Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > ZakÄ…tek LI-teracki > ArtykuÅ‚y, opowiadania, felietony > Opowiadania
Zarejestruj się Użytkownicy


komentarz
 
Narzędzia artykułu Wygląd
<!-- google_ad_section_start -->Sesja<!-- google_ad_section_end -->
Sesja
Autor artykułu: Yarot
30-03-2007
Sesja

Coś takiego kiedyś popełniłem, by rozbawić moich znajomych, którzy kuli do sesji i nie mieli czasu na granie. Moje czasy studenckie minęły bezpowrotnie, ale tamtą atmosferę pamiętam. Oto próba uchywcenia czegoś, co jest ze swej natury nieuchwytne. To taki żarcik, nic więcej. Liczy się w nim pomysł a nie wykonastwo, choć mam nadzieję, że jest napisany po polsku. Zatem, jak to mawiają, "let me entertain you".

Egzamin
1
Zawsze sobie powtarzaÅ‚em, że po trzecim roku bÄ™dzie Å‚atwiej. Dlatego też z utÄ™sknieniem wpatrywaÅ‚em siÄ™ w profesora Marszkina, który wÅ‚aÅ›nie prowadziÅ‚ grupÄ™ z czwartego roku na jakieÅ› zajÄ™cia do innego budynku. „Już za niedÅ‚ugo” – pomyÅ›laÅ‚em. Pod warunkiem, że w tej sesji zdam wszystkie egzaminy. To byÅ‚a bariera, która mnie paraliżowaÅ‚a i która stawaÅ‚a siÄ™ dla mnie niczym zapora na rzece. WiedziaÅ‚em, że zaważą one na mojej najbliższej przyszÅ‚oÅ›ci i nie mogÅ‚em sobie pozwolić na ich zlekceważenie. ZbieraÅ‚em siÄ™ do wyjÅ›cia, gdy poczuÅ‚em klepniÄ™cie na ramieniu
- Yarot, idziesz dzisiaj do Lewego? Powtarzamy materiaÅ‚ na zerówkÄ™. – gÅ‚os Jerkina brzmiaÅ‚ niczym róg przeciwmgielny na morzu. JakoÅ› nie byÅ‚em zdziwiony, że to wÅ‚aÅ›nie on wystÄ™powaÅ‚ z tÄ… propozycjÄ…. Nie należaÅ‚ on do elity na roku a upodobanie do innych rozrywek niż nauka miaÅ‚ chyba we krwi.
- A co bÄ™dziemy powtarzali? – spytaÅ‚em z udawanym zaciekawieniem, bo odpowiedź znaÅ‚em aż za dobrze.
- Wiesz, ... – zaczÄ…Å‚ i już wiedziaÅ‚em, że bÄ™dzie dobrze – takie tam, trochÄ™ piwa, ale niewiele, potem może warhammer. Wiesz, muzyka, gra i piwo. BÄ™dzie dobrze.
- Acha... – spojrzaÅ‚em z ukosa na Jerkina i chciaÅ‚em odczytać z jego twarzy, że żartuje. Niestety, nie udaÅ‚o siÄ™. W tym akurat byÅ‚ dobry.
- No nie daj siÄ™ prosić, dla Ciebie to nic, a dla nas to ważne – Jerkin nie ustÄ™powaÅ‚. WiedziaÅ‚ bydlÄ™, czym mnie ująć. – Poza tym... – kontynuowaÅ‚ – bÄ™dzie tam Marzena, wiesz która... .
Wiedziałem jak cholera o kogo chodzi. Marzena. Wysoka czarnulka, wiecznie ubierająca się na czarno, obwieszona krzyżami oraz z ciemnym makijażem. Lubiła szczególnie mroczne klimaty i gotyckie budowle. Ech, wyglądała naprawdę bosko. I to chyba przeważyło, że podjąłem decyzję.
- PójdÄ™. Niech wam bÄ™dzie. O której bÄ™dziemy siÄ™ uczyć? – SÅ‚owo „uczyć” powiedziaÅ‚em specjalnie z przekÄ…sem, ale Jerkin tylko uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ od ucha do ucha.
- O 17.00 i siedzimy do oporu.
