|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
07-06-2020, 17:09 | #1 | ||
Reputacja: 1 | [Eldritch Raport] Nawiedzenie Gra. Komentarze. Rekrutacja. ([Eldritch Horror] Nawiedzenie) Początek mojej przygody z Eldritch Horror. Raport z wieloma radami i moją filozofią prowadzenia i grania w forumowe RPG. ([Jednolinijków VI] Raport równoległych rzeczywistości) Wstępny Występny Wstęp No i dotarłem do końca. Niczym w typowej przygodzie o podróżach w czasie koniec jest niemal na początku. Mam nadzieję, że dobrze bawiliście się i zgłosicie się jak następnym razem będę robił rekrutację. Nie wiem kiedy to będzie i nie wiem co to będzie. Obawiam się, że przez jakiś czas nie będę mógł rozpocząć sesji z codziennymi odpisami. W każdym razie raz jeszcze dzięki za grę. Wstęp Nie jest prosto pisać raport do takiej gry. Ostatecznie przypominała olbrzymią grę paragrafową, w której podążaliśmy ścieżkami wybieranymi przez graczy. Nie zawsze gracze zdawali sobie sprawę z konsekwencji swoich wyborów, a nawet że wybór istnieje, ale każdy odpis był naszpikowany opcjami dalszego rozwoju fabuły. W odróżnieniu od poprzednich raportów w tym będę trochę żonglował nazwami graczy i ich postaci (w poprzednich były tylko nazwy postaci), a to dlatego, że była plaga zmierania. Zmieraniem nazywam zniknięcia graczy z gry. Graczy, a nie postaci. I stąd nazwy graczy pojawią się w tym odpisie. W raporcie pierwotnie próbowałem opisać każdy odpis, ale przy piątym poddałem się - za dużo materiału. Później pomyślałem, że łatwiej będzie opisać wątki pojawiające się w odpisach, ale ukończyłem tylko o dwóch odpisach: Zamiast tego podam mechanikę stojącą za każdym (albo prawie każdym?) odpisem: Cytat:
W niniejszym odpisie będą przeplatały się treści, które napisałem bezpośrednio po zakończeniu gry, pisane w okresie do dziś, no i te dziś (jak ten wstęp). Rekrutacja Rekrutacja faktycznie zapowiadała trzy elementy fabuły: Szaman-Wilk - symbolizowany przez muzykę w rekrutacji. Dodatkowo filmik przedstawia prymitywne rysunki kojarzące się z prehistorią. Była to zapowiedź pojawiających się w sesji neandertalczyków. Nawiedzenie - chodziło tutaj o Sebastiana, a raczej o jego ducha. Inspiracją do stworzenia postaci Sebastiana był prawdziwy chłopak, który zginął w 2004 r. w opisywanym miejscu. SARS-CoV-2 - spośród postaci wylosowałem jednego nosiciela wirusa i zamierzałem prowadzić spis jak zarażała kolejne osoby. Przy podróżach w czasie i innych dziwnościach dziejących się z czasem choroba miała przyspieszać. Wylosowaną postacią była Akaczi (która rzeczywiście zmarła na Covid), a jedyną osobą zarażoną przez nią był Chudy - jechał z nią furgonetką na początku, gdy pierwszy raz dostała gorączki. Wątek powrócił w samym finale kiedy to krew Chudego zaraziła Jerzego i jakiegoś neandertalczyka i w rezultacie zaraza wybiła neandertalczyków. Wstawka fabularna była zmodyfikowana na początku gry tak jak to sugerowałem w zdaniu „Rekrutację kończę jutro, chyba że nie będzie wystarczającej ilości graczy (znaczy min. 3, max. bez limitu, ale wtedy nie wszyscy pracujecie dla agencji i po prostu jesteście sąsiadami, żądnymi zemsty bliskimi ofiar Nawiedzenia i takie tam).” Ogólnie wstawka fabularna prawidłowo pokazywała początek przygody. Gracze mogli sobie wybrać dowolną postać z postaci z gry planszowej Eldritch Horror (którą posiadam z 6 dodatkami, bardzo fajna gra, choć złodziejskie wydawnictwo wymusza kupienie pierwszego dodatku, bo podstawka to faktycznie niepełny produkt) albo stworzyć swoją własną postać na podstawie podanej przeze mnie, prostej mechaniki. Wszyscy wybrali postacie już gotowe, a jedynie Szczypawa zażyczyła sobie drobnej zmiany w wybranej postaci: zostawić statystyki, zmienić imię i płeć. W rekrutacji padło z mojej strony jeszcze dość ważne zdanie: „Pomimo, że zaczynamy z drużynami to nie sądzę, żeby była to drużynowa gra, no ale to od was zależy.” - ostatecznie mam mieszane uczucia co do stworzenia drużyn w czasie