Popioły już ostygły i otwieramy starą księgę.
Na jej zatłuszczonych stronicach chłodne słowa
mówią nam o poległych, o imperium w rozkładzie.
Ogień przygasł, jego blask i iskierki życia są już tylko
wspomnieniem. Wzrok mi słabnie. Jaki jest kolor mych
myśli, gdy otwieram „Księgę poległych” i wciągam
głęboko w płuca woń historii?
Geneza przedsięwzięcia
Jak można domyślić się po powyższym cytacie, naczytałem się za dużo Malazańskiej Księgi Poległych i nasłuchałem zbyt dużo epickiej muzyki. A że akurat przypominałem sobie świat Warhammera i zastanawiałem się czy by czegoś nie poprowadzić...
A tytuł Kampanii wziął się oczywiście z motta Podpalaczy Mostów, wcale nie z tego drugiego
(
50PD dla osoby, która pierwsza poda obydwa w komentarzu) Czas i miejsce akcji
Imperium. Wissenland. Burza Chaosu trwa w najlepsze, ale daleko stąd.
Sama "przygoda" zaczyna się w Koszarach Armii Wissenlandu w Nuln, wieczorem 13 Vorgeheima 2522 roku.
Po zaskakującym ataku Otta von Wernicky'ego i najemników z Księstw Granicznych i wobec braku jednostek liniowych władze Wissenladnu decydują się na przymusowy zaciąg. Nasi bohaterowie mają szczęście znaleźć się w Piątej Dziesiątce Trzeciej Drużyny Czwartej Kompanii Drugiego Batalionu Trzeciego Regimentu Armii Wissenlandu, potocznie "Ostatnich".
Założenia
Cytat:
Zawsze marzyliście o karierze najemnika? O paleniu, gwałceniu i rabowaniu (niekoniecznie w tej kolejności). O łupach, bogactwach i dziewkach wszetecznych? O rzuceniu Imperium na kolana?
No to macie pecha.
Werbownicy Wielkiej Księżnej Wissenlandu (księżnej Nuln, diuszessy Meissen, etc) Emmanuelle von Liebwitz nie pytali was o zdanie.
|
Kiedy myślimy o sesji skoncentrowanej na wojnie oczami wyobraźni widzimy mądrych generałów, odważnych żołnierzy i sprawnych weteranów. Plany Kampanii, strzałki na mapie, odwaga, bohaterstwo… Nie tutaj. Jak mawiał pewien bard, wojna przypomina ogarnięty pożarem burdel.
Ja nie podzielam jego optymizmu. Bądź co bądź, większość obecnych w burdelu chciała się tam znaleźć. A co z tymi, którym udział w bezsensownej wojnie za odległych władców jest potrzebny niczym druga dziura w miejscu między kością ogonową, a udami?
Jesteście ciekawi? Ja byłem. I postanowiłem to sprawdzić.
[Dla niecierpliwych - opis wydarzeń znajduje się na dole] Rekrutacja
Trwała od 13 do 26 lutego 2017r. i przyniosła czternaście ciekawych postaci, z których nie potrafiłem wybrać i zmianę koncepcji, przez którą kilkupostowy w zamyśle "Prolog" zmienił się w pełnoprawną sesję, podczas której wykrystalizowała się grupa dziesięciu graczy, z którymi zacząłem "właściwą" Kampanię.
Obecny stan oddziału:
Gustaw von Grunneberg, ps. Baron (Hakon), szlachcic i sierżant, dowódca Ostatnich, którego rozkazów nikt nie słucha, włączając jego samego. Zawołany dyplomata, który sam gubi się w swoich intrygach (ale ostatecznie wychodzi na swoje). Ale jego oddział nadal istnieje, czego nie można powiedzieć o większości innych. A nawet jakby się powiększył.
Cytat:
Weźmy tysiąc żołnierzy. Podczas bitwy czterystu nie ucieknie, ale nie będzie nic robić. Dwustu ucieknie, jeśli będą mieli szansę. Kolejnych stu ogarnie dezorientacja. Zostaje trzystu, na których można liczyć. Zadaniem człowieka dowodzącego tysiącem jest wiedzieć, gdzie rozlokować tych trzystu.
|
Cytat:
Duma skłania do szukania konfrontacji i pozbawia rozsądku.
|
Detlef Thornvaldsson (Gob1in), twardy krasnoludzki ochroniarz i kapral Ostatnich, któremu zwaliło się na głowę dowodzenie obroną Meissen. Choć był ciężko ranny, osobiście zniszczył wieżę oblężniczą (a także fragment murów i kilka budynków, ale jak to mówią, nie da się zrobić omletu bez totalnej demolki kuchni, czy jakoś tak) zabijając pięćdziesięciu wrogów (i czterech przyjaciół) i niszcząc nadzieje Granicznych na zajęcie miasta.
