Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > Zakątek LI-teracki > Artykuły, opowiadania, felietony > Opowiadania
Zarejestruj się Użytkownicy

« Akademik | Tłum »

komentarz
 
Narzędzia artykułu Wygląd
<!-- google_ad_section_start -->Las<!-- google_ad_section_end -->
Las
Autor artykułu: Szarlej
26-08-2008
Las

Taa, wojna jest brutalna. Przyznałem sobie po raz nie wiadomo, w myślach racje. Siedziałem oparty plecami o drzewo. Przypomniała mi się pewna scena.
Lekcja religi, jeszcze w gimnazjum.
Leże znudzony na ostatniej ławce i słucham dyskusji w klasie. Dyskusja niezbyt religijna, raczej patriotyczna. O chłopcach, którzy podczas drugiej wojny światowej chwycili za broń i którzy umarli za kraj. Czy my byśmy coś takiego zrobili? Pytanie nauczycielki zawisło w klasie. Cisza, zamiast odpowiedzieć przed wszystkimi odpowiadam w myślach. Ja bym nie chwycił, po co? Żeby dać się zabić bezsensownie jak wszyscy inni powstańcy? Lepiej wyjechać gdzieś, na wyspy na przykład. Po chwili ktoś deklaruje, że na pewno by chwycił. Skąd on ma tą pewność? Nigdy się nie ma pewności co się zrobi.
No właśnie nigdy nie ma się pewności, chwyciłem za broń i polazłem w las. W lesie poznałem co to brud, wszy i strach. O tego ostatniego Rosjanie nas nauczyli. Ale poznałem tez co to przyjaźń, tego też musiałem się nauczyć. Tutaj każdy musiał umieć oddać swoje życie za innych z oddziału, inaczej nie mógł oczekiwać tego samego.
Siedziałem i patrzyłem jak Daniel, nie doszły ksiądz udziela spowiedzi dla Moniki. Daniel nie skończył seminarium, był na piątym roku gdy wybuchła wojna. Wojna jak to dumnie brzmiało! Rosjanie od razu nas spacyfikowali i jak zwykle inne kraje miały nas gdzieś. Mimo, że podbili kraj ludzie się nie poddali. Dużo młodych chwyciło za broń. Tylko co z tego wyszło? Z naszego „oddziału” zostało tylko sześć osób: ja absolwent najlepszego słupskiego liceum, który gdyby nie wojna byłby już na studiach. Daniel, który przez cztery lata edukował się na księdza, podczas ostatniego roku nauki wybuchła wojna, stwierdził, że jego powołanie jest gdzie indziej, w lesie. Niedźwiadek czyli Mateusz chyba jako jedyny zawodowy żołnierz, walczył na froncie z Rosjanami póki front był, gdy Rosjanie podbili warszawę wstąpił do partyzantki. No i Michał, który teraz wyglądał jak siedem nieszczęść. Wstąpił wraz ze swoją dziewczyną Moniką, nie wiem czemu. W każdym razie stał teraz nie daleko mnie i czekał aż Daniel skończy z Moniką i będzie mógł do niej podejść. Ksiądz skończył udzielać spowiedzi, czy on ma do tego prawo? Podszedł do nas, Michał od razu podbiegł do swojej ukochanej.
-Chcesz?
Podsunąłem dla niedoszłego księdza butelkę po coli z wódką, paskudnym samogonem. Daniel odmówił. Siedzieliśmy tak w ciszy w końcu zadałem nurtujące mnie pytanie.
-Możesz udzielać spowiedzi.
Sam chciałbym się wyspowiadać, chociaż nie wiem czy Bóg mógłby mi przebaczyć. Mój towarzysz zastanawiał się, skłamać czy nie?
-Niezbyt.
Łyknąłem z butelki, czasem alkohol dawał nam ukojenie. Człowiek miał blokadę przed zabijaniem swego gatunku, niektórzy przełamywali je alkoholem. Czy to takie złe? Daniel jakby odczytał moje myśli.
-Alkohol zabija Twoje zmysły i refleks a wiesz czym to grozi w lesie?
Wiedziałem aż za dobrze. Durny klecha, sam nigdy nie zabił, nosił tego swego makarowa i strzelał tylko na pokaz. Ledwo go namówiliśmy, żeby w ogóle nosił. Właśnie podszedł do nas Niedźwiadek, o jego bok obijał się beryl. Kucnął przy nas i podrapał się po blond czuprynie, włosy nosił krótko ostrzyżone jak my wszyscy inaczej nie dalibyśmy rady z wszami. Jedyna Monika stwierdziła, że chrzani wszy i nie zetnie swoich włosów.
-Wiecie chłopaki, ona się tylko męczy…
Ile razy sam o tym myślałem, rzuciłem okiem na Daniela, nasz świętoszek miał szczere oburzenie na twarzy. Ehh z kim ja podróżuje sadystą i świętoszkiem.
-Zrobisz to? Powiesz Michałowi, że zastrzelisz miłość jego życia bo się tylko męczy? Spojrzysz nam potem w oczy? Spojrzysz mu w oczy?!
Nieświadomie podniosłem głos, tak, że ostatnie zdanie musiał dosłyszeć sam Michał. Mina Mateusza starczyła za odpowiedź. Siedzieliśmy w milczeniu, każdy pogrążony we własnych myślach. Prawie przysnąłem, jednak twarz odwróconego Michała obudziła mnie i wryła mi się w pamięć. Daniel bez słowa wstał i podszedł do niego, położył rękę na ramieniu towarzysza i coś powiedział. Mateusz zaczął szukać saperki, a ja łyknąłem po raz kolejny, dla odmiany herbaty.

