lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Opowiadania (http://lastinn.info/opowiadania/)
-   -   Rozkwit (http://lastinn.info/opowiadania/2871-rozkwit.html)

Redone 03-04-2007 21:56

Rozkwit
 
„Co jest do cholery?” zaklęła w myślach Saar’a’leneal, prawie upuszczając ze zdenerwowania cenny naszyjnik wysadzany kamieniami szlachetnymi. „Przecież miało ich tu nie być!”

To miał być prosty skok. Właściciele wyszli świętować czyjeś urodziny, a służba ma wolne. Mawiają, że okazja czyni złodzieja, a z takiej okazji grzechem byłoby nie skorzystać. Nie miała problemu z dostaniem się do posiadłości, widać mieszkańcy to głupcy, a zresztą ciężko dobrze zabezpieczyć się przed rabunkiem w dzisiejszych czasach. Już stojąc w przedpokoju, Saar wiedziała, że nieźle się obrobi tej nocy. Minęła salon i pokoje gościnne, kierując się do sypialni właścicieli. Tak jak przewidywała, pięknie zdobiona szkatułka stała na kredensie. Właśnie ją otworzyła i sprawdzała jej zawartość, gdy usłyszała, że ktoś wchodzi do domu.

- Oczywiście, tylko ty mogłeś zapomnieć o prezencie – usłyszała piskliwy, kobiecy głos. Zaraz potem odezwał się mężczyzna:

- Przestań już kobieto, zaraz doprowadzisz mnie do pasji. Bierzmy ten głupi prezent i chodźmy wreszcie.

W końcu usłyszała odgłos zamykanych drzwi, po czym stała w bezruchu jeszcze chwilę. Było blisko, nienawidziła takich sytuacji. Nigdy nie zapomni dnia, w którym prawie ją przyłapali. Z ledwością zdążyła zbiec, ale pamiątka po tym zdarzeniu pozostała – okropna blizna na plecach, tuż pod łopatką. Wciąż budzi się czasem w nocy czując we śnie ból, jaki sprawia nóż przecinający skórę i mięśnie. Również teraz, na wspomnienie o tym zdarzeniu, skrzywiła się z niesmakiem.

Skarciła się w myślach, że pozwoliła odpłynąć umysłowi w takim momencie. Wrzuciła szkatułkę z zawartością do płóciennej torby i przeszukała dobrze sypialnię. W jednej z szuflad biurka stojącego pod ścianą, zauważyła coś dziwnego. No tak, podwójne dno, jakież to oryginalne. Odchyliła deskę a pod nią znalazła prawie sto sztuk złota. Nawet nie źle, spodziewała się mniejszej kwoty.

Przeszła do salonu i dobrze się po nim rozejrzała. Było prawie kompletnie ciemno, ale przecież złodziejstwo to zawód właściwie stworzony dla jej rasy. Elfie oczy to dar, za który codziennie dziękuje Bellowi. Inna sprawa, że musi oddać Mu sporą część swoich łupów. Ale czego się nie robi, żeby sprowadzić boską łaskę. Teraz rozglądała się wesoło po pomieszczeniu, widząc już oczyma wyobraźni, jak będzie świętować dzisiejszy skok właśnie z kapłanem Bella.

Niestety nie znalazła już zbyt wielu cennych przedmiotów. Właśnie chciała wychodzić niezauważona tylnym wyjściem, gdy ze zdziwieniem usłyszała, że ktoś wchodzi do domu od frontu. Stara się to robić jak najciszej, więc to raczej nikt z domowników. Domyśliła się, iż to zapewne któryś z członków konkurencyjnej gildii w tej części Ostrogaru. Gildii o dziwacznej nazwie „Złodziejski tobołek”. Brzmi to raczej jak nazwa jakiejś zapuszczonej gospody pod murami miasta, niż nazwa szanującej się gildii złodziejskiej. Ale też ta gildia wcale nie jest „szanująca się”, jest szczerze mówiąc żałosna, więc ta nazwa doskonale pasuje. Właściwie jest tak żałosna, że gildia, do której należy Saar – „Krwawy sztylet” – nawet nie stara się jej zwalczyć. Poczynania „Złodziejskiego tobołka” są po prostu śmieszne.

Teraz Saar’a’leneal postanowiła się zabawić kosztem nieumiejętnego złodzieja. Wyciągnęła cienką linkę i przywiązała ją tak, by osoba wchodząca do salonu, wyłożyła się jak długa. Oszacowała odległość i tak ustawiła krzesło, by osobnik uderzył o nie głową upadając. Okrutne, ale jakże ucieszne. Poza tym, rysował się w jej głowie pewien plan…
Schowała się tak, by drugi złodziej jej nie zauważył. Poczekała, aż tamten w końcu upora się z zamkiem. Wszedł do przedpokoju i nawet nie „zakluczył” za sobą drzwi. Natychmiast skierował się do salonu i tak jak przewidywała Saar, zahaczył o linkę i uderzył głową o krzesło. Z jego ust popłynęła seria przekleństw:

- Co jest do diabła – potknięcie, uderzenie, jękniecie – co za cholera postawiła tu to krzesło?

Saar’a’leneal uśmiechnęła się do siebie. To było proste jak zabranie dziecku cukierka. Wymknęła się przednimi drzwiami, mijając rozmasowującego sobie kark mężczyznę tak, że ten nawet jej nie usłyszał. Przed wyjściem na ulicę rozejrzała się. Wszystko szło jak po maśle, gwardziści byli akurat odwróceni w drugą stronę. Przebiegła przez ulicę i wzięła do ręki niewielki kamień. Poczekała, aż gwardziści się odwrócą, co trwało dosłownie chwilkę, i rzuciła kamień w stronę przed chwilą obrabowanej posiadłości, wybijając w niej szybę. Gwardziści zareagowali natychmiast. Odczekała niecałą minutę i zauważyła jak złodziej jest wyprowadzany z domu pod „eskortą”. Tak, lubiła takie noce jak ta, kiedy żadne podejrzenia nie padną na nią.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:03.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
artykuły rpg


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172