lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Opowiadania (http://lastinn.info/opowiadania/)
-   -   Kosmiczne Walki Odc. II (Część I) (http://lastinn.info/opowiadania/4707-kosmiczne-walki-odc-ii-czesc-i.html)

Johannes Black 30-12-2007 19:18

Kosmiczne Walki Odc. II (Część I)
 
Tym razem I część opowiadania, bo mam mało czasu a nie zdążyłem wszystkiego napisać. Reszta wkrótce.
[b]Przepraszam za zwalony system myślników (w dialogach) ale z worda zgrywałem i mi się wszystko poprzestawiało).

Hector obudził się w swoim wygodnym, ciepłym łożu. Obok siebie czuł kogoś innego, po delikatnej skórze, po której przejechał palcem poznał, że to kobieta. Jeszcze spała.
Zaraz zaraz... - pomyślał. - Przecież ja nie mam dużego łoża ani żony!
Spojrzał wokół siebie i zobaczył elegancki dywan, baldachim, a także okno, przez które było widać... - układ słoneczny! - powiedział w myślach i puknął się w czoło – zapomniałem. Stacja komiczna, myślałem, że to sen. Szykuje się dobry dzień!
Podniósł się, i zaczął ubierać. Dopiero zauważył, że jest goły. Obok siebie dostrzegł dwie puste butelki po szampanie.
To dlatego nic nie pamiętam... - mruknął, tym razem na głos. - Ale kim ona do diabła jest? - spojrzał ponuro na kobietę. Dopiero teraz zauważył jej piękne, nagie ciało, wypuklenia na piersiach, jędrne pośladki... Przykryta była tylko do kolan. Obok niej leżał identyfikator. Podszedł do etażerki na palcach, i przyjrzał się mu.
Imię: Juliann
Nazwisko: Hammers
Wiek: 25 lat
*Zaawansowane dane tylko dla użytku wewnątrzzakładowego Tel-Port Empire Company oraz użytku wojskowego.
Obok podstawowych informacji o kobiecie znajdowała się jej podobizna. Gdy spojrzał na jej twarz i porównał dostrzegł, że na zdjęciu wygląda na około 20 lat. Pewnie stare zdjęcie – pomyślał.
Na etażerce po jej stronie coś zaczęło brzęczeć. Szlag by to trafił, budzik! - szepnął zrozpaczony. Natychmiast przeskoczył nad łóżkiem, ale nie zauważył baldachimu. Uderzył głową w jeden ze słupków w rogu łóżka, i zwalił się na ziemię, na szczęście po drugiej stronie.
Ahh...
Dzień dobry, panie Hectorze
Ouu...
Coś się stało?
Ajjj... nic, ja... eee... spadłem z łóżka – powiedział kulawo, a Juliann najwyraźniej mu uwierzyła.
Hihi, wy wojskowi zawsze jesteście tacy... niezdarni – zachichotała.
Taak...
Ale mnie głowa boli... Na szczęście dzisiaj niedziela, mam wolne. Strasznie boli...
Może zawołam medyka?
Nie sądzę, żeby poradził coś na to – wskazała na butelki po szampanie
Julia, jak zaczął ją nazywać, zaczęła się ubierać. Pomyślał, że jeżeli będzie się na nią patrzył ujdzie za grubianina, a jeżeli się odwróci, to ujdzie za wstydliwego. Uznał, że lepiej ujść za wstydliwego niż za grubiańskiego, i odwrócił głowę. Gdy dziewczyna się ubrała, wyszli razem na korytarz. Miał szerokość około pięciu metrów i wysokość ośmiu. Na jego końcu stało dwóch żołnierzy z miotaczami laserowymi. Przeszli obok nich, Hector burknął tylko „ona jest ze mną”, gdy chcieli sprawdzić Juliann. Zanim przeszli przez drzwi, coś zaczęło wyć, a cały korytarze po obu stronach drzwi zajarzyły się czerwienią.
Alarm, mój panie! - zawołał jeden z żołnierzy. Drugi krzyczał coś przez radio.
Do centrum dowodzenia! Zwołaj admirałów i przyprowadź mi tu oficera straży zewnętrznej! - odkrzyknął Hector
Tak jest! - zasalutował w odpowiedzi żołnierz, i zaczął nadawać przez światłołącze.

