Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > Zakątek LI-teracki > Artykuły, opowiadania, felietony > Opowiadania
Zarejestruj się Użytkownicy


komentarz
 
Narzędzia artykułu Wygląd
<!-- google_ad_section_start -->Kosmiczne Walki (Część I)<!-- google_ad_section_end -->
Kosmiczne Walki (Część I)
Autor artykułu: Johannes Black
29-12-2007
Kosmiczne Walki (Część I)

Witam. Wpadłem na pomysł stworzenia swojego światka . Jednak nie mam czasu na budowę nowego systemu, dlatego co pewien czas będę umieszczał opowiadanie. Jego data przypada na rok 8932 (Chrześcijańskiego kalendarza). Aby nie odsłaniać całego świata, który szczegółowo będzie opisany w opowiadaniach, powiem tylko że wszechświat został opanowany przez dwie rasy: Ludzi i Magnetorian. Ludzie są rasą bardzo zaawansowaną technicznie i zajęli około 70% wszechświata. Ich liczebność to około 500 tryliardów osób. Wszyscy są pod władzą cesarza Lorda Johna Hetera. 20% zdominowali magnetorianie. Jest to rasa prosta, ich największe osiągnięcie to odkrycie super napędu, który pozwala na swobodne pokonywanie przestrzeni kosmicznej. Sami określają się dziwną nazwą, której człowiek nie jest w stanie wymówić. Nazwano ich Magnetorianami, ponieważ mają specyficzną zdolność do władania wszelkimi obiektami metalowymi w promieniu 10 km i ważącymi nie więcej niż 10 ton. To powoduje, że na planecie są niezmiernie groźnymi przeciwnikami. W dodatku przeciętny Magnetorianin ma 5 m wysokości i waży 7 ton. Reszta wszechświata (zwłaszcza jego centrum) to obszary niezbadane i niebezpieczne, najczęściej pełne potworów i skał. Seria moich opowiadań mówi o kapitanie Hectorze Marku, w każdym opowiadaniu będzie on przedstawiał czytelnikom kolejne tajemnice stworzonego przeze mnie świata. Będzie on obecny w każdym tekście. Fabuła nie będzie jednak taka jak w serialach telewizyjnych, gdzie każdy gość ma coś zrobić i tyle. Tutaj będzie pewna fabuła, w każdym opowiadaniu inna, a finalnie wszystko będzie ze sobą miało związek. To tyle. Zapraszam do czytania.

