lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Raporty z sesji (http://lastinn.info/raporty-z-sesji/)
-   -   [Jednolinijków VI] Raport równoległych rzeczywistości (http://lastinn.info/raporty-z-sesji/12415-jednolinijkow-vi-raport-rownoleglych-rzeczywistosci.html)

Anonim 01-04-2013 12:03

[Jednolinijków VI] Raport równoległych rzeczywistości
 
Raport. Odpowiedzi. Wyjaśnienia. Spróbuję też w nim zamieścić jakieś porady jak prowadzić gry tego typu jakby ktoś chciał... kiedyś, coś takiego... W każdym razie ogólne wrażenia mam dobre, sesja udała się.

Jak i wcześniej używam nazw postaci, a nie graczy. O graczach w stosownym dziale tego raportu.

Ogólnie wstępne informacje o grach tego typu zawarłem na początku raportu do poprzednich Jednolinijkowych: znajdujące się w tym temacie. Jeżeli czytacie to pierwszy raz to warto zajrzeć tam - w zakresie ogólników czyli do słów "Przejdźmy jednak do konkretów." Tutaj nie była aż tak podkreślona kwestia żywych trupów, choć pojawili się. Stali się nawet głównym zagrożeniem w Rzeczywistości III - i to za sprawą samych postaci graczy. O samych rzeczywistościach jednak dalej w dziale fabuły.

Odnośniki:
Temat Gry.
Temat Komentarzy.
Temat Rekrutacji.
Temat sondy.

Sonda:
Jak widać z powyższego odnośnika najwięcej głosów otrzymały równoległe rzeczywistości - spośród 8 osób, które oddało swój głos na równoległe zagrały 3. Tyle znaczą sondy.

Rekrutacja
Przebiegła dość sprawnie. Trwała półtora dnia. Zebrało się 16 graczy (plus Karolczaneq, który jednak zrezygnował przed rozpoczęcie gry z powodu braku czasu) spośród których wielu wybrało sobie "losowa postać" i tak rozlosowano:
AJT - Wilhelm
Someirhle - Iwan
Shooty - Yoshimitsu
Luffy - Jayden
Kauamarnica - Ricky

Cytat:

Wątki osobiste wymienione w czasie rekrutacji przez graczy warto użyć w czasie gry.
Tu raczej nie było żadnych odnośników do historii postaci z rekrutacji. W tej kwestii najbardziej odznaczył się Robert. Klimat i historia postaci była pociągnięta z tematu rekrutacji do tematu gry. No i to w sumie tyle o rekrutacji. Na marginesie można jeszcze dodać kilka takich zdań:

Cytat:

Im dłuższe historie postaci są wymagane w czasie rekrutacji tym w większym stopniu powinny pojawić się w czasie rozgrywki. Wymaganie długich historii, żeby potem je zignorować jest złe. Nie róbcie tak.
Cytat:

Im krótsza historia postaci tym większa swoboda, żeby wprowadzić wątek z historii w czasie rozgrywki - tak przez MG "Właśnie wpadłeś na jakąś starszą kobietę. Toż to twoja ciotka Margerita Hawajska!" jak i przez graczy "Widząc handlarzy na targu przypomniała mi się moja ciotka Margerita Hawajska, która handlowała mrożonymi pizzami właśnie w tego typu straganach." Oczywiście to zależy od możliwości światotworzenia przez graczy.
Cytat:

Normą moich sesji jest minimalne światotworzenie przez graczy. To minimum rysuje się głównie przy przedmiotach - jak w odpisie MG pojawia się apteczka pierwszej pomocy i nie jest pusta to są tam wszelkie typowe rzeczy. Na większą skalę działa to przy mieszkaniach. Jeżeli mieszkanie nie jest splądrowane i nie zostało jakoś specjalnie opisane to oznacza, że gracz ma swobodę jeżeli chodzi o przedmioty tam się znajdujące - krzesło, nóż, łyżka, telewizor... ale nie pistolet, rakietnica, czy plecak odrzutowy.
Fabuła
Fabuła polegała na podróżach między równoległymi rzeczywistościami. Były cztery główne plus jedna dodatkowa. Były przedstawione w następującej kolejności: I, II, III, IV, D, I. Gra była bardzo interaktywna, a procent oddziaływania graczy na dalsze wydarzenia był znaczny. Zmiany jakie zaszły w finałowej scenie może trochę zmniejszyły jej "fajność" pod względem projektu, ale z drugiej strony - fajne było to, że scena ta wynikała ze wcześniejszych działań graczy, a nie jako skrypt gry komputerowej. O Pierwszej Rzeczywistości będzie na końcu z uwagi na fakt, że równocześnie zajmowała miejsce piątej.

Rzeczywistość Druga
"W martwym ciele zły duch."
Postacie graczy trafiły w sam środek wojny. W tej alternatywnej rzeczywistości ziemia wygląda zupełnie inaczej. Kontynenty mają inne ułożenie, a Amazonia, w której toczyła się rozgrywka posiada klimat umiarkowany - olbrzymie równiny, które od kilku lat są centrum działań wojennych. Co najmniej trzy strony konfliktu zostały wspomniane w grze: Właściciele Miasta mówiący po hiszpańsku, ale używający równocześnie drugiego języka o nieznanym alfabecie (nazwijmy ich roboczo "Amazończykami"), Najeźdźcy, z których wywodził się Grefiński, mówiący po polsku (nazwijmy ich roboczo "Słowianami") i neutralni w tym konkretnym miejscu Inni, którzy domyślnie byli kimś w stylu Chińczyków, ale kwestia ta nie była zbyt rozwinięta, więc można to zignorować.

Poziom technologiczny tej rzeczywistości to wariacja na temat 2100 roku z kilkoma dziedzinami nauki wyprzedzającymi dzisiejsze przewidywania na ten temat. Bransolety tworzące pola siłowe, czy latające transportowce zdolne do poruszania się w hiperprzestrzeni to tylko niewielka część tego co pojawiło się w grze. Z drugiej strony jak to bywa w produktach fikcji naukowej samochody aż tak bardzo nie zmieniły się - choć w tym konkretnym przypadku używając metagrowego wyjaśnienia wynikało to z ograniczonego zasobu rysunków - użyłem koncepcyjnych prototypów. Tak samo miało to miejsce z bombowcem krążącym nad miastem.
Cytat:

Czasem lepiej dać ilustrację odrobinę nie pasującą do realiów niż nudny opis.
Historia
Kilkanaście lat wcześniej Amazończycy przeprowadzili zmasowany atak - prawdopodobnie przy pomocy broni masowego rażenia zgładzili miliony na terenie w naszym świecie znanym jako "Europa". Część mieszkańców tamtych terenów uratowała się używając hipersonicznych pociągów i innej tego typu technologii. Atak ten wytworzył rzeszę ludzi, którzy stracili domy i bliskich - ludzi, którzy zrobiliby wszystko, żeby pomścić zło wyrządzone przez Amazończyków. Przy tej determinacji Słowianie nie mieli problemy, żeby błyskawicznie przeprowadzić kontruderzenie. Dziesiątki milionów ochotników wylądowało na amazońskich wybrzeżach. Pancerze wspomagane amazończyków starły się z prototypowymi polami siłowymi - wynikiem była wojna pozycyjna na niewyobrażalną skalę. Wojna pozycyjna dotyczyła jednak tego konkretnego miejsca - w innych częściach świata i w kosmosie prym wiodło lotnictwo. Na zupełnie innym teatrze działań wzrosło znaczenie szpiegów. To właśnie szpiedzy przygotowali atak na Miasto - miasto widziane w grze. Jakkolwiek tego dokonali - jakkolwiek pokonali zabezpieczenia to udało im się - w powietrzu pojawiło się coś co zabiło wszystkich Amazończyków - tych, którzy nie używali mask przeciwgazowych. Tylko Amazończyków pozostawiając przedstawicieli innych ras. Mało tego - dusze zmarłych Amazończyków zostały uwięzione w mieście. Wszystkie te wydarzenia sprawiły, że miasto stało się magicznym miejscem. Ani Amazończycy ani Słowianie jeszcze nie zdali sobie z tego sprawy, ale fakt ten wpłynął na możliwości niektórych z bohaterów.

Cytat:

Tworząc historię odpowiadasz na pytanie "czemu?" zanim postacie graczy je zadały.
Cytat:

Historia świata gry jest w wielu punktach podobna do historii postaci graczy. Jeżeli coś używasz w grze to znaczy, że jest to ważne. Jeżeli nie używasz to po co o tym wspominać?
Cytat:

W przykładzie historii R2 nie ma powodu wybuchu wojny między Amazończykami, a Słowianami. Nie jest to potrzebne. Wystarczy odpowiedź na pytanie co stało się w tym konkretnym mieście. Pozostałe informacje jakie podałem uzasadniają taki, a nie inny rozkład sił bojowych w mieście.
Bohaterowie Niezależni i Ekwipunek

1. Grefiński - członek oddziałów likwidacyjnoratunkowych. Na skutek ataku na miasto obrona całkowicie upadła. Transportowce hiperprzestrzenne przesłały grupę ludzi, której zadaniem było uratowanie szpiegów odpowiedzialnych za zagładę miasta, uratowanie rodowitych Słowian nie będących zdrajcami rasy i likwidację zdrajców rasy. Jego dość przeciętne zdolności bojowe były wzmocnione z jednej strony przez bransolety z polem siłowym uniemożliwiające jego likwidację bronią palną, a z drugiej wrodzone magiczne zdolności, z których zdał sobie sprawę dopiero w Rzeczywistości IV. Grefiński pojawił się w grze jako przyjazny bohater niezależny wobec Wilhelma, gdy ten przechodził ciężkie chwile. Równocześnie był postacią - pułapką. Wilhelm strzelając do Grefińskiego spowodowałby jedynie własną śmierć. Wilhelm miał trzy okazje, żeby w ten sposób popełnić samobójstwo:
1. Przy pierwszym spotkaniu z Grefińskim w korytarzu z klatką schodową.
2. Po masakrze zdrajców rasy, gdy nastolatek atakował Grefińskiego.
3. Po wysłuchaniu treści z głośników na klatce schodowej, gdy Grefiński był już na ulicy.
Nic z tego nie wyszło. Wilhelm uniknął śmierci z rąk Grefińskiego, a ten na pożegnanie pozostawił mu lokalizator. Wbrew aluzjom nie był to żaden teleportator - po prostu, gdyby gra w Rzeczywistości II trwała dłużej, a Wilhelm by przeżył do tamtej chwili to transportowiec ewakuujący Grefińskiego (i innych z kawiarni) podleciałby również po Wilhelma. Przedmiot ten został później użyty przez Grefińskiego jako pomoc w dostrojeniu punktu przeznaczenia z magicznego kręgu w Rzeczywistości IV. W między czasie Grefiński krążył po cmentarzu w Rzeczywistości III szukając Hortona. Te poszukiwania trwały dalej w Rzeczywistości IV. Ogólnie Grefiński zastrzeliłby Hortona, gdyby nie fakt, że ten ostatni został zdekapitowany przez elfów z R4. Grefińskiemu wybitnie nie podobał się pomysł, że został przeniesiony do innych rzeczywistości wbrew swojej woli. Z wyjątkiem wydarzeń w R2 i śmierci Hortona w R4 w grze był jedynie głosem w krótkofalówce R2 i postacią wspomnianą przez Kamilę przez malefon. Dodatkowo w głębokim tle odzyskał lokalizator ze zwłok Wilhelma (z którego wyrosło drzewo mokujinów) i stoczył walkę z kobietą, która niepostrzeżenie, ale paradoksalnie na oczach Violet i Rickiego poćwiartowała krasnoluda.

Cytat:

Grefiński to przykład silniej zarysowanego bohatera niezależnego. MG powinien zawsze uważać czy taki silniej zarysowany bohater niezależny nie staje się "postacią m-gracza" przyćmiewając postacie graczy.
Cytat:

W grze Grefiński był pułapką dla Wilhelma, z której ten ostatni wyszedł obronną ręką. Grefiński również na krótko spotkał się z Rickim i Violet, ale z tego spotkania wynikła jedynie drobna pomoc medyczna dla Rickiego. Inne działania Grefińskiego były powiązane bezpośrednio z występkiem Hortona.
2. Kelnerka - kontrolowała punkt ewakuacyjny. W czasie przybycia Grefińskiego i innych takich jak on jako jedyna znajdowała się w tym punkcie. Na skutek przebytych wydarzeń nabyła pomniejsze schorzenia psychiczne, które z pewnością wyleczono stosowną terapią. Oprócz niej w kawiarni przebywała dwójka innych szpiegów (flirtująca ze sobą para), którzy już zostali ściągnięci do tego miejsca i zakapturzony typ z oddziału Grefińskiego. Niestety dla Kelnerki i innych w kawiarni miejsce to było spalone - pilot bombowca dokładnie wiedział gdzie zrzucić bombę, a Amazończycy w pancerzach wspomaganych poszli tam zlikwidować ocalałych z bombardowania. Los kelnerki jak i klientów kawiarni pozostał nieznany, bo nastąpiła zmiana Rzeczywistości.
3. Kamila - głos z malefonu, który łapał zasięg nawet w innej rzeczywistości taki to dobry telefon komórkowy. Znała Grefińskiego, nie podobało jej się to, że Horton i Iwan mieli ten malefon - myślała, że są złodziejami, a może nawet mordercami.
4. Malefon - mal-e-fon, czyli po hiszpańsku "zło i [tele]fon". Gadżet stworzony przez amazońskiego okultystę i geniusza w dziedzinie telekomunikacji. Skrótowo: używał Infernalnych Połączeń. Twórca malefonu nie spodziewał się, że Infernum jest wspólne dla różnych rzeczywistości, ale jak przypadkowo udowodnili Horton i Iwan to działa w ten sposób. Malefon automatycznie łączył się z najbliższym przekaźnikiem i operatorem nawet jeżeli ten przekaźnik i operator znajdował się w równoległej rzeczywistości.
Cytat:

Gadżety są dobre. Im potężniejsze tym używanie ich powinno być niebezpieczniejsze i trudniejsze.
5. Bransolety Wspomagania Bojowego - używana przez oddziały ratunkowolikwidacyjne generatory pola siłowe spełniające również pomniejsze funkcje - chociażby jako przenośny komputer. Miał je Grefiński, choć były zasłonięte przez rękawy. Dexter Morgan uzyskał takie na oczach Violet i Iwana. Jest to ekwipunek wciąż eksperymentalny i chroni przede wszystkim przed pociskami z broni palnej, energetycznej i wybuchami, czasem również przed szybciej lecącymi pociskami innego typu na przykład strzałami. Nie chroni przed obrażeniami zadanymi z broni białej ani walki wręcz (za mała szybkość i wartość energetyczna). Nie zawsze prawidłowo funkcjonuje - dlatego dziewczyna, która wysadziła się w powietrze przy oddziale osób używających BWBy zabiła dwóch z nich.
6. Karty Magnetyczne - przepustki i identyfikatory. Posiadał je Horton i być może Iwan, ale nie przydały się. Mogły się przydać jedynie do oszukania pilotów transportowców ewakuacyjnych na wypadek, gdyby próbować na własną rękę dostać się do nich. Gra w R2 jednak nie trwała tak długo.
Cytat:

Warto pozostawić w grze elementy, które prawdopodobnie nie przydadzą się. Być może przewidywania będą błędne i jednak na przekór prawdopodobieństwu taki element będzie wyeksponowany.
7. Pospolite Ruszenie - w wiosce niedaleko miasta Rickiego i Bruca zatrzymała taka banda. Wynikła z tego walka, ale zanim została rozstrzygnięta nastąpiło przejście do R3. Kilku z nich pojawiło się potem w R3, ale nie zostali spotkani przez graczy. Zginęli w R3 lub ewentualnie gdzieś w tle w R4.
Cytat:

Bohaterowie Niezależni, którzy nic nie wiedzą i powoduje nimi strach mogą stanowić dość słabą, ale nerwową siłę bojową.
8. Kobieta z dziećmi, których zlikwidował Grefiński i Wilhelm - wspomniani wcześniej zdrajcy rasy. Kanalie, które wypięły się na swoje pochodzenie etniczne i nie szukały kontaktu z siatką szpiegowską. Grefiński wyjaśnił również, że zabijając kobietę stworzył powód ewentualnej późniejszej zemsty dzieci - dlatego i one musiały umrzeć. Przy okazji Grefiński opisał, że sam jest tego typu ocalałym pragnącym zemsty.
9. Facet z maską przeciwgazową w mrocznym pomieszczeniu gdzie zginął Gregory - naprawiał hydraulikę w skafandrze, gdy użyto broni masowego rażenia. Przeżył, bo nie zdjął maski. W strachu siedział w ciemnym pomieszczeniu, a jego martwi pobratymcy próbowali go opętać. Przyjście Jayden i Gregorego potraktował jako etap inwazji. Zginął jeszcze przed śmiercią Gregorego.
10. Duchy zmarłych - związane z miastem dusze ofiar. Potrafiły telepatycznie porozumiewać się z ludźmi - tak naprawdę nie mówili po polsku, a po hiszpańsku. Tworzyli halucynacje, gdy udawało im się opętać kogoś. Opętali tak Jayden, Bruca, Violet i Iwana. Ich taktyką było zagadywanie swoich ofiar, żeby jak najdłużej korzystać z ich ciał. Niestety nikt z nimi nie chciał gadać za bardzo. Byli jedynym powodem pojawienia się żywych trupów w R3 - tak naprawdę R3 nie miał nic wspólnego z żywymi trupami. Podobnie było w R4. Niektórzy z nich odzyskali swoje dawne ciała i życie, gdy zbliżyli się do trumny w czasie pogrzebu w R3. Inni zostali przeniesieni razem ze zwłokami Morgotha i Bruca do karczmy i jej okolicy w R4 gdzie stoczyli wygraną walkę z alienopodobnymi (czy raczej hydraliskopodobnymi) stworami.
Cytat:

A co jeśli...? - to jedno z najlepszych pytań, na które odpowiedzi formułowane są przez fantastykę. W tym przypadku jedni "wrogowie" zmienili swój zakres działania z tego przypominającego film Omen na ten z Nocy Żywych Trupów.
11. Oddziały w Pancerzach Wspomaganych i Bombowiec - oddział ratunkowy Amazończyków - właściwie działający podobnie jak ten, z którego pochodził Grefiński, ale z punktu widzenia innej strony konfliktu. Współdziałali z pilotem bombowca, który choć zrzucał bomby dość losowo to nie tam gdzie wiadomo było, że przebywa jakiś "swój". W grze pojawili się w czasie strzelaniny z oddziałem BWBów i jako likwidatorzy kawiarnianego punktu ewakuacyjnego. Bombowiec natomiast po prostu krążył nad miastem i zrzucał bomby burzące na różne budynki między innymi na ten, w którym znajdowali się Violet, Morgoth, Horton i Iwan.
Cytat:

Bohaterowie niezależni, nawet ci strzelający do postaci graczy, nie muszą być "wrogami". To nie gra komputerowa, że z przeciwnikiem trzeba walczyć do śmierci - czasem warto spróbować podyskutować nawet w czasie strzelaniny.
12. Brian - jeden z pacjentów szpitala w Mieście. Psychicznie chory. Po śmierci personelu i innych pacjentów ubzdurał sobie, że jest na czele protestu. Jego pochodzenie rasowe było inne niż amazończyków dlatego przeżył. Jakimś cudem przetrwał również wydarzenia na cmentarzu R3, żeby pojawić się znów na piętrze karczmy w R4 przeszkadzając Yoshimitsu w przetrwaniu. Zginął, gdy hydraliskopodobne coś wdarło się na piętro budynku i zalało cały korytarz kwasem.
Cytat:

Psychicznie chorzy mogą być ciekawymi bohaterami niezależnymi. Po pierwsze muszą mieć element "obcego myślenia", a po drugie powinno być ich mało. Wielu psychicznie chorych bohaterów niezależnych wytwarza normę - co pasuje do paskudnych rzeczywistości postapokaliptycznych, czy oddziału zamkniętego szpitala dla psychicznie chorych - ale nie do "normalności".
13. To co zabiło Dziennika i Simona - Hastur, który będzie opisany przy okazji BNów Rzeczywistości Pierwszej.

Cytat:

Niech twój świat żyje!
Cytat:

Bohaterowie niezależni powinni mieć własne cele i nie powinni traktować inaczej postaci graczy tylko dlatego, że to są postacie graczy.
Zgony postaci graczy
Krótki komentarz

1. Dziennik - pomyłka z kierunkami podkreślona brakiem decyzji (brak odpisu w kluczowym momencie) była końcem tej postaci, gdy wraz z Simonem został w kanałach. Raniony przez mokujiny został wykończony przez Hastura. Jego wołania o pomoc zostały wyciszone, gdy uciekający Simon zamknął za sobą właz studzienki. Ze śmiercią Dziennika łączy się też zabawna historia, gdy ponaglony o odpis Boyos odpisał (grając w grę z codziennymi odpisami!) coś w stylu: Dziś nie odpiszę, ale jutro rano to już na pewno.
2. Gregory - źle ocenił Pyra jako osobę poczytalną i uważał, że pojedyncze zwrócenie uwagi, żeby Pyro nie bawił się miotaczem ognia w pomieszczeniu wypełnionym dziwnym gazem sprawi, że Pyro posłucha się. Nie posłuchał się. Wszystko wybuchło zabijając przy okazji oprócz już wymienionych Paula Phoenixa i Hanka.
3. Simon - niestety w tym miejscu jedynym powodem było ustanie aktywności gracza na forum. No może nie jedynym - po prostu jego postać pozostała w bibliotece, inni sobie stąd poszli, nie miał kto go bronić. Simon po prostu przeglądał zbiór, gdy Hastur go załatwił na cacy. Jego ekwipunek przejął BN z R1: Humboldt, który przy okazji stracił zmysły. Brak wyjaśnienia czemu Simon zginął, a Humboldt nie. No dobra, wyjaśnienie jest, ale o tym przy okazji Humboldta.

Cytat:

Patrz na częstotliwość odpisów na sesji, gdy zgłaszasz się w rekrutacji. To ważne!
Cytat:

Ostrzegaj, gdy znikasz z forum na dłużej. MG nie będzie bez potrzeby trzymał twojej postaci i później nie pomyśli sobie, że zmarłeś lub stałeś się ofiarą handlu ludźmi i w nielegalnym burdelu nie masz dostępu do internetu.
Cytat:

Jeżeli przyjazny BN coś robi mimo wyraźnego zwrócenia uwagi, żeby tego nie robił spróbuj go powstrzymać jeżeli uważasz, że to ważne.
Cytat:

To co się dzieje z postacią gracza, który znika z forum, powinno być fabularnie uzasadnione.

Rzeczywistość Trzecia
"Pogrzeb."
Przykład tego jak działania graczy kompletnie wywracają do góry nogami to co zostało przygotowane. Właściwie nic z tego nie pojawiło się. A skoro nie było tego w grze to co opisywać w raporcie? Ech. Ogólnie chodziło o to, że nastąpił koniec świata dla jednej konkretnej osoby i wraz z nią rzeczywistość miała zostać pochowana. W tej rzeczywistości miał być czas na odpoczynek i uleczenie, a ewentualna śmierć nadeszłaby albo z błędów towarzyskich w czasie pogrzebu albo pod względem ogólnej oceny zachowania w czasie pogrzebu albo jeszcze inaczej, choć te dwa kryteria zostały przygotowane. Zamiast tego postacie graczy ściągnęły tabuny duchów z R2, którzy przejęli ciała zmarłych na cmentarzu i zrobiła się typowa walka o przetrwanie z żywymi trupami w roli głównej. Ten konkretny rodzaj żywych trupów posiadał supersiłę, ale był powolny. W momencie, gdy zbliżyły się do konduktu pogrzebowego stał się cud - ciała R3 momentalnie wróciły do grobów, a dusze R2 zostały powleczone znów swoimi całkiem żywymi ciałami. Zostali również uwolnieni od klątwy. To jednak dotyczyło wyłącznie dusz w pobliżu konduktu pogrzebowego, a nie tych mordujących Bruca, Morgotha i Roberta, czy tych walczących z mokujinami wychodzącymi z martwego ciała Wilhelma. Pogrzeb z jednej strony był oparty na zdaniu "Śmierć to jest koniec świata.", a z drugiej na krótkim opowiadaniu "It's a Good Life". Zamiast tego była to "Noc Żywych Trupów" jaką znamy z pocżątkowych scen na cmentarzu. Zdarza się. Z bohaterów niezależnych oprócz konduktu pogrzebowego pojawił się jedynie Jack znany z Jednolinijków IV. Zamiatał alejkę przy strukturze zawierającej urny. Żywe trupy pominęły go, bo go nie widziały.

Zgony postaci graczy
Krótki komentarz

1. Wilhelm - razem z Violet, Jayden i Hortonem zostali otoczeni przez żywe trupy. Dopiero w tym momencie okazało się, że Wilhelm nie miał amunicji w pistolecie - jedyny pocisk w lufie był zużyty na niepełnosprawnego nastolatka atakującego Grefińskiego w R2. Wilhelm nacisnął spust i usłyszał jedynie "klik" - mściwy żywy trup za ten czyn zaatakował Wilhelma, gdy reszta uciekła.
2, 3, 4. Bruce, Robert, Morgoth - walczyli zaciekle z supersilnymi żywymi trupami w całkiem ciasnej komorze krypty. Zostali rozdarci na strzępy. Taktyka bunkrowania się, gdy ma się do czynienia z supersilnymi, ale powolnymi żywymi trupami nie jest zbyt dobra. Morgoth miał może ograniczone możliwości, ale reszta mogła spróbować ucieczki. W tym miejscu ciekawostka: Robert nie zaczyna gry od początkowego pomieszczenia, a został spotkany przez Yoshimitsu i Rickiego później. Sam z siebie nie zmienił rzeczywistości z R1 na R2, a podobnie jak bohaterowie niezależni tylko z powodu dotknięcia postaci graczy w czasie zmiany rzeczywistości. Dlatego śmierć Roberta nie wywołała zmiany rzeczywistości, a dopiero śmierć Morgotha.

-- w tym miejscu była przerwa w pisaniu --

No dobra, skoro niewiele można napisać o tej rzeczywistości jeśli chodzi o jakieś zakulisowe akcje to może jakiś komentarz o tym co się działo... Zacznijmy od tego co mi się podobało. Co pamiętam, że mi się podobało. Po pierwsze całkiem niezłe było to, że Iwan rzucił się niemal na oślep w kierunku przeciwnym niż niebezpieczeństwo. Dzięki temu choć trochę tego świata można było zwiedzić. Jako pierwszy dotarł do konduktu pogrzebowego, a równocześnie jego postój przy Humboldtcie sprawił, że żywe trupy zaczęły powstawać z grobów (był w końcu jedną z postaci naładowaną mściwymi duchami z R2). Dodatkowo bieg Iwana sprawił, że wszyscy, którzy bezpośrednio za nim podążyli znaleźli się w pułapce: Jayden i Violet powodowały, że nowa fala żywych trupów powstawała i dołączyła do tych od Iwana. Razem z Jayden i Violet byli Horton i Wilhelm... niedługo później pożegnaliśmy Wilhelma. W tym czasie Ricky został ciężko ranny (stracił ramię), ale uciekł z zupełnie innego okrążenia. Miał jednak sporo szczęścia, że nie dołączył do drużyny strategicznego błędu. Podobała mi się scena, w której czterej żywi ukrywają się w niewielkim grobowcu połączonym z drugim, podziemnym pomieszczeniem, oblegani przez żywe trupy walczą o przetrwanie... i przegrywają. Niestety. I tak się zdarza. Na domiar złego z czterech osób w grobowcu jedna nie była naładowana "mocą zmieniania rzeczywistości", czy jak to tam zwać - śmierć Roberta niczego nie zmieniła. Jedynie Yoshimitsu uszedł z życiem z tego "bunkra". Bruce, Morgoth i Robert - wszyscy zginęli.

Anonim 01-04-2013 12:04

Rzeczywistość Czwarta - Węże w Raju
 
Rzeczywistość Czwarta
"Węże w Raju."

Było pytanie czym są informacje. Dobrym pomysłem będzie zaprezentowanie ich właśnie na przykładzie tej rzeczywistości. 3 PD przeznaczone na Informacje ujawniłyby:

Cytat:

Rzeczywistość IV

1. "Węże w Raju."

2. W tej równoległej rzeczywistości następiła inwazja obcych istot. Początkowo na świecie pojawili się zwiadowcy, którzy potrafili mówić i byli po prostu kolejnym folklorem w wielorasowym świecie. Po dziesięciu latach od ich pojawienia się za tymi gadającymi i z grubsza humanoidalnymi robalami pojawiła się prawdziwa inwazja.

3. Inwazja pochodzi z kosmosu, ale rasa obcych nie jest zaawansowana technicznie w takim rozumieniu jak ją ludzie rozumieją - to mistrzowie biotechnologii i wszystko u nich jest hodowane. Nawet statki kosmiczne. Największe miasta tego świata już zostały zgładzone, a na ich miejscu postawione olbrzymie Przejścia mające wprowadzić Mroczne Bóstwa z odległych gwiazd.

Podróż międzyrzeczywistościami

1. Oprócz postaci graczy domyślnie jeszcze kilka BNów przeniosło się do Rzeczywistości I i Rzeczywistości II i teraz są również w Rzeczywistości III. To jest - o ile przeżyli.

Aktualnie pozostało 6 z nich wliczając Humboldta, Danielsa, Dextera, Briana i Grefińskiego. Szóstą jest tajemnicza kobieta, którą było słychać przez krótkofalówkę.

2. Gapowicze, których zabraliście do tej rzeczywistości być może nie przeskoczą do kolejnej bez kontaktu z wami.

Daniels, Dexter i Humboldt w momencie przeskoku z R3 i R4 nie mieli kontaktu z nikim z was... a przynajmniej tak się wydawało.

3. Z R1 do R2 przenieśliście się, gdy zginęły 3 postacie, to nie musi być prawidłowość, ale to był powód. Ta sama zależność wystąpiła, gdy przenosiliście się z R2 do R3.

4. Przeskoczenie do kolejnej Rzeczywistości jest możliwe przed czasem - wtedy dana osoba będzie tam jako pierwsza. Potem jak już wszyscy tam się znajdą i będziecie zabierać się do jeszcze kolejnej to znów w tym samym czasie. Pytanie tylko: czy to jest opłacalne? Jedynie w przypadku "na moment przed śmiercią", bo to ruletka.
Węże w Raju było najbliżej połączone z tym wszystkim co działo się w Rzeczywistości Pierwszej. Mroczne Bóstwa wspomniane w informacjach to te same istoty, które zostały zaobserwowane w Rzeczywistości Pierwszej. Mało tego - milusińskie zerglingi i predatorzy pochodzili z jednej paczki. To samo tyczyło się hydralisków - w grze pozostających jako nienazwane demony. Yoshimitsu słusznie odgadł, że ich krew była niebezpieczna. Spośród innych milusińskich był overlord i niewidziana kwasoplujka - którego obrazek mam, ale jako że nie był widziany w grze to niech pozostanie tajemnicą. Do następnego razu! Wracając jednak do raportu: w tej konkretnej wersji zerglingi miały uderzenia rozpylające mutagenne zarodniki. Na szczęście dla takiego Rickiego szansa na zwiększenie się objawów była stosunkowo niewielka - rzuty Ricky wygrywał za każdym razem. Z drugiej strony predatorzy nie posiadali działek plazmowych, a używali raczej czegoś na kształt magii. W przeciwieństwie do Rzeczywistości Trzeciej tutaj postacie graczy pojawiły się losowo w różnych miejscach, choć jak ktoś był blisko innego to razem pojawili się. I tak powstało kilka wątków

Trzy wątki graczy w Rzeczywistości Czwartej

1. Karczemność. Karczma stała wśród niewielkiej ilości zabudowań. Yoshimitsu został przeniesiony razem z głową i rewolwerem Roberta do piwnicy. W czasie zmiany rzeczywistości nie trzymał żadnego z truposzy, dlatego żaden z nim się nie pojawił... no może oprócz tych w jego świecącej katanie - choć ogólnie to nie było potrzebne. Mściwe duchy z R2 dotykały go - to były te, których drużyna grobowca pozbawiła nowych ciał. Duchy zajęły ciała poległych ludzi i elfów - kilka chwil wcześniej miała tam miejsce masakra. Hydraliski, zerglingi, sporo różnego ścierwa. Przewodził im jeden overlord, a predator wśród drzew pilnował czy nikt nie ucieka. Ricky i Violet otarli się o ten wątek przyciągając na siebie uwagę predatora. Wracając jednak do Yoshimitsu - żywe trupy pokonały hydraliski, pojawił się zresztą na chwilę Hastur jako trzecia strona konfliktu i uderzał hydraliski i żywe trupy nagimi ciałami Simona i Dziennika. Yoshimitsu się schował, a jak zdecydował się opuścić piwnicę (czemu? To była dobra kryjówka...) to w głównej sali karczmy znajdowała się już tylko masa ciał hydralisków i ludzi/elfów, a po terenie krążyły jedynie żywe trupy. Skracając historię do minimum: Yoshimitsu wybrał trudną ścieżkę, ale udało mu się. Przebiegł po barze o mało nie ginąc przy okazji (upadł zresztą raz), ale dotarł do schodów. Na ich szczycie zobaczył rycerza światłości i Briana opisanego już przy okazji Bohaterów Niezależnych Rzeczywistości Drugiej. Brian nalegał do rycerza, żeby Yoshimitsu został za barykadą i go żywe trupy zeżarły. Yoshimitsu sobie jednak poradził i przekonał rycerza. Okazało się, że w jednym z pokojów ukryła się grupka całkiem żywych postaci. Brian już tam nie dotarł, bo na korytarz wdarła się jakaś tajemnicza istota - aż tak tajemnicza, że Yoshimitsu wyjrzał zobaczyć kto zacz. Fala kwasu odwróciła jego uwagę w innym kierunku. Briana stopiło... żywe trupy też... a Yoshimitsu miał jeszcze swoją maskę. Rozgrzany plastik wyłączył mu większość zmysłów. Błędnie myślał, że tak już i natychmiast wyostrzy mu się słuch skoro stracił wzrok. Nie. Cośtam jeszcze Yoshimitsu próbował wskórać, ale najpierw pechowo wybrał drabinkę zamiast iść dalej (i spaść na glebę). Na dachu karczmy miał piękny widok na to co się działo dookoła, gdyby tylko miał wzrok... pokonał na ślepo hydraliska, kwas go oblał nawet bardziej... nie zaatakował rycerza światłości (choć jego wchodzenie po drabince brzmiało jakby to hydralisk się wspinał) i zmarłby tam, gdyby nie nagła zmiana rzeczywistości.