- Nocka z głowy znaczy się. Dobra, będę.
- Yarot, wiedziałem że nie zawiedziesz. Nie pożałujesz. Piwa nie przynoś, bo się dla ciebie znajdzie.
Jerkin ostatnie słowa już wypowiadał wychodząc z budynku. Jego czupryna zniknęła za drzwiami a ja zostałem w budynku. Ludzie wchodzi i wychodzili, kręcąc się we własnych sprawach po terenie uniwerku. Musiałem się przygotować, bo dzisiaj zapowiada się ciężka noc, ale za to Marzena....
2
Lewy mieszka na Pradze, dlatego chciałem dostać się tam jeszcze jak jest widno, bo potem bywa różnie. Wiadomo nie od dziś, że warszawska Praga to miejsce skrajnie nieprzyjazne. W plecaku ciążyły mi podręczniki, karty postaci oraz przybornik Mistrza Gry. Przygoda kołatała mi się w głowie i z mściwą satysfakcją czekałem na dzisiejszą rozgrywkę. Nie przewidywałem happyendu, no może nie dla wszystkich. Jednak sami już mnie poznali na tyle, że wiedzieli, że nie będzie łatwo. W końcu to powtórka do zerowego terminu, a to zobowiązuje.
Droga minęła mi dość szybko, szczególnie że nie musiałem czekać na tramwaj. Zająłem miejsce przy oknie i ukojony stukotem kół zamyśliłem się nad przygodą. Nie b yła jakoś szczególnie wymyślna, ale na pewno zawierała wszystko to, co było potrzebne dla nich. Jak będą chcieli to przyjmą to, jak nie to ich sprawa. Jeszcze nie wiadomo, jaki będzie skład, ale wiedziałem, ż e żaden mi nie straszny. Jeszcze się tak nie złożyło, by jakoś nie było.
MinÄ…Å‚em AlejÄ™ ZielenieckÄ… i wjeżdżaÅ‚em w TargowÄ…. Potem przystanek i wysiadka. Dalej piechotÄ…. Na szczęście tylko parÄ™set metrów. W myÅ›lach już miaÅ‚em karczmÄ™, tajemniczego zleceniodawcÄ™ oraz zadanie – uratowanie mÅ‚odego grafa przed zgubÄ…. MiaÅ‚ siÄ™ żenić i wszyscy astrologowie przepowiadali, że bÄ™dzie źle a nawet gorzej. Ponieważ mÅ‚odzian swój rozum miaÅ‚ to i mu wybić tego Å‚atwo nie można byÅ‚o. Przeto znajomi postanowili sprawić, by jacyÅ› obcy wybili mu z gÅ‚owy ożenek. Wszelkie chwyty dozwolone, w koÅ„cu chodziÅ‚o o dobro caÅ‚ej krainy. Ciekawe jak z tego wybrnÄ…, bo bÄ™dzie tam kilka zagwozdek niezgorszych. MiaÅ‚o siÄ™ w koÅ„cu dobre stopnie, nie?
Odrapana kamienica, jakich w okolicy wiele, nie zmieniła się chyba nic a nic przez ostatnie dwadzieścia lat. Drugie piętro miało moczarowy klimat, pachniało szczurami oraz kocimi szczynami. Przednia atmosfera na całą noc. Numer 13 wydawał się drwić z ewentualnych gości. Krzywe kawałki tektury były zawinięte na rogach i wyglądały raczej jak stare liście. Jeśli miało to odstraszyć potencjalnych gości to na mnie nie działało. Na Lewego najwyraźniej też nie. Jeszcze sprawdziłem na zegarku, czy jestem na czas i zapukałem. To będzie długi dzień.
Otworzył mi gospodarz, we własnoręcznie robionej kolczudze i z sarmackimi wąsami. Uśmiechnął się do mnie i objął w swym niedźwiedzim uścisku. Przyjacielskie poklepywanie mogło odbić płuca, ale trzeba przyznać, że Lewy robił to z wdziękiem.
- Yarot, Å›miaÅ‚o. Już wszyscy sÄ… i czekajÄ…. W koÅ„cu tyle materiaÅ‚u do przerobienia, tyle piwa do wypicia, tyle ... no to jeszcze może poczekać. – Lewy szelmowsko zmrużyÅ‚ oczy, jak niedźwiedź polarny, gdy patrzy na sÅ‚oÅ„ce.
