lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Opowiadania (http://lastinn.info/opowiadania/)
-   -   Caroline (http://lastinn.info/opowiadania/2831-caroline.html)

Milly 29-03-2007 22:48

Caroline
 
Caroline



Jeszcze nigdy w życiu nie było jej tak przyjemnie. Po prostu siedzieć tak z nim na brzegu basenu, patrzeć w jego orzechowe oczy i pozwalać mu pożerać się wzrokiem. Ile to już czasu minęło od kiedy ostatni raz ktoś tak na nią patrzał? Teraz to już nie ważne, teraz są jego orzechowe oczy...
Chciała właśnie coś powiedzieć. Coś ważnego. Ale nie pozwolił jej. Delikatnie musnął jej wargi swoimi.
- Nie mów nic. Poczekaj, aż będziesz tego pewna – jego oddech łaskotał jej policzek.
Nie powiedziała. Ale była już pewna, choć mogło się to wydawać absurdalne. Jak długo go znała? Widziała go już tyle razy wcześniej, ale przecież poznała go tutaj, na brzegu basenu.
Nikt z osób, które siedziały nad tym samym basenem nie zareagował, gdy dosłownie tuż obok przejechał z łoskotem tramwaj i zatrzymał się kilka metrów dalej. Drzwi rozsunęły się i ze środka wymaszerowały parami dzieci.
„Tramwaj?” pomyślała i spojrzała na swojego orzechowookiego towarzysza.
„Znowu śnię...”

