Sen Opowiadanie słabiutkie, ale mam nadzieje że mnie za nie nie zlinczujecie. Proszę o rzeczową krytykę. *** Artur biegł co tchu przed siebie. Podążał szaleńczym pędem w kierunku przerażająco czarnemu i głębokiemu mrokowi. Dlaczego? Bo za jego plecami było coś jeszcze potworniejszego. Dokładnie nie wiedział, co to jest i jak się nazywa. Nie miał nawet pojęcia, jak to wygląda. Istniała jedynie świadomość, że To było samą esencją strachu. Chłopak biegł już tak od dłuższego czasu. Może jeden kwadrans, a może kilka godzin. Chociaż to mogły być również sekundy. Tutaj czas zdawał się nie istnieć. Nie było go. Był tylko Artur, mrok i goniąca go Bestia. Nic więcej. Chociaż tylko do pewnej chwili... Przepastne ciemności rozciągające się przed uciekinierem zaczęły drgać i pękać. Najpierw pojawiła się szczelina, którą wykorzystała wścibska struga światła. Dalej poczęły pojawiać się coraz to nowsze i większe rozpadliny przepuszczając kolejne dawki jasności. Wydawać by się mogło, iż światło było zbawieniem dla chłopaka, lecz pozory myliły. Promienie były udręką dla oczu uciekiniera. I to mimo zamkniętych powiek. Były tak intensywne, że prześwietlały chroniące oczy płatki skóry. Dzięki temu Artur nie dojść, iż nic nie widział, to zajmował się bólem zamiast ucieczką. Zwalniał. A Bestia była tuż tuż. W pewnej chwili zauważył, że wcale nie posuwa się naprzód. Stał w miejscu i choć chciał ruszyć, nie mógł. Serce podeszło mu do gardła, a nawet wyżej. Oto poczuł ohydny oddech Koszmaru na swoich plecach... W następnej chwili zerwał się z łóżka cały zalany potem. Puls bił mu jak szalony, a w skroniach słyszał głośne bębnienie. Nie mogąc złapać oddechu, głośno sapał, nie potrafiąc uwierzyć, że to, co przed chwilą przeżył to tylko sen. Na szczęście to naprawdę była nocna mara. Uszczęśliwiony i uspokojony tą myślą z powrotem położył się na miękkich oraz wygodnych poduszkach. Stopniowo zaczęła ogarniać go senność. Poleżał jeszcze trochę, gdy jego powieki zsunęły się, zasklepiając nad gałkami ocznymi, a mózg przestał rejestrować rzeczywistość na rzecz ułudy. Stał w lesie. Było zimno, ale pewnie dlatego, że nie był dobrze ubrany. W końcu nocna koszula w kratkę i niebieskie spodnie z cienkiego materiału nie są odpowiednim ubraniem na nocne spacery. Gdyby chociaż znalazł jakieś buty. Naokoło niego było pełno drzew. Wydawało mu się, że to jodły, ale nie był pewien, bo jakoś szczególnie nie znał się na tym. Grunt że było ich dużo i rosły bardzo ciasno. Las nie nastrajał wesoło. Igły drzew miały ciemnozielony, przygnębiający kolor, a pnie były prawie czarnej barwy. Nigdzie nie było słychać ani widać śladów życia. Tylko wiatr nucił ponurą piosenkę, przelatując gdzieś w koronach drzew. To było naprawdę przygnębiające. Nastrój tego miejsca bardzo szybko udzielił się Arturowi. Nie wiedząc co zrobić, siadł na wystającym z ziemi korzeniu starego drzewa i zaczął bezmyślnie gapić się w las. Gdy tak siedział ogarnęło go dziwne uczucie. Było nieokreślone i niepokojące, i nieprzyjemne. Chłopak chcąc się go pozbyć, podniósł się i zamierzał podejść do innego drzewa, lecz zatrzymał się. Na plecach poczuł czyjeś intensywne spojrzenie. Pod jego wpływem włos zjeżył mu się na głowie, a krew ścięła w żyłach. Nie mógł się ruszać. To była Bestia. Ta sama, co goniła go przedtem. Teraz jednak pamiętał, że to był sen i za moment się obudzi. Powtarzając to sobie w myślach nabrał naparstek odwagi. Na szczęście nawet taka ilość wystarczyła, aby zebrać siły i znowu podjąć ucieczkę. Nie wiedział, po co to zrobił, skoro i tak zaraz zajdzie się w swojej sypialni, lecz nie żałował decyzji. Do przebudzenia mógł być jeszcze kawał czasu, a kto wie, co by się mogło stać, gdyby dalej stał w miejscu. W szaleńczym pędzie wbiegł pomiędzy gęste i upiorne drzewa. Gałęzie smagały go po twarzy, lecz nie zważał na to. Coraz intensywniej czuł biegnącą za nim ohydę. Zauważał, że z każdą sekundą była ona bliżej niego. Wyczuwał jej zgniły oddech na karku. Bór jeszcze bardziej zgęstniał, a w głowie Artura zagościł paniczny lęk. Strach przed przerażającym tworem, który go goni. Im bardziej przekonywał siebie iż to jedynie sen, tym bardziej realistyczny wydawał się strach. Blask. W oddali za ciemnozieloną ścianą drzew coś zabłyszczało. W chłopca wstąpiła nadzieja, a wraz z nią nowe siły. Co prędzej pobiegł w kierunku błysku, zostawiając Bestię daleko w tyle. Po chwili, gdy był dostatecznie blisko dostrzegł