Hector Mark i jego załoga właśnie zgłosili się do bazy na planecie Hieronim I. Podróż kosztowała ich 2 000 dolarów i tydzień drogi staromodnym pociągiem po planecie. Ale w końcu dojechali do Centralnego Miasta, siedziby prawie dziesięciu miliardów ludzi i pół miliarda zniewolonych Magnetorian. Gigantyczne, mierzące prawie dwadzieścia kilometrów, tytanowe wieżowce ginęły w chmurach spalin myśliwców i krążowników opuszczających atmosferę. W centrum tego bałaganu znajdowała się główna baza sił ludzkich w galaktyce Baerius. Hieronim I był największą planetą w tej galaktyce, no może poza Hieronimem V, który jednak znajdował się za blisko gwiazdy Baer.
Baer był dziwną gwiazdą. Przeczył naturalnym prawom fizyki. Dawał światło pobliskim planetom, ale w środku nic nie płonęło. Warstwę zewnętrzną stanowił gigantyczny ocean z czystego H20 (przynajmniej kiedyś czystego) o głębokości prawie 200 000 kilometrów. Najwytrzymalszy okręt, jaki się tam zapuścił, został wysłany przez ludzi w celu zbadania jądra gwiazdy. Okazało się, że jest to nowy, nieznany materiał emitujący niesamowicie dużo światła. Był on jednak tak twardy, że okręt nie zdołał odłamać ani grama, a sam został zmiażdżony wskutek zbyt wielkiego ciśnienia.
Boczne drzwi wielkiej bramy bazy otworzyły się. Do Hectora i jego załogi podbiegło dwóch zbrojnych. Jeden wyjął miecz magnetyczny, drugi zbadał ich detektorem zamieszczonym na oku.
W porządku. - burknął – Serdecznie witamy w bazie wojskowej Hieronim I w galaktyce Baerius. Zapraszamy do zwiedzenia muzeum XXX – wiecznego muzeum uzbrojenia oraz do sklepów z pamiątkami. Żołnierze Hieronima pierwszego życzą państwu miłego dnia.
- Dzięki serdeleczne. - odpowiedział Hector, szczerząc zęby – Ale odpuścimy sobie te przyjemności. Poprowadźcie nas do mistrza Gladiusa. - teraz spoważniał
- Niestety, nie mam uprawnień do wchodzenia do sekcji pierwszej. Proszę iść do Sekcji Oficerskiej, jeden z Szanownych Panów Oficerów poprowadzi was do Sekcji Kapitańskiej, gdzie jeden z Szanownych Panów Kapitanów poprowadzi was do Sekcji Generalskiej. Po drodze proponujemy obejrzeć muz...
- Dzięki wielkie. Ale nam chodzi tylko o spotkanie z generałem.
- Przepraszam. Dostaję bonusowe pięć dolców za godzinę za recytowanie tych reklam.
- Dobra. Zawołaj nam tu mistrza Gladiusa, spieszymy się.
- Mistrz Gladius... Ach tak, sekcja wyróżnionych. Już lecę... - powiedział, zasalutował Hectorowi i wbiegł przez furtę do kompleksu obronnego.
Po dziesięciu minutach wrócił, prowadząc wysokiego mężczyznę.

