lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Raporty z sesji (http://lastinn.info/raporty-z-sesji/)
-   -   [Pozostałe systemy...] Czas Zemsty - raport (http://lastinn.info/raporty-z-sesji/10280-pozostale-systemy-czas-zemsty-raport.html)

Fearqin 18-07-2011 19:18

[Pozostałe systemy...] Czas Zemsty - raport
 
R jak Raport
Mój pierwszy. Podobały mi się dotychczasowe jakie widziałem, to i zrobiłem sam. Dla siebie i innych. Nie tylko biorących udział w sesji. Miłej lektury.

O jak O... sesji
Powstała w wyniku następującego zdania od Arsena "Ciekawe jak jest prowadzić sesję we dwóch". Zarys fabuły powstał w pięć minut, ale mieliśmy tylko pomysł na obcych. Nigdy się wielce do piania posta nie przygotowywałem, plany robiłem w głowie, maksymalnie trzy kolejki do przodu, ale to i tak nie było pewne bo nie zawsze wiadomo co gracze zrobią.

F jak FaBułka
Nie zaczyna się zbyt oryginalnie. Rosja wypowiada wojnę światu bo ma dość rosnącej nietolerancji dla obywateli tegoż kraju, oczywiście pod tym wszystkim stoi chęć władzy, surowców itp.
Prawdziwa sesja zaczyna się wiele kolejek później, gdy do wojny wkracza trzecia strona. Czyli nagle mamy Rosję, resztę świata i OBCYCH!!
Tak, tak. Dalej gracze uciekają przed tymi typkami. Nie wiedzą czy to roboty Rosjan czy coś innego. Dopiero po jakimś czasie, widząc jak odziane w metal rzeczy walczą z Czerwonymi zaczynają się obawiać, że są w jakiejś marnej powieści Science Fiction. No i rzeczywiście po jakimś czasie zabijają pierwszego obcego (nie łatwe) i widzą co się kryje pod hełmami. ?Ludzka? twarz, tylko cała błękitno-niebieska i pokryta tatuażami. Nie potrafią się porozumieć więc dobijają, druga grupa ma nieco inne kontakty, ale w końcu też poznają, że nie walczą z ludźmi.

Wszystko póki co dzieje się w Warszawie, a gracze nie są żołnierzami, tylko cywilami którzy wstąpili do milicji. Miasto powoli zamienia się w pustynię (dosłownie). Rosjanie walczą z Polakami i Niemcami którzy pomagają RP no i obcymi. W końcu gdy ostatnie powstanie Polaków i Niemców przeciw obcym okazuje się nieskuteczne, opuszczają miasto.

Skierowali się do Berlina, blisko tegoż miasta jest główny statek obcych. Przeprowadzono wielki atak, jednak 90% armii (w tym artyleria) zginęła od jednego... czegoś. Tak naprawdę była to wielka machina połączona z pewnym zwierzakiem z planety obcych, ale tego gracze nie wiedzieli.

Teraz najważniejsze. Przed tym atakiem typy dowiedziały się kim są te istoty niszczące ich dom. Byli to ludzie. Wysłani w kosmos w trakcie Zimnej Wojny mieli awarię statku. Zaś rząd nie chciał udzielić im pomocy bo całą podroż utrzymywał w tajemnicy (nie wiadomo jaki rząd). O sprawie zapomniano. Jednak załoga wpadła w tunel czaso-hiper-przestrzenny. Znaleźli tam planetę na której mogli żyć. Dopuszczali się kazirodzctwa i wydawali potomstwo. Kiedy u nich minęło parę tysięcy lat, na Ziemi upłynęło zaledwie kilkadziesiąt. Jednak na tamtej planecie pod wpływem różnym czynnikom, ciała ludzi uległy zmianom. Ich skóra zmieniła kolor, żyli nie więcej niż trzydzieści lat, oraz wiele, wiele innych. Od pokoleń kierowali się nienawiścią do ludzi ze swojej ojczystej planety. W końcu postanowili, że nadszedł ich Czas Zemsty. Gracze zdobyli statek, wysadzili go w powietrze a sami uciekli kapsułą. Ta na autopilocie zawiozła ich na planetę matkę obcych.