Cytat:
- Sierżant oberwał strzałą - odezwał się inny saper. - Ma krwotok do płuc... - Do jednego płuca, i to tylko draśnięcie - poprawił go sierżant, przerywając na chwilę, by splunąć. - Drugie płuco jest w porządku. |
Loftus Ritter (pi0t), nadzwyczaj kreatywny uczeń czarodzieja (przez półtora roku sesji użył magicznego pocisku może ze dwa razy), który wstąpił do armii by skrócić czas oczekiwania na licencję (uzyska ją najbardziej kozacką i zabawną drogą jaką można sobie wymyślić - jeśli udajesz szarego maga tak dobrze, że wszyscy uważają Cię za szarego maga, to jesteś szarym magiem. Tylko pamiętaj o opłatach). A póki co mylił wrogów w Bitwie nad Soll i psuł im szyki podczas szturmów na mury Meissen, by w końcu za pomocą dwóch dziesiątek zielonych rekrutów i kilku sztuczek wziąć do niewoli pięć dziesiątek zawodowców.
Cytat:
Dorośli powinni pracować. To pomaga im wypełnić umysły. Puste umysły są niedobre. Niebezpieczne. Same znajdują sobie rzeczy, które je wypełnią. Niedobre rzeczy. I nikt nie jest zadowolony.
|
Karl Topher, ps. Diuk (Baird), wielokrotnie skazywany przestępca, który jedyną szansę na wolność widział we wstąpieniu w szeregi armii. Ma tylko jeden cel - nachapać się ile się da. Zrządzeniem losu został jednym z bohaterów Meissen, rycerzem w lśniącej zbroi, który przejrzał podstęp wroga i niemal bez strat obronił Bramę. Nowo uzyskany status bożyszcza tłumów wykorzystał niemal natychmiast. Obrabiając Ratusz.
Cytat:
Życie oferowało możliwość wyboru, a wartość wszystkich oceniało się po tym, czy mają odwagę, bezczelną determinację, by złapać szansę i nie wypuścić jej z uścisku.
|
Leonora de la Vega, Dziewica Meisseńska (Druidh), szalona i żądna przygód córka estalijskiego kupca udająca chłopca, szermierza, która skutkiem urazu głowy odnalazła Boga, a właściwie Boginię i została akolitką Myrmydii. I istnieje obawa, że nie jest to jej ostatnie słowo. Samodzielnie (nie licząc pomocy krasnoludzkiej balisty) obroniła Meisseński Port Rzeczny przed desantem wroga, podpalając mniej niż połowę rzeczonego portu.
Cytat:
W końcu niegdyś wierzył nawet w to, że nad całym bytem panuje wszechmocna, dobroczynna istota. A świerszcze grają po to, by pomóc nam zasnąć. Nie sposób odgadnąć, jakie jeszcze głupoty mogły się zakraść do jego młodej, naiwnej głowy...
|
Bert "Truskawa" Redfoot (Komtur), niziołek i łowca nagród, który zaciągnął się by ścigać dwóch niedobrych ludzi, a jakimś cudem stał się p.o. kwatermistrza, specem od załatwiania różnych rzeczy i zarabiania na nielegalnych operacjach. Ma w posiadaniu zakodowaną księgę byłego kwatermistrza z Nuln, a także jest zamieszany w pewną nieprzyjemną sprawę, o której inni gracze nie wiedzą więc sza. Ciekawe czy te sprawy się jakoś łączą...
Poza tym - ku swojemu zdumieniu okazał się nadzwyczaj kompetentnym dowódcą.
Cytat:
Ciekawość jest moim największym przekleństwem, ale świadomość posiadania wady jeszcze jej nie usuwa.
|
Walter Hoffman (Ismerus), cyrkowiec, żongler i zawołany łucznik. Stale kierowany na najtrudniejsze odcinki swoim spokojem i rozsądkiem inspirował innych, a zakupiony podczas szkolenia wytarty karwasz czynił go w oczach innych strzelców wartym posłuchu weteranem. Dzięki ostrożności i niskim stratom wśród ludzi, którymi dowodził lubiany przez innych żołnierzy.
