Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > O forum > Pomoc
Zarejestruj się Użytkownicy

Pomoc Jeżeli masz jakiekolwiek kłopoty z poruszaniem się po LastInn, nie wiesz jak założyć sesję lub dołączyć do istniejącej - zadaj pytanie na tym subforum. Upewnij się jednak najpierw, czy odpowiedź nie znajduje się w "Forumowym FAQ".


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-09-2007, 00:28   #1
 
Grey's Avatar
 
Reputacja: 1 Grey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodze
Galeria postaci - przykłady jak tworzyć postaci

GALERIA POSTACI

Witam,

Jestem początkującym userem na tym forum, ale już miałem okazję zetknąć się ze świetną kartą postaci (a właściwie historią) kitsune i to mnie natchnęło, że warto byłoby się uczyć od najlepszych. Myślę, że warsztaty jak stworzyć historię postaci, tak aby była ciekawa i merytorycznie i stylowo, są chyba dobrym pomysłem.

Proponuje by osoby które uważają swoją postać / historię postaci za ciekawą podali tutaj ją za przykład i skomentowali / skrytykowali. Ponieważ zaczynając temat warto samemu coś w temat wnieść, zacznę od swojej ostatniej postaci.

Agent Pinkertona, Matt Fitzgerald

Wymyślona w pubie wraz z kumplem, który też startuje do tej samej sesji. Postanowiliśmy po chwili burzy mózgów stworzyć ojca i syna. Przy czym ojciec nie przyznaje sie do owego młodzieńca. My jako gracze wiemy, że są naprawdę rodziną, ale w świecie gry tylko matka i syn wiedzą to NA PEWNO.

Tego w historii poniższej nie ma i wynika z obu historii non explicite. Więc tylko sygnalizuję.
Zacząłem od wysłania MG poniższej scenki

Scenka przedstawiająca postać

Po wysłaniu MG zadał kilka pytań i zrozumiałem, że ta historia jest dziurawa jak ser szwajcarski CHOCIAŻ w głowie miałem kompletną. Trzeba było to jakoś nadrobić. Na szybko wymyśliłem, że większość dziur zatka list, który wysłała postać przed kilkoma laty do Agencji Pinkertona (w któej obecnie pracuje) gdy starała się o pracę. Jest to po prostu życiorys.

Po napisaniu życiorysu uznałem, że warto jeszcze coś dodać i uściślić. Więc uznałem, że Agencja postanowiła dokładnie prześwietlić kandydata i pewien śledczy zajął się tym. Tak powstał komentarz do Życiorysu.

Po napisaniu obu pomyślałem, że ciekawie byłoby to ubrać w jakąś formę, która zrobi dobre wrażenie na MG. Wrzuciłem więc to na strone z dopiskiem, że "Po przeczytaniu, proszę kliknąć obrazek" (przerzucić stronę)

Oto jak to się prezentuje:
Listy dotyczące Matta Fitzgeralda

PODSUMOWANIE


Daje się zauważyć błędy stylistyczne wynikające z pośpiechu (już, już chce wysłać).

Z początku poszedłem na żywioł, choć miałem kompletny pomysł na postać usiadłem na szybko do jej spisania, przez co nie przemyślałem ani samej scenki (naciągana i nie pokazuje, czy jest naprawdę dobrym detektywem, czy tylko ma szczęście), ani całościowego sposobu przedstawienia postaci ze wszystkimi niuansami. Dopiero po fakcie próbowałem to nadrobić drugą częścią. Myślę, że ogólnie wrażenie MG było gorsze, niż gdyby dostał wszystko od razu w przemyślanej formie.

Ale to myśli, które mnie naszły po przeczytaniu dwa dni później historii postaci kitsune



Porucznik Abwehry, Kurt Waenecke

Tutaj gracz postawił na jednolitość formy, ale od początku do końca przemyślanej. Przysłał mi dokument PDF (!!) z historią niemalże zupełnie pełną (brakowało tylko okresu przed wojskiem), z ciekawymi zabiegami chronologicznymi i krótkimi scenkami z różnych ważnych dla postaci wydarzeń i okresów. Warto zwrócić uwagę na bardzo klimatyczne zdjęcia wspaniale komponujące się z opowiadaną historią.

Historia Kurta Waenecke w PDF

Dodatkowo w rekrutacji zażądałem akt, czyli suchego dokumentu z pewnymi informacjami jak rodzina itp. Które także rzecz jasna otrzymałem.
W rezultacie dostałem postać, co do której nie miałem żadnych wątpliwości... no, nie wiedziałem jak ma na nazwisko Liza.

PODSUMOWANIE

To co w tej historii to dość duże skomasowanie informacji przy jednoczesnym ich bardzo szerokim zakresie. Dowiadujemy sie z tej opowieści o tym gdzie postać służyła i walczyła, jak tam było, co robiła podczas owej służby, w jakiej kolejności się wszystko działo. Jakie efekt na niej wywarła utrata nogi, jak sobie radzi z własną psychiką (a raczej nie radzi). Poznajemy dziewczynę, która o postać się stara.
Oczywiście, możnaby pójść dalej i stworzyć więcej NPCów i punktów zaczepienia subquestów. Jednakże wtedy mogłoby dojść do przeładowania, w którym potencjalny MG (ja) mógłby się bez trudu pogubić.

Zapraszam do publikowania swoich historii
 

Ostatnio edytowane przez Grey : 06-10-2007 o 21:09.
Grey jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 29-09-2007, 00:50   #2
 
behemot's Avatar
 
Reputacja: 1 behemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwu
Świetny temat, na początek przedstawiam jedna z kart, która mi się podoba. Licze że zostanie solidnie "zjechana" co przywróci moje ego do rozsądnych rozmiarów A poważnie to już po ptokach, ale może komuś się przyda jako źródło inspiracji. (mam nadzieje, ze wykorzystuje temat z godnie z ideą założyciela)

Niestety MG stwierdził tylko że jest świetna i tyle :-/ podejrzewam, ze nie wykorzysta nic z jej historii, ale trudno.

Słowa wstępu: świat future, postać ma być członkiem jakiegoś elitarnego oddziału komandosów-pilotów.

Samokrytyka: Grafomaństwo poważnie chciałem napisać opowiadanko, a nie karte (co mi się udało) znalezienie potrzebnych informacji jest b trudne.

Historia
EDIT Wklejanie historii to zły pomysł.
EDIT2 jak klikniecie na link dwie linijki wyzej to na docelowy folder mozna wrzucac pliki do 50mb. Bardzo prosze uzywac go dla lepszej sprawy czyli np umieszczając tam historie etc. a nie pirackie materiały czy nieprzyzwoite treści. (można też samemu sobie ząłożyć 4shared)
 

Ostatnio edytowane przez behemot : 29-09-2007 o 01:21.
behemot jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 01-10-2007, 15:22   #3
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Pablo de Cristobala y Sylwa Inkwizytor

Wszystko trzeba rozważyć po trzykroć czasu mamy dość. Stosy zawsze zdążą zapłonąć.
Choć kroczę doliną cienia deviria się nie ulęknę gdyż prorok jest ze mną. Jego moc i ręka mnie poprowadzą.

" Terest, 22 Marca 1575
Drogi nauczycielu.
Wielce się zasmuciłem na wieść o napaści na opactwo i śmierci twojej rodziny, lecz sprawy wagi państwowej przeszkodziły mi odwiedzić cię i ulżyć w twej boleści. Szególniem się zatroskał dowiadując się, że Ewalia również zginęła w pożarze. Pamiętam jak ostatni raz odwiedziłem parę lat temu wasz dworek w opactwie Selladen. Ja młodzieniec tak dorosło się czujący na owy czas siedemnastoletni, a za mną przekradający się ten szczygiełek zawsze potrafiła mnie rozśmieszyć. Ileż to wtedy ona miała dziesięć, nie chyba jedenaście lat. Zresztą to nie ważne kochany nauczycielu, nie chciałbym przedwcześnie rozbudzać twoich nadziei, ale być może ta wiadomość wyrwie cię z marazmu, w którym już tak długo tkwisz. Wiedz zatem, że być może widziałem twoją Ewalię. Nie pisałbym o tym gdybym nie widział jej przy kilku okazjach stolicy, lecz zawsze jakoś znikała mi tłumie. Zapraszam, więc ciebie do mnie, iż byś sam mógł rozpocząć poszukiwania.
Twój uczeń
Jego Książęca Mość
Huan de Torille y Welna"

Wyjątki z dziennika Inkwizytora Pablo de Cristobala y Sylwa.
"17 marca 1567r. Terest
Wezwany zostałem dzisiaj do siedziby świętego oficjum w Terestcie. Pewien zamaskowany osobnik zagroził mi, że jeśli nie zakończę, śledztwa w sprawie biskupa Albonworeza, spotkają mnie przykre konsekwencje. Roześmiałem się tylko w twarz tchórzowi...

28 marca 1567r. Terest
Otrzymałem wiadomość o napaści na moje posiadłości na szczęście nic się nie stało i straty były niewielkie...

1 kwietnia 1567r. Terest
Znowu odwiedził mnie ten zamaskowany mnich ty razem zagroził, że nieszczęście spotka moja rodzinę. Zaczynam się bać o życie moich najbliższych...

14 kwietnia 1567r. Terest
Strzelano do powozu mojej rodziny. Zabito stangretów na szczęście nic się nie stało mojej żonie i córce...

15 kwietnia 1567r. Terest
Zostałem wezwany do pałacu biskupiego. Jego ekscelencja Albonworez w imię zasług jakie poczyniłem dla Karenizmu powierzył mi w wieczysta opiekę jak to ujął dopóki wiara trwać będzie na tych ziemiach, opactwo Selladen. Oczywiście jest to łapówka za wycofanie się ze śledztw, ale boże przebacz, przyjąłem, zbytnio lękam się o swoją rodzinę...

12 marca 1570r. Opactwo Selladen
Odwiedził mnie mój wychowanek i uczeń Huan de Torille y Welna, chyba wpadł w oko mojej córce, taki mariaż dobrze by wyszedł mojej córce...

8 października 1570r. Opactwo Selladen
Boże czym tobie zawinił, że zsyłasz na mnie taką karę. Dwór spalony, ale opactwa nie tknęli -przeklęci, a w nim moja rodzina, słudzy bezlitośnie wyrżnięci. Gdybym nie wiedział, że biskup gryzie ziemie jego bym podejrzewał, ale on już od roku pochowan. Za co...

25 marca 1575r. Opactwo Selladen
Dostałem wiadomość od Huana, Ewalia być może żyje natychmiast wyruszam do stolicy..."
Na tym kończą się zapiski w dzienniku.




