Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > Zakątek LI-teracki > Artykuły, opowiadania, felietony > Opowiadania
Zarejestruj się Użytkownicy


komentarz
 
Narzędzia artykułu Wygląd
<!-- google_ad_section_start -->Sonisaria (World of Warcraft TBC)<!-- google_ad_section_end -->
Sonisaria (World of Warcraft TBC)
Autor artykułu: rudaad
04-11-2020
Sonisaria (World of Warcraft TBC)

Sonisaria

Piękni, silni, nieśmiertelni… Quel'dorei !

***


Dzień chylił się ku schyłkowi. Słońce zmęczone całodzienną posługą oddawało ostatnie pokłony wysokim wieżom Quel’Thalas. Cienie wielkich drzew zamykały w swoich bezpiecznych objęciach senne miasto. Nadchodziła noc. Pełna czułych szeptów, cichych westchnień i upojonych ciał.

- Sonisaria!

Sonisaria - dziecko szczęścia. Srebrnowłose, jasnolice, o uśmiechu kruszącym skały… zmęczonych ciężką służbą wojowniczych serc. Ciałem wywołująca zaćmienie umysłu niechcącego już widzieć ni słońca, ni gwiazd… bo i po co? Skoro jedna z nich postanowiła zejść na ziemię i ofiarować nieśmiertelnej swój blask.

- Ktoś do Ciebie!

Wieczorny wiatr lekko poruszał ametystowymi szarmezami baldachimu. Wieczorny gość siedział na brzegu łóżka niewprawnie rozmasowując lewe ramię obolałe po całym dniu w ciężkiej zbroi sygnowanej emblematami władzy Anasteriana Sunstrider’a. Jego rubinowe włosy, równo przycięte przy pasie, miękko opadały na szeroką, muskularną klatkę piersiową, na której widać jeszcze było wgniecenia po splocie pancerza. Usłyszał szelest. Czujny, mimo, iż po długiej służbie, odruchowo podniósł głowę.
Stała przy drzwiach opleciona ciepłym blaskiem magicznych świec, które całemu jej ciału nadawały kolor złota. Patrzyła na niego, na jego doskonałe, nagie ciało. Znali się, nie raz mijali na dziedzińcu przed pałacem Władcy. Nie raz wodzili swoimi szafirowymi spojrzeniami za sobą.
Wojownik zaprzestał masażu zmaltretowanego ciała, a zamiast tego, wyciągnął rękę w jej stronę i gestem przywołał do siebie. Usiadła na jego kolanach. Delikatnie wodziła czubkami palców po śladach na jego ciele. Nie odtwarzała jednak faktury kolczugi. Rysowała zaś wzory, które tylko ona mogła znać. Wsunął palce w jej włosy, na co lekko zadrżała… ale tak było trzeba. Pocałował ją w policzek, szyję, ramię… Byli idealni, cudowni, nieśmiertelni. Ułożył ją przy sobie, pozwalając jej chłodnym dłoniom dalej dotykać swojej skóry. Chłonął jej magię. W każdym pocałunku coraz łapczywiej jej pożądając. Pożądając jej całej.


***


Kilka godzin później, gdy noc już w pełni przejęła władzę nad Wschodnim Królestwem, w holu wielkiej posiadłości zapalono magiczne płomienie dla oświetlenia ustawionych w nim atłasowych sof, na których siedziały grupkami nagie elfki odpoczywając po długim dniu pracy:

- Sonisaria, jak ty to robisz?! Dziewczyno? Ja choćbym nie wiem jak się gimnastykowała, na rzęsach stając to i tak wiecznie tylko na raz. Ehh… Życie jest niesprawiedliwe.

-Widzisz moja droga - ciało to nie wszystko. Chociaż ja mam najlepsze. Ważne też są paznokcie i parę innych drobiazgów, które zbudują nastrój i… wiesz, musisz być bardziej otwarta!


- Hahaha.. Ona bardziej otwarta? Chyba już bardziej być nie można.