Dąb, wielki wiekowy dąb, stara i gruba kora. To pod nim rozbiliśmy obóz. Niedźwiadek i Michał upijali się wódką w milczeniu, ja jakoś byłem w tak parszywym nastroju, że nawet pic nie chciałem. Zresztą ktoś musiał pozostać trzeźwy na straży. Zająłem się przeglądem sprzętu swego i towarzyszy. Nie lubiłem milczenia ale chciałem uszanować decyzje Michała o ciszy a Daniel obecnie mój jedyny rozmówca drzemał. Na pierwszy ogień poszedł AN-94 następny potomek kałasza. Potem mój AN-94. Kiedy się z nimi uporałem wziąłem się za czyszczenie Sajce, strzelbę Michała. Gdy się ściemniło, złożyłem mój zestaw do czyszczenia broni i postanowiłem wziąć przykład z daniela i urwać kilka godzin snu. Moi pozostali towarzysze zaczęli nawzajem sobie udowadniać jaki to świat jest do dupy. Mateusz chwiejnym krokiem podszedł do dębu i odlał się na niego. Obróciłem się na bok i spróbowałem zasnąć.

Obudziłem się jako drugi, wstałem i się przeciągnąłem. Dawno tak dobrze nie spałem i prędko nie miałem tak dobrze nie zasnąć. Daniel właśnie krzątał się i robił nam śniadanie. Kasza wychodziła mi już uszami podobnie jak herbata robiona po raz kolejny z tej samej torebki.
-Część jak się spało, mi zajebiście.
-Ja podobnie.
I na tym skończyła się nasza krótka rozmowa, co było tego przyczyną? Chyba śmierć Moniki, czułem się trochę winny. No dobra czułem się cholernie winny. Niby nic nie zawiniłem a jednak. Nauczyłem się radzić z poczuciem winy powodu odebrania życia, albo on albo ja. Niestety nie potrafiłem sobie radzić ze stratą przyjaciela. Czy Rosjanie też tak mają? Czy jakiś Hans nienawidzi mnie za zabicie jakiegoś innego szkopa? Uspokój się, takie myślenie doprowadzi do palnięcia w łeb. A czemu nie? Skończy się to wszystko, ta wojna, bezsensowna śmierć przyjaciół, skończy się dla mnie. Dłoń sama sięgnęła po AN, lewa ręka miała już odbezpieczyć…
-Marek! Co robisz?!
Głos nie tylko mnie wyrwał z rozmyślań, obaj dotąd śpiący zerwali się przestraszeni, gdy tylko się rozbudzili aby rozeznać się w sytuacji sklęli nas na czym świat stoi. Jak ja miałem za tym zatęsknić.

