Deszcz Bayushi kyudan Znów deszcz zaczął podać nad Bayushi kyuden, krople deszczu spływały po dachówkach świątyni z dynastii Toturi. W ogrodzie panowała cisza, ale głosy miasta niweczyły ten spokój. W środku ogrodu stała altana, w której siedział mężczyzna i obserwował staw oraz pływające w nim karpie. Mężczyzna ten był średniego wzrostu. Ubrany był w tandetny, czarny garnitur oraz szary płaszcz. Skończył właśnie palić papierosa, w powietrzu nadal wisiał ciężki zapach tytoniu. Mężczyzna rzucił niedopałek na ziemię, przydepnął go czubkiem buta, a potem szepnął - Czas działać. Kiedy wyszedł z altany zerwał na twarzy się ożywczy wiatr. Mężczyzna zatrzymał się, aby się rozkoszować tym doznaniem. Chwilę później szybkim krokiem przemierzał ogród mijając stare rzeźby fortun. Wsiadł do białego samochodu i odjechał w stronę centrum. A centrum wglądało jak choinka na święta. Zewsząd kuły świetlne reklamy robiąc z mózgu papkę. I to mrowie ludzi, które nie ma końca. Podjechał do małego hotelu, którego lata świetności już dawno minęły. Budynek był dwukondygnacyjny. Personel hotelowy nigdy nie zadawał zbędnych pytań. Wszedł do hotelu. W recepcji siedział mężczyzna około sześćdziesiątki . - Są? - Tak, proszę pana. Położył kopertę na blacie i udał się spokojnym krokiem na pierwsze piętro. Oparł się o ścianę, wyciągnął papierosa i go odpalił. Z pokoju obok dobiegały odgłosy szamotaniny i zrywanego z kogoś ubrania. Męski głos brzmiał niczym niczym prosię, który dorwał się do koryta. A głos nastolatki przerażony i błagalny. - Proszę nie! - Nie bój się. - Nie patrz tam proszę! - To będzie przyjemność. - Nieeeeeeeeeeeee! Głośne wołanie o pomoc nastolatki ucichły. Później było tylko słychać uderzenia ciało o ciało i ciche pochlipywanie. Po dziesięciu minutach wychodzi starszy mężczyzna z dużą nadwagą, łysiejący i bogato ubrany. Na jego twarzy rysowało się zadowolenie, a nawet satysfakcja – wręcz duma z popełnionego czynu. - Zadowolony z usługi? - Tak. - To wiesz na kogo masz jutro głosować? - Tak. Mężczyzna idący korytarzem wyciągnął komórkę i gdzieś zadzwonił.
Zabrzmiało tylko:
„Kochanie, zaraz będę w domu”. Patrzył przez chwilę, jak mężczyzna odchodzi. Potem rzucił niedopałek i wszedł do pokoju, po którym porozrzucana była garderoba nastolatki. Łóżko wyglądało jak po przejściu huraganu. Nastolatka była przykryta pościelą, wyglądała jak siedem nieszczęść i cały czas płakała. Tuliła do siebie poduszkę, a jej oczy były puste. Mężczyzna stał niewzruszony nad nastolatką. Rzucił teczkę na łóżko. - To jest twoja zapłata. Po tym jak ten to powiedział nastolatka zaczęła głośno ryczeć. Mężczyzna oddalił się od tego pokoju, myślami był gdzie indziej.
Kiedy wychodził z hotelu poczuł ten sam powiew wiatru, co w ogrodzie. Odjeżdżając stąd zastanawiał się co ten wiatr znaczy. Po chwili przestał o tym myśleć, bo dojeżdżał do ratusza. Patrzył na posępny gmach. W lewym skrzydle paliło się światło, mężczyzna uśmiechnął się i szepnął. - Ten, co nie ma nic do ukrycia, posiada mnóstwo sekretów Mężczyzna wszedł do ratusza bocznym wejściem dla personelu pomocniczego. Cała posadzka w ratuszu była pokryta marmurem, która echem odbijała dźwięk ludzkich kroków. Kiedy mężczyzna szedł nie było słychać jego kroków. . Po jakimś czasie wszedł do pokoju gdzie paliło się światło. Przy biurku siedział młody mężczyzna i coś pisał. Gdy na blacie wylądowała szara koperta mężczyzna zorientował się, że ma gościa. Na jego twarzy pojawiło się wielkie zdziwienie. A może ten wyraz twarzy oznaczał coś inne? -Ty tu? Jutro jest głosowanie .Zagłosuj . Wiesz na kogo. Na twarzy młodego mężczyzny pojawił się wyraz ogromnej złości. -Relikcie przeszłości. -Dziękuje za słowa uznania. Życzę miłej nocy. Pałacyk zbudowano na niewielkim wzniesieniu, z którego było widać całą okolicę. Ogrodzono go żelaznym ozdobnym ogrodzeniem, które dodawało uroku posiadłości. Rzędy cyfr pojawiły się na wyświetlaczu,gdy mężczyzna łamał kod. Po chwili zatrzymały się a on otworzył furtkę i szepnął: „Co za zabezpieczenia. Chyba je zmienię”. Postać szybko pokonała dystans miedzy ogrodzeniem a budynkiem, skradając się przy ścianie kierował się do drzwi kuchennych, a później na pierwsze piętro -do sypialni. W sypialni znajdowało się łoże, zdobiona toaletka i wiklinowy fotel. Mężczyzna usiadł w fotelu i spojrzał na łoże, gdzie spała para ludzi. Jego spojrzenie było puste i wypełnione smutkiem. Patrzył się na nich przez jakiś czas. Potem wstał, uśmiechnął się i wyszedł. Kiedy szedł korytarzem zobaczył stojące w nim zaspane dziecko. Wziął je na ręce i położył do łóżka, po czym przykrył pościelą.
- Miłych snów Paneki. Na schodach ratusza kręciło się kilku dziennikarzy czekających na kogoś. Na samej górze pojawiła się kobieta, powolnym krokiem schodziła w dół. W jej stronę rzucili się dziennikarze zasypując ją pytaniami. U podnóża schodów stał mężczyzna i przyglądał się tej scenie; potem sięgnął po dzwoniącą komórkę: - Tu Sozen, gdzie się podział Trimaru?Masz ochotę na wypad do ... Sozen przerwał mu w pół zdania - Widzę że nabroiłeś samuraju. - Nie nazywaj mnie tak bo, sam nim jesteś! - Tak, to prawda, jesteśmy reliktami przeszłości. - Niech będzie, ale pod warunkiem, że pojedziemy na ziemie Żurawia do mojej dalekiej kuzynki. - Zgadzam się. - Będę za 10 godzin tam gdzie zawsze. - ok. - To się trzymaj. Trimaru wyłączał właśnie komórkę, kiedy zobaczył liść bambusa. Podniósł go. Był prawdziwy. Uśmiechnął się i zniknął w tłumie. | Autor artykułu | | Zarejestrowany: Feb 2007 Miasto: wałbrzych
Posty: 143
Reputacja: 1 | |
Oceny użytkowników | Język | | 1 | Spójność | | 2 | Kreatywność | | 1.33 | Przekaz | Brak Informacji | Wrażenie Ogólne | Brak Informacji |
Głosów: 3, średnia: 29%
| | | |
Narzędzia artykułu | | | | |