lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Opowiadania (http://lastinn.info/opowiadania/)
-   -   Lodówka i Wieża (http://lastinn.info/opowiadania/6341-lodowka-i-wieza.html)

AC. 25-10-2008 22:03

Lodówka i Wieża
 
Czas. W tym świecie tak mało czasu nam pozostało. Ciągle ktoś gdzieś biegnie, ciągle ktoś się śpieszy... I codziennie miliony ludzi patrzą jak jedna cyfra zmienia się w drugą, obie te liczby to dni. Dni dzielą się na godziny, godziny na minuty, minuty na sekundy. To porządek tego świata. Nie można go zmienić, wszystko jest już ustawione. Niezależnie czy to jest pogoń za marzeniami, czy pogoń za materialnymi rzeczami - śpieszymy się. A gdy się człowiek śpieszy to się diabeł cieszy - jak mówi stare przysłowie. Jeśli to jest prawdą to teraz pewnie turla się ze śmiechu. Strasznie się zamyśliłem, nawet nie zauważyłem jak Radek wszedł do kuchni i przekręcił kolejną cholerną kartkę w kalendarzu. Kolejny dzień, kolejny świt, kolejny wyścig. Wyjrzeliśmy przez okno. Ładna pogoda, choć mroźno... i widać kilka pierwszych płatków śniegu. No w samą porę. Może na Nowy Rok spadnie więcej białego puchu, choć technomagicy z telewizji przepowiadają co innego. Jeden płatek, dwa płatki, trzy płatki, dziesięć... liczę je, a w tym czasie rozpoczął się rytuał kuchenny. Radek wziął dwie szklanki ze swojego pokoju i je umył, w tym czasie włączył wodę na nową herbatę. Usiadłem na szafce przy oknie i oparłem tył głowy o szybę. Przyjemnie chłodno, w tym czasie zobaczyłem całość rytuału: zmywanie, smarowanie chleba masłem, wybieranie czegoś na kanapkę z lodówki, woda się zagotowała, dokończenie kanapek, zaparzenie herbaty, odłożenie szczura do szafki do późniejszego wykorzystania, wciśnięcie cytryny z lodówki, zamieszanie herbaty, położenie wszystkiego na stole i włączenie telewizji. Tak, tak... codziennie to samo. Nawet wiem jaki kanał... informacyjny i chwilę później irytacja i przekręcenie na kanał z kreskówkami. Nie ta pora, nie spodoba mu się ta kreskówka... i znów kanał informacyjny. Codziennie to samo, codziennie jeden rytuał. Nawet ilość masła jest automatycznie starannie wyliczona, jak dla mnie po prostu za dużo. Odwróciłem się i spojrzałem na lodówkę stojącą w kącie - ale tam brudno. No nic, wezmę latarkę jak Radek wyjdzie i zobaczę co tam jest za tym starożytnym mechanizmem. Nadruk na boku twierdzi, że lodówkę wykonano w Związku Radzieckim jeszcze, gdy Stalin żył. Stara radziecka robota... moje rozmyślania znów zostały przerwane przez Radka, który wyrzucił talerz i pustą szklankę do zlewu, Wyłączył telewizor i wyszedł. Chwilę później usłyszałem jak zamyka drzwi od zewnątrz kluczem. Jeszcze kilka sekund i zobaczyłem go przez okno na podwórzu. Założył tylko swoją wiatrówkę pod kolor czarnych dresów - przeziębi się pewnie. Od czasu zaginięcia swojego brata wydaje się jakiś dziwny. Jakby o nic nie dbał... ech, ale minął dopiero tydzień, pewnie mu przejdzie. Tym czasem trzeba zobaczyć co z lodówką. Pamiętam jak wczoraj widziałem dwie mrówki zmierzające pod lodówkę. Może tam mają kopiec? A może swoją własną cywilizację w podłodze i chcą przejąć władzę?... głupie myśli... to przecież nie myszy laboratoryjne Pinky i Brain...