Mistrz Gladius mierzył około dwóch metrów wzrostu, i był dosyć chudy. Na białej szacie odbijały się jednak mięśnie mimo tego, że była ona bardzo luźna, i szorowała powierzchnię za właścicielem. Mistrz był stary, długie do ramion, siwe włosy były rozczochrane i powiewały na wietrze, miał także siwą brodę do klatki piersiowej. Na plecach miał zawieszony duży, czarny miecz – legendarny Oaker. Tym mieczem, jako młodzieniec, Gladius zabił dowódcę Magnetorian w bitwie o Ziemię. Historia mistrza Gladiusa jest znana wszystkim dopiero od jego trzydziestego roku życia. Wcześniejsze dzieje są owiane tajemnicą. Wiadomo tylko, że urodził się w roku 8720 i pochodził z rodu Oakenfordów – starożytnego (od roku 4000) rodu długowiecznych dyplomatów. Nikt poza nim nie zna jego prawdziwego imienia ani nazwiska, wiadomo za to, że jest pierwszym wojownikiem z rodu. Za zasługi w postaci odwagi w bitwie, zabicie dowódcy wroga oraz wiele innych, został nagrodzony przez samego cesarza nieśmiertelnością. Zabić go można tylko w bitwie. Jego szata była całkowicie biała, jeżeli nie liczyć dużego, czerwonego krzyża na torsie. W pasie była obwiązana czarnym sznurem symbolizującym przynależność do Doradców Cesarza (odrębna frakcja). Na nim zawieszone były dwa blastery i drugi, mniejszy miecz magnetyczny. Znajdowała się tam także jednostka centralna jego tarczy, na wypadek bitwy.
- Witam, kapitanie Mark.
- Dzień dobry, mistrzu, generale, dowódco wielkiej frakcji Doradców Cesarza, wielki nieśmiertelny, zasłużony w bitwie, Gladiusie. - powiedziała załoga Hectora chórem, jednocześnie klękając przed dostojnikiem. Mimo tego, że mistrz był stary i nie należał do największych, cała załoga nie dała się przy nim widzieć.
- A zatem, co wymagało mojej natychmiastowej interwencji.
- Eee... Hmm... Mistrz na pewno sprawdza moją inteligencję i pamięć. Dostałem polecenie od generała Louna, by spotkać się z mistrzem tutaj. Zabronił mi wchodzić do kompleksu obronnego.
- Ah tak, rozumiem. Generał Loun nie przekazał mi tego. Ale z pewnością to rozkaz od samego cesarza.
- Możliwe, panie. Tak więc przekazano mi, że ma pan dla mnie wiadomość.
- Gdybym miał jakąś wiadomość, tobym ją wysłał światłołączem. Chyba że... Ah tak, pewnie chodzi o to. Dostałem wiadomość, że jeden z kapitanów mniejszych krążowników został awansowany do rangi młodszego generała, i że się do mnie zgłosi. Tak więc, kapi... To znaczy młodszy generale, gratuluję awansu. Dostaje pan pod komendę flotę obronną stacji kosmicznej Galileusz w Układzie Słonecznym. Polecam wystartować jeszcze dziś, następny teleporter załadują dopiero za tydzień.
- Tak jest, mistrzu! - odkrzyknął uradowany Hector, wstając z klęczek i salutując mistrzowi. Teraz, jako młodszy generał był godny stać obok mistrza. Ludzie klęczący dookoła spoglądali nerwowo na Hectora, będąc pod wrażeniem jego statusu. - Załoga, idziemy! - zawołał ochoczo do pięciu zbrojnych klęczących za nim.
- Generale, zapomniał pan o czymś. - powiedział strażnik furtki. Hector z ulgą zauważył, że mistrz już poszedł. Bał się go.
- Słucham? - odpowiedział zaskoczony
- No... Jako młodszy generał przysługuje panu prawo do noszenia miecza półtoraka magnetycznego i miotacza laserowego.
- Ach tak... - powiedział z ulgą – Tak. Podaj mi to. - dorzucił i odebrał swoje nowe uzbrojenie.
- Do tego jeszcze czerwona szata z czarnym krzyżem – powiedział inny mężczyzna stojący w bramie.
- Z czarnym krzyżem? Przecież to oznaka Doradców Ce...
- Tak, wiem o tym.
Hector znał ten głos. To był jeden z członków Doradców Cesarza, zastępca mistrza Gladiusa, sir Dexter.
- Dostałem wiadomość od cesarza.
- Coś mi tu nie gra. Czy mogę prosić o prywatną audiencję z zastępcą cesarza w Baeriusie? Jako młodszemu generałowi przysługuje mi to prawo.
- Tak, bardzo proszę. To będzie godzina... - zajrzał do swojego mini-komputera. - trzynasta. Godzina przed aktywacją teleportera.
- Bardzo dobrze – odpowiedział Hector nieco zdziwiony tą uległością, i zarzucił na siebie szatę i odebrał insygnia Doradców Cesarza – odznakę i diamentowy naszyjnik, który natychmiast przyległ mu do skóry. Członkostwo w Doradcach Cesarza było dożywotnie.

Godzinę później znajdował się już w pokoju rozmów generalskiego hotelu. Na ekranie pojawiła się postać w niebieskiej szacie.
- Słucham Cię, Hectorze Mark.
- Mam pytanie dotyczące moich zaskakujących awansów. Skąd się one wzięły? Przez dziesięć lat nie dostałem żadnego awansu, a tu nagle takie coś.
- Chwileczkę... - powiedział mistrz Albert, przeglądając notatki w komputerze – mam tutaj dopiskę dotyczącą tych awansów. Mam napisane, że to jednocześnie nagroda za długoletnią służbę w armii, a także zachęta do osiągania sukcesów. Jako członkowi Doradców Cesarza mam obowiązek przekazać ci wiadomości o nadchodzącej wojnie. Władca Magnetorian wypowiedział nam ją dwa dni temu. Jednak do czynów dojdzie najwcześniej za rok, dlatego nie otrzymałeś wiadomości jako kapitan.
- Ale... Czy to nie jest zbyt wielka zachęta? Członkostwo w grupie, za które wielu oddałoby rodziny, awans do stopnia, za które niektórzy ryzykowali życie?
- Czyżbyś narzekał?
- Nie. Po prostu jestem zdziwiony. Chcę znać powód.
- Właśnie Ci go powiedziałem. Uwierz mi.
- W takim razie, pójdę już...
- Chwileczkę. Zebranie Doradców Cesarza odbędzie się za dwa miesiące w Nowym Jorku na Ziemi.
- Dobrze, będę pamiętał. Do widzenia... jak mam panu mówić?
- Nie jestem twoim przełożonym, tylko współpracownikiem. Mów po prostu na razie Albert.
- No to... Na razie Albert