Cytat:

"Rycerz światła" był zły. I do tego szalony. To również postać z rozwiniętą historią, na którą ani w grze ani w tym raporcie nie ma miejsca. To, że ktoś nosi się jak paladyn nie znaczy, że nim jest.
2. Nikczemność część 1. Tak na serio to leśne przygody Violet i Rickiego, ale Nikczemność brzmi poważniej i łączy się z karczemnością. Co tam było... spotkali Grefińskiego, który podzielił się z Rickim pigułką, dzięki czemu ten ostatni nie wykrwawił się na śmierć. Takie zachowanie Grefińskiego miało dwa powody: był miłym gościem i celem przekonania do siebie Violet i Rickiego. Dalsze negocjacje zostały jednak przerwane przez scenkę z jednego opowiadania, które napisałem. Dwójka krasnoludów uciekała przed kimśtam (potem okazało się, że na 90% były to zerglingi) - umówili się, że starszy poświęci życie, a drugi ma przetrwać.

Cytat:

Walka może być przerwana dialogiem. Dialog może być przerwany walką.
2.33. Nikczemne tło. W opowiadaniu jest jeszcze miejsce na historię tego starszego... na co w tej grze nie było ani miejsca ani sensu pokazywać. Dość powiedzieć, że po chwili krasnolud rozpadł się na kawałki żelastwa, drewna (uzbrojenie) i mięsa i kości (równo pokrojone, tylko wrzucić na ruszt!) przez kobietę kontrolującą czas. Violet i Ricky uciekli. Kobieta jeszcze wpadła na Grefińskiego - przegrała tamtą walkę i uciekła. Grefiński za to po serii wygranych (mokujiny! zerglingi! predatory!) i dokonaniu zemsty na Hortonie wrócił do swojej macierzystej rzeczywistości. Większość z tych przygód Grefińskiego była w tle tak jak i on sam.

Cytat:

Powtórzę: niech twój świat żyje! To, że postacie graczy tracą danego BNa z oczu nie znaczy, że on znika. Ma swoje sprawy, ma swoje kłopoty... niektóre scenariusze zakładają, że jeden BN jest na samym początku gry, a potem postacie graczy spotykają go w finale. Warto chwilę poświęcić na przygody tego BNa w między czasie. Może jednak działania graczy sprawiły, że ten BN gdzieśtam zakulisowo zmarł?
Cytat:

Dodatkowo: w większości światów nekromanta tym się różni od licza, że jest żywy. A skoro jest żywy to je. A jeśli je to czasem musi chodzić do klopa. Jak mówi stare przysłowie najlepiej złapać wroga z gaciami opuszczonymi do kostek.
Cytat:

Projektując pomieszczenia, w których dzieje się gra pamiętaj, że niezależnie od realiów gdzieś musi być WC. Gdzieś też BNi śpią. Przydałaby się też jakaś rozrywka. Ilość prowiantu też może świadczyć o tym ile ci BNi mieli zamiar tu jeszcze siedzieć.
Cytat:

Każdy trup był kiedyś człowiekiem. Człowiekiem z własną historią.
2,66. Nikczemność część 2. Ricky i Violet dobiegli do leśnej chatki. Coś jak ze sceny potem przerobionej na reklamę proszku do prania "Ociec, prać?" Ale zamiast leśnej bandyterii było tam dwóch gagatków z Rzeczywistości Pierwszej: Daniels i Humboldt jak i humanoidalny robal. Właściwie to on był jednym z tych kosmicznych najeźdźców. Był szpiegiem. Nie stanowił zagrożenia fizycznego. Po krótkiej wymianie zdań Humboldt go zabił, a potem z Danielsem wdali się w "ja mierzę do ciebie, a ty mierzysz do mnie". Violet wyczuła w tamtym pomieszczeniu większą ilość istot - to mściwe duchy z R2, które były podczepione do Humboldta i Danielsa. Jeden z nich wskoczył w martwe ciało robala i powstał jako żywy trup. W sumie duet Ricky i Violet działał całkiem sprawnie pomimo różnic natury metagrowej "Ricky krótkie odpisy, Violet długie odpisy". Nie pomogli Humboldtowi i Danielsowi, nie wkroczyli do karczmy w której był Yoshimitsu, nie dali się wyrolować przez Dextera Morgana (postać R1). Potem współpraca się skończyła. Violet została w lesie i spotkała Jill. Cośtam sobie pogadały, cośtam plany się potworzyły i... zmieniła się rzeczywistość. W samą porę, bo predator był baaardzo blisko Violet. Z drugiej strony Ricky zabrał sportowy samochód (przeniesiony jeszcze z R2, sam nim wcześniej jeździł) i drogą leśną dojechał do wielkiej armii ciemności. Po drodze palili las, wieszali elfów - ogółem rzeź, zniszczenie i... nikczemność (czyli jednak nazwa tego wątku nie jest zupełnie z czapy). Ich celem byli wrogowie z kosmosu - banda skrzyknęła się, oskarżyła elfów, że sprowadza wrogi pomiot i hajda na dzikie pola! Ricky próbował się z nimi dogadać, ale skończyło się ukrywaniem się pomiędzy przednim, a tylnym siedzeniem. Już prawie go dosięgli, gdy zmieniła się rzeczywistość.

Cytat:

Nazwa sesji jest ważna. Odzwierciedla w jednym lub kilku słowach o co chodzi. Tytuł niniejszej sesji zawiera wszystko co powinno się wiedzieć, gdy gracz rekrutuje się: "jednolinijków", "VI", "przetrwaj", "równoległe rzeczywistości".
Cytat:

Tytuł nadal jest dobry, gdy ma walor informacyjny dla wąskiego grona fanów konkretnego systemu, a po prostu "fajny" dla całej reszty gawiedzi.
3. Kamienny Krąg. Jayden, Horton i Iwan trafili do Kamiennego Kręgu. Spotkali przy nim elfa, który ich trochę sterroryzował, ale okazało się, ze jest zakładnikiem predatorów maskujących się po drzewach jako elfy. Zawikłane. Koniec końców Hortona spotkał koniec. Próbował zwiać i prawie mu się udało - wpadł na dwójkę złych elfów. Takich... nikczemnie złych. Och, ale za nim do tego przejdziemy. Żeby uruchomić Przejście Krwi trzeba było użyć krwi. A to ci niespodzianka... jednak nie znając nazwy Przejścia to ciężko było do tego dojść. I to nie byle jakiej krwi! Na kamienie rozlała się krew predatorza, ludzka i elfia. Otworzyło się Przejście Krwi. To już było po tym jak Horton dość oryginalnie uklekł przy kamieniach szukając paneli sterowania i podłożył się niczym indyk pod topór. Głowa Hortona pięknie spadła jak w finale Nieśmiertelnego, a wszyscy zapragnęli się przenieść w cholerę. Dwójka nikczemnych (modne słowa, trzeba uważać) elfów (właściwie to ich trupy - elfia kobieta została zlikwidowana przez Grefińskiego, a elfi mężczyzna przez Iwana - choć zdołał jeszcze przeskoczyć), pozostali predatorzy, zerglingi, Grefiński... Iwan nawet wydusił z siebie opary miłosierdzia i uratował Jayden. No bo Jayden za blisko podeszła predatora i jej coś wsadził. Ostrza. No nic. Wracając do akcji to chwilę później pojawiły się zerglingi. Sytuacja zrobila się nieprzyjemna. Iwan próbował wskoczyć razem z Jayden na teleportacyjny kamień, ale został przydziabany przez zerglingi. Jayden tam upadła i przeniosła się do Dodatkowej Rzeczywistości. Wszystkie zerglingi podążyły za nią, ale nie trafiły do tego samego miejsca. Pomimo pozostawania w już bezpiecznym miejscu Iwan zdecydował się podążyć za wszystkimi.

Bohaterowie Niezależni i Ekwipunek

1. Elfi zakładnik - miał jakieś imię, miał jakiś wizerunek, ale właśnie nie był nikim ważnym. Próbował wydostać się poprzez kamienny krąg do innej rzeczywistości, ale został złapany i osaczony przez predatorów. Potrzebowali go, żeby uruchomił krąg, ale gdy zaczęły się problemy po prostu go zabili. Próbował dogadać się z Jayden, ale Jayden nie była dość bystra, żeby ocalić mu życie. Zdarza się.

Cytat:

Zło lubi posługiwać się innymi.
Cytat:

Przekazując informację do kogoś niepewnego lepiej wysłać posłańca, za którym nie będziemy płakać.
Cytat:

W sytuacji bojowej ciężko porozumieć się potajemnie z kimś kogo widzi się pierwszy raz w życiu. Nawet jeżeli wróg mojego wroga jest moim przyjacielem to ciężko dogadać się, gdy ma się przystawioną lufę do głowy.
2. Predatorzy przy kręgu - posiadali specjalną misję przedostania się przez kamienny krąg i rozpoczęciu inwazji na kolejny świat bez potrzeby podróżowania w pustce kosmicznej. Nerwowe ruchy wszystkich sprawiły, że zrobił się dym - bitwa, do której dołączyli: Grefiński, elfy, mokujiny i zerglingi. Mokujiny pojawiły się poza grą. Ani Iwan ani Jayden ich nie dostrzegli. Nie była to zbyt udana misja predatorów, którzy wolą działać w pojedynkę - zaczaić się i atakować z ukrycia. W tym przypadku musieli się ujawnić i to przed Grefińskim posiadającym pole siłowe i Iwanem, który siedział w kręgu, którego predatorzy nie chcieli uszkodzić.

Cytat:

Strzelcy wyborowi nie siedzieli w okopach. - w skrócie elitarni wojownicy niekoniecznie będą elitarni walcząc w ramię w ramię z innymi. Niektórzy są specjalnie do tego szkoleni, a inni - właśnie do działań w pojedynkę. Grupa predatorów w tym przypadku miała mniejszą wartość bojową, bo sobie nawzajem przeszkadzali.
3. Robaloszpion - typ, który rozmawiał z Danielsem i Humboldtem. Zabił go Humboldt, a następnie jego ciało zostało przejęte przez martwiaków z R2. Robaloszpion był humanoidalnym robalem wielkości człowieka, do którego nawet była fota w grze. W skrócie oprócz przynaleźności do zergowej rasy był również orędownikiem słowa Yog-Sothotha. Posiadał również kontakt z R1 i to między innymi jego działania spowodowały "wybranie" postaci graczy do tej rzeźnickiej podróży pomiędzy równoległymi rzeczywistościami.

Cytat:

Gumowe ucho ciekawskich - podsłuchiwanie to doskonała okazja, żeby "podrzucić" postaciom graczy informacje... w przypadku Robaloszpiona były to bezpośrednie wiadomości, ale przecież tym narzędziem można też przekazać coś wyciętego z kontekstu. Można też usłyszeć głosy nagrane, odpowiednio zmanipulowane - jak to zrobił Kevin Sam-w-domu.
4. Kamienny Krąg - starożytna "machina", która używała nieznanych na naszym świecie prawideł z zakresu fizyki, dzięki czemu po krwawym rytuale można przenosić się do innych rzeczywistości. W grze po prostu poleciała na kamienie krew tego, tamtego, śmantego i Hortona i droga otworzyła się. Nie miała żadnego panelu sterowania w znaczeniu techniki naszego świata. W końcu została wykorzystana przez Grefińskiego, żeby przenieść się do swojej rzeczywistości, dwójkę elfów (właściwie ciało martwej elfki i umierającego elfa) do R1, zerglingi i predatorów w nieznanym celu no i Jayden i Iwana na stację końcową pociągu do obozu zagłady. Jayden znalazła się w wagonie wypełnionym ludźmi, a Iwan po drugiej stronie niż platforma wyładunkowa. Spotkał tam Józefa Mengelego, ale zanim coś konkretnego wynikło z tego spotkania to już Iwan i Jayden wrócili do R1.

Cytat:

Mengele miał zadatki, żeby być Ważnym BNem. Czas jednak zbytnio naglił, dlatego jedynie pojawił się na chwilę. Może gdyby Horton go spotkał to by go zaciągnął do kolejnej rzeczywistości jak to zrobił z Grefińskim. Może nie.
Cytat:

Działania postaci graczy są zawsze ważniejsze niż BNi. Nawet jeśli to są Ważni BNi. Nia są aż tak ważni jak działania postaci graczy. BN jest jedynym świadkiem morderstwa, którego sprawcę próbują dorwać postacie graczy, a oni go zabijają? Zdarza się. Nie ratuj BNów. Nie dawaj im Punktów Przeznaczenia. No chyba, że to oś fabuły - BN od samego początku miał być nieśmiertelnym, demonem, wampirem, zombie albo innym tego typu syfem. Jeśli jednak jest zwykłym człowiekiem to pozwól mu odejść.
5. Armia Ciemności - ekipa liczna i komiczna, którą spotkał Ricky po szaleńczej ucieczce samochodem R2 po leśnym szutrze. Było tam mnóstwo ponurych typów. W większości ludzie zakuci w mroczne zbroje, a na ich usługach jakieś wielkie i grube tałatajstwo. Szli i wesołowo palili i wycinali las i na nielicznych kikutach jakie pozostawiali za sobą wieszali schwytanych elfów - i ogólnie wszystkich, którzy wyszli z lasu. Z Rickym gadali tylko dlatego, że podjechał do nich samochodem - a samochód widzieli pierwszy raz w życiu. Po krótkiej wymianie słów pokazali jak doceniają futurystyczny przemysł motoryzacyjny. W tym czasie Ricky skoczył za przednie siedzenia i próbował przetrwać. Udało mu się, bo w momencie zniknięcia Iwana z tej rzeczywistości również i on skoczył. Armia Ciemności była odpowiedzią okolicznych ziem na inwazję kosmicznych robali. Przy okazji postanowili pozbyć się leśnych dziadków nigdy nie płacących podatków, ale co jakiś czas żerujących na pomocy społecznej.

