Moje bajdurzenie Ten tekst miał wylądować w odmętach mojego komputera i nigdy nie ujrzeć światła dziennego ale dwóch uroczych natrętów mnie namówiło toteż wrzucam:) Nie jest to nic górnolotnego, takie luźne rymowanie, ponadto pisane z marszu, toteż proszę nie krytykować zajadle. Moje bajdurzenie Była sobie wiedźma, co mieszkała w lasku Przyszedł do niej w gości, zaraz tuż po brzasku Król pewnego kraju - osoba dostojna: „Przekraczam twe progi, bo chaos i wojna.” Wiedźma już się szczerzy, nisko jemu kłania Bo królom doradza od wieków zarania A za każde słowo płacili sowicie Teraz ręce także zaciera już skrycie Bo jak każda baba, ma swoje wydatki Czasem jakiś bucik lub też modne szmatki. Wojenna pożoga wnet ją ucieszyła: „Wreszcie jest okazja bym coś zarobiła.” „Siadaj mądry królu” – starcza dłoń wskazała Taboret przy oknie, gdzie kotka drzemała. Czarna niczym smoła, wiedzą sami diabli Że wiedźma bez kota, to jak woj bez szabli. Król kocisko zrzucił, tłusty zad posadził „Stara czarownico, bym ja się naradził Jak ojciec mój kiedyś, wcześniej ojciec jego Jaki los kraj czeka, co będzie dobrego Ale też złe wieści przekaż jeno szczerze Czy za przyszłość kraju klepać już pacierze? Czy to rychły koniec jest naszego ludu? Oczekiwać trzeba już li tylko cudu? Czy się to ułoży i powróci spokój? Sięgnij okiem w przyszłość, nad losem wyrokuj. Podeszła do kotła, chochlą zamieszała, Różnych specyfików do brei dodała Nagle coś wybuchło, siwy kłąb naparu Wystrzelił w powietrze jako zwiastun czaru. „Co ważysz starucho? Magiczną miksturę? Z językiem utopca, jaszczurki pazurem?” Dym wypełnił gęsto prawie całą chatę „Chciałam ja nam tylko zaparzyć herbatę” Wiedźma się skrzywiła, trochę się zmieszała Herbatę rzekomą do kubków rozlała. Król powąchał. Mało nie dostał zawału Bo smród był potworny, jak krowiego kału. Czarownica zerka w kryształową kulę Mrucząc przy tym groźnie magiczną formułę. Ta chodź niepotrzebna to widowiskowym Spektakl ten czyniła, więc i operowym Tonem wiedźma śpiewa, niosą się po lesie Jej wysokie trele. Co ślina przyniesie Na jej stary język, śpiewa spontanicznie Treść jest nieistotna, ma brzmieć dramatycznie. „O duchy żywiołów, O siły pierwotne! Demony, upiory i chochliki psotne! Bądźcie tak łaskawe wiedzą mnie uraczyć! Otwórzcie me oczy, przyszłość chcę zobaczyć!” Na słowa te piorun jak z nieba nie trzaśnie Płomyczek pod kotłem zatańczy i zgaśnie. Wiedźma się zdziwiła nie mniej nic od króla Śmieje się perfidnie jej stara gębula. Spojrzeli po sobie mocno tym przejęci „Wyszło efektownie. Lubią to klienci” Pomyślała stara i na kulę łypie „Tyś to uczyniła?” - król ze strachu zipie „Ten piorun i płomień? Drżą mi aż golenie” „Jam to” – rzekła szybko – „bo we mnie moc drzemie.” Król już gębę zamknął, w stołek wbił się głębiej Chytry grymas wykwitł na jej twarzy sępiej. „Trochę go skłamałam, lecz to nie frasunek. Muszę ja dbać przecież o swój wizerunek.” „Co widzisz w swym szkiełku?”pyta król ciekawie Ta w panice myśli: „Nic nie widzę prawie” Lecz na głos syknęła: „Zamilcz, się nie godzi By wiedźmie przeszkadzać, gdy wizja przychodzi.” „Widzę wielką wojnę” to dość gładko poszło Bo tą wieść już dawno, po świecie rozniosło. „Wojna ta potworna, płynie krwawa rzeka A za rzeką postać, milcząca wciąż czeka. Na kraju upadek, na twoją śmierć panie! Czyha by krainę twą wziąć we władanie! Śmierć, klęska, zgnilizna i wrogów gromada, Wszystkiego powodem jest haniebna zdrada!” „Zdrada?” - krzyknął władca - „Byłem prawie pewny!” Pięścią w stół przyłoił a wzrok miał dość gniewny. „Mów cóż to za postać. Kto za spiskiem stoi?” Wiedźma się strapiła, głupie miny stroi. „Możem się za bardzo zagalopowała? Teraz będzie żądał bym zdrajce wydała. Co mam mu powiedzieć? Żem dobrą aktorką? Jam tylko przygłupią wioskową znachorką. Znam ja tylko zioła, by ciąży nie było. Choć z tymi ziołami też mi się myliło. Raz przyszła kobieta co miała kochanka Dzieci się uchować chciała ta szlachcianka Zioła dałam jednak z brzuchem wnet chodziła. A mąż rok na wojnie. Głupia sprawa była.” Myśli gorączkowo, co naprędce gadać: „Ta postać...Nie widzę. Ciężko coś zakładać...” „Gadaj wiedźmo kto to albo wybatożę!” „Cóż, w tej sytuacji, coś jednak założę...” Baba się skuliła, mocno się przejęła I takąż historię wymyślać poczęła: „Postać ta...rozlana i dość niewyraźna, Mężczyzna to raczej. Sylwetka pokaźna. Świadczy, że rębajło. Ogromnej budowy I raczej paskudny. Wzrok jakiś surowy.” „Chcę konkretów babo, lub na pal nabiję albo pętle włożę na