Cytat:
Muzyka i poezja kryją w sobie tajemnice. Tylko niewielu je zna, a jeszcze mniej jest takich, którzy je rozumieją. Zawarta w nich moc często wnika w słuchacza, subtelna jak wspomnienie zapachu we wciągniętym w płuca powietrzu, słabsza niż szept, a mimo to potrafi go przeobrazić, obdarować instynktowną ekstazą, dzięki której kłopoty znikają, a wszelkiego rodzaju wspaniałość staje się możliwa, a nawet łatwa do osiągnięcia.
|
Galeb Galvinson (Stalowy), ostatni nabytek Ostatnich, krasnoludzki runiarz, dawny znajomy Detlefa. Gdyby miał trochę czasu i materiałów zbudowałby czołg parowy, ale że ich nie ma to stara się sam godnie go zastąpić. Okropnie poparzony w przeszłości, podczas obrony Meissen musiał przejść przez ognisty koszmar ponownie. I wyszedł silniejszy.
Cytat:
Żołnierzom daje się zbroję, która chroni ciało i kości, ale pancerz dla duszy muszą sobie wykuć sami. Kawałek po kawałku.
|
Poza drużyną:
Waldemar Brok (Avitto), nielubiący krasnoludów cyrulik mający w życiu lepsze rzeczy do roboty niż uczestnictwo w wojnie. Obecnie ścigany przez krasnoludy (za nieudzielenie pomocy rannemu krasnoludowi), przez armię Wissenlandu (za zdradę i próbę zabójstwa Komendanta Garnizonu) oraz przez dwóch przypadkowych strażników (bo Loftus im kazał).
Cytat:
Nie wierzył również w odwagę. Wielu wykorzystywało dzielność innych, by zgarnąć korzyści, na które ich zdaniem zasługiwali, ale przecież to nie własną krew przelewali, prawda? ... Cnoty wychwalano po to, by skłonić do posłuszeństwa, zamaskować nagi, nieprzyjemny fakt poddaństwa. Wysławiano poświęcenie tych, którzy zastępowali czerpiących profity z całej sprawy, i w nagrodę otrzymywali jedynie ból i cierpienia. Tyle był wart majestat patriotyzmu.
|
Oleg Frietz (Morel) - włóczęga i pijak. W rzadkich chwilach trzeźwości - nieoceniony zwiadowca i spryciarz, mający w Wissenlandzie masą znajomości wśród różnych szemranych typów. Uratował Glorma, krasnoludzkiego wynalazcę i inżyniera (i pijaka) i dzięki niemu drużyna ma dostęp do krasnoludzkich materiałów wybuchowych. Zdezerterował. Obecne miejsce pobytu - nieznane.
Cytat:
Zapomnienie, jakie dawało pijaństwo, było małą, przejściową śmiercią. Kaptur przychodził tam, gdzie jeszcze przed chwilą była jaźń, a po swoim przejściu pozostawiał chore, śmiertelne ciało
|
Abelard Nossenkrap (Goel) - cyrulik, zielarz, często jedyna osoba stojąca pomiędzy śmiercią, a kolegami z oddziału. Zrobił wrażenie na głównym chirurgu i został przeniesiony do głównego szpitala polowego na tyłach. Nie wiadomo czy udało mu się uciec, gdy Brock zaatakował drugiego dnia Bitwy nad Soll.
Cytat:
– Nie dbam o tłumaczenia. Masz go uzdrowić, niech to szlag!
– Tak jest, ale powinieneś wiedzieć, że zapewne przypłacę to życiem (...) To korzystna transakcja, kapitanie. Zdaję sobie z tego sprawę. Nie martw się, uzdrowię Biegunka. Wyjdziecie stąd żywi, a tylko to się w tej chwili liczy. |
Karl Altmeier (Cohen), najemnik, żołnierz, po Bitwie nad Soll i zniknięciu sierżanta węszył w obozowisku Trzeciej Kompanii, aresztowany odpłynął z nią do Pfeildorfu, gdzie z perspektywy Ostatnich ślad po nim zaginął.
