Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > Zakątek LI-teracki > Artykuły, opowiadania, felietony > Opowiadania
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia artykułu Wygląd
<!-- google_ad_section_start -->Class Human<!-- google_ad_section_end -->
Class Human
Autor artykułu: Szarik
25-10-2007
Class Human

Efekt dzisiejszych nudów w pracy

miłej lektury

Budzik zadzwonił dokładnie o godzinie szóstej. Tim rzucił w niego poduszką. Mamrocząc przekleństwa podniósł się i usiadł na krawędzi łóżka. Był zły. Wczoraj był taki udany wieczór, za to dzisiejszy dzień zapowiada się okropnie. Oblewał nową pracę z kumplami do późnej nocy. Wziął się w garść. Przecież nie może się spóźnić!
Wybiegł z domu czterdzieści minut po dzwonku budzika. Czas miał niezły, pod warunkiem, że autobus nie utknie w korkach. Wbiegł na przejście dla pieszych. Poczuł uderzenie tak silne, że aż zabrakło mu tchu. Przecież było zielone! Gdzieś zza mgły dobiegł go jakiś lament. "O Boże!", "dobrze się pan czuje?". To chyba kierowca. Czuję się dokładnie tak jak wyglądam, pomyślał Tim. To naprawdę parszywy dzień. Tim poczuł, że ktoś go ciągnie. "Pomogę panu! Musimy pojechać do szpitala!". Ktoś wepchnął go do samochodu.
Tim ocknął się. Za oknem migały drzewa. Dużo drzew. Rozejrzał się zdziwiony. Zapadał wieczór. Siedział w samochodzie jadącym leśną drogą. Obok niego, na tylnej kanapie, siedział jakiś nieźle zbudowany, łysy typ. Mimo szybko gęstniejącego zmroku typ nosił ciemne okulary i uśmiechał się do Tima szczerząc zęby.
- Szef się ucieszy, że cię w końcu znaleźliśmy. - Powiedział typ.
- Co? - Tim nie wierzył w to co się dzieje. Właśnie nie dotarł do pracy. W pierwszy dzień. W zasadzie to już może szukać nowej. Jakieś zakapiory wiozą go do lasu w sobie tylko znanym celu. Tim był coraz bardziej zły.
- Szukaliśmy cię niemal pół roku. Aż w końcu Czujni całkiem przypadkiem wpadli na twój trop. Ha! To się szef ucieszy.
- Nie wiem o czym mówisz. Jestem Timothy Harrison. Jestem programistą w firmie Golden Sun.
- Wiemy. Po prawdzie to miałeś zostać programistą w Golden Sun. Ale chyba cię wywalą za nieusprawiedliwioną nieobecność w pierwszy dzień pracy. - Typ dalej się uśmiechał przez zęby. Tim nabrał ochoty by trzasnąć go w gębę.
W tym momencie wyjechali na polanę, na której stała jakaś rozwalająca się szopa. Samochód zatrzymał się. Pasażer siedzący z przodu wyskoczył i pobiegł w stronę budynku. Walczył przez chwilę z drzwiami, po czym otworzył je na ościerz. Auto wiechało do środka. Tim usłyszał cichy pomruk jakiejś maszynerii. Ich samochód zaczął opuszczać się w dół. To była winda! Zatrzymali się w końcu w jasno oświetlonej hali wielkości małego hangaru. Tam czekał już na nich mężczyzna. Był niewysoki, lekko łysiejący. Ubrany w garnitur. Jego twarz była pospolita i jednocześnie miła i budząca zaufanie.
Tim został bezceremonialnie wypchnięty z samochodu, który już ponownie był wynoszony windą w górę. Typ w okularach pomachał na pożegnanie.
- Witaj Phoenix. - Czekający wyraźnie na niego człowiek wyciągnął dłoń do powitania. Zaskoczony Tim uścisnął wyciągniętą rękę. - Dobrze, że już jesteś. Chodźmy. Zaraz ci wszystko wyjaśnię.