Pierwszego dorwało Niedźwiadka. Rzygał w krzaki, można by to zwalić na wczorajszą popijawę gdyby nie krew.
-Co mu jest?
-A ja wiem.
W głosie Michała brzmiał strach. Wiedziałem co myśli czy to coś z wódką?


Rosłego krakowiaka pochowaliśmy pod dębem, tym samym, który olał.
-Kręcimy się w kółko.
Michał wypowiedział to co wiedzieliśmy wszyscy.
-Do jasnej cholery, nie chcę tu ginąc.
-A kto chce?
Moje pytanie wywołało ciszę, którą przerwał kleryk.
-Chodźmy.
-Ano chodźmy.
Mówiąc to zabrałem amunicje niedźwiadkową i wyjąłem zamek z jego broni. Po co mam ją tu zostawiać z nabojami? Jeszcze jakiś Rusek znajdzie.

Nie spaliśmy dobrze, szczerze mówiąc prawie w ogóle nie spaliśmy. Z rana gdy wstaliśmy Daniel już nie żył, nie męczył się jak Niedźwiadek. Pochowaliśmy go, jednak nie mieliśmy już sił na procedury bezpieczeństwa co do jego broni i ekwipunku. Wzięliśmy tylko jedzenie, nawet nie zamaskowaliśmy śladów ogniska.

Szalony bieg, księżyc w trzeciej kwarcie oświetlał mi drogę. Tupot stóp koło mnie nagle zamilkł, również się zatrzymałem. Michał siedział pod drzewem, strzelbę gdzieś zgubił.
-Wstawaj musimy uciekać.
-I tak zginę, mam coś z nogą.
-Zostanę z Tobą, przeczekamy do rana.
-Uciekaj, może dotrzesz do drogi.
-A tam Rosjanie.
-Rosjanie są lepsi.
Chwila ciszy, nienaturalnej ciszy. W końcu las nigdy nie milczy.
-Weź mego beryla i latarke.
Skinięcie głową. Zostawiłem mu karabin z nabojami i latarkę, odbezpieczyłem swoją dziewiątkę i poszedłem, nie pobiegłem. Trafiłem na polankę z wiekowym dębem Księżyc wybrał ten moment by skryć się za chmurą. Nagły blask mnie oślepił. Setki świec zapłonęły, wszystkie tworzyły krąg na polanie. A w środku drzewo, a przed drzewem mężczyzna.Brunet, szeroki i wysoki, ubrany w czarne ciuchy, bez broni. Wymierzyłem w niego z rosyjskiego pistoletu. Zamigotało mi przed oczami, padłem na klęczka, przewrócona świeczka na szczęście tylko mnie poparzyła. Świat mi zaczął wirować ale głos był wyraźny.
-Zbezcześciliście miejsce kultu Pana. Kara może być tylko jedna.
Podparłem się jedna ręką, drugą wycelowałem mniej więcej w drzewo i ściągnąłem spust, rykoszet przeleciał mi nad głową, od czego się kula odbiła?
-Zginiesz, tak jak Mateusz „Niedźwiadek” Kołodziej, Monika Nowak, Michał Nitkowski i Daniel Karpacki.
Ciemność przed oczami. Umarłem? Nie to świece zgasły. Ktoś mnie podniósł białe włosy ściągnięte w kucyk i okulary „żyłki”. Poczułem jakby fale energii, mój wybawiciel pokazał mi kierunek.
-Tam jest droga, a teraz uciekaj.
Zrobiłem jak kazał.
Autor artykułu
Szarlej's Avatar
Zarejestrowany: Feb 2007
Posty: 3 184
Reputacja: 1
Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację

References
Opowiadanie osadzone w alternatywnej rzeczywistości, gdzie Polska znowu jest po okupacją Rosji

Oceny użytkowników
 
Brak ocen. Dodaj komentarz aby ocenić.
 

Narzędzia artykułu

komentarz

« Akademik | Tłum »


Zasady Pisania Postów
You may Nie post new articles
You may Nie post comments
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:27.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site
artykuły rpg

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172