Cytat:

Każda armia ma jakiś cel. Mają również powód, gdy słuchają wyraźnie szalonego przywódcy. Wszystko powinno mieć uzasadnienie fabularne nawet jeżeli szansa, że postacie graczy dotrą do tych informacji jest bliska zeru.
6. Nikczemne Elfy - to na nich predatorzy urządzili zasadzkę wysyłając naprzód elfiego zakładnika. Sytuacja jednak diametralnie zmieniła się wraz z przybyciem Iwana, Hortona i Jayden. Nikczemne Elfy niedługo później dotarły wpadając na próbę ucieczki Hortona. Zdawali sobie sprawę z działania Przejścia Krwi. Wiedzieli, że potrzeba kogoś zamordować. Uznali Hortona za dobrą ofiarę rytualną. Trochę przecenili własne możliwości w starciu z bronią palną, choć mieli niezłe zabezpieczenia przed magią predatorów. Ogólnie to chcieli uciec z tej rzeczywistości. I tyle. Nie podobała im się inwazja z kosmosu i wiedzieli wystarczająco dużo o Armii Ciemności, żeby zdecydować się na podróż w nieznane. Ich zwłoki potem zostały odznalezione przez Iwana i Violet w pokoju z generatorami w R1.
7. "Rycerz Światłości" - podróżnik z Piekła. Znalazł się w tej rzeczywistości całkiem przypadkiem. Od kilku dni krążył po okolicy zbierając informacje na temat inwazji z kosmosu. Szukając statku kosmicznego. Statku żadnego oczywiście nie było, bo ta kosmiczna rasa porusza się w pustce kosmicznej dzięki biotechnologii i bluźnierczym praktykom religijnym. Atak hydralisków zaskoczył go odpoczywającego na piętrze. Szybko urządził barykadę i uratował kilka osób. Widział jak znienacka zmarli zaczęli wstawać i prawidłowo odgadł, że chodzi o podróże między rzeczywistościami. Wyczuł mściwe duchy. Nie pragnął śmierci ani Briana ani Yoshimitsu dlatego próbował ich uratować - przynajmniej dopóki nie musiał nadstawiać za nikogo karku. Jego wejście po drabinie było podyktowane brakiem możliwości zejścia z gzymsu w dół - pozostali podążyli za nim na dach. On jednak przeniósł się z Yoshimitsu do R1. Jest kiepskim medykiem, ale jakoś tam próbował pomóc i Yoshimitsu i Rickiemu. Niezbyt udało się to. Już po śmierci Yoshimitsu trochę pomógł swoim mieczem w walce z zerglingami i im podobnymi w R1. Ricky oddalił się od niego. On nie musząc już ukrywać swojej tożsamości użył swojej mocy, żeby przejąć kontrolę nad najbliższymi zerglingopodobnymi stworami. Po drodze spotkał żywą asystentkę Dyrektora Instytutu. Po krótkiej rozmowie z asystentką zorientował się w sytuacji na tyle, że wiedział kogo ma zabić. Stwory, które ciągnął za sobą zmasakrowały asystentkę wbrew jego woli - ale hej, wypadki się zdarzają. Już będąc w centrum sterowania skupił na sobie uwagę Yog-Sothotha dlatego zachowywał się jak ociężały umysłowo. Całym swym jestestwem toczył mentalną bitwę z potwornością. Ostatecznie udało mu się użyć pistoletu podanego przez Violet i odstrzelić człowieka ukrywającego się w komputerze (o którym będzie szerzej przy BNach R1). Starł się również z Hasturem. I przetrwał. Taki z niego kozak. No niezupełnie, ale to już całkiem inna historia.
8. Żywi w karczmie - po prostu udało im się przetrwać uderzenie hydralisków i schronić się na piętrze. Kwasoplujka była wysłana, aby ich wyeliminować. Udało im się jednak wymknąć na gzyms. Z uwagi jednak na grupę zerglingów przyciągniętych przez Violet i Rickiego zostali uwięzieni tam - między młotem, a kowadłem. Ich dalsze losy były dość... niesamowite. Wydarzyły się jednak już po zniknięciu postaci graczy z tej rzeczywistości, więc nie będzie o tym w tym miejscu mowy.


-- w tym miejscu była przerwa w pisaniu --


No dobra. Minęło już mnóstwo czasu od zakończenie gry. Niektóre informacje już zostały zapomniane w natłoku codzienności. Jak na złość na koniec pozostała najbardziej skomplikowana część fabuły do zaprezentowania w tym raporcie. Uff. Do tego kilka słów jeszcze wypada powiedzieć o Rzeczywistości Czwartej. No najpierw dokończę R4...

Zgony postaci graczy
Krótki komentarz

1. Horton - zemścił się na nim jego uczynek z R2 kiedy to w momencie przeskakiwania z R2 pociągnął za sobą Grefińskiego. Jak wiemy już z wcześniejszego opisu Grefiński wcale nie chciał nigdzie znikać ze swojej rzeczywistości. Przez R3 jak i później kontaktował się z Hortonem przez futurystyczną krótkofalówkę. Pytał gdzie jest i sugerował, żeby na niego zaczekać. Oczywiście wszystko to miało doprowadzić do strzału w głowę Hortonowi. Traf chciał, że akurat, gdy Grefiński miał czysty strzał to Horton próbował odnaleźć panel sterowania w kamiennym kręgu... na kolanach... przy kamiennym ołtarzu... a za nim stała dwójka wrogich elfów z ostrzami. Jedyną osobą mającą czysty strzał (oprócz Iwana, który "przypadkowo" patrzył w drugim kierunku) był właśnie Grefiński, który oczywiście nie uratował Hortona, gdy elf ściął mu głowę.
2. ? - w R4 nastąpiła tylko jedna śmierć, ponieważ Iwan i Jayden uciekli z tej rzeczywistości zanim nastąpił przeskok. W momencie, gdy zniknął Iwan - czyli fizycznie trzecia osoba spośród tych, którzy byli w pomieszczeniu na początku gry - nastąpił przeskok do R1. Chwilę później zginął Yoshimitsu od odniesionych ran, ale stało się to już w R1.

Cytat:

Wolność to jedna z podstawowych wartości. Porywanie przyjaznego BNa jest odbieraniem mu wolności - dobry i prosty powód czemu BN stał się wrogi i pragnie zemsty.
Cytat:

Zasady fabularne są tak samo ważne jak mechaniczne. W grze był ustalony przeskok co trzy "odejścia" - jakkolwiek standardowo odejście to śmierć to nie było powodu, żeby nie uznać zniknięcia do innej rzeczywistości za takowe odejście.
Cytat:

Gracze powinni mieć możliwość poznania zasad fabularnych w toku rozgrywki.

Anonim 01-04-2013 12:05

Mechanika i Rzeczywistość Pierwsza - Rewizyta Alienoszuterowa
 
Rzeczywistość Pierwsza
"Rewizyta Alienoszuterowa."

Początek i koniec rozgrywał się w podziemnej i tajemnej bazie naukowej, w której część postaci graczy pracowała. Ricky, Yoshimitsu, Wilhelm, Jayden, Barney, Iwan i Bruce byli strażnikami nocnej zmiany siedzącymi w stróżówce na powierzchni, a Horton był jednym z naukowców, który akurat był na przerwie na papierosa, gdy stało się Coś Złego. Windy zostają zablokowane, a strażnicy dostają rozkaz zejścia awaryjną drabiną na najniższy poziom, uratowania kogo się da, włączenia generatorów i wypełnienia misji. Tak zaczynała się inna gra, którą niegdyś prowadziłem. Wtedy z postaciami graczy (to byli wyłącznie strażnicy) zszedł BN - naukowiec, tutaj tym naukowcem był Horton, więc nie trzeba było nikogo dodatkowego dopychać. Po zejściu na najniższy poziom (drabina nigdzieindziej nie prowadziła) otworzyło się międzywymiarowe przejście, z którego wysypała się reszta plejada postaci graczy: Simon, Arania, Gregory, Dziennik, Mokujin, Morgoth i Violet (każda z tych postaci przybyła z innych rzeczywistości). Jak widać brakuje Roberta w tym wyliczeniu - on został spotkany przez Yoshimitsu i Rickiego, którzy natychmiast szturmem ruszyli w stronę centrum sterowania. Robert również był przybyszem z innego wymiaru, ale podobnie jak grupa BNów nie był traktowany jako "wybraniec".

Cytat:

Gdy tłem gry jest wojna, a oś gry to bezpośrednia walka najlepiej jeżeli są dwie strony konfliktu - my i oni. Komplikowanie tego jest niepotrzebne, choć warto cywili traktować jako neutralną stronę. Albo kłody pod nogi.
Cytat:

W grach, w których główne skrzypce odgrywa melodia przetrwania albo eksploracji dobrze mieć więcej stron konfliktu. Wprowadza to trochę chaosu i możliwość nakierowania "wrogów A" na "wrogów B" samym kombinowaniem.

-- w tym miejscu była przerwa w pisaniu --

Ale mała. Chyba dwudniowa. Także, jadę dalej... z tym monologiem przerywanym mądrościami i niemądrościami growymi. Ogólnie mam nadzieję, że coś z tego się przyda. Widziałem tutaj kilka sesji, które miały potencjał, a potem... potknięcie, jedno, drugie i klapa na całego. Też takie potknięcia miałem, więc wiem jak jest. No dobrze, ale wróćmy do Rewizyty Alienoszuterowej. Wróćmy... rewizyty. Tak.

Trochę od innej strony niż tekst wyżej.

Podziemny ośrodek naukowy miał kilka pięter. Ogólnie akcja działa się tylko na tym najniższym. Trochę ściągnięte z Diablo, bo w Diablo im niżej tym ciekawiej, a jak się zamiast czyszczenia każdego poziomu po kolei schodziło niżej przy pierwszej nadarzającej się okazji to łatwo można było zarobić w cymbał i koniec gry. Stąd ogólnie idea, żeby zaczynać od ostatniego poziomu podziemi. No i zawsze na ostatnim jest centrum sterowania i główni przeciwnicy. W tej grze postawiłem na realizm - skoro przeciwnicy są praktycznie wszechpotężni to przecież zniszczyliby postaci graczy samym spojrzeniem - zamiast tego to nie byli faktycznie przeciwnicy postaci graczy - a po prostu ludki mające własne interesy w tym miejscu. Główne strony konfliktu to: Yog-Sothoth i Janus (ten ostatni jako pełnomocnik Lucypera). Dyrektor ośrodka (którego imię zaginęło w wielkości tematu gry, ale potem był przyrównywany do Czarownika z Krainy Oz - niestety kompletnie oszalał i ciężko było z nim pogadać nawet jeśli ktoś by próbował, paladyn go odj... znaczy zabił, gdy mu w tym pomogła Violet) i główny naukowiec Daniels weszli w niebezpieczne interesy z Yog-Sothothem. Mieli przyzwać do specjalnych pomieszczeń grupę istot z różnych rzeczywistości i wysysając ich esencję życiową przy pomocy bluźnierczej technologii przyzwać potęgę Yog-Sothotha. Wyzwolenie tej mocy wymagało jednak ofiar - te miały być zapewnione przez sprowadzenie do podziemii zerglingów i ich potężniejszych pobratymców. Jak to jednak zdarza się, gdy dwie frakcje pochłonięte złem wchodzą w relacje - nastąpiła zdrada. Kto i czemu zdradził? Tego już nie dowiemy się. To nie jest zbyt istotne. Ważne jest, że zainteresował się tym wszystkim Janus i przy pomocy Lucypera nagiął tunele czasoprzestrzenne w ten sposób, że podróżnicy zamiast pojawić się w specjalnie zaprojektowanych celach zostali posłani w losowe miejsca korytarzy ostatniego poziomu.

Całkiem na marginesie: Daniels oskarżający Hortona to nie było zwykłe gadanie. Liczba ofiar, które miały być poświęcone przy pomocy zerglingów na cześć Yog-Sothotha była starannie wyliczona i składana w odpowiedniej kolejności. Horton miał być jedną z pierwszych ofiar, ale zrobił sobie przerwę na papierosa. Nawet bez ingerencji Janusa ten plan był skazany na porażkę. Ho ho ho. Życie to dziwka Daniels, a potem umierasz.

Cytat:

Błędy i wypaczenia motorem postępu.
Wracając jednak z marginesu: największe przejście - to, przez które przybyła połowa postaci graczy - nasączyła podróżników i świadków połączonymi energiami Piekła i Yog-Sothotha. Za każdym razem, gdy jeden z nich ginął rzeczywistość, w której przebywali co raz bardziej ich wypychała. Każda śmierć była niczym pukaniem do drzwi, a za trzecim puknięciem one otwierały się. Wyjątkiem była sytuacja, gdy żywi Iwan i Jayden uciekli - i zupełnie inna alegoria jest tu potrzebna: grupy osób trzymającej linę. Jak zabrakło ich to lina pociągnęła resztę.

Cytat:

Co się stało jednak z rzeczywistością, którą odwiedzili Iwan i Jayden?
1. Janus skorzystał z okazji, gdy zobaczył jednego ze swoich współpracowników w tunelu międzywymiarowym: paladyna ściąganego z umierającym Yoshimitsu, więc przekierował go do R1. Przekierowując paladyna przekierował też Yoshimitsu, który pociągnął przypadkowo innych, ponieważ ich los był spleciony energiami, o których była już mowa.
2. Nie bez kozery to miejsce nazywaliśmy Obozem Zagłady - gra tam by była bardzo krótka.
Cytat:

Ciekawe miejsce dla jednej postaci gracza może być kiepskie i nudne dla innych. Twórz dodatkowe miejsca, które niby są częścią fabuły, ale nie są konieczne. Łatwo wycofać się z kiepskiego pomysłu, gdy przez to wycofanie nie posypie się cała gra.
Obóz był jedną z planowanych rzeczywistości, które mogły odegrać większą rolę w grze. Ostatnie zmiany w fabule skróciły jednak ilość rzeczywistości, które miały być brane pod uwagę.

Cytat:

Gra, która jest stateczna to... no planszówka. Nawet jeśli jest to ciekawa planszówka to jednak od gier fabularnych powinniśmy wymagać czegoś więcej. Postacie graczy są postaciami pierwszoplanowymi - powinny móc wpływać na swój los. Pełna interaktywność. Co nie jest równoznaczne z kontrolą, bo przecież w życiu też tak jest, że nie wszystko od nas zależy.
Wróćmy jednak do podziemnej bazy. Wielka macka to był oczywiście szoggoth będący równocześnie naczyniem, w które wlała się część jestestwa i mocy Yog-Sothotha. To właśnie poprzez ten twór zaawansowanej inżynierii genetycznej Yog-Sothoth "osobiście" atakował umysł paladyna równocześnie starając się zagiąć rzeczywistość na rzecz zerglingów, predatorów i całej tej kosmicznej rasy z innego wymiaru. Czemu? A czemu nie... w końcu to istota zbudowana z setek wszechświatów, zwykły człowiek nie pojmie o co chodzi. Nie należy nawet próbować.

Już łatwiej zrozumieć Janusa, bo to człowiek. Choć nieśmiertelny. I w dwóch osobach. To jednak człowiek. I wyłącznie z tego powodu pomógł na samym końcu Iwanowi. Pomoc Janusa była ostateczną nagrodą w tej grze. Oczywiście można teoretycznie założyć, że gdyby postacie graczy skumałyby się z Danielsem albo "Ozem" to finał wyglądałby zupełnie inaczej. Hastur by był "tym przyjaznym", a nie przenośną mielonką do mięsa, która chciała pochwycić wszystko co żywe. I martwe.

Dziś piszę dość chaotycznie, ale mam nadzieję, że da się pojąć o co chodzi. Z tego co wiem pozostał jeszcze Facet-Pułapka, Dexter Morgan, Humboldt, bracia Marx, Hank, Pyro, Rdzenni Kręgarze i kilka pomieszczeń. Słowem: sporo tego. Inna sprawa, że za tymi zagadnieniami nie kryje się zbyt dużo wiadomości. Wszystko było w grze, no ale to raport, więc można tutaj streścić o co chodzi. Najłatwiej chyba przywrócić formułę, której użyłem opisując poprzednich Rzeczywistości.

