Napisane dzisiaj, pod wpływem gry i filmu. Proszę wytykać błędy
W celi jednego z komisariatów Nowego Jorku siedział Ajax. Członek gangu Warriors, uwięziony po napaści na kobietę w parku. Czerwona kurtka ze znakiem gangu Warriors na plecach, pod nią czarny podkoszulek. Niezbyt długie włosy. Gdyby podążył za towarzyszami, nie siedziałby tu, głodny, wściekły i żądny zemsty – na policji, gangach, przez które tu siedział, i w małej części na Warriors.
- Ile tu mam jeszcze siedzieć? – splunął na podłogę. Irytowało to niezmiernie policjanta, który siedział za biurkiem.
- Mam nadzieję, że do końca życia, gnojku. Dobrze znamy ten znaczek na twoich plecach, aż za dobrze. – wysyczał starszawy policjant. Był on dobrze zbudowany, istny atleta – góra mięśni z lekkim dodatkiem tłuszczu. Ajax miał już odpyskować, gdy drzwi wejściowe otworzyły się, i dwóch policjantów wwlekło przez nie kogoś, kogo dobrze znał. Cleon – szef gangu Warriors, uznany przez nich za martwego – kto by przeżył w końcu walkę jeden na dwudziestu? Krew ciekła Afro amerykanowi z nosa, z ust, nawet z uszu. „On powinien wylądować w szpitalu, a nie w celi!” pomyślał mimowolnie Ajax, poprawiając rękawiczkę na prawej dłoni. „Pewnie wrzucą go do mojej celi..w końcu to jedyna na tym zawszonym komisariacie. Poradzę sobie z tymi trzema glinami.” – już powstał plan w głowie najtwardszego członka gangu Warriors. Gdy tylko drzwi od celi odjechały trochę na bok, Ajax zerwał się z łóżka i skoczył na policjanta z pałką, który widocznie miał ochraniać kumpla. Złapał go za głowę, i uderzył czołem w nos, przez co glina natychmiast zalał się krwią. Ajax pchnął zakrwawionego policjanta na drugiego, który już zdążył wrzucić Cleona do celi, a teraz przymierzał się do zdzielenia Ajaxa pałką. Jednak policjant, który dotychczas siedział za biurkiem, już zdążył wstać i zamachnął się na Ajaxa. Ten dostał pięścią, podobną do bochna chleba prosto w skroń, tracąc na chwilę świadomość. Przed drugim ciosem uchronił go Cleon, który zdołał jakoś wstać, i rzucić się na cięższego ze dwa razy policjanta. Przewrócił go na biurko, które od razu się załamało. W tym samym czasie Ajax okładał już pięściami dwóch leżących policjantów, podczas gdy Cleon metodycznie kopał giganta w głowę. Po chwili wszyscy obecni na małym komisariacie stróże prawa leżeli w krwi, niezdolni do niczego innego niż po prostu życia.
- Zwiewajmy, zanim wstaną albo przyjdzie ich więcej! – rzucił Cleon, i obydwoje wybiegli z komisariatu. Ulice były ciche, i tylko tupot ciężkich butów dwóch Wojowników przerywał tą ciszę. Przystanęli, gdy od komisariatu dzieliły ich cztery przecznice, jeden mur i dwa płoty.
- Jakim cudem przeżyłeś? Przecież było ich ze dwudziestu!
- Skopali mnie, mam chyba parę połamanych żeber. Ale to nieważne! Nasi kumple mogą teraz leżeć gdzieś w ciemnym zaułku, tłuczeni przez gliny albo gangi! Musimy wrócić do Coney! – rozkazał Cleon, obwiązując głowę swoją opaską, wyciągniętą z kieszeni. Wyglądał teraz jak szaleniec – zakrwawiony, z łbem przewiązanym opaską zrobioną z lamparciej skóry i z obłędem w oczach.
- Od Coney dzieli nas połowa miasta, a my jesteśmy sami! – zauważył Ajax, ścierając krew z własnej skroni.
