Mroczne lata Ciemną drogę pośród kikutów drzew rozchodził się ten dem końskich kopyt. Okolica była szara i matowa a jedynym dźwiękiem rozchodzącym się po okolicy był zbliżający się jeździec. wyłoniwszy się z za zakrętu zatrzymał się i bacznie rozejrzał po okolicy. Miał długie czarne włosy zwinięte z tyłu w kucyk, oczy były szare a cera nie naturalnie blada.-Jestem, wedle umowy! – Z za jednego z drzew wyłoniła się dziwna kreatura przypominająca mityczną mani korę tyle ze chodziła na dwóch nogach. -Regot, co tak długo?- odpowiedziała kreatura dość nie przyjemnym i szorstkim głosem, ledwo dał się coś zrozumieć gdyż jego mowa przypominała raczej charczenie. –coś mnie zatrzymało- odpowiedział spokojnym tonem po czym sięgnął do juki swego wierzchowca i wyją z niej głowę człowieka obciętą na wysokości szyi. –To on, a teraz moja zapłata-
- A tak, tak, brutalnie pozbawiony życia, cenny towar. Błagał o litość?
- Oczywiście, naiwniak myślał że go oszczędzę.
-W takim razie oto twoja zapłata
Demon skiną ręką i jak na wznak z za drzewa wyszedł upadły anioł, była to cudna kobieta z kruczymi skrzydłami i równie czarnymi włosami, gdyby nie skrzydła można było by pomyśleć że to człowiek. Regot nie wiedział co pomyśleć spodziewał Się raczej demona czy czegoś podobnego ale widok tak pięknej ale i równie zabójczej istoty zaskoczył go. Kobieta podeszła do Regota i patrząc mu głęboko w oczy powiedziała
-Co cię tak zdziwiło? Spodziewałeś się jakiegoś tępego napakowanego demona?
Uśmiechnęła się lekko poczym odwróciła wzrok spoglądając w dal, wydawała się zamyślona. Regot spojrzał jeszcze na demona ale ten znikną gdzieś z głową. Nie wiedział jak ma postąpić, umowa mówiła o towarzyszu wędrówki ale sprawnym w boju, czy ktoś taki jak ona da sobie radę? Dziewczyna wyrwała się z zamyślenia i ponownie skierowała swój wzrok na Regota.
-Uprzedzę twoje pytania, jestem Tamara, byłam kiedyś jednym z ludzi ale jak i ty postanowiłam sprzymierzyć się z demonami, a to nagroda za moje starania
-Otrzymałaś skrzydła w nagrodę?
-Tak, ale nie będziemy tu chyba nocować, to gdzie chcesz iść?
-możemy od razu wyruszyć do Kargh.
-dobrze więc…
Tamara wzniosła się i zaczęła lecieć ponad drzewami na północ a Regot wyruszył za nią na koniu, wpatrywał się w nią gdy leciała. Wszystkie ubrania miała czarne a w miejscach splamione krwią, cerę bladą, wydawała się tajemnicza i zabójcza ale jednocześnie miała w sobie coś co przyciągało uwagę Regota, on sam jednak nie potrafił powiedzieć co to takiego.
Regot i Tamara zbliżali się do miasta w dość szybkim tempie, nie minęły dwie godziny a już napotkali patrol strzegący terenów wokół. Patrol liczył pięć demonów i jednego człowieka. Demony były zwykłymi Monkortai* ale człowiek który szedł na czele nie przypominał ani niewolnika ani zwolennika demonów takiego jak Regot czy Tamara, miał na sobie demoniczny pancerz odlewany na miarę, i rubinowe ostrze które mogą posiadać tylko najlepsi wojownicy ale nigdy żaden człowiek go nie zdobył. Wyposażony niczym najlepszy z demonicznych wojowników wzbudzał nie tylko grozę ale i ciekawość.
-Stójcie, po cóż zmierzacie do Karagh ? odpowiadajcie prędko bo cierpliwość nie jest moją mocną stroną.- Powiedział nieznajomy dając demonom znak ręką by się zatrzymały.
-Jedziemy w poszukiwaniu noclegu, nowej broni i może jakiegoś zlecenia, a co…
-Milczeć! Gadaj lepiej prędko czemu takiemu patałachowi jak ty towarzyszy czarny anioł?
-Czarny anioł? Jestem zwykłą śmiertelniczką a skrzydła to dar, kim są czarne anioły? – Odparła Tamara zniżając się aż w końcu stanęła na ziemi.
-Co? Zaraz, jak… - Wydawał się bardzo zmieszany lecz szybko się opanował -Brać ich!-
Regot nie rozumiejąc za bardzo co się właściwie dzieje dobył miecza i przygotował się do walki, Tamara wzbiła się nie znacznie. Demony dobyły broni i ruszyły w ich stronę a tajemniczy człowiek stał spokojnie obserwując dalszy rozwój wydatków. Demony biegły w jednej linii na całej długości drogi, Tamara czekała aż się zbliżą i energicznym uderzeniem skrzydeł wzbiła piach w powietrze który chwilowo oślepił demony, Regot ruszył na swoim koniu, przebijają się przez demony, jednym uderzeniem zranił demona z prawej strony, ten upuścił broń i padł na kolana łapiąc się za ranę, reszta nie zareagowała, byli zdezorientowani i piekły mich oczy. Regot nie zatrzymując się jechał dalej w kierunku obcego. Ten widząc całą sytuacje dobył miecza i przygotował się na sparowanie pierwszego ciosu, choć lepie uzbrojony nie miał tak dużych szans jak Regot który siedział na koniu i bez ciężkiej zbroi miał swobodę ruchów… | Autor artykułu | |
Oceny użytkowników | Język | | 1.25 | Spójność | | 1.25 | Kreatywność | | 1.25 | Przekaz | | 0.25 | Wrażenie Ogólne | | 0.25 |
Głosów: 4, średnia: 17%
| | | |
Narzędzia artykułu | | | | |