Hector nie wiedział co się stało. Syreny wyły i wyły, a on gorączkowo przeglądał oznaczenia w swoim laptopie.
Zielony – sygnał w razie rozkazu ewakuacji
Niebieski – sygnał w razie mobilizacji wojskowej
Pomarańczowy – sygnał w razie awarii lub zniszczenia źródła zasilania
Czerwony – sygnał w razie przekroczenia bariery granicznej stacji.
Poszli z Juliann do centrum dowodzenia. Minęli sankerowe drzwi (tym razem otworzyły się bez oporu) i pierwsi zasiedli przy wielkim komputerze. Po kilku minutach zaczęli się zbierać admirałowie, zasiadając na tarasie. W większości byli to starsi osobnicy, chociaż było paru wyglądających na 40 lat. Platforma, na której siedział Hector z ledwo poznaną kobietą podniosła się tak, że siedzieli teraz wysoko ponad resztą. Po dziesięciu minutach zjawił się oficer. Pokryty był sadzą.
Oficerze, co spowodowało uruchomienie alarmu? - zagrzmiał generał Marks
Kilka statków przekroczyło naszą czerwoną linię. Są za małe do ataku, ale za duże na statki cywilne lub handlowe. Trwa ustalanie, kim są. Jeden zestrzeliliśmy, po czym nawalił mi laser. - wskazał na sadzę na swoim mundurze.
Rozumiem. Komputer, pokaż wrogie statki z bliska.
Na projektorze pokazało się pięć statków. Szósty, zaznaczony na czerwono dryfował w kilku częściach w różne strony.
Czy któryś z admirałów spotkał się kiedyś z którymś ze statków?
Admirałowie chórem odpowiedzieli „nie”.
Oficerze... Almings? - powiedział Hector do oficera obrony – wyślijcie statki przechwytujące i dodatkowo kilka kleszczy na wypadek, gdyby coś się miało dziać. I to cholery wyłączcie te syreny.
Tak jest, generale – zasalutował oficer Almings i odbiegł.
Admirałowie, postawcie swoje oddziały w stan gotowości. Podnieście alarm w stacjach obronnych na orbicie. Na razie nie przekazujcie alarmu na Ziemię i nie informujcie cesarza.
Tak jest, generale. - odkrzyknęło trzydziestu admirałów. Po chwili wszyscy zebrali swoje notatki i wybiegli .
Panie generale, co się dzieje? - zapytała Juliann. Dopiero teraz przypomniał sobie o jej obecności.
Nic ważnego. A teraz powinniśmy sobie wyjaśnić, co zaszło w nocy...
Nic pan nie pamięta? Nie dziwne, ma pan bardzo słabą głowę. Po kilku kieliszkach już pan się zataczał. Dlatego do niczego nie doszło, bo jak jest udowodnione naukowo „pijany nie może”.
Hector zaśmiał się mimowolnie chociaż nie wiedział czy to, co powiedziała dziewczyna było śmieszne.
Gdzie mieszkasz? - zapytał z czystej ciekawości
W sektorze handlowym, Tel-Port dał mi mieszkanie na obrzeżach stacji.
Gdy zwrócił uwagę na jej głos i oczy, gdy mówiła ogarnęły go wątpliwości, czy mówiła prawdę w kwestii nocy. Bo niby dlaczego oboje byli nadzy? A jej oczy były zupełnie bez wyrazu, można by nawet określić, że jej spojrzenie było chłodne.
Juliann wyszła przez drzwi główne i wsiadła do transportera. Był to po prostu boks przyczepiony do grubej, stalowej liny poruszający się między ścianami stacji. Gdy wyszła, Hector ruszył do swojego pokoju zjeść śniadanie. Składało się ono z apetycznie wyglądającej papki. Było także bardzo sycące.