Bohaterowie Niezależni

1. Dyrektor - znany również jako Oz, Czarownik z Krainy Oz, Facet w Centrum, Facet za Zasłoną. Miał nawet imię, ale jak już była o tym mowa zagubiło się w natłoku tekstu gry. Nie było ważne. Cała ta postać mimo prominentnej roli w fabule nie miała zbytnio styczności z postaciami graczy. Siedział w niewielkim pomieszczeniu w komputerze będącym w centrum dowodzenia. Był głównym wyznawcą Yog-Sothotha, który miał resztki poczytalności zanim rozpoczął się horror, ale w momencie śmierci był kompletnie szalony. Próbował cofnąć to co zrobił, ale bełkotał tylko bez sensu i przyciskał losowe klawiszy na niedziałających konsoletach. Był jedynie ludzkim czynnikiem podtrzymującym zawirowania czasoprzestrzenne powodowane przez Yog-Sothotha. Paladyn zabijając go odesłał również jestestwo Yog-Sothotha pozostawiając tylko Hastura i bezmózgiego szoggotha. Z tych informacji wynika, że Dyrektor był mózgowcem jakich mało, prawdopodobnie psionikiem.
2. Daniels - zachował swoją poczytalność i miał świadomość, że plan popsuł się przez Hortona. Nie wiedział za to nic o Janusie. Ogólnie podobnie jak postacie graczy próbował przetrwać to wszystko i wrócić do domu - dosłownie do domu, a nie do ponurych podziemi. Z nich wydostał się rzucając się na Violet w czasie przechodzenia z R1 do R2. Wiedział dużo, ale dopadły go zerglingi w R4. Może czasem powinien potrenować bieganie. Cóż. Ach i rozwiązując zagadkę: to Daniels próbował rzucić czar śmierci na Dziennika. Miał dostać moc od Yog-Sothotha. Nie dostał. Było mu z tego powodu smutno, a jeden z jego pomagierów wygarnął z karabinu maszynowego w postacie graczy. Daniels montował w sali z generatorami Kotwicę Astralną, żeby "uratować dzień" cokolwiek przez to rozumiał. Zawalenie się kawałka sufitu i wylanie się pająków zmusiło Danielsa i pozostałych przy życiu ludzi z nim do ucieczki i właśnie wtedy wpadli na Violet i resztę (którzy też postanowili pobiegać korytarzami zamiast skorzystać z prostej drogi - drzwi łączących dwie grupy).

Cytat:

Daniels to przykład upierdliwej postaci, która jednak wciąż powtarzała się. Niby był wrogiem, ale oprócz pierwszego spotkania nie było z nim żadnych potyczek fizycznych. Tylko słowne przez krótkofalówkę. Tło? Postać drugoplanowa? Ważne, że był. I był sobą.
3. Uratowana Niedoszła Ofiara Pająków - to już na samym końcu. Violet uratowała typa wiszącego do góry nogami w pomieszczeni z generatorami. Był opakowany w pajęczynę pająków. Miał stanowić pułapkę dla ewentualnych ratowników, ale już tyle czasu minęło, że pająki miały inne zmartwienia na głowie niż pilnowanie tego biznesu (w sensie: cielsko szoggotha dobrało im się do odwłoków). Facet był częścią ekipy Danielsa, ale równocześnie był szpiegiem Piekła. Na samym końcu podżynał gardła ukrzyżowanym do góry nogami na ścianach centrum sterowania ludziom, żeby dokończyć rytuału przyzwania Sił Piekielnych. Ogólnie w centrum sterowania była grubsza afera, bo to było centrum walk między Piekłem, a Yog-Sothothem, ale to co wyżej to wystarczy za wytłumaczenie.

4. Humboldt - miał być jedną z końcowych ofiar rytuału Yog-Sothotha. Atak zerglingów kompletnie jednak zdestabilizował jego zdrowie psychicznie. Nie było w nim nic wyjątkowego, a jednak wciąż się pojawiał. Najpierw szwędał się z Rickim, Robertem i Yoshimitsu, a potem z Simonem, Robertem i Yoshimitsu. Na cmentarzu w R3 odnalazł go Iwan, ale w tym czasie przeżywał już załamanie nerwowe, bo w R2 był świadkiem wyjątkowo okrutnej śmierci Simona. W R4 umiał korzystać ze zdobycznej różdżki Simona i zawiązał niepewną współpracę z Danielsem, żeby chwilę później umrzeć, gdy Violet i Ricky nie zdecydowali się mu pomóc. Humboldt to postać podobna do Danielsa pod względem "ważności". Humboldt jednak był ogólnie przyjaźnie nastawiony, też chciał przetrwać, ale nieoczerniał nikogo. Coś wiedział o wydarzeniach w R1, ale jednak za mało, żeby na własną rękę przeżyć. Zanim nastąpiła pierwsza zmiana rzeczywistości miał w sobie resztki lojalności do ośrodka naukowego, którego w końcu był pracownikiem.

Cytat:

Ważne wydarzenia zmieniają postacie. BNi mają swoje emocje, które wpływają na ich reakcje. Przyjazny BN na początku może być wrogi na końcu i na odwrót.
Cytat:

Przyjazny BN może pozostać przyjaznym, a jednak jego motywacje mogą ulec zmianie. Na przykład: początkowo był przyjazny bo mu płacili, a następnie stał się fanatycznym wyznawcą idei... i gdy przychodzi czas próby okazuje się, że jednak nie poświęci swojego życia tak samo jak nie poświęciłby, gdyby pozostał najemnikiem.
5. Bracia Marx - grupa cwaniaków, która wiedziała, że coś się kroi, ale nie wiedzieli za bardzo co. Słowem: chcieli kawałek tortu z mocy jaką mieli być wszyscy obdarowani na najniższym piętrze. I to znaczy: nie tylko nie wiedzieli za bardzo co się kroi, ale w ogóle nie mieli pojęcia o chodzi. Walcząc o przetrwanie stworzyli sobie niewielkie barykady na jednym z korytarzy nieopodal centrum sterowania. Tam naknęli się na nich Ricky, Yoshimitsu i Robert, a po podróży przez trzy rzeczywistości kontynuował z nimi rozmowę sam Ricky. Ich jedyny cel: przetrwać to. Nieudało się żadnemu z nich i praktycznie stanowili jedynie wsparcie ogniowe najpierw dla Rickiego, a następnie... dla siebie. To właśnie z martwej dłoni jednego z nich Violet wyjęła pistolet i wręczyła go paladynowi, który następnie odstrzelił Dyrektora.

Cytat:

Marxowie mieli własną historię i mieli osobowości, ale okoliczności, w których zostali spotkani sprawiły, że stali się jedynie anonimowymi żołnierzami. Każdy anonimowy żołnierz ma swoją historię. I powód uczestnictwa w walce.
6. Facet - Pułapka - wzorowany na umierającym wieśniaku z Diablo leżał sobie na korytarzu pomiędzy dwoma parami przeszklonych laboratoriów medycznych. Był gorącym wyznawcą Yog-Sothotha. Najpierw doprowadził do śmierci Barneya, a następnie Jayden. Nie ruszył się z miejsca, a stał się najbardziej niebezpiecznym BNem w grze! Bezimienny facet pułapka. Anonimowy. Tak to się robi. Barney po prostu chciał sprawdzić co z biedakiem się dzieje, a Jayden (no dobra, to trzeba przyznać: zmuszona okolicznościami) zanęciła się życiostrzykawkami.

Cytat:

Prosta i bezczelna pułapka może wbrew oczekiwaniom być sukcesem.
Cytat:

Prosta i bezczelna pułapka ma wielką szansę sukcesu, gdy dodatkowo użyje się przynęty.
Cytat:

Sukces gwarantowany, gdy się wcześniej zanęci.
Cytat:

Zasady wędkarstwa również można używać z powodzeniem w grze.
7. Dexter Morgan - na serio był tylko pracownikiem najniższego poziomu. I seryjnym zabójcą. Nie miał jednak nic wspólnego ani z Yog-Sothothem ani z siłami Piekła. Po prostu był medykiem, któremu nikt nie ufał za samo nazwisko. Ponad przeciętna inteligencja pozwoliła mu przetrwać dość długo - pozostał w lesie R4, gdy reszta zniknęła.

8. Hank i Pyro - dwie postacie urwane z kompletnie innej bajki. Ogólnie mieli być kolejnymi ofiarami na cześć Yog-Sothotha, ale dzięki swoim zdolnością utrzymali się dość długo. Na tyle długo, że wpadli na nich Wilhelm, Jayden, Gregory i Arania. Dość bezlitośnie rozprawili się z Aranią, gdy nie mogli się zdecydować czy ufać Wilhelmowi czy Aranii. Zrobili prosty test: "wejdźcie do WC i nie wychodźcie póki wam nie powiemy, że możecie" - jako pierwsza nie wytrzymała Arania i została spalona przez czekającego na ten ruch Pyra. Hank oczywiście czekał przy drugim WC gdzie czekali Wilhelm i Gregory. Później stanowili tło dla poczynań Jayden i Gregorego, a szalony Pyro zakończył życie tak Hanka jak i Gregorego gdy pomimo zwrócenia uwagi próbował włączyć swój miotacz ognia w pomieszczeniu wypełnionym gazem. Na marginesie można dodać, że Pyro, gdyby zdjął swoją maskę gazową w R2 to by zginął, bo miał genetykę podobną do ofiar w tym mieście. Płeć Pyra nie jest znana, ale dla łatwości przekazu jest stosowany rodzaj męski.
9. Rdzenni Kręglarze - to były takie niewielkie, ale twarde tasiemce, które opanowały wąskie tunele wentylacyjne. Czaiły się, żeby w odpowiednim momencie spróbować uderzyć w tył głowy lub tył szyi i wyciągnąć rdzeń kręgowy ofiary. Załatwiły elfich zwiadowców i grupę z transportu do Obozu Zagłady, których ściągnęła do R1 Jayden. Ogólnie Rdzenni Kręglarze mieli związek z Yog-Sothothem. Inspiracją dla nich była jakaś

Zgony postaci graczy
Krótki komentarz

1. Arania - tak jak przy okazji opisywania Hanka i Pyra - myślała, że Hank rzucał słowa na wiatr, gdy mówił, że wyjście z WC przed sygnałem od niego będzie skutkowało zgonem. Strumień ognia w twarz otrzeźwił ją ze złudzeń, że Hank żartował.
2. Barney - chciał pomóc Facetowi - Pułapka. Nagły atak macki szoggotha rzucił go do przeciwległego pomieszczenia. Tylko dzięki dobremu Mokujinowi przeżył trochę dłużej (macka miała zamiar go wykończyć w drugim uderzeniu)... po tym jak Mokujin dał sobie spokój i uciekł to macka wykończyła Barneya w drugim uderzeniu. No cóż.
3. Mokujin - próbując ratować Barneya zetknął się z macką szoggotha. Jego roślinna wizjonomia weszła w reakcję ze śluzem potwora i po pewnym czasie zamieniła Mokujina w drzewo produkujące kolejne Mokujiny - jednak wyjątkowo agresywne, z którymi nie dało się rozmawiać.

Po podróżach między rzeczywistościami:
4. Yoshimitsu - właściwie zginął w R4, a tylko działanie Iwana spowodowało, że umierający pojawił się znów w R1. Z tego co pamiętam okoliczności jego śmierci opisałem już przy okazji R4 w Karczemności.
5. Jayden - dość dotkliwie ranna przez predatora w R4 została uratowana z tamtego miejsca przez Iwana. Następnie próbowała kierować grupą więźniów Obozu Zagłady w R1 i nawet z powodzeniem do momentu, gdy spotkała Faceta - Pułapkę. Uzyskła co prawda dwie życiostrzykawki od tego gościa, ale za cenę życia. Dostała czymś ostrym w tył głowy.
6. Ricky - poszedł na całość i otworzył bramkę numer 1 w centrum sterowania. A tam zonk - macka szoggotha wystrzeliła go na przeciwległą ścianę gdzie został wykończony przez zerglingi.

To by było na tyle jeżeli chodzi o fabułę. Pozostało powiedzieć kilka zdań na temat mechaniki, przyznać tradycyjne nagrody związane z grami typu "Przetrwaj to!" i coś o graczach i ich postaciach. Najtrudniej będzie z tym ostatnim punktem. Minęło już sporo dni, tygodni, ale skoro pamiętałem o fabule to pewnie i o poczynaniach postaci pamiętam. Jednak już jest dość późno, więc nie dziś. W najbliższym czasie.

-- w tym miejscu była przerwa w pisaniu --

Mechanika.


Wciąż jest doprecyzowywana od kilku lat próbując dotrzeć do idealnej mechaniki do gry forumowej. Ta tutaj była trochę zbyt pracochłonna. Problem był z dużą ilością statystyk. Wygląda jakby nie było dużo, ale było. Pod względem wielkości bardziej odpowiadała mi wersja z J4/J5... mechanika J6 była za to testową wersją tego co miało pojawić się w Astropolu, gdybyśmy nieskończyli gry. I chyba tamte szkice wypadłyby lepiej niż produkt z J6. Jeżeli chodzi o łatwość obsługi, bo ogólnie mechanika sprawdziła się jak dla mnie.
Mechanika używana w grze była oparta na Wolsungu - zmodyfikowanym przeze mnie z kości k10 na kość k12. Do standardowych atrybutów wolsungowych dodałem jeszcze jeden: Spozę, słowo powstałe w czasie gry Astropol oznaczające wszelkie nadprzyrodzone moce. Wszyscy zaczynali z atrybutami tworzącymi sumę liczby "15". Gracze nie wybierali ich, podali tylko jakimi postaciami chcą grać i w związku z tym wpisałem im wysokość atrybutów zaczynając od tych, które są największe.

Atrybuty mogły mieć wartość pomiędzy 1, a 4. Przekładało się to bezpośrednio na testy umiejętności. Zgodnie z wolsungowymi zasadami im większa liczba tym większa szansa przerzutu, a więc:
- "1" - przerzut tylko przy wyrzuceniu 12,
- "2" - przerzut, gdy wypada 11 lub 12,
- "3" - przerzut, gdy wypada 10, 11 lub 12,
- "4" - przerzut, gdy wypada 9, 10, 11, 12.
Atrybuty dało się zwiększyć za PD, dość drogo.

Ważniejszym elementem mechanicznym były umiejętności, których w grze było 14. Podzieliłem je podobnie jak zazwyczaj w grach, które tworzę: "Walka", "Zwiad", Nauka", "Spoza" i "Dialog". Nie jestem z nich super zadowolony, choć możliwość ich rozwijania była bardzo dobrym pomysłem. Zacznę jednak od minusów.

Po pierwsze wciąż ciężko mi używać liczby umiejętności "Dialogu" i wolę opierać się na konkretnych deklaracjach graczy. Te umiejętności najbardziej przydały się w czasie konkursu przekonywania pomiędzy Wilhelmem i Aranią, gdy spotkali Pyra i Hanka (Gregory i Jayden też w tym uczestniczyli, ale tylko trochę) i przy okazji, gdy Jayden negocjowała z elfem... i pierwszej rozmowy Yoshimitsu z paladynem. Z tego co pamiętam zostało to jeszcze użyte przy okazji spotkania Yoshimitsu i Roberta z Brianem przy szpitalu. Spokojnie można było sobie to darować - albo, lepiej, zrobić z tego jedną umiejętność zamiast trzech. Dialog został podzielony na trzy umiejętności głównie, żeby podpowiedzieć jak odgrywać postać. Wilhelm był wspaniały w zastraszaniu, ale kiepski w czym innym z dialogu. Te cztery okazje, które wymieniłem w większości zawierało kilka testów - jedne udane, inne nie (głównie przy rozmowie Jayden z elfem), a jeżeli chodzi o konkurs Wilhelma i Aranii to kości nie rozstrzygnęły (co może nie było takie złe, bo konkurs sedesowej cierpliwości jak dla mnie był bardzo dobrym momentem gry, a wynikał wyłącznie z mniej więcej równych wyników Wilhelma i Aranii (tzn - kiepskich wyników Aranii wzmocnionych bonusem i zadziwiająco dobrych Wilhelma co wyrównało ich wartości).

Po drugie Spoza... nie jestem pewien czy był to zły pomysł czy raczej było to trudne do odgrywania. Violet sobie z tym radziła, Jayden też próbowała... Simon i Arania odeszli zanim mogło im się to przydać. Spoza sama w sobie nie była zła, ale rozbicie jej na zbyt-dużo mocy, które zostały wskazane w temacie komentarzy było tragicznym pomysłem. Ciężko było nad tym zapanować i chyba najlepiej wyrzucić to do śmieci i zastanowić się jak lepiej zrobić Spozę. Chyba tak jak moce mentalistyczne w Astropolu - 6 to maksymalna wartość, którą da się zapamiętać. Mocy magicznych było o wiele więcej. Ostatnio kupiłem sobie GURPS, więc może spróbuję tamtych zasad do Spozy...