lustro. To ono dało mu nadzieję. Ale zaraz mu ją odebrało. Zwierciadło, jak to zwierciadła ma w zwyczaju, ukazało mu obraz malujący się za nim. Artur spojrzawszy w odbicie poczuł serce w gardle. Za nim biegła szkaradna poczwara doskonała w swej grozie. Jej cielsko sunąc po ziemi zostawiało ohydny, śluzowaty ślad. A co do samej Bestii... Była nieopisana. Nienazwana w swej straszliwości. Chłopak nie znał określenia mogącego ją opisać. Jednak nie można mieć mu tego za złe, gdyż chyba nikt nie znalazłby odpowiedniego epitetu. Przerażony wbiegł w lustro, które przy kontakcie z jego ciałem rozsypało się na tysiące drobnych kawałeczków. Każdy z tych okruchów wpadł na ciało chłopca raniąc go dotkliwie. Artur zaczął bezwładnie spadać w nicość, aż w końcu ogarnęła go biała poświata, a jego skóra poczuła aksamitny dotyk pościeli. Znalazłszy się znów w rzeczywistości błyskawicznie otworzył oczy. Nie mógł już dłużej znieść snu. Gdy ochłonął, spojrzał na siebie i ku swojemu zdumieniu zobaczył, że pościel jest zalana krwią. Co gorsza, czerwona posoka należała do niego. Na całym ciele miał drobne, acz krwawiące i piekące w dotyku ranki. Nie miał wątpliwości, po czym one są. Tylko, że to by znaczyło... Nie mógł nawet ścierpieć samego przypuszczenia, ale rzeczywistość była okrutna. To oznaczało, że to nie był sen. Z jego oczu popłynęły łzy. To nie mogło być prawdą, a jednak nią było. Przez zapłakane oczy Artur dostrzegł coś w oknie. Wydało mu się, że widzi parę oczu. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że przed chwilą te same oczy wyryły mu się w pamięci... |
Sen i rzeczywistość... Bardzo często wykorzystywany motyw, jednakże w większości przypadków nadal przyjemnie się to czysta. Prosiłeś o krytykę. Po kolei. Jak dla mnie była za krótka przerwa między pobudką a ponownym zaśnięciem. Osoba, która obudzi się po koszmarze, rzadko kiedy ponownie zaśnie sobie ot tak zaraz. Wg mnie powinno znaleźć się tam nawet to głupie wyjście do łazienki, żeby się chłopak wysikał. W tym czasie zdążyłby trochę ochłonąć. Robisz sporo błędów interpunkcyjnych. Da się czytać, owszem, ale jest o wiele trudniej, a czasem trzeba się domyślać znaczenia. No akurat tu nie trzeba było, ale zdarzają się takie sytuacje. Znalazłem też kilka błędów gramatycznych. A może stylistycznych? Nigdy ich nie odróżniałem :-P Ale raczej gramatycznych. Cytat:
Ogólnie opowiadanie ciekawe. Nie jest tak słabe, za jakie je uważasz. Jak na Twój wiek to jest dobrze. Masz czas, żeby trochę popracować nad pisaniem. Jeśli go dobrze wykorzystasz, będzie super ;) |
Gramatyka poprawiona. Dzięki za krytykę. Z interpunkcji faktycznie jestem słaby, ale obiecuje z tym walczyć. Tylko że jakoś nie mogę wyłapać tych błędów interpunkcyjnych. Pomożesz? Do postu poniżej: Dzięki za korektę. |
Jasne ;) Niektóre momenty są problematyczne, ale chwilę się pogłowię i wyślę Ci poprawione na PW. Nie jestem pewien, czy wszystko będzie dobrze, ale się postaram, żeby było ;) Jeśli ktoś znajdzie jakieś błędy, to możliwe, że się pomyliłem. |
Aveane, to jest dobrze XD Cytat:
To jest poprawnie, nie poprawiaj źle XD Choć to jak zostało poprawione jest lepsze ;3 |
Wg mnie forma " gdyby (...) nie wryły mu się w pamięci" jest niepoprawna. wryć się w (kogo? co? - biernik) wyryć się w (kim? czym? - narzędnik) |
to Twoje zdanie XD Cytat:
Cytat:
Cytat:
I jeszcze jedno "Zwalniał, a bestia była tuż tuż". Znowu ta fatalna kropka. Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Chyba powinieneś użyć innego zwrotu. Może "zamarła"? Choć tutaj mało co pasuje z tymi żyłami xP Cytat:
Cytat:
Chyba, że chodzi Ci o czoło w liczbie mnogiej... Cytat:
Cytat:
Może lepiej by brzmiało: "To ono dało mu nadzieję jak w zaklętej bajce, jednak okazało się to zwykłym kłamstwem. Lustro, które miało być dla niego zbawieniem okazało się być jego zgubą" Cytat:
Cytat:
To tyle moich uwag, mam nadzieję, że nie obrazisz się za ocenę jeśli chodzi o "styl" ;3 |
Hmmm. "Dzięki temu Artur nie dojść, iż nic nie widział, to zajmował się bólem zamiast ucieczką. Zwalniał. A Bestia była tuż tuż." Ja bym to napisał tak, chcąc zdynamizować opis. Często zresztą tak właśnie robię. :D A krew ścina się w żyłach Nami. :) Taki zwrot dość często używany. |
Cytat:
Ale i tak nie piszę się w takich sytuacjach DZIĘKI TEMU, O! :P |
Cytat:
|
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:58. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
artykuły rpg