26-12-2013, 17:47 | #1 | |
Reputacja: 1 | [Przetrwaj raport! 4] Koniec podróży Odnośniki Sonda, w której Przetrwaj koniec podróży niemal wygrało. (Intertemporum)Sonda, w której Przetrwaj koniec podróży wygrało. (Październikowa Oferta) Temat rekrutacji ([Przetrwaj to! 4] Koniec podróży) Temat komentarzy Temat gry Początkowe założenia Pomysł na Przetrwaj koniec podróży jest stary jak ten świat. W pierwotnym pomyśle statek kosmiczny był prawdziwy. Wchodząc na orbitę włączył się automat wybudzający kilkutysięczną załogę kolonistów. Jak się szybko okazuje jedynie garstka zachowała zdrowe zmysły - reszta wpadła w dziki szał tworząc krwiożercze bestie. Miałem nawet pomysł na kilka miejsc. Na przykład sale z hibernatorami miały być wysokie i mieścić hibernatory pionowo cztery wzwyż. Wyjście z nich stanowiłoby wyzwanie. Kilka ścieżek z wyraźnie zarysowanymi misjami pobocznymi wobec przetrwanie: zdobycie informacji co się stało, spotkanie innych normalnych ludzi, aktywowanie autodestrukcji i ucieczka kapsułą ewakuacyjną (miała być jedna). W zależności od działań postaci, która by uratowała się, po wylądowaniu na stacji kosmicznej albo by została wyrzucona w próżnię albo przywitana. Już pierwotnie miało pojawić się na samym końcu ujawnienie prawdy, ale były to informacje różniące się od tego co zostało w końcu przedstawione w sesji. Pierwotnie prawdziwy kolonizacyjny statek kosmiczny był pułapką dla osób kontestujących władzę. "Przecież nie poświęciliby tak wielkiej maszyny, żeby nas wymordować" podobne do "Przecież nie dawaliby nam wody i chleba, gdyby chcieli nas zgładzić". A jednak. Ostatecznie jedynie żywe trupy, arsenał z próżnią i drzwi kontrolowane przez osoby z zewnątrz ostały się. My Little Sister Will Make You Suffer! Później przeczytałem jeden ze scenariuszy w zbiorze Cthulhu Britannica. Tam też były hibernatory i drzwi kontrolowane przez osoby z zewnątrz. Nie było żywych trupów, a mackowate stwory (bezdomni, którzy dali się oszpecić i naszprycować narkotykami za przysłowiową miskę ryżu), dziwne laboratoria botaniczne, coś oślizgłego doczepionego do podłogi i taki myk, że całe otoczenie to tylko sceneria w studiu filmowym. Wahałem się czy trzymać się pierwotnej wersji, czy nie, ale jednak wybrałem tą z książki. Podobał mi się pomysł, że odginając blachę ściany dałoby się zobaczyć płytę paździerzową. Pamiętałem jak prowadziłem J3: Przetrwaj to! i Yzurmir prowadząc Little Ann zabunkrował się na hali basenu. Spodziewał się, że popsuje mu ten bunkier tylko dlatego, żeby coś u niego się działo. Nie robiłem tego dopóki fabularnie nie było to uzasadnione (czyli dopóki Władcy Żywych Trupów mieli co innego do roboty niż atak na całkiem nieźle ufortyfikowany basen). Było to realistyczne, ale równocześnie nudne. Na tym polega taktyka kampowania. Tutaj byli jednak producenci chcący jak największą oglądalność dla jak największego zysku z reklam. Zero nudy - a przynajmniej tak starali się. Prowadziłem tych producentów, ale pozostali bezimienni. To tak jakby w Truman Show zamiast Eda Harrisa były głosy kilku osób, których nigdy byśmy nie zobaczyli na ekranie. Żadnych ckliwych scen. Po prostu stado wilków głodnych na oglądalność i zysk. To tylko biznes. Większość uczestników walczyła o życie i o kasę (w mniejszości: z przyczyn osobistych). Niewielu z nich całkowicie dobrowolnie przystąpiło w szranki: Brody, Bloody, Sullivan, Nigel, Endrju, Kamina i Mia Wang. Z czego i tak kwestia wolnej woli Bloody jest naciągana, bo przeszła dawniej pranie mózgu. Bloody należała do sekty, której guru był Wielebny. Chciała to utrzymywać w tajemnicy, aby w ostatnim momencie wydać sygnał do ataku terrorystycznego na studio i umożliwienie ucieczki Wielebnego. Wielebny był więźniem. Za złamanie przepisów prawa karnego w związku z przewodzeniem sekty otrzymał karę pozbawienia wolności w wymiarze pięciu lat. Na tydzień przed wnioskiem o warunkowe, wcześniejsze wyjście na wolność w więzieniu zdarzył się bunt. Nie mogąc wytrzymać Wielebny użył swoich