rekrutacji. O wiele lepiej wyglądały te stworzone organicznie, jak wówczas, gdy Chudy-Norbert-Jerzy oddzielili się od Akaczi-Diana. Z drugiej strony być może Glan przeżyłby, gdyby od początku był częścią jakiejś drużyny. Dodatkowo drużyna Norbert-Żywia-Jowita-Daniela rozpadła się na skutek zniknięcia/rezygnacji graczy z gry - Daniela zniknęła bez słowa z forum (dużo później napisała mi PW tłumaczące co stało się), Jowita zniknęła bez ostrzeżenia pozostawiając krótką wiadomość w komentarzach, a Żywię próbowałem namówić do zostania, [Wpływ3: 1, 2, 4: Porażka] i ostatecznie dogadaliśmy się co do złożenia przez nią ostatniej deklaracji. Rekrutacja (losowanie postaci): Czterech graczy zażyczyło sobie, abym wylosował im postacie. Norbert, Diana, Jerzy i Michał Glan. Trójka z nich dotarła do finału, a Glan zginął zgodnie z regułami. Cytat:
„Prosta, szybka i stosunkowo krótka gra o nawiedzonym budynku.” - jak okazało się to nie była prosta gra. Była natomiast szybka, stosunkowo krótka i dotyczyła nawiedzonego budynku. „Na motywach scenariusza gry zawartego w podręczniku do Zew Cthulhu (ed. 6)” - nie. Pisząc te słowa zdawało mi się, że tak, ale szybko okazało się, że nie. Tamten scenariusz zakłada proste nawiedzenie i brak wpływu „neandertalczyków trzecich”, „podróży w czasie”, „odcięcia terenu od świata” i takich tam. „ moje odpisy raczej w godzinach porannych, ale jak wszyscy odpiszą, a ja będę mógł wcześniej to odpiszę wcześniej.” - pomimo szczerych chęci ten plan jakoś tak do połowy gry funkcjonował, a potem było z tym różnie. Czasem czekałem na niektórych graczy i przesuwał się moment odpisu, a ten z kolei świadczył o terminie odpisu dla graczy i tak to zaczęło wędrować. W pewnym momencie próbowałem odtworzyć ten harmonogram, ale szybko znów pokiełbasiło się. Reguły nadrzędne
Główni bohaterowie (oprócz postaci graczy) Pan Wilk - szaman i przywódca międzyplemiennego związku, którego osią było Plemię Wilka. Był niczym heros z greckiej mitologii - więcej niż śmiertelników, ale mniej niż bóstwa. Sebastian - młody dresiarz, który został zamordowany w 2004 r., jego postać została oparta na prawdziwym chłopaku zamordowanym w tamtym czasie i miejscu, nie znałem go, ale słyszałem o jego śmierci. To co wiedziałem z plotek to opisałem w grze jako prawdziwy los Sebastiana. Jerzy spotkał Sebastiana i skomentował, że nie zrobił na nim wrażenia, że spodziewał się kogoś innego, kogoś kto coś wiedziałby o podróżach w czasie, szamanach, czy neandertalczykach. Tyle, że w grę wchodziły podróże w czasie. Norbert przypadkowo zabrał ducha Sebastiana (chwilę po zabójstwie) do odległej przeszłości - do czasów Pana Wilka i tam go porzucił. Duch Sebastiana trwał przez tysiące lat i nabierał mocy - im bliżej był momentu swojej śmierci tym bardziej odczuwał jego obecność Sebastian. W momencie zabrania przez Norberta ducha Sebastiana to ten starożytny duch objawił się jako demon - w połowie na Mrocznej Równinie, a w połowie w rozpadającym się budynku Groty. Młodowski - początkowo marionetka Pana Wilka, która wybiła się na niepodległość i głównego adwersarza. Część jego poczynań została pisana wyżej w wątku Pana Wilka. Monolog Gra podobała mi się. Właściwie jedyny element, który nie podobał mi się to zmierający gracze. Pierwotnie chciałem ominąć ten temat, ale co tam. Nie będę. Ominę to o czym pisałem z tymi graczami na PW. Niestety to dotyczy powodów ich zmarcia. No cóż. W czasie rekrutacji spodziewałem się, że z gry zrezygnują: Obca (przypominało mi to sytuację z Mirą z Przetrwaj to! 4) oraz Umai (nowi użytkownicy forum sprawiają takie wrażenie). Nie spodziewałem się Umbree (żywo reagowała w rekrutacji i komentarzach) i Ardela (grałem już z nim wcześniej). Każdy miał jakiś powód. Pierwotnie planowałem grę jako połowicznie "Przetrwaj to!" - badać ostrożność z jaką poruszają się postacie gracze i w przypadku braku ostrożności (lub dojścia do "ślepego zaułka") bezlitośnie zabijać ich i usuwać graczy