"Kolejna historyjka do straszenia dzieci" Część pierwsza Do pracowni wpadł zdyszany gnoll. - Kończysz już? - spytał, lekko tylko poruszając wargami, jednak odsłaniając wilcze kły. Jego sierść była cała potargana, pysk poharatany. - Właściwie ledwo zacząłem. To bardziej czasochłonne zadanie niż ci się wydaje. - odparł siedzący przy niewielkim, zawalonym różnymi papierami stoliku sidian. W całej tej norze była tylko jedna mała świeczka. Roztańczony na knocie płomień zalewał bladym światłem pokryte znakami najróżniejszych języków i szyfrów zwoje i odbijał się blaskiem na smoczych łuskach Atsu. - Streszczaj się, za jakiś bliżej nieokreślony czas będziesz potrzebny. Jaya widziała parę ożywieńców, a ja musiałem biec parę minut za jakimś szczurem, który już mnie widział i biegł poinformować resztę hałastry o nas. - Jeśli nie odczytam tych wiadomości, cały nasz wysiłek na nic. Dajcie mi czas, a wszystko będzie w jak najlepszym porządku. I powiedz Jayi żeby trzymała się bliżej kryjówki. W tym momencie z góry wychyliła się kocia twarz felianki. - Miałeś coś do przekazania? - powiedziała, zeskakując na dół. Wylądowała miękko i weszła do środka. - Mówię tak głośno? - spytał - Mam słyszeć wszystko nawet gdy coś jest ciche. Taka robota. - w jej tonie było coś jak użalanie się nad sobą, ale zarówno Atsu jak i Chordag wiedzieli, że Jaya nie ma nic przeciwko owej robocie. Po prostu lubiła to użalanie się - Jakby co ciągle jestem nad norą. - po tych słowach wyskoczyła ponad wejście do kryjówki i wciągnęła się zwinnie na górę. Sidian spuścił głowę, próbując się z powrotem skupić na pismach. Chordag wyszedł przed norę. - Czekaj! - powiedział Atsu, jakby nagle doznał olśnienia - Podejdź tu. Gnoll pokręcił głową zniechęcony i wrócił do biurka maga. - Potrafisz to odczytać? - spytał, patrząc to na wilczy pysk, to na zwój na który wskazywał. Iarvińczyk pochylił się nad papierami, opierając się o stolik. - Odczytać? To raczej jakiś nieudolnie zrobiony obrazek spleciony z nic nie znaczących liter, niż pismo... Zamek, jakiś kwiatek tu widzę... Jakieś piekielne bestie... - Tak... Kwiatek! Bez ciebie nie zwróciłbym na to uwagi ale... takie kwiaty nie rosną na ziemi. To kwiat kaktusa unthalskiego. Z kolei na bramie... Te nieregularne linie z liter jako rysy i plamy udające przebarwienia papieru... Tworzą runy, które można by przetłumaczyć jako "dziewięć kwadratów". - Sargand? - spytał zaciekawiony gnoll. - Prawdopodobnie. - A ten miecz leżący na murze? Ma jakieś znaczenie? Sidian parę sekund poświęcił na wpatrywanie się na miejsce wskazane przez Chordaga - tak, gnoll był niezwykle doświadczony w znajdywaniu porzuconego uzbrojenia - aż w końcu dostrzegł specyficzne linie składające się na ostrze. Atsu z wrażenia otworzył usta. - Znam tą broń. Gnoll uniósł krzaczastą brew. - Zwą go różnie... Ma niewyobrażalne znaczenie. Miecz cieni, miecz piekielnych ogni, ostrze Harandoz, zguba ludów, pożeracz światów... A wśród ludów górskich gnolli znany jako... - Kohgodoros... - dokończył za sidiana Chordag. Sidian pokiwał głową. - Więc ta banda bezmózgich idiotów zamierza zaatakować klejnot pustyni dla zdobycia broni, którą szlachta wymyśliła żeby straszyć dzieci? To Jaya znów zajrzała do góry nogami do nory. - Ja widziałem ten miecz, Jaya. On istnieje. - A może widziałeś miecz wzorowany na utartym wizerunku Harandoz? Może to był zwykły, groźnie wyglądający nie nadający się do niczego dwuręczniak? - Hej, nie obrażaj dwuręczniaków! - warknął do kotki gnoll - Gdyby ktoś cię z takiego uderzył nie żyłabyś po jednym ciosie! - Znam lepsze bronie zabijające po jednym ciosie, jak dobrze naostrzony sztylet albo szabla. Celny cios i nie żyjesz, bo takie ostrze nie wymaga masy żeby zabić. Dwuręczniaki są dla zakompleksionych wilczurów potrzebujących jak największej broni. - Jak pies z kotem... - westchnął Atsu, nim gnoll zdążył się odgryźć. - Mówisz tak bo jesteś sidianem, a powiedzenie "jak smok z behemotem" albo "jak smok z hydrą" brzmiałoby głupio. - odrzekła Jaya. - Mam wrażenie, że rozmawiamy trochę za głośno - gnoll prawie krzyknął. Teraz to już nie robiło różnicy. W ich stronę biegł oddział złożony z paru szczuroludzi, ze dwóch koboldów, kilku nieumarłych, grupki osób przypominających ludzi, jednego gnolla i jednego ogra. Kilka sylwetek już z nadzwyczajną prędkością biegło w różne strony, prawdopodobnie