Wyszedł z hotelu generalskiego. Ludzie wokół gapili się na jego czerwoną szatę i miecz magnetyczny na plecach. Skierował się w stronę wielkiego „talerza”, który stanowił największą część teleportera. Ominął kolejkę ludzi zaczynającą się w terminalu teleportera, i skierował się do wejścia dla VIP-ów.
Usiadł wygodnie w boksie, i włączył swój nowy komputer. Założył słuchawki i włączył swój ulubiony zespół. Był chyba jedynym człowiekiem, który nałogowo słuchał prastarego zespołu Metallica, w dodatku ich najstarszych kawałków. Większość ludzi nie miała teraz czasu na słuchanie muzyki.
Uruchomił nieśmiertelną grę World of Warcraft. To dziwne, że taka gra przetrwała ponad sześć tysięcy lat – pomyślał.
Zalogował się swoim wojownikiem, i wyruszył „grindować”.
I'm your dream, make you real
I'm your eyes when you must steal
I'm your pain when you can't feel
Sad but true!

Z przyjemnością wpatrywał się w upadających przeciwników. Po chwili spotkał innego gracza. Rozpoczął się pojedynek.
Szlag by cię trafił! - zawołał, gdy jego postać padła martwa na ziemię. Natychmiast przełączył muzykę.
The Horsemen are drawing nearer
On leather steeds they ride
They come to take your life
On through the dead of night
With the four Horsemen ride
Or choose your fate and die
Oh yeah yeah!


Wylogował się. Po chwili jednak poczuł, jak teleportowany statek materializuje się wewnątrz stacji kosmicznej.
Pasażerów z chorobą teleportacyjną prosimy o skorzystanie z torebek i toalet. Pozostałych pasażerów prosimy o opuszczenie terenu teleportera. - usłyszał Hector przez głośniki. Skierował się do wyjścia. Przy drzwiach ustawił się ogonek osób oczekujących na swoich bliskich mających chorobę teleportacyjną.
Choroba teleportacyjna ma niezbyt przyjemny przebieg, a na pewno nie krótki. Zaczyna się od wymiotów. Gdy żołądek jest pusty, następuje nagłe osłabienie organizmu. Później następują objawy zatrucia pokarmowego tzn. biegunka, wymioty, mdłości i zawroty głowy. Utrzymują się zwykle przez około trzy dni. Później tymczasowe porażenie mięśni. Nieszczęśnik dwa dni musi bez przerwy leżeć w bezruchu. Na sam koniec następują potworne bóle głowy. Ta choroba nie odstrasza jednak klientów Tel-Port Empire Company. Lepiej w 2 godziny przelecieć cały kosmos i tydzień rzygać i leżeć w łóżku niż lecieć pół roku przez niebezpieczne części wszechświata.