z gry. Pierwszy zginął Glan (widziała to w swojej wizji Akaczi) - niestety nikt nie odnalazł jego zwłok, które leżały w głównej sali, na scenie, za niewielką ścianą. Nie poinformowałem o tym Boyosa, bo NibyGlan miał być pułapką - gdyby pozostał przy rytuale zamykania Bramy (na pierwszym piętrze) to ujawniłby się i zaatakowałby. Taka postać-pułapka. Użyłem go do zgładzenia grupy kultystów ukrywających się w bunkrze, a potem do zaatakowania graczy - zanim okazało się, że Glan był opętany przez demona-Sebastiana. Fajnie, że nie usunąłem Boyosa z gry (dopóki jego postacią dało się grać), bo niedługo później posypały się zmarcia. Więcej narzekania na zmieranie graczy: Terminy. Gra trwała 63 dni, napisałem 61 odpisów (w tym miniodpisy dla niektórych graczy), a w tym 47 odpisów dla wszystkich. Szło pięknie, choć mogło być lepiej. Kilka razy trochę za długo czekałem na niektórych graczy, innym razem wyłącznie z mojej winy odpis pojawiał się nie w przeciągu 24h, a 48h. Poziom skomplikowania. Tak, pisałem już o tym przy okazji rekrutacji. Zapowiadałem prostą grę, bo i chciałem poprowadzić prostą grę. W pewnym momencie przestała być ona prostą grą. Nawet nie wiem kiedy... ach, już wiem. Gdy Starożytny-Sebastian opętał Glana i wszyscy tak bardzo nastawili się na zamykanie Bram, że zupełnie zapomnieli o tytule sesji "Nawiedzenie". Jak zaczęły pojawiać się podróże w czasie (okej, to była opcja od samego początku) to zaczęło robić się dziwnie. Tęsknota za dawnymi czasami. W tym miejscu zupełnie odpłynąłem od tematu dlatego wszystko to zamknę w "spoiler". Tłumaczy to jednak skąd pod względem grania w gry fabularne na forum pochodzę. I to pochodzenie miało znaczenie również w niniejszej grze. | ||
08-06-2020, 05:14 | #2 |
Reputacja: 1 | 1. Sesja mi się podobała. Zazwyczaj odpisy same mi się pisały. Mimo że trzeba było codziennie je tworzyć, nie odczuwałem wcale tego jak obowiązku na żadnym etapie gry. Świetnie się bawiłem. Ten format (krótkie odpisy, jawna mechanika w odpisach, pisanie przez MG w drugiej osobie) był dla mnie czymś nowym. Chyba do tej pory nie grałem w forumowy erpeg, który byłby tak wyraźnie skoncentrowany na samym aspekcie grania w grze. Podobało mi się praktycznie od początku, co mnie tak właściwie zaskoczyło. Chciałbym w tym miejscu raz jeszcze podziękować wszystkim za grę, a z graczy w szczególności Brilchanowi, który z wielkim zaangażowaniem odgrywał Norberta. A także Rot za Dianę oraz teraz już ikoniczny konflikt tej dwójki. Uwielbiam wszystkie dramy (chyba że mnie dotyczą, wtedy już mniej) <3 2. Nigdy wcześniej nie grałem u Ciebie, ale jesteś długo na forum i prowadziłeś wiele sesji, więc rzecz jasna nie mogłem ich nie zauważyć. Tak kompletnie szczerze odniosłem wrażenie, że to fast food wymagający absolutnie minimalnego wysiłku, co mnie (jako literackiego snoba) odrzucało. I rzeczywiście wymagasz od graczy absolutnego minimum, ale zaskoczyło mnie to, jak nieproporcjonalnie wiele wymagasz od siebie i jakie standardy stawiasz samemu sobie. Prowadzenie takiej gry z codziennymi odpisami dla wszystkich osób jest bardzo czasochłonne, natomiast odpisywałeś regularnie i zawsze miałem wrażenie, że mogę polegać na tobie jako na MG. Też wyraźnie zależy ci na komforcie gry graczy oraz ich zdaniu, co jest dużym plusem. Dla przykładu to, jak za namową graczy zacząłeś tworzyć bardzo pomocne mapki, mimo że nie chciałeś tego robić na początku. Do czasu gry widziałem cię bardziej jako trolla i forumowego wichrzyciela xd xd xd, jednak okazało się, że jesteś w gruncie rzeczy całkiem dojrzały i rozsądny. A przy tym wciąż potrafisz być zabawny. No, koniec chwalenia! 