zdolności manipulacyjnych, aby przekonać część więźniów do swoich racji. Po upadku buntu prowodyrzy (John i Zack - obaj przed więzieniem byli w jednym gangu i w momencie buntu byli skazani na dożywocie) jak i przywódcy (w tym: Wielebny) w trybie przyspieszonym załapali się na karę śmierci. Dołączyli do Bloku T (T jak Trup), gdzie już w celach śmierci siedzieli Hiro, Michaił i James. Ogólnie to James siedział za niewinność. No dobra, zabił kilka osób, ale w obronie własnej. Czy tam społeczeństwa. Zabił pięciu pedofilów zanim został aresztowany. Siatka pedofilska chciała go po prostu wykończyć, ale był zbyt ranny. Ciężko ranny jakimś cudem trafił do szpitala więziennego gdzie macki zła nie sięgały. Sala sądowa była jednak innego typu miejscem. Skazali go bez mrugnięcia okiem, choć dowiódł, że jego ofiarami byli wyłącznie zbrodniarze. Hiro i Michaił nie siedzieli za niewinność. Wcześniej nawet współpracowali ze sobą jak i z Malcolmem i Moonem. Ogólnie to mieli zrobić tak, że Michaił, Malcolm i Moon robią napad na bank, a Hiro wszystko trzyma w garści na odległość odpowiednio modyfikując elektroniczne zabezpieczenia, żeby były przyjazne dla wspólników, a nieprzyjazne dla innych. Plan się nie udał. To była pułapka. Hiro orientując się co jest grane wgrał całkiem nieprzyjemne wirusy do sieci miasta. Rozpieprzył system i uciekł. Przy okazji wyłączył kilka szpitali przez co ponad czterysta osób poszło do piachu. I tak został złapany, ale po kilku dniach największej obławy w dziejach kraju. Jego wspólnicy natychmiast trafili do aresztu. Malcolm albo Moon sypnęli - zresztą za usiłowanie napadu na bank nie dostaje się kary śmierci. Michaił dostał, bo jego "kumple" z mafii radzieckiej dosypali mu do zarzutów kilka morderstw. Niezbyt go lubili i jak się już napatoczył to użyli jako kozła ofiarnego. Sukinsyny. Wracając do Malcolma i Moona to nie tyle sypnęli co kłapali dziobem na lewo i prawo. Malcolm prostytutkom, a Moon naćpany. Hiro i tak nie miał nikogo lepszego pod ręką. No i był socjopatą, który nie znał się na ludziach. Z Hirem łączyła się jeszcze jedna osoba: Mia Wang. Jej ojciec był jedną z ofiar w szpitalu, gdy Hiro dokonał masowego mordu, żeby ratować własne dupsko. Mia Wang należała do stowarzyszenia zabójców. Innego niż Red. Przy okazji zemsty Mia Wang miała również dopilnować, żeby Sullivan przeżył. Ciężka kasa poszła w hazard na tego zawodowego zawodnika. Misja Reda natomiast polegała na zamordowaniu Sullivana i pomocy Kaminie (również zawodowy zawodnik) w wygranej. Red znał Zacka i Johna z więzienia. Był tam przed buntem i został zwolniony zaraz po. Właściwie to Red odpowiadał za bunt, a wzniecił go, żeby spokojnie wykonać kilka egzekucji na wcześniej wskazanych więźniach. Miał niski wyrok i skorumpowani urzędnicy po prostu wypuścili go w czasie buntu (i przybili odpowiednie papiery, że został zwolniony z datą wsteczną). Z więzieniem miał związek Joker. Był klawiszem, który bohaterskim zachowaniem znacznie przyczynił się do odzyskania porządku. To on w pojedynku jeden na jeden pokonał Johna, a potem wciągnął Zacka w pułapkę. Podobnie jak i Red został skierowany do teleturnieju przez zwierzchników. Oczywiście innych. Joker miał dopilnować, że żaden z więźniów skazanych na karę śmierci nie wyjdzie żywy z tego. Dodatkowo domyślając się jakim cudem Red wyszedł z więzienia pomimo jego udziału w buncie postanowił i jego skasować. Tak dla zasady. Dla zasad był tu Dupre, sędzia. No i dlatego, że faktycznie zmuszono go. Miał teorię, że jeżeli komuś wyczyści się pamięć to nie będzie już złym człowiekiem. Teleturniej był świetnym miejscem, żeby to przetestować. Nie chciał brać w tym jednak udziału, ale żona go zmusiła. Mówiła, że on się bawi w jakieś teorie, a kasy na luksusy to nie ma. Groziła, że odejdzie, więc zgodził się. Podpisał specjalną umowę zakładającą, że zostanie ewakuowany, gdyby miał umrzeć. Taką samą umowę podpisał Brody. Umowy te nie zawierały jednak zapisu, że w teleturnieju będzie karabin plazmowy. Nie da