- Nie wszyscy się na nas uwzięli. Znasz pewnie gang, dzięki któremu dostaliśmy się na zebranie? Jeden z nich pomógł mi zwiać ze spotkania. Chwilę po tym nas zgarnęli, ale Saracens dalej nas lubią. Ich teren tak daleko nie jest – możemy tam pójść, odetchnąć trochę i poprosić ich o pomoc. Oni wiedzą, że ktoś nas wrobił!
Ruszyli więc. Szli oświetlonymi ulicami, nie bacząc na to, że wszędzie były gliny, gangi walczyły ze sobą na śmierć i życie i wszędzie można było zginąć. Oni mieli reputację. I byli silni. Przechodnie schodzili im z drogi, przed policjantami wystarczyło się ukryć, a członków gangów stłuc na miazgę.
- Stary, patrz, kto tu jest! – zaśmiał się cicho jakiś mężczyzna, pokazując palcem Ajaxa i Cleona, akurat przechodzących obok wpół rozebranego drewnianego płotu.
- Tak daleko od swojego terenu..i sami. My ich nie lubimy, co nie? – uśmiechnął się szyderczo drugi. Obydwaj stali, opierając się o mur z drugiej strony ulicy. Byli niewidoczni dla Ajaxa i Cleona, bo lampa, pod którą stali nie działała. Jednak gdy wyszli z cienia, pokazały się ich facjaty i, co ważniejsze, kurtki. Niebieskie ze znakiem gangu Destroyers. Gangu, który został doszczętnie zniszczony przez Warriors, ale niedobitki przeżyły.
- Kogo ja widzę..stój, jak do ciebie mówię, szmato! – zdenerwował się wyższy Destroyer, w końcu zwracając na siebie uwagę Cleona. Obydwaj Warriorsi tylko na siebie spojrzeli, zanim rzucili się na przeciwników. Prawy sierpowy Ajaxa trafił wyższego prosto w szczękę, zaraz po nim był cios łokciem w nos i sprowadzenie do parteru. Jeden cios, drugi..aż Destroyer wreszcie zrzucił z siebie Ajaxa i wydobył z tylnej kieszeni spodni sprężynowca.
- Nieładnie się tak bawić, kolego. – roześmiał się Ajax, krążąc wokół przeciwnika. Krążyli po okręgu, a Destroyer starał się zbliżyć, aby wbić nóż w przeciwnika i zakończyć walkę. Najtwardszy członek Warriors kątem oka szukał jakiejś broni – i znalazł. Metr od niego, na ziemi, leżała sztacheta od płotu. Z gwoździem na jednym końcu. Ajax szybko się schylił i chwycił broń. Destroyer skorzystał z okazji i rzucił się na niego, próbując rozpłatać Warriorsowi głowę. Jednak kawałek drewna świsnął w powietrzu, i trafił w głowę Destroyera. Gwóźdź wbił się cały w oko przeciwnika Ajaxa. Upadł na ziemię bezwładnie, i była to ostatnia rzecz jaką zrobił w życiu.
Tymczasem Cleon toczył bój ze swoim przeciwnikiem, niższym z dwojga. Widać było już po jednej wymianie ciosów, że jest on lepszy od swojego martwego kolegi. Szef Warriors oberwał już dwa razy w głowę, i był zamroczony – w dodatku, nie był w najlepszej kondycji fizycznej. Destroyer świetnie trzymał gardę, blokował wszystkie ciosy. Dopiero kopniak, skierowany w czuły punkt go zmiękczył, pozwalając Cleonowi na atak głową, kolanko wycelowane w głowę, a później zmiażdżenie twarzy leżącego przeciwnika butem.
- Niech ma chłopak nauczkę na przyszłość. – powiedział Cleon, gdy nagle rozległy się syreny policyjne, a na ulicę wjechały dwa radiowozy. Widocznie któryś przechodniów zawiadomił policję, która dzisiejszej nocy i tak była czujna. Szef Warriors sprintem pobiegł w kierunku najbliższego płotu i przez niego przeskoczył – Ajax podążył za nim, gdy tylko podniósł sprężynowiec.