G jak Players (i drugi MG)
Kolejność przypadkowa, są to MOJE opinie na temat poszczególnych osobach i odnoszą się TYLKO DO TEJ sesji.
Arek9618 Częste spóźnienia, dobre posty, opuścił sesję. Nie był w mojej grupie więc wiele do powiedzenia nie mam.
Zaan Moja grupa, słabe posty, spóźnienia, odszedł BARDZO szybko. Też bez słowa o ile pamiętam.
Kolgrim Był i się zmył. Nie dziękuję, nie przepraszam, nie polecam.
Ziutek Hehe. Grał od początku, potem odszedł, potem wrócił :) Spóźniał się czasem, sam przyznał, że w postach głównie modyfikował to co ja lub Arsene napisaliśmy. Jednak po przerwie od sesji pisał lepiej. Szkoda, że na ostatnią kolejkę pojechał na wakacje. Aczkolwiek jak zawsze dobrze się z nim współgra.
Rychter Już nawet nie pamiętam nic. Także to starczy za opinię chyba.
S.W.A.T Tak jak Ziutek, był, zmył, wrócił. Dobre posty, o ile kojarzę to przed odejściem też na czas, a jak nie to usprawiedliwiał. Na plus.
Aha, sorry, że zapomniałem o Sig Sauer w ostatnim poście, niepotrzebnie postać Pruszkova oddała ci M14.
One_Worm Na minus. Tak mocno się udzielał i znikł bez słowa. Ponadto spóźnienia.
Pruszkov Spóźnienia głównie usprawiedliwiane. Dobrze współpracował z innymi, pisał fajne posty, dobrze odgrywał postać. Dziękuje za grę. :)
Piter1939 Chyba "główny" gracz. Najwięcej robił, chyba ani razu się nie spóźnił. Ponadto dobrze postać grał, angażował się w kontakty z innymi. Dlatego jako jedyny pod koniec gry nie został ranny :)
Damian87 Główny minus, bo najbardziej zapadł w pamięć. Odszedł bo nie podobał mu się zapał innych graczy. Potem zgodziłem się by wrócił jako żołnierz GROMu, mimo, że zabranialiśmy grania żołnierzami czy też kimś kto mocno znał się na strzelaniu. Potem odszedł bez słowa. Ajajaj.


No i w końcu
Arsene Jak już wspomniałem to dzięki niemu sesja w ogóle powstała. Bardzo dobrze się z nim omawiało wszelkie kwestie. Powstrzymywał mnie przed zabijaniem graczy bez powodu, zachęcał do uzasadnionych, śmiertelnych tortur na innych. Idealny współmastergiery. <smutna muzyka> niestety utracił internet na długi czas i nie udało mu się o tym poinformować. Więc go zabiłem. Znaczy się usunąłem jego mistrzostwo. Jak wrócił to głupi jakoś było zaproponować fuchę ponownie, a sam się nie upomniał i tak jakoś wyszło. Proponowałem też żeby napisał ostatniego posta, ale ostatecznie ja to zrobiłem, bo coś nie mogliśmy się zgadać bo miałem sporo roboty ostatnio. Ale się rozpisałem. Dziękuję bardzo.


(Czy wszyscy zjechali od razu do graczy popatrzeć co o nich napisałem?)


No. Zakończenie było trochę słabe przyznam, ale taki mam styl (spójrzcie chociażby na koniec sesji "Są Wszędzie". Bo prostu nie lubię Happy Endów, musi być "otwarcie". Czyli prawdopodobnie bohaterów dosłownie otworzą i zjedzą. S.W.A.T fajny pomysł na koniec podsunął mi już pól godziny po końcu sesji. Ech, życie.

Teraz wy. Co sądzicie o sesji. Co było nie tak, co było super. No i jak ja się spisałem? Zapraszam również tych którzy nie dotrwali do końca, oraz czytelników (jeśli byli).