- Nigdzie nie pójdę! - Tim zaczynał powoli otrząsać się z szoku.
- Spokojnie, nie stanie ci się krzywda, a jak pójdziesz ze mną łatwiej mi będzie ci wszystko wyjaśnić. W tej chwili wszyscy Klucznicy są zajęci, więc mamy chwilę dla siebie.
- Co ja tu robię? Dlaczego mówi pan do mnie Phoenix?
- Hmm, jak by to... jesteś tajnym agentem, któremu dla ochrony przenoszonych informacji założono... hmmm... blokadę. A co do imienia to wszyscy Wędrowcy... eee... agenci mają tego typu kryptonimy. Mamy Unicorna, Sphinxa no i Phoenixa.
- To jakieś kosmiczne nieporozumienie!
- Kosmiczne? O tak! Na pewno - Uśmiechnął się rozmówca Tima. - Lecz nie nieporozuminie. Idziemy?
Mężczyzna popchnął lekko Tima w stronę drzwi, które rozsunęły się przed nimi z cichym sykiem odsłaniając wejście do długiego, białego, lekko opadającego w dół korytarza w formie rampy. Poszli korytarzem. Tim spojrzał za siebie i widok zamykających się za nimi drzwi wywołał u niego dreszcz.
- Jak u ciebie ze znajomością astrofizyki?
- Słucham?
- Wiesz zapewne jak zbudowany jest nasz wszechświat. Ale czy wiesz, że nie jest jedynym?
- Nie rozumiem do czego pan dąży. - Tim zatrzymał się.
- Otóż takich światów jest nieskończona ilość. Cały czas powstają też nowe, a stare giną. W każdym są miliardy gwiazd i miliony planet, w każdym tętni życie. Są to światy równoległe. Modele są różne, raz przedstawiają te światy jak rozrzucone bierki. Miliony linii biegnących w różnych kierunkach, a długości tych linii to wiek danego wszechświata. Mogą to być bańki mydlane, kręgi na wodzie. Tak naprawdę nikt tego nie wie. Nadążasz?
- Staram się.
- Jak mówiłem jest ich wiele. Powstają jakby z jednej klasy universe. Jesteś programistą więc będę używał programistycznych porównań, jeżeli pozwolisz, będzie ci łatwiej zrozumieć. Istnieje jednak mechanizm, który sprawia, że nie są to klony, że każdy świat jest nieco inny. Nie wiemy do końca jak ten mechanizm funkcjonuje, ale stara się go opisać teoria chaosu.
- Efekt motyla.
- Właśnie tak. Mechanizm niemal doskonały, gdyby nie jeden feler. Otóż jest pewna klasa, której obiekty mają zdolność przenoszenia się do różnych światów. To jak z kontenerami w programowaniu obiektowym. Każdy kontener zawiera obiekty pewnej określonej klasy. Kontner wkładamy w inny, tamten w jeszcze inny, itd. pudełko w pudełko i dochodzimy od pojedynczego kwarku do wszechświata.
- Wiem o co chodzi. Nie chce mi się jednak wierzyć, że tak to działa. Kto niby miałby napisać program świat.exe?
- Bóg? To tylko kolejny model, ani lepszy, ani gorszy od tych z bańkami czy kręgami. Staram ci się jedynie to przystępnie wytłumaczyć.
- Nie wspomniał pan co to za klasa o zasięgu globalnym.
- Człowiek. Class human jeśli wolisz. Ewolucja podąża różnymi drogami, ale w każdym świecie zawsze powstanie człowiek. Dziwne, nie? Co więcej ten sam człowiek może żyć równocześnie w wielu światach. Może też między światami się przemieszczać. Zdolność tę posiadają wszyscy ludzie, ale tylko nieliczni potrafią świadomie z niej korzystać. I to właśnie ci nieliczni stanowią nasz problem.