Po trzecie Punkty Doświadczenia - w części dotyczącej trybu ich przyznawania. Wszystko w porządku jeżeli mówimy o 6 graczach, ale jak jest więcej to zaczyna brakować czasu, żeby panować i na przyznawaniu PD... choć nie nazwę tego kompletnym minusem... może takim małym minusem. W głównej części wynikały one z "oceny szans na wygraną" jakie już pojawiły się w J3-5. Ogólnie ilość otrzymanych PD z racji oceny każdej tury wynikały z różnicy "[ocena] minus 3" gdzie ocena "3" oznacza nic nadzwyczajnego. Nie dostawało się minusowych PD. W przypadku braku odpisu gracza zazwyczaj dostawał on "3". 3 to taka norma. O rankingach ocen będzie mowa dalej, a wracając do PD to można je było otrzymać jeszcze za ogólne wrażenie - to znaczy - ktoś w każdej turze był oceniany jako średni, ale ogólnie to jednak mógłby dostać jakieś PD. Najwięcej PD można było zgarnąć za osiągnięcia fabularne. One były warunkowane na początku każdej Rzeczywistości (czy już pisałem, że Rzeczywistości i ich kolejność była losowa? I, że miałem ich w rękawie więcej niż było widać w grze?). Tymi osiągnięciami było zabranie nowych technologii, rozmowa z miejscowymi, czy tak trywialne jak czytanie nagrobków. W ogóle nie były elastyczne i nie miały być. Za R1 nikt nic nie otrzymał z tego tytułu. Trololo. Brak elastyczności.

Punkty Doświadczenia przyznawane za osiągnięcia fabularne to co innego niż Punkty Doświadczenia przyznawane za starania czy za to, że jesteśmy Dobrymi Wujkami.

Elastycznym sposobem przyznawania Punktów Doświadczenia za osiągnięcia fabularne jest wybieranie tych osiągnięć spośród tego co postacie graczy rzeczywiście osiągnęły.

To w sumie tyle minusów mechaniki z moich obserwacji, choć może ktoś inny zauważył coś jeszcze co w tym miejscu przegapiłem. Przejdźmy teraz do plusów.

Po pierwsze Punkty Doświadczenia - wielki plus za to, że były. Co prawda opisałem je w głównej mierze przy okazji minusów chwilę wcześniej, ale jak zaznaczyłem był to mały minus. Punkty Doświadczenia to jest nieodłączny element gier fabularnych. Jak nie ma Punktów Doświadczenia to znaczy, że albo postać niedożyła momentu przyznawania PD albo grasz w grę fabularną bez mechaniki. Hy, sam prowadziłem takie gry i były w porządku (niektóre bardziej niż w porządku! Takie tytuły jak Alien Shooter [początek taki jak J6, ale po śmierci postaci można było grać kolejną] czy Niggers at 20000 feet [horrorokomedia, w której postaciami graczy są członkowie Ku Klux Klanu odbywający podróż lotniczą z punktu A do punktu B, ale w między czasie wlecieli w Strefę Mroku] należą do ścisłej czołówki pod względem fajności gier, które prowadziłem). Choć chwila - nawet tam były jakieś mechaniki i w Alien Shooter dało się rozwijać postać, więc można powiedzieć, że były PD choć bardziej fabularne.

Punkty Doświadczenia to jeden z koniecznych elementów gier fabularnych. Bez Punktów Doświadczenia to jak jechać sześciokołowym transporterem bez jednego koła, niby się da, ale czegoś brakuje.

Po drugie umiejętność "Komputery" - najbardziej przydałaby się przy powrocie z R4... wszyscy, którzy coś o nich więcej wiedzieli zginęli wcześniej. Hahaha. Wyborne.

Po trzecie ogólnie umiejętności, których nie wymieniłem przy okazji minusów sprawdziły się. Rzuty rzeczywiście szły. Najpierw ręcznie, a jak mi się znudziło ręcznie to zacząłem korzystać z losowania za pomocą excela. Zrobiłem nawet wzór, żeby pięknie szło.
http://i49.tinypic.com/ok26ur.jpg
Reasumując: trzeba to ułatwić. Te multum wyników, które tam widzicie wymagało, żeby za każdym razem spojrzeć na atrybut i umiejętność testowaną. Kliknąć, odszukać wzrokiem, kliknąć, odszukać wzrokiem, kliknąć, odszukać wzrokiem... za dużo kliknięć za dużo wytężania wzroku. Następnym razem to wszystko będzie w jednym arkuszu excel. Użyłbym następnym razem w całości GURPSa, ale samo wyliczenie umiejętności, przewag i wad zajmuje kilka stron niezbyt dużą czcionką.

Anonim 01-04-2013 12:06

O graczach, ich postaciach i rozdanie nagród
 
No dobra, dotarłem do momentu, w którym już nie pamiętam szczegółów odnośnie gry graczy. Dobrze, że wcześniej zrobiłem opis ich śmierci. Przyznawanie nagród też mi średnio idzie, bo przyznając komuś nagrodę za fajną akcję można pominąć kogoś innego kto zrobił dokładnie to samo tylko nie zostało przeze mnie zapamiętane. Jakoś tam mi idzie z tymi nagrodami. Gorzej z opisem graczy, no ale teraz właśnie to napiszę. Dla ułatwienia opisu będę każdą postać i styl gry graczy oceniał dzieląc je na poszczególne Rzeczywistości opisane wyżej (choć dla ułatwienia i tego, że już naprawdę zrobiło się późno nie zawsze tak będzie). Do każdego dodam liczbę od 1 do 5. Średni poziom to "3", więc to trochę inaczej niż szkolne oceny. Zazwyczaj opis postaci i styl gry gracza to jedno i to samo.

Na samym końcu napisałem nagrody. Właściwie zrezygnowałem z nagród i tym razem to będą medale. Wizualnie trochę inaczej wyglądające, ale po tak długim czasie przynajmniej bardziej wiadomo kto i za co. Nagrody następnym razem pewnie wrócą i będę je przyznawał w czasie gry to mi się nic nie zapomni. Medale też są w porządku.

Ach i ostatnia porada. Ponownie wyrażam nadzieję, że one się komuś przydadzą. Tak jak pisałem na wstępie niektóre są oczywiste, niektóre mniej oczywiste. W każdym razie ostatnią poradę umieszczę tutaj. Na wstępie tego co poniżej, choć w rzeczywistości ten akapit jest pisany jako ostatni.

Cytat:

Postać jest tworzona w czasie gry, a nie rekrutacji.
Medale.

Platynowy Medal:
1. Poszukiwacza Przygód - za powrót do R1

Złote Medale:
1. Pełnofrekwencyjności - za odpisanie w każdej kolejce.
2. Białego Pionka - za najwięcej ruchów otwierających kolejkę.
3. Czterech Rzeczywistości - za odwiedzenie czterech Rzeczywistości.
4. Rzeźnickiej Turystyki - za uczestniczenie w walce bezpośredniej.
5. Gadki Szmatki - za dyplomatyczne załatwianie spraw.
6. Czerwonego Krzyża - za ratowanie cudzego BG od pewnej śmierci.
7. Pana Własnego Losu - za indywidualną grę lub przewodzenie grupie BG
8. Jestem Hardkorem - za bycie hardkorem

Srebrne Medale:
1. Frekwencyjności - za odpisanie w prawie każdej kolejce.
2. Skorumpowanej Inspekcji Budowlanej - za zamykanie dróg ewakuacyjnych.
3. Obozowy- za odwiedzenie dodatkowej Rzeczywistości.
4. Wesołego Kubicy - za brawurową jazdę samochodem.
5. Międzywymiarowego Porywacza - za porwanie do innej rzeczywistości kogoś kto tego nie chciał.
6. Gandalfa - za częste korzystanie z mocy.
7. GTA - za przejęcie samochodu od dotychczasowego kierowcy.
8. Szeryfa Jamesa Stricklanda - za dyscyplinę.
9. Przysięgi Hipokratesa - za pomaganie rannym.
10. Trzeźwego Umysłu - za zachowanie trzeźwego umysłu, gdy są "głosy"
11. Skoku Wiary - za obdarzenie zaufaniem nieznanych ludzi.
12. Lidki Radiotelegrafistki - za namiętne korzystanie z krótkofalówek.
13. Egzekutora - za przyczynienie się do śmierci przyjaznego BNa.

Rdzawe Medale:
1. Smutnego Kubicy - za wypadek samochodowy.
2. Regany Teresy McNeil - za bycie opętanym.
3. Wściekłego Psa Tannena - za brak dyscypliny.
4. Żółtego Psa - za brak szczęścia w kościach.
5. Pieszego Pasażera - za oddanie swojego losu w cudze ręce.

GRACZE i POSTACIE GRACZY

Yzurmir jako Horton - już chociażby z samych statystyk odpisów widać, że Yzurmir starał się przewodzić w grze. Odpisywał jako pierwszy, a jego postać zazwyczaj starała się przewodzić tym, którzy w danym momencie byli z nim. Nic na siłę. Wszystko wyglądało całkiem profesjonalnie. Z wątków osobistych rozwinął się konflikt z Morgothem na tle pierwszego ruchu Hortona - próbował uciec z pierwszego pomieszczenia zamykając za sobą drzwi. Z tego co pamiętam dokłądnie ten sam manewr wykonał Ricky z Yoshimitsu, ale oni uniknęli gniewu Morgotha. W sumie to Morgoth i Horton nie mieli zbyt dużo do czynienia z Yoshimitsu i Rickim.
R1a - Horton był jednym z liderów grupy podążającej do sali z generatorami. Wtedy zawiązała się akcja z Danielsem obrażającym co jakiś czas Hortona przez krótkofalówkę. 5
R2 - przewodzenie grupie trwało do momentu, gdy nastąpiła seria eksplozji w trakcie przebywania w sklepie zabawkarskim. Początkowo był to granat panienki, która popełniła samobójstwo, a potem wielka bomba zrzucona z bombowca. Horton został oddzielony od reszty i próbował przetrwać na własną rękę będąc ściganym przez mokujinów. W końcu dotarł do Wilhelma, ale nie został z nim tylko podążył za Grefińskim... którego następnie porwał, gdy był przeskok do R3. To był duży błąd. 4
R3 - trochę leczenia, trochę bieganiny, ale dla Hortona nic z tego nie było istotne. Trochę jakby postać podupadła wtedy, ale może dlatego, że to był naukowiec, a na cmentarzu nie ma dużo nauki. 3
R4 - razem z Iwanem i Jayden byli w kamiennym kręgu uwięzieni przez predatorów otaczających teren. Wydawało się, że Horton popadł w niewielki konflikt z Iwanem (a może większy?) o malefona, którego miał ten drugi. W decydującym momencie Horton próbował uciec w las, ale tylko wpadł na elfów. Cośtam z nimi się dogadywał, ale gdy ukląkł przy ołtarzu do składania ofiar samodzielnie to elfy ścięły mu łeb. Zdarza się. 3

Medale Hortona:
1. Złoty Medal Pełnofrekwencyjności.
2. Złoty Medal Białego Pionka.
3. Złoty Medal Czterech Rzeczywistości.
4. Złoty Medal Pana Własnego Losu.
5. Srebrny Medal Skorumpowanej Inspekcji Budowlanej.
6. Srebrny Medal Międzywymiarowego Porywacza.
7. Srebrny Medal Lidki Radiotelegrafistki.

AJT jako Wilhelm - też starał się przewodzić, ale ekipa, z którą przyszło mu się poruszać: Arania, Jayden i Gregory nie była zbyt dobrym materiałem do przewodzenia. Trochę stosunki pomiędzy nimi popsuły się w czasie rozmowy z Pyro i Hankiem - nie mówiąc już o totalnym konflikcie Aranii i Wilhelma to również Gregory i Wilhelm nie stali się przyjaciółmi, gdy jeden drugiego oskarżył o bycie kosmitą. Wydawało mi się, że Wilhelm jest nadwyraz ostrożny, można nawet najbardziej ostrożną postacią w grze. Gregory podłożył mu świnię niemal na początku gry, gdy niepostrzeżenie wyjął naboje z pistoletu Wilhelma. Ten brak amunicji sprawił, że został rozszarpany przez żywe trupy w R3. Zdarza się.
R1a - trochę pokręcił się z Aranią, Jayden i Gregorym... a następnie z Jayden, Gregorym, Pyrem i Hankiem. Jeżeli chodzi o fabułę gry, zwiedzanie i takie tam to ta ekipa niewiele osiągnęła, ale za to sporo było interakcji między postaciami graczy co jest dobre. 4
R2 - to chyba były najlepsze chwile Wilhelma. Solowa misja wśród bombardowanego miasta. Do tego będąc rannym. Dobrze wybrał ufając Grefińskiemu. No i zastrzelił niepełnosprawnego nastolatka, który próbował pomścić swoją mamę i młodsze rodzeństwo. To było grube. Potem pomagał Jayden, która przyleciała po eksplozji budynku prawie pod jego nogi. 5
R3 - w trakcie ucieczki przed żywymi trupami okazało się, że Gregory zrobił mu jakiś czas temu takiego psikusa, że zabrał amunicję i nie oddał. A jedyny nabój, który był w pistolecie (bo był w komorze, a nie magazynku) wykorzystał na zdjęcie niepełnosprawnego nastolatka. Ciekawie próbował przeżyć, ale w końcu nie udało mu się. 4

Medale Wilhelma:
1. Złoty Medal Pełnofrekwencyjności.
2. Złoty Medal Gadki Szmatki.
3. Złoty Medal Pana Własnego Losu.
4. Złoty Medal Jestem Hardkorem.
5. Srebrny Medal Szeryfa Jamesa Stricklanda.
6. Srebrny Medal Trzeźwego Umysłu.
7. Srebrny Medal Skoku Wiary.
8. Srebrny Medal Egzekutora.

Kamil jako Barney - ogólnie to dam mu 3, nie przetrwał do kolejnych rzeczywistości. Postać miała potencjał, ale ten ranny typ pomiędzy przeszkolonymi pomieszczeniami tak bardzo był pułapką, że nie trzeba było neonu z napisem "pułapka". Podobało mi się, że nawet po połamaniu kości próbował używać głowy i szukać życiostrzykawek. Niestety dla niego życiostrzykawki zgarnął wcześniej "ranny" typ, który był pułapką.

Medale Barneya:
1. Złoty Medal Pełnofrekwencyjności.
2. Złoty Medal Pana Własnego Losu.
3. Srebrny Medal Przysięgi Hipokratesa.
4. Srebrny Medal Skoku Wiary.

t0m3ek jako Simon - niestety czas na grę Tomka sprawiły, że Simon odpadł z gry. Choć właściwie nieźle mu szło był postacią drugoplanową. Jego najważniejsze osiągnięcie to wpuszczenie Dextera - pomocy medycznej - do reszty, gdy tego wszyscy potrzebowali, ale wszyscy inni mieli ku temu obiekcje spodziewając się pułapki. Simon zaryzykował i wygrał. W tamtym momencie, bo ogółem przez brak odpisów Simon musiał utracić życie w R2. Inną akcją, która jest godna zapamiętania to ta, w której Simon zamyka za sobą studzienkę, gdy Dziennik wołał o pomoc. No cóż. Dając liczbowe oceny to "4" za R1 i "4" za R2. Simon mógł dalej zajść swoją strategią bycia postacią drugoplanową. Ach! I uczestniczył również w wypadku, który później wpłynął na śmierć Roberta... co przypomina o tym, że właśnie przed zgonem zaczął się wyklarowywać wątek Simona. Być może stałby się postacią pierwszoplanową, ale cóż...

Medale Simona:
1. Złoty Medal Czerwonego Krzyża.
2. Srebrny Medal Skorumpowanej Inspekcji Budowlanej.
3. Srebrny Medal Wesołego Kubicy.
4. Srebrny Medal Gandalfa.
5. Rdzawy Medal Smutnego Kubicy.

Someirhle jako Iwan - mimo tego, że kolejność jest taka jak w grze to piszę ten wpis jako ostatni. Ech. Powinienem to zrobić natychmiast po zakończeniu gry. Gra Someirhle nie zawierała w sobie fajerwerków. Iwan był nowoczesnym wojownikiem z krwi i kości, który choć posiadał kombinezon strażnika i czapkę uszatkę mógłby równie dobrze poruszać się w dresach. Nie oznacza to, że gra nudziła - początkowe ruchy były całkiem przyzwoite i od samego początku nastawione na solową grę. Przez pewien czas krył się za plecami drużyny Hortona i współpracował z Violet. Na cmentarzu w R3 po prostu oddalił się od wszystkich w samotnym rajdzie. Dopiero gra w R4 nabrała większych kolorów awansując Iwana w sensie przodownictwa fabularnego. W R4 kłócił się z Hortonem (rywalizacja zaczęła się już w R3), a równocześnie uczestniczył w walce ze wszystkim co tam spadło na kamienny krąg R4. Uratował Jayden. No dobra, kończmy już ten opis postaci. To była długa noc, a czeka mnie jeszcze więcej atrakcji zanim wyślę. A wysyłam dziś (bo już jest ranek). Również podzielę oceny na rzeczywistości (Violet była tutaj opisywana jako przedostatnia). R1 - 4, R2 - 4, R3 - 4, R4 - 4, R1 - 4. Wygrał, ale właściwie nie przypominam sobie jakiegoś wyjątkowego ruchu. Po prostu nie kierował się w stronę niebezpieczeństwa jak niektórzy i śmiało podążał własną ścieżką nie oglądając się zupełnie na innych.