- Ty śliczności, lepiej uważaj żeby Ci z tyłu nie zabrakło, bo 190 lat to już nie przelewki.

- Wy się zawsze musicie kłócić? Ja tu mam większe problemy. Mówiłam o paznokciach i patrzcie złamałam dzisiaj. I jak ja teraz dam sobie te cholerne runy namalować.

Palcem lewej dłoni, lekko uderzając o krawędź kieliszka schłodziła karminową ciecz wewnątrz.

-Spryciula! To o to chodzi z tymi paznokciami i drobiazgami.

- Albo powiem, że póki nie odrośnie to nie przyjmuję, albo będę musiała dać mazać się po palcu… a tego nie cierpię! To wygląda dla mnie tak, no, tandetnie.

- Ty po prostu im oddajesz magię?!

- Co? A tak, tak… No spójrzcie na ten paznokieć… a wczoraj świeżo miałam malowane.

- I co? To im wystarcza?

- Przestań, pewnie, że nieeee. Poza tym to wykańcza. Niby wszyscy śliczni jak ja, przecież już to mówiłam… ale ileż można. Idę spać.

- Do niego?

- Czyli którego ?

- Ha, ha, ha.



***


Przebili się! Plaga nadchodzi! Plugastwo! – Krzyczeli.

Do broni! – Wołali.

Bronić Studni Słońca! – Kazali.

Nie było kobiet, dzieci. Quel'dorei całe powstało by bronić swych świętości. Nie oddać mocy. By ochronić to co najwspanialsze – ich SAMYCH, nasyconych mocą SWOJEJ studni. Nie mogą cierpieć, nie mogą znów zostać bez magii. Nie ważne dzieci! Nie ważne tłumy martwych kobiet na ulicach! Wszyscy będą walczyć, bo, gdy studni nie będzie, nie będzie też ich.

Niezaspokojeni, dumni, zaślepieni... Quel'dorei !

***


Rubinowy ogon przeciął powietrze. Blask złoceń na napierśniku, na moment, oślepił jej wzrok. Wtedy poczuła, że ktoś ciągnie ją przez tłum. Otworzyła szeroko oczy i z całych sił zaparła się o najbliższą kolumnę:

- Puść! Zostaw mnie! Nie mam teraz dla Ciebie czasu. Nie widzisz co się dzieje?! Gdzie mnie ciągniesz?! Słoneczna Studnia jest taaaaaaaaam!

- Sonisaria… Studni może nie być, ale Ty musisz.


Nim wyznanie przebrzmiało, poczuła ciepły oddech tuż przy uchu i żelazny uścisk na drugim ramieniu.

- Dobrze mówi, tylko nic nie wie o życiu. Chodź.

Ktoś ciągnął ją w drugą stronę. Mimo, że tej „znajomości” jakoś sobie nie przypominała, to dzisiejszego dnia nie był to pierwszy, ani drugi, ani nawet trzeci elf zachowujący się w stosunku do niej w tak obłędny sposób. Przez co natrętnie wracała do niej myśl z rozmowy zasłyszanej raptem parę dni temu, której tematem była oczywiście ona sama. Inaczej nie warto by było tego, ani słuchać, ani pamiętać:

„- Ona ich uzależnia! Mówię Ci! Ciągle Ci sami przychodzą po więcej, a jak jest ktoś nowy to wiadomo, że będzie wracał. Prawdziwa żyła złota, szkoda, że sama na no to nie wpadłam jak byłam młodsza”

- PUUUUUUUUUŚĆ!

Bezwiednie we wszystkie osoby stojące na około elfki uderzyła ostra falą mrozu. Nigdy wcześniej, w jej długim życiu, nic takiego nie miało miejsca. Nikt jej tego nie uczył. Nie myślała już o Studni. Nie myślała o Plugastwie. Nawet, gdy stanęła z nim dosłownie twarzą w twarz. Ona tylko biegła przed siebie... jak najdalej od nich. Zapytana - od kogo? Potrafiłaby odpowiedzieć tylko – No, od wszystkich! Zapytana - gdzie? Odpowiedziałaby – Tam. To nie strach poplątał jej w głowie. To nagłe zniewolenie wydobyło na światła nocy fakt, że od zawsze nie za wiele było tam do mieszania.