Zbliżało się południe, syreny w końcu zostały wyłączone. W końcu Hector zdecydował się odwiedzić centrum obronne i spotkać przechwycone okręty. Zanim jednak doszedł, spotkał go oficer Almings.
Panie generale... Napotkaliśmy pewne trudności. Sprowadziliśmy statki na awaryjne lądowiska. Chcieliśmy wyprowadzić załogę ale... Nie możemy otworzyć okrętów. Ich pancerze są tak potrzaskane i zgniecione, że nie sposób odnaleźć właz.
Hmm... Użyjcie laserów. Przetnijcie je i wyciągnijcie ich.
Almings zaczął nadawać, a Hector sam ruszył w kierunku lądowisk awaryjnych. Gdy dotarł na miejce ujrzał, dlaczego oficer obrony mówił o statkach z takim podnieceniem.
Budową przypominały szpiegi, ale nie były walcowate. Miały opływowe kształty i wyglądały, jakby były stworzone do pokonywania potężnego przyciągania. Ich osłony faktycznie były potrzaskane. Hector użyłby jednak słowa zmiażdżone. W wielu miejscach brakowało sporej części osłon. Statki miały zniszczone reflektory, luf od laserów brakowało. Miejsce, gdzie powinien znajdować się właz było zasłonięte fałdami tytanu, których brakowało w innych miejscach.
Po chwili podjechały lasery. Kilka minut później właz został wypalony.
Kapitanie, wpuśćcie do środka dwudziestu żołnierzy – powiedział Hector do jednego z kapitanów
Dwudziestu wojowników rządkiem wbiegło do statku. Ze środka dały się słyszeć przerażone głosy.
Co się tam dzieje do dia... - zapytał kapitan, ale nie dokończył
WYNOCHA STĄD TY MAGNETORIAŃSKIE ŚCIERO! AAAARGH!
Przez właz śmignął promień laserowy. Jeden z żołnierzy wypadł z okrętu z rozwaloną głową. Padło kilka strzałów z broni prochowej. Kolejne lasery bezdźwięcznie przecięły powietrze wypalając dziury w ścianie.
Gdy strzały ucichły, we włazie ukazał się wysoki, nieogolony mężczyzna. Wyglądał na brudnego.
- Ludzie! Nie musicie bać się Magnetorian bo ja, kapitan Egger Moerk tu jestem! Zrzućcie jarzmo niewoli i przeciwstawcie się wrogowi!
Hector wyciągnął swój miecz magnetyczny i z wrzaskiem rzucił się na Moerka. Ten podniósł swój topór, który również wyglądał na magnetyczny.
A więc ty jesteś zdrajcą! - zagrzmiał Egger
Giń, morderco! - odkrzyknął Hector i uderzył mieczem.
Przeciwnik zablokował cios toporem i wyprowadził swój cios. Mark obrócił się unikając ciosu i ponowił atak, tym razem z boku i niżej. Egger był jednak zwinniejszy, unikał ciosów zgrabnymi odskokami, a jego ataki były perfekcyjnie wycelowane tak, że Hector ledwo je unikał. Parę razy był zmuszony blokować.
Hhah, myślisz, że po zabiciu tylu Magnetorian dam się zabić byle zdrajcy? Aż ty tchórzu jeden, choć tutaj! - ryknął do jednego z żołnierzy, który oddał w jego stronę strzał. Hector wykorzystał moment nieuwagi i uderzył brudnego mężczyznę mieczem w plecy. Nigdy nie widział efektu uderzenia mieczem magnetycznym. Moerk wyprężył się, i zaczął dygotać. Po chwili złapał się za serce, i przewrócił się.
Medyka! Musimy z niego coś wyciągnąć! - zawołał Hector. Żołnierz z krzyżem na ramieniu podbiegł do Moerka i zaczął go reanimować.
- Almings! Choć tu. Powiedz mi, jak działa miecz magnetyczny, nigdy nie widziałem czegoś takiego.
No... Polega na wysłaniu potężnych impulsów magnetycznych, energetycznych i mikrofalowych. Wskutek impulsu magnetycznego wszelkie metalowe części uzbrojenia chcą się połączyć, i ściskają gościa w każdym miejscu na ciele. Impuls energetyczny powoduje... No sam pan wie, co się dzieje gdy kolesia kopnie kilka tysięcy woltów. A fale mikrofalowe rozgrzewają go od środka do temperatury kilkuset stopni. Mówiąc krótko kolesiowi wypycha bebechy, smaży go i gotuje od środka. Takiemu typowi pozostaje tylko trumna.
Szlag by to trafił i jak my teraz coś z niego wyciągniemy?
Nie da się. Komórki pamięci są tak samo usmażone jak reszta ciała. Ten dostał krótkim impulsem, ale i tak dymi mu się z uszu.
Hector dopiero teraz zauważył, że Moerk ma spaleniznę w uszach.
No to polegliśmy. Skoro nikt z nich w środku nie przeżył a ten typ się usmażył, nic z nich nie wyciągniemy. A reszta statków?
W środku panuje temperatura dwóch tysięcy stopni. Ktoś im podrzucił granat termiczny.
Ja pier... Co my teraz zrobimy?
Po prostu nic. To rutyna, tyle że mieli inne statki.
Aha... Czyli mamy się nie przejmować?
Panie, jeden z nich uciekł! - zawołał żołnierz, prawdopodobnie jedyny, który przeżył masakrę wewnątrz statku.
Diabli by ich wzięli! Szukajcie ich zanim wywołają bunt! - zawołał Hector
Żołnierze rozbiegli się we wszystkie strony ale Mark był pewien, że go nie złapią.

