Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > Zakątek LI-teracki > Artykuły, opowiadania, felietony > Opowiadania
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia artykułu Wygląd
<!-- google_ad_section_start -->Kroniki - prolog<!-- google_ad_section_end -->
Kroniki - prolog
Autor artykułu: Ajas
21-09-2012
Kroniki - prolog

Jest to nie tyle co opowiadanie, a prolog książki którą pisze za sprawę jednej z sesji kiedyś tu rozegranych ale jednak niedokończonych Będę wdzięczny za wszelakie uwagi, komentarze i rady

Prolog.

Ciepłe powietrze wpadało do komnaty, przez otwarte na oścież dwuskrzydłowe okno. Lekkie podmuchy ożywczego wiatru poruszały zasłonami, oraz żartobliwie muskały płomienie świec, sprawiając, że te falowały w rytm tego pieszczotliwego dotyku. Dzieci tego romansu skakały wesoło po ścianie, przybierając coraz to nowe kształty, przykuwając co chwilę wzrok gryzącej pióro kobiety. Kałamarz stał odkorkowany przy świecach , jednak kartka wciąż była czysta, gładzona delikatnie paznokciami zamyślonej dziewczyny.
Valeria poprawiła swe srebrne włosy zapatrzona w tańczące po ścianach cienie, nie mogąc zabrać się do spisania raportu, a co najgorsze wiedziała, że czeka ją kolejna nieprzespana noc, bowiem musiała zapisać ten durny, nikomu niepotrzebny kawałek papieru do jutra. Jak by nie mogli jej do tego przydzielić jakiegoś szeregowego! Ale oczywiści Tarmiel wymyślił sobie by każdy z kapitanów osobiście sporządzał sprawozdania z misji, nawet tak nudnych jak ta ostatnia. Dziewczyna westchnęła i odbiła się lekko stopami od ziemi bujając się przez chwile na tylnich nogach krzesła, wzrokiem zaś wodząc po pokoju.
Było to duże pomieszczenie, aczkolwiek w standardach kapitanów gwardii mogło by uchodzić za naprawdę skromne. W kącie na stojaku spoczywała lekka skórzana zbroja z herbem rodu Mirgo na wysokości serca. Znak przedstawiał dwie błyskawicę których końce splatały się ze sobą, by wspólnymi siłami uderzyć w ostrze miecza. Valeria niespecjalnie lubiła ten symbol, nawiązywał on do współpracy i jak to często mawiał jej dziadek - pokazywał siłę połączenia ciężkiej pracy i wierności królestwu. Jednak ni jak przemawiało to do wojowniczki, zawsze była samotnym wilkiem, nie lubiła pracować w grupie. Nawet gdy została dowódczynią swego oddziału, większość obowiązków zrzuciła na oficerów, sobie zostawiając jedynie te dające swobodę . Czasem dziwiła się, że w ogóle uhonorowana ją tak wysokim stanowiskiem, chociaż zapewne Ci wyżej myśleli, że dobrze płatna posada oraz statut jednego z dowódców gwardii zatrzyma przy nich Valeria na całe życie. Dziewczyna zawsze śmiała się cicho gdy tak o tym myślała - jak gdyby zależało jej na pieniądzach! Znaczy, oczywiście były one miłym udogodnieniem, a nową sukienkę o wiele łatwiej kupić niż samemu sobie uszyć, ale to nie zapłata była tym co trzymało ją w gwardii tak długo. Dziewczyna po prostu zbyt kochała Mar-Amul, by mogła pozwolić jakiemuś partaczowi dbać o bezpieczeństwo tego miasta.
Westchnęła jeszcze raz odrywając wzrok od pancerza i poprzez regały pełne książek przeniosła spojrzenie zielonych oczu na wielkie łóżko. Był to jedyny przedmiot w pokoju od którego biło przepychem, Valeria nie żałowała nań pieniędzy. Delikatne jedwabne zasłony przyczepione były do czterech zdobnych kolumn w rogach łoża, wielkie miękkie poduszki zapraszały w swe objęcia przy każdym zerknięciu w ich stronę. Lekka czerwona pościel zdawała się szeptać do uszu miłe słowa, chcąc wciągnąć Valerie do swych niecnych igraszek, które to miały odwieść ją od pracy. Srebrzystowłosa uwielbiała spać, gdy coś lub ktoś odbierał jej tą przyjemność to następnego dnia stawała się naprawdę straszliwą istotą, przerażającą nawet bardziej od Headrynów. Gwardzistka przeklęła cicho pod nosem wiedząc, że Tarmielowi jutro się dostanie i już pochylała się nad kartką by w końcu zacząć spisywać sprawozdanie, gdy przy oknie dało się słyszeć szelest skrzydeł, oraz cichy jęk parapetu uginającego się pod ciężarem czyichś stóp.