się kogoś uratować po czymś takim. Brody dostał taką umowę, bo był jednym z projektantów "statku". Wiedział o wszystkim i zgłosił się do losowania wśród pracowników, żeby sprawdzić swoje siły. Spodziewał się, że będzie amnezja, dlatego zlecił współpracownikom umieszczenie kilku podpowiedzi, że to studio filmowe. Jedyne o czym nie wiedział to ten nieszczęsny karabin plazmowy. Broń ta została szybko odnaleziona przez Endrja i użyta w celu likwidacji Mii Wang. Czemu? Właściwie to bez powodu. Endrju był zwykłym robolem, gdy zgłaszał się do teleturnieju. Pracował w jakimś magazynie, zarabiał tyle, że ledwo starczyło mu na piwo i rachunki za mieszkanie. Nie miał nikogo bliskiego. Skrycie marzył, żeby być postacią z gier, w które namiętnie grał. Zgłosił się z nudów, dla kasy i w sumie chciał coś osiągnąć w życiu, a nic innego nie przyszło mu do głowy. Był jeszcze Nigel. Nigel był dobrze zarabiającym informatykiem chroniącym miasto przed hakerami. Niemal najlepszy przegrał jedynie raz: właśnie z Hirem. Zgłosił się sam, aby wylosowano go z tysięcy zgłaszających się, choć producenci chcieli zaproponować mu grę. I do tego dać umowę jak Brodiemu i Duprowi. Skoro jednak sam zgłosił się to umowy nie było. Dość medialna osoba z uwagi na walkę jaką stoczył z wirusami Hira. Wygrał, ale za późno. Oprócz kasy więźniowie mieli wygrać najlepszego adwokata i rewizję nadzwyczajną z gwarantowanym zmniejszeniem wyroku. Mechanika Użyłem silnie zmodyfikowanej mechaniki Neuroshima. Jako atrybuty użyłem Ciało, Umysł, Dusza, Serce, które używałem już w J4 i J5. Jako neuroshimowe umiejętności użyłem koncepcji zazwyczaj używanych w grach fabularnych jako atrybuty. Każdy z czterech moich atrybutów był podzielony na trzy takie koncepcje. Na przykład Ciało było podzielone na Siła, Zręczność i Atrakcyjność. Każdy miał taką samą sumę punktów w umiejętnościach. Poniżej przykład jak to wyglądało, gdy zrobiłem z tych wszystkich danych tabelkę excela. Rzuty kością były jak w neuro: 3k20. Rzeczywiście rzucałem, chyba że miało być masowo to excelowski randbetween i z tego brałem wynik. Uciążliwe jest z tego kopiowanie wartości, wiec wtedy zazwyczaj tylko pisałem kto wygrał, a kto przegrał. Jak było dużo czasu to też rzucałem. Studio Fajnie było? Zamiast oceny graczy Dobrze grało się z ludźmi, z którymi już wcześniej wiele razy grałem: t0m3ek (pomimo, że prawdopodobnie wylądował w Guantanamo i zniknął z forum zupełnie nieoczekiwanie, odgrywany przez niego Hiro pasował do historii postaci Hira pomimo tego, że Tomek jej nie znał - o czym zdążyliśmy jeszcze pogadać), AJT, Dreak, Boyos, Kamil (tym razem nie dał się zabić na pierwszej, większej pułapce), z którymi raz grałem: Reinhard (fajnie, że tym razem zaszedł znacznie dalej i jego wątek rozwinął się bardziej niż, gdy był Kevinem Costnerem i napatoczył się tylko na jedną postać prowadzoną przez innego gracza przed śmiercią), Leminkainen, piotrek.ghost i Coen. Z ludzi, z którymi pierwszy raz grałem najlepiej poszło oczywiście zwycięzcy tej edycji Proxy prowadzącemu Duprego, ale ciekawie również było zagrać z innymi z tej grupy: Autumm, Armielem, Szamexus, Vilir i Qzniarem (choć chyba nie podobało mu się pod koniec jego gry, bo zniknął bez słowa). W porządku było również z brodym i Mirą dopóki odpisywali, choć tak jak mówiłem brody mógł napisać coś o samobójstwie Zacka. Mam również nadzieję, że kiedyś uda się pograć z Draugdinem, który był bardzo zainteresowany grą, ale po prostu pechowo przeoczył odnośnik do sesji mieszczący się w PW z kartą postaci. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, żeby dobrze się bawić. Część dobrej zabawy płynie z chęci przetrwania i wygrania. To ta chęć jest motorem rozgrywki. Posłowie Jakby były jakieś pytania to oczywiście odpowiem. Ogólnie to tym razem chciałem zrobić raport w kształcie komentarza do każdego odpisu, ale na to trzeba zbyt dużo czasu i uznałem, że lepiej napiszę po prostu zwykły tekst. Cytat:
Ostatnio edytowane przez Anonim : 26-12-2013 o 23:19. | |