Medale Iwana:
1. Platynowy Medal Poszukiwacza Przygód.
2. Złoty Medal Czterech Rzeczywistości.
3. Złoty Medal Rzeźnickiej Turystyki.
4. Złoty Medal Czerwonego Krzyża.
5. Złoty Medal Pana Własnego Losu.
6. Złoty Medal Jestem Hardkorem.
7. Srebrny Medal Frekwencyjności.
8. Srebrny Medal Obozowy.
9. Srebrny Medal Lidki Radiotelegrafistki.
10. Rdzawy Medal Regany Teresy McNeil.

mckorn jako Bruce - postać drugoplanowa, która nigdy nie wychyliła się na pierwszy plan. Najpierw współpracował z Hortonem w R1, potem był pasażerem w aucie Rickiego w R2, a na koniec walczył o przetrwanie w oblężeniu ramię w ramię z Yoshimitsu, Robertem i Morgothem - pomógł zresztą temu ostatniemu w ogóle dostać się do bezpiecznego miejsca. Bruce to przykład jak daleko można zajść nie przejmując kontroli nad wydarzeniami. Inna sprawa, że nie da się tak wygrać. Najtwardsze 3 w tym przypadku.

Medale Bruca:
1. Srebrny Medal Szeryfa Jamesa Stricklanda.
2. Srebrny Medal Przysięgi Hipokratesa.
3. Srebrny Medal Trzeźwego Umysłu.
4. Rdzawy Medal Regany Teresy McNeil.
5. Rdzawy Medal Żółtego Psa.
6. Rdzawy Medal Pieszego Pasażera.

Shooty jako Yoshimitsu - mylił mi się z Luffim z powodu podobieństwa nazwy użytkownika (anglojęzyczne, "u" i dwie te same samogłoski w środku). Postacie rozróżniałem, ale rozmowy w komentarzach czy PW stawały się czasem kłopotliwe. Grał w porządku, choć miałem wrażenie, że w R1 "kamera" bardziej kochała wydarzenia związane z innymi postaciami. Mimo to dotarcie do centrum sterowania było najlepszym kierunkiem - poszedł za Rickim, szybko spotkali Roberta. Do końca R1 podróżował tylko z tą dwójką. O ile pamiętam nie wyklarował się lider pomiędzy nimi - wszyscy tak samo przewodzili i decydowali, choć Yoshimitsu może trochę więcej niż inni. Tak czy owak współpracował z Robertem poprzez R1, R2 i do końca R3 kiedy to Robert zginął dość nagle. Bardzo koleżeńska postawa sprawiła, że najpierw uratował Rickiego z kanałów, a potem starał się ratować Roberta po wypadku samochodowym w R2. Popadł w konflikt z Brianem z R2, który wrócił w R4. Jego gra w R4 była solowa - nie spotkał aż do śmierci żadnej innej postaci, choć Violet i Ricky przechodzili niedaleko budynku, w którym się ukrywał. Ciekawość była dla niego pierwszym stopniem do piekła, gdy jedno małe wyjrzenie zza futryny sprawiło, że kwas zalał mu twarz i stracił wzrok. Grał nieźle ślepcem odgadując kolejne posunięcia. Ogólnie 4.

Medale Yoshimitsa:
1. Platynowy Medal Poszukiwacza Przygód.
2. Złoty Medal Czterech Rzeczywistości.
3. Złoty Medal Rzeźnickiej Turystyki.
4. Złoty Medal Gadki Szmatki.
5. Złoty Medal Czerwonego Krzyża.
6. Złoty Medal Pana Własnego Losu.
7. Złoty Medal Jestem Hardkorem.
8. Srebrny Medal Frekwencyjności.
9. Srebrny Medal Szeryfa Jamesa Stricklanda.
10. Rdzawy Medal Smutnego Kubicy.

Luffy jako Jayden - mylił mi się z Shootim z powodu podobieństwa nazwy użytkownika (anglojęzyczne, "u" i dwie te same samogłoski w środku). Postacie rozróżniałem, ale rozmowy w komentarzach czy PW stawały się czasem kłopotliwe. Ciężko nawet ocenić czy grał lepiej czy gorzej od Shootiego. Po pierwsze dysponował inną postacią. Yoshimitsu był zakutym w zbroję nindżosamorajem, a Jayden początkowo była seksowną strażniczką dysponującą pewnymi mocami telepatycznymi, a następnie byłą pornogwiazdą dorabiającą jako seksowna strażnika z mocami telepatycznymi. Drobna zmiana nastroju postaci z powodu użycia google (czy tam ktoś zdradził ten sekret losowania postaci). Gra Jayden dzieliła się na kilka etapów:
R1 z Aranią - właściwie to postać drugoplanowa, która próbowała zawrzeć sojusz z Aranią (były sklejone do siebie, więc to raczej była konieczność) - ocena 3 za to, bo właściwie Jayden była tłem
R1 i R2 z Gregorym - po odłączeniu się od Wilhelma zaczęło się dziać ciekawiej. Współpraca z Gregorym przebiegała całkiem nieźle aż do momentu jego śmierci. Potem była ranna i odwiedziła przestrzeń złych duchów R2. Wyszło z tego tyle, że zagnieździli się w jej ciele, żeby potem wstąpić w ciała z trumien w R3. Za to wszystko 4.
R3 - znów postać drugoplanowa, która przypadkowo połączyła się z Hortonem. 3.
R4 - całkiem fajnie Jayden negocjowała z elfem pod czujnym okiem predatorów. Dyplomacja niezbyt udana, ale sama scena była interesująca. W końcu została ocalona przez Iwana, ale już nie miała czucia w nogach (paraliż od pasa w dół). 4, głównie za negocjacje i plany z tym związane.
R4,5 - odwiedziła pociąg zatrzymujący się na stacji docelowej i przenosząc się do z powrotem do R1 zabrała mnóstwo gapowiczów, którzy gdyby nie to to trafiliby na obóz. Nie ma w sumie co tu oceniać, bo przecież Jayden tylko leżała na tyłach wagonu nie mogąc ruszać nogami.
R1 - po powrocie do swojej macierzystej rzeczywistości udało jej się zawrzeć szyki z niektórymi krnąbrnymi i niedoszłymi obozowiczami i ruszyć w stronę centrum dowodzenia. Na rozstaju dróg zmieniła jednak zdanie i ruszyła do laboratoriów nadziewając się na tego samego "rannego", który wcześniej załatwił Barneya. Szoggoth tym razem nie pojawił się, ale sam "ranny" był dość twardy. Na tyle twardy, że ją wykończył na oczach Violet. Prawie się udało, ale prawie to za mało. Mimo wszystko te ostatnie działania były dobre - na 4.

Medale Jayden:
1. Platynowy Medal Poszukiwacza Przygód.
2. Złoty Medal Czterech Rzeczywistości.
3. Złoty Medal Gadki Szmatki.
4. Złoty Medal Pana Własnego Losu.
5. Srebrny Medal Obozowy.
6. Srebrny Medal Gandalfa.
7. Srebrny Medal Szeryfa Jamesa Stricklanda.
8. Srebrny Medal Trzeźwego Umysłu.
9. Srebrny Medal Skoku Wiary.
10. Srebrny Medal Egzekutora.
11. Rdzawy Medal Regany Teresy McNeil.
12. Rdzawy Medal Pieszego Pasażera.

Nasty jako Arania - Nasty ciekawie stworzyła przebiegłe złe dziecko, które od samego początku próbowało kogoś zabić. Najpierw prawie wylało klej na Mokujina (co jednak wypaliło w nią i przykleiła się do Jayden), a następnie próbowała pozbyć się Wilhelma w wojnie dialogowej. To drugie nie udało się, bo i ona i Wilhelm suma summarum mieli taki sam wpływ na Hanka. I żadnego wpływu na Pyro, bo to kompletny świr. Hank kazał siedzieć w WC ostrzegając, że ten kto wyjdzie bez jego pozwolenia umrze. Arania jako pierwsza otworzyła drzwi i Pyro przemalował jej buźkę miotaczem ognia. Pomimo dość szybkiego zgonu postać miała potencjał, a jej akcje były interesujące stąd ocena 4. Ach i mała uwaga - plus za odgrywanie dziewczynki około 8 letniej, bo jakoś nie kupuję tego, że Arania miała więcej lat. Jeżeli miała więcej to naprawdę dziwnie zachowywała się.

Medale Aranii:
1. Złoty Medal Gadki Szmatki.
2. Złoty Medal Pana Własnego Losu.
3. Srebrny Medal Frekwencyjności.
4. Rdzawy Medal Wściekłego Psa Tannena.

Kauamarnica jako Ricky - najwięcej razy nie odpisał, ale mimo to zauważyłem, że gdy Ricky był całkiem bezpieczny to odpis Kauamarnicy nie pojawiał się... choć był taki jeden przypadek, że Ricky jednak był prawie martwy, a odpis się nie pojawił - wtedy Yoshimitsu uratował Rickiego w R2 przy wychodzeniu z kanałów. Oprócz tej frekwencji to właściwie nie ma się do czego przyczepić w grze Rickiego. Dotarł do finałowej trójki i zginął przez próby otwierania różnych drzwi starając się uciec z centrum dowodzenia inną drogą niż przez windy. Czy w ogóle to było możliwe? Właściwie to tak, choć tylko windy kończyły grę. Ustaliłem niespodzianki za drzwiami w czasie tworzenia planu centrum dowodzenia - Ricky akurat otworzył te, za którymi krył się szoggoth. Właściwie za całą grę można spokojnie dać 4, a niekiedy akcja wchodziła i na 5 (na przykład dyplomatycznie wraz z Violet załatwił sprawę z Grefińskim, ciekawie wskazał potworom Humboldta i Danielsa i odzyskał samochód od Dextera). Na minus może iść co najwyżej nieuważanie przy obserwowaniu żywych trupów i straceniu ręki przez to.

Medale Rickiego:
1. Platynowy Medal Poszukiwacza Przygód.
2. Złoty Medal Czterech Rzeczywistości.
3. Złoty Medal Rzeźnickiej Turystyki.
4. Złoty Medal Gadki Szmatki.
5. Złoty Medal Pana Własnego Losu.
6. Złoty Medal Jestem Hardkorem.
7. Srebrny Medal Skorumpowanej Inspekcji Budowlanej.
8. Srebrny Medal Wesołego Kubicy.
9. Srebrny Medal GTA.
10. Srebrny Medal Skoku Wiary.
11. Srebrny Medal Egzekutora.

Michaliev jako Gregory - skrytobójczy styl gry. Niemal na początku gry podłożył świnię Wilhelmowi wyjmując mu niepostrzeżenie amunicję z pistoletu. Podobnie jak i Jayden, z którą współpracował ściśle po śmierci Aranii był w R1 postacią drugoplanową, choć starał się wbić na pierwszy plan przy wzajemnym oskarżaniu się z Wilhelmem o bycie kosmitą. Wątek był przedni. Dalsze poczynania były w porządku, a śmierć trochę kontrowersyjna - uznał, że jedna uwaga od Jayden wystarczy, żeby Pyro nie rozpalał swojego miotacza w pomieszczeniu z gazem. Gregory był rzetelnie odgrywany i próbował zajść jak najdalej. W połowie dostaje 3, a w połowie 4. Częściowo za R1 i częściowo za R2.

Medale Gregoriego:
1. Złoty Medal Gadki Szmatki.
2. Złoty Medal Pana Własnego Losu.
3. Srebrny Medal Frekwencyjności.
4. Srebrny Medal Szeryfa Jamesa Stricklanda.
5. Srebrny Medal Skoku Wiary.
6. Srebrny Medal Egzekutora.

BoYos jako Dziennik - niestety Dziennik był tylko postacią drugoplanową, która niczego nie osiągnęła. Jedyne co to otworzył drzwi i niemal otrzymał czar śmierci w twarz. Magia nie działała w R1, więc nic mu się nie stało. Chodził za Hortonem i resztą ekipy związanej z Hortonem. Chwilę po przybyciu do R2 pomylił kierunki w korytarzu, Simon mu nie pomógł i zginął skąpany w nieczystościach. Jego zwłoki pojawiły się później w R4 jako ścierwo, którym niewidzialna siła okładała żywe trupy w karczmie - na oczach Yoshimitsu. Ocena 3. A tak na marginesie to tylko raz nieodpisał - niestety w kluczowym momencie po swojej pomyłce z poprzedniej kolejki.

Medale Dziennika:
1. Złoty Medal Pana Własnego Losu.
2. Złoty Medal Jestem Hardkorem.
3. Srebrny Medal Frekwencyjności.
4. Rdzawy Medal Pieszego Pasażera.

noboto jako Mokujin - najwyraźniej niedogadałem się z tym graczem. Można było wybrać dowolną postać, ale żeby miała kształt humanoidalny i dało się ustalić jej moce. noboto chciał grać rośliną dlatego dostał Mokujina znanego z Tekken - chodząca drewniana kukła. Najwyraźniej nie zgodził się z tym wyborem i w swoich odpisach (sprzecznie z moimi odpisami) jego Mokujin nie miał nóg, nie miał rąk... nalegał też na różne dziwaczne moce, które jak najbardziej wyglądały na magię (choć on je określał radioaktywnymi mutacjami czy czymś takim). Ten brak porozumienia, był dość ciężki do ogarnięcia, ale jakoś dało się. Zresztą może i przed śmiercią zaczął grać tym Mokujinem, o którym wszyscy pisaliście oprócz niego. Przestał grać, bo wyjeżdżał gdzieś, a przy okazji jakiś kosmiczny śluz szoggotha przyczepił się do niego - faktycznie popełnił samobójstwo odmawiając poszukiwania pomocy, choć to może też podpadać pod ofiarę trucizny. W każdym razie zamienił się w drzewo i wysłał na świat rzeszę bezmyślnych Mokujinów robiących do końca gry za "szybkie potwory" przed którymi raczej się uciekało niż z nimi walczyło. Ogólnię daję za wszystkie akcje do chwili "apoteozy" to znaczy zamieniania się w drzewo 3.

Medale Mokujina:
1. Złoty Medal Pełnofrekwencyjności.
2. Złoty Medal Rzeźnickiej Turystyki.
3. Złoty Medal Czerwonego Krzyża.
4. Złoty Medal Pana Własnego Losu.
5. Złoty Medal Jestem Hardkorem.
6. Srebrny Medal Gandalfa.
7. Srebrny Medal Przysięgi Hipokratesa.
8. Srebrny Medal Trzeźwego Umysłu.
9. Srebrny Medal Egzekutora.

Dreak jako Morgoth - ciekawa gra zakończona dość pechowym ruchem. Początkowo rywalizował z Hortonem i atmosfera ta przeszła do R2. Być może konkurencja ta stworzyłaby nowego przywódcę grupy, ale po pierwszym zrzucie bomby on i Horton zostali oddzieleni od ich drużyny i od siebie nawzajem. Solowa gra w R2 przebiegała dość sprawnie, ale z uwagi na okoliczności - płonący i rozpadający się budynek była walką z przeznaczeniem. To oznacza, że Morgoth walczył z nieznanym. Styczność Morgotha i kobiety na R2 przebiegła sprawnie. Ładnie odegrana była ostateczna walka o przetrwanie Morgotha, gdy połamany dotarł i zabunkrował się w jednym z grobów w katakumbach. Niestety nie udało mu się już wyjść z niego. Za to wszystko 4.

Medale Morgotha:
1. Złoty Medal Rzeźnickiej Turystyki.
2. Złoty Medal Gadki Szmatki.
3. Złoty Medal Pana Własnego Losu.
4. Złoty Medal Jestem Hardkorem.
5. Srebrny Medal Skoku Wiary.
6. Rdzawy Medal Żółtego Psa.