Cytat:
Wyrzekamy się etykietek. Walczymy dla pieniędzy i niemożliwej do określenia dumy. Polityka, etyka i moralność nie mają znaczenia.
|
Allandor S'Lommel (Cedryk) - morski elf z rusznicą skuszony obietnicą otrzymania okrętu po służbie w ludzkiej armii. Gdy okazało się, że drużyna nie zaakceptowała przywództwa wywyższającego się elfa, zdezerterował. Niemal złapany przez Ostatnich zdołał wykpić się stratą ucha i skoczyć do rzeki. Podobno utonął.
Cytat:
Wszyscy jednak wiemy, że świat
odziedziczą nie sprawiedliwi, lecz bezczelni...
|
Roland (Anvan) - zawodowy żołnierz, kapral Ostatnich, z powodu niedostatku kadr został przeniesiony do innej drużyny jako jej sierżant. Obecny status: nieznany.
Cytat:
Świat był pełen oręża, a walka stanowiła sposób życia. Być może jedyny możliwy.
|
Mahthilde "Maud" (kinkubus) - porywcza akolitka Sigmara, jako jedyna zremisowała walkę z sierżantem w Koszarach. Nie zgodziła się z rozkazem używającym Ostatnich do rozgrywek wewnątrz miasta i załatwiła sobie przeniesienie. Obecny status - nieznany.
Cytat:
Kierowała się wówczas instynktem, a jej instynkt nie miał nic wspólnego z altruizmem. Na wojnie altruiści nie żyli długo.
|
Niklaus Kołodziej (dnc) - niziołkowaty niziołek. Niestety, niewiele więcej się o nim dowiedzieliśmy. Wiara nie pozwoliła mu uczestniczyć w ludzkich wojnach. Wiara w prawo do pełnego brzuszka bez wysiłku, rzecz jasna.
Cytat:
Mądre słowa są jak strzały wymierzone w twe czoło. Co możesz zrobić? Uchylić się, rzecz jasna.
|
Gracze i Mistrz Gry
Hakon - od samego początku wiedział co chce w grze osiągnąć i do czego doprowadzić postać. Gdyby tylko pamiętał co sam pisał tydzień wcześniej, Gustaw w drodze na szczyt nie zaliczyłby tylu zjazdów... Ale jego aktywność, zaangażowanie i pomoc w rozwijaniu historii są nieocenione. Poza tym jest niekonfliktowy i dobrze współpracował z MG, docował, postował, pełen serwis.
A osobiście jestem mu wdzięczny, że wziął na siebie bardzo trudną i niewdzięczną rolę, jaką jest dowodzenie nie tylko NPC, ale i postaciami graczy.
To ostatnie tyczy się także kolejnego gracza, którym jest:
Gob1in - stworzył najlepszą kartę postaci jaką widziałem w życiu, a jego opisom krasnoludów ufam bardziej niż własnym. Bardzo często wypełniał szczegółami ogólny opis MG. Każdy jego post jest dopracowany i wnoszący coś do sesji. Choć ostatnio miał mniej czasu, wcześniej dał się poznać jako gracz pomysłowy i z poczuciem humoru.
pi0t - Jeden z myślących graczy. Kreatywny, z poczuciem humoru, pamięta co i dlaczego się dzieje, gra inteligentnie, współpracuje z MG przy tworzeniu historii, bywa drużynowym źródłem pomysłów.
Baird - jeśli chodzi o literacką wartość postów to można by się przyczepić, ale choć jego wpisy bywają krótkie, to są treściwe. Nie ma problemów z terminami (zwykle odpisuje jako jeden z pierwszych), a stworzoną postać recydywisty odgrywa bardzo wiarygodnie.
Komtur - Zaangażowany w więcej wątków pobocznych niż dowolny inny gracz, zawsze odpisuje na czas, dobrze współpracuje z MG i wczuwa się w odgrywaną przez siebie postać niziołka. I nieźle kombinuje.
Druidh - Mam nadzieję, że pisząc swoje posty bawi się choć w połowie tak dobrze jak ja czytając je. Zmienił koncepcję postaci z szermierza estalijskiego na akolitkę Myrmydii i nie żałuję, że pozwoliłem mu na tę zmianę.
Ismerus - solidny gracz, który nie zawodzi. Robi swoje, tak jak jego postać. Zawsze jasno pisze co jego postać chce zrobić, co ogranicza liczbę nieporozumień do minimum. I gra zespołowo.