- Ciebie też dobrze widzieć Lewy – rzekÅ‚em po czym wszedÅ‚em do Å›rodka. Zapach kadzideÅ‚ wdarÅ‚ siÄ™ w moje nozdrza, ale nie wywoÅ‚aÅ‚ kaszlu. Znać byÅ‚o fachowÄ… rÄ™kÄ™ w doborze zapachu oraz dawkowaniu. Czyżby...
WszedÅ‚em gÅ‚Ä™biej. Za mnÄ… Lewy zamknÄ…Å‚ drzwi. W pokoju naliczyÅ‚em siedem par butów. WstrzÄ…snęło to mnÄ…. Taka ilość osób, to morderstwo dla sesji. Mam tylko nadziejÄ™, że wszystkich znam, to bÄ™dzie Å‚atwiej. Moje wÄ…tpliwoÅ›ci zostaÅ‚y rozwiane szybko. Towarzystwo oblepiÅ‚o wszystkie możliwe miejsca do siedzenia i leżenia. Na szczęście pokój Lewego to stare budownictwo i miejsca miaÅ‚ tyle, że i drugie tyle by weszÅ‚o. Jednak na pewno usiadÅ‚oby w mniej dogodnych warunkach. ZobaczyÅ‚em te rozeÅ›miane twarze, roziskrzone oczy i lekkie podniecenie wÅ›ród zebranych. Pierwszy z brzegu siedziaÅ‚ Jerkin. HuknÄ…Å‚ swoje „cześć” na powitanie i mrugnÄ…Å‚ porozumiewawczo. Obok niego siedziaÅ‚a Marzena. WyglÄ…daÅ‚a przecudnie i ze spojrzenia, które mi zaserwowaÅ‚a, musiaÅ‚a zdawać sobie sprawÄ™ z tego, że tak na mnie dziaÅ‚a. Z najwyższÄ… czujnoÅ›ciÄ… pocaÅ‚owaÅ‚em jÄ… lekko w policzek na powitanie i zaraz szybko przeszedÅ‚em dalej. Dziewczyna nie wydaÅ‚a siÄ™ być tym speszona a nawet wrÄ™cz przeciwnie. Szybko jednak zwróciÅ‚em siÄ™ do kolejnego uczestnika dzisiejszego wieczoru. Chyba musiaÅ‚ przyjść z MarzenÄ…, bo też byÅ‚ na czarno ubrany, miaÅ‚ dÅ‚ugie wÅ‚osy i mroczne spojrzenie w oczach. ZnaÅ‚em go, nazywali do Dark, co pasowaÅ‚o do jego mrocznego usposobienia. UÅ›cisnÄ™liÅ›my sobie rÄ™ce.
Kolejny w kolejce to mój druh z roku, Waldi. UÅ›miechnÄ…Å‚em siÄ™, bo miaÅ‚em w nim nieocenionÄ… pomoc w nauce. NaprawdÄ™ skarb z niego. RobiÅ‚o siÄ™ ciekawie, a co najważniejsze zapowiadaÅ‚o naprawdÄ™ dobrÄ… zabawÄ™. Obok niego siedziaÅ‚a zawsze cicha Marlena. „Nasza Marlenka”, jak jÄ… nazywaliÅ›my, byÅ‚a wielce uduchowionÄ… osobÄ… i jeÅ›li nie uczelnia, to na pewno wstÄ…piÅ‚aby do zakonu. LubiÅ‚em jÄ…, bo wprowadzaÅ‚a sobÄ… rozsÄ…dek i wÅ‚aÅ›ciwe zachowanie. To rzadkość w tych czasach. Kolejna postać to nasza barwna historia roku czyli Zandrek. Gdyby nie on, to wiele z kolosów pogrążyÅ‚oby nas z kretesem. Dodatkowo znaÅ‚ siÄ™ na rzeczy, choć byÅ‚ szalony i nieprzewidywalny. Jego widok powodowaÅ‚, że Å›miaÅ‚eÅ› siÄ™ mimowolnie. Z radoÅ›ciÄ… uÅ›cisnÄ…Å‚em mu rÄ™kÄ™. No i wreszcie ostatnia postać tego wieczora – Koplan. Cholera, kto jak kto, ale on nie miaÅ‚ powodu, by tu być. W koÅ„cu to najwiÄ™kszy kujon na roku. Przecież on nie musi wkuwać, a już na pewno nie to, co bÄ™dzie dzisiaj. Ech, czasy siÄ™ zmieniajÄ…, nie ma co. PrzyjÄ…Å‚em jego chÅ‚odny uÅ›cisk i poczuÅ‚em siÄ™ lekko skonfudowany.