3 i 4. Do końca ciężko określić, co było największym atutem sesji. Podobało mi się to, jak historia z biegiem czasu robiła się coraz bardziej szalona, skomplikowana i nieprzewidywalna. Nazwałbym to największą zaletą sesji, ale poniekąd było to również jej wadą. Jako gracz potem czułem się już mocno skonfundowany i nie wiedziałem gdzie to wszystko zmierza. I z jednej strony właśnie to mnie kręciło, a z drugiej czułem się troszeczkę jak dziecko we mgle. Choć podejmowałem decyzje, to nie wiedziałem kompletnie czy właściwe, bo nie mogłem w żaden sposób przewidzieć ich efektu. Więc czasami miałem wrażenie przez to, że właśnie nie podejmuję decyzji, a bardziej rzucam makaronem o ścianę, mając nadzieję, że coś się do niej przylepi. W pewnym sensie na tym właśnie polega tego typu horror, ale wydaje mi się, że to nie było w stu procentach zamierzone. W sensie tak wielki stopień skomplikowania. Oraz chaosu. A jeśli już, to nie było to raczej przedstawione w sposób łatwy i przejrzysty, żeby każdy gracz mógł ogarniać fabułę i to przy czytaniu tylko i wyłącznie swojego wątku - a taki był zamysł. Podobała mi się regularność odpisów, dowolność eksploracji świata oraz twoja kreatywność i inteligencja w tworzeniu tego wszystkiego. Wydaje mi się z drugiej strony, że nieco przekombinowałeś i niekiedy mniej znaczy więcej. Uproszczenie całej opowieści w moim mniemaniu sprawiłoby, że nieco by zyskała. Ewentualnie pomogłoby wprowadzenie NPCa, który mógłby być godnym zaufania źródłem informacji i te informacje stopniowo przekazywać. Tak naprawdę mało co szło dowiedzieć się od NPCów, choć może to ja jako Jerzy albo nie zadawałem odpowiednich pytań, albo zadawałem je w sposób nieodpowiedni. Nawet uzyskane informacje były często niewiarygodne (pamiętasz na przykład to, jak po cofnięciu się w czasie przez Barnabę naćpany Sebastian mówił do Jerzego, jakby wszystko ogarniał i rozumiał, a potem w retrospekcji było pokazane, że jednak wcale nie). Wydaje mi się, że najlepiej byłoby pozostawić z nami Akaczi i pod koniec gry zsyłać nam od niej mnóstwo wizji, na których moglibyśmy polegać... jak na przykład tę ze śmiercią Glana, którą miała na początku. Tak, żeby cała intryga od początku do końca była nam przedstawiona i żebyśmy nie musieli dowiedzieć się niczego z takiego wątku raportowego, jak ten. A mieli szansę wyciągnąć wszystko z sesji, bo choć może się mylę, to nawet przy najszczerszych chęciach nie do końca się dało. Z wad muszę ponadto nadmienić, że w sesji było stanowczo za mało nagich kobiet i po zastanowieniu się pewnie to nazwałbym jej największą wadą. Nikt chyba nawet nie błysnął nagim biustem. Nawet przez kilka sekund. No jak to tak można. Mimo to wszystko było bardzo interesujące i ciekawiło mnie, co będzie dalej - osiągnięcie czegoś takiego u gracza jest wielkim sukcesem, za który należą się brawa Co prawda było dużo chaosu, ale chaos potrafi być interesujący i tak było też w tym przypadku. A, i z zalet wymieniłbym jeszcze dobór graczy oraz odgrywane przez nie postacie. Pamiętam, jakie emocje wywołało u mnie zabicie tej dziewczynki w sejfie na górze... i jak wszyscy tam zdradzili Jerzego. Bardzo lubiłem gniewać się na beznamiętną, pozbawioną skrupułów Dianę, albo gburowatego Chudego. Akaczi nigdy nie wydawała się do końca przytomna. Albo to, jak Glan zaczął grozić bronią Jerzemu przed wejściem do budynku <3 Lubię takie dramy, bo mnie bawią i wywołują we mnie emocje. Albo to, jak Norbert chodził po klubie ze swoimi teoriami i (jak mi się wydaje) siał kompletną dezinformację, choć w dobrej wierze. Natalia była gapciowata, ale bardzo sympatyczna przez to. Innych graczy za bardzo nie pamiętam. Czy zdołałem już wszystkich obrazić? Tak? Jak tak, to dobrze i przechodzę dalej 5. Odpisy były raz dziennie, nie licząc drobnych wyjątków - tak, jak to zostało określone w rekrutacji. Przy krótkich postach to jest odpowiedni czas. 6. Bardzo dobrze się bawiłem i chciałbym jeszcze kiedyś znowu zagrać. Mam nadzieję, że mój udział nie spotkałby się z powszechnym lamentem. Czy mógłbyś Anonimie pokrótce powiedzieć coś na temat Jerzego i podejmowanych przez niego akcji? Czy coś cię zaskoczyło, albo zdziwiło cię, czemu postąpił w taki a nie inny sposób? Coś bardzo głupiego albo dziwnego z jego strony itp? Widziałem w tym raporcie jednolinijków 6 taki skrócony opis performensu poszczególnych graczy i oczywiście, że czytanie takich rzeczy (zwłaszcza na swój temat) ciekawi najbardziej Ostatnio edytowane przez Ombrose : 08-06-2020 o 05:29. |