Morel - wykreował postać włóczęgi i pijaka, prawdziwego męta Starego Świata i zrobił to świetnie. Mam nadzieję, że jak będzie miał więcej czasu w życiu wróci do Ostatnich.
Avitto - do tej pory znałem go jako świetnego MG, okazał się równie dobry jako gracz. Jego postać robi to co zrobiłaby jego postać, nawet jeśli nie jest to optymalne. Poważnie traktuje zobowiązania. Poza tym - znakomity organizator.
Stalowy - skusiła go sesja o żołnierzach. Nie wiem czy spodziewał się takiej barwnej kompanii niedostosowanych wyrzutków, ale wytrwał. Czuje klimat, pisze dobre posty, nie boi się odpowiedzialności. I zwraca uwagę na szczegóły.
Goel - zrobił świetnego cyrulika - kręgarza i zielarza, a jego zaangażowanie w postać było ogromne. Dość powiedzieć, że przejrzał wszelkie materiały dotyczące zielarstwa w Warhammerze jeszcze zanim zdobył tę umiejętność. Niestety, dopadło go życie.
Cohen - choć pisał w kratkę, jego pomysły były na tyle ciekawe, że cieszyłem się, że gra. Aż nagle przestał i zniknął z forum.
Cedryk - różnice w podejściu do gry okazały się nie do przezwyciężenia.
Anvan, dnc, kinkubus - odeszli z forum jeszcze w czasach Prologu.
MG (Hen Cerbin) - pod względem jakości i "literackości" postów jestem z siebie zadowolony. A, i terminowy byłem. Tyle plusów.
Wiele rzeczy poprowadziłbym z dzisiejszej perspektywy inaczej (walki, działanie PP), w innych starałbym się być bardziej konsekwentny, a przynajmniej mniej chaotyczny.
Podsumowując:
Prowadziło mi się świetnie, gracze nieraz wywoływali na mojej twarzy szczery uśmiech, a historia Ostatnich jest w naszej wspólnej wersji dużo ciekawsza niż była w pierwotnych planach.
Sądząc z reputacji, liczby odsłon, okazjonalnych wtrąceń w komentarzach i PW - nawet nas czytano. Mam nadzieję, że bawiliście się równie dobrze jak ja.
Statystyki
Początek Prologu: 26-02-2017
Koniec Prologu: 26-06-2017
Liczba stron: 37
Liczba postów: 361
Początek Ostatnich: 07-07-2017
Koniec: 15-07-2018
Liczba stron: 74
Liczba postów: 737
Ponad 3500 komentarzy.
Opis fabuły:
Jak to sobie wyobrażałem:
Podczas podstawowego szkolenia gracze orientują się, że przygotowania do obrony są prowadzone podejrzanie niekompetentnie,
a także są świadkami skrytobójczego ataku na Kapitana, który ma dowodzić obroną. Dzięki zebranym informacjom są w stanie ustalić winnego (Harkin Brock, dowódca najemników) i udowodnić to. Obronę prowincji przejmie ściągnięty z emerytury Kapitan Ość, dzięki czemu do boju ruszają już w zorganizowanej jednostce.
Ość organizuje serię zasadzek na wroga pośród wzgórz na południe od Pfeildorfu, gdzie konnica wroga jest mniej użyteczna, a Ostatni mają okazję się wykazać. W nagrodę zostaliby wysłani na bezpieczne stanowisko przy grobli na bagnach na mało ważnym kierunku, by odpocząć. Niestety, szpieg doniósł im o tej słabo pilnowanej drodze i Ostatni muszą wytrwać. Z tą informacją wracają do Ości, który wobec groźby okrążenia wycofuje się do Pfeildorfu którego murów, bram i ulic będą bronić Ostatni (wśród kilkuset żołnierzy).
Mimo ogromnego bałaganu organizacyjnego, nieukończonego szkolenia, zdrad we własnych szeregach i absurdalnej dysproporcji sił potrafią wyrwać zwycięstwo nawet w sytuacji, zdawałoby się, bez wyjścia.
A w następnej części zostają wyznaczeni do odzyskania srebra zdobytego przez wrogów w Meissen, które w oryginalnym pomyśle miało paść.
Rzeczywistość:
Ostatni podczas szkolenia orientują się, że jeśli chodzi o obronę Wissenlandu to w armii panuje bałagan, po czym przez większość czasu spora część z nich stara się go aktywnie zwiększyć.
Dowody winy Brocka zdobywają niemal natychmiast po morderstwie, ale ignorują je.