Inkwizytor Pablo de Cristobala y Sylwa. 36lat
Urodziłem się biednej szlacheckiej rodzinie roku 1539. Od najmłodszych lat czułem powołanie, aby zostać księdzem i szerzyć wiarę wśród pogan. W seminarium odkryłem, iż o wiele cięższe są winy osób mających nieść wiarę ludzkości. Nasz rektor spółkujący z demonami. Wtedy zrozumiałem, do czego wybrał mnie Bóg miałem wyplenić zło kryjące się w łonie kościoła. Przez krótki okres czasu służyłem i doszedłem do rangi porucznika. Wielu heretyków i czarnoksiężników dało głowę i zakończyło swój żywot pouczającym auto de fe w płomieniach stosu, najbardziej dumny jestem jednak z tego ze wielu ludzi uchroniłem od tego losu odkrywając podłe praktyki denuncjacji i składania fałszywych oskarżeń w celu wzbogacenia się. W wieku dwudziestu lat ożeniłem się szczęśliwie z Anną Gersen, którą to spotkałem na procesie jej ojca oskarżonego o czary, był to jeden z tych przypadków pomówień, o których wcześniej wspomniałem. Bardzo szybko bóg nagrodził mnie i po roku przyszła na świat Ewalia. Byłem chyba najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Spełniając swoje powinności członka świętego oficjum, na polecenie biskupa Albonworeza, boże przebacz byłem też guwernerem Jego Książęcej Mości Huan de Torille y Welna i śledziłem poczynania jego rodziny, nie znalazłem w nich winy, bynajmniej nie takie o jakie oskarżał ją demoniczny biskup z pochodzenia karyjczyk, tfuu. Huan został moim przyjacielem, gdy uratowałem go odbijając z rąk zbójów działających na rozkaz przeciwników jego ojca. Jeden, jedyny raz sprzeniewierzyłem się swoim przekonaniom w obawie o życie swojej rodziny, a była to sprawa biskupa Diego Albonworeza, przyjąłem łapówkę i zaniechałem śledztwa. Ukarany zostałem za to parę lat później, gdy w napaści zginęła cała moja rodzina. W pożarze spłonęły wszystkie dowody winy biskupa ocalał jedynie przedmiot magiczny nie wiem, do czego służący w kształcie aryjskiego krzyża z tym tylko, że górne i prawe ramie zawijają się ku sobie. Próbowałem go później zniszczyć, lecz nawet kowal nie potrafił go skuć.
Skąd pochodzisz?
Agaria
Jak wyglądasz?
Wysoki dobrze ubrany inkwizytor, rude włosy, od nosa do końca żuchwy przez policzek biegnie blizna, pozostałość po ciosie szabli deviria otrzymanej na froncie agaryjskim.
Jakim jesteś człowiekiem?
Zdecydowanym i wierzącym. Nieufnym wobec Karyjczyków, gdyż, mimo iż widziałem wiele deviria, nic nie jest gorsze niż opętany przez nie karyjczyk, czego przykładem był biskup Diego Albonworeza a w obecnych czasach coraz więcej jest z tego kraju ludzi pod ich wpływem mimo okazywanej na zewnątrz pobożności. Zdecydowany papista przyjmujący zwierzchnictwo Kartiny.
Magia i Ciemność...?
Zdecydowany przeciwnik.
Jaka jest Twoja motywacja?
Ochrona ludzi przed Dewaria i czarnoksiężnikami, oraz odnalezienie mojej córki.

Sojusznicy:
Jego Książęca Mość Huan de Torille y Welna

Około 23letni mężczyzna, pochodzący z Cynazji. Około 23letni mężczyzna, pochodzący z Cynazji. Spoglądając w jego stalowo błękitne oczy zdaje się, iż przewiercają one rozmówcę, aż do samej duszy i może on wydobyć od rozmówcy wszystkie jego tajemnice. Poznałem go badając domniemane kontakty z deviriami jego rodziny. Na polecenie przeklętego biskupa Diego Albonworeza, wkręciłem się na dwór jego ojca jako guwerner. W czasie czynności służbowych nie odkryłem nic, co wskazywałoby na stawiane zarzuty. Miałem okazję uratować go z rąk oprawców działających na polecenie konkurentów jego ojca. W czasie nauki odkryłem w nim wdzięcznego, inteligentnego słuchacza. Długie godziny spędzane razem i ciąg opresji, z których go wydobyłem scementowały więzy nas łączące. Jego wiedza i oddanie królestwu zaowocowało posadą zastępcy ambasadora. Na wskutek spisku księcia Gawrger przeciwko jego rodzinie, stracił wszystkie majętności w kraju, pozostał mu jedynie spadek po wuju, opactwo Asender godzinę drogi od stolicy Terestu. Stracił również pozycję w ambasadzie dzięki wstawiennictwu przyjaciół pozostał w ambasadzie na posadzie emisariusza. Obecnie czas dzieli pomiędzy obowiązki konsularne i swoją stadninę koni.

Salomon Woren

Wojownik z Ragady 32lata. Mając dość ciągnących się rodowych zemst. Uratowałem go przed niesłusznym stosem w jednym z mniejszych miast Kary. Powodem były nietypowe zabarwienie oczu, lewe ma różowe prawe zielone, zwykła dziedziczna cecha mogła sie przyczynić do jego śmierci. Od tego czasu podrużuje ze mną chroniąc plecy i zbierając informacje tam gdzie łatwiej mu je zdobyć. Jego sugestie często naprowadzały mnie na właściwy trop.

Komentarz: był to eksperyment z formą do pewnych rodzaju sesji jak zanalazł wiele możliwości rozwinięcia wątków pobocznych.


Wspaniały Gżdyl Wielki
Postać do D@D Miasto Drzwi
Był piękny słoneczny dzień. Goblinek Grzdyl wybrał się na przechadzkę, czyli jak to sam określał na perygl..rygory..nacje, no wędrówki poetycko magiczne. Słoneczko pięknie przygrzewało postanowił, więc usiąść na pobliskim kamieniu i dokończyć wiersz do swojej samicy.
"Gru ma luba, gęba twa jak grzybek pięknie zielenieje
gdym w kupie liści, cię zdybał,
o zdrowy zapytał twe roczki pulchniutkie,
twe peł.."

Z wielkich cierpień twórczych nagle wyrwało go poruszenie kamienia. Przez skorupkę jajka przedarła się mała zielona główka.
"Jakie fajne zwierzątko" pomyślał.
- Pójdziesz ty gadzino! - wykrzykną, gdy smoczek zielony jak on przyczepił się do niego i otoczył skrzydłami ciało Gżdylka.

Po pół godzinie zabiegów mających na celu odczepienie smoczka od ciała, Gżdylek dał sobie spokój. Zwierzątko zakleszczyło się jak imadło, choć przecież nie sprawiało bólu. Nasz poeta zaczął się właśnie zastanawiać, co z tym fantem zrobić, gdy nagle słońce przesłonił jakiś cień.
Spojrzał szybko w górę.
Drugi smoczek! I nawet zielony, jak jego...
Różnił się tylko trzema szczegółami od maleństwa, które skutecznie uniemożliwiło goblinkowi ruchy.
Po pierwsze - latał.
Po drugie - był wielkości katedry.
Po trzecie - nie mruczał słodko i rozkosznie - powietrze wypełniał jego wściekły ryk i świst powietrza, kiedy pikował w dół - wprost na przykrytego maluchem Gżdylka.

- Ty, ucieka Gżdylek wielki mag i zaraz ciebie upiecze - zakrzykną spod skrzydeł smoczka mocując się z sakiewkami i smoczkiem.
- Szau, raccu zaraz z kule w ogień smoka trafi i zamieni...
Malec z głośnym pufnieciem odskoczył od obrzydliwego zielonego smoka, zaskoczony jego pojawieniem zaś mamuśka, aż z wrażenia palnęła o ziemię.
Tego dnia wracając w towarzystwie smoczycy Melineli zastanawiał się, co na to powie Szrama na ryju.


Jakiś czas później... znacznie później.


Ciężkie jest życie Inteligentnego goblinka, szczególnie popadającego w takie kłopoty jak Grzdylek. Mało mu było klątwy złego czarodzieja na dodatek musiał się użerać z dwoma megierami. Po powrocie z wyprawy z Melineli bardzo szybko został wodzem plemienia. Oczywiście Szrama na ryju miał wiele do powiedzenia na temat zmiany układu. Słowa jego protestu zagłuszone zostały wściekłym rykiem. Szrama na ryju zakończył swoją karierę jako zielono brunatna kałuża.

Po tak szybkim awansie społecznym wydawać by się mogło, że nic do szczęścia więcej nie potrzeba. Ale z jedną kobitą ciężko, a co dopiero z dwoma, z których każda ma w sobie coś ze smoka.

Grzdylek w głębi duszy poeta i humanista tego nie mógł wytrzymać dłużej niż rok. Od tego czasu ucieka już pięć lat. Ciągle w drodze, ścigany przez narzeczone, gdy już myśli, że jest bezpieczny odnajduje go, Gru lecąca na Melineli. Gdyby jeszcze chciały go zgładzić, ale nie chcą go przywrócić na zielone łono plemienia, zgroza.

MEMENTO SMORI

Czas obecny. Miasto Drzwi.

Nad ulicą nagle otworzył się portal niewielki tłumoczek upadł u stóp diablęcia.

- Patrzajta na tego trepa drzwi otwiera gdzie mu się podoba chyba śledzia jeszcze nie połknął - zakrzyknęło - skurl się.

Spluwając na tłumok odeszło pośpiesznie.

Z obszernych szat wyfrunął nagle mały ptaszek.

- I w coś nas wpakował ty magusie - dało się słyszeć cienki głos - denerwować licza coś ty myślał.

- Zawrzyj dziób Ptaszka, bo zamienię cię w coś ohydnego - wyplątując się z szat odpowiedział Gżdylek. - Gdzie to my jesteśmy.

Chwilę się rozglądał, gdy jego oczy przykuł nader interesujący widok. Zombi obwieszony kartkami.

Gdy podszedł doń bliżej okazało się, że pełni on funkcję słupa ogłoszeniowego, wśród ogłoszeń w różnych językach jedno przykuło jego uwagę.

"Najlepsze zombi w Sigill."



Opis: mag

Niebieski Goblin Grzdyl, iluzjonista 5/ksenomanta 1, wiek, 75 do 100 czyli 25 lat, waga ponad przeciętna, wzrost mizerny, cera zielona z dużymi niebieskimi plamami, oczy czerwone od ciągłego popijania.
Ubiera się w przydługie szaty odziedziczone po swoim mistrzu, Alanie z Dumeyki, oczywiście człowieku. Czapkę z gwiazdkami i dzwoneczkami. I olbrzymia laskę magiczną do złudzenia przypominającą pastorał Santa Clausa. Zawsze zamyślony, układa poematy.

Historia:
Urodził się lecz w związku z tym, że gobliny najczęściej nie spisują swojej historii, niczego nie piszą, historię spisaną przez Gżdylka trzeba uznać za wątpliwą. Ale posłuchajmy sami co też ma do powiedzenia nasz bohater.
"Jesem ksiecem, ale zła baba zamieniła mnie w goblina, nu dlatego jak tylko znalazłem czapkę maga udałem se do jednego po nauki. Długo mnie uczył, ale pewnego dnia gdy rzucalim zaklecami nagle puf i go niema. Od tego casu wedrujemy z laską nu po swiecie i poznajemy i szukamy ta wstrętna baba co nas z pieknego Ksienia w goblina zamieniła."

Umiejętności:

Klątwa rzucona dawno przez złego maga w 10% efekt rzuconego czaru jest inny niż można by się spodziewać, najczęściej humorystyczny.

Opisuję tylko atuty, jeśli potrzeba to opisze się i umiejętności.

Z niebieskiego na życzenie długa ręka, palec ognia, zauroczenie osoby.

Zakazana szkoła: Zaklinanie.

Atuty: czujność, zapisanie zwoju, stworzenie różdżki, udoskonalone wezwanie, czary tematyczne na każdym poziomie magii tworzy jeden czar tematyczny, który od tej pory rzuca jakby był na wyższym poziomie. W tej chwili tematycznymi czarami są, wykrycie magii, tarcza, płonąca kula,
Błyskawica,


Ekwipunek oprócz tego, co w opisie wiele śmieci, ingrediencje do rzucania czarów, pióro czyste pergaminy, tubus, kałamarz, wiele sakiewek, butelki z wódką "mocz ogra", po kilka egzemplarzy tomików do rozdawania wielbicielom, jako poeta ma swoich wielbicieli z tytułów tj "Oda do brzucha i inne wiersze miłościwe, które ja grzdyl goblinek pisać w uniesieniu do Gru długouchem", "Młotek do poduchy i inne zasypianki spisane przez Gżdylka ku uciesze szczeniaków i samiców"

Komentarz postać tylko i wyłącznie do sesji humorystycznych w wieloświecie. W tym tkwi jej siła i zarazem słabość.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 01-10-2007 o 15:54.
Cedryk jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 01-10-2007, 22:56   #4
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
To moja postać którą aktualnie gram w sesji na forum w systemie DnD. Czy dobra oceńcie sami. Pytania, zastrzeżenia i krytykę proszę dawać w temacie lub na PW.