10-06-2020, 10:10 | #3 |
Reputacja: 1 | Ja postaram się krótko: jestem chyba jednym z weteranów gier u Anonima i tym razem również się nie przejechałem. Całość sesji zaplanowana ciekawie, widać, że byłeś dobrze przygotowany. Tym samym dziękuję za postać Glana. Fantastycznie mi się odgrywało postać, która nie rozumiała całej tej szopki z nawiedzeniem. Starałem się wczuć w postać, co przypłaciłem szybkim zgonem, ale może tak było lepiej. Tutaj pojawia się delikatna uwaga w stronę współgrających, trochę wyjaśniająca zachowania Glana podczas gry: żadna z osób nie starała się mu nic powiedzieć, większość dyskutowała między sobą, zapominając, kto co widzi. Stosowałem zasadę, że to co dla Glana to czytam - resztę odpisów pomijałem. Tym samym przed śmiercią, moja postać (przedostatni odpis) była kompletnie zagubiona. Z jednej strony myślał, że Staszek jest zdradzany, z drugiej biegał z jednego miejsca do drugiego i nikt mu nic nie wyjaśniał. Trochę się nie dziwię, bo jednak kto chce gadać z gangsterem, jednak to taka ogólna dygresja. Ogólnie bawiłem się dobrze jak zawsze; cieszy mnie, że humor Cię Anonimie nie opuścił. Już dawno tak się nie śmiałem, wklejając filmiki z youtuba pod konkretne zachowania. Mam nadzieję, że w następnej sesji uda się u Ciebie zagrać. |
10-06-2020, 17:51 | #4 | |||
Reputacja: 1 | Spróbuję rozbudować ten raport później. Rzeczywiście brakuje tego elementu o graczach i ich postaciach. Odnośnie fabuły to wspomniałem o tym wyżej - poziom skomplikowania nawarstwił się zbytnio. W teorii wszystko wyglądało w porządku, ale w praktyce - część zagadek pozostała bardzo trudna do rozwiązania. Ale czy niemożliwa i czy w ogóle potrzebna? Musiałbym odnieść się do wszystkiego po kolei, do wszystkich odpisów. (ok, trochę rozbuduję niżej) Nie ukrywam, że los był trochę jakby współtworzącym grę - udane lub nieudane rzuty wpływały czasem dramatycznie na fabułę. Takim momentem było przeniesienie się w czasie Norberta. Przekazane przez Staszka zaklęcie było przetłumaczonymi przez google translate zdaniami: Cytat:
Rzeka ma dwa znaczenia - z jednej strony to strumień czasu, a z drugiej granica między światem, a zaświatami. Grota spoza czasu i śmierci to dosłownie Klub Grota i grota, w której pojawił się duch Sebastiana przeniesiony przez Norberta (później ta grota została przebudowana przez Pana Wilka do formy jaka była na końcu gry - otwarta, płaska przestrzeń gotowa na przyjmowanie palet towarów), ale oba te miejsce wrzucone poza nawias czas - bliżej domeny śmierci, gdzie czas przestaje mieć znaczenie. Stąd w próbach odcyfrowania zaklęcia pojawiły się sformułowania o czasie i śmierci. Czar przenosił do pułapki - zamkniętej pętli w 2004 r. Dookoła niej była Mroczna Równina - ta sama, która otaczała Grotę w nocy. Zagubienie się tam było śmiercią - dlatego na końcu Diana widziała chłopca, bo on przekroczył granicę między życiem i śmiercią. Ale zaklęcie zadziałało odmiennie na Norberta. W czasie, gdy Norbert rzucał na siebie zaklęcie to Akaczi rzuciła inne w obronie Danieli. Rzuty kością sprawiły, że Norbert przestrzelił przez 2004 r. Rzeczywistość gry zmieniła się. Niczym w Powrocie do Przyszłości - niby było podobnie, a jednak niemal niezauważalne różnice były kolosalne. Największym z nich była kwestia ducha Sebastiana. Ten zamiast być wykorzystanym przy rytuale podtrzymywania przejścia międzyczasowego stał się siłą napędową całej fabuły. Dla postronnych minęła chwila, ale dla ducha Sebastiana tysiąclecia. I dlatego właśnie najpierw Sebastian umarł, mijało kilka chwil i kończyła się pętla, aby rozpocząć się od nowa. To był moment, w którym Norbert porwał ducha Sebastiana, bo od tego momentu mógł rzeczywiście zamanifestować się prehistoryczny demon-Sebastian. Stąd