Jeszcze raz spojrzaÅ‚em na caÅ‚ość grupy. Tak, nie ma co, niezÅ‚a banda. Wtem wszedÅ‚ do pokoju Lewy i od razu zaczÄ…Å‚ przyjmować zlecenia na kawÄ™, herbatÄ™ i piwo. Zanim coÅ› powiedziaÅ‚em, już „Okocim” wylÄ…dowaÅ‚ w mej dÅ‚oni. Ech, życie. W ogólnym rozprężeniu zÅ‚owiÅ‚em okiem Jerkina, który bezczelnie patrzyÅ‚ nam nie i oczami pokazywaÅ‚ mi na osobÄ™ po swojej prawej. Cholera, ja mu dziÅ› dam. CzuÅ‚em z jego powodu jakiÅ› podstÄ™p, ale szelma dobrze siÄ™ z tym kryÅ‚a. WestchnÄ…Å‚em i zaczÄ…Å‚em wyciÄ…gać podrÄ™czniki i zeszyty. Jeszcze rzut oka na karty, dÅ‚ugopisy, ołówki i gumki. Ostatnie z plecaka wyjechaÅ‚y cedeki z muzÄ…. WiedziaÅ‚em, że nie bardzo siÄ™ przydadzÄ…, bo kolekcja Lewego byÅ‚a imponujÄ…ca, ale mam tu kilka niespodzianek. Powoli siÄ™ zbroiÅ‚em. SesjÄ™ nieubÅ‚aganie trzeba byÅ‚o zacząć.
3
Losowanie było łaskawe dla wszystkich. Dobre postacie się wylosowały i dobrze. Tym milej będzie coś z nimi zrobić. Teraz dałem im czas na przemyślenie postaci. Raptem 15 minut, czyli tyle ile na egzaminie. Tylko że ja jestem bardziej wyrozumiały niż profesor Miturka. Czekałem spokojnie od czasu do czasu zagadując do kogoś.
- Jerkin, przyłóż siÄ™ do tego. Ten poborca podatkowy ma bÅ‚yszczeć – to taka moja maÅ‚a zemsta za nieistniejÄ…cÄ… intrygÄ™ z MarzenÄ… w roli głównej. – ChcÄ™, byÅ› pochodziÅ‚ z Talabheim.
- Yarot, bez jaj. Nie opanowałem jeszcze Talabheim. To sobie zostawiłem na koniec, ale może Zięba nie da tego na zerówce.
- Nic z tego, masz być poborcą z Dolnego Dystryktu i chcę to poczuć.
- A ja myÅ›laÅ‚em, że jesteÅ›my kumplami – Jerkin znów spojrzaÅ‚ na kartÄ™ i wrÄ™cz czuć byÅ‚o jak wytęża pamięć, by przypomnieć sobie, jakie barwy noszÄ… poborcy podatkowi w MieÅ›cie Taala.
Inaczej się działo w przypadku Marzeny. Jej delikatne rzuty były wykonywane wręcz z magiczną precyzją. Nie zdziwiłem się, że wylosowała profesję damy do towarzystwa. Po cichu to nawet na to liczyłem. Nawet nie musiałem wykorzystywać swoich kostek o których już krążyły legendy. Nawet nie musiała się specjalnie wysilać przy tworzeniu postaci. I tak wiem, że jest w tym dobra. W końcu była na drugim roku WOD-a a co jak co, ale tam kładą duży nacisk na dramę. Tylko są jakoś za bardzo dufni w sobie. Ale to już nie mój problem.