Arsene 18-07-2011 22:28

Byłem MG, to może też napiszę parę słów. A co mi tam, zaszaleję. Więcej niż jedno zdanie, co będę żałował ;)

Zaczęło się od... ode mnie, faktycznie. Podałem pomysł, z Fearqinem go omówiliśmy, ale to już wiecie. O fabule też pisał, więc napiszę coś o graczach z mojej grupy, ot co.

Arek, może jako pierwszy. Otóż grało się z nim bardzo dobrze. Do czasu. Zamilkł i po jakimś czasie napisał mi, że rezygnuje z zabawy na LI. Ponoć czas, ale nie wiem, nie było mnie tam, a na gg widziałem go później często. Cóż, ma do tego prawo.

Piter to typ, o którym sam nie wiem co napisać. Posty były raz takie, raz inne, ale mimo wzlotów i upadków nie rezygnował z gry. Tak, to się chwali. Jego postać chyba całkiem dobrze radziła sobie z kooperacjami.

Pruszkowa też pamiętam. Tak, i to chyba całkiem dobrze. Z tym panem ciężko mi było się dogadać, padała komunikacja. Mimo spóźnień grał, usprawiedliwiał się i pisał zwięzłe, rzeczowe posty. Przynajmniej w czasie jak ja tam byłem (pół)szeryfem.

One_worm? To on tu grał? Serio? A tak, już kojarzę. Z tego co mi wiadomo zniknął bez słowa. Nieładnie panie robalu, nieładnie.

SWAT to gość, który jak gra to gra dobrze. Tak. Niestety ma taki internet, a nie inny co boli mnie niesamowicie. Posty pisał dobre, a jego postać była ciekawa, zapadła mi trochę w pamięci. Polecam, ot co.

Ziutek zaginął, ale się odnalazł. Znam tego gościa i wiem, że stać go na więcej. Mimo to jednak grało się dobrze.

Z tego co pamiętam moja grupa na początku pisała szybciej niż Feara (hehe), ale później się wyrównało. Zdaje się, że później prowadziłem Pitera i Pruszkova (pamiętam ponaglenia, jakie im wysyłałem). Było zabawnie. Jest nawet zdjęcie z mojego rodzinnego miasta ;)

I teraz czas na najlepsze. Prowadziłem (przez pewien czas, później już nie), razem z Fearqinem. Nie dane mi było spotkać kogoś takiego na LI. Siedzi, siedzi i jeszcze nie przepadł bez słowa. Masa pomysłów, świetny styl, no i te jego grafiki. Ech... szkoda słów. Świetna robota!

Na koniec o mojej roli. Otóż niestety przepadłem. Tak. Moja wina, moja wina i jeszcze raz wina mojego dostawcy internetu. W kwestii wyjaśnienia - przez blisko miesiąc nie miałem internetu. Był jeden, może dwa przebłyski około pięciominutowe, ale tak to jest jak się ma 1 komputer na 4 osoby.

Dzięki tym co czytali sesję ;)

Piter1939 20-07-2011 18:21

W końcu znalazłem chwile by odpisać. Mimo że sesja była nie do końca w moich klimatach, spodobała mi się na tyle, że zostałem do końca. Jest to druga sesja w którą zagrałem na Li i pierwsza, którą ukończyłem jak gracz <jupi>. Do MG nie można mieć zastrzeżeń,świetna komunikacja. Jeśli chodzi o graczy to współpracowałem głównie z Pruszkovem ,tak jakoś wyszło:P. Dziękuje za pochwały i mam nadzieje, że jeszcze nie raz zagramy razem w innych sesjach:)

Pruszkov 20-07-2011 19:23

Muszę przyznać, że liczyłem na coś bardziej "milsimowego" - w rekrutce było o tym snajperze, a pomysł z partyzantką bardzo mi się podobał. Później byli obcy i wydawało mi się, że sesja pójdzie w dół o tego momentu - ale się zdziwiłem. Podobnie jak u Pitera, sesja nie do końca w moich klimatach, ale muszę podkreślić jedną rzecz - mistrzowanie Arsene i (zwłaszcza) mistrzowanie Fearquina całkowicie przekreśliły tą wadę i wywaliły ją z planu z siłą kopnięcia Chucka Norrisa. Zwłaszcza Fearquin - termin Mistrz Gry chyba wziął się z niego, bo opisy były niesamowite i niejednokrotnie powodujące prawdziwe emocje, zupełnie jakbym grał w jakiegoś larpa (albo nawet tam był).