też trudno opisywać mi fabułę. Słusznie przestrzegał Chudy - nie należało podróżować w czasie. W rezultacie rzeczywistość zmieniła się kilkukrotnie - i za sprawą postaci graczy i za sprawą Pana Wilka. Rezultat był nieprzewidywalny. Tak jak napisałeś chaos był zarówno zaletą, jak i wadą. Gra, w której zaciera się granica między postacią gracza, a graczem. Gra przywołująca wspomnienie o prawdzie stojącej za ośmieszanym sformułowaniem „to ja go tnę” - ośmieszanym za krótką formę, ale kryjącym w sobie kwintesencję angielskiego skrótu RPG. To nie twoja postać walczy, ale to ty walczysz. I ty go tniesz. Postać jednocześnie jest pionkiem, ale i twoim awatarem w grze polegającym na odgrywaniu przez ciebie roli jaką ty i świat gry wyznaczyliście swojej postaci. Powracając do kwestii Pana Wilka i innych neandertalczyków. Starałem się, żeby funkcjonowali jak obca inteligencja. Ogólnie ludzie, ale operujący zupełnie nieznanym kodem moralnym, etycznym. O wychowaniu i doświadczeniach niezrozumiałych dla współczesnego człowieka. Równocześnie ich obcość była pomniejszona przez lata spędzone w Polsce lat 1980-2020, a w niektórych przypadkach niemal zupełnie stłumiona (spotkana przez Norberta i Jerzego kobieta, która większość dzieciństwa i całą dorosłość spędziła w naszej współczesności). Ona na serio chciała pomóc Norbertowi i Jerzemu. Jej poczytalność była naruszona nieustającym wirem czasu (pętlą), ale gdy zobaczyła Norberta i Jerzego to dla niej była to zmiana. Wymagana zmiana dla uwolnienia się. Jej towarzysze niedoli byli innego zdania i w większości po prostu powtarzali czynności z Ostatniej Imprezy licząc, że to im pomoże. Wcześniej próbowali różnych sposobów, a w tym i bardzo drastycznych. Magia, technologia - nic nie mogło ich wyrwać z koszmarnej pętli. Nieliczni walczyli dalej - jedną z nich była kobieta. Nie wiedziała jednak, że sejfy zostały zniszczone. Prowadząc Norberta i Jerzego do przejścia międzyczasowego myślała, że tam nadal stoją sejfy z Bramami. Te jednak zostały zniszczone przez śmierć dzieci. Zapytałeś czy dało się w pełni rozwiązać zagadki. Od początku nie były one głównym celem gry, ale wyznacznikiem ostatecznego wyniku. Przetrwanie miało tutaj największe znaczenie, a dalej zamknięcie Bram. Po drodze największą przeciwnością okazały się być wasze konflikty i nieustające rozdzielanie się. Tak rzadko wymienialiście swoje doświadczenia, tak często przekreślaliście sobie wzajemnie plany działania. I nawet, gdy wszyscy zobaczyli jak Michał Glan rzucił się do ataku i poległ to sytuacja powtórzyła się. Jerzy miał dobry pomysł ze sprawdzeniem całości pętli, ale dał się powstrzymać przez Norberta i w rezultacie obaj rzucili się do piwnicy. A wystarczyło doprowadzić Norberta do chwili śmierci Sebastiana i zobaczyć co z tego wynikłoby - odnaleźć miejsce porwania ducha Sebastiana, powstrzymać to zaklęciem „w poprzek czasu w poprzek rzeki”, który zatrzymywał czas (w pierwszej fazie, nikt nie próbował zatrzymać się na niej) i w rezultacie zgładzić demona. Bez ducha Sebastiana w przeszłości operacja Pana Wilka byłaby o wiele słabiej przygotowana, a być może spotkalibyście Bilczewskiego. Żywego w 2020 r. z własnymi porachunkami z Panem Wilkiem, Żurem i Karambą. Zamiast tego skończył z poderżniętym gardłem w 1980 r. Oczywiście to nie są żadne pretensje. Wybraliście drogę jaką przebyliśmy wspólnie. Była to dobra droga, bo przyniosła rozrywkę. A o to chodziło. Cytat:
Cytat:
Ostatnio edytowane przez Anonim : 10-06-2020 o 17:55. | |||
10-06-2020, 21:15 | #5 | |
Reputacja: 1 | Pytania z tematu komentarzy (część 1): Cytat:
W latach 2004-2020 pozostało aktywnych trzech neandertalczyków: Pan Wilk, Andrzej i Laweciarz. W 2004 r. Andrzej i Laweciarz byli całkowicie lojalni wobec Pana Wilka, ale z biegiem lat lojalność Laweciarza zmalała. Wykonywał rozkazy Pana Wilka (głównie robił za osobę sprzątającą), ale przestał interesować się sprawą Groty i nie miał ochoty powracać do swoich czasów. Szczątki lojalności i strach przed Panem Wilkiem trzymały go w szachu, ale żył dostatnio w XXI wieku i nie chciał tego zmieniać. Dla niego idealnie byłoby, gdyby Pan Wilk zniknął i już nie wrócił. Z Laweciarzem była możliwość rozmowy na początku gry, a później jeszcze dwa razy: gdy było słychać dźwięki dobiegające z kierunku gdzie stał BMW Glana (Laweciarz właśnie go zabierał) i gdy Natalia powstrzymała go od zabrania motoru. W przypadku zagrożenia życia Laweciarz powiedziałby wszystko co wiedział, a tak to bez różnicy było mu. Pan Wilk rozkazał, aby nic nie mówić i tego trzymał się przy pierwszym spotkaniu - choć ze złośliwości rzucił tekst o owcach, aby nakierować "śmiałków". Później powiedziałby więcej, bo jego strach przed Panem Wilkiem topniał. Andrzej był ekstremalnie lojalny wobec Pana Wilka od początku do końca. Z punktu widzenia Laweciarza Andrzej po prostu był głupkiem. Sam Andrzej oddawał cześć Panu Wilkowi jakby ten był bóstwem - dzięki czemu odbierał od niego magiczne łaski. Andrzeja można było złapać bezpośrednio po zamknięciu Bramy na pierwszym piętrze. Przekazałby informacje podobne do tych, które przekazał Chudemu, Dianie i Natalii na końcu gry. W przypadku, gdyby nikt z postaci graczy nie rzucił zaklęcia w poprzek rzeki w poprzek czasu to on poświęciłby się i przeskoczył do 2004 r., aby przekazać wiadomości od Pana Wilka do uwięzionych tam neandertalczyków. ad. 2. Wydaje mi się, że to jest najcięższy element do wyjaśnienia. Młodowski nie był jeden i nawet nie chodzi mi o dwie wersje z dwóch czasów - dosłownie nie była to jedna osoba. Młodowski opisany w prologu Żywii nie był człowiekiem, a demonem. Jego maszyna była demoniczną technologią służącą do destabilizowania rzeczywistości. Jego celem była incepcja w ludzkości przekonania, że tą technologią da się zwalczyć wyrwy czasoprzestrzenne. Nie była to prawda. Ten sam Demon porozumiał się z ojcem Jowity. Zawarli cyrograf, w której cenę miała zapłacić Jowita. Wątek ten został ucięty i odrzucony, gdy gracz kontrolujący Jowitę zrezygnował... i potem odpadła Żywia... i zostało tylko urządzenie. Po podróży w czasie Norberta: Bilczewski zginął zamiast Młodowskiego, a zatem: Młodowski opisany w prologu Żywii był demonicznym człowiekiem, który pragnął dla siebie magicznej potęgi. Zabezpieczył się przed Panem Wilkiem i bardzo dużo wiedział, a w tym i to, że najłatwiejszym sposobem zdobycia potęgi magicznej było zdestabilizowanie czasoprzestrzeni i otwarcie jak największej ilości Bram. Niestety wiedząc bardzo dużo arogancko wszedł na tematy pozostające poza jego zasięgiem. Uratował się skokiem w przeszłość i ostrzeżeniem swojej przeszłej wersji. Po podróży w czasie Młodowskiego: Młodowski dogadał się z demonami i przemienił ojca Jowity, a później ją samą w naczynia dla demonów. Splótł również przeznaczenie Żywii i Jowity. Na koniec cofnął się w czasie już nie jako uciekinier przed demonami, ale żeby nie stworzyć paradoksu. To on odpowiadał za porwanie dzieci, a także zabójstwo Sebastiana (gdyby Norbert z Jerzym prześledziliby cały cykl to zobaczyliby jak Młodowski pojawia się w łazience korzystając fetoru i zabija, skopanego wcześniej, Sebastiana). Trójka ofiar uruchomiła dodatkowe Przejście Międzyczasowe, przez które przebiegł w 1980 r. ad. 3a Demoniczna technologia, ciężkie przejścia psychiczne, wielokrotne podróże w czasie i Brama - to wszystko wpłynęło na Norberta. Odnośnie komputerowca to demoniczna technologia, podobnie Żywia sama skonstruowała urządzenie mające coś wspólnego z Bramami, choć wcześniej nie interesowała się tym. ad. 3b Odnośnie notatek to musiałbym sobie przypomnieć, więc może później odpowiem. ad. 3c Żur i Karamba byli pomniejszymi sługusami Pana Wilka (większymi byli Laweciarz i Andrzej). Przebywali w budynku, żeby wam pomóc zamknąć Bramy, (no i Panu Wilkowi - dostać się do swoich czasów). ad. 3d Prawdziwe, ale ostatecznie mało pomocne w tej misji. Nie pamiętam, żeby to miało