Pozdrawiam merill

Historia:

****

-Patrz jak nasz pierworodny szybko rośnie-powiedział Faelar al.`Eveningfall, do swej żony Amry, pochylając się nad kołyską z dzieckiem.
-Spędzam przy nim każdą wolną chwilę i nadal nie mogę pojąć całej radości jaka mnie wypełnia, mężu. Muszę Ci coś pokazać, coś dzięki czemu jeszcze bardziej będziesz dumny ze swego dziecka- powiedziała pani Leśnej Przystani w Dolinie Ty Athael na Evermeet. Wzięła delikatnie śpiącego chłopca, zsunęła krawędź kaftanika i oczom jej męża ukazał się mały, srebrny półksiężyc, błyszczący na skórze dziecka.
-To znak od bogów, mój syn został namaszczony na gwardzistę rodziny królewskiej, być może będzie miał honor oddać życie, za władcę całego naszego ludu. - uradowany spojrzał na swoją żonę. –Musimy go do tego odpowiednio przygotować.

****
-Wyżej trzymaj broń, to sejmitar a nie laska dla starca – stary fechmistrz rodu Eveningfall Arem, rugał ćwiczącego bitewne formy młodzieńca dzierżącego dwa sejmitary. –Ruszaj się szybciej, bo nawet kulawy goblin cię zdoła trafić! Teraz wskakuj na równoważnię a ja puszczę wahadła w ruch – z determinacją w głosie powiedział starzec. Patrzył jak młody adept sztuki wojny zwinnie unika bujających się bali drewna. ”Ma chłopak talent” pomyślał sobie w duchu. Popatrzył spokojnie jak jego podopieczny wykonuje zwinnie salto i ląduje z gracją jaguara na ziemi. –Bardzo dobrze Almirith, możesz zdjąć już opaskę z oczu.

****

-Powtarzaj za mną słowa przysięgi – rzekł donośnym głosem, kapitan Srebrnych Lwów-gwardii królewskiej Evermeet. Almirith spojrzał na jaśniejącą blaskiem parę królewską, najstarsze elfy Faerunu- królową Amlaruil i króla Zoara, władców całego elfiego świata. Nabrał powietrza w płuca i spokojnie, głośno i wyraźnie zaczął recytować słowa przysięgi której uczono go od dzieciństwa:
„Srebrny Lew zawsze broni swojego honoru”
„Srebrny Lew nigdy nie ucieka z pola bitwy”
„Srebrny Lew nigdy nie skrzywdzi niewinnego”
„Srebrny Lew zawsze broni życia swojego króla”
„Srebrny Lew oddaje życie za króla”

Kiedy wymówił ostatnia rotę przysięgi, kapitan gwardii rzekł:- Wstań i czyń jak przysięgałeś.


****

Lata służby mijały Almirithowi spokojnie. Całe jego życie kręciło się wokół koszar. Ćwiczenia, warty, eskorty i nauka o ludach, historii i geografii Faerunu – to było całe jego życie. W wolnym od służby czasie odwiedzał rodziców, swojego starego fechmistrza, lub jeśli czasu miał trochę mniej odwiedzał gospody w stolicy Evermeetu-Leuthilspar. Lubił słuchać opowieści bardów i przyglądać się tancerką. Był bardzo młody jeszcze (jak na elfa),więc jeśli chodzi o kontakty z płcią piękną, to był raczej niedoświadczony. Chociaż podobał się kobietom, wiele razy pełniąc służbę w pałacu, zauważał jak dwórki królowej spoglądają na niego ukradkowo. Nikt się w sumie temu nie dziwił, lata ćwiczeń, sprawiły, że jego ciało było doskonale umięśnione i ukształtowane, harmonijne rysy twarzy i długie czarne włosy, czyniły z niego przystojnego elfiego mężczyznę. Cały poświęcał się służbie w gwardii, dzięki systematycznym ćwiczeniom, był jednym z najlepszych szermierzy spośród gwardzistów, jego sejmitary podczas walki tworzyły wokół niego huragan ostrzy i śmierci. Ale Aliritha nie interesowały jeszcze kobiety.

****

Almirith wędrował miarowym, cichym krokiem po korytarzach pałacu królewskiego. Dzisiejszej nocy pełnił służbę przy pokojach królewskiej pary. Wędrował po korytarzach czujnie nasłuchując wszelkich podejrzanych odgłosów. Podziwiał podczas tych nocnych spacerów, piękne płaskorzeźby pałacowych korytarzy, zawsze miał wrażenie, że one żyją własnym życiem ,że nie zostały ukształtowane rękami lecz uformowane myślą jakiegoś utalentowanego architekta.
Nagle jego zmysły zostały zaalarmowane, gdzieś w głębi korytarza usłyszał cichy brzęk metalu o marmur posadzki pałacowej. Wyjęte z pochew szable zalśniły magicznym blaskiem, ruszył biegiem w kierunku z którego tajemniczy odgłos dochodził. Wpadł prosto na grupę ubranych na czarno, zamaskowanych zabójców. W dłoniach dzierżyli sztylety, których czarne jak najgłębszy koszmar ostrza, wibrowały od magicznej mocy.Za plecami tych trzech zauważył więcej napastników. Z przerażeniem zdał sobie sprawę, że kierują się w stronę komnat królewskich, jeden z tych napastników, zakreślił kilka znaków dłońmi w powietrzu. Almirith domyślił się, że wydaje polecenia tym trzem jakimś językiem migowym, z całych sił krzykną: -Za króla!!! - i ruszył z szybkością huraganu na trzech przeciwników. Jego ostrza zawirowały, zadawał szybkie ciosy , ale musiał stwierdzić, że nie byli amatorami. Poczuł irytację, tracił czas na utarczkę z tymi trzema, a król był w niebezpieczeństwie. Usłyszał na schodach pałacu kroki biegnących z pomocą gwardzistów, „ na bogów, nie zdążą”. Wydał okrzyk wściekłości i zaatakował z jeszcze większą furią. Wkrótce napastnicy legli pod jego nogami, kiedy reszta oddziału dobiegła, ujrzała go stojącego nad zwłokami. -Król w niebezpieczeństwie, szybko-krzykną do nich i ruszył w kierunku komnaty króla. Niestety kiedy wpadli przez otwarte na oścież drzwi, okazało się, że przybyli za późno. Ciało króla leżało na posadzce w kałuży krwi, nad nim stali napastnicy z zakrwawionymi sztyletami. Nagła magiczna detonacja pozbawiła go przytomności. Mrok nocy wypełnił jego umysł i osunął się w objęcia ciemności.

****

-Skazuję Ciebie, Almirith`cie , na karę banicji za niewypełnienie swoich obowiązków. Opuścisz Evermeet i nigdy tu nie powrócisz.-kiedy ostatnie słowa wyroku zabrzmiały, podniósł głowę, spojrzał na Najwyższą Radę i na ich kamienne twarze, potem przeniósł spojrzenie na rodziców, ojciec odwrócił od niego twarz-jakby się go wstydził, zauważył łzy w oczach matki.

****


Strażnik wskazał mu trap, dużego, majestatycznie wyglądającego statku handlowego.-To twoja droga do przyszłości –zaśmiał się ironicznie. Popchnął go w kierunku tego drewnianego pomostu. Almirith spokojnym krokiem wszedł na statek…

****

Po raz ostatni odwrócił głowę w stronę posrebrzonych śniegiem szczytów Gór Iglicy, spojrzał na wieże stolicy i odwrócił głowę. ”Od dziś zaczynam nowe życie” - pomyślał.

****

Skoncentruj się na pojedynczym płomieniu i przelej w niego wszystkie swoje namiętności, strach, nienawiść, gniew, aż twój umysł opróżni się. Zlej się z pustką, stańcie się jednym-powiedział Arem -wówczas - wtedy będziesz w stanie zrobić wszystko. Trener Aliritha podniósł ćwiczebny miecz, zmierzył się na niego, mimo jego podeszłego wieku poruszał się szybko niczym kuna, i zaatakował szerokim wymachem. Almirith znów poczuł jak pęk drewnianych rózg, tworzących ostrze ćwiczebnego miecza, z głuchym trzaśnięciem uderza go w bok , syknął z bólu. -Pamiętaj o pustce chłopcze-Arem wyszczerzył zęby w uśmiechu.

****

Pot spływał szerokimi strugami po ramionach Aliritha, jak zwykle dawał z siebie wszystko na Placu Ćwiczebnym, wiedział, że gdyby nie ciągłe ćwiczenia szybko straciłby formę i finezję. Przechodził płynnie z jednej postawy w drugą, cały czas pozostając maksymalnie skoncentrowany. –Nasz prymus znów ćwiczy? –ironiczny głos wyrwał go z ćwiczebnego skupienia. Obejrzał się i zobaczył syna Kapitana Srebrnych Lwów, niższy o głowę od niego, był jednym z najlepszych szermierzy wśród rekrutów. Robił duże postępy w sztuce szermierczej, ale jego niespotykana duma i buta, sprawiały, że nie był lubiany przez resztę kadetów. Jako jedyny mógł się szczycić posiadaniem Księżycowego Ostrza, co oznaczało, że jego ród jest bardzo stary i potężny, ale Alirith nigdy nie mógł zrozumieć dlaczego taki pyszałek jest godzien noszenia tak zaszczytnego miecza. –Daj mi spokój Renilu, nie mam czasu na kłótnie z Tobą, ani nawet ochoty na nie, odejdź.

****

Arem ze łzami w oczach żegnał swojego podopiecznego.-To niesprawiedliwy wyrok, chłopcze. Robiłeś co mogłeś, żeby ocalić króla. -Widocznie nie zrobiłem wszystkiego, dlatego muszę ponieść karę - posępnie odparł młody elf. -Weź to-Arem wepchnął mu do rąk podłużne zawiniątko. Almirith delikatnie odsłonił tkaninę i jego oczom ukazały się dwa sejmitary, pięknie zdobiona delikatnymi, złotymi ornamentami, o pięknych rzeźbionych z kości słoniowej rękojeściach. Można było czuć magiczną moc drzemiącą w tych pięknych ostrzach, wykonanych przez najlepszych elfach zbrojmistrzów.-Nie mogę tego przyjąć, to zbyt cenny dar-z nutą smutku odpowiedział.-Bierz mi już się nie przydadzą, ale pamiętaj zawsze używaj ich w dobrym celu. Mam dla Ciebie jeszcze coś, twoja matka kazałam mi dać Ci to-wyciągnął ku niemu rękę bijącą słonecznym blaskiem, okazało się że to naszyjnik.-Ten kryształ zawiera w sobie okruch światła ze Świetlistej Sadzawki z Gaju Corellona, powiedziała, że zawsze gdy go ściśniesz w dłoni ujrzysz oczami duszy piękno Evermeet.
-Dlaczego sama mi tego nie dała ?- opryskliwie zapytał.-Twój ojciec jej nie pozwolił, powiedział, że nie jesteś już jego synem- Arem zwiesił głowę ze smutkiem.