Agape jako Violet - z uwagi na szczególny rodzaj postaci - "humanoidalny kucyk Pony" - już samo to wyróżniało ją z tłumu. Z tego co pamiętam przez cały czas nie przejęła przywództwa nad innym, ale równocześnie kontrolowała własną, indywidualną grę. Początkowo była postacią drugoplanową starającą się nie opuszczać Hortona. Zresztą rozwijał się pomiędzy nimi dziwaczny wątek romansu... tak. Współpraca ta trwała do czasu R2, gdy po szeregu wybuchów okazało się, że pozostała tylko z Iwanem. Ciekawa szczegółów zaglądała wszędzie i zadawała mnóstwo pytań co jest bardzo dobrą cechą. Jej gra całkiem indywidualna zaczęła się od R3, gdy zdecydowała się oddzielić od Hortona i Jayden w czasie okrążenia wszystkich przez żywe trupy. Natknęła się na Rickiego i później niemal przez całe R4 była w jego pobliżu. Ostatecznie Ricky odjechał sportowym autem nie czekając ani chwili na Violet. Późniejsza samotna walka Violet o przetrwanie była cechowana wciąż zainteresowaniem i chęcią parcia naprzód. I choć nie podaję szczegółów to podobało mi się. Oceny rozbiję na Rzeczywistości, choć z powodu tego, że już późno nie uzasadnię ich w dalszym względzie: R1 - 3, R2 - 4, R3 - 4, R4 - 5, R1 - 5

Medale Violet:
1. Platynowy Medal Poszukiwacza Przygód.
2. Złoty Medal Pełnofrekwencyjności.
3. Złoty Medal Czterech Rzeczywistości.
4. Złoty Medal Gadki Szmatki.
5. Złoty Medal Czerwonego Krzyża.
6. Złoty Medal Pana Własnego Losu.
7. Srebrny Medal Gandalfa.
8. Srebrny Medal Przysięgi Hipokratesa.
9. Srebrny Medal Trzeźwego Umysłu.
10. Srebrny Medal Skoku Wiary.
11. Srebrny Medal Egzekutora.
12. Rdzawy Medal Regany Teresy McNeil.
13. Rdzawy Medal pieszego Pasażera.

Ervin jako Robert - Robert był jednym z Rewolwerowców ze świata Mrocznej Wieży i Ervin podkreślał to niemal nieustannie odpowiednio dekorując kwestie wygłaszane przez Roberta. To było dobre. Same działania Roberty też właściwie były dobre. Współpracował ściśle z Yoshimitsu niemal od początku, ale pechowy wypadek samochodowy sprawił, że zaczął mieć problemy. Nie aż takie, żeby zginąć, ale wpłynęły na jego stan zdrowia już do samego końca, który nastąpił na cmentarzu w R3. Pod koniec próbował zamordować Yoshimitsu, żeby go żywe trupy nie rozszarpały. To znaczy nie zamordować, a wykonać eutanazje. Jest różnica. Mała... jakaś... cokolwiek. Ogólnie 4.

Medale Roberta:
1. Złoty Medal Rzeźnickiej Turystyki.
2. Złoty Medal Gadki Szmatki.
3. Złoty Medal Czerwonego Krzyża.
4. Złoty Medal Pana Własnego Losu.
5. Srebrny Medal Frekwencyjności.
6. Srebrny Medal Szeryfa Jamesa Stricklanda.
7. Srebrny Medal Przysięgi Hipokratesa.
8. Srebrny Medal Skoku Wiary.
9. Rdzawy Medal Smutnego Kubicy.
10. Rdzawy Medal Żółtego Psa.

Dodatkowo przygotowałem wcześniej prostą planszę. wcześniej używałem ją jako koło punktów doświadczenia do Astropola, ale i tu przyda się. Wszystkie oceny są subiektywne z wyjątkiej "Przetrwanie", które dosłownie wskazuje jak daleko dana postać zaszła. Wszystko tam powinno być intuicyjnie zrozumiałe, może z wyjątkiem Rozrywki - przekładając to na język "reality show" oznacza to jak bardzo kamera lubiła daną postać. Kamera to nie ja - po prostu czasem wątki danej postaci stawały się bardziej interesujące niż innych.


Yzurmir 14-04-2013 18:56

No cóż, minęły dwa tygodnie od utworzenia tego tematu, co jest tradycyjnie czasem, w ciągu którego należy się powstrzymać z odpowiedzią. Teraz jednak mogę spokojnie odpisać. Jej!

Po pierwsze: sesja była bardzo udana, właściwie to chyba najbardziej udana ze wszystkich jednolinijkowców (w których grałem). Z gry na grę Anonim coraz bardziej dopracowuje tę formułę, co sprawia, że naprawdę czekam na kolejną edycję.

Bardzo mi się podobało to, że każda z rzeczywistości miała swoją własną historię, która nie była oczywista dla graczy. To wprowadzało raczej specyficzny klimat, bo zazwyczaj grając w RPG, wiesz dokładnie, gdzie co jest i dlaczego, bo albo znasz ten konkretny świat, albo znasz wszystkie podobne światy i jesteś w stanie się domyślić.

Malefon ― żartujesz sobie?! Nie rozpoznałem hiszpańskiego, ale skojarzyłem, że "male" to zły w łacinie. Założyłem, że to tylko zbieg okoliczności, i miałem sobie z tego zażartować w komentarzach, ale z jakiegoś powodu nigdy tego nie zrobiłem. Cholera.

Kamienny Krąg ― dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego, że przecież w rekrutacji pisałeś coś o tym, że niektórzy uciekali ze swojego świata poprzez jakieś starożytne portale uruchamiane krwią czy coś takiego. Naprawdę ktoś z nas powinien się domyślić tego.

To zabrzmi dziwnie, ale jestem bardzo zadowolony ze śmierci Hortona. Podobnie jak w poprzednim Jednolinijkowie (choć tam mówiłeś, że mógłbym jeszcze trochę przeżyć, jakbym się postarał) to była śmierć, która miała jakiś sens. To znaczy, to nie tak, że wymyśliłeś scenę z potworami, a mi akurat wypadły słabe rzuty. Ta śmierć była częścią fabuły ― i w dodatku wynikała bezpośrednio z tego, co ja zrobiłem, a nie była po prostu zaplanowana przez ciebie. Bardzo satysfakcjonujące, nawet jeśli miałem nadzieję, że jeszcze troszkę pożyję.

Odnośnie jakości moich działań... Wielkim problemem dla mnie było to, że Horton był właściwie nierozerwalnie związany z ośrodkiem naukowym z pierwszej rzeczywistości. Cały mój koncept postaci się z tym wiązał. Dlatego dopóki tam byliśmy, to wiedziałem, co robić (powiedzmy). A potem ani nie wiedziałem, co robić, ani nie wiedziałem, co mówić (bo większość humoru postaci wynikała z tego, że ona rzekomo miała doświadczenie z takimi inwazjami i innymi naukowymi katastrofami). Sytuacji nie polepszał fakt, że Horton nie miał też potem żadnych szczególnie przydatnych umiejętności. W pierwszej rzeczywistości mogłem jeszcze liczyć na to, że jego tło jako naukowiec się przyda. W drugiej rzeczywistości wciąż miało to jakieś znaczenie, bo byliśmy we w miarę współczesnym świecie. W trzeciej i czwartej rzeczywistości nie było niczego, co mógłbym zrobić. W dodatku Horton to była postać polegająca na grze zespołowej (do pewnego stopnia), a w późniejszych rzeczywistościach jego drużyna nie była już tak zgrana, jak na początku. Gdyby pozostał z Violet w R3 i razem z nią zaczął w R4, to całkiem możliwe, że przetrwałby do końca.

Okej, co jeszcze mogę dodać...? Było wiele rzeczy, o których chciałem napisać, ale teraz już ich nie pamiętam. Następnym razem będę zapisywał swoje komentarze w notatniku w trakcie gry. Teraz przychodzi mi do głowy jeszcze tylko to, że Horton miał paczkę papierosów, ale ani razu ich nie użył. Może to dlatego, że nie było wielu momentów, by się zrelaksować, a bycie namiętnym palaczem, jak Ricky, nie było główną cechą tej postaci. Wobec tego zamierzałem wykorzystać te papierosy do handlu, ale nigdy nie nadarzyła się okazja.

W poprzednich raportach pisałem zawsze coś na temat mechaniki lub zasad gry itd. i tym razem także mam dwie rzeczy do dodania. Po pierwsze, jak sam zauważyłeś, umiejętności techniczne w ogóle się nie przydawały. Chyba nie istniała nawet jedna okazja, by ich użyć (poza tym momentem z końca gry, gdy trzeba było majstrować przy Astralnej Kotwicy?). To zdecydowanie trzeba zmienić ― jeśli pozwalasz na granie postaciami naukowców, to powinieneś dać im się wykazać. To samo dotyczy umiejętności dialogu (kilka razy różnym postaciom to się chyba przydało, ale w większości nie dało się chyba bardzo skutecznie przekonywać BN-ów) oraz magicznych (były przydatne, ale tylko czasami). Myślę, że musisz popracować nad zbalansowaniem tych wszystkich umiejętności przed następną grą.

Druga obserwacja jest bardziej pozytywna. W pewnym momencie niemalże doszło do handlu pomiędzy Hortonem a Iwanem, gdy pokłócili się o jakiś przedmiot (malefon? Nie pamiętam już). To mi uświadomiło, że jest duży potencjał w gadżetach. Fajnie byłoby, gdyby gracze mogliby natknąć się na bardzo przydatne przedmioty ― ale nie coś w rodzaju pistoletu i zapasu amunicji, co im zapewni wielki bonus na całą grę. Raczej chodzi mi o przedmioty, które są albo jednorazowe, albo mają wąski zakres działania, ale w pewnych sytuacjach mogą stanowić dużą pomoc. Dodatkowo nie każdy z nich musi być równie przydatny dla wszystkich ― komputerowy gadżet może być nieoceniony dla technika/naukowca, ale jakiś tępy mięśniak nic z nim nie zrobi. W wyniku tego gracze mogliby wymieniać się przedmiotami, których nie potrzebują, za te, które im się przydadzą ― albo mieliby jeszcze więcej powodów, by podkładać sobie nogi, bo z ciała innego martwego gracza mogą wziąć tę rzecz, która im się podobała (mogliby też kraść i ogólnie wykazywać się kreatywnością).

Generalnie jest coś fajnego w specyficznych zdolnościach w przeciwieństwie do ogólnych zdolności/umiejętności, które są dość nudne. To, że mam strzelanie na 4, nie jest tak eskcytujące jak to, że mam specjalną zdolność, która pozwala mi na trafianie w dowolną część ciała, jeśli tylko zdam normalny rzut na strzelanie. Ponieważ odszedłeś od tego systemu klas postaci, które dają specjalne zdolności, w stronę bardziej typowego systemu, to takie gadżety mogłyby zapełnić tę lukę ― każdy z nich oferowałby jakąś nietypową przewagę, ale nie byłby zawsze użyteczny, tylko w wybranych sytuacjach.

Aha, na koniec, Anonim, jeśli pisałeś ten ultra-długi raport na przestrzeni dni, to myślę, że lepiej byłoby, jakbyś wysyłał go na forum w odcinkach. Na przykład najpierw pierwsza rzeczywistość, dzień później druga itd. To by sprawiło, że szybciej dostalibyśmy przynajmniej część tego, na co czekaliśmy, a przy tym taki jeden odcinek jest trochę mniej onieśmielający od długaśnego tekstu.

PS. To Robert, postać Ervina, nie był wzorowany na grze Bastion? Nie znam Mrocznej Wieży, więc może dlatego tak pomyślałem... ale byłem pewien, że to o to chodziło. Rewolwerowiec, koniec świata, podróż między wymiarami, nawet chyba wspominał o jakimś Bastionie.

Anonim 16-04-2013 22:26

Cytat:

Napisał Yzurmir (Post 423950)
W poprzednich raportach pisałem zawsze coś na temat mechaniki lub zasad gry itd. i tym razem także mam dwie rzeczy do dodania. Po pierwsze, jak sam zauważyłeś, umiejętności techniczne w ogóle się nie przydawały. Chyba nie istniała nawet jedna okazja, by ich użyć (poza tym momentem z końca gry, gdy trzeba było majstrować przy Astralnej Kotwicy?). To zdecydowanie trzeba zmienić ― jeśli pozwalasz na granie postaciami naukowców, to powinieneś dać im się wykazać. To samo dotyczy umiejętności dialogu (kilka razy różnym postaciom to się chyba przydało, ale w większości nie dało się chyba bardzo skutecznie przekonywać BN-ów) oraz magicznych (były przydatne, ale tylko czasami). Myślę, że musisz popracować nad zbalansowaniem tych wszystkich umiejętności przed następną grą.

Było trochę więcej okazji w pierwszej i drugiej rzeczywistości, ale rzeczywiście ukróciło się to do Astralnej Kotwicy. Tak jak zdolności naukowe i magiczne mniej więcej wiem jak zbalansować tak dialogowe są ciężkie.


Cytat:

Napisał Yzurmir (Post 423950)
Druga obserwacja jest bardziej pozytywna. W pewnym momencie niemalże doszło do handlu pomiędzy Hortonem a Iwanem, gdy pokłócili się o jakiś przedmiot (malefon? Nie pamiętam już). To mi uświadomiło, że jest duży potencjał w gadżetach. Fajnie byłoby, gdyby gracze mogliby natknąć się na bardzo przydatne przedmioty ― ale nie coś w rodzaju pistoletu i zapasu amunicji, co im zapewni wielki bonus na całą grę. Raczej chodzi mi o przedmioty, które są albo jednorazowe, albo mają wąski zakres działania, ale w pewnych sytuacjach mogą stanowić dużą pomoc. Dodatkowo nie każdy z nich musi być równie przydatny dla wszystkich ― komputerowy gadżet może być nieoceniony dla technika/naukowca, ale jakiś tępy mięśniak nic z nim nie zrobi. W wyniku tego gracze mogliby wymieniać się przedmiotami, których nie potrzebują, za te, które im się przydadzą ― albo mieliby jeszcze więcej powodów, by podkładać sobie nogi, bo z ciała innego martwego gracza mogą wziąć tę rzecz, która im się podobała (mogliby też kraść i ogólnie wykazywać się kreatywnością).

Ciekawa opcja. Pewnie pokaże się w jakimś kolejnym Przetrwaj, gdybym robił.
Cytat:

Napisał Yzurmir (Post 423950)
Generalnie jest coś fajnego w specyficznych zdolnościach w przeciwieństwie do ogólnych zdolności/umiejętności, które są dość nudne. To, że mam strzelanie na 4, nie jest tak eskcytujące jak to, że mam specjalną zdolność, która pozwala mi na trafianie w dowolną część ciała, jeśli tylko zdam normalny rzut na strzelanie. Ponieważ odszedłeś od tego systemu klas postaci, które dają specjalne zdolności, w stronę bardziej typowego systemu, to takie gadżety mogłyby zapełnić tę lukę ― każdy z nich oferowałby jakąś nietypową przewagę, ale nie byłby zawsze użyteczny, tylko w wybranych sytuacjach.

Pytanie tylko co jest lepsze. Bo może lepiej będzie jednak wrócić do "specyficznych zdolności"? No i gadżety też można dodać do takiego systemu. Trzeba nad tym się jeszcze zastanowić.
Cytat:

Napisał Yzurmir (Post 423950)
Aha, na koniec, Anonim, jeśli pisałeś ten ultra-długi raport na przestrzeni dni, to myślę, że lepiej byłoby, jakbyś wysyłał go na forum w odcinkach. Na przykład najpierw pierwsza rzeczywistość, dzień później druga itd. To by sprawiło, że szybciej dostalibyśmy przynajmniej część tego, na co czekaliśmy, a przy tym taki jeden odcinek jest trochę mniej onieśmielający od długaśnego tekstu.

PS. To Robert, postać Ervina, nie był wzorowany na grze Bastion? Nie znam Mrocznej Wieży, więc może dlatego tak pomyślałem... ale byłem pewien, że to o to chodziło. Rewolwerowiec, koniec świata, podróż między wymiarami, nawet chyba wspominał o jakimś Bastionie.

Tak, masz rację. Łatwo się zagapić. Czasem myślałem, że skończę "już jutro", a potem mijały tygodnie. Przez to wszystko zupełnie minął czas na napisanie raportu do WŻT2, więc może po prostu napiszę adnotację do raportu do pierwszego WŻT. Ech, niedobrze tak to odwlekać.

Gra Bastion? Nie wiem, ale brzmi to jak Ostatni Bastion, a to część światów Kinga połączonych Mroczną Wieżą.

Yzurmir 21-04-2013 00:12

Bastion. Jak masz Chrome, to możesz zainstalować chyba wersję demo jako aplikację ze sklepu Google.

Może się pomyliłem. Chociaż jeśli są jakieś wspólne elementy między tymi dwoma, to ciekawy zbieg okoliczności.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:22.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172