- Jakieś bajki mi pan tu opowiada. To jest niemożliwe. No chyba że jesteście jakąś tajną rządową organizacją, która zestrzeliła UFO i posiadła technologię obcych pozwalającą na podróże w czasie i przestrzeni, co? Czy na końcu tego korytarza jest jakaś maszyneria do podróży w czasie? Poza tym skoro mogę istnieć jednocześnie w wielu światach i dowolnie się przenosić, to co stoi na przeszkodzie bym zebrał się w jednym świecie i stworzył armię Timów, czy tam Phoenixów?
- To na szczęście nie jest możliwe. Mechanizm podróżowania między światami nie dopuszcza takiej możliwości. Przejście polega na, hmm, użyciu destruktra przekazującego kluczowe informacje o niszczonym obiekcie do konstruktora nowego biektu w innym świecie. Jak widzisz w danym świecie może istnieć jednocześnie tylko jeden obiekt Tim. Poza tym nie istniejesz jednocześnie w wielu światach. To za duże uproszczenie. Można powiedzieć, że na przykład w świecie X właśnie w tej chwili grasz w karty. To jednak nasz punkt odniesienia. Z innego punktu odniesienia zmienia się cały obserwowany układ. Czas nie jest pojęciem uniwersalnym, globalnym. Każdy świat ma swój własny czas. Poza tym, te kluczowe informacje to coś co określamy świadomością. W innym świecie możesz mieć zupełnie inny wygląd, możesz mieć nawet inną płeć. Zostaje jedynie świadomość. Jednak jest ona ukryta. Jak właśnie w tej chwili, tutaj, w twoim przypadku. Podkreślam, że jest to naturalna ludzka umiejętność. Nie mamy żadnych wehikułów czasu. Używamy wprawdzie... pewnych... narzędzi... Pełnią one jednak jedynie rolę wspomagającą.
- No dobrze, ale o co w tym wszystkim chodzi?
- O równowagę. Ludzie nie pamiętają swoich poprzednich instancji. Żyją nieświadomi mechanizmów rządzących uniwersum. I tak powinno pozostać. Jednak nie zawsze tak jest i o czym wiemy z podań, legend, mitów i z przekonań religijnych. Wśród niektórych wierzeń, na przykład w hinduiźmie, człowiek reinkarnuje. Jego dusza po śmierci przenosi się do nowego ciała. Buddyści mają swego Dalaj Lamę, Wiecznego Wędrowca. Skąd oni to wiedzą? Ktoś im o tym opowiedział tysiące lat temu. Kto? Dziki Wędrowiec, który zachował pamięć poprzednich wcieleń! W dużej części Dzicy Wędrowcy są niegroźni. Używają swej zachowanej wiedzy do poprawy moralnej ludzi w nowym świecie. Przykładami z naszego świata mogą być tutaj Jezus, Budda czy Quetzalcolatl. Są jednak tacy, dla których posiadana wiedza techniczna i naukowa jest pokusą nie do odparcia. Któż niechciałby być uznawany za boga? Wspomnianej trójce dodano boskość już pośmiertnie i zapewne wbrew ich woli. Byli też jednak tacy, którzy upijali się władzą, a co gorsza przenosili wiedzę techniczną na nowy grunt. Dziki Wędrowiec, który swoje pierwsze życie przeżył jako łowca epoki neolitu, gdy trafi do cywilizacji postindustrialnej będzie raczej wylęknionym introwertykiem. Ale co będzie, gdy sytuacja będzie odwrotna? Weźmy zdolnego inżyniera pracującego w zbrojeniówce przy broni atomowej, który ma inklinacje do dominacji. Trafia w odpowiednik naszej starożytności. Oprze się zostaniu bogiem? Mówi ci coś nazwa Mahabharata?
- Nie.
- To indyjski epos liczący sobie kilka tysięcy lat. Opisuje między innymi efekty wybuchu nuklearnego, a także walki pojazdów powietrznych.