- Kapitanie Mark, witamy w pana nowym domu. - powiedział jeden z żołnierzy, którego właśnie mijał. - Jestem pańskim zastępcą wyznaczonym przez mistrza Alberta. Gratuluję panu awansu i zapraszam do centrum dowodzenia.
- W porządku. - odpowiedział zaskoczony Hector, i ruszył za żołnierzem. Stacja kosmiczna Galileusz była drugą co do wielkości stacją we wszechświecie. Była centrum dowodzenia galaktyki Droga Mleczna.
Idąc do centrum dowodzenia stacją Hector i jego zastępca John Saint (jak się przedstawił w drodze) mijali obszary mieszkalne, koszary, aż w końcu przeszli do części przeznaczonej tylko dla najwyższych stanowiskiem osób cesarstwa. Wreszcie osiągnęli duże, sankerowe (metal odkryty w 5 tysiącleciu przez Jurija Sankera) drzwi. Detektor zabłysł zielenią i drzwi otworzyły się. To John poddał się czytnikowi świadomości. Jak widać wypadł dobrze, skoro drzwi się otworzyły.
Ich oczom ukazało się olbrzymie pomieszczenie. Było tu ciepło w przeciwieństwie do reszty stacji. Cała sala składała się z dwóch poziomów. Jeden był okrężny, i stanowił krawędź niższej części. Pełnił funkcję tarasu widokowego. Z niego można było patrzeć na trójwymiarowy projektor. Niższa część była pełna komputerów i innych maszyn, a na środku znajdowała się enklawa o średnicy około dziesięciu metrów, gdzie znajdował się główny komputer od dzisiaj należący do Hectora.
- Idę na służbę zleconą przez poprzedniego generała. Życzę miłego dnia – powiedział John i potruchtał spowrotem.
Hector zaczął rozglądać się po swoim nowym stanowisku pracy. Natychmiast usiadł do jednostki centralnej stacji kosmicznej i zapoznał się z nią. Nie było to proste, ponieważ miała pojemność 300 terabajtów i zawierała ponad 200 000 000 plików. Szybko jednak zauważył że ma do pomocy kilka przydatnych programów takich jak ESSM (Easy Space Station Managment). Z przerażeniem i zadowoleniem jednocześnie stwierdził, że ma pod komendę ponad 12 000 000 statków kosmicznych, z czego 100 000 w samym układzie słonecznym. Na ekranie wyświetliły mu się konkretne dane i wyjaśnienia z układu słonecznego:

Niszczyciel (ilość: 30)
Najpotężniejszy statek zdolny do samodzielnego poruszania się we flocie Cesarstwa. Posiada 3000 ciężkich dział laserowych, powłokę o mocy 200 000 terawatów, 500 rakiet z głowicami jądrowymi oraz 15 dział plazmowych z amunicją 15 000 pocisków. Na jednym statku służy 30 000 żołnierzy. Zarządzają nimi admirałowie (pokaż listę admirałów).

Pancernik (ilość: 1000)
Okręt służący do ostrzeliwania planet z orbity w celu zniszczenia jego obrony. Dzięki dużemu zasięgowi jego dział jest on poza zasięgiem wrogiej obrony naziemnej, a dzięki pancerzom z sankeru wytrzymuje nawet najcięższe ataki obrony orbitalnej. Dobrze sprawuje się także w bitwach przestrzennych. Jego podłużna budowa pozwoliła na umieszczenie na nim 10 000 wyrzutni rakiet balistycznych oraz 15 000 dział laserowych. Służy na nim 20 000 żołnierzy. Zarządzają nimi starsi oficerowie (pokaż listę starszych oficerów).

Szpieg (ilość: 2000)
Wbrew nazwie statek ten nie służy do szpiegowania. Nazwa wzięła się od tego, że na czas 30 minut potrafi stać się całkowicie niewidoczny na człowieka oraz dla radaru. Jego kształt walca pozwolił na umieszczenie 3 000 lekkich laserów oraz impulsu elektromagnetycznego (działa w formie wybuchu dezaktywującego elektronikę) a także 2 000 wyrzutni rakiet balistycznych. Na pokładzie służy 10 000 żołnierzy. Zarządzają nimi oficerowie (pokaż listę oficerów).