****

Karta postaci

Siła:15 (+2)
Zręczność: 19(+4)
Wytrzymałość: 11 (+0)
Inteligencja: 15 (+2)
Roztropność: 12 (+1)
Charyzma: 16 (+3)

PW:86 Rzuty obronne:+7,+3,+3
KP:23
Inicjatywa: 8=+4+4

Ataki:
Prawa ręka:+14/+9
Lewa ręka: +10/+5

Umiejętności:
Wspinaczka:+5
Rzemiosło(rzeźbienie w drewnie): +6
Postępowanie ze zwierzętami:+4
Skakanie:+4
Jeździectwo(koń):+7
Pływanie:+6
Przeszukiwanie:+3
Nasłuchiwanie:+4

Atuty:
Walka 2 broniami
Ulepszona walka 2 broniami
Oburęczność
Obrona 2 broniami
Zogniskowanie broni(sejmitar)
Specjalizacja w broni(sejmitar)
Ulepszone trafienie krytyczne(sejmitar)
Uniki
Mobilność

Ekwipunek:
Emaliowana na zielono kolczuga, kaftan i płaszcz tego samego koloru,2 sejmitary,mocne skórzane buty, koc, nóż,trochę żywności i woda w bukłaku, 20 zł monet
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 06-10-2007, 20:26   #5
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Może nie postać..ale naprawdę wazny BN..Oś kampanii która niestety nie wypaliła..
BTW. 1 Nazwa wątku nie pasuje do za bardzo do zawartośći..lepsza by była galeria postaci.
BTW.2 Merill, nie wiem czy to dobrze, że pokazujesz tutaj swoją postać..Nie myśl że ja odsłonię tajemnice Harpo
BTW3.Żeby te warsztaty choc trochę były dydaktyczne...Podaje schemat powstania historii...Najpiew wyznaczyłem gnomowi trasę, potem sprawdziłem w spisie podróży i historii Faeruniu co wydarzyło się podczas żywota gnoma i pomyślałem nad tym, czemu wyruszył tam gdzie wyruszył i jak zareagował na to co sie działo dookoła niego.

Xavius Donnerjack gnom, czarodziej 14 poziomu/planarny budowniczy1
Poziom postaci: 15
Imię: Xavieranuar
Przydomek: Fasttalker
Nazwisko: Donnerjack
rasa: gnom skalny
wiek:103 lata (jest już w średnim wieku, co bynajmniej go nie cieszy)

Wygląd : Xavius szczupłym, średniego wzrostu przedstawicielem swej rasy. Ma czarne, obecnie już szpakowate włosy, proste i krótko przycięte. Wzorem innych przedstawicieli swej rasy nosi krótką kozia bródkę. Do tego zawsze nosi okulary, mimo że wzrok ma jeszcze dobry. Ubiera się jak na szanującego maga przystało, albo w togi ,albo w szaty czarodzieja. Preferuje fiolet i złoto w kontrastowych zestawieniach. Gdyż, jak każdy gnom, lubi pstrokate stroje.

Cechy charakterystyczne: brak

Charakter: Pełen optymizmu i zdrowego rozsądku Xavius jest z zamiłowania badaczem. Interesuje się wieloma rzeczami : alchemią, techniką , historią, magią i innymi planami, nie potrafiąc się poświęcić jednej dziedzinie. Wieczny optymizm nie pozwala mu wybuchnąć gniewem, co najwyżej irytacją, wyrażaną poprzez sarkazm lub ironię. Jest dobroduszny z natury, ale nigdy nie narzuca się z pomocą. Poza tym jest bardzo gadatliwy.
Nie cierpi Zhentarimów i chętnie pomaga tym którzy im szkodzą. I nie cierpi tego, że obowiązki wobec Silverymoon zabierają mu tak wiele czasu.

klasa: czarodziej 14/ planarny budowniczy1
charakter :neutralny dobry
Religia: Azuth
Magia:
czary na dzień (0-7) : 4/6/5/5/5/4/3/2
Xavius dysponuje wieloma zaklęciami, w dodatku część z nich pochodzi z spoza Torilu.
Codziennie rzuca na siebie czar "zbroja maga"
Zawsze ma przygotowany przynajmniej jeden czar ochronny za pomocą zaklęcia warunkowanie (obecnie maksymalny poziom czaru 4). I przynajmniej dwa czary bojowe wzmocnione atutem Łańcuch czarów.

Współczynniki
Siła: :8 (-1 ) [z pasem alchemika 10 ( 0)]
:
Zręczność: :13 (+1) [ z broszą strażnika 14 (+2)]
:
Kondycja: :12 (+1)
:
Inteligencja: :19 (+4)
:
Mądrość: :13 (+1)
:
Charyzma: :12 (+1)
:
Bazowe premie
do rzutów obronnych: : +4/+9
:
Bazowe premie
do ataku: : +7/+2
:
Rzuty obronne:
wytrzymałość: +7
refleks:+ 5 [ z broszą strażnika + 6]

wolę: +10

Kość
wytrzymałości: :k4/k4
:
Punkty
wytrzymałości:
:70
Klasa
[pancerza: :12/13(z broszą strażnika) [czar :zbroja maga Kp:16/17]

Punkty umiejętności: 110

Specjalne:
Zapisanie zwoju
Przyzwanie chowańca- Złośniczka -sowa pójdźka, nerwowy ptak, lubiący się chować w ciemnych pomieszczeniach, i pod stołami. Dość defetystyczny charakter.

widzenie w słabym świetle
czary: może rzucać kuglarstwo, tańczące światła i widmowy odgłos / raz dziennie
rasowy bonus +1 do ataku przeciw gigantom i koboldom
rasowy bonus do uników +4 przeciw gigantom
rasowy bonus +2 do nasłuchiwania
rasowy bonus + 2 do alchemii
rozmiar mały : + 1 do Kp /+ 1do ataku/ +4 do ukrywania się.
Wymagany mniejszy rozmiar broni i udźwig 3/4 tego co uniesie człowiek o tej samej sile
Zamiana planów/raz dziennie

Umiejętności:
Koncentracja 14
Alchemia 16
Czarostwo 12
Rzemiosło (mechanika)5
Wiedza (plany)13
Wiedza (historia)13
Wiedza (lokalna)10
Wiedza (tajemna)11
Wiedza (natura) 6
Profesja (architekt)6
Język obcy 4

Atuty:
Broń egzotyczna (palna)
Przenikanie czaru
Wzmocnione przenikanie czaru
Czarowanie w walce
Warzenie eliksirów
Stworzenie cudownej rzeczy
Łańcuch czarów
Wzmocniony czar

Języki :
wspólny
gnomi
smoczy
krasnoludzki
illuskański
gobliński
slaad
gitzerai
alzhedo
mulhoradzki
Ekwipunek:
Broń i zbroja:

Argumencik- mistrzowsko wykonany pistolet na proch dymny. O końcówce lufy odlanej na kształt pyska kota i wyrytych na rękojeści symbolach , kole zębatym o czterech szprychach (Gond) po jednej i lewej dłoni na tle niebieskiego ognia po drugiej stronie. (Azuth)
Mimo boskiego pochodzenia, broń całkowicie niemagiczna.

Dogmat-Drąg ognia +1. Długi drąg obity stalowymi płytkami wykutymi na kształt płomieni . Na rozkaz drąg płonie ogniem, nie zadając ran właścicielowi. Uderzenie tego drąga zadaje 1k6 obrażeń od ognia. Ciekawostka jest to że co rundę płomienie zmieniają losowo barwę na dowolny kolor tęczy. Zmniejszony rozmiar, a przez to zadawane obrażenia również uległy zmniejszeniu.

Ostateczność- lancet, wąski i długi mistrzowski sztylet o rogowej rękojeści. Schowany wśród różdżek w karwaszu różdżek. W zasadzie nie jest bronią, służy do badania niezwykłych przedmiotów i kłódek. Rogowa rękojeść nie przewodzi prądu.

Szata gorgony.- Szata maga wykonana ze skóry gorgony. Składa się z mieniących się metalicznie fioletowych łusek i daje złudzenie dziwacznej krzyżówki zbroi łuskowej i szaty maga, Szata zapewnia premię +10 do rzutów ochronnych na petryfikacje i +5 do rzutów obronnych na polimorfię. Poza tym zapewnia premie do Kp + 2 przeciwko broniom tnącym.

Siewca spustoszenia - magiczny oręż, wykuty na kształt drąga z szarawej, przypominającej metal, substancji nieznanego pochodzenia. Zwykle ma długość 1 metra, ale może wydłużać (do 3 metrów) się i skracać (do 20 cm) na życzenie. Jeden z końców oręża wykuty jest na kształt pyska jednorogiego węża. Z którego wyrasta świetliste ostrze długości 30 do 60 cm ( broń należy traktować jak drąg, półwłócznię lub włócznię, krótki lub długi miecz miecz, zależnie od długości ostrza i rękojeści). Tuż za pyskiem jest sześć wgłębień, które wyglądają jak miejsca na klejnoty.
Siewca spustoszenia został stworzony przez Saerlona i miał posłużyć do zniszczenia Głazu Rui. Oręż dysponuje wieloma potężnymi mocami (które podlegają losowym zmianom wynikającym z chaotycznej natury przedmiotu), ale sama broń jest trudna w opanowaniu i jej potęga może łatwo zwrócić się przeciwko osobnikowi ją dzierżącemu. Tajemnicze wgłębienia świadczą o tym, że broń ta nie została ukończona. Broń ma rangę pomniejszego artefaktu (na razie).

Inne:

Pas alchemika.- jest to mistrzowski bandolier wykonany ze barwionej na czerwono skóry z przyszytymi 18 sakiewkami , z których każda z nich jest pojemną torbą. Sam pas zapewnia premię z usprawnienia do wartości siły +2.

Binokle petryfikacji- raz dziennie, przez 10 tur pozwalają wykonać atak wzrokowy powodujący petryfikację (ST 19), analogicznie do ataku bazyliszka.

Karwasze różdżek- Para karwaszy, ze specjalnymi rurkowymi kieszeniami, na różdżki. W każdym karwaszu mieści się po sześć różdżek.

Amulet mechanicznego strażnika - brosza przypięta do pasa alchemika, kształtem przypomina łasicę oplecioną na około opalu, poza wzywaniem strażnika, właściciel zyskuje premie u z usprawnienia do zręczności +1

Brama - pomniejszy artefakt nieznanego pochodzenia. Ma kształt kamiennej framugi do drzwi. Framuga ta składa się z kamiennych płytek na których wyryte są runy w nieznanym alfabecie. Odpowiednio wciśnięte, uaktywnią bramę czyniąc ja jednostronnym portalem do prawie każdego miejsca na Torilu.

Talizman adrath- w kształcie głowy jednorożca wyrzeźbiony w kości słoniowej. Noszony na łańcuszku. Moce talizmanu są znane tylko i wyłącznie Strażnikom Czarów i osobom godnym zaufania.

Płaszcz Wojennego Czarodzieja Cormyru. - Czarny płaszcz, do połowy łydki, układa się na torsie, przykrywa ramiona, ma wysoki kołnierz i oddzielną, naciąganą pelerynę. Po prawej stronie kołnierza ma wyhaftowaną ludzka dłoń w kole, po lewej zaś purpurowego smoka.
Drugi purpurowy smok, jest wyhaftowany na szczycie kaptura. Płaszcz kiedyś tak wyglądał. Obecnie jest przypalony na brzegach, mocno wypłowiały (bardziej szary niż czarny) i gdzieniegdzie widać ślady zaschniętej krwi. Ponadto pasuje tylko i wyłącznie na gnomy i niziołki. Nadal jednak zapewnia noszącemu stałe korzyści(analogiczne do czarów): widzenie w ciemności, spadanie jak piórko (tylko noszący płaszcz), oraz wytrzymałość żywiołowa zimno. Raz dziennie właściciel może użyć (efekty analogiczne do czarów): ochrony przed strzałami, posłania, słabszej ochrony przed żelazem oraz wymiarowych drzwi.

Dom, wraz z laboratorium, wiele przedmiotów magicznych, alchemicznych i eliksirów(zwłaszcza eliksirów). Pozostałości po wędrówkach i zrobione przez samego Xaviusa. Nieduży zapas gotówki i klejnotów. Przedmioty codziennego użytku, kilkadziesiąt tomów na różne tematy. Księgi magiczne i nie tylko, Saelrona z Głazu Rui. Inne księgi magiczne jak i nie.