mając zamiar ściągnąć kolejne bandy. Sidian zerwał się z krzesła i złożył dłonie w jakiś magiczny gest. Chordag dobył miecza, felianka łuku. - Mam plan. Wciągnijcie ich tutaj, do środka. - Zwoje już nie są potrzebne, czy zamierzasz je w międzyczasie spakować? - ironicznym tonem rzekł gnoll, mierząc wzrokiem swojego rodaka stojącego po przeciwnej stronie w walce. - Życie cenię trochę bardziej niż parę dodatkowych informacji, które moglibyśmy wycisnąć z tych listów. - warknął Atsu, wyciągając ręce w stronę ogra. Ten padł na kolana i ryknął z bólu. Błyskawicznie jego otwarte gardło przebiła strzała. - Ożywić go, szybko, śmierć nie zwalnia ze służby prawdzie! - krzyknął ktoś. Sidian szybko omiótł wzrokiem wrogą grupę, szukając kogoś mamroczącego coś, wykonującego jakieś gesty albo robiącego cokolwiek, co mogło być związane z magią - na próżno. Truchło ogra błysnęło bladym fioletowym światłem i podniosło się na nogi. W tym samym czasie Chordag już usiłował bronić się przed bezlitosnymi ciosami topora drugiego gnolla. Powoli się wycofywał, szybkimi machnięciami miecza nie dopuszczając do siebie bandy szczurów. - Długo tak nie wytrzymam, Atsu! - Załatwiam ci ochronę przed ich czarami, więcej dla ciebie na razie nie zrobię. Jaya wskoczyło na drzewo, którego korzenie oplatały całą norę. Tam sięgnęła do pasa i wyciągnęła fiolkę pełną wściekle czerwonego płynu. - Powiedzcie mi, w którego rzucać! - W sam środek! - krzyknął sidian. Felianka wypełniła polecenie. W miejscu, gdzie rozbiła się buteleczka, powstała wielka kula ognia, pochłaniając każdego, kto stał w pobliżu. Z grupki strzelców przetrwał więc tylko jeden człowiek. Co najzabawniejsze, stojący w samym centrum wybuchu. - Ten najżywotniejszy to mag! - wrzasnął Atsu, podchodząc pod ścianę kryjówki. Chordag stanął pod przeciwległą, wpuszczając do środka bandę szczuroludzi, wściekłego gnolla i nieumarłego ogra. - Z państwem się już pożegnamy. - szepnął sidian, dając znak towarzyszowi. Obaj szybko wyskoczyli z nory. Gnoll pomknął biegiem ku czarnoksiężnikowi, zaś Atsu wywołał potężną eksplozję w samym środku kryjówki, tak silnej, że cała jama się zapadła, zagrzebując martwych. Równolegle do huku wybuchu rozległ się ryk bólu nekromanty, w którego trzewiach znalazło się ostrze Chordaga. - Wrócę silniejszy. - wydusił z siebie człek, padając na ziemię w kałuży krwi. - Kolejny idiota, który uwierzył w obietnice nieśmiertelności i potęgi. - sidian był wyraźnie zniesmaczony. Na jego twarzy, a raczej smoczym pysku zagościł wyraz wyjątkowej dezaprobaty. Jaya zeskoczyła z gałęzi na dymiący kopiec, stanowiący grób dla wrogiego oddziału. - Powinniśmy się stąd wynosić. Zaraz przybiegnie więcej. - rozglądała się gorączkowo po okolicy. Gnoll odpiął parę rzemyków i odrzucił wygięty od ciosu naramiennik. - Zostawiasz ślady. - powiedział sidian - W gruncie rzeczy całkiem dobry pancerz, skoro wytrzymał cios oburęcznego topora. - Nasze stopy też zostawiają ślady, wielki huk, spopielone trupy, kałuże krwi i wzbijający się dym i kurz to też ślady. Rozwalony kawałek pancerza niewiele tu zmienia. Sidian westchnął i zaczął wzrokiem szukać jakiejś drogi ucieczki. |
Skoro już zostałem na innym forum zmuszony do przejrzenia, podkreślenia błędów i wydania opinii, wkleję to po prostu tutaj: Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Hm, hm, hm. A werdykt? Za szybko przechodzi do walki. Powinno to następować wolniej i bardziej płynnie, z narastającym poczuciem dramatyzmu. Sama walka też trwa za krótko, powinna być rozpisana rozleglej, z większą ilością szczegółów. Do tego brakowało mi tu większej ilości wyrażania uczuć i ekspresji postaci - za mało ich w stosunku do samych dialogów. No i końcówka sprawia wrażenie, jakby całość była urwana w połowie. EDIT: Ale, żeby nie było, że tylko wytykam błędy: czytało się fajnie, jest specyficzny klimacik, zaś postacie są charakterystyczne. Nie było źle, ale mogło być lepiej. |
OMG chyba na serio czas przejść do rysowania komiksów. *załamuje się* |
Krótkie, średnio porywające i niezbyt bogate w opisy. Ale mimo wszystko chciałbym przeczytać dalsze losy bohaterów, drużyna zapowiada się ciekawie ;'> PS: Czy tylko mi się wydaje, czy każda postać jest pół-zwierzęciem/bestią? xD |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:50. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
artykuły rpg