Nie zdziwiÅ‚ mnie Koplan. ZaproponowaÅ‚ współprowadzenie sesji. W koÅ„cu on też, tak jak ja, szedÅ‚ na mistrzowanie i nie satysfakcjonowaÅ‚ go licencjat gracza. Jednak Koplan to bardzo dziwny typek. Zapatrzony tylko w siebie, wiele graczy już pogrążyÅ‚, byleby tylko sesja siÄ™ udaÅ‚a. PamiÄ™tam jego akcjÄ™, kiedy podczas Shadowruna, by zapunktować u magistra Kmisia, wykoÅ„czyÅ‚ drużynÄ™ smokiem. Fakt, szanse zostaÅ‚y skalkulowane odpowiednio, wzorzec pÅ‚omienia wÅ‚aÅ›ciwie zastosowany a symulacja przeprowadzona poprawnie. Jasne, ale to tylko statystyka i matematyka, brakuje mu serca. Mimo to punktuje u wielu prowadzÄ…cych i to siÄ™ liczy. Wiem tylko że z profesor FilkÄ… nie bÄ™dzie mu Å‚atwo, bo prowadzÄ…ca od WilkoÅ‚aka nie jest taka „Å‚atwa” i na mechanikÄ™ nie poleci. Sam mu zazdroÅ›ciÅ‚em trochÄ™ umiejÄ™tnoÅ›ci liczenia, ale to mnie ludzie chcieli na sesjÄ™ nie jego. JakoÅ› inni widzieli, że przy mnie wiÄ™cej siÄ™ nauczÄ… i pokażą dla innych niż granie u Koplana. I niech tak zostanie.
- Dlaczego to ma być Morr? – pytanie padÅ‚o od Marlenki.
- TakÄ… mam koncepcjÄ™ – widziaÅ‚em wyraźnie jak buzia blondynki robi siÄ™ coraz bardziej czerwona – ale jak chcesz to mogÄ™ zmienić na... – zawiesiÅ‚em gÅ‚os.
WidziaÅ‚em, jak jej usta bezgÅ‚oÅ›nie ukÅ‚adajÄ… siÄ™ w sÅ‚owo „sha...
- ...Shally. Czy tak może być?
Skinęła z wdzięcznością głowę. Dla niej wszystko, jakoś mam do niej słabość. Wiedziałem też, że specjalizuje się w postaciach duchowych, ale raczej o dobrym lub jasnym etosie. Zwykle cicha również swoje postacie obdarzała nieśmiałością oraz milczeniem. Jednak w najbardziej odpowiednim momencie mogła działać i czyniła do dobrze. Chyba jako jedyna miała wszystkie bóstwa ze światów d20 w małym palcu. Wielu jej tego zazdrościło.
Czas powoli mijaÅ‚. Już muza zostaÅ‚a zaÅ‚adowana, pomoce przygotowane. Teraz postacie. Po ludziach tu zebranych muszÄ™ oczekiwać wiele, skoro czeka ich zerówka z przygotowania postaci. To kobyÅ‚a i każdy na 3 roku musi to przejść. Wielu kibluje wÅ‚aÅ›nie przez ten egzamin. Miturka to kosa, która Å›cięła niejeden zapalony, graczowski Å‚eb i nawet siÄ™ nie stÄ™piÅ‚a. U niego trzeba być dobrym lub siÄ™ wylatywaÅ‚o. Ale za to dyplom licencjacki gracza byÅ‚ wtedy tym cenniejszy. MusiaÅ‚em tym ludziom to uÅ›wiadomić, bo oni zadawali siÄ™ nie brać tego pod uwagÄ™ – no może Marlenka czy Waldi, ale reszta? Zaraz zobaczymy.
- Dobra. To teraz co nieco o postaciach. Dajcie z siebie wszystko – zaczÄ…Å‚em i spojrzaÅ‚em na graczy.
Pierwszy pokazał się Dark.
- Nazywam siÄ™ Matthias Gurther i jestem najemnikiem. Nie mam rodziny, a przynajmniej jej nie znaÅ‚em – tutaj musiaÅ‚em przerwać.