- No ale nie ma teraz jakiegoś władcy świata, któremu jesteśmy podporządkowani bo miał przewagę technologiczną nad naszymi przodkami. To był jeden przypadek tysiące lat temu bez wpływu na losy świata.
- Czy bez wpływu to nie jesteśmy w stanie tego stwierdzić. Nie wiemy jak potoczyłyby się losy naszego świata, gdyby tych wojen nie było. Poza tym zadziałali Wędrowcy.
- Kto?
- Niektórzy z Dzikich Wędrowców doszli do wniosku, że warto by stworzyć organizację, która pilnowałaby ładu i równowagi. Najpierw szkolili Kluczników. Nazywamy tak hipnotyzerów, bo mają klucz do podświadomości. Na pewno słyszałeś, że zahipnotyzowani ludzie potrafią cofnąć się do swoich poprzednich wcieleń. Nasi hipnotyzerzy potrafią te wspomnienia przywrócić na stałe, a nie tylko na czas hipnozy. Mając Kluczników Wyszukujemy wybitnie uzdolnione i moralne jednostki. Budzimy je. Tak powstają Wędrowcy. Ludzie, którzy świadomie podejmowali walkę z nieodpowiedzialnymi Dzikimi. Po przebudzeniu Wędrowiec w nowym życiu potrafił już przebudzić się sam. Na przykład długo wpatrując się w płomienie ogniska. Przypominał sobie wtedy o misji i ją realizował. Czasami, tak jak ty teraz, trafiają na nasze placówki i są budzeni w sposób kontrolowany. A misją Wędrowców jest wyszukiwanie złych Dzikich Wędrowców i ich neutralizacja. To wieczna niekończąca się walka. Człowiek po śmierci przenosi się po prostu do kolejnego świata. Dziki Wędrowiec nadal ma swoją świadomość. Co najwyżej robi się ostrożniejszy. Wędrowców nieprzebudzonych wyszukują Czujni. Ludzie potrafiący wyczuć umysły na skraju przebudzenia. Sami nie wiemy jak Czujni to robią, ale robią. Kiedyś byli szamanami dziś służą nam.
Korytarz się skończył. Znów otworzyły się drzwi. Przeszli przez pomieszczenie, którego jedynym wyposażeniem było biurko. Za biurkiem siedział ochroniarz i czytał książkę. Nie zwrócił na nich uwagi. Przeszli w milczeniu przez inny, krótki korytarzyk i weszli do kolejnego pomieszczenia. Tu wyposażenie było bogatsze. Stół i dwa krzesła. Na stole leżał pistolet. Przewodnik Tima usiadł i gestem wskazał programiście drugie krzesło.
Po chwili do pokoju wszedł kolejny człowiek.
- Witaj Phoenix, jestem Chris i jestem Klucznikiem. Odrpęż się. Usiądź wygodnie... - Tim nie wiedział kiedy Klucznik wyciągnął wahadełko ani kiedy wahadełko zaabsorobowało całą jego uwagę. Tim cofnął się do dzisiejszego ranka, potem do imprezy. Uśmiechnął się. Ale tylko na chwilę. Obrazy przyspieszały jak na cofanej taśmie w magnetowidzie. Studia, szkoła, pierwsza miłość, jakieś urodziny, pierwsze słowa, kroki, pierwszy oddech. Lot. Spadał z wieżowca, motocykl, zapach pizzy. Był dostawcą pizzy? Jakaś kobieta w półmroku. Zapach róż, szkolne boisko, płacz dziecka. Zachłyśnięcie się pierwszym chaustem powietrza. Uderzenie! Kolejne. Ból! I jeszcze jedno. Jakiś śmierdzący potem olbrzym okładał go nahajem. Szybciej! Wiosłuj szybciej! Wojna. Gladius w dłoni ociekający posoką. Śmiech, pałac, basen z pachnącą olejkami wodą. Drewniany konik na biegunach. Nagle jego świadomość pękła. Rozczepiła się na dwoje. Przed oczami biegły mu równocześnie dwa życia.