Od rana minęło kilka godzin, zmęczony Radek położył siatkę na ławce i usiadł. Zimno, ale przynajmniej nie utytłał się jak prosię jakieś. Spróbował "Maginificiento Coli", którą kupił w pobliskim sklepie. Za 2zł kupił pięciolitrowy baniak, to z pewnością jest coś obrzydliwego. Wypił łyk i z obrzydzeniem wypluł zawartość swoich ust na chodnik. Smakowało jak... zagotowane miśki żelki z domieszką rozpuszczalnika. Syf niewątpliwy. Z nieskrywanym obrzydzeniem Radek położył baniak obok ławki. Może ktoś kiedyś skorzysta. Tym czasem mocniej zaczęło padać, Radkowi zrobiło się zimniej i wtedy... jakby wyłonił się z podziemii... stał przed nim Karol. Zdaję się jeden z ostatnich przedstawicieli neandertalskiego plemienia, które przed tysiącami lat było tak liczne na tych terenach. Wysunięte czoło, wysunięta szczęka, popsute lub wybite zęby, dwa metry wzrostu i dziesiątki kilogramów mięśni. Dodać do tego krosty, obciąć do zera włosy, ubrać to w fioletowe dresy i gotowe: tak właśnie wygląda z zewnątrz Karol. A jakie jest jego wnętrze? No cóż... z mnogiej ilości wulgarnych słów i agresji wnioski same się nasuwają... czy jest coś więcej? Z pewnością, wszyscy przecież mają jakieś marzenia... wszyscy za czymś gonią... Wróćmy jednak do Radka i Karola. Spotkania, pierwszego ich spotkania od czasu zniknięcia brata Radka. Karol, trzy lata starszy od Radka był bardziej kolegą jego brata. Młodszy zdziwił się, gdy zobaczył twarz osiłka z bliska. Malował się na niej dziwny strach... "tyle razy widziano go uczestniczącego w różnych bijatykach i nigdy nie był przestraszony... co też mogło mu się stać?" - pomyślał Radek. Po kilku minutach rozmowy wszystko się wyjaśniło: osiem dni wcześniej Karol z kolegami balował w piwnicy Wieży i przez przypadek zostawił tam torbę podróżną, w której transportował wódkę. Niestety dwa dni później drzwi zostały zamknięte na klucz i zabezpieczone i teraz można tam wejść tylko przez okno, oczywiście dla Karola jest ono za małe. Torba jest niezbędna, bo jego rodzice mają wyjechać i niedługo zaczną jej szukać. Działać trzeba szybko bo tak mało czasu mu pozostało. Tylko Radek może mu pomóc, bo on z pewnością będzie mógł wejść przez okno. Oczywiście początkowo młody niechętnie podszedł do tego, ale po chwili, a raczej po obiecaniu mu dychy za fatygę, zgodził się. Razem poszli do starej wieży ciśnień, która od lata była meliną różnych ludzi pragnących wypić czy przyćpać coś. Dość upiornie wyglądała, a gdy stanęli przy głównych drzwiach pogoda zupełnie się zarwała. Rozpoczęła się zamieć śnieżna, Karol wręczył Radkowi latarkę i podsadził go do okna. Chłopak z łatwością wszedł do środka i poświecił po wnętrzu. Nic ciekawego tam nie było, ot kilka starych graffiti, dużo rozbitego szkła, jedna czy dwie strzykawki na podłodze. Klapa od piwnicy została wyrwana i sprzedana na skupie złomu przez zaginionego brata, tak samo zresztą jak większość zachowanych szafek i metalowych komponentów dawno zniszczonych i zapomnianych maszyn. Powoli Radek przeszedł przez środek sali i spojrzał na podłogę. Butem odgarnął szkło i zobaczył czerwonożółtą plamę. Nastolatek pierwszy raz tam był i pragnął zobaczyć to o czym opowiadał mu kiedyś brat. Podobno w tym miejscu, kilkanaście lat temu szesnastoletnia dziewczyna poderżnęła sobie gardło. Dość niezwykły sposób popełnienia samobójstwa. Ta krótka historia ma swoje potwierdzenie w starych kronikach, natomiast otoczka mistyczna już nie. Według niektórych to Upiór będący dawniej robotnikiem, który zginął na budowie tej Wieży Ciśnień, poderżnął jej gardło. Dość straszna historia, jednak chciwość i pogoń za dychą zmusiła Radka, żeby zszedł schodami w dół. Powoli, powoli, żeby tylko drewniane schody się nie zarwały doszedł do betonu podłogi. Dopiero wtedy zwrócił uwagę na kilkanaście czarnych płaszczy stojących przed nich. To ludzie... ale co oni tam robią? Radek postanowił się wycofać, tyłem wszedł na schodek, ale wtedy ktoś go złapał za ramiona. Za sobą usłyszał głos Karola "Nigdzie już nie pójdziesz." Jedna z mrocznych postaci wyciągnęła wielki, zardzewiały sztylet, uniósł go nad głowę Radka ostrzem w dół i wtedy nastolatek dostrzegł, że przed nim stoi jego brat...