- Słuchaj, po czymś takim u Miturka wylatujesz, jeśli jest w złym humorze, albo osiągasz najwyżej tróję i musisz się bronić. Nie wiem, jak to u was na Wampirze wygląda, ale w młotka postacie muszą być realne. Nie sztuką jest grać postać z amnezją, nie pamięta skąd jest, sierota i to wychowany w głuszy. Jeśli przynajmniej dobrze odtworzysz go bieżąco, to wporzo, ale pamiętaj że jeśli nie wchodzisz pierwszy na egzamin to bye bye dobry stopniu.
- To posÅ‚uchaj dalej – kontynuowaÅ‚ dÅ‚ugowÅ‚osy. – PochodzÄ™ z Averheimu i dość szybko wstÄ…piÅ‚em w szeregi najemników. Liczne kampanie: ZÅ‚amane SkrzydÅ‚o, Samotna góra oraz oblężenie Frostfruga daÅ‚y mi niezbÄ™dne doÅ›wiadczenie w tym zawodzie. Czasami miewam piszczenie w lewym uchu i po nocach nawiedzajÄ… koszmary z pola walki. – nie musiaÅ‚em zgadywać, że to miÅ‚oÅ›nik WOD-a
- Ok., kupuję to. A powiedz, jakie jest godło twojej kompanii najemników i jak nazywa się ich dowódca?- spytałem, bo to jest ważne.
- Czarny Kruk oraz Giedymin zwany Krwawym
- Jakżeby inaczej. Dobra, pasuje.
I tak zeszÅ‚y rozmowy z każdym. KapÅ‚anka Shally wyszÅ‚a jak zawsze perfekcyjnie, zaÅ› nad biednym Jerkinem poznÄ™caÅ‚em siÄ™ bardziej. Jego poborca musiaÅ‚ siÄ™ wykazać nie lada umiejÄ™tnoÅ›ciami, których sam chÅ‚opak nie znaÅ‚. JeÅ›li nie podciÄ…gnie siÄ™ z tego to klapa. A jak na egzaminie wylosuje szlachcica to zerówkÄ™ bÄ™dzie miaÅ‚ z baÅ„ki. W kupcu Waldiego jak zawsze mogÅ‚em mieć oparcie bo i kontakty sobie porobiÅ‚ i nawet utrzymuje je. Jak dla mnie bomba. Lewy to krasnolud jakich maÅ‚o. Jak zwykle dużo pije i Å›piewa, głównie o zÅ‚ocie. Już mu wybaczyÅ‚em. Zandrek i jego gnomi bÅ‚azen to idealne uzupeÅ‚nienie krasnoluda – pijaka. Chyba na sesji bÄ™dzie ciekawie, szczególnie jak naprawdÄ™ sobie popijÄ… ludziska. Na koniec zostaÅ‚a Marzena. Z drżeniem czekaÅ‚em na to, co wymyÅ›li ta dziewczyna. To, co powiedziaÅ‚a, zaskoczyÅ‚o mnie jednak bardzo.
- Yarot, ja to na osobności, bo nie chcę się zdradzać ze wszystkimi
I cóż mogłem odpowiedzieć? Nawet wymowne spojrzenia chłopaków nie pomogły. Wstałem i razem wyszliśmy na korytarz. Nie mówiłem wam, że bycie MG ma swoje dobre strony?
4
Mroczny przedpokój, zapach kadzideł w powietrzu oraz tajemnicza znajoma w bezpośredniej bliskości. Widziałem jej długie kręcone włosy, jak opadają łagodnie na okryte czarnym longsleevem ramiona. Błyszczące oczy spojrzały na mnie i wiedziałem, że mogę w nich zatonąć aż do utraty tchu.
- ChciaÅ‚abym zagrać kochankÄ… kogoÅ›, kto jest głównym NPC-em w przygodzie. Co ty na to? – jej gÅ‚os byÅ‚ gÅ‚Ä™boki i barrrrdzo mrrroczny.
- Ja...ten...dobra... – zaskoczyÅ‚a mnie, nie ma co. – Jest taki ktoÅ›, z wyższych sfer. Nazywa siÄ™ Roderyk i spotykaÅ‚aÅ› siÄ™ z nim kilka razy. Do niczego nie doszÅ‚o... – zauważyÅ‚em uÅ›miech na jej wargach - ...ale nie jest ci obojÄ™tny. Wiesz, to ktoÅ› z wyższych sfer, a ty jesteÅ› tylko mieszczkÄ…
- Niestety wiem. A nie da się tego jakoś, wiesz, naciągnąć?