Dochodziło popołudnie, stacja obróciła się tak, że w pokoju Hectora było już ciemno. Światła zapaliły się. On sam oglądał właśnie projekt nowego statku wymyślonego przez projektanta Doradców Cesarza, mistrza Archimedesa.
Imiona mistrzów to dziwna sprawa Doradców Cesarza. Najczęściej przybierali oni imiona pradawnych ludzi, jeszcze sprzed urodzenia Chrystusa, odpowiadających ich pozycji. Np. Archimedes zbudował Szpony Archimedesa służące do wywracania wrogich statków, więc był projektantem. Mistrz Archimedes jest najlepszym projektantem we wszechświecie.
Hector otworzył pliki opisowe okrętu. Rysunek wspaniałego statku zniknął z projektora, wyświetlił się tekst.
Fregata Handlowa
Okręt stworzony specjalnie dla kupców, których nie stać na olbrzymie ilości paliwa jakie zużywają starsze (i tańsze) modele statków kupieckich. Fregata Handlowa jest tania w produkcji i odporna na uderzenia skał. Jednocześnie zużywa tyle paliwa, co podczas startu/lądowania. Dzięki jej unikalnemu systemowi wykorzystania wiatrów gwiezdnych, jest ona nimi napędzana. W przestrzeni międzygwiezdnej wykorzystywane jest silne przyciąganie, którego źródło umieszczone jest na dziobie statku. W chwili wejścia w strefę międzygwiezdną jest on aktywowany, i z niewielką prędkością przeciąga statek. Koszty jego produkcji są bardzo niskie, a pojemność bardzo wysoka. Jedyną jego wadą jest niska prędkość, która drastycznie wydłuża podróże. Np. podróż z Ziemi (ukł. słoneczny) na Marsa trwa 5 dni. Dla porównania przeciętny statek pokonuje ją już w 1 dzień.