Valeria odwróciła powoli głowę, zaś jej palce odruchowo spoczęły na bransoletce która zawsze znajdowała się na jej lewym nadgarstku.
-Ahh to tylko ty…- odetchnęła kobieta z ulgą, a jej smukłe palce cofnęły się z ozdóbki lądując na srebrzystych włosach, by sprowadzić niesforne kosmyki za ucho nieskończonej. -… nie powinieneś tak wpadać bez zapowiedzi do mieszkania kobiety w środku nocy, wypadało by użyć drzwi.- dodała z lekko łobuzerskim uśmieszkiem.
- Wolałem pozostać niezauważony przez służbę. – stwierdził mężczyzna wskakując do pokoju poruszając lekko białymi skrzydłami jak gdyby chciał strząsnąć z nich kurz. – Mam dla Ciebie wieści błyskawico, na tyle poważne, że nie możemy sobie pozwolić na chwile słodkiego zapomnienia. – dodał poznając wzrok Valerii, którym raczyła go zazwyczaj w czasie jego częstych nocnych wizyt.
- A myślałam, że przybyłeś uratować mnie od tego nudnego sprawozdania. – prychnęła kobieta wstając z krzesła i poprawiając szlafrok. – Ale skoro ty nie możesz znaleźć czasu na chwile łóżkowego relaksu to znaczy, że dzieje się coś poważnego.- dodała podchodząc do mężczyzny i całując go delikatnie w usta. – Mów co Cię tu do mnie sprowadza.
Nim jednak osobnik przemówił, chwycił delikatnie podbródek kobiety i ponownie złączył swe wargi z jej, a ich języki na chwile zatraciły się w namiętnym powolnym tańcu, co spotkało się z pomrukiem zadowolenia srebrnowłosej. Gdy skrzydlaty przybysz w końcu uwolnił usta swej kochanki ze słodkiej niewoli ta była widocznie zawiedziona, otrzymaniem tak szybkiej wolności. Zerkając to na mężczyznę, a to na wielkie łoże przygryzła lekko wargi czekając na jego ruch.
- Mam o nim informacje.- powiedział w końcu przybysz, formalnym lekko nawet strapionym głosem, zaś płomień namiętności zniknął z jego oczu.
Na te słowa Valeria momentalnie odsunęła się o przybysza , odwróciła się i pędem podeszła do biurka chwytając za pióro, a z szuflady wyjmując sporej wielkości notes. - Mów. – rozkazała krótko mocząc końcówkę pióra w atramencie.
Mężczyzna niespiesznie podszedł bo biurka, a delikatnie położywszy dłoń na notatniku przemówił spokojnym acz wciąż lekko niepewnym głosem. – To nie będzie już konieczne, wiem gdzie dokładnie jest Rajel.
Notatnik głucho uderzył o podłogę gdy dziewczyna odrzuciła go na bok i odpychając mężczyznę ruszyła w stronę szafy, zrzucając po drodze szlafrok, odsłaniając tym samym smukłe plecy, dobrze znany mężczyźnie zgrabny tyłeczek, oraz gładkie szczupłe nogi. Gdy nieskończona wyciągała z szafy pierwsze lepsze elementy ubrania nakładając je na siebie, jej rozmówca dalej stał przy blacie. – Po co ten pośpiech, przecież nie musisz wyruszać od razu. – zaczął dość nieśmiało.
- Przecież mowa o moim bracie! –odwarknęła mu srebrnowłosa. – Ten idiota za długo już jest na wolności. –dodała zirytowana naciągając przez głowę koszulę.
- Wiem co czujesz, rozumiem też twoje rozgoryczenie, ale możemy poczekać jeden dzień skonsultować to z radą, wyznaczyć odpowiedni neutralny oddział i…- skrzydlaty jednak nie dokończył, bowiem Valeria chwyciła go mocno za kołnierz, przyciągając jego twarz tak że ich oczy zrównały się ze sobą. Mężczyzna musiał przyznać w duchu, że tytuł „Tańcząca Błyskawica” nie wziął się znikąd, kobieta była nieziemsko szybka, przysiągłby że nie widział jak pokonuje dystans ich dzielący.
- Słuchaj no.- warknęła srebrnowłosa, która na wieści o swym bracie z delikatnego namiętnego kwiatu przerodziła się w szalejąca wichurę złości i rozpaczy. – To co zrobił Rajel dotyczy mojego rodu i nie pozwolę się w to wtrącać tej zadufanej radzie. Jeżeli upadł to osobiście odeślę jego duszę, by prosiła przodków o odkupienie. – dodała i puszczając koszulę rozmówcy odwróciła się na pięcie, by ukryć smutek który napływał do jej oczu za każdym razem gdy zdawała sobie sprawę, że to dzierżone przez nią ostrze będzie musiało być tym która odeślę Rajela do źródła.
Przybysz nie odpowiedział patrząc jedynie ze smutkiem jak kobieta sprawnie przyodziewa pancerz, dopiero teraz dało się zauważyć wycięte na plecach zbroi otwory na skrzydła.