Xavius Donnerjack urodził się w niedużej gnomiej enklawie ukrytej wśród szczytów Grzmiących Wierchów. Nadmierna ciekawość świata powodowała, że młody gnom nie mógł się doczekać dorosłego wieku. Gdy tylko wszedł w dorosłość, natychmiast opuścił swój dom i wyruszył na poszukiwanie przygód i w celu poznania świata. Przebywając w Dolinie Teshen (pierwszym przystanku na jego drodze) poznał czym jest zło i nienawiść. Razem z nielicznymi obrońcami, stawiał opór Zhentarimom. Jednak młody niedoświadczony czarodziej niewiele mógł zdziałać, przeciwko potędze zhenckich wojsk. Na swe szczęście uratował skórę i z niedobitkami obrońców, uciekł na południe. W swych wędrówkach dotarł do Wrót Zachodu. To miejsce wiele nauczyło Xaviusa. Przede wszystkim poznał Tessilvara, diablę które zaszczepiło w naiwnym gnomie zamiłowanie do sfer innych niż plan materialny. Jego powieści, prawdziwe i nie, chłonął niczym gąbka. Wrota Zachodu wyleczyły go też z naiwności, gdyż Tessilvar wciągnął Xaviusa do swego złodziejskiego gangu. Niestety Nocnym Maskom nie spodobała się konkurencja, i ich zabójcy zaczęli polować na gang Tessilvara. I pewnie biedny gnom zakończyłby tam żywot, gdyby nie wybuch zarazy smoczego moru w okolicach Morza Spadających Gwiazd. Zamęt towarzyszący zarazie pozwolił Tesslivarowi i Xaviusowi uciec z miasta, jako zwłoki. Tessilvar wyruszył na południe, zaś Xavius skierował się na zachód. Przez pewien czas zatrzymał się w Berdusk, gdzie udzielił pomocy Harfiarzom w kilku misjach. Tam też usłyszał o Lantanie i postanowił dotrzeć do tego cudownego miejsca. Wyruszył więc na południe, by z Calimportu wyruszyć do tego niezwykłego miejsca. Podczas jego pobytu w Tethyrze wybuchła wojna domowa w której brał udział po stronie prawowitego następcy tronu. Jednak, gdy poznał lepiej intrygi, jakie się toczyły w otoczeniu pretendenta do tronu, to zdegustowany, uciekł z Tethyru.
Podczas wojny w Tethyrze, poznał Eriss "Darkside" Whitehorn , późniejszą rywalkę i sojuszniczkę ( W zależności od sytuacji w jakiej sytuacji ich drogi się schodziły). Następnie przebywał w Calimporcie ,na dworze jednego z szejków imieniem Abu-ben-Zar ,jako nadworny mag, wróżbita i błazen jednocześnie. Robota ta nie bardzo mu się podobała, ale pozwoliła na podreperowanie majątku gnoma. Pobyt w Calimporcie wiele zmienił w jego życiu. To właśnie wśród zwojów należących do prywatnej biblioteki szejka, znalazł jeden ,który go szczególnie zaintrygował. Była to legenda o Saelronie z Głazu Rui. Istocie dość niezwykłej, bo półslaadzie. Gdy tylko zebrał odpowiednie fundusze wyruszył na statku, ale w innym, niż pierwotnie planował, kierunku. Postanowił odnaleźć samotnię Saerlona ukrytą gdzieś wśród pyłów pustyni Raurin. Przemierzył okolice jeziora Pary, wpadając w konflikt z kapłanami Bhaala, Zhentami (ponownie) i z Kultem Smoka. Spotkał też ponownie Eriss i spotkanie to obfitowało w latające wszędzie kule ogniste. Niemniej zawiązali wspólnie tymczasowy sojusz, przeciwko wspólnemu wrogowi, jakim był Kult Smoka. Przy okazji spotkał także swojego starego towarzysza Tessilvara. i później obaj razem udali się dalej, do Chondath . Tam omal nie stracił życia, z powodu zabobonności tamtejszego ludu i ich nieufności do magii. W Chessencie zatrudnili się jako najemnicy i uczestniczyli w jednej z ich wojenek domowych. Niestety, Tessilvar zginął w jednej z bitew. Po jego śmierci Xavius ruszył dalej, do Untheru. A z niego do Mulhoradu . W Mulhoradzie spędził dwa lata, przemierzając Raurin w poszukiwaniu samotni Saerlona, walcząc z napotkanymi ifirytami, oraz innymi pustynnymi stworzeniami, i niszcząc dwie świątynie Seta. Po dwóch latach odnalazł samotnię i grób Saelrona oraz całe jego dziedzictwo jakim były księgi i tajemnicze magiczne przedmioty. Kolejny rok zajęło mu studiowanie tej wiedzy. I pod koniec roku zdecydował się na eksperyment, jakim był skok na inny plan. Pechowym zrządzeniem losu przeskoczył na plan bardzo daleki od jakiegokolwiek planu związanego z Torilem. Wskoczył do chaotycznego planu Limbo. Uratowało go to, że przeniósł się w pobliże klasztoru Gitzerai, o nazwie Skała Spokoju. Przebywał tam dwa lata ucząc się praw rządzących tym planem zewnętrznym, poznając lepiej arkana Sztuki i nowe zaklęcia. Uczestniczył też w kilku wyprawach przeciw Slaadom , Gitjanki oraz w dwóch Rrakkma. Choć polubił zakonny tryb życia, brakło mu samodyscypliny by spróbować drogi mnicha. Po dwóch latach pobytu przeniósł się na Toril, a dokładniej do Lantanu. Powrócił akurat na Czas Kłopotów, gdy bogowie zostali strąceni na Toril. Miał okazję spotkać avatara Gonda i pomóc mu w kilku misjach (w których napotkał Eriss, tym razem jako przeciwnika). Za co, ów bóg obdarował go argumencikiem. Xavius przebywał przez dwa lata na Lantanie poznając nieco sekrety wyspy, ale gdy Tuigiańska Horda zaatakowała ponownie Faerun i zagroziła Dolinom, zaciągnął się pod sztandar Azouna IV (Razem z Eriss, która również stanęła przeciwko Tuigiańskiej hordzie). Uczestniczył w największej bitwie tej kampanii, jako tymczasowy wojenny czarodziej Cormyru i omal nie stracił w niej swego chowańca. W tej kampanii wojennej zginał hrabia Reonal Warblade, z którym gnom zdążył się podczas tej wojennej zawieruchy zaprzyjaźnić. Reonal osierocił on córkę o imieniu Shadira, ostatnią potomkinię tego rodu. Po odparciu hordy, Xavius udał się na północ i osiedlił w Silverymoon. Przekazał opiekę nad ziemiami Warblade'ów koronie, do czasu osiągnięcia przez Shadirę pełnoletności. Zaś córkę zabrał ze sobą do Silverymoon. Opiekował się nią krótko, nie radząc sobie z wychowaniem ludzkiego dziewczęcia. Dlatego też zdecydował się na bolesny dla niego krok i oddał Shadirę na wychowanie do Opactwa Żółtej Róży, mając nadzieje, że wiara w Ilmatera pozwoli jej zapanować nad gnębiącym ją gniewem. Nadal stara się odwiedzać swa przybraną córkę przy każdej okazji. Xavius przetransportował do Silverymoon za pomocą magii przedmioty z samotni Saerlona i poświecił badaniom nad innymi planami oraz pozostałym swym pasjom. W celu zyskania dostępu do biblioteki zwanej Skarbcem Mędrców został wykładowcą alchemii na Akademii Pani, a w późniejszym okresie dołączył do Strażników Czarów. Wkrótce zaczął tego żałować, gdyż został wysłany jako wsparcie sił Emerusa Wojennej Korony i uczestniczył w odbiciu cytadeli Felbarr z rąk króla Oboulda. Dwa lata później stoczył razem z innymi Strażnikami Czarów i Rycerzami w Srebrze bój z demonami wypełzającymi z Twierdzy Piekielna Brama. Z własnej inicjatywy zaś dołączył do obrońców Blingdenstone podczas najazdu drowow. Niestety bitwa zakończyła się klęską svirfneblinów i Xavius razem z niedobitkami obrońców uciekł z miasta. Ostatnio nawiązał kontakty ze Świecową Wieżą jak i pogłębił kontakty z Opactwem Żółtej Róży. Wyświadcza tym instytucjom przysługi w zamian za dostęp do zebranych tam manuskryptów.

Gnom od pięćdziesięciu lat, przedstawia się jako Xavius Donnerjack, gdyż jego prawdziwe imię jest zwykle trudne do wymówienia dla nie-gnomów.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 06-10-2007 o 20:40.
abishai jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 06-10-2007, 20:55   #6
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
No to też się dołączę, żeby mi Grey apatyczności już nie zarzucał. Co jakiś czas zamierzam wrzucać moje KP z których byłam zadowolona, a sesje, dla których były pisane, już upadły.

Starałam się wyodrębnić jakiś schemat w tworzonych przeze mnie kartach i z tego co ustaliłam, to tak:
- Przydatna jest taka sucha statystyka: imię, nazwisko, wiek... – po to, żeby Gracz i MG nie musieli szukać po całej historii takich informacji. Czasami przybiera to formę pseudo-CV ze skróconym życiorysem w podpunktach.
- Historia – nie da się opisać całego życia, zazwyczaj więc jest to jakieś opowiadanie o przełomowym momencie w życiu postaci i tym co doprowadziło ją do takiego momentu, w jakim się znajduje wchodząc do gry. Taka forma historii po pierwsze jest bardziej przyjemna do czytania niż życiorys, po drugie obrazuje też psychikę i zachowania postaci.
- Wygląd +ekwipunek: żeby nie tworzyć suchego opisu, często wklejam zdjęcia postaci (ostatnio staram się by było ich kilka) i tylko uzupełniam treścią.


Na pierwszy ogień idzie więc Trendy - postać do gry osadzonej w świecie X-menów.