Zdumiony MG robi błąd i zamiast zakończyć prolog po czym we wprowadzeniu do kolejnej opisać jak to się stało, że jednak Brocka aresztowali to próbuje załatać sesję, by dalsza część mogła odbyć się zgodnie z planem i szef wywiadu Wissenlandu pojawia się już w prologu zamiast w czwartej części. Pojawia się z poleceniem: uwolnić mojego szpiega, najlepiej po cichu i tak, by nikt nie powiązał tego z armią. A on mi powie kto za tym stoi.
Drużyna dzielnie uwalnia szpiega metodą Simona de Monfort wyrzynając zarówno wrogów, nawet jeśli się poddali, jak i licznych sojuszników oraz podpalając cały budynek, a na koniec wbrew jasnym rozkazom nakazującym uwolnienie szpiega aresztują go i radośnie prowadzą przez miasto do swojego dowódcy na przesłuchanie. Tylko przytomność umysłu Leo i jej dywersja pieniężna ratuje drużynę przed powieszeniem za niewykonanie rozkazu, ale i tak przez to fiasko wszyscy zostają zamknięci w karcerze, by zniknąć ich z widoku. Całe miasto zaczyna mówić o Masakrze przy Dróżce Vogelhansa, więc by uratować Ostatnich przed śledztwem, sierżant (a wkrótce porucznik) Gruber wymaszerowuje z miasta by dołączyć do sił obronnych dowodzonych (nadal) przez Harkina Brocka.
Co zmienia wszystkie plany MG i dalsze wydarzenia.
Zgodnie z życzeniem graczy, bonusowe zadanie poboczne dotyczy polowania na pewnego szpiczastouchego dezertera, które to owocuje kilkoma ważnymi znajomościami i zaciągnięciem do Armii okolicznej grupy rozbójników
Robin Hooda Sala, pieszczotliwie zwanego Salefikiem.
Zanim dogonili resztę znaleźli i zniszczyli silny oddział granicznych specjalsów wciągając ich w pułapkę i zdobywając bogate łupy. Brawa dla Detlefa, który ich przejrzał.
A Bert przyjmuje robotę kwatermistrza i inwestuje zdobycz w ciemne interesy. Jeszcze o tym usłyszymy.
Armia Wissenlandu, wyruszywszy wcześniej, zatrzymuje siły Granicznych dalej na południe, a Ostatni, razem z resztą rekrutów zostają przewiezieni barkami w okolice Meissen, gdzie biorą udział w Bitwie nad Soll, broniąc główne siły przed oskrzydleniem i zadając wrogom poważne straty. Czwarta wychodzi z tego pokiereszowana ale żywa (głównie dzięki czarom Loftusa i lazaretowi Abelarda) i zostaje zmieniona przez Trzecią Kompanię. W nocy dochodzi do zdrady - Brock przechodzi na stronę Wernicky'ego, a przynajmniej tak twierdzi Kadet, uciekinier z obozu Imperialnych zaatakowanych przez byłych sojuszników. Co gorsza, porucznik Gruber zostaje uwięziony przez dowódcę Trzeciej Kompanii gdy nie chce brać udziału w negocjacjach. Gustaw von Grunnenberg przejmuje dowodzenie nad resztkami Czwartej i decyduje się na
ucieczkę wycofanie się do Meissen. Jego największą bolączką jest brak rozkazów, ale kiedy je Kadet mu je dostarcza ("Natychmiast wycofać się do Pfeildorfu") uznaje, że nigdzie nie idzie i próbuje przeszkodzić wycofującej się zgodnie z rozkazami dowództwa Trzeciej w ich wykonaniu, dodając zdradę do wcześniejszych zarzutów tchórzostwa i dezercji.
Jak się okazuje, są to najmniejsze z ich zmartwień. Trzykrotnie większe siły Granicznych na jednym brzegu i "zaledwie" dwukrotnie większe siły Brocka na drugim szykują się do ataku na miasto. Dzięki nowatorskiej metodzie obrony murów poprzez poobrażanie wszystkich liczących się stronnictw w mieście, olanie przygotowań do obrony i niepodejmowanie trudnych lecz koniecznych decyzji oraz wycofanie dwóch trzecich obrońców na przeciwległy kraniec miasta (oprócz tego nasączają materiałami łatwopalnymi barkę, nabrzeże portu, most, fort na drugim brzegu
oraz połowę powierzchni Morrslieba i dziwią się, że nie wystarczyło oliwy do wypełnienia fosy) Granicznym niemal udaje się zdobyć miasto pierwszym, rozpoznawczym szturmem. Ponieważ jednak Penneth Cychod, dowódca szturmujących nie chce być zapamiętany jako ktoś kto wygrał posyłając wszystkich kupą na mury, Meissen broni się. Rozpoczyna się oblężenie. A, okazuje się, że w magazynach znajduje się zepsute zboże i obrońcom grozi głód nie po pół roku oblężenia, a po kilku dniach. Bo uchodźcy podwoili liczbę gąb do wyżywienia.