Gdy zobaczyła twarz, pysk - to coś w miejscu twarzy - ogromnej bestii śliniącej się na jej dekolt, odskoczyła od niej na dobre 20 jardów i powtarzając sobie w głowie, że to tylko puchata owieczka zerwała się raz jeszcze do pełnego biegu. Tak, po raz pierwszy spróbowała poradzić sobie z paraliżującym przerażeniem i, gdy na moment, biorąc zakręt, kątem oka uchwyciła obraz za sobą, to dała by sobie dwa paznokcie złamać(!!!), że to naprawdę było owieczką! Nie zastanawiała się jednak długo nad niespodziewanym widokiem, tylko nie widząc praktycznie nic, przedzierała się przez tłum. Wiedziała, że sobie nie poradzi. W sumie nigdy sobie nie radziła, robili to za nią inni.

Chwile później biegnąc na oślep przed siebie… z całym impetem uderzyła w drzwi. Na jej szczęście, nie były zamknięte i elfka wylądowała twarzą na czymś, co, przy dużym wysiłku dobrej woli, mogłoby ujść za dywan.
Nim zdążyła ocenić kolor, fakturę i przybliżone chociaż miejsce produkcji swojego wybawiciela, budynek zatrząsł się w posadach, a z góry zaczęły spadać fragmenty sufitu. Nawet ona zrozumiała, że konstrukcja budynku się wali.

Uciekać już nie było gdzie. Na rycerski ratunek też nie było czasu. Za to było miejsce żeby próbować unikać tego co leciało jej na głowę. Szło jej doskonale, do czasu momentalnie zapadającej przed jej oczami ciemność. Zabawa się skończyła.


***


Issaria

Obudziła się w ciemności, jednak ta jakoś jej nie doskwierała. Nie odczuwała też głodu, ani pragnienia. Za to złamany paznokieć ładnie odrósł. Choć może był nawet odrobinę za długi to nie było takiego problemu, którego nie naprawiły dobry manicure. Do tego czasu odrost i tak doskonale harmonizował się z długością pozostałych płytek paznokci. “Nikt nie zauważy, gdy przyjdzie mnie stąd wyciągnąć” - pomyślała.

Nim wymarzony ratunek miał nastąpić musiała znaleźć sobie jakieś zajęcie. Tylko jakie zajęcie można sobie znaleźć w bibliotece? Nigdy wcześniej tam nie chodziła, bo i nie miała po co. W sumie nie za sprawnie szło jej pisanie i czytanie, ale też nie musiało. Po godzinie siedzenia bezczynnie, znudzona, otworzyła w końcu pierwszą, z czekających na nią tysięcy książkę i kolejną godzinę przy niej pozostała. Dla tak uzdolnionej elfki, jak ona, „Magiczne inkantacje” miały w sobie… całkiem sporo ładnych obrazków.
Autor artykułu
rudaad's Avatar
Zarejestrowany: Mar 2006
Miasto: Słupsk
Posty: 1 563
Reputacja: 1
rudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputację

Komentarz Autora
Język
100%100%100%
5
Spójność
80%80%80%
4
Kreatywność
40%40%40%
2
Przekaz
80%80%80%
4
Wrażenie Ogólne
80%80%80%
4
Średnia:76%

Oceny użytkowników
Język
60%60%60%
3
Spójność
35.6%35.6%35.6%
1.78
Kreatywność
22.2%22.2%22.2%
1.11
Przekaz
31.2%31.2%31.2%
1.56
Wrażenie Ogólne
37.8%37.8%37.8%
1.89
Głosów: 9, średnia: 37%

Narzędzia artykułu

komentarz



Zasady Pisania Postów
You may Nie post new articles
You may Nie post comments
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:34.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site
artykuły rpg

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172