A gracze? Cóż, wiemy o większości i nie ma tu co drążyć biedaków - odeszli z powodów tych czy innych, najprawdopodobniej nie ich wina. Natomiast z tych, co zostali, pochwała dla Pitera - zawsze na czas, non-stop na docu, posty rozbudowane. Nie ma tutaj dużo do pisania, po prostu miód.
SWAT - nie wiem czemu, ale ta sesja zawsze mi się kojarzyła z Paczkowskim. Szczerze mówiąc nie zauważyłem, że zniknął, a kiedy nam pomagał pod koniec, wyglądało to dziwnie naturalnie - Paczkowski wręcz należał do tej sesji, nie umiem wytłumaczyć, dlaczego. Ale efekt był dobry - tutaj ode mnie duży plus.
No i jeszcze niejaki Pruszkov - ten to w ogóle dziadostwo jakieś. Spóźniał się cały czas, a w komentach nic, tylko jęczenia i usprawiedliwienia o spóźnienia :D.

Ogólnie sesja była wyjątkowo satysfakcjonująca i jestem szczęśliwy z możliwości udziału w niej. Jedyne, co mogę zarzucić Mistrzom, to niewielkie wykorzystanie kart postaci w układaniu postów (historia poharatanej prawej ręki pozostała nieodkryta, podobnie jak fakt, że Michał był nieśmiały - no i chętnie też bym się dowiedział czegoś o postaciach Swata i Pitera :)), ale to już szukanie dziury w całym, tym bardziej, że to był również nasz obowiązek.

Oby więcej takich sesji!

Panicz 20-07-2011 21:14

Miałem, kiedyś kolegę w zerówce, który mówił 'Rosja jest najsilniejsza na świecie. Jakby cały świat napadł na Rosję to byłoby po całym świecie'. Fearqin, to byłeś Ty?

SWAT 20-07-2011 21:59

Pora chyba też i na mnie, choć w sesji udział brałem w kratkę. Ale ocenię te rzeczy, których świadkiem byłem i mogłem się nimi cieszyć. I tak, od początku.

