Dzień nad Tamizą Roy siedział nad rzeką i spoglądał w modrą toń. Tamiza zawsze była zamulona tak bardzo, że niektórzy twierdzili, że za miękka do orania, a zbyt twarda by się w niej kapać. Dziś jednak wydawała mu się całkiem inna. Patrzył na ludzi, chodzących w te i we w te zupełnie bez celu. Żaden z nich nie znał dnia ani godziny, żaden nie maił pojęcia po co to wszystko i w końcu- żaden się nad tym nie zastanawiał. Cóż im z tego przyjdzie, że kupią sobie nowy samochód czy dom ? Nie mogą mieszkać w starym i cieszyć się życiem? Każdy z nich ma w sobie jednocześnie złość i poczucie szczęścia, miłość i nienawiść, wady i zalety. Swoje złe strony starają się skrzętnie ukrywać, często też przed samymi sobą. Nie przyznają się. Najgorsze, to jak się zorientują, że to co ludzie o nich gadają za plecami jest prawdziwe. Wtedy przychodzi szok, być może zmiana, być może odcięcie od świata. Tak czy tak nic się w wielkim świecie nie zmienia ot jedno małe ziarenko piasku na hawajskiej plaży potoczyło się w inną stronę, pewnie dlatego, że wiatr inaczej zawiał. Czym jestem? Przecież to proste- pyłkiem. Jednak odpowiedzieć na pytanie dlaczego nie jest już tak prosto. Kiedyś wierzyłem w Boga. To było dawno. Jednak coś ta głupia wiara tłumaczyła, coś bardzo potrzebnego. Niektórzy mówią, że człowiek naprawdę posiada tylko to, co jest w nim samym. Czy we mnie cos jest? Czuje tylko jedną, wszechogarniającą pustkę, mrok, niepamięć i żal. Wszystko to przez co? Przez nią? Nie, przeze mnie samego. To wszystko jest winą jedynie moją i nikogo innego, nikogo innego mówię! Dlaczego nie posłuchałem Oscara? On zawsze mi powtarzał: Mężczyzna może być szczęśliwy z każdą kobietą, o ile tylko jej nie kocha.
To przecież takie proste. Prawda zawsze bywa bardziej prozaiczna niż można się było spodziewać. Emily... Teraz już nie ma nic. W takim razie co mi pozostaje? Nic.
Godziny mijały, a młodzieniec dalej nie robił nic innego, prócz wpatrywania się i rozmyślania. Dzieci pokazywały go sobie palcami, przyjechały nawet jakieś samochody.
Czy oni myślą, że ich posłucham? Głupcy. Starają się teraz nie dla mnie, lecz dla siebie. Widzę to w ich oczach, kiedy na mnie patrzą. Ten blask. Każdy z nich chce by to się już skończyło. Trzeba im dać tę ostatnia przysługę. Niech wracają do domów, dzieci i tych swoich smętnych i nudnych żon, z których żadna nie wie tak naprawdę czym jest miłość. Prawdziwą miłość znam tylko ja i ten co ją stworzył zapewne. Inni znają tylko mity i półprawdy, czasem coś im się wydaje, a tak naprawdę to zazwyczaj chodzi o pieniądze lub o ciało. Zupełnie jak zwierzęta. Na ziemie powinien przyjść Armagedon i ja oczyścić. Brzydzę się nią. Brzydzę się wami wszystkimi.
************************************************** *******
Roy Gabriel skoczył z mostu London Bridge. Żaden z jego znajomych nie wiedział dlaczego. Nigdy nie odnaleziono jego zwłok. | Autor artykułu | |
Oceny użytkowników | Język | | 2 | Spójność | | 3 | Kreatywność | | 1 | Przekaz | Brak Informacji | Wrażenie Ogólne | Brak Informacji |
Głosów: 1, średnia: 40%
| | | |
Narzędzia artykułu | | | | |