lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Opowiadania (http://lastinn.info/opowiadania/)
-   -   bez tytułu (http://lastinn.info/opowiadania/4183-bez-tytulu.html)

Szarik 20-09-2007 18:33

bez tytułu
 
Forma krótka :) Opowiadanko to wydałem już na światło dzienne kilka lat temu na dwóch innych forach, ale postanowiłem (nie powiem, że nie po przeczytaniu dwóch godzin ;) ) pokazać je i Wam.


Spojrzał na nią. Jej kształty były doskonałe. Harmonia była w każdej części jej sylwetki. Podszedł i dotknął ją drżącymi dłońmi. Poczuł delikatne, przyjemne mrowienie pod opuszkami palców. Zmierzył ją wzrokiem chłonąc ten widok całym jestestwem. Rozpoczął swą grę, po raz kolejny. Grę, którą odgrywali od tak dawna i odgrywać będą jeszcze tak długo. Dłonie przesuwał delikatnie, lecz pewnie. Jego kocie ruchy emanowały gracją i siłą. To było jak taniec, balet. Odczuwał euforię i wiedział, że ona z pewnością też to odczuwała. To było zespolenie doskonałe, symbioza. Stali się jednym. On i ona, jing i jang. Dwie doskonale pasujące do siebie części. Czas jakby stanął w miejscu, słońce zatrzymało się w połowie swej niekończącej się drogi. Nic się nie liczyło, tylko kolejny ruch, kolejne dotknięcie, muśnięcie, chwyt. Pot zaczął perlić się na czole i ramionach, mięśnie drgały silniej, oddech stał się szybszy. Lecz w jego oczach było już tylko pożądanie, żądza silniejsza od zmęczenia, która pchała go do przodu. Osiągnął kres, wszedł. Poczuł niedosyt i rozczarowanie. Tak szybko? Dlaczego to wspaniałe uczucie trwa tak krótko? Osunął się i położył się na niej. Zamknął oczy i wyrównywał oddech. Otarł pot drążącym ze zmęczenia ramieniem. Wstał, gdy słońce zaczęło przypiekać jego odsłonięte ramiona i łopatki. Rozłożył ręce i zamknął oczy. Wiatr targał mu włosy, czuł wokół siebie przestrzeń, ogromną, nieskończoną. Czuł się wolny. Otworzył oczy. Ujrzał pokryte soczystą zielenią stoki opadające gdzieś, nie wiadomo gdzie, zakryte delikatną mgiełką. Usiadł i przyglądał się drobnym kolorowym sylwetkom kręcącym się przy budynku schroniska wyglądającego jak małe drewniane pudełko. Spojrzał w dół i zobaczył niebo. Widział ten widok setki razy, lecz zawsze wstrzymywał oddech i z zachwytem wpatrywał się w zwierciadło Morskiego Oka. Siedział i po prostu trwał zespolony z naturą. Cienie wydłużyły się. Wstał i zaczął schodzić łagodniejszym zboczem skalnej iglicy, z którą stoczył walkę. Wiele razy wchodził na Mnicha i zawsze robił to w stylu wolnym. Bez lin, bez uprzęży ograniczającej ruchy i bez tego całego żelastwa, które raniło skałę. Zawsze, gdy musiał użyć haków, czuł się, jakby musiał wbijać je w żywe ciało. Z każdym metalicznym jękiem uderzanego czekanomłotkiem haka niemal słyszał krzyk ranionego kamienia. Zszedł do Kotlinki za Mnichem i wyciągnął spod jednego z kamieni buty. Zdjął swoje wspinaczkowe pantofle, założył buty turystyczne i ruszył dalej w dół. Do schroniska. Tafla Morskiego Oka rozbłysła złotem, a gdy słońce schowało się już za Szpiglasowy Wierch, powierzchnia stawu zrobiła się czarna i nieprzenikniona, a cienie się wydłużyły.

MrYasiuPL 21-09-2007 20:49

Nah, jeie to świńske! ;) Lol ze mnie co? Nieważne..... krótkie, trochę nie fantasy..... nie chcę zaniżać ani zawyżać więc nie ocenię.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:08.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
artykuły rpg


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172