Temperatura się podnosiła. Dobrze że było ciemno.
- Raczej nie. Zepsuje to caÅ‚Ä… grÄ™ wstÄ™pnÄ…...tfu, grÄ™ drużyny na poczÄ…tku znaczy – co za palant ze mnie.
- Jasne – znów ten uÅ›miech. MogÄ™ siÄ™ zaÅ‚ożyć, że specjalnie spiÅ‚owuje sobie kÅ‚y, by wyglÄ…dać na wampa. – Tak tylko pytaÅ‚am. A w drużynie znam kupca, u którego w sklepie sprzedajÄ™. Tak, by byÅ‚o ci Å‚atwiej...zacząć.
Tego nie było na żadnych wykładach. Tego jestem pewien, bo bym to pamiętał. Skończyliśmy, a Marzena wolno wróciła do drzwi mijając mnie specjalnie blisko. Czy to Opium?
Jasny pokój stanowił rażącą niesprawiedliwość, która zaatakowała oczy. Już widziałem, jak Koplan czeka na swoją kolej do rozmowy ze mną. Osobiste rozmowy to nieodłączny element każdej sesji a na uczelni, jak wszędzie, byli przeciwnicy i zwolennicy tej tradycji. Ja nie miałem jej nic do zarzucenia. Dlatego cofnąłem się do przedpokoju, by Koplan przedstawił to, co ma do powiedzenia.
- Yarot. Wiem, że jesteÅ› dobry a zaliczenie z mÅ‚otka masz w kieszeni. Jestem tu, by sobie popatrzyć i poprowadzić co nieco. WÅ‚aÅ›nie przyjÄ™li mnie do „Surmy” i jak tylko bÄ™dÄ™ na mistrzowaniu, to zaczynami staż u nich. – PrzerwaÅ‚, jakby czekaÅ‚ aż jego sÅ‚owa nabiorÄ… mocy. „Surma”.
- To siÄ™ cieszÄ™. Ale powiedz, po co tak naprawdÄ™ tu jesteÅ›?
- Wszyscy mówią, że jesteś niezły. Jak na razie nie widziałem nic takiego. Masz raczej kiepskie umocowanie w mechanice
- Mechanika to nie wszystko. Liczy siÄ™ jeszcze serce
- Jasne. I ta pobłażliwość dla złego wyboru. Przecież jak Mikurka da na egzaminie dla blondyny kapłana Seta albo Zentharianina to leży. Musi to ćwiczyć, by to zdać, a ty pozwalasz na to.
- Słuchaj, przyszedłeś poprowadzić, to poprowadzisz, ale jak ci się nie podoba prowadzenie to sobie to zmień. Ja mam swoje i ty masz swoje. Jeśli uwagi są konstruktywne to je chętnie przyjmę, ale jak na razie to nic takiego nie widzę.
- To zobaczymy – wyjÄ…Å‚ z kieszeni dyktafon z czerwonÄ… kasetÄ… w Å›rodku. – Może to zmobilizuje ciÄ™ do ambitniejszej postawy.
- O żesz – zatkaÅ‚o mnie. A to szuja. Na takim spotkaniu ma Lektora. Takie cacko jest obecne na zajÄ™ciach i rejestruje sesjÄ™, by grono mogÅ‚o ocenić prowadzÄ…cego. Prowadzone sÄ… rankingi mistrzów i tylko zapis z Lektora jest brany przy ocenach. Jednak jest to również narzÄ™dzie oceniajÄ…ce. Jak tylko bÄ™dzie coÅ› źle, to automatycznie dostajesz punkty ujemne i tyle. DostÄ™p do tego urzÄ…dzenia majÄ… prowadzÄ…cy oraz Mistrzowie miesiÄ…ca. Cholera, to wpadÅ‚em chyba.
- Tak, tak – Koplan pokiwaÅ‚ dyktafonem. – Mam nadziejÄ™, że zobaczÄ™ tu kawaÅ‚ek niezÅ‚ego mistrzowania. A tak przy okazji, gdzie siÄ™ wybierasz na staż?