twą starczą szyję!” „Ten człowiek” - krzyknęła - „nosi się na czarno!” „Na czarno?” - król myślał, zasiano już ziarno. „Moje przypuszczenia jeno potwierdziłaś. W swej roli o wiedźmo nieźle się sprawdziłaś. Bom ja podejrzewał od jakiegoś czasu Pewnego hrabiego. On już ambarasu Nie raz mi przysporzył. Podła kreatura. Była między nami mała awantura, Bo sobie ubzdurał, że ja jego żonę mu wychędożyłem! Tą starą matronę! Na jej widok kuśka nikomu nie stanie Chyba, że się jest we wskazującym stanie. Brzydka jędza! Toteż pomysł to przewrotny Na jej widok miewam ja odruch wymiotny. A jeślim raz nawet po strasznym pijaństwie Do jej komnat zboczył, to ja w tymże państwie Jestem przecież królem i jeśli zachciankę Mam taką to mogę jakąś tam szlachciankę Zbałamucić. Chciała ona mi dać dupy!” Wiedźma głową kiwa, choć oczy ma w słupy. „Jam był prawie pewien jego złych zamiarów Choć nie jest on może potężnych rozmiarów. Mówisz zdrajca wielki?” - znowu się zamyślił Choć widać częściowo plan już mu się ziścił. Na to rzecze wiedźma: „Wielki? Dowcip przedni, Raczej nie ogromny. Taki, powiem, średni.” „To by pasowało” - król się rozpromienił Całą sprawę chłodno raz jeszcze ocenił: „Mówisz, że jegomość w czerń się przyodziewa? To mi nie pasuje. Aż mnie krew zalewa! Hrabia lubi kolor. Chyba że kolczuga Bo ta raczej czarna. On jest jak papuga! No i jeszcze nosi czarny pas i buty.” Znowu się uśmiechnął: „To trzyma się kupy. Weź sakiewkę wiedźmo boś zapracowała” „Dla królewskiej mości jam że się starała.” „Jutro łeb mu utnę. Już się nie wywinie” Ale zaraz dodał - „Dla kraju to czynię.” Stare drżą jej dłonie gdy złoto zwietrzyła, Król wyszedł a ona znów się zamyśliła: „Wiedźma ze mnie marna. Ma jedyna sztuka, Daje człowiekowi to, czego on szuka.” |
Zajadłe krytykowanie??? Chyba tylko przez kogoś niespełna rozumu:).Jesli taki się znajdzie, tedy wyzywam zuchwalca na ubitą ziemię!!:) Chciałbym tak umieć pisać z marszu:(, niestety Bozia poskąpiła mi tej zdolności:p. Tekst świetny, zabawny a i z przewrotnym morałem:), jak to twoje opowiadanie, które kiedy czytałem:). Pozdrawiam. |
Utwór z gatunku łatwych, lekkich i przyjemnych, a że jest on wierszowany, naprawdę niełatwo osiągnąć właśnie taki efekt przyswajalności, bo to już nie tylko zasługa warsztatu, ale po prostu talent. Chylę czoła liliel. |
Bez sensu krytykować coś, co jest dobre. Utwór bardo mi się podoba, czyta się go lekko, rymuje się fajnie, historia jest zabawna. Czego chcieć więcej? Według mnie, bardzo fajne wierszydło. Chętnie poczytałbym znacznie więcej takich. |
Co tu niby krytykować? Patrzę, czytam już trzeci raz i to z wielką przyjemnością, i jakoś do niczego przyczepić się nie mogę :lol: Natręci wiedzieli co robią, namawiając Cię na ujawnienie. Toż to kawał sztuki jest. :D |
Dotąd nie wypowiadałem się o dziele Liliel z prostej przyczyny. Jestem jednym z owych dwóch natrętów namawiających Ją do zamieszczenia "Mojego bajdurzenia" na LI. Ale teraz skoro ukazało się parę pochlebnych recenzji myślę że czas bym i ja dołożył cegiełkę. Co mi się w "Moim..." podoba najbardziej ? Prostota. To opowiadanie (bo za takie je uważam, tyle że wierszem) nie udaje niczego. To prościutka, ba wręcz banalna historyjka z niebanalną pointą. Dotyczy nie tylko władców, ale i żebraków, kto czasem nie słyszy tylko tego co chce słyszeć ? Liliel dołożyła do tego to owe "coś". Nie da się tego nabyć, nauczyć, nawet trudno zdefiniować, albo się to ma albo nie. Dzieki temu to opowiadanko nabiera dodatkowego szlifu, zyskuje coś , co nienamacalne, ale uchwytne dla czytelnika, coś co odróżnia je od innych. Mam nadzieje Liliel że na tym nie poprzestaniesz i jesli "Moje bajdurzenie" powstało "z marszu" to maszeruj, maszeruj, maszeruj...:) Jak to mam w zwyczaju nie ocenię tego opowiadania, po prostu jest dobre, bardzo dobre... |
Ciekawie i sprawnie napisane. Uśmiechnąłem się nie raz :D:D w trakcie czytania. Nie ma sensu rozwijać aparatu krytycznego, bo ja sam autorka mówi to "takie luźne rymowanie". Jedna uwaga. Pomieszanie słownictwa przestarzałego z nowoczesnym rodzi komizm:D Liliel zachęcam do dalszego tworzenia i publikowania na LI. Pozdrawiam Adr |
Co tu wiele mówić :) Super :) |
Mam nie za dobry humor i chciałbym się do czegoś przyczepić, niestety nie ma do czego ;( . Gratulacje za ten tekst. |
Nie chcę powielać tego, co już napisano, więc wstawiam tylko kropkę . |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:13. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
artykuły rpg