Meżczyźni z coraz większym niepokojem patrzyli na Tima, który zaczął trząść się w niekontrolowany sposób. Oczy uciekły mu w tył. Na usta wystąpiła piana. Z uszu i nosa zaczęły cięknąć strużki krwi.
- Co się z nim dzieje, Chris?
- Nie wiem, panie Dalton. Pierwszy raz widzę taką reakcję. O, uspokoiło się.
Tim faktycznie opadł bezładnie na oparcie krzesła. Oddychał spokojnie. Dopiero po chwili Dalton dostrzegł, że Tim wpatruje się w niego z błyskiem w oku. Błyskiem tryumfu. Mężczyzna rzucił się do przodu, ale Tim był szybszy.
Po chwili stał już w rogu pomieszczenia celując z broni w stronę obu mężczyzn.
- Phoenix! Co się dzieje?! - Dalton próbował opanować drżenie głosu.
- Phoenix nie żyje. - Odparł Tim. - Na dobre, że się tak wyrażę. Początkowo mu się udało. Przyszłe pokolenia Nimbu będą się zastanawiać nad przeznaczeniem niedokończonej budowli w dżungli Shaar, a ja chciałem mieć jedynie własną piramidę. Tak po prostu.
- Nie rozumiem. Brzmisz jak Dziki Wędrowiec, ale nie możesz nim być. Phoenix jest Wędrowcem. Bardzo dobrym. W tym świecie był już trzy razy. Nie mogło być mowy o pomyłce!
- I nie ma pomyłki. Co najwyżej błąd systemu. Pozwolisz, że też posłużę się alegorią informatyczną. Po śmierci obudziłem się w nowym ciele. Właśnie. Nie urodziłem się! Dostałem się do w pełni dorosłego ciała! I to był Phoenix. A raczej jego nieświadome jeszcze kolejne wcielenie. Niesamowity zbieg okoliczności, nie uważasz? Niemal niemożliwy w gąszczu światów. Przejąłem kontrolę i proszę teraz jestem ja i tylko ja. Wiem teraz czym naprawdę są opętania. A pamięci mam dwie! Dwa niewyczerpalne źródła wiedzy, z których mogę czerpać! Nie wiesz nawet jakie wspaniałości widziałem! Czego doświadczyłem!
- Wiem.
- O. - Tim uśmiechnął się upiornie. - Dziki Wędrowiec na straży porządku. Udaj się więc w podróż! - Tim strzelił trafiając dokładnie w serce. Dalton osunął się bezwładnie na podłogę. Po chwili strzelił do Klucznika. Przestąpił nad ciałami chowając broń pod koszulą. Wydostać się z budynku. A potem... witaj świecie! Uwielbiał takie światy najbardziej. Światy rozwinięte, głodne wiedzy i informacji. Gdzie mając wiedzę, można być niewyobrażalnie bogatym. A on wiedzę miał. Był już Wędrowcem bardzo długo. Sięgał pamięcią na tysiące lat wstecz i w przód w tysiącu światach. Po przebudzeniu zawsze używał imienia, które mu nadano w tym właśnie świecie, a które sprawiało mu ogromną przyjemność. Było takie przewrotne! Niosący Światło! Lucyfer!
Autor artykułu
Zarejestrowany: Jun 2007
Miasto: Kraków
Posty: 104
Reputacja: 1
Szarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłośćSzarik ma wspaniałą przyszłość

Oceny użytkowników
Język
90%90%90%
4.5
Spójność
100%100%100%
5
Kreatywność
96.6%96.6%96.6%
4.83
PrzekazBrak Informacji
Wrażenie OgólneBrak Informacji
Głosów: 6, średnia: 96%

Narzędzia artykułu

 



Zasady Pisania Postów
You may Nie post new articles
You may Nie post comments
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:21.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site
artykuły rpg

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172