- Do „Awanturnika” – już chciaÅ‚em zakoÅ„czyć tÄ… maÅ‚o ciekawÄ… rozmowÄ™.
- No jasne. Tam idą wszyscy, których nie mogą gdzie indziej.
- Nie kolego, tam siÄ™ idzie by pograć z kimÅ›, kto chce grać i zależy mu – odparÅ‚em. – A teraz pozwolisz, że bÄ™dziemy zaczynać, bo czas to pieniÄ…dz.
- A moja rola? – spytaÅ‚
- A tak, rola...-zastanowiÅ‚em siÄ™ i coÅ› mi przyszÅ‚o do gÅ‚owy. Skoro ten jajogÅ‚owy ważniak ta siÄ™ stawia i ma Lektora, to zobaczymy jak sobie poradzi. – Jest coÅ› dla Ciebie i nie powinieneÅ› mieć z tym najmniejszych problemów. W koÅ„cu bÄ™dzie graÅ‚ mÅ‚odego grafa Roderyka. Starasz siÄ™ o rÄ™kÄ™ Kingi, której nikt nie akceptuje i ożenek z którÄ… może sprowadzić na Was i wasze ziemie zgubÄ™. Jak ci siÄ™ to widzi?
- Dobra. Daj mi chwilÄ™ i jestem gotowy
- No ja myślę. A teraz jeszcze pogadam z Jerkinem
Zakończyliśmy, a ważniak wszedł do pokoju. Miałem jeszcze do pogadania z tą szują Jerkinem. Zawołałem go i teraz my dwaj stanęliśmy w mrocznym przedpokoju. Jerkin widać, że miał nietęgą minę. Chyba domyślał się, że wiem. I dobrze. Zaraz mu pokażę.
- Jerkin, co ta świnia ci obiecała, co?
- Sorry, ale nie miałem wyboru. Wiesz, że z mechaniki jestem noga a Koplan obiecał podesłać pytania. Ja chcę mieć patent, a mechaniki mogę nie przejść.
- Dobra...
- Dasz sobie radę, przecież jesteś najlepszy. Ten kutafon i tak nic nie może, jest za cieńki. Jesteś przecież najlepszym masterem na roku. Masz dryg do tego. A ja? Pieprzę masterowanie, a z grania też można się utrzymać. Coś mi się chyba należy?!
- Nie podnoś głosu, bo cię usłyszą. Dobry z ciebie chłop, ale dlaczego nie mówiłeś że to ustawiane? Przecież ja przez to też mogę popłynąć, jak coś pójdzie nie tak. Pomyślałeś może trochę o mnie?
- Nie... sorry.
- Ech, staÅ‚o siÄ™. Teraz trzeba zagrać, cóż pozostaÅ‚o. Ale wiedz, że siÄ™ nie wypÅ‚acisz za to – zakoÅ„czyÅ‚em, a Jerkin od razu pojaÅ›niaÅ‚.
- A Marzena? Specjalnie dla ciebie jÄ… tu zaprosiÅ‚em – i jeszcze ten szelma siÄ™ Å›miaÅ‚.
- Masz szczęście, że ona tu jest. Już byś nie żył.
Jerkin poklepał mnie po plecach i wszedł do pokoju. Jeszcze chwilę zostałem w cieniu, przygotowując się w milczeniu. Trzeba to będzie dobrze rozegrać. I to tak, by nagranie było w porządku i przysłużyło się każdemu. Niech ten padalec ma za swoje. Obróci się przeciwko niemu jego własną broń.
5

Dla wszystkich, którzy mają/mieli/będą mieli sesję.
Autor artykułu
Yarot's Avatar
Zarejestrowany: Jun 2005
Miasto: Warszawa
Posty: 2 247
Reputacja: 1
Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie

Oceny użytkowników
 
Brak ocen. Dodaj komentarz aby ocenić.
 

Narzędzia artykułu

komentarz



Zasady Pisania Postów
You may Nie post new articles
You may Nie post comments
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest WÅ‚.
Uśmieszki są Wł.
kod [IMG] jest WÅ‚.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
Pingbacks sÄ… WÅ‚.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:42.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site
artykuły rpg

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172