1. Imię i nazwisko: Jessica Valez
2. Pseudo: Trendy – aluzja do stylu bycia jest jasna, choć tak naprawdę chodzi o nurt (trend) – jest to nawiązanie do mocy Jessicy.
3. Wiek: 17
4. Wygląd: Trendy jest typową ładną amerykańską dziewczyną. Jasna skóra, blond włosy, niebieskie oczy, a do tego szczupła, zgrabna figura. Do postury modelki brakuje jej kilkunastu centymetrów, ale długie nogi niwelują ten brak i powodują, że mężczyźni bardzo często oglądają się za dziewczyną na ulicy.
Jest styl ubierania jest co najmniej zastanawiający: z jednej strony widać, że ubrania dobierane są starannie tak, aby podkreślały jej sylwetkę, a z drugiej... zawsze znajdzie się jakiś element „kiczu”, który nasuwa obserwatorowi myśl, że dziewczyna ta albo jest totalnie pusta, albo ma dystans do swojej urody i potrafi sama z siebie się śmiać. Ewidentnym przykładem tego jest ulubiona czarna koszulka z różową czaszką na piersi (patrz avek).
Strój bojowy to już inna historia. Ten widać jest przemyślany i dopracowany, stanowi on „przeróbkę” stroju standardowego: czarny i świetnie dopasowany kostium na lewej piersi posiadający znaczek amerykańskiej flagi z małym napisem Weapon nad i z X-em pod flagą. Składa się on z topu (a’la półgolfik) bez rękawów oraz krótkich szortów. Całości dopełniają sięgające do połowy uda czarne, ciężkie buty i zakrywające niemal całe ręce czarne rękawice zakończone małymi, czerwonymi X-ami na ramionach. Na biodrach dziewczyna nosi stosunkowo luźny pas z kilkunastoma małymi sztyletami, zaś w praktycznie niewidocznych kieszonkach na rękawiczkach po 3 gwiazdki do rzucania. Maskę zakłada bardzo rzadko, widać, że za nią nie przepada.
5. Moc: Najprościej określić moc Trendy jako umiejętność zakrzywiania przestrzeni. W promieniu pięciu metrów od siebie dziewczyna kontroluje przestrzeń i jest w stanie zmienić tor lotu każdego przedmiotu (jej moc nie działa na przedmioty w stanie spoczynku). W praktyce czyni to z Trendy nie tylko świetną tarczę, ale też broń dystansową. Ponieważ Jessica wciąż uczy się pełnej kontroli nad swoją mocą nie potrafi jeszcze odbijać małych szybkich kul tak, aby godziły w tych, którzy je wystrzelili (choć potrafi się przed nimi już bronić, zmieniając ich tor lotu w taki sposób, żeby omijały dziewczynę). Sztuczka z odwróceniem broni przeciwko temu, kto jej używał udaje jej się natomiast w przypadku broni białej – takiej jaką sama się posługuje, czyli sztyletów, nożyków, gwiazdek itp. Gdy atakuje wystarczy, że podrzuci sztylecik, a już jej moc pokieruje go tam, gdzie chce właścicielka. Istotną kwestią mutacji Trendy jest bowiem fakt, aby ciało było w ruchu, a nie w spoczynku (trudno jest wszak zmienić tor poruszania się czegoś, co znajduje się nie rusza, prawda?).
Obszar 5 metrów wokół Jessicy jest strefą, w której może ona za pomocą myśli ukierunkować dany przedmiot i nadać mu prędkość, po opuszczeniu tej strefy przedmiot leci normalnie w wyznaczonym kierunku, jednak podlega już normalnym siłom: wytracaniu się prędkości, wiatrowi itp.
Im lepiej Trendy opanowuje swoją moc, tym bardziej kontroluje nawet tak małe przedmioty jak kule oraz tym większą prędkość potrafi nadać „rzucanym” rzeczom (bez szaleństwa w stylu „prędkość światła”, ale można założyć, iż jej obecna siła porównywalna jest do siły rzutu dorosłego, silnego mężczyzny, zaś precyzja równa się snajperskiemu oku).
Praktyczne przykłady mocy:
- ściąga – wystarczy na sprawdzianie, że Trendy „upuści” karteczkę, by pokierować nią tuż nad ziemią do wybranej osoby. Jeśli dodatkowo osoba ta znajduje się w strefie 5 m. to dziewczyna potrafi siłą myśli manewrować ową karteczką tak, aby omijać nogi ławek, krzeseł, torby itp.
- ostrzał – gdy pojawiają się ludzie z giwerami i strzelają, Trendy odruchowo wysuwa do przodu rękę, jakby chciała powiedzieć „stać” nadlatującym pociskom, jednak tak naprawdę centrum jej mocy jest umysł, to nim kontroluje tor lotu ciał, które znajdą się w „strefie”. W przypadku ostrzału wygląda to tak jakby na 5 m. przed dziewczyną kule rozstępowały się niczym wale Morza Martwego przed Mojżeszem.
- wkurzający gość – Ktoś niezbyt mile nastawiony do Trendy najeżdża na nią, że jest taka, śmaka i owaka, nie waha się nawet obrażać jej bliskich. Dziewczyna zachowuje pozorny spokój nie patrząc w ogóle na swego rozmówcę – bawi się pilniczkiem do paznokci. Gdy słyszy słowa, które obrażają jej bliskich, jej cierpliwość się kończy. Momentalnie - bez zmiany przez Trendy pozycji - pilnik, który jeszcze przed chwilą spoczywał na dłoni dziewczyny, niemal błyskawicznie wyleciał w powietrze, wbijając się kilka centymetrów przy twarzy delikwenta jako ostrzeżenie.
- sytuacja patowa – drużynka w jakiś sposób zostaje otoczona i zastraszona. Pada rozkaz odrzucenia broni. Trendy oczywiście odrzuca sztyleciki, trzymając jednak kilka z nich dosłownie parę milimetrów nad ziemią – w ten sposób zachowuje nad nimi kontrolę. Wystarczy kilka chwil, aby dziewczyna określiła kierunek lotu każdego z nich i w jednym momecie wprawiła ostrza w ruch, aby każde z nich godziło w innego przeciwnika. W trakcie ćwiczeń sztuczka ta udaje się dziewczynie zawsze przy ilości nie przekraczającej 4 sztyleciki, a bywa, że wychodzi nawet przy 8.
- pojedynczy przeciwnik walczący bronią rzucaną taką jak noże, gwiazdki, strzałki itp. – w tej sytuacji Trendy nie tylko potrafi zmienić tor lotu, aby ją samą ominął, ale od razu odbić przedmioty tak, żeby wróciły do swego właściciela wbijając się w jego ciało.
6. Historia:
Trendy jest dziewczyną z wielkiego miasta – Los Angeles. Jej rodzice zaliczają się do tej „lepszej” warstwy społecznej, bowiem oboje skończyli studia i prowadzą wspólnie kancelarię prawniczą. Jessica jako jedynaczka zawsze była oczkiem w ich głowie i choć niewiele czasu rodzice mogli poświęcić córce, zawsze pieczołowicie dbali o jej edukacje. Tymczasem dziewczyna odziedziczywszy po nich naturę perfekcjonistki, skupiała się nie tylko na tym, by sprostać oczekiwaniom rodziców, ale też wzbudzić ich podziw. Można powiedzieć, że jako nastolatka wypruwała sobie żyły, żeby być tą idealną: piękną i mądrą 'americangirl', którą koleżanki w szkole chcą naśladować, a chłopcy biją się o nią na przerwach. Do tego oczywiście powinno dojść „utalentowaną”, ale tu właśnie pojawił się zgrzyt, bowiem talent dziewczyny przerósł wszelkie oczekiwania. Zaczęło się od zabawy długopisem i ołówkiem podrzucając przedmiot bezmyślnie na zajęciach. Trudno powiedzieć, kiedy Jessica zorientowała się, że potrafi kontrolować zachowanie przedmiotu w powietrzu. Początkowo oczywiście była tym zafascynowana uważając, że ma zdolności paranormalne, jednak kiedy pochwaliła się swoją umiejętnością rodzicom, ci zamiast ją pochwalić, zbledli nastolatkę i kazali jej pod żadnym pozorem nie mówić o tej zdolności nikomu, a także nie używać jej. Najlepiej, żeby w ogóle o niej zapomniała!
Jessica była głęboko zasmucona reakcją rodzicieli, słyszała co prawda nie raz o mutantach i ich wybrykach, ale przecież ona taka nie była! Nie była dzika i szalona jak tamci! Postrzegała swoją moc jako talent i nawet wbrew rodzicom ćwiczyła go po kryjomu.
Trudno teraz określić, jak długo ten stan rzeczy by trwał, zresztą może zawsze by tak było, gdyby nie pewne tragiczne zdarzenie. Jak przystało na typową nastolatkę Jessy wracała właśnie z kina z kapitanem drużyny baseballowej – Kevinem Deer. Bawiła się średnio, a nawet kiepsko, zważywszy na oklepane teksty i banały jakimi raczył ją Kevin. Wiedziała jednak, że kupę dziewczyn zawaliłoby rok, żeby umówić się z tym chłopakiem, a zatem gdy spytał ją czy się z nim nie umówi, jej samoocena została mile połechtana. Niemniej to w trakcie tego spaceru zdarzyło się coś, co wpłynęło na dalsze losy dziewczyny, otwierając przed nią nowy rozdział życia pod nazwą „Trendy”.
Tamtego wieczoru Jessica szła spokojnie pod rękę z Kevinem marząc o tym, by już wrócić do domu: wykąpać się, zjeść kolację i zanurzyć w jakiejś przyjemnej lekturze. Wtedy z przeciwnego kierunku nadjechała nieoznakowana ciężarówka, drzwi otworzyły się, a wewnątrz pojazdu ukazało się trzech mężczyzn w kominiarkach z pistoletami maszynowymi wycelowanymi we włoską restaurację, obok której przechodziła akurat Jessy. Wszystko działo się tak szybko! Mężczyźni otworzyli ogień nie zważając na przechodniów. Gdyby któreś z nastolatków miało za sobą wojskowe szkolenie, zapewne zdążyłoby zareagować i paść na ziemię, jednak amerykańskie dzieciaki z dzielnicy „bogatych” nie wyuczyły u siebie takiego odruchu. Reakcja Jessici była zresztą niestandardowa. Gdy zobaczyła skierowaną w swoją stronę broń oraz usłyszała dźwięk wystrzału, wyciągnęła przed siebie ręce jakby chcąc zatrzymać pociski. O dziwo, kule „posłuchały” omijając dziewczynę i jej kolegę łukiem. Spośród całej serii ani jeden pocisk nawet ich nie drasnął! Ciężarówka po chwili odjechała, natomiast na ulicy zapanowała cisza. Zdezorientowana Jessica stała wciąż z wyciągniętymi dłońmi, a przechodnie przyglądali jej się w osłupieniu. Pierwszy zareagował Kevin odskakując jak oparzony od dziewczyny oraz krzycząc przeraźliwie:
- Mutant!
„To nie tak...” – chciała mu wytłumaczyć swoją sytuację, jednak dostrzegła, że oblicza ludzi wokół zmieniają się przybierając wyraz wstrętu bądź strachu. I to w stosunku do niej!
Odzyskawszy panowanie nad ciałem Jessica rzuciła się do ucieczki. Zrobiła to na tyle szybko, że zdziwiony tłum nie zareagował na to, pozwalając dziewczynie ujść.
Nastolatka pędem wróciła do domu i zamknęła się w pokoju, chowając pod kołdrę – najbezpieczniejsze miejsce na ziemi. Zalana łzami zastanawiała się teraz nad swoim losem. Wiedziała, iż musi powiedzieć o tym wydarzeniu rodzicom, wiedziała też, że sprawa rozniesie się w szkole. Minęło kilka godzin, gdy do jej pokoju ktoś zapukał.
- Proszę. – rzekła Jessica ze ściśniętym gardłem.
Drzwi uchyliły się, stała w nich mama. Minę miała niewesołą, lecz to nie oblicze rodzicielki przestraszyło dziewczynę, tylko dwaj mężczyźni w czarnych garniturach, za nią stali.
- Panowie są z rządu, chcą z tobą tylko porozmawiać kochanie. – rzekła pani Valez.
-
... tak oto rozdział „Trendy” rozpoczął się.
7. Charakter: Conieco na ten temat wiadomo już z historii dziewczyny. Przede wszystkim jest ambitna, ma przywódcze zapędy, zdecydowana, śmiała, świadoma swej wartości. Miewa dość ostre poczucie humoru, a jej słodki ton głosu często jest nieadekwatny do ukrytych złośliwości. Jessica bezsprzecznie jest osobą inteligentną, skorą do słownych przepychanek. Gdy się ją bliżej pozna można zauważyć, że postawa grzecznej, pilnej dziewczynki jest tylko przykrywką dla dość ekstrawaganckiej osóbki, która ma w zwyczaju naginać nie tylko przestrzeń, ale i fakty - wedle własnego uznania i potrzeby.
8. Stosunek do zabijania: tylko w ostateczności. Jessica ma ogromny szacunek do życia i gdy tylko może, stara się ograniczyć cierpienia innych. Niemniej jako dziewczyna z wielkiego miasta wie, że życie to nie bajka i nie każdy bandzior skrywa w swym sercu zranionego chłopca, do którego można dotrzeć ciepłym słowem i uśmiechem. Czasami trzeba stosować drastyczne środki, aby osiągnąć słuszny (w jej mniemaniu) cel.
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 06-10-2007 o 22:24. Powód: wrzuciłam avka i dodałam komentarz
Mira jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 06-10-2007, 22:18   #7
 
Grey's Avatar
 
Reputacja: 1 Grey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodze
Komentarz do postaci Miry (o poprzednich trudno powiedzieć coś więcej, ani nie są złe, ani jakoś specjalnie dobre czy nowatorskie)

Zdecydowanie ciekawym fragmentem opisu postaci jest cześć Praktyczne przykłady mocy.
Dają one podkładkę MG by wiedział jak w pewnych dość typowych sytuacjach zachować się może postać, dzięki czemu w przypadku takiej samej sytuacji w sesji:
- łatwo MG przewidzieć reakcje (ułatwia planowanie tudzież manipulowanie sytuacją);
- opisać działania (nie wymaga w takich chwilach udziału Gracza, bo i tak wiadomo jak się zachowuje);
- ułatwia przejmowanie kontroli nad postacią w przypadku nieobecności gracza przez pewien czas;
- dodatkowo daje to lepszą wizję usposobienia postaci, konkretyzuje ją;
etc.