Fabuła.
Pierwsze pomysły z warszawską partyzantką, podobał mi się przeogromnie. Niezwykle ciekawe pierwsze starcie z ruskimi, wybuchy, znalezienie pierwszego, poczciwego gnata tj. opisywany przez Arsena, niejaki Automat Bilickiego wz. 2014. Ooo, niezgorsze były czasy siedzenia w kanele. Potem napatrzenie się na to, co robią Rosjanie. Gniew, cicha furia Paczkowskiego, którą chciałem zamieścić w poście i… Trach.
Dostawca Internetu wypiął się na mnie i zostałem na lodzie. A w dodatku miałem moją sesję i kilka innych. W samym Czasie Zemsty, MG Arsene nie tracił czasu i zawalił na moją postać dom. Ale widać wyburzanie bloku na głowę Geralda Paczkowskiego, nie udało mu się, bowiem dzielny strażak niczym karaluch wydrapał się z rumowiska. Co prawda, jak napisałem przez ten czas leżał w szpitalu na rekonwalescencji. I oto wrócił, kilka postów pod koniec gry. Sam, samotny, bez AB14… Za to z M14 <demonicznie się śmieje>.
I teraz, wracając, pomyślałem sobie, fajnie by było wrócić, mieć jeszcze jedną sesję z adnotacją „100% Completed”, chodź to że grałem w nie całą przygodę, i tak to przekreśla, ale mówi się trudno, cieszy się tym co jest.
Ale miałem pisać o tym, co zostałem po powrocie. A co zostałem. Bez urazy, ale tani science-fiction. Sporo zapożyczeń, np. opis działania pancerza obcego, z którego rąk strzelała energia (czy ja tego nie widziałem w Iron Manie?) czy wiszący nad Berlinem statek (a to to nie jest Dzień Niepodległości?). No i nie było Arsena. Mimo to Fearquin pokazał, że nie potrzebuje kompana i sam może pociągnąć sesję do końca, chodź i tak miał bardzo szczupłą drużynę.
No i zakończenie. Było średnie, ale to tylko moje zdanie. Spodziewałem się czegoś „epickiego” i wstrząsającego, np. uśmiercenia wszystkich bohaterów i zrobienie z nas męczenników, gdzie kilka lat później w miejscu gdzie wisiał statek nad Berlinem, ludzie zapalali by za nas znicze i modlili się, każdy w swoim języku.
Ponadto Fearquin wspomniał o podsuniętym przeze mnie zakończeniu, ale to było już po naskrobaniu „liter końcowych”. A dla mnie sprawa była prosta.
Statek matka, staruje w ostatniej chwili w nadprzestrzeń. Ale nagle się zatrzymuje i zaczyna się z nim działać bardzo źle. Wtedy też uciekamy skradzionym statkiem i następuje bum…
A my? Zostajemy w wiszącym bezwiednie statku, gdzieś w odległym kosmosie. Nawet nie wiemy, skąd przyleciał statek matka, żeby wrócić po śladach. Do tego mamy cały panel dziwnych klawiszy i gałek, które z racji iż są z obcej cywilizacji, muszą przez nasze postacie zostać rozgryzione na nowo.
Koniec. Zakończenie bez szczęśliwego zakończenia, bez smutnego. Ale zostaje tajemnica i ciekawość, co się z nimi stało.
Przyznajcie, że dość interesujący koniec.
Ale tak czy siak, jestem usatysfakcjonowany sesją i naprawdę mi się podobała, a przynajmniej jej całokształt.

Słów kilka, o niesfornych graczach… Nie, nie. O Mistrzach Gry.
Jak wiecie, mistrzowie mają w nawyku wszystko utrudniać. Tu było inaczej i to kompletnie. Można powiedzieć że było nawet ciut za kolorowo. Poważnej rany (nie liczyć uśmiercenia postaci i zawalenia na nią budynku) nabawiłem się w przedostatnim poście. Choć nie mam co narzekać (w końcu pozwolono mi wrócić i ukończyć sesję jako żywy przedstawiciel planety Ziemia), już w pierwszym poście i strzelaninie przy wrakach, mogło dojść do niegroźnego postrzału. Nic tak nie pobudza graczy, jak zemsta za towarzyszy, krew i tym podobne.
Kolejna wada… No cóż, po przez wstawienie dowódców drużyn, sami gracze będący cywilami mieli cholernie mało wolnego czasu i ograniczone działanie. Bo jaka to zabawa, wykonywać tylko rozkazy, których wykonywanie zawsze kończy się powodzeniem? Nie wiem jak było później, ale pod koniec to uległo zmianie na plus.
Na plus można za to zaliczyć niezwykle barwne opisy zniszczonych terenów, akcje i same postaci, ale do tego przyczyniali się sami gracze po części.
Sami MG ganiali nas tylko od punktu do punktu, po drodze zabijając nieaktywnych graczy i dając nam, choć za rzadko, możliwość wyboru czy pójdziemy grzać Ruskich, czy pójdziemy zabarykadować się w budynku i tam przeczekamy kilka fal, za nim pójdziemy dalej grzać obcych.
Mimo wszystko, sesja została ukończona, a to plus, przyćmiewający wszystkie powyższe wytyki.