Hmm... mruknął Hector. Statek bardzo mu się podobał, jednak jego niestabilny system utrzymania ciśnienia i powietrza wokół statku trochę go niepokoił.
Usłyszał dzwonek od drzwi. Zajrzał przez wizjer, i zaskoczony ujrzał twarz Juliann. Wcisnął przycisk otwarcia drzwi.
Juliann miała na sobie obcisły, żółty podkoszulek i była bez stanika. Założyła również błękitne spodenki sięgające do łydek. Włosy były rozpuszczone, zarzucone do tyłu. Makijaż miała ani nie za słaby, ani za mocny, delikatnie podkreślał jej urodę. Z tyłu ze spodni wystawały różowe stringi.
Cześć, panie generale – zasalutowała mu żartobliwie.
Jaki jest cel tej wizyty? - zapytał Hector domyślając się, jak będzie brzmiała odpowiedź. Mylił się jednak, przynajmniej na razie, bo Juliann wyciągnęła butelkę szampana. Była na niej cena, ponad 500 dolarów.
Nie martw się, w sklepie mam takie rzeczy za darmo. Prowadzi go mój brat. Wzięłam także tabletki na upojenie, żebyśmy mogli się napić, ale nie upić.
Wspaniale. Zapraszam do pokoju. - machnął ręką w stronę swojej sypialni.
Sypialnia była okrągła, bardzo duża. Pełniła jednocześnie funkcję jadalni i sypialni. Pod ścianą naprzeciwko drzwi stało łóżko z baldachimem. Po jego obu stronach stały etażerki. Na środku stał nieduży, okrągły stół. Resztę pokoju zajmowały różne pułki, szafki i biblioteczki czyli coś, czego Hector nie używa.
Poczekaj, przyniosę kieliszki – powiedziała Juliann i wyszła z pokoju. Skierowała się do korytarza, który prowadzi do łazienki, ale po drugiej stronie znajdowała się także kuchnia.
Wróciła niosąc dwa kieliszki do szampana. Postawiła je na stole, i nalała. Kilka kropel poleciało jej na ręce i dekolt. Hector spojrzał na jej piersi ukradkiem. Niestety Juliann zauważyła to spojrzenie, ale nie zareagowała chociaż Hector spostrzegł, że lekko się zarumieniła.
Wznieśli toast „za Cesarstwo” i wypili szampana.
Po kilku następnych kieliszkach Juliann była już lekko podpita. Hector zażył leki na upojenie, więc nawet nie odczuł skutków wypicia dużej ilości szampana. Lokaj przyniósł następne dwie butelki. Po pół godziny Juliann wstała, i poszła zakosami do toalety. Hector w tym czasie usiadł na łóżku. Gdy wróciła, natychmiast zasłonił oczy – była bez podkoszulka. Przez palce patrzył z rozkoszą, jak zdejmuje kolejne części ubrania, zostawiając na sobie tylko różowe stringi. Po tym powiedziała niewyraźnie „rozbierz się”.
Po kolejnych dziesięciu minutach wylądowali razem pod kołdrą zamknąwszy uprzednio drzwi. Hector gładził delikatnie jej skórę, pieszcząc sutki i powoli „zjeżdżając” po brzuchu w stronę pochwy. W tym czasie Juliann wydawała z siebie ciche pojękiwania rozkoszy.
Gdy było po wszystkim wstali z łóżka i ubrali się. Kontynuowali picie kolejnych, coraz większych ilości szampana. Hector ciągle był trzeźwy, ale już po drugim kieliszku nowej butelki Juliann zaczęła robić blada. Wkrótce na stole stało sześć butelek szampana. Mimo mocnego upojenia dziewczyny Hector był pod wrażeniem ilości alkoholu, jaką była w stanie wypić. Wiedział, że to do niczego dobrego nie prowadzi i że wkrótce będzie musiał nieść ją nad muszlę. A ona coraz bardziej bledła i bledła, aż w końcu zaczęła się robić zielona. Powiedziała coś niewyraźnie, i beknęła donośnie. Hector zdecydował się ją podnieść. Wziął ją pod ramię i zaczął prowadzić w kierunku toalety. Wyczuł dobry moment, bo gdy położył ją obok muszli i podniósł głowę nad nią, Juliann zwymiotowała obficie do środka. Chwilę obok niej stał i patrzył, jak się krztusi aż w końcu wyszedł, zamykając za sobą drzwi i zostawiając wymiotującą Juliann w środku. Gdy tylko wszedł do pokoju zadzwonił jego laptop. Otworzył go, i zobaczył mistrza Gladiusa na ekranie.
Hectorze Mark. Otrzymaliśmy wiadomość, że w waszą stronę zmierzają wyglądające na zniszczone okręty. Pod żadnym pozorem nie otwierajcie ich. W środku czekają zdrajcy, którzy uciekli z więzienia na Hieronimie Piątym. Chcą wszcząć bunt w waszej bazie. W każdym statku jest po dziesięciu z nich. Dowodzi nimi Egger Moerk, najgorszy z nich wszystkich. Reszta statków będzie wyglądała, jakby w środku panowała wysoka temperatura. Ale nie dajcie się zwieść pozorom – oni chcą stamtąd uciec. Koniec przekazu.
O nie... - mruknął Hector. Po chwili oprzytomniał. Wyjął swoje światłołącze i wrzasnął do niego – ALARM! ZAGROŻENIE BUNTEM NA STACJI! MOBILIZACJA WOJSKA, ZAMKNĄĆ WSZYSTKIE WEJŚCIA I WYJŚCIA Z BAZY! - jednocześnie wcisnął niebieski przycisk na ścianie.
Syreny zawyły, a światła zajarzyły się na niebiesko. Hector natychmiast pobiegł do toalety. Podbiegł to wciąż wymiotującej Juliann i zdjął jej koszulkę. Przyjrzał się plecom. Czyste, odetchnął z ulgą.
Panie generale, wszystko w porządku?! - usłyszał krzyki przerażonych żołnierzy po drugiej stronie drzwi wejściowych.
Tak, żołnierzu! Przynieście mi tu mikrofon od radiowęzła!
Po chwili drzwi otworzyły się, a jeden z żołnierzy podał Markowi mikrofon. Ten zaczął mówić.
Wszyscy mieszkańcy Galileusza proszeni są o zabarykadowanie się w mieszkaniach. Zarządzam zakaz jakichkolwiek kontaktów między cywilami. Żołnierze mają się stawić na odprawie w Auli. Każda próba komunikacji spotka się z surową karą.
Po przemówieniu ruszył w kierunku Auli. Była niedaleko. Zanim jednak to zrobił, powiedział do żołnierzy:
Zanieście Juliann do mnie do pokoju. Położyć ją na łóżku. I postawcie obok niej duże wiadro, dla niej szykuje się długa noc. Po tym zgłoście się w Auli.
Tak jest! - zasalutowali żołnierze, i podnieśli na wpół rozebraną dziewczynę.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:28.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
artykuły rpg


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172