli przy nim, pomagając położyć Zdzicha na pusty stół.
- Pieprzona suka! - wykrzykiwał Zdzichu. - Niech ja ją dorwę to pożałuje że kiedykolwiek na mnie chociaż spojrzała - przeklinał na wszelkie sposoby. Skorupiak nie widział go jeszcze tak zdenerwowanego. Gdyby Czarny nie pokazał im nogi owiniętej w skrawek materiału, to pomyślał by że Zdzichu jest wściekłym, ale zdrowym mężczyzną. Prowizoryczny bandaż był cały przesiąknięty krwią. Zdzichu nie przestawał przeklinać. W obelgach Skorupiak usłyszał imię „Kielonius”. Pomylił się, to już były obelgi Czarnego.
- Gdzie jeszcze jest ranny ?! - Mantis starał się przekrzyczeć Zdzicha oraz Czarnego.
- Tu – Czarny Drakon wskazał miejsce kolejnej rany. Znajdowała się obok prawego ramienia nad klatka piersiową. Tej dziury Czarny nie zatamował. Przez to że Zdzichu się wiercił z rany wylewało się więcej krwi. Po chwili cały stół był nią pokryty. - Miecz chyba przebił go na wylot.
- Strzała kurwa! Jaki miecz !? - wydarł się Zdzichu.
- Potrzebny jest Jack! - Mantis spojrzał na Skorupiaka. - Szybko biegnij po niego ja pobiegnę po Sol. Może uda jej się coś zdziałać do puki Jack nie przyjdzie.
- Jest w domu ? - Skorupiak spytał Mantisa. Kompletnie nie pomyślał zadając te pytanie. Przecież nie wiedział gdzie on mieszka. Jedyną osoba która to widziała był Zdzichu.- Zdzichu ! Gdzie jest Jack?
- A skąd mam wiedzieć!? Nie jestem jego matka żeby pilnować tej pieprzonej świni!
- Chodzi mi o to gdzie mieszka !? - Zdzichu zaczął jeszcze bardziej przeklinać gdy zobaczył że z rany przy piersi cieknie coraz więcej krwi.
- Na północ od runku dla bogaczy. Cholera jak mam Ci to wytłumaczyć?!- Skorupiak zrozumiał że to nie ma sensu. W tym kierunku jest pełno mieszkań. Zdzichu nie nadawał się teraz do uzyskania jakichkolwiek informacji. Wybiegł za Mantisem z karczmy. Jego przyjaciel udał się w lewo, na wschód. Zapewne do swojego domu gdzie mogła przebywać Sol. On sam natomiast udał się w prawo, na zachód do jednego medyka jakiego znał w okolicy. Licząc na to że zastanie go w domu.
Autor artykułu
Zarejestrowany: Oct 2011
Posty: 25
Reputacja: 1
Mantis nie jest za bardzo znanyMantis nie jest za bardzo znany

Oceny użytkowników
 
Brak ocen. Dodaj komentarz aby ocenić.
 

Narzędzia artykułu

 



Zasady Pisania Postów
You may Nie post new articles
You may Nie post comments
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:47.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site
artykuły rpg

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172