Równie ciakawym i cennym elementem jest oddzielenie i specjalne omówienie Stosunku do zabijania




Przy okazji, przypomniałem sobie o innej ciekawej postaci, tym razem autorstwa Rudad. Postaram się, aby ją tu wkleiła. Zastosowała tam podobny, ciekawy zabieg prezentacji postaci.
 
Grey jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 06-10-2007, 22:41   #8
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Postać stworzona do sesji Kutaka "The PlaneWalkers". Rekrutacja polegała na stworzeniu rozwiniętej już postaci, która była bohaterem jednego z licznych planów w DnD. Można było stworzyć swój własny plan, skorzystałam więc z tej okazji, bo nigdy z DnD nie miałam żadnej styczności. Historia postaci to w głównej mierze opis planu.

Lorelei Lodowa Róża





Lodowe Pustkowia to kraina wiecznego mrozu i śniegu. Jak okiem sięgnąć wszędzie rozpościerają się śnieżne pola, poprzetykane gdzieniegdzie ruchomymi wydmami i skutymi lodem jeziorami. Porozrzucane po całej krainie państwa-miasta skupiały w sobie niemal całą ludność Lodowych Pustkowi, choć słyszało się, że w niedostępnym, niemal pionowym paśmie gór na północy żyją bardzo niebezpieczni i szaleni pustelnicy. Góry te nazywano Krańcem Świata, gdyż nikt w całej krainie nie miał pojęcia co znajduje się za nimi, a każdy, kto był na tyle szalony, aby próbować je pokonać już nigdy nie wracał stamtąd żywy. Z kolei od południa znany ludziom świat kończył się na Bezkresnym Morzu, tak lodowatym, że jedno zanurzenie w morskiej toni mogło zabić nawet najbardziej obytego z zimnem mieszkańca Lodowych Pustkowi.
Na tym pustkowiu rządzonym, wydawać by się mogło, jedynie przez śnieg i mróz, mimo wszystko jakimś cudem udało się stworzyć ludzkie skupiska i choć mordercza walka z żywiołem nie była ani łatwa, ani przyjemna, wkrótce niewielkie ludzkie osady zaczęły rozbudowywać się i przemieniać w ogromne, samowystarczalne miasta. Świat Lodowych Pustkowi był na tyle duży, że zmieściło się na nim kilkadziesiąt mniejszych i większych państw-miast, oddalonych od siebie o setki kilometrów i nie mających ze sobą prawie żadnej łączności. Dla zwykłych ludzi nie istnieje na świecie nic, prócz ich własnego miasta i bezkresnego śniegu wokoło. Podróżują tylko najwięksi śmiałkowie, lub najwięksi głupcy. Albo ci, którzy potrafią okiełznać lód lub poruszać się wcale nie używając do tego celu nóg.
Tak więc Lodowe Pustkowia to zbiór zupełnie od siebie niezależnych miast, których tak naprawdę nikt nigdy nie zdołał policzyć – szczególnie tych mniejszych osad, które utrzymują się przy życiu jedynie dzięki jakiejś niezwykłej boskiej opatrzności. W Lodowych Pustkowiach wiadome jest jedno – będąc sam zginiesz. Poczucie więzi z miastem, z ludźmi i z władcami, którzy zapewniają każdemu dobre warunki do życia jest tu tak wielkie, że ludzie nie wyobrażają sobie, że mogliby kiedykolwiek opuścić swoje miasto i żyć inaczej.
Największe z państw-miast, to wielotysięczne metropolie, które okiełznały żywioł na tyle, że nie pamiętają już czym jest martwienie się o pożywienie i walka o płomyk ognia. To ogromne miasta, w centrum których stoją zamki-fortece, a nawet najbiedniejsze obrzeża stoją na dużo wyższym poziomie, niż małe wioski, o których często nawet nikt nie wie, że istnieją. Jak to się dzieje, że w krainie spowitej wieczną zimą, gdzie słońce wyłania się zza mlecznobiałych chmur jedynie przez dwa miesiące w roku, ludzie tak świetnie sobie radzą i nie umierają z głodu? Sprawia to magia.
Ludzi obdarzonych zdolnościami magicznymi jest w Lodowych Polach zaledwie garstka. Jeśli któreś miasto ma choć jednego maga na własność, natychmiast staje się jednym z potężniejszych księstw. Własny czarodziej to powód do dumy i pewność, że już nikt nigdy nie będzie głodował. I choć Obdarzonych jest bardzo niewielu, to miejsc tryskających Mocą jest w Pustkowiach bardzo wiele. Na wielu z nich zbudowano miasta, które dziś są największymi księstwami Lodowych Pustkowi. Jak okiem sięgnąć rozpościerają się w nich kryształowe szklarnie, a podziemne pola wypełniają dziesiątki kilometrów grot drążonych pod miastem. Wszystko to żyje dzięki Mocy, którą Obdarzeni potrafią wykorzystywać do swoich własnych celów.
W najpotężniejszym państwie-mieście, Goldrosen, skupiającym w sobie aż pięciu Obdarzonych (którzy opiekują się nie tylko Goldrosen, ale i kilkoma innymi miastami), założono Lykeon, miejsce, w którym każde nowonarodzone dziecko posiadające zdolności magiczne wychowuje się i uczy. To stamtąd Obdarzeni po zakończeniu nauki delegowani są do miast, którymi mają się opiekować (z reguły są to miasta, w których się urodzili, ale Obdarzeni, mimo iż teoretycznie nie mają wpływu na politykę poszczególnych miast, czasem robią po swojemu i umieszczają czarodzieja w mieście im odpowiadającym). Celowo zostało tu użyte słowo „opiekować się". Tak, jak to już zostało powiedziane, Obdarzeni nie mają wpływu na politykę miast, chociaż książęta czy wodzowie (miasta są zróżnicowane kulturowo i politycznie, panują w nich różne ustroje, zwyczaje i co za tym idzie nazewnictwo) chętnie słuchają ich rad. Obdarzeni mają za zadanie robić wszystko, żeby ludziom nie zabrakło jedzenia, ciepła i aby byli bezpieczni od wszelkich dzikich stworzeń napadających na miasta. Całą resztą zajmuje się władca.
Ze względu na wielkie odległości pomiędzy państwami-miastami księstwa nie utrzymują zbyt wielkich stosunków między sobą. Wiele z nich nie wie nawet o istnieniu innych podobnych osad. Nie oznacza to, że pomiędzy państwami-miastami nie dochodziło do konfliktów. Szczególnie często dochodziło do nich między mniejszymi księstwami, które posiadały wspólnego opiekuna Obdarzonego. Były to jednak głównie spory wewnętrzne, pomiędzy Obdarzonym a zaniedbywanym (lub z innych powodów niezadowolonym) miastem. Dlatego też sprawowanie opieki nad kilkoma miastami uważano za najgorszą pracę, jaką można było dostać.
Ze względu na zróżnicowanie poziomów miast jednym żyło się zdecydowanie lepiej, podczas gdy inni często przymierali głodem, a przeraźliwe zimno zbierało wśród nich swoje krwawe żniwo. Ludzie z takich księstw często nie mieli pojęcia o tym, że można żyć inaczej. Dopóki nie pojawili się Bracia Sprawiedliwi. Później krążyły legendy, że byli to przybysze zza morza, że w żadnym z miast nie mogli urodzić się ci, przez których Lodowe Pustkowia wycierpiały więcej, niż od zarania dziejów. Bracia Sprawiedliwi rozpoczęli swoją działalność w jednej z malutkich wiosek, która pozbawiona źródła Mocy nie mogła liczyć nawet na pomoc Obdarzonych. Nim ktokolwiek się zorientował Mondelion stał się sporej wielkości miastem, które poziomem dorównywało tym zarządzanym przez Obdarzonych - ale bez magii. Ludzie musieli zacząć sobie radzić bez Mocy, a jak wiadomo - potrzeba jest matką wynalazków. W ciągu kilkudziesięciu lat poziom techniki wzrósł w Mondelionie tak bardzo, że nikt nie mógł uwierzyć, że można osiągnąć coś takiego bez pomocy Obdarzonych. Bracia Sprawiedliwi, którzy przejęli władze w mieście stali się symbolem dla prostych ludzi - przykład Mondelionu pokazał, że dzięki mocy własnego umysłu ludzie mogą żyć tak jak chcą i dorównywać Obdarzonym.Bracia zaczęli powolny proces uświadamiania ludzi i przygotowywania rewolucji. Wkrótce całe Lodowe Pustkowia miały stać się jednym wielkim polem bitwy.
W tym czasie, gdy Bracia Sprawiedliwi pracowali dopiero nad swoimi wynalazkami w Mondelionie i niewielu dopiero o nich słyszało, w jednej z małych i zapomnianych wiosek narodziła się Lorelei. Dopiero w szóstym roku swojego życia wykryto u niej ogromne zdolności magiczne, co było dość niezwykłe zważywszy na to, że nawet najmniej uzdolniony Obdarzony potrafi wykryć u dziecka Moc nim jeszcze się narodzi i jest dopiero w łonie matki. Nic nie wskazywało na to, że mała dziewczynka przymierająca głodem podobnie jak reszta jej licznego rodzeństwa i większość mieszkańców wioski, pewnego dnia po prostu wybuchnie Mocą, zrównując niemal z ziemią rodzinne księstewko. Lorelei po tym niefortunnym incydencie została przewieziona do Lykeonu i rozpoczęła swoją edukację. Pomimo tego, że dysponowała ogromnym potencjałem i niesamowicie szybko pochłaniała wiedzę, zawsze była traktowana nieco po macoszemu - głównie ze względu na to, że nie wychowywała się w Lykeonie od urodzenia i nie miała wyuczonych nawyków Obdarzonych oraz ze sporej zazdrości (dziewczynka okazała się być naprawdę zdolna). Po zakończeniu nauk w Lykeonie przydzielono jej jedno z najtrudniejszych zadań - opiekę nad czterema miastami jednocześnie. Dla młodej i jeszcze mało doświadczonej dziewczyny było to spore wyzwanie, zważywszy na to, że miasta były dość zapuszczone, ludzie niezadowoleni, a książęta próżni i dbający o swoje interesy, a nie o lud. Jednak sprostała zadaniu i przy wykorzystaniu dość niewielkiej ilości źródeł Mocy i swojej własnej energii udało jej się wydobyć z kryzysu ludność, rozwinąć miasta i wpłynąć znacząco na książęta. Spore sukcesy okupywane były również sporymi porażkami i przysporzeniem sobie wrogów. Jednak - co nas nie zabije, to nas wzmocni.