W pokoju było niesamowicie gorąco, wręcz dało się wyczuć krople wody wiszące w powietrzu. Caroline usiadła na łóżku ocierając wierzchem dłoni piasek z oczu. Odwróciła się do tyłu, żeby spojrzeć na zegarek.
3:59 – oznajmiały wielkie, czerwone cyfry.
- Znowu śniłam – powiedziała swojemu kotu, który wpatrywał się w nią złotymi oczyma.
- Twoje oczka są przynajmniej prawdziwe – pogłaskała go po łepku i wstała. Kiedy otworzyła okno, do pokoju wleciał mroźny, styczniowy wiatr. Gdyby w powietrzu rzeczywiście wisiały krople wody, to pozamieniałyby się w lodowe diamenciki i pospadały na podłogę. Caroline uważnie spojrzała na swój dywan. W świetle płynącym od okna dojrzała jedynie swoje puchate papucie, jedną skarpetkę i przewróconą, pustą szklankę. Diamenty nie pojawiły się nawet po zaświeceniu nocnej lampki.
- Sandy, już dawno powinieneś powiedzieć swojej pani, że ma zbyt wybujałą wyobraźnię. No co tak patrzysz?
Dotknęła dłońmi swoich policzków i poczuła pod skórą żywy ogień.
- Myślisz, że to od tego orzechowookiego faceta? Przyznaj się Sandy, znowu podglądałeś moje sny! – zmierzyła liżącego swoje futerko kota badawczym spojrzeniem.
- To naprawdę dziwne, wiesz... – powiedziała po chwili wpatrywania się w jeden punkt na podłodze – Śnię już o nim chyba... czwarty raz. To ten sam chłopak, spójrz...
Caroline usiadła na łóżku i wyjęła z szuflady zeszyt. Wertowała kartki, aż wreszcie znalazła to, czego szukała.
- 15 grudnia - podwórko starej kamienicy, czeka na nim młody mężczyzna, ma śliczne orzechowe oczy. Nie potrafię podać więcej szczegółów jego wyglądu, pamiętam tylko oczy. Jest smutny, bo myśli, że nie przyjdę, a ja trzęsę się cała z zimna stojąc w klatce schodowej. Jestem w samej koszuli nocnej... – przerwała czytanie i spojrzała na kota, który ze stoickim spokojem już trzecią minutę liże to samo miejsce na przedniej łapce.
- Czy ciebie to w ogóle interesuje? Mógłbyś chociaż udawać, że słuchasz.
Przewertowała kilka kartek do przodu.
- 24 grudnia – jestem w dziwnym domu, którego podłogi wyściełane są puchowymi kołdrami i poduszkami. Czuję się głupio, bo wszyscy chodzą na boso, a ja mam na sobie wysokie glany. Czuję, że wśród tych wielu ludzi jest ktoś, na kim mi szczególnie zależy. Nagle dostrzegam chłopaka o niesamowitych orzechowych oczach. On też mnie zobaczył. Jest tak wielu ludzi, którzy chcą ze mną porozmawiać, a ja nie mogę ich zostawić i iść do niego, chociaż tak bardzo chcę zamienić z nim choć kilka zdań. Nagle ktoś zaczyna na mnie krzyczeć i jest tak duszno, że zaczynam lecieć w dół, mdleję. Człowiek o orzechowych oczach wynosi mnie na rękach z tamtego miejsca i kładzie na drewnianym łóżku. Nie zamieniamy ani jednego słowa, tylko on kładzie swoją dłoń na moim brzuchu...
- Cudownie, prawda Sandy? Ale co to za gest? Ktoś kładzie ci dłoń na brzuchu...
Kot przestał się myć, podszedł bliżej i usiadł zawijając ogon wokół łapek.
- Oho.. Już wiem na co czekasz. Tak, to również i mój ulubiony sen...
- 31 grudnia – jest bardzo ciemno, a ja błądzę ciasnymi uliczkami jakiegoś miasta. Jest mokro, musiało przed chwilą padać. Wreszcie docieram tam, gdzie miałam zamiar dojść – do targowiska. Jest tam sporo ludzi, ale nie tak wiele, żeby nie móc spokojnie przejść obok straganów. Chodzę tak dość długo zastanawiając się jak odnajdę drogę z powrotem do domu i w jakim mieście właściwie jestem. I nagle podbiega do mnie jakiś człowiek i wyrywa mi plecak z rąk. Jestem zbyt oszołomiona, żeby biec za złodziejem, stoję tylko i krzyczę, proszę o pomoc przechodniów, którzy w ogóle nie reagują, zupełnie jakbym była przezroczysta. Byłam już pewna, że złodziej ucieknie, gdy jeden z przechodniów zaczął za nim biec. Kiedy wrócił z moim plecakiem, okazało się, że ma niesamowite, orzechowe oczy. Rozmawialiśmy potem bardzo długo, chociaż szczegółów tej rozmowy nie potrafię przytoczyć. Cały czas spacerowaliśmy, a on trzymał mnie za rękę.
Caroline zamknęła zeszyt i spojrzała gdzieś w dal.
- Myślisz, że on tam gdzieś jest? Że istnieje i śni o mnie tak, jak ja o nim? Może też zapisuje swoje sny? Może kiedyś go spotkam... Może... – ziewnęła i zwinęła się w kłębek na łóżku. Swój magiczny sennik przytuliła do piersi, tak jak przytula się ukochanego misia. Zamknęła oczy.
- Może on właśnie teraz też nie śpi? I rozmyśla o mnie? Jak myślisz, Sandy?
Sandy nie odpowiedział. Koty nie potrafią mówić. Każdy też wie, że koty nie rzucają cieni podobnych do wysokich, szczupłych mężczyzn. Jednak cień, który Sandy rzucał na ścianę właśnie tak wyglądał. Trzymał w ręce małą sakiewkę, z której wyjął szczyptę piasku. Jego dłoń pochyliła się nad leżącą Caroline i posypała jej oczy odrobiną magicznego pyłu. A potem ten sam cień zamknął okno. I zgasił światło.
Kot już nie rzucał cienia. Siedział obok nocnej lampki i zawzięcie lizał swoją przednią łapkę.





Milly®
październik 2005

Yarot 05-04-2007 19:46

Po raz kolejny piszę to, co przy poprzednich ocenach - SUPER. A Notka niech wystarczy za wszystko :)


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:20.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
artykuły rpg


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172