znaczenie. Niestety dwóch typów ukrytych przy budynku w nocy nie bardzo miało dostęp do niego. ad. 4 Mroczna Równina to były od dawna opustoszałe zaświaty. Pojawiające się na niebie gwiazdy symbolizowały nowych zmarłych, którzy zawitali do tamtego miejsca. Niestety opisani w grze ludzie po prostu trafili w tamte zaświaty. ad. 5 Tak, ale dało się uciec. Tylko za jaką cenę? ad. 6 Szefowie agencji to nie byli źli ludzie, ale byli sługusami kultystów... po podróży w czasie Norberta to Norbert stał za tym przedsięwzięciem, a jako, że nie był kultystą to i te agencje nie były "kryptokultystami". Ostatnio edytowane przez Anonim : 10-06-2020 o 21:24. | |
11-06-2020, 09:47 | #6 |
Reputacja: 1 | Trzeba pamiętać, że Glan nie był bystry. To był chłop, gangster, prostak. W jednym z początkowych odpisów na sejfie przeczytał wiadomość: „Sejf brama. Dwa w piwnicy. Oni wiedzą. Niebezpiecznie. Kocham cię L. uciekaj stąd. Ukrywam się. Poza czasem. Staszek chyba nadal 20 marca 2020 r.”. "Kocham Cię L." zrozumiał jako Kocham Cię Lola. Dalej była informacja, że Staszek jest gdzieś indziej, także nie była to wiadomość od Staszka. Z tego powodu Glan myślał, że Lola go zdradzała i chciał z nią konfrontacji |
11-06-2020, 11:01 | #7 | |
Reputacja: 1 | Cytat:
| |
12-06-2020, 17:14 | #8 |
Reputacja: 1 | Więc dresy były po stronie dobra, wiedziałam! A maszyna była zła!!! Wiedziałam! Jak dobrze mieć rację. Diana miała uczucia... |
15-06-2020, 21:04 | #9 | |||||
Reputacja: 1 | Cytat:
Inaczej to nie będzie postać - a no właśnie - pionek. A jeśli chcemy grać tylko i wyłącznie czystymi pionkami, to mamy od tego warcaby. Ale w sumie to taka dygresja Cytat:
I tutaj tak: Cytat:
Cytat:
Cytat:
Nawet w pewnym momencie sam Brilchan pisał w komentarzach teorię, że Norbert jest opętany. Do końca ciężko było z tego powodu z kim współpracować. Z jednej strony Jerzy zawiódł się na Dianie i Chudym przy sejfie na górze, a z drugiej dorady Norberta były niepewne. Z trzeciej strony Norbert najbardziej wpływał na zachowania Jerzego, bo był jego jedynym prawdziwym towarzyszem. Barnaba dał się powstrzymać przez Norberta i zszedł do piwnicy (oraz porzucił plan zbadania pętli), bo tak półświadomie nie chciał się z Norbertem kłócić i bał się rozdzielenia z nim. Czemu? Gdyż bał się utraty jedynego towarzysza. To takie ludzkie, że czasami podejmujemy decyzje nie całkowicie logicznie, ale ze względu na emocje oraz wpływ/presję innych ludzi wokół nas. Bo na przykład chcemy być z nimi w komitywie, albo nie mamy pewności co do słuszności własnych działań. Btw, ta moja powyższa analiza zachowań Jerzego jest dla mnie właśnie kwintesencją RPG, gdzie postać zachowuje się z jakiegoś powodu. Ma jakiś charakter i działa oraz go opisuje. To tak w kontekście "to ja go tnę". Jerzy nie poszedł po prostu do piwnicy w stylu "to ja tam idę", ale wpłynęła na to zarówno sytuacja przy sejfie na piętrze, jak i całokształt jego przeżyć i emocji. Ostatnio edytowane przez Ombrose : 15-06-2020 o 21:14. | |||||
15-06-2020, 23:52 | #10 |
Reputacja: 1 | Ehem... To nawiązanie z kwiatkami do Carol z Walking Dead było o tym, że ta kobieta wyszła pokazać małej dziewczynce kwiatki (dziewczynce która zabiła młodsze rodzeństwo by zmieniło się w zombi, bo może wtedy ludzie zaczną je lepiej traktować). I motyw jest w sumie taki, że Carol pokazała dziewczynce te kwiaty po to tylko żeby odwrócić jej uwagę, a potem ją zamordować, bo była zagrożeniem dla innych ocalałych. Tak w sumie działała Diana. Nikogo nie zdradzała i tak, nie rzuciła się jak tego chciał Jerzy na Akaczi gdy ta recytowała rytuał, bo trzeba było zamknąć bramę. To że Jerzy poczuł się zdradzony tylko i wyłącznie przez nią jest dla mnie wielką zagadką wszechświata z którą muszę teraz jakość żyć, bo w sumie jakoś sama Diana nie robiła mu wyrzutów że naraził ich na niebezpieczeństwo zabierając jednego z tych dzieciaków. No ale jakoś przeszłam nad tym do porządku dziennego. To w końcu stary człowiek był. |
| |