Teraz o graczach.
Nie opiszę wszystkich, bo sam nie wiele pamiętam z akcji początkowych. Dobrze mi się wryła tylko postać Rychtera, którą mój Gerald na początku o mało nie zastrzelił. To było fajne.
Potem pod koniec popracowałem z Piterem1939, Ziutkiem i Pruszkovem.
Powracający prosto ze szpitala Gerald, strasznie się szarogęsił i wydawał rozkazy. Ha, taki cwaniak. Ale to on podzielił zadania i można tylko gdybać, że gdyby nie on i wszyscy poszli wysadzać silnik statku matki, walka z obcymi mogła by trwać na tyle długo, iż po prostu statek wybuchł z nimi. I moja postać wróciła tak „nagle”. Spotkali się biegnąc do statku matki i po prostu, jakby wcale nie znikał, wtopił się w końcówkę sesji. I to plus dla wszystkich graczy, którzy tak się z moją postacią zasymilowali. Dzięki za współudział i dawkę emocji oraz szaleństwa, jaką było można znaleźć w waszych postach.

I na koniec powiem tylko…
NIE ZABIJAJCIE! TO TYLKO MOJE ZDANIE!

Pozdrawiam.
S.W.A.T ®

Ziutek 21-07-2011 18:05

Teraz kolej na mnie.

Najpierw po łebkach

Z początku myślałem, że będzie to nowoczesna inscenizacja początków lat 40 w Polsce. Skakałem na krześle jak po prochach. Ale jak doszli kosmici to szczerze mówiąc trochę mnie to zniechęciło, stąd to takie spóźnianie się, a potem ta tchórzowska ucieczka (choć nie na długo). Ale okazało się po mojej rezygnacji, że sesja ma zamiar iść niedługo na wieczny spoczynek do archiwum. Więc poprosiłem mojego najlepszego kumpla Feara, który po znajomości (mam nadzieję, że te kilka patyków we Frankach w zupełności wystarczyło?) załatwił mi powrót. I tak dotrwałem do końca.

Teraz się rozdrobnię

moim pierwszym MG był towarzysz Arsene. Cieszyłem się bo wtedy nie znałem Fearqina i czułem, że nie za szybko się polubimy. Ars jak to Ars, posty fajne i ogólnie dobrze mi się grało pod jego batutą. W ekipie znajdował się S.W.A.T, mój jedyny znajomy wtedy na Li. Kiedy zostałem tylko ja i Jeden Robak władzę przejął Baron von Fearstein co doprowadziło mnie do szybszego bicia serca. Z początku wydawał się surowy, ale z czasem przekonałem się do jego charakteru i postów. Potem zostałem sam, a w efekcie zostałem przyklejony do drugiej grupy milicji obywatelskiej czyli Do Pitera i Pruszkova. Pograliśmy trochę, w międzyczasie doszedł do nas Daamian i tu zrobiłem najgłupszą rzecz jaką mogłem zrobić... Wypisałem się z sesji. Jak wspomniałem wyżej kosmici byli mankamentem, który coraz to mnie bardziej prześladował, aż w końcu nie byłem w stanie napisać zdania do posta. Ale wróciłem na final battle, na której mnie nie było bo zachciało mi się wypoczynku...

Ble, ble, ble - tylko dla ludzi o mocnych nerwach

Teraz takie pierdółki. Chciałbym pochwalić Fearqina za dociągnięcie sesji do końca nawet kiedy główny pomysłodawca zrezygnował, ukazałeś mi się w pozytywnych barwach. Arsena chcę pochwalić za pomysł <podaje tort czekoladowy>, ale skarcić za to, że nie wróciłeś kiedy mogłeś <rzuca tortem w twarz>. Pochwała należy się również trójce graczy, z którymi moja postać miał zaszczyt przepaść, a mianowicie Piter, Pruszkov i S.W.A.T. Wykazaliście się tym czego brakowało mi: Sercem. Nie odsunęliście sesji na bok bo nie pasowały wam realia. Brawa dla was.

Czyli moja druga sesja według kolejności od pierwszej do ostatniej została zakończona. Dzięki wam wszystkim za wspólną grę i mam nadzieję, że jeszcze sobie pogramy tak w ściśniętym gronie. :D


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:57.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172