- Nie chce byś ruszała za nim sama…- westchnął jeszcze chwytając się swej ostatniej deski ratunku. Valeria podeszła jednak tylko do niego i przyłożyła palec do ust mężczyzny. Złość jak i zaskoczenie opuściły już wojowniczkę, teraz pozostał w niej tylko smutek jak i poczucie przytłaczającego obowiązku.
-Po prostu powiedz mi gdzie, a ja załatwię to najszybciej jak się da. Nie martw się polowałam już na upadłych, nic mi nie będzie. – dodała uśmiechając się lekko by pocieszyć swego kochanka.
Ten pokiwał tylko głową odpuszczając dalszą walkę, wiedząc, że nie odwiedzie kobiety od jej zamiarów wydobył z kieszeni spodni złożoną kartkę. – Tutaj masz dane o tym gdzie ostatnio widziano Rajela, jutro z samego rana powiadomię radę o twoim nagłym wyruszeniu więc o to nie musisz się martwić.- dodał jeszcze głaszcząc delikatnie włosy Valeri.
- Kochany jesteś – stwierdziła dziewczyna z lekkim uśmiechem i na chwile przytuliła się do mężczyzny. – Przeproś jeszcze Tarmiela za brak raportu. – dodała odsuwając się powoli od mężczyzny i chwytając lekko pobrzękującą sakiewkę która spoczywała na blacie biurka.
- Myślę, że zrozumie sytuacje. – odparł mężczyzna odprowadzając wzrokiem podchodząca do okna Valerie.
Dziewczyna stanęła przed parapetem dając ciepłemu powietrzu otulić dokładnie jej ciało. Westchnęła cicho patrząc na czyste gwieździste niebo. Następnie jej wzrok opadł na uśpioną dzielnice kasty powietrza, miejsce która było tak bliskie jej sercu, tak jak niegdyś Rajel. Teraz zaś miała stać się katem tego co niegdyś kochała. W głębi serca cicho liczyła na to, że to pomyłka, że to nie jej brat stał za tymi wszystkim zbrodniami, że to jakaś idealnie uknuty spisek by splamić imię jej rodu. Valeria mogła by napisać cały tomik obelg na temat swej rodziny gdyby to miało oznaczać, że Rajel jest niewinny. Teraz w końcu po tylu latach miała szanse by osobiście wypytać brata o to wszystko, by stanąć z nim twarzą w twarz i patrząc mu w oczy zadać proste pytanie „ Czemu?”.
Valeria wzięła ostatni głęboki oddech po czym skoczyła przez okno w ciemność, rozkładając swe złote anielskie skrzydła. Pióra zaszeleściły niczym tysiąc szeptów złamanego serca, gdy poprzez mrok wzbijała się w górę, kierując się na północ, czekała ją długa droga, naprawdę daleka podróż.
Mężczyzna podszedł do okna odprowadzając wzrokiem malejąca powoli w mroku sylwetkę. Gdy ta już całkowicie zniknęła spokojny, wyrachowany krokiem ruszył w stronę biurka dziewczyny i gestem dłoni sprawił, że jedna z szuflad wysunęła się z cichym skrzypnięciem magicznie otwieranego zamka. Osobnik z namaszczeniem wyciągnął z wewnętrznej kieszeni koszuli kopertę z przełamaną pieczęcią, zaadresowaną do wojowniczki i umieścił ją starannie w szufladce. Następnie wskazał liścik otwartą dłonią, szepcząc pod nosem skomplikowaną formułkę, która sprawiła, że powietrze dookoła szuflady stężało na chwilę i strzeliło kilka iskier. Dobrze znał zaklęcia Valeri umiał podrobić je idealnie, zbyt dużo czasu z nią spędził by się tego nie nauczyć. Kiedy skrytka w magiczny sposób wsunęła się na swe miejsce w biurku, mężczyzna wrócił do otwartego okna i wszedł na balkon gotowy do odlotu.
Smutek zniknął z jego twarzy już gdy kobieta wyleciała z mieszkania, teraz uśmiechał się. Nie był to jednak wyraz radości czy też ulgi, o nie. Uśmiech ten na myśl przywodził sytego węża, zadowolonego ,że pożarł właśnie swa ofiarę w całości na chwile zaspokajając swój głód. Ten wyraz twarzy ociekał jadem i to zabójczą trucizną.
Posiłek zaś dopiero się zaczął.
Autor artykułu
Ajas's Avatar
Zarejestrowany: Jan 2010
Miasto: Szczecin
Posty: 1 731
Reputacja: 1
Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś

Oceny użytkowników
Język
50%50%50%
2.5
Spójność
60%60%60%
3
Kreatywność
70%70%70%
3.5
Przekaz
70%70%70%
3.5
Wrażenie Ogólne
60%60%60%
3
Głosów: 4, średnia: 62%

Narzędzia artykułu

 



Zasady Pisania Postów
You may Nie post new articles
You may Nie post comments
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:02.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site
artykuły rpg

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172