Kleszcze (ilość: 60 000)
Podstawowy statek wojenny Cesarstwa. Składa się z dwóch części poruszających się zależnie od siebie. Jego idea polega na tym, że obie części znajdują się po przeciwnych stronach atakowanego statku. Gdy nadejdzie moment ataku, ze specjalnych końcówek kleszczy wypuszczane są strumienie potężnej energii, które dążą do przeciwległych końcówek na przeciwnych częściach kleszczy. Wewnątrz służy 1000 żołnierzy. Zarządzają nimi młodsi oficerowie.

Krążowniki (ilość: 12 000)
Okręt, którego ideą jest wykrycie wrogich kleszczy. Ma on kształt szerokiego okrętu z rozwidleniem na końcu. Znajdują się tam wysokiej czułości detektory wszelkiego ruchu, które bez trudu wykryją nawet ciało człowieka dryfujące w przestrzeni. Między szpikulcami detektorów znajduje się wielkie działo jonowe, które powoduje wyłączenie zasilania w kleszczach co jest jednoznaczne z trwałym rozbrojeniem ich. Na pokładzie służy 10 000 żołnierzy. Zarządzają nimi kapitanowie.

Myśliwce (brak danych)
Bezzałogowe mięso armatnie zdalnie sterowane przez sierżantów ze stacji kosmicznych lub planet. Ich zadaniem jest przyjęcie na siebie nawet najpotężniejszych ataków wroga, ponieważ nawet szeroka wiązka lasera kończy się w momencie uderzenia w cokolwiek. Mają pancerz, który pozwala najwyżej na odbicie ewentualnych, niewielkich asteroid lub ataków innych myśliwców (wrogich). Mają na pokładzie 2 lekkie lasery. Do obsługi niezbędni są 4 żołnierze i sierżant.

Transportery opancerzone (brak danych)
Duże i nieporadne okręty, które mają zmieścić w sobie jak najwięcej żołnierzy. Mają potężną powłokę i pancerz, ale mają tylko 2000 lekkich laserów do obrony przed myśliwcami. Mieszczą w sobie 200 000 żołnierzy. Zarządzają nimi ich właściciele. Są statkami cywilnymi wynajętymi lub zarekwirowanymi przez wojsko.

- No to... trzeba się przyzwyczajać... - mruknął do siebie Hector, gdy szedł spać.
Autor artykułu
Banned
Zarejestrowany: Dec 2007
Posty: 179
Reputacja: 1
Johannes Black nie jest za bardzo znany

Oceny użytkowników
Język
100%100%100%
5
Spójność
100%100%100%
5
Kreatywność
100%100%100%
5
PrzekazBrak Informacji
Wrażenie OgólneBrak Informacji
Głosów: 1, średnia: 100%

Narzędzia artykułu

  #1  
John5 on 29-12-2007, 23:29
Ocena użytkownika
Język
100%100%100%
5
Spójność
100%100%100%
5
Kreatywność
100%100%100%
5
PrzekazBrak Informacji
Wrażenie OgólneBrak Informacji
Średnia:100%
No przebrnąłem
A bardziej poważnie. Opowiadanie ciekawe, mi osobiście spodobało się nawet bardzo, choć więcej w nim było opisu świata niż samego opowiadania, ale to dobrze jeśli tak jak napisałeś planujesz kolejne części.
Oceny wystawię kiedy poprawisz błędy (jeśli interesuje cię jakie napisz na PW).

No i teraz mogę wystawić 3x5
A teraz idę przeczytać 2 część
Ostatnio edytowane przez John5 : 30-12-2007 o 19:37.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #2  
Johannes Black on 30-12-2007, 11:07
Owszem, planuję następne części. W pierwszej części nie zamieściłem żadnych przygód, bo musiałem pokazać potencjalnym czytelnikom ogólnikowy zarys wymyślonego świata. Cieszę się, że ciekawe, głównie o to mi chodziło, chociaż przyznam, że chcę nauczyć się lepiej pisać, bo uczę się na błędach (tak więc PW poszło).
Odpowiedź z Cytowaniem
komentarz



Zasady Pisania Postów
You may Nie post new articles
You may Nie post comments
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:52.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site
artykuły rpg

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172