lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Opowiadania (http://lastinn.info/opowiadania/)
-   -   Piekna i Bestia (Dla doroslych) (http://lastinn.info/opowiadania/3412-piekna-i-bestia-dla-doroslych.html)

Midnight 16-06-2007 22:59

Piekna i Bestia (Dla doroslych)
 
Piekna i bestia.



- Dzień dobry. Zgubiłam się. Pomoże mi pan?

Standardowy tekst, standardowa reakcja. Starszy mężczyzna, siedzący na ławce koło placu zabaw uśmiechnął się do niej przyjaźnie. Odwzajemniła uśmiech. Ubrana w skromną białą sukienkę i czarne sandałki stanowiła nie lada pokusę. Mężczyzna podniósł się skwapliwie mówiąc, że "owszem, z chęcią jej pomoże", najpierw jednak musi coś wziąć z mieszkania i czy ona nie ma nic przeciwko, aby z nim pójść i poczekać przy kubku kakao. Siedmiolatka nie miała nic przeciw. Właściwie to nawet z chęcią napiłaby się czegoś słodkiego. Ucieszony łatwą zdobyczą poprowadził ją w stronę obskurnie wyglądającej kamienicy. Na klatce schodowej cuchnęło kocimi odchodami. Odrapane ściany, zdewastowana balustrada. Standardowe widoki podmiejskich slumsów. Goła żarówka rzucała ostre światło potęgujące ten obraz. Mężczyzna mieszkał na drugim piętrze. Małe, ale dość zadbane mieszkanie z kuchnią, mała łazienką, salonem i jedna sypialnią. Z salonu prowadziły drzwi na balkon wychodzący na ruchliwa ulice i park. Dziewczynka podeszła do szklanych drzwi. Światła nielicznych latarń i przejeżdżających samochodów rozbijały nieco ciemność nocy. Na niebie nie było widać ani jednej gwiazdy. Księżyc schowany za ciężkimi chmurami również nie chciał się ukazać. Jedynie latarnie i samochody i mrok. Mężczyzna wyszedł z kuchni niosąc parujący kubek kakao. Mała podeszła do sofy i grzecznie usiadła wyciągając rączki po obiecana pyszność. On również przysiadł koło niej włączajac telewizor i DVD. Dziwnym trafem okazało się, iż jest w nim płytka z Piękną i Bestią. Dziewczynka uśmiechnęła się radośnie. Trzymając mocno kubek zapatrzyła się w ekran. Nie piła. Wydawało się, iż nie widzi niczego poza piękną dziewczyną na ekranie, która właśnie zaczęła śpiewać radosną piosenkę. Mężczyzna nie marnował czasu. Zostawiwszy ją na sofie, ruszył do sypialni. Spod lóżka wyjął sporą walizkę. Ułożył ją wygodnie na krześle, po czym otworzył. Jego oczom ukazały się doskonale mu znane skórzane pasy, pejcz i nabijana ostrymi kolcami kamizelka. Przygotował wszystko starannie. Kamizelkę założył na nagi tors. Pasy położył na brzegu łóżka, aby mieć do nich dobry dostęp, pejcz zakończony maleńkimi metalowymi kulkami przywiązał do ramy. Zadowolony, sprawdził, czy wszystko jest, jak być powinno. Spojrzał na zegarek. Mała powinna już być wystarczająco otumaniona narkotykami aby nie sprawiać zbytnich kłopotów. Z uśmiechem na ustach i oczekiwaniem w oczach wszedł do salonu. Dziewczynka tak jak powinna leżała na sofie wpatrując się w telewizor. Nie zareagowała na niego. Przyjrzał się jej dokładnie. Wyglądała tak niewinnie i bezbronnie. Poczuł znajome mrowienie. - Kochanie chodź, pokażę ci śliczną pozytywkę, która należała kiedyś do mojej córki.
Mała podniosła głowę. Spojrzała zdziwiona po czym uśmiechnęła się nieprzytomnie. Chociaż przez chwilę wydawało mu się, iż uśmiech ten jest nie taki, jak być powinien, to jednak ruch jej gibkiego ciała odesłał tą myśl w zakamarki pamięci.
- A kiedy pójdziemy do mojej mamy?
Spytała powoli z wysiłkiem zbierając myśli. Podała mu jednak grzecznie dłoń i dała się poprowadzić do drzwi. Mężczyzna zamknął je szczelnie. Teraz już pewien swego, roześmiał się głośno.
- Do mamy? Nie, nie pójdziemy do mamy. Ale nie bój się, będzie ci ze mną dobrze.
Potworny grymas wykrzywił mu usta zmieniając go z dobrotliwego staruszka w potwora z dziecinnych bajek. Dziewczynka krzyknęła. Jej krzyk zabrzmiał głucho w pokoju.
- Krzycz sobie, krzycz. Nikt cię nie usłyszy. Krzycz mała!
Powolnym krokiem zaczął się do niej zbliżać. Krok po kroku, cofała się przed nim, aż jej plecy napotkały ścianę. Nie mogła się już cofnąć. Przerażonym wzrokiem patrzyła jak potwor bierze pejcz.
- Pobawimy się, moja słodka.
Słowom towarzyszył świst i okrzyk boleści.
- O tak. Krzycz, krzycz najgłośniej jak potrafisz.

Dziewczynka krzyczała. Pejcz raz za razem orał jej delikatna skore zadając potworny ból. Upadla na kolana, po czym zwinęła się na podłodze. Małymi rączkami chroniła twarz i główkę otoczoną złotymi lokami. Wreszcie mogła już tylko słabiutko kwilić. Łzy kąpały na podłogę, mieszając się z krwią z rozciętej skóry.

- Moje biedactwo.
Glos mężczyzny pobrzmiewał doskonale udawana troska.
- Przytulę cię ptaszyno. Nie bój się.
Przykląkł obok niej na jedno kolano. Uniósł delikatnie i przygarnął do siebie. Jej twarz wtulił siłą w zagłębienie szyi. Ostre kolce wbiły się w jej skore. Szarpnęła się. Krzyknęła. Po czym z dzikim śmiechem zatopiła kły w jego ciele. Mężczyzna nie od razu zdał sobie sprawę z tego, co się dzieje. Ból w szyi zupełnie go zaskoczył. Próbował oderwać ją od siebie jednak okazało się, iż jest od niego silniejsza. Powoli zaczął słabnąć. Krzyczał wiedząc, że i tak nic mu to nie da. Krzyczał najgłośniej jak potrafił. Krzyczał dopóki ciemność nie urwała jego krzyku.

Miesiąc później sąsiedzi zaniepokojeni jego zniknięciem wezwali policje, która wyważyła drzwi. Znaleźli go na sofie. Był nagi, nie licząc nabijanej kolcami kamizelki. W dłoni trzymał kubek z kakao. Na ekranie telewizora piękna dziewczyna przytulała się do bestii.

homeosapiens 17-06-2007 06:53

Dobre. Nie mam obiekcji.

Discordia 24-06-2007 16:47

Dobrze napisane. Styl masz wyrobiony. Komuś kto lubi wampiry na pewno się przyda- zawsze to jakiś pomysł. Podoba mi się.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:31.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
artykuły rpg


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172