Spróbowałem unieść choć trochę lodówkę, ale za cholerę nie byłem w stanie jej udźwignąć. Być może gdybym wyciągnął wszystko z niej to bym coś wskórał... ale szczerze mówiąc aż tak to ja nie jestem ciekawy. Wyjrzałem przez okno: całkiem ostro zaczęło padać. No, no, no... ja lubię śnieg, lubię się ślizgać na świeżym śniegu, szkoda, że tak mało ludzi chce się ze mną poślizgać... ech, no nic. Opierając się o szafkę pod oknem spojrzałem w bok i dopiero wtedy zobaczyłem coś widocznego, ale na tyle magicznego, że umysł ludzki woli wytuszować obraz niż pozwolić na myśli... czasem widząc rzeczywistość można łatwo zwariować. Gniazdka za lodówką puste, nie ma tam wetkniętej ani jednej wtyczki, wśród kurzu, z latarką w ręku dostrzegłem wtyczkę wiszącą niedbale na elementach tylnych ustrojstwa. Otworzyłem drzwiczki i zaświeciło się światło... jak to świeci bez prądu? Jak to działa bez prądu? Czy to możliwe... bez prądu? Jeszcze zanim do końca oszalałem zamknąłem drzwiczki i machnąłem ręką na tą całą lodówkę. Szczerze mówiąc jak dla mnie może pod nią być i zejście do samych czeluści Piekieł albo pod same bramy Raju, ale ja tego nie zamierzam już sprawdzać. Ciekawość to pierwszy stopień do Piekła, przeszedłem już wszystkie, byłem nawet tam, ale... no patrzcie ludzie, która to godzina! Już wieczór, a ja cały dzień spędziłem w kuchni, czas już wyjść. Założyłem moją granatową, zimową kurtkę, na dłonie czarne, zamszowe rękawiczki, a na nogi moje niezniszczalne buty sportowe i wyszedłem z tego dziwnego mieszkania na pierwszym piętrze. Powoli, powoli schodziłem po schodach... a czemu nie? A pali mi się gdzieś? Wyszedłem na dwór i kilka minut poślizgałem się na kostce chodnika i parkingu. Świetna zabawa, ale przerwałem ją, bo co za dużo to niezdrowo. Ze śmiechem wsiadłem do swojego samochodu marki Datsun. Bardzo dobry samochód, zamknąłem od środka drzwi i odwróciłem się zobaczyć czy ktoś nie ukrywa się na tylnym siedzeniu. Nie było tam nikogo, więc z ulgą oparłem się o kierownicę. Mam tak dużo czasu... spojrzałem na śnieg i ze śmiechem włączyłem silnik, światła, zapiąłem pasy i odjechałem. Tak dużo czasu...



A.C.
29 grudnia 2006, 01:35:31

AC. 31-10-2008 11:13

Jakieś komentarze?


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:25.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
artykuły rpg


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172