Gracze powoli orientują się, że są w czarnej... ten tego, i robią to, co każdy myślący człowiek robi w takiej sytuacji. Zwalają winę na MG.
Nawet jeśli mają rację, w ich sytuacji niewiele to zmienia. Gdy narzekanie nie pomaga, zaczynają myśleć. Dla uczciwości dodajmy, że już wcześniej udało im się zrekrutować wielu wyrzutków - Gildię Złodziei, rewolucjonistów Trotsky'ego, część uchodźców i wiele kobiet i dzieci, po których spodziewali się, że zastąpią żołnierzy. Ale teraz przekupują Brocka by sobie poszedł, przy okazji dowiadując się, że to nie on zdradził, ale został zdradzony przez Elektorkę. Przynajmniej tak wynika z listu, a podpis wygląda na autentyczny.
I nie tylko przez nią - dzięki magii zrekrutowanej przez Loftusa do pomocy złotej czarodziejki Brock dostał zaledwie ułamek tego złota, które myślał że dostał (w zamian za pomoc obiecał jej pomoc we włamaniu do skarbca krasnoludów, ale żaden z innych bohaterów nie był zainteresowany).
Cóż, przynajmniej kupują żarcie i kolejną porcję oleju.
W międzyczasie uczą się że nie tylko dwa minusy dają plus, ale i dwa plusy mogą dać minus. Uczynienie z fortu i mostu śmiertelnej ogniowej pułapki to dobry pomysł. Obsadzenie fortu Walterem i dwoma dziesiątkami strzelów - także. Ale obsadzenie nimi zalanego olejem drewnianego fortu, który w czasie walki może zacząć płonąć... Może chcieli się go pozbyć?
Po kolejnym dniu miasto jest już jako tako przygotowane do obrony. Obrońcy są na stanowiskach, Galeb kuje zbroje i runy, uratowany przez Olega wygnany inżynier tworzy granaty dla obrońców, ogólnie wszystko jest pod kontrolą. Do momentu, w którym okazuje się, że Waldemar, cyrulik, zamiast udzielić pomocy rannemu i nieprzytomnemu krasnoludowi wsadził mu rękę do ciepłej wody by ten się zsikał przy mniej więcej dwóch setkach świadków. Ale że było mu mało, zaniósł go do dzielnicy krasnoludów pochwalić się, że ich także ma gdzieś, a potem spróbował wywołać zamieszki rasowe w czasie ataku wroga. Ewentualnie zabić Komendanta, co niemalże mu się udało.
Reszta broniła się rozpaczliwie, aż w końcu Gustaw sprowadził pomoc - ponownie przekupił Brocka, tym razem zażądawszy aktywniejszej pomocy. Później zresztą zdradzi najemnika ponownie i spróbuje ukraść mu ludzi, przekonując ich, żeby zaufali jego obietnicom, z których, co podkreśli, żadnej nie dotrzymał.
A Detlef uznał, że w sumie to nie ma co siedzieć w płomieniach wyczarowywanych z denerwującą punktualnością przez wrogiego piromantę i rozpylił go (razem z wieżą oblężniczą, pięcioma dziesiątkami innych wrogów i fragmentem murów miejskich) na atomy.
Diuk, korzystając z okazji, obrabia Ratusz.
Jedynym Ostatnim, który zgodnie z rozkazami broni Pfeildorfu, jest Karl Altmeier, który zdążył dołączyć do Trzeciej w stopniu sierżanta. Choć te wydarzenia są daleko, już niedługo będą miały spore znaczenie dla reszty Ostatnich, odpoczywających w Meissen, gdzie czekają na rozkazy...
Tak, oblężenie dobiegło końca. Ale nie przygody Ostatnich. Ani nie ich kłopoty.