W czasie, kiedy Lorelei była już postacią rozpoznawalną, działalność Braci Sprawiedliwych rozciągnęła się już na szereg licznych miasteczek. Lorelei zawsze uważała, że żyje przede wszystkim dla ludzi, którym musi pomagać i spełniała swoją misję z pasją. Dlatego na początku inicjatywa Braci Sprawiedliwych podobała jej się, szczególnie hasła braterstwa wszystkich księstw, zjednoczenia pod jednym sztandarem i ogólnej poprawy życia ludzi. Jednak razem ze szczytnymi ideami Bracia szerzyli także idee nienawiści do Obdarzonych, podburzali ludzi do buntu, wzywali do wielkiej wojny i wybicia wszystkich Obdarzonych, zniszczenia miejsc Mocy oraz wielkiego rozkwitu techniki. Wynalazki, nad którymi pracowano w przejętych przez nich miastach odbijały się szerokim echem po całych Pustkowiach - szczególnie dlatego, że ludzie przestali się bać podróżować i choć w drodze nadal wielu ginęło, to łatwiej było pokonać strach wiedząc, że gdzieś tam czeka nowy, lepszy świat. Z Braćmi na czele.
Prawdziwa wojna zaczęła się w noc, w którą z rąk rozwścieczonego tłumu zginął pierwszy Obdarzony. Nie zgadzał się na rządy Braci w mieście, którym się opiekował, nie chciał ustąpić z miejsca i oddać ludzi w ich ręce. Mimo to ludzie tego nie docenili. Polała się krew, starli się zwolennicy i przeciwnicy Obdarzonych i Braci Sprawiedliwych. Ta jedna walka stała się symboliczną kroplą, która przepełniła kielich - naprzeciwko siebie stanęły dwie armie, które w wieloletnich bojach przelały krew wielu tysięcy ludzi i kilkudziesięciu Obdarzonych. Maszyny Braci Sprawiedliwych były tak potężne, że potrafiły przeciwstawić się ogromnej Mocy Obdarzonych.

W samym środku walki znalazła się również Lorelei. Ludzie jej podlegli walczyli dla niej do ostatniej kropli krwi, kochali ją i umierali z jej imieniem na ustach. Wkrótce dzięki swojej odwadze, umiejętnościom i urodzie zyskała sobie miano Lodowej Róży. O ile Lorelei podobały się początkowo postulaty Braci, o tyle zabijanie Obdarzonych i próba podporządkowania sobie świata nie przypadły jej do gustu. Nim jeszcze rozpoczęły się krwawe rzezie, próbowała pertraktować z miastami Braci, pogodzić oba światy - nauki i magii. Nim jednak do czegokolwiek doszło, rozpoczęła się wojna, która była trudniejsza niż to się mogło wydawać. Lorelei bardzo szybko stała się jednym z czołowych dowódców Obdarzonych i wspólnie z kilkoma innymi walczyła za wszelką cenę o przywrócenie pokoju. Szybko stało się jasne, że Braciom nie zależy na równości i samowystarczalności ludzi. Chcieli po prostu podbić każde księstwo po kolei i przejąć wszędzie władzę. Tam,gdzie im się to udawało natychmiast wprowadzali rządy twardej ręki i zniewalali ludność. Wydawało się, że będzie już za późno, pozostało niewiele księstw, które nie poddały się i wciąż walczyły z Braćmi. Może to zrządzenie bogów, a może ryzykowna działalność Lorelei (nie chowała się w Lykeonie, tak jak większość pozostałych przy życiu Obdarzonych, ale walczyła razem z ludźmi, a pod koniec wojny, kiedy działania ofensywne zmieniły się w partyzanckie, podróżowała po podbitych księstwach i wlewała w zniewolonych ludzi nową ochotę do walki), kiedy wydawało się, że nie ma już nadziei na spokojne czasy i że magia na zawsze zniknie z Lodowych Pustkowi, ludzie po raz kolejny chwycili za broń. Tak samo jak kilka lat wstecz mordowali w miastach Obdarzonych, tak wtedy podnieśli się z kajdan przykuwających ich do machin i ruszyli przeciwko zniewalających ich oprawców.
Lorelei była jedną z tych, którzy ustalali nowy ład w Lodowych Pustkowiach. W świecie, gdzie wydarzyło się tyle złego potrzeba było nowych zasad i nowych praw, tak aby już nigdy nie dopuścić do tego, co się wydarzyło. Zarówno zwykli ludzie, jak i Obdarzeni musieli żyć razem w zgodzie i symbiozie magii i techniki. Dokładnie tak, jak od samego początku chciała tego Lorelei Lodowa Róża, która stała się jedną z największych bohaterek Lodowych Pustkowi, legendą jeszcze za życia.

Lodowa Róża nie spoczęła na laurach, ale nigdy nie była już tą samą kobietą, co przed wojną. Nie angażowała się już tak bardzo w rozwijanie jednego czy kilku miast. Podróżuje po wszystkich księstwach pomagając ludziom odbudowywać zniszczone dziedzictwo i doglądać, czy aby gdzieś nie dzieje się komuś tak wielka krzywda, że musiałby wzniecić bunt. Zasiada też w Wielkiej Radzie Lykeonu i zajmuje się nauczaniem młodych Obdarzonych (choć przez wojnę liczba ich urodzeń spadła jeszcze bardziej), aby nie dopuścić do tego, żeby któryś z Obdarzonych myślał tylko o sobie i swoich korzyściach, zamiast o ludziach, którymi ma się opiekować. Bo również polityka Obdarzonych wiele się przyczyniła do wybuchu wojny.

Choć Lorelei cała oddaje się ludziom i żyje tylko dla nich, coraz bardziej odczuwa ciążącą na niej samotność. Czuje się zmęczona i coraz bardziej wypalona. Im bardziej wojna odchodzi w przeszłość i ludziom żyje się coraz lepiej, tym mniej ona czuje się potrzebna i użyteczna. Mimo iż nie chciałaby, aby świat ogarnęła kolejna straszna wojna, to mimo wszystko tęskni za czasami, gdy jej czyny nie były tylko legendą, ale faktem...



Wygląd:
Wysoka i smukła kobieta, o bladej cerze (jak pisałam klimat raczej nie sprzyja opaleniźnie) i bladobłękitnych oczach. Niegdyś była śliczna jak z obrazka, jednak długotrwała wojna sprawiła, że jej rysy się wyostrzyły, wzrok stał się głęboki i zamyślony, a postura, choć nadal smukła, straciła wiele ze swej zwiewnej dziewczęcości. Długie blond włosy zwykle ukrywa pod kapturem płaszcza. Nie nosi ozdób. Ubiera się zwykle skromnie, w ciepłą tunikę i spodnie (oczywiście w standardach polarnych) i gruby płaszcz obszyty futrem, o obszernym kapturze. Wszystko w białym kolorze. Przy sobie zawsze nosi ozdobny sztylet.



Jeśli można komentować własne dokonania, to powiem tak: gdybym dzisiaj robiła Lorelei (postać ma już ponad rok) to przede wszystkim rozbudowałabym opis samej postaci, jej wnętrza i psychiki. Choć Lorelei była dużo bardziej złożoną postacią niż to wynika z opisu, gdzieś umknęły mi ważne rzeczy jej dotyczące wśród zawiłego opisu świata i jego historii. No właśnie - co do samego planu, to też można się bardziej rozpisać i wyszczególnić więcej rzeczy, dookreślić bardzo dużo. Tak to już jest przy tworzeniu czegoś od podstaw, że szczegółów nigdy dość. Ale świat stworzyłam, opisałam, umiejscowiłam w nim postać i byłam z niej bardzo zadowolona swojego czasu. Niestety pograłam bardzo krótko, gdyż musiałam zrezygnować z sesji
 
Milly jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07-10-2007, 00:10   #9
 
kitsune's Avatar
 
Reputacja: 1 kitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwu
A ja trochę inaczej. W cyberpunku prowadziłem sesję, której tłem było powstanie kozackie na Ukrainie skierowane przeciw Rosji. ot "Dzikie Pola' zmiksowane z Czeczenią, cyberem oraz "Śpiącą królewną" Ziemkiewicza. Gracze mieli narzucone postacie (często tak czynię w jednostrzałówkach). Oto one. Celowo zrobiłem mini-opisy postaci, bez pogłębionej psychiki etc. Chodziło o to, by gracze mogli szybko się wczuć i by był jakiś margines na ich kreatywność. Ważne w postaci było kierunkowanie na cel. To miało w przyszłości rodzić w ekipie konflikty między graczami-kozakami, którzy bezpardonowo zwalczali Rosjan a obcokrajowcami wspierającymi sprawę Ukrainy. Egzamin chyba zdało.

Postacie do "Kozackiego Ognia"
 
__________________
Lisia Nora Pluton szturmowy "Wierny" (zakończony), W drodze do Babilonu



Ostatnio edytowane przez kitsune : 07-10-2007 o 00:14.
kitsune jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07-10-2007, 00:19   #10
 
Killian's Avatar
 
Reputacja: 1 Killian nie jest za bardzo znany


Imię: Wurg "WURG!!"
Wygląd: Brudne, przetłuszczone włosy, mocno opalona - brązowa skóra, ciało zakrywa tylko przepaska biodrowa (chociaż czasem zdarza sie Wurgowi paradować bez niej), w jednym ręku włócznia, za pasem nóż. No i szmaciana torba o nieznanej zawartości. Typowy dzikus pustynny - facjatę to ma jakby ktos go szpadlem w ryj przywalił (a może to był głaz?). Chudy i żylasty - ale silny!! Jak tur (nie wiesz co to Tur? aaa to juz Twoja strata). Niestety troszkę głupawy - przynajmniej na takiego wygląda ale kto go tam wie? W wolnym czasie struga kołki..
Wiek: 30

Statsy:

Siła: 6
Percepcja: 7
Wytrzymałość: 6
Zręczność: 8
Charyzma: 4
Inteligencja: 3
Szczęście: 6


Skille:

Broń palna (small guns): 3
Broń biała (melee weapons): 4
Skradanie się (sneak): 3

Życie Wurga nigdy nie było skomplikowane (co najwyżej jak go ojciec uczył co to włócznia). W życiu Wurga nie było żadnych ekscesów - jak to życie w wiosce - raz sie biegało za geckonami raz przed niemi uciekało (Geckony - fuj... Ale mniaaaam...). Czasem trzeba było zaorać pole.. (Wurg zmeczony..) A czasem posprzątać wioskowy wychodek (Wurg idzie na polowanie..). Wurg lubi sie bawić - tak zwłaszcza w chowanego - jeden z lepszych skradajacych w wiosce (Wurg dumny!). No i życie Wurga sie tak kręciło - Wurg wstawaj, wurg idź coś upoluj, Wurg zjedz i Wurg idz spać Wurg idzie - ekhem to pomińmy (Cooo mało? "Wurg NIE LUBIEĆ WODY! I Wurg sie nie kąpać - bać sie że umrzeć.."). No właśnie.. I być może nigdy byście nie poznali Wurga gdyby nie jakieś palanty które złapały go jak sobie siedział grzecznie w krzakach - ekhem co Wurg robił to jego sprawa - i nie zamknęły go w klatce, biły, pluli, skrępowali ręce i nogi kajdanami ("Wurg cierpieć") prezentowali po jakichś miastach, pokazywali jego zęby i coś krzyczeli.. Życie Wurga od tych "Złe ludzie.." uratowali go w "AAAAAA żelazne diabły... Wurg błagać o litość.." którzy po zabiciu tych złych zdjeli kajdany z obolałych rąk i nóg Wurga i powiedzieli że może sobie iść dokąd chce. Wurg przez chwilę patrzył jak faceci w maszynach odjeżdżają - wziął włócznię, nóż i jakiś pistolet i ruszył po ich śladach.. Wędrował dniami i nocami wciąż podążając za "Kawaleria Mechaniczna". W nocy kiedy obozowali bez cienia strachu podchodził do strażników którzy go po jakimś czasie zaczęli rozpoznawać i pozwalali mu stać z nimi na czatach. Po jakimś czasie zaakceptowali go i zabierali ze sobą na ostatniej ciężarówce. Wurg się odwdzięczał będąc zwiadowcą i polując. Nauczyli go też dobrze strzelać i kilku nowych ciekawych słów ("Wurg mówić fuck you! Ty być asshole!" i tym podobne bardzo pomocne w postnuklearnym świecie teksty... "TY NIE TRAFIĆ W WURGA - TY BYĆ DUUUUPEK!"). Taaaaak - życie Wurga stało się na pewno ciekawsze.
-----------------------------------------------------------

Grey stwierdził że powinienem ja tu wkleić Zastanawiam sie jako pokazanie nietypowej postaci czy aby przestroga aby tak nie tworzyć

Pozdrawiam!
 
Killian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Możesz wysyłać nowe wątki
Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:46.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172